Skocz do zawartości

Koncerty - terminy, relacje, wrazenia


Obsolete

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ej hipstery, jedziecie na offa?

 

No kur.wa.

Będziesz mi się znów przyglądał jak na koncercie TKDE w Puzzlach? :)

 

xD

Przyglądałem się? Średnio pamiętam taką sytuację... bo eee ogółem to Cię nie pamiętam ;x

 

Nie możesz mnie pamiętać bo nie wiesz jak wyglądam :)

co nie zmienia faktu, że wpadłem Ci w oko :D

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Dość słabo to wyszło, ale jak wszyscy wiemy nie są oni najlepszym zespołem koncertowym. Nowe kawałki ok. Scena na powietrzu i to o 18 też nie polepszały sytuacji. Na plus nagłosnienie i setlista.

Opublikowano (edytowane)

Czwarty Brutal Assault za mną, ludzi najwięcej w historii, fest był bliski wyprzedania, ponoć Ci co przyjechali w środę czekali na wejście po kilka godzin, bo kilka tysięcy ludzi którzy chcieli zamienić bilety na opaski obsługiwała jedna osoba.

 

Czwartek:

The Black Dahlia Murder - pierwszy występ jaki widziałem, bo spóźniliśmy się na Crowbar, sic, ok ale bez rewelacji

Corrosion of Conformity - to już nie ten zespół co w latach dziewięćdziesiątych, kierunek piwo

Lock Up - grindowy drem team, całkiem fajny koncert, Shane Embury zagrał na tym festiwalu 3 koncerty z: Anaal Nathrakh, Lock Up i Napalm Death

Heaven Shall Burn - walka pod sceną od samego początku (cover Edge of Sanity), za(pipi)isty koncert

Krisiun - nie stroiło na początku, za dużo nowego materiału, który mi nie siedzi, z poprzedniej płyty tylko dwa numery, Slaying Steel i Combustion Inferno, ale i tak mi się podobało

Ministry - z(pipi)ali brzmienie, było po prostu za głośno, nie dało się tego słuchać pod sceną, po wycofaniu się na tyły dawało nawet radę, koncert słabszy niż na Woodstocku, ze staroci podobnie jak w Kostrzyniu tyko zamiast So What zagrali Psalm 69

Dimmu Borgir - nigdy ich nie lubiłem, nie moja bajka, nie przeszkadzali za bardzo,

Sick of it All - old school HC, z numeru na numer coraz fajniej, szkoda, że musieliśmy się zbierać do hotelu.

 

Piątek

Cattle Decapitation - kto wymyślił by dać ich na 11 rano, nie wiem, ale i tak mi się podobało, muszę obczaić dyskografię

Bleed from Within - nic ciekawego, jakiś słaby metalcore

Vildhjarta - ubogie niedorozwinięte dziecko boskiego Meshuggah, dwóch wokalistów którzy mają taką samą barwę głosu, gitarzyści którzy nie potrafili zagrać wszystkiego i wspierali się samplami

Warbringer - wokalista wyglądał jak koleś z Paradise Lost, ale słabe to było

Morgoth - powrót staroszkolnego death metalu z Niemiec, świetny koncert

Hatebreed - OMG, jak dla mnie trzecie miejsce festu, uwielbiam ich na płytach a na koncercie zniszczyli, Jasta rządzi, zagrzewa do walki non stop, młyn rozkręcony aż pod konsoletę, apogeum crowdsurferów, do zobaczenia ponownie

Napalm Death - oni nie nagrywają słabych płyt i nie grają średnich koncertów, roz(pipi) na maxa, początek promocja nowej płyty, potem evergreeny min Suffer the Children, Scum , Suffer :] Nazi Punks Fuck Off

Amon Amarth -nie rozumiem popularności tego zespołu, chciałem obejrzeć, ale trzeba było pomóc koledze w szukaniu portfela po ND, znalazł się na następny dzień

Machine Head - koncert festiwalu, niektórzy narzekają na to, że Flynn za dużo gada, ale mam to gdzieś, widać, że się dobrze bawią na scenie. Koncert kompletny, największa publiczność przed sceną znająca numery na pamięć (nie to co ten motłoch na woodstocku, który tylko poguje). Wywalili z setu Beautifull Morning i zagrali Block z debiutu. Dla mnie bomba. Wydawało mi się, że widziałem na koncercie Mika Pattona forum, bo nagrywał cały koncert, ale jak się o to zapytałęm okazało się, że to nie on :]

Converge - odpuściłem po dwóch numerach, widziałem dwa lata temu, poszliśmy na małą scenę.

