Kmiot 13 947 Opublikowano 27 grudnia 2024 Opublikowano 27 grudnia 2024 Przedstawiam kolejny prawdopodobnie martwy temat, ale jeśli nie spróbujemy, to się nie dowiemy czy zażre. Ze swojej strony zrobię co mogę, by zachęcić. Nie jest żadnym odkryciem, że PSVR2 cierpi na ostry niedobór tego rodzaju gier. Gier, które nie są popierdółką na trzy godziny, a zamiast tego oferują pełnoprawną i pełnowymiarową przygodę. A co najbardziej godne podziwu i jednocześnie zawstydzające dla całych zespołów deweloperów to fakt, że Vertigo 2 samodzielnie stworzył jeden człowiek. Zach Tsiakalis-Brown odpowiada za kod gry, grafikę, muzykę, udźwiękowienie i scenariusz. Mówimy tutaj o kilkunastogodzinnej przeprawie przez urozmaicone misje w oryginalnym, czasem abstrakcyjnym, czasem zabawnym, a chwilami przerażającym uniwersum. Zawartości i pomysłów jest w Vertigo 2 imponująco dużo, przy niektórych atrakcjach jękniesz z podziwu, przy innych parskniesz rozbawiony. To zaskakująco kompetentny tytuł, sumiennie podchodzący do swoich mechanik gameplayowych i świadomie wykorzystując możliwości, jakie daje wirtualna rzeczywistość. Wątek fabularny zasadza się na tematach całkowicie odlotowych. Dziury w czasoprzestrzeni, alternatywne światy, absolutnie wymyślne stworzenia i roślinność. Raz przyjdzie nam śmigać w iście futurystycznych realiach, by po chwili wylądować w dzikiej dżungli pełnej prawiecznych, przerażających stworzeń. Nie sposób nawet tutaj szybko wymienić wszystkich pomysłów i idei na otoczenie, prawdziwe to pomieszanie z poplątaniem. Głupkowatość walczy o naszą uwagę z innowacyjnością, gdzieś tam przepycha się element horrorowy, a po piętach depczą mu fragmenty parodystyczne. Vertigo 2 stara się oddać piękny hołd grom od Valve (firma doczekała się nawet odrębnych podziękowań w creditsach), zaprzęga do działania całkiem śmiałe tematy w rodzaju wyższości faszyzmu nad komunizmem (albo odwrotnie) i pozwoli nam kilkukrotnie podjąć dość istotne dla losów całych światów decyzje. A wszystko to owija w lekkostrawny i zabawny woal fabularny. Już. Więcej nie zdradzę, bo i tak mam pewne obawy, że paplę na ten temat zbyt dużo. Uspokajam jednak - jestem pobieżny i muskam ledwie po naskórku tematycznym, by zaintrygować. Gameplay? To przede wszystkim gra FPP z dużą ilością strzelania, ale do operowania narzędziami zagłady przejdę za chwilę. Bo oprócz tego mamy jeszcze całkiem niemało eksploracji i te urokliwe małe czynności, które w tradycyjnych grach realizujemy przy pomocy naciśnięcia przycisku na padzie, a tutaj zwykle musimy je wykonać własnoręcznie, z pełną wczuwką. Wszelkie ekrany dotykowe, dźwignie, zawory, otwieranie walizek, rozbijanie szyb bezpieczeństwa, aplikowanie apteczek, nawet zakładanie czapek na głowę, by wtopić się w tłum - to wszystko przebiega całkiem intuicyjnie, angażuje, często nawet bawi. Dodatkowo po poziomach poukrywane są tajne przejścia, przyciski czy skrytki, więc warto być czujnym. Powiecie jednak, że przecież to już standard w grach VR i w sumie będziecie mieli rację. To standard. Dobrze zrealizowany, ale nic wyjątkowego. Dużo lepiej to wszystko prezentuje się, jeśli weźmiemy pod uwagę nasz arsenał. Byłoby zbrodnią z mojej strony, jeśli zdradziłbym w tym miejscu jakiego rodzaju pukawki przyjdzie nam dzierżyć. Tym bardziej, że w sumie jest ich kilkanaście, choć połowa z nich bardzo skrzętnie ukryta i wchodząca w skład grupy Secret Weapons. Nie do wszystkich nawet dotarłem osobiście, dowiedziałem się o ich istnieniu dopiero po skończeniu gry, a muszę zaznaczyć, że przeczesywałem teren bardzo skrupulatnie. Niemniej nawet te podstawowe bronie