Figaro 8 222 Opublikowano 21 lipca 2010 Opublikowano 21 lipca 2010 (edytowane) Harakiri - nie no, zaje.bisty film. Klimat, wczuwka, amazing. Ta polana na której walczono... historia którą odkrywamy krok po kroku wciąga od momentu kiedy dowiadujemy się, że Chijiiwa tak naprawdę nie chciał popełniać seppuku. . Reżyser zmusza widza do postawienia się po danej stronie - stronie twardego trzymania się zasad samurajskich lub stronie "nawet najlepszy samuraj jest człowiekiem". 9/10, powinno się oglądać w nocy, niesamowity. Edytowane 21 lipca 2010 przez Figaro Cytuj
MaiorZero 1 400 Opublikowano 22 lipca 2010 Opublikowano 22 lipca 2010 Zmierzch - niesamowite przeżycie, 4/10. Rozumiem, że oglądałeś to z dziewczyną, inaczej to czysty masochizm. Cytuj
qb3k 946 Opublikowano 23 lipca 2010 Opublikowano 23 lipca 2010 Shrek Forever - no kuźwa, jak można spie.przyć ten film wiedzą tylko ci co go zrobili. Może to wina polskiego dubbingu, może mojego nastawienia, ale cieszę się, że to ostatni Shrek. Pier.dolisz, całkiem znośny. Cytuj
Figaro 8 222 Opublikowano 23 lipca 2010 Opublikowano 23 lipca 2010 Zmierzch - niesamowite przeżycie, 4/10. Rozumiem, że oglądałeś to z dziewczyną, inaczej to czysty masochizm. Sam <bezradny>. Cytuj
Kazuun 221 Opublikowano 23 lipca 2010 Opublikowano 23 lipca 2010 Ostatnimi dniami jakoś mnie naszło na takie ciut poważniejsze kino. Każdy ma takie chwile, że im mniej wybuchów na ekranie tym lepiej. No więc zaliczyłem w tym okresie "Memento" (jakie to dziwne, ze oglądając film od końca może on być wciąż wciągający i trzymać w pewnym napięciu), "Shutter Island" (w połowie na pewien moment film robi się jak by bardziej zagmatwany niż powinien), "Gran Torino" (hmm, ciężko coś powiedzieć choć film bardzo ciekawy) i wczoraj "One million baby" (jak dla mnie kapitalne kino, potrafi nawet wzruszyć). I w tym miejscu "wystosunkowywuję" takie zapytane do kolegów. Ma ktoś jakiś tytuł godny polecenia w tego typu klimatach? Takie kino poważniejsze, ale nie jakoś straaaaaaaaaaasznie ciężkie. Dziś czy jutro planowałem oglądnąć sobie "The Green Mile" i na tym kończą mi się pomysły prawdę mówiąc... Cytuj
ogqozo 6 553 Opublikowano 23 lipca 2010 Opublikowano 23 lipca 2010 Spróbuj "Obywatela Kane'a", podobno całkiem niezły. Cytuj
Banny 2 656 Opublikowano 23 lipca 2010 Opublikowano 23 lipca 2010 ostatnio Pani Zemsta - kilka stopni niżej niż Old Boy'a, historia troszeczkę zbyt banalna dla mnie, czasami trochę przynudnawo, ale niektóre ujęcia i sceny rekompensują wszelkie niedogodnosci. Raczej tylko dla tych, co spodobały się wcześniejsze częsci.. American History X - Edward Norton z sfastyką na piersi, łysy, dymający dupeczkę pod herbem rzeszy. już sam początek mocny.Ogólnie niezła historyjka, całkiem anwet wzruszające pod koniec. Cytuj
