Skocz do zawartości

Paper Mario: The Thousand-Year Door


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
3 minuty temu, Pupcio napisał(a):

og był w 60?

Xddd widzę że się tu ostatnich stron tematu nie czytało 

  • Odpowiedzi 124
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Właśnie przeczytałem ostatnią i nie chciało mi się wierzyć że chłopy wydałt gre 2 generacje później z obciętym klatkarzem. Nintendo? Nigdy nie przestanie zadziwiać :)

Opublikowano

W sumie dziwne, nawet Switch spokojnie by to pociągnął, gdyby nie walnęli tak dużo SSR i dynamic lighting, ale raczej użytkownicy Switcha nie są jakimiś technologicznymi zajawkowiczami i nawet nie rozróżniają między 30 a 60 fps, więc o czym my mówimy :). 

Opublikowano
1 minutę temu, GearsUp napisał(a):

Czyli jest bardziej skillowo :banderas:

Ja jednak poczekam na wsteczną, nie grałem w to Mario, ani RPG, a we wstecznej pewnie duże szanse, że jednak jakoś ogarną te poklatkowe rzeczy. 

Opublikowano

 

1 minutę temu, KrYcHu_89 napisał(a):

Ja jednak poczekam na wsteczną, nie grałem w to Mario, ani RPG, a we wstecznej pewnie duże szanse, że jednak jakoś ogarną te poklatkowe rzeczy. 

 

Nie zrobi to specjalnej różnicy. Lepiej byś zrobił jakbyś poczekał z ograniem nowej Zeldy bo tam jest większa szansa na wyższy klatkarz.

Opublikowano
4 minuty temu, GearsUp napisał(a):

 

 

Nie zrobi to specjalnej różnicy. Lepiej byś zrobił jakbyś poczekał z ograniem nowej Zeldy bo tam jest większa szansa na wyższy klatkarz.

Wiadomo, ale na to już za późno :). Ciekawe jak podejdzie big N do wstecznej i patchy. 

Opublikowano

też czekam na nastepce switcha. Od koncowki poprzedniego roku juz nic nie kupuje na tę konsole. Musze zobaczyc czy wydadza wersje tej gry pod switcha 2 i czy bedzie to osobne sku.

Opublikowano
5 godzin temu, Pupcio napisał(a):

Właśnie przeczytałem ostatnią i nie chciało mi się wierzyć że chłopy wydałt gre 2 generacje później z obciętym klatkarzem. Nintendo? Nigdy nie przestanie zadziwiać :)

Po co się spinać jak takie giry wszystko wybronią i jeszcze zrobią spina, że to zaleta? Sam bym zrobił na odwal i zostawił pr takim pożyteczniakom na ich miejscu.

Opublikowano

A czy ja o tym piszę? Wiadomo, że Nintendo zrobi drugi rzut jak z Metroidem ale jak komuś zależy na ograniu w okolicach premiery a interesuje go tylko wersja pudełkowa to potem może mieć problem.

Opublikowano

Niech zrobią jak z tym mario wrzuconym z emulatora że cyfra i pudła są ograniczone! Wtedy nintendowcy będą kupować po 3 sztuki :gachigasm:

Opublikowano

Nie będzie problemu z dostępnością, ewentualnie jak niedoszacowali to może z 1-2tyg aż uzupełnią braki. Nigdy nie było problemu z gierkami N na switcha. Oczywiście te trzy gierki z emu zamknięte z pudełku to inna sprawa ale tam od zapowiedzi gadali że to jeden rzut i koniec.

 

Czujecie że oni nawet wersję cyfrową wtedy wrzucili do eshopu na pewien czas i potem usunęli xddd tfuuu

Opublikowano
40 minut temu, Daffy napisał(a):

Nie będzie problemu z dostępnością, ewentualnie jak niedoszacowali to może z 1-2tyg aż uzupełnią braki. Nigdy nie było problemu z gierkami N na switcha. Oczywiście te trzy gierki z emu zamknięte z pudełku to inna sprawa ale tam od zapowiedzi gadali że to jeden rzut i koniec.

