Skocz do zawartości

Final Fantasy XIII


Enkidou

Rekomendowane odpowiedzi

Zarówno FF XIII jak i FPSy typu Cod to po prostu zwykłe rynny, które nie pozwalają zrobić Ci nic innego jak przeć naprzód i rozwalać kolejnych przeciwników, oraz od czasu do czasu zobaczyć jakąś efektowna akcje w cutscence.

Trudno się nie zgodzić. Minimalnej dozy swobody można zaznać po przejściu głównego wątku przy zabieraniu się za marki. A poza tym na 90% czasu gry wystarcza strategia Związku Radzieckiego.... hurra i byle do przodu.

Odnośnik do komentarza

W poprzednich częściach może i szło się korytarzem, ale były to ciekawe korytarze, nigdy nie była to typowa rynna jak w XIII. Poza tym były też odskocznie od tego, lokacje miały jakiś level desing(nie wiem czy to określenie tu pasuje), zestaw korytarzy tworzacy jakąś ładną i spójną całość. + do lokacji można się było wracać, aby odkrywać tam nowe rzeczy. To nie była tylko sama iluzja. Jakbym miał tu robić jakies porównania to stare finale(7-10) do 13 maja się jak half life 2 do modern warfare. W obydwu lecimy przed siebie, ale jednak w HL2 wcale nie mamy wrazenia, że po prostu odgrywamy scene w filmie i idziemy dokładnie tak jak zaplanowali do twórcy. Dobra, koniec, bo znowu zaczynamy temat obgadany już ze wszystkich stron. XIII to bezczelna rynna i tyle. X to przy tym pół-sandbox

Odnośnik do komentarza

Nie wiem co tak ciekawszego było w dungeonach na 3 ekrany w FF7, ale na pewno nie było w nich nic wartego powracania.

 

Swobody nie było w żadnym FFie, różniła się tylko forma prezentacji, kamuflażu jej braku. Po wyjściu z Midgaru było tyle swobody co w FF13. Ok można podejść trochę w lewo albo w prawo od miasta, ale cel podróży tylko jeden i jedna prowadząca do niego droga. Tu nie było po prostu czasu na stwarzanie tej iluzji, dla mnie to nie jest ogromna różnica.

Edytowane przez Hela
Odnośnik do komentarza

Finale to nie Baldury i nigdy nimi nie były. Ale w poprzednich częściach po każdym zjeździe ślizgawą czekał bonus w postaci miasta z ludźmi, z którymi można było pogadać, sklepami i innymi rozmaitościami. Tutaj zabrakło jakiegokolwiek klimatu lokacji. Totalnie ich nie czuć. Tekturowe makiety i tyle. Za to demko versusa jest jak najbardziej na SI :D

 

Dziś maraton od 13 i czuje się jak mały, koreański robocik :geek: Do końca jeszcze 6 misji i upragniony Gold Watch. Ostatnie misje są za bardzo rozbieżne więc raczej rozstawię na jutro.. Ciekawe co spieprzyłam po drodze i ile trzeba będzie kombinować, żeby w końcu wpadło Treasure Hunter :ninja:

Odnośnik do komentarza

Hela, ale takie stwarzanie iluzji jest bardzo ważne. Grając czujemy jakbyśmy naprwadę mieli jakiś wybór dialogów czy ogrom ścieżek do wyboru. Pewnie im dłużej się gra tym co raz bardziej zdaję sie sprawe, że to jednak wszystko takie sztuczne rozszerzanie terenu, ale jednak pierwsze wrażenie jest inne i w sumie ono jest najważniejsze.

Odnośnik do komentarza

Finale to nie Baldury i nigdy nimi nie były. Ale w poprzednich częściach po każdym zjeździe ślizgawą czekał bonus w postaci miasta z ludźmi, z którymi można było pogadać, sklepami i innymi rozmaitościami. Tutaj zabrakło jakiegokolwiek klimatu lokacji. Totalnie ich nie czuć. Tekturowe makiety i tyle. Za to demko versusa jest jak najbardziej na SI :D

 

Dziś maraton od 13 i czuje się jak mały, koreański robocik :geek: Do końca jeszcze 6 misji i upragniony Gold Watch. Ostatnie misje są za bardzo rozbieżne więc raczej rozstawię na jutro.. Ciekawe co spieprzyłam po drodze i ile trzeba będzie kombinować, żeby w końcu wpadło Treasure Hunter :ninja:

Czy ja o czyms nie wiem? Czy masz na mysli demko FF XIII-2

Odnośnik do komentarza

Hela, ale takie stwarzanie iluzji jest bardzo ważne. Grając czujemy jakbyśmy naprwadę mieli jakiś wybór dialogów czy ogrom ścieżek do wyboru. Pewnie im dłużej się gra tym co raz bardziej zdaję sie sprawe, że to jednak wszystko takie sztuczne rozszerzanie terenu, ale jednak pierwsze wrażenie jest inne i w sumie ono jest najważniejsze.

