Kmiot 13 836 Opublikowano 29 marca Opublikowano 29 marca Uf, ledwo się dopchałem. Miałem trochę dylematów, bo wstydu nie chciałem zrobić. Ostatecznie wybrałem gry, których sam nigdy nie przeszedłem do końca, choć we dwie trochę pogrywałem. Dlatego nie jestem pewien czy ostatecznie dowożą, czy wręcz przeciwnie i na koniec będę rozczarowany, ale to się pewnie dowiem, jak przejdę, co nie? Mam nadzieję, że każdy znajdzie coś dla siebie. Urozmaicam generacyjnie, staram się wybierać gry nieprzesadnie długie, by nie przytłaczać. Samurai Pizza Cats [NES] Gierka, w którą całkiem niemało grałem na swoim Pegasusie, ale chyba nigdy nie przeszedłem. Z tym, ze już wtedy wydawała mi się nieprzesadnie trudna i po prostu przyjemna w obsłudze. Pozwala pokombinować z podejściem, bo w każdym momencie możemy zmienić postać na jedną z pięciu. To pomaga w eksploracji, bo jeden kociak sprawnie pływa, drugi jest silny i rozbija wielkie głazy pięścią, jeszcze inny przekopuje się przez niektóre powierzchnie, a kolejny może przez chwilę fruwać. Poziomy mają więc rozwidlenia i alternatywne ścieżki, jest ładnie, kolorowo i z wesołą muzyczką. Longplaye na YT trwają około godziny, więc nawet jeśli metodycznemu graczowi zajmie to trzy razy tyle, to nadal jest to krótka gra na przegryzkę. Wario Land 4 [GBA] Idę trochę w ciemno, bo zawsze się do Wario przymierzałem, a nigdy się nie zmotywowałem. Czaiłem się na Wario z DSa, ale nasz Kącik chyba nie obejmuje tej konsolki, więc lecę z GBA. Pograłem kilkanaście minut na próbę i podoba mi się to, co widzę. Gra na YT zajmuje około 3 godzin i to w opcji 100%, więc czasowo też nie powinna zniechęcić. Wild 9 [PS1] Dużo grałem w jakieś demo tej gry i miło potrafiła połechtać mojego wewnętrznego sadystę oraz zaintrygować, więc teraz do niej wracam myślami. Osią Wild 9 wydaje się mechanika elektrycznego lassa, którym możemy chwytać przeciwników i łomotać nimi o ziemię, wrzucać w wentylatory, albo w inny sposób torturować (mielić!). Masakrowani wrzeszczą wniebogłosy, a rozczłonkowani bezsilnie czołgają się po podłodze, hehe. Poza tym to platformówka 2,5D, ale w gameplayu pojawiają się też jakieś minigierki, więc liczę na pewne urozmaicenie (w demie był tylko jeden poziom). Miłej zabawy. 2 3 Cytuj
łom 2 005 Opublikowano 29 marca Opublikowano 29 marca (edytowane) Wild 9 odpuszczę bo grałem i sterowania postacią mi nie przypasowało. Wario Land 4 na pewno sprawdzę. Samurai Pizza Cats to jedna z moich ulubionych gier na Pegasusa więc z chęcią ukończę i nie wiem czy ktoś pamięta ale w TV leciała bajka Edytowane 29 marca przez łom Cytuj
Mari4n 464 Opublikowano 29 marca Opublikowano 29 marca Pamiętam tą bajkę. Kilka lat temu szukałem w necie odcinków, ale nie znalazłem. W gierkę też srogo się zagrywałem, nawet był projekt fanowskiej translacji, ale chyba nie dokończyli. Warioland 4 była jedną z pierwszych gierek jaką miałem na GBA, świetna gierka, nie pamiętam czy zrobiłem 100%, ale wiem że w zależności od liczby skarbów zmienia się zakończenie. Cytuj
second 3 707 Opublikowano 30 marca Opublikowano 30 marca Wario Land 4 świetny tytuł, ostatnio przeszedłem, szczerze polecam. Samurai Pizza Cats jakoś mnie ominęło, kompletnie nie miałem pojęcia że takie coś w ogóle istnieje. Na pewno sprawdzę. Wild 9 raczej nie włączę, ale fajnie było poznać. Cytuj
