Gość MasterShake Opublikowano 18 marca 2009 Opublikowano 18 marca 2009 grudge ale to jest glupie Cytuj
Scorp1on 8 Opublikowano 18 marca 2009 Opublikowano 18 marca 2009 Sprawdz jeszcze Zack i Miri Kreca porno - dobry film z tym grubasem Oczywiście oglądałem i spokojnie 7+. Trochę zbyt łagodny film jak Smitha, mało mocnych i dosadnych tekstów, podszytych pseudo-filozofią a właśnie za to kocham jego filmy. Szkoda, bo temat miał bardzo duży potencjał, a zrobiło się z tego pod koniec romansidło. Mięknie nam Smith na starość, ale tak czy siak moim skromnym zdaniem (fani obowiązkowo) warto obejrzeć. wielad - niestety często rozdają oskary za byle co To chyba jedyny film ktory podobal mi sie od Smitha - ogladalem Dogme i chyba nigdy do konca nie dotrwalem , o Jayu slyszalem tylko, jakis czas temu widzialem Mall Rats i tylko te momenty z Jayem i Bobem byly ciekawe a tak 2h nudow. Wiekszosc filmow cierpi w tym stylu - glupia komedia,itp a na koniec wielka milosc (w filmie wpadka tez tak bylo) Futurama - Green Wilder cos tam - jak to futurama - smiesznie co jakis czas ,itp ale najbardziej podobal mi sie ten 1 film. Ale jakby spojrzec na Simpsonow (serial) bo maja tego samego autora to wiecej funu jest z zoltych ludzikow Cytuj
II KoBik II 2 635 Opublikowano 18 marca 2009 Opublikowano 18 marca 2009 Wstyd przyznać ale dopiero teraz obejrzałem Kill Bill, dziś sieknę dwójkę. Kłentin ma fajny łeb do filmów, zryty ale mi odpowiada. 9- Cytuj
Gość Opublikowano 18 marca 2009 Opublikowano 18 marca 2009 (edytowane) Sprawdz jeszcze Zack i Miri Kreca porno - dobry film z tym grubasem Oczywiście oglądałem i spokojnie 7+. Trochę zbyt łagodny film jak Smitha, mało mocnych i dosadnych tekstów, podszytych pseudo-filozofią a właśnie za to kocham jego filmy. Szkoda, bo temat miał bardzo duży potencjał, a zrobiło się z tego pod koniec romansidło. Mięknie nam Smith na starość, ale tak czy siak moim skromnym zdaniem (fani obowiązkowo) warto obejrzeć. wielad - niestety często rozdają oskary za byle co To chyba jedyny film ktory podobal mi sie od Smitha - ogladalem Dogme i chyba nigdy do konca nie dotrwalem , o Jayu slyszalem tylko, jakis czas temu widzialem Mall Rats i tylko te momenty z Jayem i Bobem byly ciekawe a tak 2h nudow. Wiekszosc filmow cierpi w tym stylu - glupia komedia,itp a na koniec wielka milosc (w filmie wpadka tez tak bylo) Ja rozumiem Twoje podejście, ale jako, że jestem fanbojem (tak, niestety) filmów Smitha, to postrzegam te filmy zupełnie inaczej. Jako krytykę, autoironię i absurdalność społeczeństwa amerykańskiego, ale to nie jest Spike Lee (i dobrze), bo on tą całą Amerykę kocha i akceptuje. Że nie zawsze wyłania się z tego coś śmiesznego, to już nie wina autora, to tak jakby "Misia"(nie palić mnie na stosie za świętokradztwo) puszczać Amerykanom. Nazwałbym to tak, że każdy ma takiego "Misia" na jakiego zasłużył . Żeby nie było, że nie na temat. Eagle Eye-dający się oglądać film, wartka akcja, dużo absurdu, tylko troche za bardzo przypomina WarGames z 1983, choć nie mam pojęcia dlaczego . 7- za pozytywne zaskoczenie Edytowane 18 marca 2009 przez Gość Cytuj