Ja nie mówię, że taki design jest godny pochwały, tylko staram się unaocznić, że wcale się tak drastycznie od poprzednich części tej serii nie różni.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Ja główny wątek też już skończyłem, ale wcale nie wiem czy mi się chce brnąć dalej i robić platynę.

 

Dobra, skończyłam. 200 kg z głowy:D Dzięki wszystkim za pomoc:)) Teraz trzeba odświeżyć forum versusa :>

200 h na liczniku miałaś? Jeżeli tak masz mój szacun ;)

Odnośnik do komentarza

Czy da rade przejść tą grę bez zatrzymywania się na 3 płycie(X360) w Gran Pulse w celu farmienia itemów/expienia postaci? Czy też końcowe walki są na tyle ciężkie, że z marszu nie da rady ich przejść?

Ja Gran Pulse opuściłem jak każda postać miała wbite dwa 4 poziomy klasy np Vanille 4 lvl medic & rav etc. Walki pod koniec nie są aż tak ciężkie. Klucz to oczywiście odpowiednie paradigmy. Poza tym wg mnie warto mieć na ostatni rozdział w miarę podpakowanego synergistę. Poza tym po ukończeniu gry jak odblokuje się ostatni lvl crystalrium cp może być baaardzo przydatne.

 

 

Layla, a czy znasz może jakiś dobry sposób na Ciet'h 55 - chcę już zdobyć growth egga ale w ogóle nie mam pomysłu na tego bossa. Trochę dłużej udaje mi się przeżyć jak pozabijam te małe stworki z obstawy. W necie znalazłem trick z Vanille jako SAB i 2x SEN ale u mnie nie działa.

 

 

EDIT dobra mam już Growth Egga :)

Edytowane przez trenth
Odnośnik do komentarza
  • 2 miesiące temu...

Wiem, nikogo to nie obchodzi, ale napiszę i tak :P Mam juz 9 godzin na liczniku. Kupienie tego tytułu było trochę ryzykownym ruchem, zważywszy na cały ten hejt. Oczekiwałem serio średniej gry, bez duszy, szybko nużącej swymi ciągłymi walkami.

 

Na szczęście wrażenia są zupełnie odmienne. Grafika to najwyższa klasa, no aż chce się na to patrzeć, ma w sobie ten rzadki styl w tej generacji, nie da się go pomylić z innym tytułem jak resztę. Muzycznie - tylko dobrze. Battle Theme mnie już denerwuje, a i muzykant chyba zbyt często jazzuje pianinem ;p Ogólnie pod tym względem najgorzej ze wszystkich fajnali.

 

Fabuła jak na razie to chyba najmocniejszy punkt programu. Dialogi, narracja, jest krok do przodu. Postacie nie da się nie lubić :P W Lighting jestem zakochany, Snow czasem może irytuje ale da się z nim zżyć, Sazh też mega, Vanille... No cóż. Słodka jest :). No i Hope. Ja tam go lubię, jak na razie. Być może zachowuje się zbyt zniewieściale, ale taki był cel, nawet samych członków drużyny to irytuje.

 

System walki jest dobry, ale twórcy popełnili jeden błąd. O ile walki z bossami są genialne (choć mało ich na razie), tak potyczki z losowymi przeciwnikami, których jest mnóstwo, to mała pomyłka, ponieważ nie wykorzystują potencjału systemu walki. Nawet rzadko trzeba zmieniać paradigmy, ogólnie nudne to. Powinni zmniejszyć ilość takich potyczek, ale również przy tym podnieść ich poziom trudności. Tak by był idealnie.

 

Bałem się tego narzekania na korytarze, ale nie jest tak źle. Często jest więcej miejsca do pooddychania :) Oczekiwałem większej tragedii. No chyba, że w następnych godzinach tak kwestia się pogorszy.

 

Powiedzcie mi, w następnych godzinach fabuła się pogarsza czy trzyma podobny poziom? A może się polepsza? :P

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
muzycznie tylko dobrze? :P dla mnie obok grafiki jest to największy atut tej gry, OST z tej części to coś niesamowitego... no ale gusta i guściki :).

 

No tylko dobrze, w Dziesiątce muzyka była bardziej... melodyjna, chwytliwa. Tutaj po prostu sobie leci w tle, ciężko sobie jakiś przypomnieć... Meh.

