Skocz do zawartości

Koncerty - terminy, relacje, wrazenia


Obsolete

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

To klaln i tchórz. Najpierw macha tym Żydkiem przymocowanym do chuja a potem kasuje swoje filmiki z obawy przed katolikami. To i tak nie przebije akcji kiedy Behemoth kasował posty fanów umieszczających swoje zdjęcia w koszulkach "Rzeczpospolitej niewiernej" a potem Nergal w sądzie tłumaczył dziennikarzom, że odwrócony krzyż oznacza "świętego" Piotra. Jak można poważnie traktować taką osobę? Niestety ten pajac wpływa na mój odbiór dorobku i muzyki zespołu Behemoth.

Opublikowano

No tak się składa, że Nergal=Hehemoth i nie da się rozdzielić jednego od drugiego. Na szczęście zawze mogę się zaszyć gdzieś w lesie i słuchać ich dyskografii tak do Demigod.

Opublikowano

Nie no litości The Satanist to płyta genialna w każdym utworze. Ale spoko, Ornit chyba wczoraj chlał a dzisiaj drażliwy kac. Darski jest kontrowersyjny ale też bardzo inteligentny. Jeżeli możesz mieć darmową reklamę/promocję to dlaczego tego nie wykorzystać? Wystarczy że pier.dolnie pięścią w stół i cała Polska rozjuszona. Czy to jest śmieszne czy nie to już inna sprawa bo w normalnym kraju to raczej nikt by na to uwagi nie zwrócił. Co możesz napisać o jego poglądach nie będąc w jego skórze? Jakiej wiarygodności mu brakuje? uważasz że Mortus siedzi w piwnicy i pije krew? może czas dorosnąć. Liczy się muzyka a Darski wie jak ją robić. 

Opublikowano

Mortuus, który nie udziela wywiadów i potrafi zrzucić „fana” ze sceny to raczej kiepski przykład:reggie:

Nergal drażni mnie jako celebryta. Wiadomo, że i tak będę kupował jego płyty i chodził na koncerty bo to najlepszy nasz towar eksportowy ale muszę się wyżalić. Fajnie jak wszystko z sobą współgra i od kogoś kto śpiewa o demonach i diabłach oczekuję innej postawy niż u wokalisty muzyki popularnej.

 

A Satanista mi się po prostu znudził i wolę słuchać albumów od Satanica do Demigoda :)

  • Plusik 1
Opublikowano

Może Mortus nie ma nic ciekawego do powiedzenia, a to że przyje.bał fanowi...  Keith Richards naparzał gitarą po łbach pięćdziesiąt lat temu i to chyba raczej nie jest wyznacznik  :reggie:

Opublikowano

Ktoś sie wybiera na OFF'a?

 

Tegoroczny line-up jest mi nieznany, brakuje tutaj "gwiazdy" czy mi się wydaje?

Teraz mam dwa bilety kupione i się zastanawiam, czy lepiej dać sobie spokój :/ 

 

Dwa lata temu jak byłem to prezentował się line-up o wiele lepiej.

 

 

Opublikowano

No line up bez przypier.dolenia ale wydaje mi się, że w takiej cenie jak za ten karnet chyba cięzko im zrobić coś grubszego. The Brian Jonestown Massacre uchodzi chyba za headlinera. Ja tam się cieszę na Oxbow, Turbonegro, ...And You Will Know Us by the Trail of Dead i Zole Jesus ale no jeszcze nie podjąłem decyzji czy pojadę na jeden dzień czy na całość. 

Opublikowano

Metalmania! Jaki mesjasz! Uścisnąć dłonie Ihsahnowi, Samothowi i Trymowi z Emperora to jak przespać się z Majką Jeżowską:banderas:

Jutro pod wieczór relacja!

