Skocz do zawartości

Featured Replies

Opublikowano

Gra była nominowana na IGF w wielu kategoriach i fani indykowania czekali na nią, ale chyba nikt się nie spodziewał, że w dniu premiery, Blue Prince okaże się najwyżej ocenianą grą 2025, ze średnią 92.

GameSpot: "jedno z najbardziej pamiętnych przeżyć growych, jakich zaznałem"

Vice: "bez wątpienia jedna z najelpszych gier, w jakie grałem"

I tak dalej... Co tu mówić, czasem w ciągu jednego dnia mamy nagle w świecie gier nowy hicior i klasyk, i dzisiaj jest taki dzień.

Co lepsze, gra jest na Game Passie i na PS Plus.

Nie ma co, gra opiera się na zagadkach i wymaga myślenia. To kolejna hitowa pozycja puzzle, o której wszyscy mówią, że trzeba wyciągnąć notatnik i długopis, i zapełnić je przedziwnymi kodami zrozumiałymi tylko w logice gry. Na pewno nie zrobi jakiejś ogromnej furory, ale myślę, że znajdzie trochę fanów nawet na forumie.

Podobnie jak w przypadku np. Animal Well, czy UFO 50, czy Outer Worlds/Wilds (zawsze mi się mylą tytuły, mam na myśli tę dobrą) - recenzenci nie chcą nic pisać o grze, bo podobno zaskakuje ciągle tym, o czym w ogóle będzie, jak dokładnie rozwiążemy główne wyzwanie. Przemierzane ciągle na nowo pokoje okazują się pełne sekretów, gdy zaczynamy rozumieć grę.

PC Gamer: "kocham tę grę tak bardzo, że postaram się napisać o niej jak najmniej. Rozwikłanie tych tajemnic i rozwiązanie zagadek - z których nad wieloma nadal siedzę, po zakończeniu gry - najlepiej idzie bez żadnych informacji z zewnątrz. Nie oglądaj widełów. Nie guglaj odpowiedzi. Nie czytaj nawet tej recenzji. Po prostu zagraj"

Na początku? Zadanie wydaje się proste, odziedziczymy willę, jeśli otworzymy 46. pokój. Jak to zrobić, to kurde trochę nie wiadomo. Pokoje generują się magicznie na nowo co noc, w imponujący technicznie sposób (jak na indyka, gra jest całkiem wymagająca sprzętowo). Mamy ograniczoną liczbę kroków każdej nocy, co sprawia, że pewnie się nam nie uda, i zaczniemy jeszcze raz. Zaczynając, możemy liczyć na to, by generować pokoje, albo by liczyć kroki, i w ten sposób zoptymalizować sobie podejście, by dojść do 46. pokoju. Ale to dopiero początek. Jaki jest koniec? Sam nie wiem. Gra wymaga pewnego myślenia, i bez sprawdzania wszystkiego w poradniku zajmie pewnie co najmniej kilkanaście lub kilkadziesiąt godzin.

W praktyce, jest to swego rodzaju rogalik zagadek. Gra ma dziesiątki typów pokojów, i pewnie co najmniej tysiące możliwych rozkładów domu. Jakaś historia cały czas powoli się odkrywa w obserwacji.

Niestety gra nie wyszła na Switchu, ale dostępność na PC i na dwóch abonamentach konsolowych powinna ułatwić prawie każdemu zainteresowanemu zagranie w BLU PRINSA. Premiera za trzy dni.

  • Odpowiedzi 13
  • Wyświetleń 504
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano
  • Autor

No i gram. Na razie jestem... zdezorientowany?

Nie ma co, gra na początku nie uderza tym, co czytam w kolejnych zachwyconych recenzjach. Chodzę po pokojach powoli, zazwyczaj w sumie nic w nich nie ma. Są jakieś obrazy na ścianach itd., które, podejrzewam, może będą znaczące? Jednak gra nie jest tak bezpośrednio nawalona historią, nawet w porównaniu do Lorelei czy Outer Wilds/Worlds (zawsze mylę który to który). Czasami widzę jakieś elementy opowieści, ale trudno wiele na ich temat powiedzieć.

Gra jako gra to głównie rogalik, w nieco starszym słowa rozumieniu, chodzisz z pokoju do pokoju i się martwisz, czy nie zablokujesz sobie przejścia dalej, wybierając odpowiednie rozgałęzienia, myśląc ile masz kluczy, pieniędzy i tego typu surowców. Jednak ta warstwa na pewno nie sprawiła, że wszyscy piszą o najlepszych łamigłówkach ever...