 

O co chodzi z tymi walkami? Że nudne czy łatwe?

 

Nudne i łatwe. Albo inaczej, nudne bo łatwe :P Bezmyślne wciskanie X-a, czasem na chwilkę dać Medica i spowrotem X, X, X... I jest tych walk za dużo. Gdyby zmniejszyć ich ilość, a przy tym powiekszyc ich poziom trudności, znużenia by nie było, bo nawet popierdółkowata walka z robocikami byłaby emocjonująca. A tak to jedynie bossowie sprawiają, ze się pocę. Bardzo się cieszę, że można większość tych potyczek omijać bo inaczej bym zwariował [*]

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

Gra przed chwilą pękła. Ileż mi nerwów dostarczył ostatni boss (mówię o jego drugim wcieleniu, gdzie rzucał co jakiś czas KOami). Na liczniku około 47 godzin, prawie 40 procent trofeów i fajny motyw z Vanille :P

 

Gdybym kupił ten tytuł w 2010 roku, będąc mega nahajpowany i podniecony, z widocznym growym bonerem, to po skończeniu grę zjechałbym jak brzydkiego psa. Tak się jednak nie stało, kupiłem grę oczekując badzewia., a dostałem jedno z lepszych doświadczeń na tej generacji :) Chociaż boli mnie zmarnowany potencjał tego tytułu. To mógłby być jeden z najlepszych Fajnali ever gdyby jednak postarali się o kilka miast (albo takie jedno duże do którego masz ciągle dostęp np poprzez Save Pointa. Mogłyby być tam minigierki, sklepiki i jakieś eventy), zmienili trochę fabułę (rozumiem ludzi, którzy fabuły nie zrozumieli. Ja od początku czytałem Datalog i wszystko czaiłem, choć końcowka mnie conajmniej zdziwiła), wplecili więcej NPC, może dodali jeszcze jakiś elememt do systemu walki i... byłby to wspaniały tytuł. A tak mamy jedynie dobry z przebłyskami.

 

No i gra czasem cierpi na syndrom FF XII - za dużo walk, cała ich masa. I szczerze nie chciało mi sie walczyc z randomami bo same walki rozpoczynaja sie ślamazarnie. Czy tylko mnie wku.rwiała ta pierwsza zmiana paradygmów? ;[ I faktycznie czasem można odczuć ten feeling, że gra jednak robi wszystko za ciebie, ale to raczej tylko wrażenie. No i te okrzyki bitewne jakie wydajesz podczas grania - ile rpgów może się poszczycić takim efektem?

 

Muzycznie, jak wcześniej napisałem, gra mi się z początku nie podobała. Było sporo zapominanych kawałków, które ot tak leciały w tle. Kompozytor jednak potem dostał kilka przebłysków geniuszu - jeden theme bossowy (ze staruszkiem :) ), chocobosowy i kilka innych nieźle wwierciło mi się w szyszynkę. Graficznie gra również zachwyciła, jedynie design kilku lokacji był.. nijaki (te stare fabryki), a i ten płaszcz Snowa mnie wkurzał swą prostotą. A wejście do Gran Pulse... łał. To faktycznie Calm Lands 2.0. Spędziłem tam sporo czasu (te szukanie misji... grr).

 

Postacie wypadły pozytywnie, Vanille czasem jednak irytowała. Lighting to dalej jedna z lepszych protagonistek jakie znam, szkoda że z czasem zmiękła jej pała. Ekhm, tzn, no. Reżysersko to wysoka półka, parę(naście?) patetycznych scen, ze zbyt wzniosłymi dialogami tu i ówdzie, ale przeżyć się da. To jednak Final Fantasy, już dawno powinniśmy się przyzwyczaić do maniery scenarzystów.

 

Tak czy inaczej, polecam! :) Gra mnie zaskoczyła, wciągnęła, gdybym miał zawsze wolny TV to tytuł skończyłbym już dawno, a tak musieli mnie czasem odciągać siłą od ekranu. A po zagraniu w demo kontynuacji jestem jeszcze bardziej optymistyczny (Noel już mi się podoba). Howgh.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Biorę się za to znowu. Rok temu po 6h odpuściłem, teraz właśnie jestem w tym samym miejscu, co przerwałem grę i prę dalej (zacząłem od nowa). Mam pytanko tylko o system upgrade'owania broni. Czy jest jakaś różnica jakie przedmioty zużywam, by dodać orężowi expa? Nie wiem, coś można z tym zrobić czy jedyna różnica między tym złomem to ilość expa za dany przedmiot?

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...