Skocz do zawartości

PSX EXTREME 331

Featured Replies

Opublikowano

Co do artykułu, to jednak myślałem, że wydźwięk jest nieco inny, a tu jednak jest to zdecydowanie zbyt jednostronne i wyczuwam wybielanie. Oczywiście, jak to u ciebie, zawsze ciekawie, ale nie kupuje tego. Spodziewałem się czegoś w stylu, dobry jankes vs zły żółtek, gdzieś tam w tle agent orange, gdzie ludzie do dzisiaj pokutują, a trochę inaczej to rozegrałeś. W zasadzie tak się rozsierdziłem, że nie wiem, czy nie anulować preordera na tomik poezji.

Tutaj burgerownia z dwójki, a co powiemy o tych Codach(robionych przez GI JOE), gdzie z ruskich robi się bohaterów, mimo, że sami tę wojnę rozpętali wespół z niemieszkami. Zawsze mi to przeszkadzało, może się kiedyś doczekamy czegoś o Katyniu, i w jakimś militarnym FPS-ie pokażą jak nas wzięli w kleszcze oba imperia zła. Kiedy jak nie dzisiaj, już nie ma się czego bać, co najwyżej czerwonek za "propagandę" na meta. Po ich ostatnich poczynaniach nigdy nie będzie lepszego momentu, ale to trzeba mieć jaja.

To, że są uznawani po dziś dzień za tych dobrych(bo niby alianci), to jest tragedia, a te ułożenie się pod nich skutkowało okupacją i zamordyzmem na 50 lat, a trzeba było zrobić, to co Patton mówił i dziś byłby spokój.

Co do gier, to myślę, że zimna wojna jest dużo ciekawsza, ale też dużo trudniejsza do zrobienia, i to powód, dlaczego jest tego mniej. Szkoda, że Rockstar tego nie dopiął, i szkoda, że twórcy Mafii też nie skończyli tego, co zaczęli, chyba z miejscem akcji w Berlinie. No, ale pewnie nie bez powodu, to nie jest łatwa rzecz.

  • Odpowiedzi 106
  • Wyświetleń 6,2 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Najpopularniejszy posty

  • No siemka. Kmiot jeszcze siedzi na kiblu i czyta? To dobrze, bo ja już po lekturze to będzie przegląd i podsumowanie waszych wypocin od wiernego patroniarza gawędziarza. Widzę, żę komuś tam się język

  • A to mój case na tłoki ;) Wygrany w 2000 roku w konkursie słodkiego napoju na literkę M.

  • Kto normalny czyta jeszcze cda

Opublikowano

Numerek zaliczony od deski do deski (oprocz blokow tekstu zapisanych czcionka z rdr, bede to skrupulatnie wytykal do przyjscia dobrej zmiany), bardzo fajny numer z kategorii „a w sumie niewiele tematow mnie interesuje, ale takie sa wlasnie najpyszniejsze tematy”.

Chcialbym wyroznic tekst o mitach z poludnia, ktory wchlonalem jak gruby ciasto, publikacja numeru, historia dominacji genetycznej aligatora mnie naprawde ucieszyla az musze zguglowac te gierke, w ktorej wystapi

Do autora jesli to czyta - kolej na Barona Sumedi i obrzedy voodoo, nie ma odwrotu

Opublikowano

Mnie tam zabrakło więcej o człowieku ćmie, praktycznie pominięty, poza nazwą.

Opublikowano

Na szczęście w sukurs przychodzi tu History Czanel, tam całe mnóstwo o człowieku ćmie.

Opublikowano
7 hours ago, Ken Adams said:

Chcialbym wyroznic tekst o mitach z poludnia, ktory wchlonalem jak gruby ciasto, publikacja numeru, historia dominacji genetycznej aligatora mnie naprawde ucieszyla az musze zguglowac te gierke, w ktorej wystapi

Do autora jesli to czyta - kolej na Barona Sumedi i obrzedy voodoo, nie ma odwrotu

Czytam i bardzo się cieszę, że lektura była przyjemnym doświadczeniem. Dzięki serdeczne za komentarz!

Co do do Barona i obrzędów voodoo, to będę miał na uwadze i może się uda coś skrobnąć w temacie.

4 hours ago, SlimShady said:

Mnie tam zabrakło więcej o człowieku ćmie, praktycznie pominięty, poza nazwą.