Gość Orson Opublikowano 18 marca 2009 Opublikowano 18 marca 2009 (edytowane) "Eastern Promisses"-- pracująca w Londyńskim szpitalu położna Anna (Naomi Watts, wypada ok. ) odbiera poród od 14 letniej dziewczynki. Dziecko rodzi się zdrowe niestety kosztem życia jego matki. Anna znajduję jej pamiętnik, idąc jego tropem poznaję dramatyczną historię dziewczyny- zwabiona obietnicą lepszego życia przyjeżdża do Londynu gdzie zamiast występów na scenie trafia "pod skrzydła" rosyjskiej mafii. Gwałcona, zmuszana do prostytucji, odurzana herą postanawia skończyć ze swym życiem Naprawdę dobrze radzi sobie Vigo Mortensen- kierowca mafii, z ambicjami by piąć się po szczeblach mafijnej drabinki (tak naprawdę jest kimś więcej, nie chcę spojlować, broń Panie Boże;-). Fajny motyw to tatuaże- otóż w zwyczajach rosyjskich gangsterów jest tatuowanie sobie historii własnego życia na ciele. Wiadomo kto gdzie siedział, jaką spełniał w więzieniu rolę, jakie ma â"osiągnięcia"przestępcze (np. gwiazdy na piersiach oznaczają vora- coś w stylu "dowódcy", gwiazdy wytatuowane na kolanach to oznaka, że właściciel tychże "nie klęka przed nikim"). Film pokazuję, że dla niektórych "ludzi"kobieta to tylko kawałek mięsa- "towar" przeznaczony do robienia kasy 8+/10 "Wrestler Mickey Rourke nie zagrał tytułowego wrestlera. On przez te 115 minut nim po prostu jest! Film ukazuję widzowi faceta, który sensem swego życia uczynił wrestling Czy był to dobry wybór? Randy â"The Ram" Robinson ( tę bowiem postać ukazuję Rourke) jest gościem "po 40" lekarze mówią jednoznacznie koniec z zawodowym sportem (atak serca Randyego, w konsekwencji zastawka serca). I tu wali się Randyemu Świat- by przeżyć łapię się podłych prac (hmmm.. praca w sklepie mięsnym, dla mnie podłe zajęcie), w których nijak nie może się odnaleźć. Stawiając na profesjonalne uprawianie wrestlingu rozwalił relację ze swoją córką- próbuje je odbudować, na próżno jednak. Jest sam. Tzn nie do końca- ma przyjaciółkę, striptizerkę z podrzędnego klubu. Randy oferuję jej swoje uczucia, jednak trafia na ścianę "widzisz we mnie striptizerkę, jednak poza klubem nie jestem Nią" Czy Randy przegrał swe życie? Zakończenie jest otwarte, wyobraźnia może nam dopisać happy endâŚa przynajmniej jego namiastkę 9/10 Edytowane 18 marca 2009 przez Orson Cytuj
Manor 645 Opublikowano 18 marca 2009 Opublikowano 18 marca 2009 Martwe zło 3: Armia Ciemności Nie oglądałem tego od lat, jeden z ulubionych filmów z dzieciństwa. Jak wypada po takim długim czasie? FENOMENALNIE Takich filmów już nie kręcą. O ile jako bachor traktowałem ten film poważnie, tak teraz doceniam w tym filmie artyzm parodii horrorów klasy b, albo nawet c. Jak ktoś tego nie oglądał to dał ciała po całości, jak ktoś oglądał kiedyś - niech ponownie obejrzy. Co mnie zaskoczyło totalnie - okazało się że zakończenie jakie pamiętałem z dzieciństwa, to alternatywne zakończenie, a oryginalne gdy walczy z wiedźmą w sklepie w teraźniejszości jest o wiele mocniejsze ;]. Teraz jak horror ma być groteską swojego gatunku, to robi się z niego Hostel, pełno krwi, tortury itd. Ten film to przykład 'ambitnego' wyśmiania wielu motywów w horrorach. oczywiście celowo przesadzam z tą ambicją filmu, ale to po to żeby zachęcić tych co nie widzieli no i oprócz znanych wszystkim motywów, rozwalił mnie pochód armii ciemności, gdy w tle leci muzyka z fletem i przechadza się kościotrup grający na piszczelu, a potem kościotrupy w beretach i z kobzami w rękach ;] Cytuj
