Gość Nyu Opublikowano 18 czerwca Opublikowano 18 czerwca 7 minut temu, Josh napisał(a): Nie wiem z czym tu niby koliduje Suffering. Nie sprecyzowałeś, że nie można polecać starych gier albo strzelanek. Zwłaszcza że akurat Suffering jest pełnoprawnym horrorem - może nie takim jak SH przy którym można obsrać gacie, może nie survivalem jak RE, ale ma wystarczająco niepokojący klimat, gore, świetne audio oraz wykręcony design przeciwników, że i tak ktoś ze słabszą psychą może się przestraszyć. Jak dla mnie pasuje do tematu i można śmiało polecić komuś kto jakimś cudem ten tytuł ominął. To znaczy ja bym nie polecił, bo według mnie ma średni gameplay, ale innym widzę że się podoba, więc polecają. A Ty znowu pierdzisz, narzekasz i się czepiasz. Zjedz Snickersa albo coś. Boomer w domyśle oznacza coś współczesnego, ale w konwencji retro. Doom nie jest boomer shooterem, a Dusk jest. Podobnie tutaj. Od początku tematu wymieniamy się nowymi horrorami. Imo Suffering nie pasuje tutaj pod wieloma względami. Nie mam z tym problemu, po prostu już jest wzięty na tapet The Thing i Blood Omen 2, a ja lekko pilnuję, żeby temat nie stracił pierwotnego sensu. Jak chcesz dyskutować i wymieniać się poglądami, to możesz nieco popracować nad kulturą, tak jak pisałem w poprzednim temacie. Wstawki jak te z samego dołu czy ghostowanie argumentów słowami "fanboj się obsral" i nie odniesienie się doń i generalne bycie burakiem, to porażka po Twojej stronie, nie mojej. Tym bardziej, że - jak pisałem - celowo napisałeś po raz 5 ta sama rzecz. Yeah, I see what you did here. Żeby nie zaśmiecać tego tematu, ani forum w ogóle, to powstrzymam się od dyskusji z Tobą, żeby oszczędzić ludziom czytania tych niekoniecznie interesujących ich bredni. Cytuj
pawelgr5 1 507 Opublikowano 18 czerwca Opublikowano 18 czerwca The Suffering wpisalem w ramach koncertu zyczen remasterow w stylu jakim robi to Nightdive a nie zeby o tym dyskutowac teraz blizej. Niemniej jednak jest to horror (ludzie z gog.com nawet piszo ze to nie tylko horro ale jeszcze survival wiec koniecznie napiszcie im jak bardzo sie myla!!!!) i wspominam bardzo dobrze. Moze nawet kupie na gogu. Eh to skoro tu nie mozna o wszystkich to trzeba bedzie zalozyc prawdzimy temat o wszystkich horrorach zeby sie nikt nie przypierdalal Cytuj
Gość Nyu Opublikowano 18 czerwca Opublikowano 18 czerwca The Thing i inne remastery mogą dostać swoje własne tematy, why not? Zawsze nowe wydania dostają. Sorry za pilnowanie porządku we własnym temacie Cytuj
Josh 4 829 Opublikowano 18 czerwca Opublikowano 18 czerwca 39 minut temu, Nyu napisał(a): Boomer w domyśle oznacza coś współczesnego, ale w konwencji retro. Doom nie jest boomer shooterem, a Dusk jest. Podobnie tutaj. Od początku tematu wymieniamy się nowymi horrorami. Imo Suffering nie pasuje tutaj pod wieloma względami. Nie mam z tym problemu, po prostu już jest wzięty na tapet The Thing i Blood Omen 2, a ja lekko pilnuję, żeby temat nie stracił pierwotnego sensu. Ok, to ma sens. Przy czym jak zauważył Paweł, fajnie byłoby zmienić formułę tematu, żeby dało się tu pisać również o oldschoolowych horrorach, bo a) nie ma tematu o takich starociach