Materiału było naprawdę mnóstwo i siłą rzeczy musiałem selekcjonować. Dobierając przykłady, zależało mi na tym, żeby pokazywały różnorodność Południa. Region to istny tygiel, gdzie przecięła się ludność z różnych stron świata, do tego z ciężką historią. Selekcja swoją drogą, ale człowiek ćma był na tyle charakterystyczny, że chciałem przyjamniej zaznaczyć jego obecność.

Na zupełnym marginesie - czytając źródła, czułem się jak podczas oglądaniu programu "Nie do wiary (strefa 11)" za dzieciaka, także research to była dla mnie taka sentymentalna podróż.

Opublikowano

Dosyć szybko skończyłem ten numer, bo jakoś dobrze siadły mi w tym miesiącu tematy (no, może poza pomniejszymi reckami, sporo tytułów zupełnie nie z mojej (i świadcząc po średniej ocen w okolicach 6, nie tylko mojej) bajki. Nie będę tu odhaczał wszystkiego po kolei, ale spróbuję napisać parę słów o tym, co mocniej zwróciło moją uwagę:

-VR i gry: fajne i niestety pesymistyczne w przekazie podsumowanie, sam wszedłem w ten świat niecały rok temu za sprawą PS VR1 i po początkowym zachwycie i zaliczeniu paru świetnych pozycji, gogle poszły na jakiś czas "do szuflady", ale po tej lekturze sobie o nich przypomniałem i możliwe, że zmotywuję się niedługo do ich ponownego podpięcia i dokończenia VRowego backlogu. Tak czy siak, szkoda, że w przypadku "sequela" swoich gogli, Sony tak szybko odpuściło i w sumie nie widzę za dużo powodów, żeby kiedyś po nie sięgnąć. A pozostałe platformy do raczej ciekawostki. Temat miał potencjał i wychodzi na to, że został już wykorzystany i z grubsza (przynajmniej w mainstreamie) zamknięty.

- Acclaim; poprawny tekst, choć taki trochę "zwyczajny". No i poza paroma błędami, muszę jako kolejna już osoba doczepić się do jego strony graficznej, szczególnie żółtego fragmentu tła w końcówce.

- AC: Shadows: wyważona i koniec końców pozytywna recka, czego się chyba nie spodziewałem, bo dla mnie ta seria to fenomen: z jednej strony od lat dostaje jej się (słusznie) za powtarzalność i inne powracające w każdej kolejnej iteracji wady (nie mówiąc o gównoburzach związanych z otoczką "ideologiczną"), a z drugiej i tak to magiczne "siedem" lub "osiem" na końcu musi być, i nie mówimy tu tylko o tych mitycznych przekupionych, zachodnich dziennikarzach. Magia ładnych widoczków i uzależniającego niektórych graczy latania po wielkiej mapie? Nie wiem, dla mnie seria jest "spalona" już od czasów Origins.

- Atomfall: tytuł jak dla mnie zupełnie znikąd, a Zaxowi udało się sprawić, że wskoczył na listę "chcę zagrać". Kiedy to się stanie, nie wiem, natomiast nie ukrywam, że krótki czas potrzebny do jej zaliczenia mocno zachęca. Z drugiej strony to Zax, więc gierka może zupełnie nie wpasować się w moje gusta xD.

Analogicznie z Karmą, która mnie zaintrygowała i też wskakuje na listę, choć to zupełnie inny klimat i rodzaj gejmingu jak mniemam. No zobaczymy.

- inZOI: o ile nie wiem i raczej nigdy się nie dowiem, czy gra zasługuje na tyle wbitych szpilek, tak przy okazji tej recki chciałbym napisać, że podoba mi się styl Urala. Niektórych mogą drażnić te polityczno-społeczne uwagi, a ja to lubię, przypomina mi klimat dawnego PE, gdzie czasami co drugi Hyde Park zawierał pociski w stronę konkretnej partii czy polityków. Taki trochę vibe okolic 2005. Za niepoprawność polityczną zawsze plusik, a i tekst jest wtedy ubarwiony.

Aha, uważam też, że info o tym, dana recka dotyczy wersji beta/wczesnego dostępu, powinno być jak najbardziej wyeksponowane, może nawet przy logo gry/początku recenzji.

- Avengersi i kobiety-wojowniki: nie moje klimaty, ale przeczytałem bez zgrzytu, więc w sumie props dla autorów. O tekście o zimnej wojnie już pisałem, dodam tylko, że trochę brakło mi bardziej gierkowego ugryzienia tematu, o samym MGS3/PO/PW można by tu napisać pewnie całe akapity, no ale też zdaję sobie sprawę, że na wszystko miejsca nie ma.

