SebaSan1981 3 631 Opublikowano 5 kwietnia Opublikowano 5 kwietnia (edytowane) Szukałem na forum tematu o tej grze ale nie znalazłem, zatem zakładam. Outcast A New Beginning to gra przygodowa z elementami strzelanki od THQ Nordic. Oglądałem gameplaye i za jakiś czas napewno kupię i zagram bo setting bardzo mi się podoba. Nie jest to może triple A ale double A i mocno daje radę. Model strzelania i customizacja broni są fajne, ludzik którym gramy jest sympatyczny, koleś jest zdrowo po 40tce i wielu z nas może się z nim utożsamiać haha. Ciekaw jestem co myślicie o tym tytule? Zapraszam do dyskusji, miejmy nadzieję nie na jedną stronę Edytowane 5 kwietnia przez SebaSan1981 2 Cytuj
Boomcio 4 159 Opublikowano 5 kwietnia Opublikowano 5 kwietnia Dla mnie gra z kategorii: do ogrania w sezonie mocno ogórkowym. 2 godziny temu, SebaSan1981 napisał: Zapraszam do dyskusji, miejmy nadzieję nie na jedną stronę E, takie to ja zakładam 1 Cytuj
Wredny 9 706 Opublikowano 5 kwietnia Opublikowano 5 kwietnia Wszystko fajnie, ale wywal tę dwójkę z tytułu - tylko podtytuł, bez żadnych numerków. Kupiłem na premierę, gram już ponad 30h, ale nie polecam raczej. Tytuł dość mocno budżetowy, posiadający sporo błędów, a pójście w open world było raczej chybionym zabiegiem. Mocna ubisoftowość połączona z Just Cause 2 jeśli chodzi o sposób grania, czyli czyszczenie mapy, zajebanej znacznikami. Trochę też śmierdzi ELEXem, ale jest zdecydowanie bardziej ACTION, aniżeli RPG. Główny bohater od czasu pierwszej części stracił jaja (w pierwszej to był taki Duke Nukem, tyle że nie przygłup - cięta riposta, sarkazm itp), humor jest strasznie nijaki, widać, że starali się być politycznie poprawni, więc wyszło jak z jedzeniem, pozbawionym przypraw - jest mdłe. Polecam najpierw obadać remake oryginału (1999), który wyszedł w 2017 - co prawda tamto też oceniłem 6/10, ale bardzo mi się podobało i z przyjemnością wbiłem platynkę, a to tutaj męczę na zasadzie "muszę skończyć, bo za dużo gier napoczynam i porzucam". Owszem, ma swoje momenty, świat potrafi zachwycić widoczkami i ogólnie jak na tak małe studio to często jestem pod wrażeniem (choć w żadnym wypadku nie ma podjazdu do Pandory z ubisoftowego Avatara - wspominam nie bez powodu, bo widać sporo inspiracji), strzelanko i upgrade'owanie giwer jest fajne, ale wolałbym, żeby gra miała bardziej skondensowaną konstrukcję. 2 Cytuj
Daffy 10 628 Opublikowano 5 kwietnia Opublikowano 5 kwietnia Jak ja swego czasu na pc uwielbiałem jedynkę, ta genialna muza symfoniczna, te krajobrazy dzięki zastosowaniu voxeli, te poczucie przygody i gwiezdnych wrót 1 Cytuj
Wredny 9 706 Opublikowano 5 kwietnia Opublikowano 5 kwietnia Dokładnie tak było, choć piszę to na podstawie doświadczeń z remake'm (bardzo wiernym oryginałowi zresztą). I też miałem skojarzenia z Gwiezdnymi Wrotami. Tutaj muzyczka też spoko, trochę jakiegoś Final Fantasy przypomina. Z Gwiezdnych Wrót nie zostało już nic, za to mamy motyw z Avatara - ludzcy najeźdźcy, "negocjacje" z miejscowymi itp. 1 Cytuj