Zobaczymy, jak pójdzie dalej, może ktoś mi wytłumaczy tę grę hehe.

Opublikowano

Pograłem chwilę, gra raczej przynudza, dam jej jeszcze ze 2h max (jeśli coś się nie zmieni). Praktycznie nic nie przechodzi na kolejny run, schowek działa tylko jeśli wylosujesz schowek w kolejnym dniu. Są też tereny na zewnątrz, odblokowałem na stałe jakieś przejście. No brakuje emocji w tej grze, a tajemnica która ma przyciągać do odkrywania kolejnych pokoi i dni jest niezbyt porywająca. Natomiast bardzo mi się podoba design graficzny.

Opublikowano

Pograłem troszkę dłużej i nie mam poczucia, że zrobiłem jakiś postęp w tej grze. Biegam po pokojach, owszem mam dodatkowe wskazówki, ale wciąż gram w to samo, czyli losowanie pokoju i może postęp na północ. Zagadki w tej grze są raczej symobilczne, mamy zadania matematyczne lub logiczne (3 pudełka, gdzie jedno mówi prawdę), z lupą jesteśmy odkryć drobne wskazówki, ale (dla mnie) koniec końców jest ten sam - nie udaje się dotrzeć do pokoju na górze (co jak mniemam jest pierwszym "etapem" w grze). Specjalnie nie czytam poradników, bo miałem nadzieję na coś oryginalnego. No ale póki co jest lipa. Jeszcze jedna posiadówka z gierką i nara - trzeba zrobić miejsce na Hogwarts Legacy.

Opublikowano

Ja wczoraj zacząłem, pograłem dwie godziny i wrażenia podobne do tych Shankora. Nie byłem przekonany do "rogalikowego" elementu, bo nawet w trakcie tych dwóch godzin pomieszczenia siłą rzeczy szybko zaczęły się powtarzać i koniec końców łaziłem po tych samych lokacjach w kółko, bez znaczącego poczucia progresu, ani w kwestii fabularnej (mocno to wszystko enigmatyczne i szczątkowe), ani gameplayowo.

Dzisiaj odpaliłem grę ponownie, przesiedziałem przy niej 4 godziny i zaczynam się w to wgryzać. Wreszcie całość ma jakieś znamiona progresu i gra odnajduje sposoby, by mnie wynagradzać za cierpliwość. To wciąż za wcześnie, by wygłaszać jakiekolwiek opinie czy wyroki, ale połknąłem haczyk i z pewnością do gry będę wracał w kolejnych dniach (w zależności od nastroju). W spoilerze poniżej zamieszczę na czym polegał mój dzisiejszy progres, bo mimo wszystko polecam samemu do tego dotrzeć.

Spoiler

Przede wszystkim postanowiłem zaprząc do roboty zeszyt w kratkę, naszkicowałem siatkę domu i notuję pewne elementy. Szybko można dostrzec pewną niezmienną zależność. Jeszcze nie wiem co czego mi się ona przyda, ale do czegoś z pewnością. Udało mi się również otworzyć jeden permanentny skrót, który na początku każdego dnia za cenę kilku kroków pozwala mi otworzyć "szopę" i zdobyć jakieś przedmioty na start, albo inne profity (podobnie jak przy pokojach, wybieramy jedno z trzech pomieszczeń). Dotarłem do sadu, który również permanentnie na start każdego dnia dodaje 20 kroków. Dzięki znalezionym dyskietkom na stałe ulepszyłem chyba trzy pomieszczenia z puli i od teraz każdorazowo zawierają dodatkowe przedmioty. W laboratorium dzięki eksperymentom zapewniłem sobie na start każdego dnia trzy monetki, niby niewiele, ale rozumiem, że eksperymenty można powtarzać każdorazowo, gdy odwiedzimy laboratorium, więc "kieszonkowe" można kumulować. A to tylko jeden z kilku możliwych eksperymentów do przeprowadzenia. Wspomniane przez Shankora zagadki logiczne to tak naprawdę pierdoły i "mini-gierki" które jedyne co oferują w zamian, to klucze czy klejnoty (czyli walutę), więc nie wpływają nawet na progres. Blue Prince wydaje się globalną zagadką logiczną, gdzie znaczenie będą miały cierpliwość i spostrzegawczość na przekroju wielu godzin rozgrywki i poukładanie sobie faktów w głowie. Tymczasem dotarłem nawet do tajemniczego pomieszczenia u góry, ale oczywiście było zamknięte (o czym ostrzegały mnie już notatki znalezione wcześniej, więc nawet nie byłem rozczarowany). Z tego co rozumiem, to pomieszczenie z każdej strony otwierają odpowiednie dźwignie pochowane po domu (znów: sugerują to notatki), bo jedną udało mi się odnaleźć i przestawić, ale akurat w tym runie zablokowałem się w domu zanim zdążyłem do górnego pomieszczenia dotrzeć.