 

Czujecie że oni nawet wersję cyfrową wtedy wrzucili do eshopu na pewien czas i potem usunęli xddd tfuuu

Zabraklo pare razy - arceus, ASStral chain i kilka innych.

Opublikowano

O tych brakach w USA rzeczywiście również słyszałem, że niektóre preordery nawet anulowali. Moja teoria jest taka, że ostatnie dwie gry z Mario, czyli Super Mario RPG oraz Mario vs Donkey Kong, sprzedały się poniżej oczekiwań, stąd na Paper Mario poszli w mniejszej ilości

 

Ja natomiast stwierdziłem, że nie będę czekał, aż otrzymam swoją kopię, anulowałem zamówienie, ponieważ do teraz nikt tego nawet jeszcze nie nadał i kupiłem od ręki w lokalnym Media Expert. Tak więc nie polecam Uniblo, nie po to zamawiam preorder, żeby potem czekać, bez żadnej informacji :) 

Opublikowano

Włączyłem i gra nadal czuje jak gra z dawnych czasów, nie ma co, jest to raczej pomalowanie gry niż zmiana czegokolwiek w tym, jak się gra.

 

Wszystko jest dość powolne jak na dzisiejsze czasy. Dialogi wymagają oglądania jak się rozwijają i klikania A co zdanie (jakkolwiek fizyczny dźwięk potwierdzenia przy kliknięciu ma swój urok), informacje zazwyczaj pojawiają się w osobnych oknach gdy dziś byłyby po prostu na ekranie bez zatrzymywania akcji, małe lokacje mają loadingi przy każdym przejściu. Walki też są powolne, zwłaszcza uderza animacja aplauzu widowni i napełniania się paska akceptacji (nawet gdy jest pełny, argh) zatrzmujący akcję po każdym naszym ataku.

 

Ile razy walniemy w klocek i wypadnie nam grzybolek leczący 5 HP, mamy na nowo animację celebracji dostawania go i okienko co też ten (setny już) grzybolek robi... a potem trzeba klikać po menusach i go wywalić, bo mamy pełny ekwipunek. Możemy pójść do sklepu je sprzedać... z osobnym okienkiem dialogowym do sprzedaży każdego jednego.

 

Fast travel tak jak pisałem jest jakiś, ale nadal daleko do "fast" jakiego by się dzisiaj chciało, po prostu z wybieraniem lokacji. Gra zawiera nadal sporo wracania się, by użyć nowych mocy w starych lokacjach, zwłaszcza gdy chcemy zbierać opcjonalne rzeczy, i no człapanie tam i z powrotem i znowu te same walki i loadingi to jest uczucie rodem z czasów GameCube'a.

 

 

I tak dalej! Chyba wiadomo, o co chodzi. Gra jest wierna oryginałowi i ma taki poczciwy dziaduszkowy klimat i jest jak granie na GC.

 

 

Gra ładnie wygląda. Nowa muzyczka jest... ciekawa, akurat też unowocześniona nieco, ale niekoniecznie specjalnie potrzebna. Jest to raczej wariacja na temat oryginalnej muzyki, która często jakby mniej pasuje do samej gry, i wiele osób może woleć zmienić ścieżkę na oryginalną (co nie jest opcją w menusie gry, tylko w pierwszym sklepie możemy kupić darmowego badge'a który to przełącza).

  • Plusik 2
  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Spędziłem z grą ponad 50 godzin lol. Jak to możliwe?

 

Cóż, ludzie mówiący o tym że Fajnal jest "rozciągany" (lol) mogą naprawdę być rozwałkowani na kawałki tym, ile łażenia w kółko jest w starych grach. TTYD bez wątpienia się tym wyróżnia. Gra zrobiła bardzo ładne lokacje w wyjątkowym stylu, ale ceną za to jest bardzo mała powierzchnia gry tak naprawdę. Tak więc nawet główna gra polega trochę na łażeniu dokoła, ale ZWŁASZCZA zawartość poboczna polega na łażeniu dokoła setki, setki razy. Nagle z 20 godzin robi się 50, spokojnie. Zaznaczmy, że ta zawartość poboczna nie zawiera praktycznie ani jednego pokoju, którego nie byłoby na głównej ścieżce hehe. Niektóre sidequesty to kompletny rekord chamstwa, ot chodzisz non stop po tych samych lokacjach (przynajmniej jest "fast travel" teraz...) i pytasz ludzi o to samo albo nosisz czosnek.