b) nawet jeżeli jest i to gdzieś zakopany, to i tak więcej sensu miałby jeden zbiorczy, w którym dzielilibyśmy się ogólnymi wrażeniami z tego gatunku. Przynajmniej wszystko będzie pod ręką, będzie się więcej działo, a ogólny zamysł tematu przecież nic nie straci c) i tak każdy tu będzie o nich pisał Cytat Jak chcesz dyskutować i wymieniać się poglądami, to możesz nieco popracować nad kulturą, tak jak pisałem w poprzednim temacie. Wstawki jak te z samego dołu czy ghostowanie argumentów słowami "fanboj się obsral" i nie odniesienie się doń i generalne bycie burakiem, to porażka po Twojej stronie, nie mojej. Tym bardziej, że - jak pisałem - celowo napisałeś po raz 5 ta sama rzecz. Yeah, I see what you did here. Napisz wprost, że tu nie chodzi o moją kulturę forumkowania, tylko o to jak się odnoszę do Ciebie, bo z tym masz problem. Zauważ, że z innymi dyskutuję normalnie i nawet Figaro tak nie cisnę (zazwyczaj ). Może w tym momencie warto rozważyć dlaczego tak jest i że jednak nic nie dzieje się bez powodu? Hinta już Ci zapodałem w temacie o Doomie. Za dużo analizujesz, wszędzie szukasz zaczepki, widzisz problemy tam gdzie ich nie ma (nie wszystko co napiszę jest atakiem na Ciebie albo Twoje ulubione gry, a tak to lubisz odbierać), a przede wszystkim uwielbiasz moralizować i pokazywać że Twoja racja jest tą jedyną słuszną. Tylko nie wiem czy robisz to celowo czy nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale własnie tak to brzmi. Stąd taka moja "kultura" w Twoim kierunku i póki nie przestaniesz być taki irytujący, to mój foruming w Twoim kierunku też się nie zmieni. W sumie dziwne, bo kiedyś spoko się z Tobą pisało, no ale trudno, teraz jest jak jest. Definitywny EoT z mojej strony i nie będę więcej wracał do tego tematu, bo domyślam się, że dla innych czytanie tych bredni to większy horror niż The Suffering, The Thing i Silent Hill razem wzięte. 1 Cytuj
Amer 1 383 Opublikowano 21 czerwca Opublikowano 21 czerwca (edytowane) W dniu 23.04.2024 o 22:52, Bigby napisał(a): Ostatnio ten tytuł wpadł mi w oko. Opinie też zbiera bardzo pozytywne czy to na Steamie czy na innych forach: https://store.steampowered.com/app/2006140/Withering_Rooms/ Pograłem wczoraj w WR i przyznaję, że siadło mi idealnie. Do tego stopnia, że od razu zamówiłem pudełeczko na PS5. Miało być tylko testowo, na chwilkę (sprawdzenie dawno pobranego demka), a skończyło się na 4h sesji, zakupieniu fulla na steam i tego boxa właśnie. Mam słabość do rogali, horrorów i wszelakich soulsów, więc takie połączenie jest skrojone dla mnie. Do tego stopnia, że dziś nie mogę doczekać się kolejnego podejścia. Edit: Aha, OST też zdrowo robi klimat. Ot chociażby... Edytowane 22 czerwca przez Amer Cytuj
Pupcio 18 647 Opublikowano 22 czerwca Opublikowano 22 czerwca @Dr.Czekolada zostajesz lalkarzem młody? Cytuj
Dr.Czekolada 4 494 Opublikowano 22 czerwca Opublikowano 22 czerwca Tak wyglądają te ich lalki słodziutka. Cytuj