Generalnie moje notatki rosną, tak samo jak wiedza o zasadach funkcjonowania domu (kolorystyka pokojów), właściwościach siatki (gdzie jakie pokoje mają szansę się wylosować z puli), po kilku godzinach zauważam jakiś progres i czuję motywację do "jeszcze jednego runu", ale faktem jest, że Blue Prince potrafi być żmudny i skąpy w wynagradzaniu gracza, blokować progres i zmuszać go do rozpoczęcia dnia od nowa. Na tę chwilę jestem w pewnym rozkroku, bo potrafię dostrzec i zrozumieć co w tej grze zachwyca fanów, ale jednocześnie umiem dostrzec wszystko to, co może w Blue Prince odrzucić i zniechęcić już po 2-3 godzinach (powtarzalność i brak znaczącego progresu).

Opublikowano
  • Autor

Wszyscy chwalący tak piszą lol. Że w tej grze nie chodzi o to, co myślisz, o powierzchowne zagadki, że trzeba wyciągnąć kartkę i długopis i popatrzeć GŁĘBIEJ i wtedy ZCZAISZ GENIUSZ. Dość podobne "problemy" dotykały Outer Wilds i Animal Well, nie ma co. Ale tamte gry miały jednak jakąś powierzchowną warstwę bardziej wciągającego gatunku, może niezbyt rozwiniętą imo, ale była przynęta do złapania.

Średnia ocen recenzji wzrosła już do 93, ale ta użytkowników jest niska. W sumie nic dziwnego - gra jest w abonamentach, to każdy może ją wypróbować, w przypadku pozycji "nie dla każdego" jest to niekorzystne dla ocen.

Ale to jest urok abonamentów, można "za darmo" spróbować gatunków, których by się nie kupiło, może 9/10 osób pogra chwilę i zostawi, ale 1/10 odkryje, że o dziwo ich to kręci.

Opublikowano

Ale co mają napisać, skoro pewne rzeczy widać gołym okiem już po godzinie, dwóch grania (powtarzalność, powolność, potencjalne znudzenie)? Że intryga wciąga od razu, a nasza przenikliwość jest z miejsca wynagradzana? No nie jest tak, bo najpierw musimy się przebić przez dziesiątki runów i setki powtarzalnych pomieszczeń z nadzieją, że na koniec będzie warto. I to potężna bariera dla wielu graczy, dla których to nie brzmi jak dobra zabawa po dniu pracy w biurze. Blue Prince jest grą dużo mniej przystępną od Outer Wilds, Lorelei czy Animal Well, bo jest skąpa w poczuciu postępu i wynikających z tego "nowościach" (przez 95% czasu robimy coś, co już robiliśmy w poprzednich runach). Pięć czy sześć godzin gry potrzebnych w moim przypadku, by w ogóle dać się złapać na haczyk to spory próg wejścia, a i tak nie wiem czy było warto. Mimo wszystko ufam, że na koniec nie będę żałował.

Opublikowano

Zagrałem dopiero dwa runy, ale mam odczucia chyba jak wszyscy - coś tu nie chwyta.

Grać kilka godzin, żeby coś przeskoczyło? Chyba poczekam co będziecie tutaj pisać.

Dzięki za poświęcenie.

Opublikowano

Godzinę temu, triboy napisał(a):

Grać kilka godzin, żeby coś przeskoczyło?

Przez chwilę myślałem, że czytam temat o South of Midnight.

A co do tematu, to odpaliłem póki co raz, jakieś tam ziarno tajemniczości zostało zasiane i tyle. A czytając ten temat to bardziej się zniechęcam do zgłębienia tej tajemnicy.

Opublikowano

Także gram i w zasadzie podpisuje się po tym co Kmiot napisał, ale z jednym wyjątkiem - ja wiem, że nie żałuję zagrania :D

Do creditsów udało mi się dojść dosyć szybko, ale nie wiem czy akurat mi się trafił super szczęśliwy run, czy to tylko pseudo zakończenie i gra posiada jakiś "true ending", bo została mi cała masa rzeczy do rozgryzienia.