Unearth - Bardzo dobry koncert na klubowej scenie za metal marketem, muszę obczaić ich z płyt.

 

Sobota

Kylesa - na plus zaskoczyły mnie dwie perkusje na scenie, na minus słaba wokalistka, spodziewałem się czegoś lepszego, na płytach brzmią lepiej.

Immolation - chyba byli zaskoczeni, że tyle osób przyszło ich oglądać :] thanksy i greetingsy leciały non stop, polecieli przekrojowo, dużo staroci i zapowiedziany jako sunday song "No Jesus No Beast", Vigna na gitarze niszczy mnie za każdym razem, tak samo jak Ross, który tym razem był bardzo żywy na scenie

Six Feet Under - słabizna, growle Burnsa dają radę, ale wysokie rejestry brzmią jakby połknął gwizdek od czajnika. Motyw koncertu, Chris przerywa w połowie przedostatni numer, jara się tym jak dziecko, po czym grają cover Cannibal Corpse, żenada. Gitarzysta ma plusa za koszulkę Last Of Us.

Agnostic Front - drugi raz na tym festiwalu drugi raz rewelacja, tu nie ma się co rozpisywać NYHC, wyśpiewaliśmy się, wyskakaliśmy, wszyscy wychodzili po tym koncercie uśmiechnięci :]

At The Gates - ostrzyłem sobie zęby na ten koncert, ale z numeru na numer było coraz słabiej, zespół nie rozgrzany, niby wszystko fajnie odgrywane, ale bez ikry, chemii

Immortal - jednym słowem nuda, prawie zasnąłem na stojąco, czekałem cały koncert na Blashyrkh Mighty Raven Dark, ale się nie doczekałem.

Godflesh - numer 2 festiwalu. Rok temu na Assymetry nie podobało mi się, tu zniszczyli. 1 w nocy, garstka ludzi, a zażarło wszytko, aż miło, koncert oparty głownie na starych płytach ze wskazaniem na Streetcleaner, rozruszałem się na tym heavymetalowym disco, aż mniejsze zakwasy były na następny dzień :] Broadrick uwijał się jak pszczółka. Żadnych przestojów, same ciosy w splot słoneczny.

Edytowane przez Pryxfus
Opublikowano (edytowane)

Z thrashu zwyciężył Muni(pipi)al Waste, fajny młynek pod sceną i najbardziej energiczny koncert jaki widziałem podczas festiwalu.

Z death - ruszył mnie mocno Krisiun, nie znałem wcześniej... Nile wiadomo klasa sama w sobie, niestety pod koniec koncertu yebnął naciąg w jednej stopie, i przerwy pożarły pewnie z 1-2 sowite kawałki.

Koncert festiwalu - Immortal, Abbath to za(pipi)isty koleś, wykonanie + światła + poruszanie się na scenie miazga.

Nagłośnieniowcy zarypali koncert Samaelowi, ciągłe problemy z gitarą, na samym początku z wokalem. Gdyby nie to była by miazga, a tak było tylko dobrze.

Dimmu bardzo dobrze, ja lubię to się jarałem, ale wiadomo są gusta.

Co do tuzów hc - SOIA i Agnostic miazga, Hatebreed jakoś bez szału, miałem wrażenie że Jasta nie domaga wokalnie.

Sporo widziałem ogólnie, ale nie chce się wszystkiego opisywać.

 

Organizacja - tragedia. Byliśmy w środę po 16, i na festiwal wszedłem po ponad 2 godzinnym staniu w kolejce. A to tylko dlatego, że znajomi się niecnie w(pipi)ali w kolejkę mocno przed resztą. Gdyby nie to, stalibyśmy z e-ticketami z jakieś 5h na bank, może i nawet więcej.

 

Generalnie było zayebiście, i żal wracać do normalnego, nudnego żywota.

Edytowane przez TheAceOfSpades
Opublikowano

a Pig Destroyer? Nile, Rise and Fall, Toxic Holocaust?

Pig Destroyer zamykał dużą scenę w sobotę, odpuściłem, Nile nudzi mnie, będę ich widział w listopadzie z Kreatorem i Morbid Angel, Rise and Fall nie znam, ale grali w czasie MH więc nie mieli szans, Toxic Holocaust grali jeszcze wcześniej niż Crowbar, więc nie widziałem.