Wredny 9 706 Opublikowano 14 kwietnia Opublikowano 14 kwietnia Właśnie wymęczyłem (włącznie z platynką), więc jak kogoś obchodzi moja opinia to linkuję odpowiedni temat: 1 minutę temu, Wredny napisał: A New Beginning to sequel PeCetowego klasyka z 1999 roku o przygodach byłego komandosa Navy Seals, Cuttera Slade'a na obcej planecie Adelpha. Na konsolach pierwszy Outcast pojawił się w 2017 roku, w postaci remake'u o podtytule "Second Contact", który jakiś czas temu również miałem okazję ograć i splatynować. Tak jak pisałem w tamtejszym poście - był to remake bardzo wierny oryginałowi, z zachowaniem tego specyficznego, "drewnianego" gameplayu, czy jeszcze bardziej sztywnego, niemalże amatorskiego voice-actingu. Wszystko to nadawało gierce bardzo oldschoolowego klimatu i sprawiało, że jeśli ktoś był fanem takich staroszkolnych produkcji, świetnie się w tym wszystkim odnajdował. Nadszedł rok 2024, trendy w gamingu się zmieniły, więc i Outcast musiał przejść metamorfozę. U podstaw to nadal trzecioosobowe action-adventure w świecie składającym się z różnych biomów, wykonywaniem questów na zlecenie miejscowej ludności (rasa Talan), strzelaniem i wspomaganiem się dobrodziejstwami techniki w postaci skanera czy jetpacka. Problem leży w skali sequela. Zgodnie z dzisiejszymi standardami postanowiono pójść w otwarty świat i to nie była zbyt dobra decyzja. Developer gry, belgijskie Appeal Studios to, jak na obecne czasy, dość niewielka ekipa, składająca się z około 70 osób, więc i po grze nie można było spodziewać się poziomu wypolerowania, godnego dużo większych zespołów, ale momentami widać, że porwali się z motyką na słońce. Robiąc open-world, trzeba umieć go jakoś zagospodarować, by nie był on tylko zbiorem widoczków do oglądania, ale miał także sensownie porozmieszczane, wciągające aktywności - niestety, ale gry Rockstar, czy chociażby wewnętrznych studiów Sony, trochę nas rozpieściły w tym temacie. No więc w tym przypadku mamy do czynienia z otwartym światem typu "czasy wczesnego PS3", a i tak pewnie znalazłbym więcej fajniejszych od drugiego Outcasta gier tego typu z tamtego okresu. Świat gry jest ogólnie ładny, kolorowy, ma sporo fajnych miejscówek, którym przyjemnie pstryka się fotki (niestety brak trybu foto), ale nie za bardzo jest co robić i czym się zachwycać. Mapa upstrzona jest bazami przeciwników i powtarzalnymi aktywnościami w ilości około 180 - tych 20, tamtych 30, a jeszcze innych 50 i mamy "zawartość" - typowo ubisoftowe zaśmiecanie mapy, przypominające trochę Just Cause 2 (zwłaszcza, że tu też możemy sobie poszybować z błoną pod pachami). Jedyny plus tego śmietnika jest to, że zaliczenie takiej aktywności da nam jakąś wymierną korzyść do rozwoju bohatera - upgrade lub moduł do broni, surowce do ulepszania umiejętności, albo minimalne powiększenie paska energii życiowej. Na plus wypada walka, a w zasadzie strzelaniny, choć od biedy i tarczą można przywalić. Nie jest to może nic specjalnego, ale starcia są dynamiczne, z wrogów sypią się cyferki oraz surowce, a całość okraszona jest pompatyczną muzyką - trochę przypomina to Mass Effect Andromeda, ale w wersji z AliExpres. Co prawda AI wrogów to dramat, często stoją do nas bokiem, patrząc w pustkę, a starcia z bossami to już w ogóle poziom jakiejś no-name gierki z koszyka w Auchan (stoisz, strzelasz i masz wyrzuty sumienia, że bijesz niepełnosprawnego), ale ogólnie jest w tym jakaś frajda i nie ma tragedii. Tragedia natomiast jest w warstwie