Kmiot 13 836 Opublikowano 1 kwietnia Autor Opublikowano 1 kwietnia Leniwy, w zasadzie już poświąteczny dzień, więc wziąłem swojego Analbernica, odpaliłem Samurai Pizza Cats i po 1,5 godzinie dotarłem do napisu The End. To jedna z tych niewielu gier na Pegasusa, którą pamiętałem jako wyjątkowo łatwą, przyjemną i znacznie mniej "spoconą" od większości gier z tamtego okresu. Samurai Pizza Cats jest po prostu przystępnym tytułem. Krzywa poziomu trudności rośnie bardzo łaskawie i regularnie. Gra sama się nie przejdzie, szczególnie pod koniec, ale każdy z kilkunastu (12? 13?) poziomów jest krótkim etapem zręcznościowym, czasami o nieco labiryntowej konstrukcji, ale jak już raz się opanuje rozkład levelu, to każdy można ukończyć w dwie minutki. Powtórki nie będą zdarzały się często, ale mogą się pojawić, szczególnie, że po każdym etapie platformowym czeka nas jeszcze starcie z bossem i jeśli polegniemy, to musimy powtarzać cały etap. Bossowie mają oczywiste schematy, ale musimy rzecz jasna mieć okazję je poznać, więc jeśli już zaliczymy zgon, to właśnie na arenie walki. Przed każdym poziomem możemy sobie wybrać jedną z trzech głównych postaci. Każda nieco różni się rodzajem ataku i specjalami, ale pod względem platformowym gra się nimi ientycznie. W trakcie levelu dysponujemy również czterema dodatkowymi formami bohatera, z czego każda z nich specjalizuje się w innym elemencie - jeden świetnie pływa, drugi rozbija blokujące drogę głazy, trzeci przekopuje się przez specyficzny teren, a czwarty dysponuje plecakiem-helikopterkiem, więc może fruwać. Oczywiście używanie tych specjalnych umiejętności jest ograniczone pojemnością odpowiedniego paska, więc nie przelecimy sobie całego poziomu, ale zawsze można sobie pomóc przy wyjątkowo irytującym fragmencie skakania po platformach pośród licznych wrogów. Element zmiany formy miał jednak według mnie potencjał na więcej, bo tylko w kilku miejscach jest wykorzystany z pomysłem - niekiedy pozwala skrócić sobie poziom i ominąć jeden czy dwa ekrany, czasem pozwoli dotrzeć do "ukrytych" pomieszczeń, ale generalnie patent nie jest wdrożony w żaden wyszukany sposób i operuje tyko na bazowym poziomie gameplayowym, choć może za dużo oczekuję od takiej gierki. To gra na godzinkę, dwie. Zależy czy zechcemy również śledzić głupkowatą fabułkę oraz oglądać scenki, czy zamierzamy je jedynie przewijać. Pamiętam, że na Pegasusie miałem japońską wersję, więc dylematu wielkiego nie było, ale obecnie dostępne jest fanowskie tłumaczenie i skoro ktoś tam włożył w to nieco wysiłku, to postanowiłem uszanować tę pasję. Jest trochę przyjemnych żarcików ("Clark Kent effect"), ukłonów w stronę pop kultury (Power Rangers) czy zabawnej gry słowami (staruszek-złoczyńca Jerry Atric). No, ale jak każdorazowo zrobicie "skip", to nie napiszę, że wiele straciliście. Samurai Pizza Cats jest lekkie, przyjemne, dość łaskawe dla gracza i stanowi rozsądne wyzwanie. Kilka pierwszych poziomów to prosta rozgrzewka, potem bywa trudniej, ale chyba nigdy trudno. Frustracja raczej nikogo nie powinna dopaść, można nawet grać bez save slotów, hehe. 4 Cytuj
Homelander 2 208 Opublikowano 1 kwietnia Opublikowano 1 kwietnia Sympatyczny dobór gier. O tej z NESa i PSXa nigdy nawet nie słyszałem wcześniej, zaś WarioWare było poza moimi zainteresowaniami. Nie zamierzam w nie grać, ale gameplaye pooglądałem z przyjemnością. Szczególnie te Wild9, gameplayowo przypomina mi to Pandemonium, które swojego czasu mi się podobało, a pod względem klimatu trochę jak Abe. W każdym razie gdybym na gierkę trafił w erze PSX to pewnie bym się zagrywał Cytuj