 

A gdzie (pipi)a Paradise Lost? Dla nich chciałem jechać na BA.

Byłem na małej scenie na Unearth. Ja nie rozumiem sensu grania takiego zespołu jak Paradise Lost na metalowo/hc feście, większą cześć kariery udowadniali, że nie są metalowi, eksperymentując z innymi gatunkami muzyki, po latach wracają z podkulonym ogonem i przyjmują zaproszenie na BA. W zeszłym roku tak było z Anathemą, swoją drogą przyzwoity koncert, wokalista mówił ze sceny, że to ich najlepszy koncert tamtego lata, ciekawi mnie jak wygląda ich normalny koncert, pewnie do piwa i kiełbasy do kotleta na festynie? Jakoś nigdy nie widziałem, żeby te zespoły pięły się w górę w line-upie jakiegoś Roskilde, czy Openera.

Opublikowano

Off Festival - Katowice (05.08.2012)

 

 

Wybrałem się na Off Festival tylko na niedzielę, bo skład dla mnie był rewelacyjny! Żałuję, że nie byłem w sobotę na Iggy Pop, ale niestety nie da się na wszystkie koncerty w Polsce pojechać... Za dużo dobrego ostatnimi laty dzieje się u nas :)

 

Poza dwoma koncertami na scenie głównej cały czas przebywałem w namiocie eksperymentalnym. Na początku zobaczyłem Papa M (współtworzył ZWAN z Billym Corganem) KOncert średni, było bardzo ale bardzo sennie. David Pajo nic nie powiedział do publiczności poza "Thank you" Bardziej to brzmiało jak próba niż koncert i w 80% to był instrumentalny koncert....

 

Później koncert na który najbardziej czekałem i najbardziej mnie rozczarował :( Kim Gordon z Sonic Youth & Ikue Mori - Koncert miał trwać 70min. a trwał nieco ponad 30min. Panie zagrały jedną EP w całości i na tym koniec a poza tym było fatlane nagłośnienie. W ogóle praktycznie nie było słychać wokalu Kim :( Masakra jakaś to była, koncert pod namiotem a tak go nagłośnić...

 

O 22 zacząl się koncert Battles i jak dla mnie był to koncert wieczoru! Na żywo ten zespół brzmi o wiele lepiej niż na płytach! Perkusista zespołu John Stanier jest po prostu genialny! Jak na tak małym zestawie perkusyjnym można wyprawiać takie cuda!?

 

 

23 godzina i powrót do namiotu eksperymentalnego, bo tam legendarny Henry Rollins ze swoimi opowieściami:) Oczywiście ja wolałbym koncert Rollins Band nie mówiąc już o Black Flag. Niestety trzeba było się zadowolić jego występem "mówionym" Gościu tak nawijał przez 70min, że spocił sie chyba bardziej niz podczas koncertu:) Ma niesamowity talent aktorski! Miło było go spotkać przed koncertem i zamienić parę zdań:)

 

Po północy zaczęli grać Swans. Ich koncert był bardzo epicki, dali świetny występ i przedłużyli swój występ chyba o 20min. Fajnie, że ta rewelacyjna kapela wróciła w 2010r. Bo mało jest takich kapel jak Swans.

 

 

Koncert Fennesza z Lillevanem rozpocząl się z 30min opóźnieniem, ale to wszytko przez przedłużony koncert Swans... Koncert Fennesza był o wiele lepszy niż ten z 2010r. Fennesz kurator sceny eksperymentalnej idealnie nadawał się na zakończenie kolejnej edycji festiwalu Off. Oby tylko w 2013r. skład był porównywalny do tego , którybył w tym roku...

 

 

 

BATTLES -

 

 

HENRY ROLLINS -

Opublikowano

6 listopada MARK LANEGAN WRACA DO pOLSKI! Koncert odbędzie sie we wrocławskim Firleju. Będzie to druga wizyta Lanegana w Polsce w tym roku. 19 marca wystąpił w warszawskiej Proximie. bilety: 89 / 99 pln do nabycia: Ebilet, Ticketpro.pl, kolekcjonerskie: pwevents.pl, ROCKY Stoisko Muzyczne (Wrocław, Rynek, D.H. Feniks, IV piętro - prawa strona)

 

Lanegan będzie promował swój ostatni album „Blues Funeral”. Krążek ukaże się nakładem legendarnej wytwórni 4AD w lutym 2012 roku. W jego nagraniu uczestniczyła plejada znakomitych gości: Jack Irons (znany z Pearl Jam, RHCP), Greg Dulli (The Afghan Whigs, The Twilight Singers) oraz Josh Homme (Queens Of The Stone Age).