Snejk 273 Opublikowano 18 marca 2009 Opublikowano 18 marca 2009 wybitny film ^ ;] zakonczenie z zaspaniem lepsze Cytuj
Ölschmitz 1 543 Opublikowano 18 marca 2009 Opublikowano 18 marca 2009 ona zakonczenia sa dobre, ale wole to co opisal manor ;] chociaz evil deada 2 nic nie przebije, szczegolnie motywu z opetana reka xD Cytuj
Wiolku 1 592 Opublikowano 19 marca 2009 Opublikowano 19 marca 2009 Najbardziej podoba mi się "jedynka", chyba dlatego że jest +18 Całą serię za małolata na kasecie oglądałem chyba z 30 razy Cytuj
Snejk 273 Opublikowano 19 marca 2009 Opublikowano 19 marca 2009 no dla mnie jedynka jest troche monotonna i niedopracowana. Dopiero jak zarobili na niej, Raimi pokazal w ED2 co to jest kurde KVLT oby nie powstala czwórka... Cytuj
rinzen 966 Opublikowano 19 marca 2009 Opublikowano 19 marca 2009 (edytowane) Koeljna część nie powstanie, bo Campbell to już dziadziuś i teraz przy uganianiu się za Necronomiconem pewnie by padł na zawał. Samej tetralogii nie oceniam, bo każda część była czymś zupełnie innym - pierwsza to nic innego jak budżetówka nakręcona aby zebrać pieniądz na prawdziwy film, druga to czystej krwi (sic!) gore, trójka to dwójka tyle, że z jeszcze większym budżetem a czwórka to autoparodia. W całym zestawieniu najlepiej wypada trójka i czwórka - gore z jajem to to czego brakuje najbardziej. Haute tension - jedyny naprawdę dobry horror made in France od którego wszystko się zaczęło. Szkoda tylko, że spuściznę wypełniły gnioty pokroju Martyrs czy Frontier(s). Francuzi poszli w stronę ultrarealizmu i całkiem dobrze im to wychodzi, problem w tym, że fabularnie wszystko to leży na poziomie Gini Piggu. Gdyby tylko zechcieli współpracować z ludźmi pokroju Fulci czy Argento to być może byśmy dostali nowe Tenebrae czy Deep red. Edytowane 19 marca 2009 przez greah Cytuj
Snejk 273 Opublikowano 19 marca 2009 Opublikowano 19 marca 2009 (edytowane) Koeljna część nie powstanie, bo Campbell to już dziadziuś i teraz przy uganianiu się za Necronomiconem pewnie by padł na zawał. Samej tetralogii nie oceniam, bo każda część była czymś zupełnie innym - pierwsza to nic innego jak budżetówka nakręcona aby zebrać pieniądz na prawdziwy film, druga to czystej krwi (sic!) gore, trójka to dwójka tyle, że z jeszcze większym budżetem a czwórka to autoparodia. W całym zestawieniu najlepiej wypada trójka i czwórka - gore z jajem to to czego brakuje najbardziej. czwórka? jaka czworka? "Within the Woods " nie zalicza sie do trylogii. Taka tylko wprawka. Zreszta w tragicznej jakosci ;] Haute tension - jedyny naprawdę dobry horror made in France od którego wszystko się zaczęło. Szkoda tylko, że spuściznę wypełniły gnioty pokroju Martyrs czy Frontier(s). Francuzi poszli w stronę ultrarealizmu i całkiem dobrze im to wychodzi, problem w tym, że fabularnie wszystko to leży na poziomie Gini Piggu. Gdyby tylko zechcieli współpracować z ludźmi pokroju Fulci czy Argento to być może byśmy dostali nowe Tenebrae czy Deep red. No Fulci to tylko gore (z wyjatkami), no i wykitowal wiec na wspolprace raczej nie ma co liczyc , a Argento sie skonczyl ;] Tenebre w pyte, ale juz Mother of tears to dno dna ;] Ciekawe jak jego Giallo. Szczegół, ze zgapił okladke z Gomory Ogladales "Inside" z Francji? Edytowane 19 marca 2009 przez Snejk Cytuj