michal 558 Opublikowano 23 lipca 2010 Opublikowano 23 lipca 2010 I w tym miejscu "wystosunkowywuję" takie zapytane do kolegów. Ma ktoś jakiś tytuł godny polecenia w tego typu klimatach? Takie kino poważniejsze, ale nie jakoś straaaaaaaaaaasznie ciężkie. Dziś czy jutro planowałem oglądnąć sobie "The Green Mile" i na tym kończą mi się pomysły prawdę mówiąc... nie wiem czy masz obadaną klasykę ale najlepiej zacznij od tych najważniejszych filmów . Pomijam Felliniego , Bressona czy Kurosawe ale twoim przypadku wypadałoby sie zapoznac z : Lokator Polańskiego -2001 Odyseja Kosmiczna Kubricka -12 gniewnych ludzi Lumeta -Złodzieje rowerów De Siki -Dobry zły i brzydki Leone -Podwójne ubezpieczenie Bllego Wildera -Lot nad kukułczym gniazdem Formana -Czas Apokalipsy Coppoli -Taksówkarz Scorsese -Popiół i diament Wajdy Cytuj
Obsolete 973 Opublikowano 23 lipca 2010 Opublikowano 23 lipca 2010 Ostatnimi dniami jakoś mnie naszło na takie ciut poważniejsze kino. Każdy ma takie chwile, że im mniej wybuchów na ekranie tym lepiej. No więc zaliczyłem w tym okresie "Memento" (jakie to dziwne, ze oglądając film od końca może on być wciąż wciągający i trzymać w pewnym napięciu), "Shutter Island" (w połowie na pewien moment film robi się jak by bardziej zagmatwany niż powinien), "Gran Torino" (hmm, ciężko coś powiedzieć choć film bardzo ciekawy) i wczoraj "One million baby" (jak dla mnie kapitalne kino, potrafi nawet wzruszyć). I w tym miejscu "wystosunkowywuję" takie zapytane do kolegów. Ma ktoś jakiś tytuł godny polecenia w tego typu klimatach? Takie kino poważniejsze, ale nie jakoś straaaaaaaaaaasznie ciężkie. Dziś czy jutro planowałem oglądnąć sobie "The Green Mile" i na tym kończą mi się pomysły prawdę mówiąc... Smierc w Wenecji zaczeli puszczac w kinach (przynajmniej w Wwie). Nie ma wybuchow. Cytuj
Yabollek007 314 Opublikowano 24 lipca 2010 Opublikowano 24 lipca 2010 Człowiek, którego nie było / The Man Who Wasn't There Ciekawy obraz. Natrafilem na ten film przypadkowo, jednak odrazu zwrocil na mnie swoja uwage. W koncu jak czesto w dzisiejszych czasach kreci sie czarnobiale firmy noir? Nigdy wczesniej takiego filmu nie ogladalem, jednak sam konspekt mnie zaintrygowal. Akcja sie dzieje w latach 40. Film opowiada o losie fryzjera, ktory probojac wzbogacic sie (inwestujac w pralnie chemiczna) w watpliwie moralny, aczkolwiek wzglednie nieszkodliwy sposob, doprowadza do nieoczekiwanego biegu wydarzen. Wiecej nt. fabuly pisac nie bede, bo nie chce spojlowac. Klimat w filmie jest niesamowity, oglada sie go ze spokojem, jednak czlowiek jest nim wprost zahipnotyzowany (przynajmniej ja bylem). Super zdjecia, aktorstwo. Dodam, ze film jest od braci Coen (mi to nie wiele mowi, bo to jest ich drugi film, ktory widzialem) - dla niektorych bedzie moglo to sluzyc za dobra rekomendacje. Jak dla mnie - 8+/10, naprawde warto zobaczyc ten film. Cytuj