 

Mark Lanegan to jeden z najbardziej charyzmatycznych wokalistów na współczesnej rockowej scenie! Ma na swoim koncie współpracę z niezliczoną ilością ważnych artystów, śpiewał między innymi w grunge’owej legendzie, formacji Screaming Trees, działał w Mad Season, współpracował z Joshem Homme w Queens Of The Stone Age, wspólnie z Gregiem Dulli odpowiada za wiele piosenek The Twilight Singers oraz The Gutter Twins, ma na swoim koncie także wspólny projekt z Isobel Campbell.

 

Dla przypomnienia kilka klipów z tego roku z Warszawy :

 

 

 

 

Opublikowano

myślę, że miał na myśli zwyrodnialca:

 

zwyrodnialec - człowiek zwyrodniały, odznaczający się patologicznymi zmianami charakteru i osobowości. człowiek wynaturzony, wypaczony, degenerat. np - "zwyrodnialec zwabił chłopca do lasu i grożąc mu zmusił go do stosunków oralnych i analnych".

Opublikowano

Nie wiedziałem, że taki temat istnieje, zatem dodam swoje kilka groszy o tegorocznym, piątym już moim, BA.

 

Środa (warm-up)

Środa to było niepisane pre-party, więc zobaczyłem zaledwie największą markę tego dnia - Anaal Nathrakh. Cóż, każdy zna, każdy ceni, zatem wiadomo, że było gorąco. Na pewno ja miałem gorąco, bo wtorek i środa to były dni picia polskiej wódki na Brutalu, ponieważ kolejne 3 dni czystego rozku.rwu chiałem pamiętać i spożywałem tylko piwo z bagażnika samochodu. Nie wiem czemu nie grali podczas "oficjalnej" imprezy, bo jak zwykle było mega ostro, szybko i brutalnie. Połowa pola namiotowego jeszcze była wolna, a pod sceną mega-tłum.

 

Czwartek

Toxic Holocaust - Nuke the Cross, tyle mam do powiedzenia...

Arkona - nie wiem dlaczego, ale po tym, co już raz na jednym z wcześniejszych Brutali zaprezentowali, chętnie pogapiłem się na te pogańskie przyśpiewki. Pewnie in-plus, ale nie moja muzyka.

General Surgery - psychopaci, ponownie 2. raz na BA ich widzę, w końcu porządny growl i ogólnie szybkość, ciężar i rozk.urw. Fajny gig.

Heaven Shall Burn - kor jak kor, ale z natural stenda przyjemnie się patrzyło na ich występ.

Krisiun - nareszcie live. Dali radę w cholerę. Wszystkie grane kawałki znałem na pamięć, także musiałem ostro trzymać mocz, żeby nie stracić zaje.bistej miejscówy pod sceną na ich występie.

Ministry - tak jak na Woodstocku, więc pewnie ok. Nie moje klimaty. Słuchałem trochę studyjnych albumów i różnica w wokalu dość duża na koncercie.

Dimmu Borgir - para-black metal całkiem fajnie się wpisał w ten festiwal. Grali same "szlagiery" + Gateways i Dimmu Borgir z najnowszego albumu. Mi się podobało, ortodoksyjnym satanistom pewnie nie.

Samael - pewnie fajnie grali, ale mieli chu.jową publikę, bo wszyscy znawcy na ich koncercie już ustawiali się pod sceną Nile xd

Nile - co tu dużo pisać, mój ulubiony zespół po raz pierwszy w życiu na żywo. Playlistę zarecytuję nawet jak ktoś mnie wybudzi o godzinie 3 w nocy. Brzmienie męsiste, ciężkie, pojedynki gitarowe Dallasa i Karla, Kollias grający tak, że rozpier.dolił stopkę, klimat przez duże K, po prostu cyborgi, kocham ich, dla mnie najlepszy koncert na Brutalu, ale w tej kwestii nie jestem obiektywny, c'nie.