rinzen 966 Opublikowano 19 marca 2009 Opublikowano 19 marca 2009 czwórka? jaka czworka? "Within the Woods " nie zalicza sie do trylogii. Taka tylko wprawka. Zreszta w tragicznej jakosci ;] uznajmy go za duchowego ojca całej sagi a numerację pozostawmy na marginesie No Fulci to tylko gore (z wyjatkami), no i wykitowal wiec na wspolprace raczej nie ma co liczyc , a Argento sie skonczyl ;] Tenebre w pyte, ale juz Mother of tears to dno dna ;] Ciekawe jak jego Giallo. Szczegół, ze zgapił okladke z Gomory pokroju czyli włoskich twórców giallo a nie tylko dwóch wymienionych. Szczegół, że okładka Gomory to nic innego jak Knives Warhola Inside nie widziałem, chwilowo odpuszczam sobie horrory z Francji. Cytuj
Ölschmitz 1 543 Opublikowano 20 marca 2009 Opublikowano 20 marca 2009 campbell to nie dziadzius, nie mowcie, ze nie widzieliscie "my name is bruce" xD Cytuj
Figaro 8 275 Opublikowano 20 marca 2009 Opublikowano 20 marca 2009 American Beauty - Bardzo mi się film spodobał - 8+. Mily, wciągający itd. Ed Wood - Świetna produkcja, znakomite postacie i ogólnie fajna tematyka - też 8+. Cytuj
Manor 645 Opublikowano 20 marca 2009 Opublikowano 20 marca 2009 Życie jest piękne nasłuchałem się trochę złych opinii o tym filmie, że trochę profanacja tematu obozów koncentracyjnych, że jak to, pokazać ten temat w optymistycznej, wesołej konwencji itd. I ja się nie zgadzam z taką wizją. Film pokazuje ciężar życia w obozie, natomiast zawiera wesołe motywy, bo Guido za wszelką cenę nie chce, by syn dowiedział się co ich czeka. Ogólnie film bardzo mi podszedł, polecam się zapoznać jak ktoś nie widział. Cytuj
Zeratul 415 Opublikowano 22 marca 2009 Opublikowano 22 marca 2009 (edytowane) Knowing - własnie wróciłem z kina... knowing dosyć dobry film o końcu świata, bez zbędnego heroizmu z dosyć duża dawką fantazji, ale jednak dobry i trzyma w napięciu. No i widok zmiecionego Manhattanu robi swoje. Ogólnie polecam. Takie 8/10 Widziałem zapowiedz nowego Star Treka i zapowiada się kapitalnie Edytowane 22 marca 2009 przez Zeratul Cytuj
Blok 6 Opublikowano 22 marca 2009 Opublikowano 22 marca 2009 nienarodzony - jak chcecie wydać bezsensu kasę i się pośmiać na filmie, na którym się nie powinno, z założenia, śmiać, to ten film jest doskonałym wyborem. moja ulubiona scena: - miałaś brata, który zginął przed narodzinami. - W JAKI SPOSÓB ON ZGINĄŁ?! MUSZĘ WIEDZIEĆ ; ( Cytuj
Humulus 826 Opublikowano 22 marca 2009 Opublikowano 22 marca 2009 (edytowane) Po schizowatym "Fear And Loathing in Las Vegas" Terry'ego Gilliama, postanowiłem sprawdzić inne jego dzieło - "Brazil". Nie zawiodłem się - świetny film i kilka ciekawych kreacji aktorskich (zaskakuje zwłaszcza Michael Palin). Polecam! Edytowane 22 marca 2009 przez Humulus XP Cytuj