 

Jakoś jednak to robiłem, czemu? Bo gra ma taki fajny klimacik. Chce się w niej spędzać więcej czasu. Nintendo zrobiło całkiem żywy świat jak na tamte czasy i ta pętla ma więcej sensu, niż się wydaje po opisie. Ot, po każdym wydarzeniu, gdy wracamy do centralnego miasta, każda postać ma nowy tekst, i ogólnie wszyscy w tym kompaktowym świecie jakby żyli, a nie tylko byli punktem do minięcia. TTYD to nie tyle przygoda na którą wyrusza Mario, co miejsce, w którym sobie żyje, gra ma niemal vibe symulatora farmera bardziej niż typowego RPG-a.

 

 

 

 

Naprawdę ten remake to jeden z lepszych w ostatnim czasie. Zarówno sięga po grę, której łatwo dziś nie znać, jak i nadal warto, jak i fajnie się gra -  a to rzadkie combo. Ponieważ TTYD jest grą, która... nadal nie ma porównania w świecie gier. Nie można do końca poczuć, że się zestarzała, bo po prostu nie ma innych gier które faktycznie takie są. Typowe jRPG-i się zestarzały, gry akcji też, platformówki... ale TTYD to gra realizująca swoją własną wizję w każdym elemencie, jedna z tych dość niewielu pozycji, gdzie wszystko wydaje się dopasowane do tego, jakie uczucie chcieli oddać, jaki klimacik stworzyć, a nie do jakiegokolwiek gatunku. Wszystkiego jest po trochu, ale każdy element to po prostu TTYD. Każdy element rozgrywki jest udany i pasuje.

 

Dość blisko jest tylko vibe moich ukochanych Undertale i Omori, ale to też dość daleko. W świecie Nintendo, Fire Emblem: Three Houses ładnie połączyło głębię, przystępność i jednolite wykonanie centralnego pomysłu. Mimo że TTYD to bardzo słynna gra, to serio miałem to rzadkie uczucie jak przy remake'ach Moon czy Live a Live, że warto było tę grę wydać nawet dla ludzi, którzy nie żyją przeszłością.

 

 

 

Niestety, samo Nintendo odwróciło się od tego klimaciku na zawsze, i jest coraz dalej od niego. Niektóre żarty są naprawdę szokująco zabawne, awangardowe, mroczne czy niegrzeczne, patrząc na dzisiejsze produkcje. Nintendo by nigdy czegoś takiego nie wydało dziś. Jasne, tylko w tym porównaniu, ale zawsze. Czar jest taki, że ta gra ogólnie JEST bez wątpienia grzeczna i miła, nie ma co. Właśnie dlatego to, że jest taka queer, działa tak dobrze, bo po prostu sobie jest leciutko, kompletnie nie zwracając na siebie uwagi, bardzo naturalnie. Mamy wiele gier, które się starają być niegrzeczne, ale to wtedy trochę żałość imo. TTYD jest grzeczne i pozytywne, ale z głębią i uczuciem, tyle. Dziś wiele indyków czerpie z tego, albo próbuje - i widać, dlaczego to jest tak kultowa pozycja w pewnym kręgu.

 

 

Walki też są zaskakująco fajne, wcale nie prostackie. Teoretycznie, dostępność wielu przedmiotów itp. sprawia, że mało która walka będzie ciężka do przeżycia. Ale nie w tym sęk, gra pozwala na zabawę, nawet jeśli game over nie powinien być straszny (teraz to nawet Dziura 100 Wyzwań niestraszna, bo w razie śmierci, możemy powtórzyć walkę, co robi, wow, dużą różnicę wobec powtarzania całej wieży od save'a na początku). Nie jest ciężko przeżyć, ale styl, w jakim to zrobimy, może być znacząco inny.

Budowa postaci poprzez wybór odznak jest naprawdę intrygująca i zawsze zmusza do wielu wyborów, mamy zabawę, ale i wymagania, nie możemy mieć wszystkiego.