MaiorZero 1 400 Opublikowano 24 lipca 2010 Opublikowano 24 lipca 2010 (edytowane) Ciekawy przypadek Benjamina Buttona - film zrobił na mnie duże wrażenie. Napiszę to od razu. Można powiedzieć, że to taka baśń (klimat jest iście magiczny) tocząca się w naszym świecie. Jest to adaptacja klasycznej noweli F. Scotta Fitzgeralda z lat dwudziestych XX wieku o człowieku, który przychodzi na świat jako osiemdziesięciolatek i stopniowo młodnieje. Znaczy się fizycznie bo psychicznie rozwija się prawidłowo ;-P. W zestawieniu z jego miłością, która to znowu jak my się starzeje, daje ciekawy obraz nas samych. Zarówno Pitt jaki i Cate Blanchett zagrali świetnie. Musieli pokazać całe swoje życie w ponad 2 godziny. On młodnieje, ona się starzeje, a najważniejszy moment ich życia następuje gdy oboje są w półmetku. Historia o życiu. Może to brzmi banalnie, ale mnie ten obraz przekonał. Na plus dodam efekty specjalne (stary Pitt), charakteryzacje (młoda Cate to niezła laska), przywiązanie do szczegółów. Polecam, ale jednocześnie ostrzegam. Musicie być nastawieni na ponad 2 godzinny film w którym brak łubudubu. Edytowane 25 lipca 2010 przez MajorZero64 Cytuj
Kazuun 221 Opublikowano 25 lipca 2010 Opublikowano 25 lipca 2010 On młodnieje, ona się starzeje, a najważniejszy moment ich życia następuje gdy obaj są w półmetku. To byłby ciekawy wątek gdyby miast "oboje" faktycznie pasowało tam "obaj" Co do filmu. Dobrze ześ mi przypomniał - od jakiegoś czasu się zastanawiałem jaki film chciałem obejrzeć, w którym grał Pitt Cytuj
gekon 1 787 Opublikowano 25 lipca 2010 Opublikowano 25 lipca 2010 Film Remember Me z moim ulubionym wampirem Edwardem Patisonem widziałem ostatnio. Niech was nie zmyli obsada, Bardzo ładny dramacik, jest troche zamulania, ale koncówka wszystko rekompensuje polecam Cytuj
Figaro 8 222 Opublikowano 25 lipca 2010 Opublikowano 25 lipca 2010 Old School - Fajny filmik, trochę chyba przeceniany ale spoko. Sporo dobrych aktorów, ale po zakończeniu odczuwa się niedosyt. Cytuj
MaiorZero 1 400 Opublikowano 25 lipca 2010 Opublikowano 25 lipca 2010 To byłby ciekawy wątek gdyby miast "oboje" faktycznie pasowało tam "obaj" Ha ha, ale dałem literówkę. Ktoś teraz pomyśli, że to o gejach. ;-P Cytuj
Dud.ek 2 058 Opublikowano 25 lipca 2010 Opublikowano 25 lipca 2010 Lost Highway - po przeczytaniu kilku opinii myślałem, że to bezsensowny zlepek scen nie mających ze sobą nic wspólnego (tak to jest czytać komenty na filmwebie) na szczęście film bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Wolne tempo, dialogi i liczne dłużyzny mogą odstraszyć ale porytego klimatu nic nie zastąpi. Po oglądnięciu i przeczytaniu kliku nieraz różnych interpretacji moge stwierdzić, że to bardzo dobry film. Ale każdemu raczej polecić go nie można Oldboy - klasa sama dla siebie, niesamowite ujęcia (walka w korytarzu) , okazyjny humor, no i wciągająca fabuła. Nawet nie przeszkadzała mi gra azjatyckich aktorów co rzadko sie zdarza. Narobił mi ochoty na całą trylogie. 8/10 11:14 - Bardzo dobry film w którym pokazano zdarzenie mające miejsce o godzinie 11:14 z perspektywy kilku osób mniej lub bardziej powiązanych ze sobą. Mnóstwo zabawnych motywów, czarny humor w pełnym tego słowa znaczeniu. Film króciutki (chyba 1h20min) przez co ogląda sie z marszu. Przedstawiona historia i wielowątkowość zachęcają do ponownego obejrzenia w celu wychwycenia smaczków które mogły umkąć za pierwszym razem 8/10 Cytuj