- Simsy: wyróżniam ten tekst z grona typowej retro publicystyki, bo naprawdę sporo się z niego dowiedziałem o jednej z moich ulubionych gierek na PC tamtego okresu.

- felieton Zaxa: cóż, co do ogólnego przekazu mogę się zgodzić, ale co do konkretów, już nie xD. No ale ja należę do obozu "RDR 2= 8/10" i nie lubię słynnego przeszukiwania szafek, więc tutaj nie mogło być inaczej. Immersja immersją, ale tu mamy wpadanie od skrajności ("atakowanie contentem") do skrajności (żmudne rozciąganie i spowalnianie każdej jebanej czynności). W ogóle uważam, że przykład RDR czy Starfielda jest trochę ironiczny, bo przecież właśnie w tych grach mamy dosłownie ogrom rzeczy do zrobienia, tysiąc aktywności pobocznych, setki NPC mających coś do powiedzenia. Rozumiem, że chodzi o samą formę (zwolnić i delektować się światem), no ale jak wspomniałem, dla mnie to jest przesada w drugą stronę. Lepszym przykładem byłby jak dla mnie Kingdom Come. Też duża gra, też możemy zrobić sobie skoki w bok i zostawić wątek główny na kilka-kilkanaście godzin, można chłonąć widoczki, muzykę, śpiew ptaszków w lesie, polując na sarny, no ale (mimo wielu problemów technicznych, ale o tym niedługo w innym miejscu) wszystko działa szybciej i sprawniej, po prostu growo i nie męczy, tudzież nie nudzi. Nie tracę na immersji przez to, że mogę kliknąć X nad truchłem jelenia i wyskoczy mi okienko z opcją zebrania itemów, zamiast oglądać Henryka ściągającego z pietyzmem skórę ze zwierzaka, ale zyskuję na braku irytacji i zniechęcenia do powtarzania tej czynności.

- felieton Piechoty: cóż, mogę tylko napisać "znam ten ból", choć mamy zapewne zupełnie różne zajęcia w życiu i harmonogramy dnia. Fragment o finałowej walce w MGS3 przypomniał mi, jak potrafiłem kończyć Tenchu 2 przed szkołą (ale tylko dlatego, że zaczynałem w ten dzień popołudniu, w życiu bym nie odpalił konsoli rano xD). Niestety, w dorosłym życiu trzeba sobie ostro selekcjonować sposób spędzania wolnego czasu, a że sam uznaję jednak ten wspomniany, odpowiedni SETTING (i też wolę mieć minimum te 2 godziny na granie), to w skali roku nie kończę aż tylu gier, ile bym chciał.

- felieton Rogera: lubię tą ostatnią stronę pisma czytać jako jeden z pierwszych tekstów w nowym numerze. W skrócie: szacun i gratki za 100 numerów, a teksty w tym klimacie chyba nigdy mi się nie znudzą.

Opublikowano
15 godzin temu, kotlet_schabowy napisał(a):

felieton Piechoty: cóż, mogę tylko napisać "znam ten ból", choć mamy zapewne zupełnie różne zajęcia w życiu i harmonogramy dnia. Fragment o finałowej walce w MGS3 przypomniał mi, jak potrafiłem kończyć Tenchu 2 przed szkołą (ale tylko dlatego, że zaczynałem w ten dzień popołudniu, w życiu bym nie odpalił konsoli rano xD). Niestety, w dorosłym życiu trzeba sobie ostro selekcjonować sposób spędzania wolnego czasu, a że sam uznaję jednak ten wspomniany, odpowiedni SETTING (i też wolę mieć minimum te 2 godziny na granie), to w skali roku nie kończę aż tylu gier, ile bym chciał

Mogę dodać tutaj bardzo zajaraną na granie osobę w domu, ale granie planszowe dużo bardziej niż konsolowe. I jak tak wychodzi, że "Rebelia" starwarsowa to 3 godziny rozgrywki, a "Resident Evil 2" w kampanii wyciągnął już ponad 10, a dopiero zeszliśmy do kanałów, to czasu na swojskie granko dla siebie zaś mniej. Nic złego, przynajmniej radość z zabawy większa, gdy w końcu się udaje (Adamus mi to też ułatwił zrozumieć, bo miał podobny kryzys, gdy urodziła się Młoda).

A co do grania przed szkołą – był to mój problem w tamtych latach. Przed otrzymaniem PS1 budziłem się przed świtem i grałem na Pegasusie bez dźwięku, by nikt w domu nie usłyszał. Może przez to dziś ledwo jestem w stanie wstać na osiemnasty budzik :D

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

Ostatnio przeglądający 0

  • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.