Amer 1 383 Opublikowano 2 lipca Opublikowano 2 lipca Skończyłem Withering Rooms - w sumie ponad 20h na całość, z tym że dość sporo farmiłem, zwiedzałem dokładnie lokacje itp. Świetny szpil, z bardzo dobrym klimatem, rozwojem postaci i mechanikami. Walka drewno (jak w starych Silentach), jednak kompletnie nie rzutuje to na całokształt. Ogólnie bardzo dobra gierka, tym bardziej, że po napisach końcowych dochodzi NG+ która otwiera masę nowej zawartości (questy, maszkary itp). Zdecydowanie polecam. 5 Cytuj
Frantik 2 571 Opublikowano 19 lipca Opublikowano 19 lipca Risu - bardzo ciekawy mix pomysłów. Można sprawdzić demko. Co mi nie leży, to na moje zbyt mocny efekt szumu na obrazie, szczególnie w połączeniu z tym pixelowym stylem a'la PSX https://store.steampowered.com/app/1505310/Risu/ 1 Cytuj
Gość Nyu Opublikowano 25 lipca Opublikowano 25 lipca Panowie, mam ochotę na coś sprecyzowanego: horror w klimatach FBI lub policji. Oprócz Alana i Condemned. Bo grałem. Mogą być survival horrory, mogą być dziwactwa, no ale nie chamskie strzelanki jak Suffering i The Thing xd Cytuj
Josh 4 829 Opublikowano 25 lipca Opublikowano 25 lipca Deadly Premonition, X-Files: Resist to Serve, Sinking City (to już bardziej detektywistyczne niż policyjne, ale klimaty podobne). Cytuj
Josh 4 829 Opublikowano 29 lipca Opublikowano 29 lipca (edytowane) Conscript Ależ siadło, niczym dorodne dupsko wysokokalorycznej Dominiki Gwit na ledwo utrzymującej ten ciężar kanapie w studiu Dzień dobry TVN Pograłem dopiero dwie godzinki, ale już wiem, że spodoba mi się bardziej niż Crow Country. Sam początek to Resident Evil 4 tylko zamiast sieczki w wiosce jest sieczka we francuskich okopach, a zamiast szarżujących wieśniaków są równie wściekłe szwaby: ziomeczki napierają z każdej strony, trzeba być non stop w ruchu, od czasu do czasu ratować się wybuchającymi beczkami albo siąść za sterami CKM'a i próbować ustrzelić ich tyle na ile pozwoli nam ilość dostępnych pocisków. Jest dynamicznie, jest brutalnie, jest ciężko. Po tym jakże wesołym prologu przygoda zwalnia, a my budzimy się w zasyfionym namiocie pełnym trupów, praktycznie bezbronni i bez wyznaczonego kierunku, w którym mamy się udać, a po mapie wszędzie biegają wkurwione Niemiaszki oraz... coś równie obrzydliwego i potwornego. Mimo pikselozy i w ogóle grafiki rodem z taniego RPG-makera klimacik pierwszej wojny światowej udał się bezbłędnie: co rusz trafiamy na zwłoki rozszarpane przez ciężką artylerię, czasem ktoś czołga się w naszą stronę bez nóg (raczej nie z zapytaniem czy poratujemy go szlugiem), innym razem jesteśmy świadkami jak jakiś wojak umiera w agonii po zaplątaniu się w drut kolczasty... syf, zgnilizna i odór śmierci są tutaj na porządku dziennym. Gra nie jest straszna, bo jednak ciężko się bać, kiedy atakuje Cię stworek składający się z trzech pikseli na krzyż, jednak gęstej atmosfery nie sposób jej odmówić. Zwłaszcza po znalezieniu latarki i powolnym przeczesywaniu kolejnych tonących w mroku bunkrów, które z pewnością nie są puste. Gameplayowo niby mamy tu klasycznego Residenta, bo i zagadek nie brakuje, i jest sporo biegania po labiryntowych lokacjach, są też dobrze wszystkim znane skrzynie, a save'y wykonuje się czymś na wzór ribbonów. A "niby", bo zaserwowano Dark Soulsowego twista pod postacią paska staminy, który bardzo szybko wyczerpuje się w trakcie sprintu, a także przewrotek. I sprawdza się to