dają wystarczająco frajdy, by nie czuć niedosytu. Ich obsługa wymaga sprawności i finezji, każdą z pukawek przeładowuje się w inny sposób, jedne wymagają tylko wyjęcia magazynka zza pasa i włożenia go w odpowiedni otwór, inne oczekują całej procedury pozbycia się pustego magazynka, wyjęcia nowego, umiejscowienia go i przeciągnięcia dźwigni przeładowania. Z czasem dochodzimy do satysfakcjonującej wprawy, gdzie pewne etapy możemy wyraźnie skrócić i na przykład pusty magazynek wytrącić z broni za pomocą nowego, albo pominąć ręczne prostowanie lufy strzelby zwykłym gestem, niczym prawdziwy Terminator. Tak, zdradziłem właśnie, że jest tutaj pewnego rodzaju strzelba, ale one są w każdej strzelance, więc chyba mi wybaczycie. Ma też pompkę, więc zabawa jest rewelacyjna. Do tego tu i tam możemy odnaleźć walizki z ulepszeniami, które potrafią całkowicie odmienić odczucia z obsługi każdej broni i przyznaję, że niektóre pukawki uznawałem za mało skuteczne, dopóki nie wpakowałem w nie kilku upgrade’ów. Warto eksperymentować. Jest też do kogo i czego strzelać. Urozmaicenia wrogów nie brakuje. Walka z jednymi wymaga wymiany ciosów na bliskim kontakcie, inni za wszelką cenę będą starać się zyskać dystans, więc warto być przygotowanym na obie ewentualności. Prezencja przeciwników to… specyficzna sprawa i niektórzy z nich są na tyle niepozorni, że aż żal ładować w nich ołów. Jakbyś strzelał do pluszaków, ale po raz kolejny bardzo nie chcę zdradzać szczegółów. Są też imponujące starcia z bossami, czasami tak samo intensywne, co komiczne, bo autor bardzo zręcznie bawi się stereotypami growymi. Aby nie było zbyt kolorowo, to dodam, że chwilami w rozgrywkę wkrada się chaos, szczególnie w przypadku wymian ognia na otwartej przestrzeni. Vertigo 2 dużo lepiej sprawdza się w korytarzowych lokacjach, ale może to po prostu ja nie mam w kwestii VR jeszcze takiej wprawy, by ogarniać pełne 360 stopni zagrożeń. Niemniej dużo lepiej się bawiłem w nieco bardziej ograniczonych lokacjach. W sumie długo się przekonywałem do Vertigo 2. Grywałem po godzince w weekendy i odczucia miewałem różne. Ale to jedna z tych gier, która tylko zyskuje przy dłuższym poznaniu. Nasz arsenał się poszerza, dochodzą kolejne ulepszenia, a fabuła przeciąga nas po absolutnie różnorodnych środowiskach i zaskakuje lokacjami. Blisko 20 godzin zajęło mi ukończenie tej gry, ale pełni przyjemności zacząłem doznawać dopiero gdzieś w połowie tego czasu. Są dwa zakończenia, a w trakcie zabawy możemy podjąć pewne decyzje, które wpłyną na wydźwięk finału, jak również urozmaicą nasz arsenał (inne bronie wpadną nam w łapki). Wynik jak na grę VR to bardzo imponujący i Vertigo 2 broni się w praktycznie każdym aspekcie. Jest samoświadoma i sprawnie wykorzystuje możliwości wirtualnej rzeczywistości. Jest rozbudowana. Nie jest popierdółką na 5 godzin. Jest zabawna na praktycznie każdym kroku, choć nie brakuje w niej krwawych i brutalnych scen. Ma rewelacyjny gunplay, arsenał i obsługę broni. Jest szalenie urozmaicona środowiskowo i robi wszystko, by przez te 20 godzin gracza nie znudzić. A koniec końców chciałbym jedynie przypomnieć, że Vertigo 2 praktycznie w całości powstało w głowie jednego człowieka i jego rękoma zostało powołane do życia. Tym bardziej mi imponuje i łatwiej wybaczyć, że nie jest perfekcyjna (bo nie jest). Pewnie jedna z najlepszych gier na PSVR2, ale wymaga nieco poświęcenia i zaangażowania od gracza. Poniżej dorzucam oficjalny zwiastun, ale ponieważ spoiluje on dużo lokacji, przeciwników czy broni to zalecam rozwagę. Spoiler 3 2 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.