łom 2 005 Opublikowano 3 kwietnia Opublikowano 3 kwietnia Samurai Pizza Cats za mną i już pamiętam czemu zagrywałem się w to za dzieciaka. Gra nie wymaga zbyt wiele pod względem manualnym, rzadko kiedy trafiają się trudniejsze sekcje platformowe, a jak już są to można sobie ułatwić życie postacią z odpowiednim skillem (pasek staminy regeneruje się jeśli gramy głównym kotem). Co mi się podobało to system speciali bo każdy ma 3 poziomy, niektóre się powtarzają ale te najmocniejsze dość mocno się różnią i najczęściej działają idealnie na danego bossa. Do tego mamy dowolność w wyborze większości poziomów, to wszystko sprawiało że te prawie 30 lat temu zobaczyłem większość gry co nie zdarzało się zbyt często (no chyba że grałem w jakąś wersję z hackiem). Właściwie jedyny większy negatyw to muzyczka, kawałki mimo że w porządku to zbyt szybko się zapętlają i trochę irytują co przy poziomach trwających 5-10 minut jest małym wyczynem. Reszta oprawy to taki średni poziom Pegasusa. Przyjemny tytuł, dobrze się zestarzał (nie ma tanich zagrywek wymagających wykucia na pamięć leveli), kierowany raczej do młodszego odbiorcy. Kiedyś dał bym 8+ a teraz 7+/10 2 Cytuj
łom 2 005 Opublikowano 8 kwietnia Opublikowano 8 kwietnia Pograłem ale nie ukończyłem Wario Land 4. Dobra platformówka z ciekawymi rozwiązaniami, niestety jak dla mnie jest zbyt 'dziwna'. Poziomy nie są typowo liniowe, wskakuje się do levelu składającego się z połączonych ze sobą pomieszczeń które można do woli zwiedzać dopóki nie znajdzie się klucza i aktywuje żabo-bomby, wtedy zaczyna się odliczanie i trzeba wracać do miejsca startu. Praktycznie każde pomieszczenie to mini zagadka czy to platformowa czy bardziej logiczna. Co mi się spodobało to wykorzystanie właściwości jakie dostaje się po otrzymaniu razów, np. żeby zamienić się w nietoperza i polatać trzeba zostać przez niego ugryzionym, spłaszczenie przez pułapkę zamienia Wario w szybujący naleśnik itd. Ten sam motyw został wykorzystany parę lat później w Sphinx and the Cursed Mummy. Technicznie gra wygląda przyjemnie, szczególnie animacje, dźwiękowo też wszystko jest na swoim miejscu. To co mnie po jakimś czasie odrzuciło to sam głupkowato-grzybkowy design gry, na początku bawi a po jakimś czasie męczy. Motyw z bardziej otwartą konstrukcją poziomów też niezbyt przypadł mi do gustu. I właściwie do tego to się sprowadza jak komuś przypasuje taka stylów to na pewno będzie się dobrze bawił bo gameplay jest dopracowany (to nie przypadek Maui Mallard in Cold Shadow), ja odpuszczam. 2 Cytuj
Kmiot 13 836 Opublikowano 12 kwietnia Autor Opublikowano 12 kwietnia Tymczasem ja ukończyłem Wario Land 4. Ogólnie to platformówka, która wymaga od gracza też odrobiny cierpliwości w eksploracji, bo nie wystarczy tylko przejść każdego poziomu. Tych jest kilkanaście (jeśli dobrze liczę w pamięci, to 18), podzielonych na cztery światy (4x4 + prolog i epilog). Na końcu każdego świata czeka też boss do pokonania. Jednak aby pchać dalej "fabułę" trzeba na każdym levelu znaleźć cztery fragmenty gema (te będą potrzebne do otwarcia wrót do bossa) oraz zlokalizować klucz (ten otwiera drogę do kolejnego poziomu). To są rzeczy obligatoryjne i nierzadko zdarzy się, że trzeba będzie jakiś poziom powtórzyć, bo zabrakło nam jednego spośród tych pięciu elementów i tak naprawdę utknęliśmy z progresem. Ja jestem typem eksploratora, więc dla mnie nie było to większą udręką, ale rozumiem, że niektórych taka konstrukcja gry może na pewnym etapie nieco zmęczyć. Dużym plusem jest to, że poziomy w grze są naprawdę urozmaicone tematycznie. Niektóre dość klasyczne - ot, jakiś las, arabskie noce czy industrialny, inne z kolei potrafią być nieźle odjechane, pomysłowe, czy jak kolega wyżej zauważył - dziwne. Poziom będący jednocześnie stołem do pinballa? Albo z elementami gry planszowej? Owszem, są tutaj takie rzeczy. Dodatkowo każdy poziom nie tylko oczekuje, abyśmy dotarli do jego "końca". On wymusza od nas, abyśmy potem jeszcze