Opublikowano (edytowane)

Wczorajsza Metalmania to była dla mnie podróż w czasy kiedy miałem naście lat a stało się to za sprawą zespołu Emperor, od którego to zaczęła się moja przygoda z muzyka ekstremalną. Na ogół nie opuszczam Warszawy bo nienawidzę podróżować (ostatni raz pociagiem jechałem wracając z wojska jakimś bydlęcym wagonem). Tym razem jednak miałem ku temu bardzo ważny powód. Nigdy przedtem nie byłem też w Katowicach, jak się szybko okazało jest to miasto wcale nie brzydsze od naszej kochanej stolicy. Po wyjściu z dworca kierowałem się tak jak google maps kazało, czyli "do góry". Kiedy zbliżałem się do spodka była już 11, tłumów nie było. Były za to food trucki z hamburgerami i vegańską papką. Podszedł też do mnie jakiś gruby metaluch-przegryw, który zapytał czy nie dam mu kilku groszy bo "nie ma na powrót do domu". Niech spierdala pomyślałem sobie i minąłem go z cynicznym uśmieszkiem. Szatnia 2 zł, dodatkowy bagaż kolejne 2. Po zostawieniu gabarytów udałem się na górę w celu oblukania co gdzie się znajduje. Sporo stoisk. Merch Metalmanii ale też merch Emperora i kilku innych występujących zespołów. Stoiska polskich wytwórni płytowych jak Malignant Voices, Pagan Records, Arachnophobia etc. Niestety, małpy się nie nauczą, że w dzisiejszych czasach płatność kartą to podstawa więc zaoszczędziłem kupę kasy! Była też wystawa logo zespołów i można było kupić album od gościa, który je opracowywał. Było też przenośne studio tatuażu i nawet widziałem zapaleńców, którzy z niego korzystali :D. W kioskach serwowano hotdogi, frytki, piwo i kawę po absurdalnych cenach. Na zewnątrz Spodka można było się poopalać i przy okazji też napić się piwa np. Kasztelana za 9 zł (ja (pipi)ę! Kasztelan za 9 zł!!!). Jak już wszystko obszedłem i obejrzałem chwilę występ jakichś Szwedzkich przegrywów na dużej scenie, postanowiłem, że o 14 pójdę do hotelu żeby się wykąpać i przebrać (podróżuję jak człowiek w koszuli a nie jak brudas w merchu :yao:).

Kiedy zbliżała się godzina spotkań zespołów z fanami postanowiłem wrócić do Spodka. O 15 autografy składał Kat z Romanem. Postałem z boku, popatrzyłem. Po pół godziny skończył im się czas i musieli wyjść żeby mógł wejść kolejny zespół na to całe meet and greet. Romek jeszcze przez dłuższy czas rozmawiał i fotografował się z fanami 30+. Kolejnym zespołem był Destroyer 666 ale po tym jak zobaczyłem jak porusza się kolejka, stwierdziłem, że zacznę przepuszczać ludzi aby zdążyć na Emperora. Problem z Destroyerem był taki, że włazili tam ludzie z całą dyzkografią i zespół im to wszystko po kolei podpisywał. W dodatku każdy się z każdym fotografował, w związku z czym wielu fanów musiało obejść się smakiem. Po nich wszedł powitany gromkimi brawami i krzykami Emperor. W tym samym czasie pani z obsługi wywiesiła ogłoszenia organizujące zasady spotkania. Każdy mógł podpisać max 3 rzeczy i nie wyrażono zgody na robienie zdjęć z zespołem. Myślę, że po prostu zależało im na tym aby uszczęśliwić jak największą ilość fanów. Sam zabrałem tylko kartę dodawaną do ostatniej reedycji Anthems ze zdjęciem zespołu i ich wywiadami. Jedna rzecz, która mnie ujęła to kiedy wjechał gościu na wózku inwalidzkim i podskoczył do niego Ihsahn robiąc sobie z nim fotkę. To był jedyny wyjątek od reguły ale rozumiem takie zachowanie bo to nie lada wyczyn dla osoby z niedowładem poruszać się po takim terenie jak ten obiekt. 