całkiem ciekawie muszę przyznać, elegancko podbijając dynamikę oraz dramaturgię starć i czyniąc z Conscript coś nieco więcej niż tylko kolejnego oklepanego klona RE. Przeciwnicy są bardzo szybcy, więc ze sprintu trzeba korzystać często, a kulanie się po podłodze ratuje tyłek w momencie, kiedy już mamy zaliczyć tasakiem w plecy... o ile oczywiście zostawiliśmy sobie trochę staminy na ten manewr. Każda walka ma więc w sobie coś ze strategii (bo trzeba zawsze zadać sobie pytanie czy lepiej bezpiecznie z daleka zdjąć wroga karabinem czy może jednak lepiej zaoszczędzić te kilka pocisków na później, ryzykując tym razem starcie w zwarciu) ale też jest w tym wszystkim pierwiastek slashera, bo i broni białej nie brakuje (nie ma to jak przywalić aryjskiemu księciowi ze szpadla ) i jest ta wspomniana staminka i trzeba mieć trochę wyczucia, żeby w taki sposób pokonać wroga samemu nie gryząc gleby. Od razu przy tym zaznaczę, że granie w Conscript na innym poziomie niż hard z limitowanymi save'ami mija się z celem, bo całkowicie ulatuje wtedy uczucie ciągłego zagrożenia i nie ma w takim wypadku żadnej potrzeby kombinowania z ekwipunkiem. Jestem ciekaw czy ten indyk do samego końca utrzyma taki poziom, niemniej na ten moment, po dwóch soczystych godzinach szarpania jestem bardzo zadowolony i mam ochotę na więcej. Edytowane 29 lipca przez Josh 4 2 Cytuj
Szermac 2 854 Opublikowano 30 lipca Opublikowano 30 lipca 10 godzin temu, Josh napisał(a): Conscript Natrafiłeś już na mechanikę ze szczurami ? Cytuj
Josh 4 829 Opublikowano 30 lipca Opublikowano 30 lipca Jeszcze nie. Nie doszedłem zbyt daleko, bo często ginę, prolog to ze 4 razy powtarzałem, bo chciałem zaszczędzić na ribbonach i zawsze mnie po nim coś zabiło kolega daleko już zaszedł? Cytuj
Szermac 2 854 Opublikowano 30 lipca Opublikowano 30 lipca Nie grałem, ziomek odpuścił gdzieś w połowie przez właśnie szczury, ale nie będę się wdawał w szczegóły, a że nie lubię takich mechanik to mnie zniechęcił xD Daj znać, jak będzie dalej Cytuj
Pupcio 18 647 Opublikowano 30 lipca Opublikowano 30 lipca Jak grałem w demko to właśnie średnio mi się podobał ten strzelankowy początek, mam nadzieje że później trochę z tym zwalniają. Tak czy siak gierka wleci ale raczej na ostrej promce Cytuj
Schranz1985 694 Opublikowano 31 lipca Opublikowano 31 lipca Panowie, mam ochotę na coś sprecyzowanego: horror w klimatach FBI lub policji. Oprócz Alana i Condemned. Bo grałem. Mogą być survival horrory, mogą być dziwactwa, no ale nie chamskie strzelanki jak Suffering i The Thing xdSinking city wg mnie mega perełka.Śledztwa nie prowadzą za rączkę, samemu oznaczamy na mapie punkty bo np masz w notatce że skrzyżowanie ulicy x/y itd.Za(pipi)iste, klimat i story mega.Szczelanko 3/10 .Polecam fhujWysłane z pixela przez taptalk bo mnie stać 1 Cytuj
Josh 4 829 Opublikowano 31 lipca Opublikowano 31 lipca Bardzo wolno mi gierka idzie, bo ostatnio mało czasu na granie, ale doszedłem do szczurów. Wiedziałem, że to będzie coś związanego z klątwą z Dark Souls, nie cierpię takich mechanik. Wszystkie granaty zużyte, żeby wysadzić nory tych małych skurwysynów w powietrze Cytuj