Rogalikowość i powolny progres odrzucą niejednego, ale mnie to akurat nie przeszkadza. Niektóre zagadki potrafią być trochę zbyt kryptyczne, albo wymagają naprawdę bardzo dobrej znajomości angielskiego, więc nie ukrywam, że wspomagam się lekko poradnikiem od czasu do czasu.

Im dłużej gram, tym coraz więcej znaków zapytania nad głową. Mam wrażenie, że pod względem tajemnic ta gra to studnia bez dna. Na chwilę obecną jest fajnie, tempo odkrywania/progresowania jest powolne, ale regularne. Nie wiem w sumie, czy to fart, czy gra modyfikuje RNG w zależności od tego ile runów za nami/czego nam brakuje, ale rzadko kiedy czuje się "zacięty" przez dłuższy czas bez choćby krzty progresu. Obecnie jakieś 30 runów za mną i no ciągnie mnie do kolejnych.

Szkoda tylko, że fabuła jest taka... no nie wiem, nieinteresująca xd Może jak już wszystko zostanie powiedziane to wtedy dopiero nabierze to rumieńców.

Opublikowano

No ja dziś miałem tak mocny w różnego rodzaju odkrycia run (dzień 17, z pierwszą udaną próbą dotarcia do wyznaczonego przez grę celu), że jak kończyłem to czułem na karku oddech tego całego 10/10.

Opublikowano

Ja jestem na 12 albo 13 dniu, jeszcze bez "dotarcia do celu", ale w sumie nie naciskam szczególnie na to, raczej skupiam się na odkryciu jak najwięcej nowych pokojów w runach, notuję i rozgryzam różne rzeczy. Na dobrnięcie na północ przyjdzie czas. Okazuje się, że najlepiej przy tej grze myśleć "w języku angielskim", o czym wspomina Dahaka, bo znajomość tegoż jest w zasadzie niezbędna przynajmniej do jednej globalnej zagadki. I to mówimy o znajomości na zasadzie "nie wystarczy wiedzieć, że to drzewo/roślina - trzeba rozpoznać gatunek i nazwać go po angielsku". To dodatkowo podnosi próg wejścia, bo wczoraj przed snem szkoliłem się z tłumaczem Google z gatunków drzew po angielsku, hehe.

Też mam wrażenie, że z każdym dniem w grze twórcy są coraz hojniejsi w przedmiotach (raz miałem 42 monetki, ale... nie miałem w sumie gdzie ich wydać, heh), poszerzają pulę pokojów czy przedmiotów specjalnych, bo wciąż niektóre z nich widzę po raz pierwszy. To zawsze kompromis i decyzja: otworzyć ten nowy pokój po raz pierwszy, mimo, że jest ślepym zaułkiem i zablokuje nam możliwość kontynuacji wędrówki, czy wybrać coś bezpiecznego z wejściem i wyjściem? Póki co zwykle stawiam na to pierwsze, a plan osiągnięcia docelowego pokoju odkładam na później.

Idzie dość żmudnie (trochę na własne życzenie), ale w sumie nie było jeszcze dnia w grze, który mógłbym uznać za całkowicie stracony, więc wciąż czuję motywację. Powoli, ale miarowo.

I tak, raczej nie będę żałował podjęcia się tej gry, bo mimo wszystko się wkręciłem i czuję satysfakcję z postępów, a to chyba najważniejsze na tę chwilę. No i jeszcze póki co unikam jak ognia wszelakich poradników czy nawet ogólnych wskazówek, więc tym bardziej idzie powoli, hehe.

Opublikowano

Gram dokładnie tak samo jak przedmówca, powoli, bez żadnej spiny i na razie się nie nudzi. Mam jednak, póki co, wrażenie że gra specjalnie rzuca mnóstwo informacji po to by spowolnić rozgrywkę. Liczę, że te znajdowane tu i ówdzie gazety, listy itd. w końcu połączą się w większą całość, bo jak ktoś mnie zrobi w ch.uja, to będę zły na stratę czasu ; )

Przy okazji, to jedna z fajniejszych gier single player, które mają "kooperację" - moja żona uwielbia w to "grać" tzn. rozkminiać razem ze mną co zrobić dalej, który pokój wybrać itd. W moim przypadku taka pomoc jest bardzo przydatna, bo ja ze swoim prostym jak cep sposobem myślenia za daleko bym nie zaszedł.
A i co do progresu - w moim przypadku praktycznie każdy run daje coś nowego, więc ja nie mam takich doświadczeń, o których wcześniej pisaliście. I mam nadzieję, że tak zostanie do końca.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

Ostatnio przeglądający 0

  • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.