C0_C0_B67_D-_FC7_E-4_DCE-8575-_FBF35701_

Dla mnie sama Metalmania zaczęła się dopiero od godziny 18.00 kiedy to na scenę wkroczył Destroyer 666. Małą scenę olałem całkowicie kiedy zobaczyłem jak jest usytuowana. Normalnie śmiech na sali. Znajdowała się na końcu lewego korytarza, w dodatku część zasłonięta była schodami. Wracając do Destroyera666. Zaliczyli małą obsuwę bo pojawiły się jakieś problemy techniczne. Mimo to zdecydowali się grać. Nie znam ich twórczośći ale po występie zamierzam zaopatrzyć się w całą dostępną dyskografię. Destroyer 666 to ROZPIERDOL TOTALNY i gdybym nie był fanbojem Emperora uznałbym ich za występ wieczoru. Te pół godziny przeleciały mi jak kilka minut, zupełnie nie poczułem upływającego czasu. Zdecydowanie zbyt krótko grali. To była masakra dla uszu i ducha! Pod sceną wraz z pierwszymi riffami wybuchła trzecia wojna światowa. Nie wiem ile było osób bo nie rozglądałem się za siebie. Wiem, że kilka razy dostałem po żebrach i śledzione oraz, że bywały momenty kiedy mało się nie przewróciłem a nawet nie stałem blisko pulsującego lawą kotła. Zrobili na mnie ogromne wrażenie i stali się tym samym koncertowym pewniakiem zawsze kiedy zjawią się z występami w mojej okolicy. Jestem zachwycony i jednocześnie przerażony tym jak długo twórczość tego zespołu olewałem.

IMG_6882.jpg

Po nich nastąpiła półgodzinna przerwa i na scenę weszli Kat & Roman Kostrzewski. O kurwa! Roman tarzał się w pantomimie i tańczył jak stare indianki w powojennych kreskówkach Warner Brothers. Komicznie to wyglądało, natomiast muzycznie i wokalnie brzmiało tak jak powinno. Nigdy nie byłem fanem Kata jednak jeśli zdarza się okazja do ciekawego koncertu na ogół z niej korzystam. Zagrali swoje największe przeboje znane i lubiane od lat. Jak zagrali "Łzę dla ceniów minionych" to cała sala śpiewała jak na gali Zenka Martyniuka. To była sentymentalna podróż w przeszłość i pewnie bym się bardziej zachwycał gdybym nie urodził się za późno (tzn mój kolega z podstawówki się tym zachwycał więc jak ktoś chce to może).

IMG_6892.jpg

Po Kacie kolejna przerwa. W tym momencie po kilku godzinach stania/chodzenia postanowiłem usiąść na dupie i odpocząć. Po szybkim sprawdzeniu czy wszystko jest w porządku na scenę wkroczył Asphyx. Ostatni raz widziałem ich jako support przed Mayhem i wtedy doszczędnie roz(pipi)ali Progresję. Tym razem przyznam, że nie zrobili na mnie aż takiego wrażenia jak tamtym razem. Może dlatego, że wiedziałem już czego można się spodziewać. Mimo to wokalista był cały uhahany i z chęcią nawiązywał kontakt z publicznością nazywając nas matko(pipi)cami i bękartami. Przyznam, że bawiłem się przednio, niemniej sala nie wyglądała na pełną. Było sporo luzów i chyba nie każdy docenił ten deathmetalowy band.

IMG_6902.jpg

Po nich nadeszła pora na headlinera czyli Norweski Emperor. Odniosłem wrażenie, że w tym momencie cały Spodek zapełnił się nagle ludźmi i spełniło się moje nastoletnie marzenie. Dostałem hipsterski black metal w symfonicznej postaci. Zagrali całe Anthems to welkin at dusk perfekcyjnie. Co najciekawsze pod sceną ponownie rozgorzała wojna, która nasilała się w kulminacyjnych momentach i jak fala oceanu kładła na podłodze co słabszych uczestników koncertu. Niektórzy śpiewali całe piosenki z zespołem jak jeden koleś, który stał za mną i śpiewał cały album. (pipi)a nie miałem serca żeby go uciszać więc się przesunąłem bo gdybym to ja znał ich wszystkie piosenki na pamięć też darłbym się  w niebogłosy a tak tylko jak cała sala wrzeszczałem refren i oooooo podczas Thus Spake the Nightspirit.