Josh 4 829 Opublikowano 31 lipca Opublikowano 31 lipca (edytowane) Lol, właśnie przeczytałem na PPE recenzję niejakiej Dagmary, która niedawno pojawiła się na głównej stronie tego opuszczonego przez boga portalu i takiego robienia w chuja czytelników to nie widziałem nawet w tekstach Musialika. Babeczka bełkocze o braku elementów stealth (są), o krótkim czasie rozgrywki (po trzech godzinach dalej siedzę w drugim chapterze), o znikomej ilości mechanik survivalowych (jest dużo jak na takiego indyka), że gierka nie obsługuje Dual Sense (gram właśnie na nim), a w plusach daje grafikę, gdzie to tak naprawdę jedyny poważny minus tej gry dramat. Jeżeli ktoś ten bełkot przeczytał i przez niego zniechęcił się do gierki, to dementuję wszystkie bzdury zawarte w tej pseudo-recenzji. Edytowane 31 lipca przez Josh Cytuj
pawelgr5 1 507 Opublikowano 31 lipca Opublikowano 31 lipca Ziom ale jak ktoś tu wejdzie i zacznie zdanie od "Bo na ppe przeczytałem..." to nikt dalej czytał nie będzie . Nie masz się o co martwić. 1 Cytuj
Josh 4 829 Opublikowano 31 lipca Opublikowano 31 lipca Meh, każdy narzeka ale i tak masa ludzi również z tego forumka tam wchodzi i czyta te głupoty (chociażby dla beki). Wiadomo, że Musialikowi, Kajetanowi, Wróblowi czy innym redaktorom z wodogłowiem nikt nie ufa, ale tę recenzję pisała jakaś randomowa laska z czystą kartą, więc ktoś mógłby się nabrać, tak że wyjaśniam na wszelki wypadek. Cytuj
Josh 4 829 Opublikowano 6 sierpnia Opublikowano 6 sierpnia (edytowane) Cockscript skończony. Jak widać wymasterowałem tę grę w takim stopniu, że nawet sami twórcy nie sądzili że to możliwe a tak na serio, to na weteranie przeprawa była niezła. Przeciwnicy biją bardzo mocno, o apteczki i ammo trzeba się postarać, a szczury roznoszące zarazę to po prostu creme de la creme tej produkcji. SURVIVAL. Żałuję tylko, że uzyskałem najgorsze zakończenie, bo scykałem się, że zabraknie mi później ammo i opuściłem jedną z bitew (takich jak w prologu, jest ich kilka i mają wpływ na ending), of course okazało się że spokojnie mogłem podejść do wszystkich batalii, bo troszku amunicji i tak mi zostało. Od razu poprawka, bo wcześniej namieszałem: ta gra NIE JEST typowym horrorem i NIE walczy się tu z żadnymi potworami. Pikselowa grafa w połączeniu z moimi przepalonymi komórkami mózgowymi dały mi złudne wrażenie, że niektóre typy wrogów to jakieś agresywne świry rodem z RE4, ale walczymy cały czas z normalnymi ludźmi (o ile można tak sklasyfikować Niemców). Co nie zmienia jednak faktu, że horrorowy vibe jest wyczuwalny, zwłaszcza kiedy baraszkujemy po ciemnych bunkrach oświetlając sobie drogę latarką i co rusz przewracając się o czyjeś zwłoki, a z daleka słychać czyjeś kroki idące w naszym kierunku. Pod względem survivalowym natomiast ta gra pasuje bardziej do tego tematu niż większość wymienionych tu tytułów: kombinowanie z ekwipunkiem (z czasem powiększamy plecak o dodatkowe kieszonki, ale na początku miejsca jest bardzo mało i trzeba dobrze się zastanowić co zabrać ze sobą), oszczędne save'owanie, bo atramentu do zapisywania stanu jest niewiele, szukanie po bunkrach drutu, żeby zablokować przejście kolejnym przeciwnikom (działa to na tej samej zasadzie