fabularnej. O ile pierwszy Outcast też może jakoś nie błyszczał w tym aspekcie, tak całość, mocno inspirowana filmem "Gwiezdne Wrota", była bardzo sympatyczna i z zaciekawieniem śledziło się losy naszego sympatycznego, sarkastycznego protagonisty. Dwójka natomiast poszła w stronę politycznej poprawności i wszystko zostało pozbawione przypraw, przez co danie, które otrzymaliśmy, jest zupełnie bez smaku. Główny bohater stracił jaja i słabo się słucha jego czerstwych tekstów - niby teraz to chłop pod pięćdziesiątkę, ale chyba za mocno poszli w "utatusiowienie" naszego protagonisty. Tak jak w pierwszej części potrafił celnie i sarkastycznie skomentować sytuację tak tutaj jego komentarze są strasznie nijakie, a humor wywołuje ciarki żenady - oparty jest wciąż na jednym schemacie, kiedy Cutter mówi jakieś ziemskie powiedzonko, a tubylec rozumie go dosłownie i ten w niezręczny sposób próbuje mu to wytłumaczyć (coś jak Drax ze "Strażników Galaktyki", tylko że ch#jowo). Karol Strasburger miałby mocną immersję, mogąc wcielić się w tak bezjajecznego bohatera. Oczywiście obowiązkowo nie mogło zabraknąć silnych kobiet - w pierwszej części miejscowych kobiet nie było w ogóle, co było pewnie związane z ograniczeniami natury programistycznej - dzięki temu wszyscy mieszkańcy Adelphy to był jeden model postaci. Kobiety były tylko wspomniane, że żyją wraz z dziećmi osobno na wyspie i tradycją jest coroczne międzypłciowe spotkanie, na które dopuszczane są tylko wybrane osobniki płci męskiej. Tutaj z kobiet zrobiono nieustraszone amazonki, rządzące planetą, a faceci to przeważnie robole, marzący by jakaś modliszka wybrała ich na coroczne chędorzenie. Ogólnie cała warstwa fabularna tej odsłony to mocna zrzynka z Avatara, który jak powszechnie wiadomo - w tym departamencie niespecjalnie błyszczy. Porównując to do niedawnej gry o niebieskich ludzikach ze stajni Ubisoftu, można powiedzieć, że fabularnie jest podobnie chujowo, ale z trochę innych względów - nie jest tak bardzo "woke", ale jest baaaardzo bezpłciowo. Jeśli chodzi o questy to te w porażającej większości (tak gdzieś 98%) to zwykłe "fedexy" - wszystko sprowadza się do "zbierz ileś tego", albo "zabij tyle tamtego" i co jakiś czas z dupy odpala się krótka, jakby urwana scenka przerywnikowa, odsłaniając niewielki rąbek zupełnie nie porywającej opowieści. Trzeba mieć naprawdę mocną dozę samozaparcia, by nie porzucić tego wpizdu po godzinie, bo naprawdę nie ma tu niczego, co może wciągnąć - nie ma tu ani fabuły, ani ciekawie pomyślanych zadań - tylko latanie od znacznika do znacznika, słuchanie słabych dialogów (choć trzeba przyznać, że dobrze zagranych - po prostu ich pisanie leży) i wykonywanie fetch-questów, które nie mają prawa zaangażować absolutnie nikogo. To co mogę pochwalić to na pewno muzyka - zdecydowanie najmocniejszy punkt tego tytułu. Podczas eksploracji przygrywa nam motyw pasujący do jakiegoś Final Fantasy, a w trakcie starć też jest całkiem sympatycznie. Graficznie jest różnie, czasem to czasy PS3, czasem zdarzy sie coś ładniejszego - pod względem designu czasem trafi się wart zapamiętania widoczek, ale technicznie to w czasach Horizon Forbidden West raczej trzecia liga. Na plus interakcja głównego bohatera z roślinnością - wiele