Mathiu 180 Opublikowano 25 lipca 2010 Opublikowano 25 lipca 2010 Kick-Ass - debilny amerykański film na podstawie komiksu dla debilnych amerykańskich nastolatków. Oglądając to czułem, że cofam się w rozwoju. Zero fajnych tekstów i jedna fajna akcja to trochę mało jak na komedię akcji, right? Assassination of a High School President - następny crap. Zachęcony niezłymi ocenami i nazwiskiem "Bruce Willis" liczyłem na lekką i przyjemną amerykańską komedię. Uśmiechnąłem się 2 razy. To trochę mało jak na komedię, right? Fabuła tragedia, humor... jaki humor? Nawet fajnych lasek i cycków nie było jak w typowych komediach made in USA... Chociaż tyle, że Willis dawał radę Smutno mi zawsze po takich filmach, bo wiem, że straciłem 1,5 h z życia, które mogłem przeznaczyć na coś pożytecznego np. zmywanie naczyń, przy którym przynajmniej bym się nie nudził. Cytuj
michal 558 Opublikowano 25 lipca 2010 Opublikowano 25 lipca 2010 zawsze pozostaje Kwiat Granatu czy Swieta Góra . Wystarczy miec tylko otwarty umysł Cytuj
tk___tk 4 795 Opublikowano 25 lipca 2010 Opublikowano 25 lipca 2010 (edytowane) no co do drugiego tytułu to się zasadniczo nie zgadzam bo to całkiem porządny neo-noir osadzony w amerykańskiej szkole średniej, a francesca to dobra du.pa i mógłbym się zatracić w jej oczach <romantyk> oczywiście brick > assassination of a high school president Edytowane 25 lipca 2010 przez Walter_Cronkite Cytuj
Banny 2 656 Opublikowano 26 lipca 2010 Opublikowano 26 lipca 2010 Wyspa tajemnic CO TAM BYŁO PRAWDĄ? oświec mnie ktoś Cytuj
Gość _Milan_ Opublikowano 26 lipca 2010 Opublikowano 26 lipca 2010 jesli ten film był dla Ciebie za trudny , to nawet nie bierz sie za predators. Cytuj
Banny 2 656 Opublikowano 26 lipca 2010 Opublikowano 26 lipca 2010 nie 'za trudny' po prostu dajacy do zastanowienia na filmwebie jest ciekawa dyskusja :o http://www.filmweb.pl/film/Wyspa+tajemnic-2010-464256/discussion/Scena+-+klucz,1409659 Cytuj
ogqozo 6 553 Opublikowano 26 lipca 2010 Opublikowano 26 lipca 2010 Hm, co by nie zostać oskarżonym o spoilery... Książka jest dość jednoznaczna. Natomiast w filmie widać wysiłki Scorsesego, by to było dwuznaczne. Chociażby ostatnia scena i ostatnia kwestia DiCaprio, której w książce nie było, a jest idealnie napisana właśnie tak, by mogła być puentą dla obu hipotez. Są takie wyraźne (od dużych do bardzo delikatnych) przesłanki za obiema głównymi teoriami. Myślę, że chodzi o to, żeby była ta niepewność... To nie żaden Shyamalan. Cytuj
Banny 2 656 Opublikowano 26 lipca 2010 Opublikowano 26 lipca 2010 Właśnie też mi sie tak wydaje, że głownym celem byla ta niepewnosc w widzu, a nie 'jedna historia tyleze ukryta pod tym czy tamtym' - tak, że widz nigdy nie będzie do końca pewien co było właściwe. dobry film ;] Cytuj
Kazuo 134 Opublikowano 26 lipca 2010 Opublikowano 26 lipca 2010 Obejrzałem ten film dwa razy i wydaje mi się, że końcówka (scena w latarni oraz zakończenie) dobitnie daje do zrozumienia o co tak naprawdę w tym wszystkim chodziło. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.