Po odśpiewaniu całego Anthems panowie przeszli do szybkiego wpierdolu spod znaku Curse you all men! i sala oszalała znowu przesuwając jak fala publiczność o kolejne pół metra. To jeden z Empeororwych szlagierów tak samo jak kolejne I am the Black Wizards i tradycyjnie wieńczące cały występ Inno a Satana. Była jeszcze jedna piosenka z In The Nightside Eclipse ale już nie pamiętam która. Nie sądziłem, że dożyję czasów kiedy zobaczę Emperora w tej dziurze. To był profesjonalnie odegrany show (nawet nie pili piwa tylko wodę) i mam nadzieję, że na następny nie będę musiał czekać kolejnych 19 lat. Zresztą, podjąłem decyzję, że w przyszłym roku wybiorę się na Inferno żeby ich znowu zobaczyć.

IMG_6935.jpg

Na Napam Death posłuchałem dwóch piosenek, po czym stwierdziłem, że nie jest to muzyka dla mnie i wróciłem do hotelu. Swój wyjazd uważam do nbardzo udanych. Była to moja pierwsza Metalmania ale chyba też zarazem ostatnia. Widziałem już w życiu wszystko co mnie interesuje.

 

 

Kilka luźnych uwag:

 

*nie było żadnej fajnej dupy! W Wawie na koncerty przychodzą czasem naprawdę mega lale. Tutaj nie było żadnej. Za to dużo hipopotamów. Jeden zwłaszcza niski na 1,5 m i 4 x szerszy ode mnie. Jak szła to się (pipi)a rozpychała jakby jej McDonaldsa pod domem otworzyli.

 

*Te same mordy widuję gdziekolwiek się nie pojawię w Wawie. I na ogół te same mordy już po 18.00 śpią pijane pod sceną. Wiadomo. Każdy ma prawo bawić jak mu się podoba:yao:

 

*do kibli w Spodku bałem się wchodzić choć były chyba co pół godziny czyszczone przez oddział pań, które się tym zajmowały.

 

*na ogół nie kupuję merchu ale tym razem skusiłem się na koszulkę Metalmanii i koszulkę Emperora z datami koncertów planowanych na 2018 rok :) 

Edytowane przez ornit
  • Plusik 4
Opublikowano (edytowane)

ornit niezła koncertowa panienka, ale z Destroyerem w punkt - dla mnie koncert wieczoru, mimo jakichś usterek technicznych brzmieli najlepiej ze wszystkich i rozdupili totalnie. Z nowej EPki chyba nic, i dobrze bo słaba jest. W pamięć wrył się I Am The Wargod - zabrzmiał epicko.

Ja zacząłem metalmanię od Dead Congregation, dobry koncert, lepszy niż kiedyś na brutalu, ale mimo wszystko z płyt większa luta w mordę, zabrakło tutaj tej potęgi w brzmieniu. Na małej scenie (fakt, trochę zabawnie usytuowanej, a podobno w zeszłym roku sama scena była niższa = to dopiero chuinia) złoto należy się Voidhangerowi - takiej dawki pogardy i hejtu ze sceny dawno nie widziałem, z tego zespołu dosłownie kipi agresja. Secik przekrojowy, ale sporo z nowego albumu, który uważam za najlepszy w ich dorobku. Ładne sztuki od Anima Damnata (myślałem, że tutaj będzie konkretna wojna w okolicy sceny, ale jednak nic, ku zdziwieniu) i Ragehammer. Emperor na poziomie, ale po występie na brutal assault już nie zrobili na mnie takiego wrażenia. Kacik fajnie, koncert z dobrym klimatem, chociaż Jacek Hiro ma s(pipi)one cyfrowe brzmienie, a Roman już nie ma tego głosu. Asphyx olałem po kilku kawałkach, chociaż lubię, to jednak grafik był tak napięty, że z niektórych rzeczy należało rezygnować. Napalm nie moja bajka. Na Blaze Of Perdition zostało może z 20% publiki, trochę wydłużające się ustawianie na scenie i zaczęli od nowej płyty - brzmiało to super, ale poziom zmęczenia jednak skierował mnie do busa (zresztą, BOP już widziałem kilkakrotnie).