większych gier nie ma tego "bajeru". Technicznie jest więc średnio, dwa tryby graficzne nie za bardzo się od siebie różnią (jeśli w ogóle), więc polecam Performance - nadal nie będzie to płynne doznanie, bo wartości framerate'u latają gdzieś w okolicach 43fps, ale to i tak zdecydowanie lepiej niż niestabilne 30fps przy zerowej poprawie rozdzielczości. No i screen tearing to bardzo powszechne zjawisko niestety. Występuje tu też dużo glitchy, bugów i często wychodzi na wierzch sporo niedopracowań. Czasem przestaje działać atak melee i gra zupełnie nie reaguje na wciskany przycisk (wyjście i powrót do gry pomagają), jeden z modułów do broni potrafi na stałe narzucić nam czerwony filtr typu "wizja Terminatora" na ekran, scenki przerywnikowe odpalają się znienacka, z trzaskiem i miganiem obrazu oraz równie mało subtelnie przechodzą w gameplay (po uprzednim wyciemnieniu oczywiście). Odgłosy strzelania potrafią prawie całkowicie zaniknąć i wtedy dostajemy jakimś płaskim mono po uszach. Do tego standardowe blokowanie się przeciwników w elementach otoczenia, a czasem nawet ich respienie się w ścianach czy innych skałach. OK, myślę że już wiecie co nieco o samej grze i mam nadzieję, że wystarczająco Wam ją obrzydziłem. Poniżej fragment o trofeach, więc jak kogoś nie interesują pucharki to nie klikać: Pokaż ukrytą zawartość A jak wygląda sprawa z trofeami? Nic nadzwyczajnie trudnego, tylko czasochłonne i upierdliwe - głównie przez nijakość samej gry, bo gdyby podstawa była lepsza to i wszelkiego rodzaju pierdoły mniej by frustrowały. Oprócz fabularnych mamy tu sporo za różnej maści zbieractwo - rozwalić wszystkie bazy wrogów, odblokować wszystkie teleporty, świątynie, próby, przepisy na potiony, oczyścić miejsca infekcji, znaleźć wszystkie moduły (choć tak naprawdę nie trzeba wszystkich) i pamiętniki. Należy również odblokować wszystkie skille i sloty na moduły w broniach (spokojnie, na wszystko starczy surowców i to z dużym nadmiarem) i kilka innych, trochę fajniejszych pucharków, w których przynajmniej trzeba coś ciekawego zrobić, żeby je otrzymać. Nie ma nic za poziom trudności, więc przeszedłem na Normalu (zero wyzwania), przegapić cokolwiek też nie za bardzo można, bo choć mamy punkt bez odwrotu (o którym gra informuje wielgachnym napisem, przy którym możemy/musimy zrobić manualny save) to później wystarczy wczytać ostatni save i dozbierać brakujące rzeczy - mi zostało kilka pamiętników, ze trzy moduły i szybowanie AFK przez 3 minuty - to właśnie możecie podziwiać na załączonym filmiku z wskakującą platynką. Plusem jest to (aż śmiesznie, że trzeba to pochwalić, ale takie mamy czasy), że nic nie jest zabugowane czy zglitchowane i dzbanki wpadają wtedy, gdy powinny. Trudność w zdobyciu platyny to naciągane 3/10, głównie ze względu na to, jak męcząca jest to gra sama w sobie. Podsumowując... Jestem zawiedziony, mimo że przecież nie spodziewałem się wiele. Chciałem dostać sequel do uroczo drewnianego remake'u części pierwszej, a dostałem bardzo nie-uroczą grę, waląca na kilometr amatorszczyzną i wyglądającą jak projekt studentów na zaliczenie semestru. Nie odmawiam twórcom serca, widać tu pasję do tego uniwersum, ale pod koniec, przy napisach, miałem też wrażenie, że wpadają w samozachwyt, jakby