co zabijanie okien deskami w RE2 remake), grube rozkminy czy ostatnim granatem jaki nam został wysadzić czającego się opodal wroga czy lepiej nim zniszczyć szczurzą norę, z której wychodzą te małe paskudy. Znajdowane przedmioty mają często różne zastosowanie, a umiejętne robienie z nich użytku to klucz do ukończenia Conscript. Jest nawet ziomek a'la Merchant, który za określoną ilość papierosów (tutejsza waluta) może nam sprzedać różne przedmioty: od nowych pukawek i części do upgrade'u tychże, przez bandaże, koktajle mołotowa i proch strzelniczy, aż po tak niezbędne rarytasy jak baterie do latarki czy strzykawy ze środkiem permanentnie zwiększającym stan życia naszego wojaka. I tutaj dopiero zaczyna się kombinowanie na co lepiej przeznaczyć fajki, bo wszystko wydaje się absolutnie niezbędne. Gameplayowo poza Resident Evil mamy tu również Metal Gear, a nawet... Pac-Mana Duże, rozbudowane, dające spore możliwości do omijania przeciwników lokacje momentalnie przywodzą na myśl pierwsze przygody Snake'a. Uczenie się trasy patrolujących wrogów (nie jest to przesadnie trudne, bo na ogół chodzą raz w jedną, a raz w drugą stronę), chowanie się w wykopach za brudnymi płachtami, elegancko wchodzące stealh kille - Sneju jak się patrzy. Zabijanie przeciwników i tak nie jest wskazane, bo wiąże się z tym, że do zwłok zaraz dobierają się wygłodniałe szczury, a wtedy to już nie ma żartów, bo dranie są niesamowicie szybkie, a co gorsza roznoszą zarazki i po takim dziabnięciu HP spada o połowę tak długo, aż nie użyjemy apteczki. Z początku ta mechanika mocno mnie irytowała, bo nie do końca ogarniałem jak sobie z nią poradzić (więc zwyczajnie uciekałem przed nimi niczym mała żółta kuleczka od Namco przed duszkami), na szczęście gra daje co najmniej kilka możliwości rozprawiania się z gryzoniami: można robić tak jak u siebie na działce czyli klasyczne napierdalać je łopatą (nie polecam), można też wysadzać materiałami wybuchowymi dziury z których się biorą, można też rzucać w nie koktajlami mołotowa i delektować się piskami tych zdychających gnid. Jest jeszcze jeden patent, który załapałem dopiero pod sam koniec gry, czyli palenie zwłok zabitych żołnierzy zanim dobiorą się do nich szczury, co mocno przypomina mi motyw z pozbywaniem się ciał zombiaków w REmake nim zamienią się w Crimson Heady. Tak, deweloper odpowiedzialny za Conscript nawet przez chwilę nie ukrywa swoich inspiracji. Minusiki? Praktycznie brak łamigłówek. Ok, czasem coś się trafi, zwłaszcza na początku zabawy, ale w kolejnych rozdziałach to już jest bardziej festiwal szukania kluczy i kodów do zamków niż faktycznych zagadek. Na pewno nie każdemu do gustu przypadną też większe batalie, kiedy jesteśmy atakowani przez fale nabuzowanych szwabów (w sumie 4 takie, z czego dwie można pominąć) - nie powiem że psuje to klimat, bo jednak jesteśmy na wojnie i te starcia wpasowują się w całość, jednak według mnie odstają gameplayowo i nijak nie pasują do reszty rozgrywki. Muzyka też mogłaby być lepsza, fabuła ciekawsza, a crashy skutkujących wywaleniem do pulpitu mniej, bo kilka razy mocno mnie zabolało jak 30 minut byłem bez save'a, a gierka postanowiła mnie