Organizacyjnie było nieźle, trochę mało foodtrucków (przez co kolejki), ale ja jestem po(pipi)any i przyjeżdżam ze swoim "ryżem i kurczakiem", także w sumie mnie nie ruszyło. Skusiłem się potem na vegan-burgera z kotletem z ciecierzycy (majonez z kokosa), niestety bardzo to słabe było. Odradzam. Piwo drogie, ale zawsze można było w przerwie wychylić coś przed spodkiem.

Edytowane przez TheAceOfSpades
Opublikowano

Wczoraj byłem w Warszawskiej Progresji na Abbath:kaz:

 

Po dotarciu do klubu, jak zwykle, skierowałem się do stoiska z merchem. Nie było źle, napaliłem się na koszulkę z trasy (80zł) ale...mieli tylko XL, w której z moją wklęsłą klatą z pewnością bym się utopił. Poza tym jakaś czapka, ekrany/naszywki i płyty CD. Nic specjalnego.

Po wejściu na salę okazało się, że gig odbędzie się na mniejszej scenie. Pomyślałem, trudno - widocznie będzie (pipi)nia bo sprzedało się mało biletów. I tak też się zaczęło. Ludzi niewielu więc wypiłem piwo i po chwili rozpoczął grać pierwszy zespół Varmia. Taki niby black metal ale dla mnie to na żywo bardziej folkiem zajeżdżali. Moją uwagę przykuł na sobie łysy gościu z długą brodą, który grał na przeróżnych prasłowiańskich instrumentach. Najpierw stukał kijem oplątanym w łancuchy,  potem dmuchał róg ale głwónie to machał głową. Przypomniał mi się ten typ z Master's Hammer, który co 15 sekund (albo i rzadziej) uderza w bęben. Występ mnie jakoś nie porwał.

IMG_7063.jpg

Po nich na scenę wyszedł konkret, który miał roz(pipi)ić wczorajszy wieczór. Voidhanger, polski black/thrashmetal. Warcrimer i koledzy z Infernal War oraz innych zespołów nie zawiedli. To był srogi roz(pipi) choć przez cały czas trwania występu zrozumiałem tylko jedno słowo - k{i]ur[/i]wa. Niemniej chłopaki to czołówka i zawsze warto się na nich wybrać (chyba, że grają w tym samym czasie co Emperor...:yao:).

IMG_7099.jpg

I punkt kulminacyjny wieczoru - ABBATH! Wyjście chłopakom się trochę opóźniło bo pojawiły się jakieś problemy techniczne z gitarami. Nic się jednak nie stało bo zgasły światła, pojawiła się tradycyjnie mgła i na scenę wynurzyła się postać trzymająca w dłoni pochodnię. Jeśli kojarzycie okładkę z debiutu Immortal możecie  sobie wyobrazić co się potem wydarzyło. Abbath zaczął zionąć ogniem a na mnie spadł jakiś spalony syf aż musiałem zamknąć oczy. Dodam jeszcze, że sala automatycznie się wypełniła i sądzę, że frekwencja to było jakieś 300 osób (może więcej[to i tak tłum wm porównaniu z Dark Funeral czy Enslaved lol]). Abbath z kumplami dał taki show, że nadal nie mogę się pozbierać. Zaczęli od To War, przebrnęli przez kilka numerów solo projektu by następnie skoncentrować się na znanych i lubianych hiciorach Immortal jak np Tyrants! Abbath stroił głupie miny, krzyczał wysokim tonem swoje imię do mikrofonu, drażnił się z publicznością. Kiedy ponownie wysiadła mu gitara odpierdolił kraba na środku sceny. Śmiechom i skandowaniu jego imienia nie było końca. Nie on oczywiście był jedyną gwiazdą, bo należy także wspomnieć o Kingu, który w mniemaniu niejakiego Fenriza jest szkodzącym scenie pozerem. Otóż nie wiem jak to możliwe, gościu mimo tego, że na oko waży jakieś 50 kg to miał siłę żeby cały czas się poruszać (głównie do tyłu i do przodu co chwila unosząc gitarę). Jeśli chodzi o przedstawienie ten typ to sceniczna bestia i rozumiem, czemu dziewczyny mają kisiel w majtach słysząc jego imię. Wracając jednak do sedna. Abbath jest dla mnie królem wśród błaznów i błaznem wśród królów. Jest to niesamowicie sympatyczna postać, która nawet gdyby nie grała/śpiewała a stałaby tam w miejscu, nadal wywoływałaby pozytywne emocje a ludzie opuszczaliby salę usatysfakcjonowani z przeżycia niezwykłego misterium, którego nie mogliby do końca zrozumieć. Dla mnie, przy całej sympatii do kunsztu Voidhanger, Abbath dał koncert wieczoru. Dla takich momentów warto żyć by śmiać się póki jest okazja.