Arcturus - zobaczyłem dla Vortexa z Dimmu i spodobało mi się, nawet napiszę, że spore odkrycie jak dla mnie. Niezłe, klimatyczne granie.

 

Piątek

Cattle Decapitation - nazwa zespołu mówi sama za siebie. Rzeźnia. Fajna pobudka w piątek.

Warbringer - dobra thrashowa młócka. Też już po raz 2. dla mnie BA w ich wykonaniu. Combat Shock jak zwykle na koniec. I dobrze.

Incantation - ja nie wiem, ile McEntee ma lat, ale wygląda na 60-pare... Niemniej to, co on wyprawia to się w głowie nie mieści. Czysty old-schoolowy death w najlepszej formie.

Munici.pal Waste - no w swoim stylu. Naprawili reaktor, szybko i bez kompromisów, idealny soundtrack do piwa, zaraz po Tankardzie.

Napalm Death - XD Najlepszy bas na BA, to co Shane wyczynia to się w głowie nie mieści XD No i Barney, czyste poje.by, czysta moc...

Amon Amarth - lubię ich, a co... Przymykając oko na teksty do Odyna, czy innego Zeusa, fajnie grają, melodyjnie, ale nie do zrzygania, po prostu wpadają w ucho. Koncert in-plus jak dla mnie.

Machine Head - tak jak na Woodstocku vol. 2. Nie słucham, nie przepadam, widziałem z natural stenda. Ludzi było dużo i chyba im się podobało.

Gorguts - kur.wa, nie wytrzymałem ;/ Mój największy fail tegorocznego Brutala, najbardziej techniczny death-metalowy zespół został ustawiony nieco późno w nocy. Nie daliśmy rady z kumplem, za dużo alkoholu.

 

Sobota

Aborted - standardowy death-grind, niby ziew, ale pierwszy gig ostatniego dnia festiwalu, więc nawet miałem trochę wczutę.

Sodom - przesunięci na 2:20 w nocy, chyba ich poje.bało XD Znowu nie czekaliśmy, ale pewnie to samo co wcześniej na którymś z Brutali, czyli spoko.

Immolation - Jezu chryste z nazaretu, Ross ma ponad 2 metry wzrostu i włosy dłuższe od mojej wysokości, a Rob robi takie cuda na gitarze, że się w pale nie mieści. Kolejna legenda, którą widziałem po raz pierwszy na żywo. Znowu setlista znana na pamięć, znowu je.bane katharsis podczas występu. Miszcze, po prostu miszcze.

Six Feet Under - zaś powtórka z któregośtam Brutala. Nie, żeby to było coś złego. Świetnie się ogląda i słucha takiego death 'n' roll'u na przemian fuzjowanego z czymś mocniejszym. No i Barnes, ten jego wokal niszczy obiekty.

At The Gates - to chyba zawód. Niby zespół-legenda, a prawie usnąłem. To ma być prekursor melodyjnego szwedzkiego grania? Pfff... Nie wyróżnili się dla mnie absolutnie niczym wobec ton podobnego grania na tym brudasowym spendzie.

Immortal - klałny, ale nie można im odmówić tego, że robią zakur.wisty show i, bądź co bądź, muzykę - jak na black metal - też grają mega przyzwoitą. Abbath nie udaje super-true-orthodox satanisty jak Mayhem'owcy, a i tak świetnie gra swoją bluźnierczą i mroczną jak sam chu.j muzykę. Ponownie, 2-gi raz ich widziałem na BA, generalnie są non-stop zaje.biści.

 

Także Brutal ogólnie był super, no po prostu najlepszy tego typu fest w Europie. Je.bać Wacken i Obscene. Kto nie był, ten pedał i kocha Jezusa Chrystusa z Nazaretu. Jaromer, Josefov, widzimy się za rok :*

  • Plusik 2
  • 2 tygodnie później...
Opublikowano (edytowane)

brzmi fajnie, ale również nie znam tych kapel. no może poza calm the fire. już bardziej mnie następny dzień jara w strefie

 

14.10 MINORITY ,STONE HEART, HARD TO BREATHE ,DEATH ROW - Strefa Zero

 

dobre, sprawdzone polskie kapele. death row gra "uderz w puchara" na sound-checku więc jest młodzieżowo. o, albo black tapes w falanstrze.

 

 

PS.

 

pan doktor to-be, a nadal w licealistkach gustujesz. jarek ogarnij się.

Edytowane przez tk___tk

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...