strollować i się wysypać. Ogólnie jednak tytuł bardzo dobry. Jak dla mnie półka gdzieś pomiędzy niezłym Crow Country, a rewelacyjnym Signalis. To w jaki sposób deweloper oddał klimat grozy pierwszej wojny światowej, jednocześnie implementując w nim najlepsze mechaniki z Residentów zasługuje na szacunek. Jest kilka motywów, które mocno mnie zbiły z tropu, jak np. przeciwnicy upuszczający po śmierci zdjęcia swoich bliskich (co zapewne miało mi dać do zrozumienia, że nie walczę z bezduszymi bestiami, ale z takimi samymi ziomkami jak ja sam: czyli próbującymi przetrwać to piekło) albo jeden cały rozdział w którym trzeba szukać pochowanych po bunkrach towarzyszy do kolejnej bitwy, a w przypadku dezercji strzelić im w łeb... Ciężki klimat, syty gameplay, spora ochota żeby powtórnie zanurzyć się w tym syfie, tym razem starając się uzyskać szczęśliwsze zakończenie: to moja rekomendacja. 8/10 Edytowane 7 sierpnia przez Josh 3 3 Cytuj
Josh 4 829 Opublikowano 10 września Opublikowano 10 września (edytowane) Alisa Wielkie domostwo naszpikowane pułapkami, długie korytarze po których przechadzają się dziwni, powyginani mieszkańcy, ukryte kamerki zamontowane w każdym pomieszczeniu i śledzące każdy, nawet najmniejszy ruch, najbardziej popieprzony system otwierania zamków jaki widziałeś w życiu - nie, to nie akademik w Radomiu. To Alisa. Szczerze, to nie wiem jakim cudem przegapiłem tę grę, ale jakoś mi się udało Powiedzieć, że ta wydana w 2021 roku gierka z gatunku survival horror jest inspirowana Resident Evil, to jak nie powiedzieć nic. To JEST Resident Evil. Konkretnie pierwsza odsłona, tylko zamień zombie na demoniczne kukiełki, nieogolonego Krzysia na sexy Alisę, a gówniany voice-acting na... jeszcze bardziej gówniany voice-acting. Początek nie zwiastuje nic specjalnego, ot biegamy ładnie rozpikselowaną laseczką po niemalże wyludnionej wiosce, gadamy z NPCami, a już chwilę później zostajemy wciągnięci pod ziemię przez powykręcane monstra i budzimy się we wspomnianej posiadłości, gdzie przyjdzie nam rozwiązywać zagadki, szukać kluczy i oczywiście walczyć o swoje życie. Trzeba przyznać, że vibe pierwszego RE wyszedł naprawdę dobrze. Gra jest bardzo surowa, i to zarówno jeżeli chodzi o design, jak i szczątkową fabułę czy samą rozgrywkę. Mamy więc totalnie nieruchome ujęcia kamer, zamontowane zawsze w takich miejscach żeby jak najmocniej oddać posępny nastrój lokacji (co czasem utrudnia zabawę, no ale taki już urok tej perspektywy), mamy tank controls, jest też ultra-drętwa walka podczas której nie można jednocześnie chodzić i strzelać. Gra więc ma bardzo wyraźnie określony target, z miejsca dziękując żółtodziobom, frustratom i przeciwnikom archaizmów i pokazując im palcem kierunek do drzwi wyjściowych. Natomiast stare wygi wychowane na takich gierkach powinny się bawić doskonale, gubiąc się w labiryncie pomieszczeń, ginąc średnio co 5 minut i brechtając z tragicznie napisanych dialogów. Żeby jednak nie było aż tak "źle", to deweloper postanowił się trochę zlitować i chociaż ciut dostosował swoją produkcję do współczesnych standardów pozwalając np. skipować cut-scenki. Nie ma też przydługawych animacji otwierania