IMG_7105_1.jpg

 

IMG_7138_1.jpg

 

W pażdzierniku w Poznaniu grają Taake, Bolzer i One Head One Tail! Ja tam (pipi)a muszę być i już zaklepuję sobie urlop w pracy!

  • Plusik 3
Opublikowano

Byłem i ja, super koncert tylko szkoda że nic nie było słychać. Utwory z setlisty znam na pamięć a czasem przez dłuższy moment nie wiedziałem co grają. Nagłośnienie chyba sam bym lepiej zrobił. Tak czy inaczej Abbath z Kingiem rozyebali. 

Opublikowano

Taake European Tour 2018PR

Bilecik za 70 zł już zaklepany:banderas: Jak to jest słaby skład to o ja pierdolę!

 

Z innej beczki Marduk wyprzedał się w Poznaniu. Tak z ciekawości zapytam. Ktoś wie ile ludu mieści się U Bazyla? Nigdy tam nie byłem.

Opublikowano

CODE ORANGE

O królu złoty, taką sztukę odj/ebali wczoraj że nie było co zbierać. Oni dziś robią z muzyką i na koncertach to co Converge 20 lat temu przy Jane Doe. Na żywo ropie/rdol totalny, dwieście megaton kur/ewskiej energii. Dobrze że, stary grzyb, podpierałem ścianę bo to co się działo pod sceną mocno zakrawało na uszczerbek na zdrowiu. Na scenie jedyna osoba w miejscu to pałker reszta była dosłownie kur/wa wszędzie wliczając w to włażenie na kolumny i wiszenie ze stelarzy od świetlenia. Show raptem 45min, nie wiem czy ludzie pod sceną wytrzymaliby dłuższą młóckę, poleciało chyba całe Forever i Na pewno I am King plus ten nowy singielek. Jak na taką portową dziurę jak Portsmouth, klub Wegewood Rooms nadał się idealnie, nagłośnienie było super, ludzie dopisali, na oko z 300 osób.

 

Jakby ktoś miał się okazję wybrać to serdecznie polecam.

 

ps. Code Orange Kids ca. 2008

A-2497985-1413070753-6428.jpeg.jpg

 

Code Orange  2018 [już nie kids]

code-orange-scene0822.jpg

  • Plusik 1
Opublikowano
11 godzin temu, grzybiarz napisał:

Poszedłbym na taki festival

Ja mam plan pojechać na Obscene Extreme w tym roku ;), choćby na jeden dzień. Po dziewięciu razach na Brutal Assault czuje się lekkie znużenie, choć i tak jadę kolejny raz :D

Opublikowano
40 minut temu, Paolo de Vesir napisał:

Wydaje mi się czy Bazyl ostatnimi czasy zbiera same sztosy ze sceny mocnego grania? Szanuję taką organizatorkę. 

Bazyl nie organizuje koncertów tylko agencje bookingowe działające w Poznaniu. 

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...