Robal_09 1 Opublikowano 22 marca 2009 Opublikowano 22 marca 2009 Lektor, ogladal ktos? Wspanialy, poruszajacy dramat , SPOJLEREK: pozwala spojrzec na SS z tej ludzkiej strony, byla normalna kobieta ,taka jak wszystkie inne, po porstu zaciagnela sie do pracy, to bylo legalne, skad miala miec swiadomosc ze to jest zle skoro rzad to stworzyl, nie mowie ze teraz bede plakal nad losem SS,bo sa winni to nie ulega watpliwosci,ale mimo wszystko szkoda mi bylo tej kobiety, a ten gowniarz, czemu nie poszedl na spotkanie z nia? Tylko wysylal jej kasety zamiast sie z nia zobaczyc. Cytuj
Tokar 8 278 Opublikowano 22 marca 2009 Opublikowano 22 marca 2009 Changeling - przeciętny dramacik obyczajowy rzekomo oparty na faktach. Historia mająca duży potencjał została przedstawiona w taki sposób, że film po człowieku spływa, nie wywołując żadnych emocji. Niby jest intrygująca w założeniach sprawa matki, której podmieniono dzieciaka, później dochodzi wątek seryjnego mordercy , zsyłka do psychiatryka i walka jednostki ze złym systemem. No tylko co z tego, skoro wszystko przedstawione jest w tak anemiczny, rażący sztucznością sposób ? Łopatologiczny podział na złych do szpiku kości policjantów i personel zakładu psychiatrycznego oraz kryształową matkę niezłomnie walczącą o prawdę i pastora będącego uosobieniem miłosierdzia i sprawiedliwości (mimo wszystko Malkovich na plus) strasznie razi. Wątek walki z policją to jednowymiarowa klisza i rewelacyjny usypiacz. Motyw szpitala miał być niby szokujący, ale Lot nad kukułczym gniazdem to to nie jest. Było wiele filmów przedstawiających ten temat dużo dosadniej i ciekawiej. Chyba najciekawiej wypada wątek seryjnego mordercy , chociaż w porównaniu do ogółu tego typu charakterów to i tak jest przeciętniutki. Gość niby jest taki krejzi, ale brak tutaj przedstawienia jakiejś motywacji. A śpiewanie Cichej Nocy podczas egzekucji było tak groteskowe że aż śmieszne. No ale jeżeli jakaś scena z tego filmu pozostanie mi na dłużej w pamięci, to będzie właśnie spotkanie Christine ze skazanym w przeddzień egzekucji , to akurat było dobre. A poszukiwanie syna ? Coś, co miało być klamrą spinającą całą fabułę i czynnikiem podtrzymującym napięcie, gdzieś tak w połowie filmu schodzi na dalszy plan i staje się wyłącznie pretekstem do pokazywania, jak bardzo heroiczna jest główna bohaterka. Nie pojmuję zachwytów nad rolą Jolie. To, że jest to bodajże czarty czy piąty film w jej karierze, w którym pokazuje coś więcej niż cycki, nie czyni z tego kreacji na miarę jakiegoś szczególnego wyróżnienia. Angelina zagrała po prostu poprawnie, w porywach nieźle, ale o żadnych wodotryskach nie ma w tym przypadku mowy. W roli matki lepiej wypadła akurat w Aleksandrze (tak, tym filmie Stone'a, po którym wszyscy sobie niesłusznie jeżdżą), a do roli z Girl, Interrupted to jak stąd na księżyc. 5/10 Cytuj
Soniak 3 Opublikowano 22 marca 2009 Opublikowano 22 marca 2009 (edytowane) Pan życia i śmierci - świetna historia, oparta na faktach. Pokazuje nam w jaki sposób rząd utrzymuje się z handlu bronią i jak na tym tracą bezbronni ludzie. Świetne efekty i wzruszająca historia. Nie chcę za wiele pisać, gdyż trzeba zobaczyć to samemu. Filmik nie jest już świeży, ale realizacja jest idealna. Dla zainteresowanych intro: Więcej dodawać nie trzeba? Edytowane 22 marca 2009 przez Soniak Cytuj