drzwi, a jak ktoś chce, to zaczynając grę może ustawić sobie auto-aim... co ma jednak swoją cenę (o czym już za chwilę). Fajnym motywem i przy okazji takim, który trochę odróżnia Alisę od RE jest to, że zabici przeciwnicy upuszczają po sobie zębatki, które to stanowią w tej grze walutę. Zdobyte zębatki można później wymieniać u pana Pacynki za różne gadżety: amunicję, apteczki, nowe giwery, a nawet ładniejsze ciuszki dla Alisy zwiększające jej możliwości bojowe. I teraz tak: decydując się na auto-aim podczas rozpoczęcia gry niejako "za karę" trzeba się liczyć z tym, że przeciwnicy zębatek będą upuszczać mniej, więc warto się nad tym zastanowić dwa razy. Ja akurat skuszony większą ilością mamony wybrałem manualne celowanie, ale do samego końca nie byłem pewny czy dobrze zrobiłem, bo wrogowie w tej grze to nie są powolnie człapiące zombie, tylko często naprawdę szybkie gnidy, które potrafią biegać, skakać albo nawet pływać w wodzie i cholernie ciężko je ucelować. Jeżeli chodzi o lokacje, to jest bardzo zróżnicowanie, ale kosztem spójności. Tu już każdy musi sam ocenić czy to był dobry deal: zakurzone pomieszczenia pełne starych mebli już samym kolorem ścian i pułapkami (ściany chcące nas zmiażdżyć included) przypominają rezydencję Spencera. Później trafiamy do czegoś na wzór cyrku gdzie walczymy z nawiedzonymi klaunami, jeszcze później do zalanej wodą świątyni, gdzie brodzimy po pas w wodzie, próbując odeprzeć ataki stworów rodem z mitologii Cthulhu, następnie dostajemy pozwolenie na zaczerpnięcie świeżego oddechu zwiedzając ogród (jeżeli ktoś śledzi youtuberkę Sphere Hunter, to może tu liczyć na małe cameo) Spoiler a pod koniec robi się nieco bardziej muzealnie. Żeby nie było zbyt nudno, to od czasu do czasu pojawia się dziwna, czarna zjawa, która ściga nas z zaciekłością Mr.X. Nie można jej zabić, nie da się jej nawet spowolnić, więc radzę dobrze zawiązać trampki i wiać przed siebie. Tak do samej końcówki grało mi się doskonale, co najwyżej od czasu do czasu cicho sobie narzekałem na słaby v-a (ale i tak szacun, że w ogóle im się chciało nagrywać te dialogi, bo mogli po prostu puścić suchy tekst) albo na nieco zbyt proste łamigłówki. Niestety, ostatnia godzina grania delikatnie zepsuła ogólnie wrażenie wciskając jakieś dziwne pomysły typu skradanie czy celowniczek na szynach (po co ), a ostatni boss okazał się być matołem tylko czekającym aż właduję w niego kilka pocisków... rozczarowujące, biorąc pod uwagę jak fajnie zrobiono inne boss-fighty. Mimo to gierkę BARDZO polecam, bo naprawdę czuć, że władowano do niej dużo miłości i że jest to produkcja od fana RE dla fanów RE (zrobił ją praktycznie jeden gość!). Nie jest też jakoś specjalnie długa, więc z racji że teraz dni są już coraz krótsze to można odpalić wieczorkiem i pyknąć całość na raz, max 2 razy rozkoszując się gęstym klimatem po ciemku. Edytowane 10 września przez Josh 4 2 Cytuj
Szermac 2 854 Opublikowano 10 września Opublikowano 10 września Mi Alisa nieźle wjechała nie tylko mocno inspirowana RE, co oryginalną trylogią Alone in the Dark. Namacalne podobieństwa dosłownie Też mocno polecam. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.