wrócili na punkt startu, tym razem już pod presją czasową (choć limity są raczej łaskawe). Powiecie: "jebać backtracking!", ale uspokajam, bo te powroty zazwyczaj odbywają się poprzez alternatywną, zupełnie nową ścieżkę, a czasami poziom potrafi się diametralnie zmienić, jak ten ognisty, który na potrzeby backtrackingu staje się lodowym. Gameplay? To Nintendo, więc dopracowany i sztywniutki. Wariem porusza się przyjemnie, chłop może walić "z bara", robić ground poundy, rozpędzać się niczym Samus Aran, turlać ze stoków no i oczywiście skakać (żeby nie było wątpliwości). Dodatkowo na poziomach może on tymczasowo przejmować umiejętności od wrogów czy innych przeszkadzajek i wykorzystywać to w elementach eksploracyjnych. Trafiony młotkiem może wykonać jeden skok na kilka ekranów w górę, ugryziony przez nietoperza może latać (ale musi unikać źródeł światła), użądlony przez pszczołę puchnie jak balon i się unosi, a trafiony przez spadający nawis śnieżny zamienia się w toczącą się kulę śnieżną, niszczącą wszystko co na drodze. Jest tego nieco więcej, ale chyba łapiecie już o co mi chodzi. To wszystko ma za zadanie nas oczywiście zaangażować w eksplorację i ją urozmaicić. Co ciekawe, gra ma dwa poziomy trudności (można też odblokować trzeci) i różnią się one nie tyko zagęszczeniem przeszkadzajek na poziomach, ale przede wszystkim umiejscowieniem kluczowych znajdziek. Fragmenty gemów na Normalu znajdziemy raczej bez problemu, bo twórcy w większości stawiają je nam na głównej ścieżce, ale te same fragmenty na Hardzie będą już znacznie lepiej ukryte, więc gra ma nawet jakąś tam regrywalność, za co w mojej opinii należy się duży plus. Nie zdążyłem jeszcze wspomnieć o jednej ponadprogramowej znajdźce - płycie CD, która zwykle jest najlepiej ukrytym elementem i nawet nie chcę pisać ile razy zaczynałem jakiś poziom ponownie, bo jej nie zlokalizowałem. A bossowie? Fajni, choć presja czasowa w trakcie walki trochę psuje mi ich odbiór. Ale trzeba przyznać, że są na wskroś pomysłowi i niekiedy wymagają od nas sprawnego żonglowania umiejętnościami oraz szukania słabych punktów w ich obronie. Wypada jeszcze bym wspomniał o mini gierkach, w których możemy wziąć udział za pieniądze, które wynosimy z poziomów. Mini gierki są trzy - baseballowy pałkarz, endless runner, oraz gra pamięciowa. Za odniesione w nich sukcesy dostajemy żetony, a te z kolei możemy zamienić w sklepiku na wspomagacze przy walkach z bossami. Sam na nieświadomce kupiłem jednego boosta, poszedłem na walkę i już na starcie boss stracił połowę zdrowia. To był pierwszy i jedyny raz gdy z nich skorzystałem, bo w takiej sytuacji starcie nie jest żadnym wyzwaniem, ale traktuję to jako ukłon dla mniej cierpliwych graczy. Reszcie proponuję uznać to jedynie za ciekawostkę. Trudno powiedzieć ile czasu zajęło mi przejście gry na 100% (Normal), bo grałem na Anbernicu (idealny w takiej sytuacji), a tam nie wiem jak i czy w ogóle da się sprawdzić czas gry. Niemniej szacuję, że zajęło mi to około 8 godzin, z czego zapewne z dwie na same powtórki poziomów w poszukiwaniu tych jebanych płyt CD. Z tym, że standardowo - grałem metodycznie, starałem się zbierać każdy diamencik, choć później i tak ich nie wydawałem (mini gierki olałem po pierwszym świecie), więc komuś mniej skrupulatnemu i zachowującemu się logiczniej przejście gry zajmie znacząco mniej czasu. No i chyba raczej nie muszę pisać, że gra wygląda, brzmi i rusza się bez zarzutu. Bywa psychodeliczna, ale generalnie widać gołym okiem, że mechanicznie robili ją fachowcy znający się na robocie. Screeny z duszą. 6 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.