shinian 639 Opublikowano 9 godzin temu Opublikowano 9 godzin temu (edytowane) Kilka zdjęć z dwutygodniowego pobytu w Tajlandii. Na północy byliśmy w Chiang Mai. To dobra baza wypadowa. Miasto ma tylko około 120K mieszkańców - jest spokojne. Nieliczni turyści ściagaja na coniedzielny night market. Z miasta warto wybrać się do jednego z wielu okolicznych sanktuariów słoni. Ciężko polecić z góry konkretne sanktuarium ponieważ słonie zgodnie z własna wola przemieszczaja sie pomiedzy placówkami jak i granicami z Laosem i Birma. W sanktuarium można te zwierzęta karmić i myć w rzece. Najbardziej mnie zaskoczyło to, że przy masie 3-5 ton potrafia poruszać się bezszelestnie jak koty. Z miasta organizowane sa tez popularne wycieczki do parku narodowego Doi Inthanon. Na jego terenie znajduje się najwyższy szczyt w Tajlandii, o tej samej nazwie. Niestety na trekking nie ma tam szans ponieważ droga asfaltowa wiedzie niemal na sam szczyt. Ostatni etap "wspinaczki" to dosłownie 50-100m brukowana ścieżka. Na samym szczycie (2595m n.p.m) znajduje się Chram z prochami jednego z królów W samym Doi Inthanon jest kilka innych szlaków, wszystkie sa bardzo zadbane ale sa krótkie. Więkoszość z nich ma do 7km długości. Jedynym wyjatkiem jest Droga Tygrysa która ma 20km. Na pewno będac w parku warto przejść się 3km szlakiem Kew Mae Pan. Jest na nim piękna ekspozycja. Pomimo, że szlaki sa bardzo bezpieczne i krótkie, wędrować nimi można tylko z przewodnikiem Bangkok to 15mln aglomeracja nie jest jednak przytłaczajca. Należy jedynie szybko opanować umiejętność przechodzenia przez jezdnię. Jest nieodparte wrażenie, że miasto jest skonstruowane dla aut, tuktuków i motorów a nie pieszych. Przechodzac na zielonym świetle po pasach jest się mijanym z przodu i tyłu przez pojazdy które przejeżdżaja na czerwonym. Clou do sukcesu to upewnić się, że nadjezdzajacy pojazd ma dość miejsca do hamowania awaryjnego i należy przechodzić jakby jutra miało nie być. Trzeciego dnia pobytu osiagnałem ta umiejętność i przyznam że po ułożonym ruchu europejskim przemieszczanie się pieszo w takim mieście było bardzo odświeżajacym doświadczeniem. Podczas kolejnego pobytu w azji zamierzam spróbować swoich sił na motorze/skuterze. W Bangkoku trzeba uważać na scamerów. Stoja kilkaset m przed głównymi atrakcjami i informuja, że obiekt jest zamknięty z względu np na święto religijne. Gdy turysta im uwierzy zabieraja go na bardzo tania przejażdżkę po mniej znanych atrakcjach a na koniec zawoża do jubilerów, biur podróży, krawców nachalnie próbujacych sprzedać swoje produkty/usługi znacznie powyżej wartości rynkowej. Warto odwiedzić Pałac Królweski wraz z głównym kompleksem światyń: Światynię Wat Arun (najlepiej tam dopłynać łodzia): Wat Pho z największym lezacym Budda na świecie: Dom Jima Thompsona. Jest to spokojna oaza w środku tetniacego miasta. Historia człowieka jest niesamowita. Architekt po Princeton ktory podczas IIWŚ służył w OSS, po wojnie osiadł w Tajlandii gdzie wskrzesił wraz z kilkoma innymi zapaleńcami biznes jedwabny by po 20 latach pracy w tym biznesie tekstylnym przepaść bez wieści w lasach Malezji. Zostawił po sobie świetnie prosperujaca firmę i piękny otwarty dom z mnóstwem artefaktów z Tjlandii, Laosu i Birmy. Jeżeli ktoś szuka albumów o Tajlandii to warto odwiedzić Open House z najlepszym widokiem na miasto jakie oferowała jakakolwiek z odwiedzonych księgarni: Ostatnia część urlopu spędziliśmy na Phuket. Można od czasu do czasu wpaść na ładny kadr ale panuje tam klimat naszego Mielna. Nie moje klimaty. Bardzo dużo turystów: Na zakończenie moja nowa ulubiona forma podróżowania po mieście - TukTuk: Edytowane 9 godzin temu przez shinian 2 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.