w swoich rękach mieli franczyzę typu Uncharted, a nie niszową gierkę z zapomnianym bohaterem i sequel do części pierwszej, w którą pewnie tylko nieliczni "blacharze" grali te ćwierć wieku temu, a dziś to już pewnie nie żyją ze starości. Całość zajęła mi ponad 50h i czułem, że gdzieś tak 49 z nich było bezpowrotnie i nieodwracalnie zmarnowane. Czy żałuję? Pewnie nie, bo gdybym nie zagrał to i tak bym chciał tego doświadczyć, zwłaszcza, że jakimś cudem drugi Outcast ma mocno pozytywne opinie, więc na pewno by kusiło. No i nie porzuciłem kolejnej rozgrzebanej gry, a to w moim przypadku też niezły wyczyn. Zaliczone, odfajkowane, teraz zapomnieć i wreszcie odpalić coś, co da mi frajdę. Outcast A New Beginning to taki najprawdziwszy średniak, podobnie zresztą, jak część pierwsza - tam dałem 6/10, bo jednak było sympatycznie i mógłbym grę polecić, zwłaszcza tym, którzy lubią oldschoolowe, drewniane gierki "z duszą". Tutaj ta dusza gdzieś się ulotniła, oldschoolowość również, a dostaliśmy coś na pograniczu amatorki i gierki dołączanej do jakiejś gazetki w kiosku - 4/10 i niestety nie polecam. 2 Cytuj
LukeSpidey 941 Opublikowano 15 kwietnia Opublikowano 15 kwietnia @Wredny Podziwiam za napłodzenie takiej długiej recenzji do tak smętnego tytułu. Nie szkoda Ci czasu na takie crapogierki? Cytuj
Wredny 9 706 Opublikowano 15 kwietnia Opublikowano 15 kwietnia Oczywiście, że szkoda, ale od dłuższego czasu z niewyjaśnionych przyczyn porzucam wiele tytułów i ciągle wskakuję w nowe, więc trenowałem silną wolę i chciałem doprowadzić sprawy do końca, nawet jeśli będę się męczył. Cytuj
SebaSan1981 3 631 Opublikowano 16 kwietnia Autor Opublikowano 16 kwietnia Dzięki! Utwierdziłeś mnie w przekonaniu aby jednak to ograć. Podoba mi się setting, poza tym sam mam jakieś takie dziwne upodobanie do gier specyficznych i nie do końca uważanych za udane. Udało mi się swego czasy wyplatynować zbugowane F76 i NMS i nie do końca dobrze działającego Arka Survival Evolved, więc taki Outcast to będzie spacerek 1 Cytuj
Wredny 9 706 Opublikowano 17 kwietnia Opublikowano 17 kwietnia Po sygnaturze widzę, że lecisz na ilość, ale naprawdę - odradzam, bo zwyczajnie czasu na to żal. No chyba, że masz takie moce przerobowe, że wszystko warte uwagi zaliczone to wtedy jasne. 1 Cytuj
SebaSan1981 3 631 Opublikowano 18 kwietnia Autor Opublikowano 18 kwietnia To prawda, leciałem na ilość bo miałem zajawkę trophy huntera przez mniej więcej rok ale już mi się odechciało, poza tym Młody mi pomagał wybitnie we wbijaniu pucharków w licznych gównogierkach. Teraz mam mniej czasu na granie więc wolę przysiąść do porządniejszych tytułów, kilka jeszcze zostało do ukończenia. Oglądałem gameplay Outcasta od Angry Joe i mu się podobało, design też wpadł mi w oko. Z kolei Ty masz zdanie krytyczne, biorę je też pod uwagę. Gierkę ogram ale jak dadzą do PsPlusa (pewnie długo nie trzeba będzie czekać) bo kupować za obecną cenę nie zamierzam. Cytuj
Wredny 9 706 Opublikowano 18 kwietnia Opublikowano 18 kwietnia Tak jak pisałem - nie wiem, skąd w ludziach takie pokłady sympatii do tego tytułu. Widzą w tym nostalgiczne drewienko z czasów PS2, ale taki to był remake jedynki, a to praktycznie crap. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.