kotlet_schabowy 2 730 Opublikowano 22 marca 2009 Opublikowano 22 marca 2009 Ostatnio obejrzałem : Slumdog Millionaire : bardzo fajny, przyjemny film, umiarkowanie optymistyczny (zakończenie, bo retrospekcje to raczej wręcz przeciwnie). Praktycznie nie widuję filmów z akcją osadzoną w Indiach, więc miła odskocznia klimatyczna. Nie powiem, nie jestem fanem tej kultury, nie podnieca mnie styl Bollywoodzki, te wszystkie tańce, śpiewy, kolory, ale całe szczęście dużo tego tu nie ma. Podoba mi się pomysł na prowadzenie akcji (posterunek/retrospekcje/teleturniej). Wciągające. Nie powiem jednak, żeby było to jakieś arcydzieło (8 Oscarów, hm). Historia Przemocy : początek niezły, właściwie to nawet więcej niż początek. Film zapowiada się na trochę tajemniczy. Spokojna rodzinka żyje sobie w spokojnym miasteczku w USA, gdzie każdy każdego zna. W wyniku pewnych wydarzeń, ojciec (Viggo Mortensen) staje się bohaterem. Jednak po jakimś czasie zaczynają nachodzić go przestępcy, biorący go za "kogoś innego". Kiedy wychodzi na jaw, co i jak z bohaterem i zaczyna się walka z bandziorami, robi się już trochę kiczowato. Zakończenie w ogóle miażdży. Mogło być lepiej, trochę zmaścili rozwiązanie akcji. No ale klimatycznie niezłe, "prawie" gangsterskie kino. Cytuj
Osaka 4 Opublikowano 22 marca 2009 Opublikowano 22 marca 2009 Dżejms Bond 007 Quantum of Solace Wreszcie obejrzałem. Najpierw miałem iść do kina, ale przegapiłem okazję czego żałowałem cały czas. Później pojawiło się R5 do ściągnięcia, ale obiecałem sobie, że dopóki nie będę miał dobrej jakości to nie obejrzę. Tyle czekania, unikania recenzji, unikania rozmów na temat tego filmu, żeby nie spalić sobie wrażenia ... i w sumie nie warto było. W porównaniu do CR to ma 2 oceny niżej. W kinie nie wiedziałbym co się na ekranie dzieję tak szybko niektóre sceny były kręcone. Lubie jak kamera lata po całym pokoju, szybkie zmiany (np. trylogia Bourne'a), ale bez przesady ! No ludzie. Co się czasem działo (scena na samym początku, pogoń po tej piwnicy) to jakaś jedna wielka pomyłka. Craig to według mnie najlepszy Bond jak na razie (na równi z Connerym), ale ktoś kto to montował powinien walnąć się młotem w łeb. W dodatku od połowy fabuła jest debilna (kradzież wody xD) i gubi się sama w sobie, jak ktoś dawno nie oglądał CR to niech najpierw obejrzy to, bo ja nie wiedziałem w ogóle o co chodziło, kto, gdzie, jak, dlaczego ... Jednakże i tak jest ok. Na 3 część pójdę do kina i nie przepuszczę. W skali 1/10 ... 6 z mocnym + Cytuj
Gość Orson Opublikowano 23 marca 2009 Opublikowano 23 marca 2009 "Things we lost in the fire"- Halle Berry (Audrey) i Benicio Del Toro (Jerry). Jej zginął mąż, on był jego najlepszym przyjacielem. Ona nie może się pogodzić ze śmiercią męża, on jest uzależniony od kokainy. Śmierć męża Audrey (David Duchovny) splata losy tej dwójki... Klimat troszkę zbliżony do "21 gramów", jak zwykle posępny Del Toro i autentyczna Halle Berry. Fajne kino, warto obejrzeć. 8/10 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.