 

Także sama walka jest wcale nieprostacka. Zauważmy choćby dwa elementy określane jako "przegięte" w tej grze wśród fanów od zawsze. Jeden to power bounce, który jednak wymaga wysokiej precyzji do wykonania skutecznie. Chyba przypadkowo, bo progresja okienka idzie: 7 klatek, 7, 6... JEDNA KLATKA, 5, 4, itd... To chyba musi być błąd (albo specjalny cap na siłę techniki? Kurde, nawet przy założonym simplifierze nie ma 2 tylko 1 klatka), ale technika i tak została znerfiona przy bossach, jak i wykonywanie jej perfekcyjnie naprawdę jest całkiem wymagające. Czuć, że musisz być dobry, by wykorzystać jej OP, nie jest to OP za darmo jak zazwyczaj w RPG-ach. Drugi klasyk "przegięcia" to build dający nam więcej ataku, gdy mamy mniej niż 5 HP. No fajnie, ale to oznacza, że Mario ginie od jednego ataku w drugiej połowie gry, a idealne unikanie każdego ataku jest, hm... trudne.

Tak więc, nie TRZEBA się męczyć w tej grze, ale też naprawdę mamy spory sufit jak na jRPG-a... wręcz szalenie wysoki sufit jak na jRPG-a sprzed 20 lat, powiedziałbym. Niby proste menusy z kolorowymi obrazkami, a jednak jest się czym bawić i można próbować różnych rzeczy, przy siedmiu kompanach do ekipy, każdy z nich ma kilka technik z różną przydatnością, no i Mario ma kilkadziesiąt odznak do wyboru do umieszczenia w ograniczonym ekwipunku.

 

 

Eksploracja też jest bardzo fun jak na grę, która jest tak płaska. Niektóre pomysły brzmią głupio, ot, możemy zawsze walić we wszystko młotkiem i czasem się okaże, że podłoga się rusza. Ale to daje uczucie nasączenia zawartością, że nigdy nie łazimy przez minutę i "nic nie ma". Jak na grę na 20 godzin, w której prym wiodą dialogi i scenki, to Mario ma naprawdę sporo mocy do użycia, tak więc żadnego typu wyzwania czy zagadki nie powtarzamy specjalnie w trakcie gry, zawsze jest jakiś nowy mały twist. Nic wielkiego, ale i dziś wypada to przyjemnie.

 

 

Ostatecznie Mario ratuje księżniczkę, więc niby nic wielkiego o życiu się nie dowiadujemy jak w wymienionych indykach, a jednak TTYD pod względem ogólnej przyjemności może spokojnie mierzyć się np. z Sea of Stars, czyli jedną z lepszych gier zeszłego roku. Dużo sympatycznych postaci, świetnych cytatów.  Wróżkarz dający nam ulepszenia inkantując "szazibi... szazubi!". Miasteczko z szubienicą na środku, które ma swój klimacik. 

 

Potencjał jest ogromny i szkoda, że nikt do końca go nie podejmie - gra aż się prosi o uaktualnienie tego schematu. Jest pełna małych loadingów, łażenia w kółko, no i w pewnym sensie bardzo uboga w kontent jak na dzisiejsze czasy. Ale że nikt nie zrobił takiej gry, to TTYD pozostaje mimo wad topową produkcją. Sam się zdziwiłem. 

 

Dla porównania, na Switchu wyszły już np. Baten Kaitos czy Tales of Symphonia, dobre porty klasycznych pozycji z GC. Te gry zestarzały się znacznie bardziej, bo kurna, co one mają czego nie ma np. Fajnal Rebirth tylko dosłownie milion razy lepiej. Jak dla mnie, ani historia się nie broni w zalewie gierek dziś, ani rozgrywka, ani prezencja. W TTYD w sumie wszystko się broni ogólnie.

  • Plusik 5
Opublikowano

Kupiłem tę grę wraz ze Switchem OLED w zeszłym miesiącu i karcik wciąż czeka na swoją kolej. Ale po czytnięciu tej opinii chyba wezmę się za tekturowego Mariana o wiele szybciej. Dzięki!

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...