Skocz do zawartości

Ostatnio widziałem/widziałam...


aux

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Self/less / Klucz do wieczności - meh... zaczęli fajnie, pomysł na fabułę ciekawy (możliwość przeniesienia umysłu do młodszego ciała), można było to mocniej pociągnąć w kierunku rozkmin o życiu i śmierci, świadomości, duszy itp. Tymczasem gdzieś jeszcze przed połową filmu dostajemy zwyczajną strzelaninę, ucieczki, pościgi i przesłodzony finał. Do tego trochę dziur i uproszczeń w scenariuszu (siedziba mega firmy zajmującej się najbardziej zaawansowanymi zabiegami jest w garażu i pracują w niej sami ochroniarze, tja). No dupy nie urywa i szybko zapomnę. 5/10

Edytowane przez Rudiok
Opublikowano

Southpaw - wszyscy dookoła mówili "ogladaj bo za(pipi)isty" . Obejrzałem i uważam że to film naprawde przeciętny. Brakuje w nim emocji, takich niewymuszonych. Dla kogoś kto oglądał Rockyego, Za wszelką cenę, Fightera i Warrior to naprawdę nic go w filmie nie zaskoczy. Nawet finałowe starcie jest fajnie zmontowane ale kuźwa znów jakieś bezjajeczne to.. 6/10

Opublikowano

Nazbierało się trochę tego, zwłaszcza, że mocno zaległości odrabiałem

 

Trylogia Bourne'a (z Mattem D.)

Spodziewałem się kiszki, a wyszedł całkiem niezły film akcji.

 

Mission Impossible Ghost Protocol

Mam wrażenie, że cały cykl MI jest kręcony tylko pod Toma i jego popisy kaskaderskie, wyjątkowo ocenię i postawię meh/10.

 

Avengers Age of Ultron

Nigdy nie przepadałem za adaptacjami kinowymi opowieści o superbohaterach (poza Supermanem ze szczenięcych lat ;)), może dlatego , że tak naprawdę żadna ekranizacja nie potrafiła w pełni pokazać tego całego chaosu dziejącego się na kartach komiksów. Tak było kiedyś, teraz naprawdę zaczęło mi się podobać to, co robi Marvel na ekranie. Dość dobrze dobrani aktorzy, akcja potrafi wgnieść w fotel, co prawda historie są w dalszym ciągu naciągane i banalne, jak to w komiksach, ale chyba dlatego tak wszyscy je lubią ;)

Pierwsza część Avengers jakoś mi nie podeszła, ale to tylko dlatego, że miałem spore luki w historii, które musiałem nadrobić. Tak więc obejrzałem dodatkowo: Thor, Thor: Dark World, i pierwszego Kapitana Amerykę . Ten ostatni tytuł mocno przeciętny, ale po tym wszystkim jeszcze raz wróciłem do Avengers i w końcu wiem kto, co, z kim i dlaczego. Diabelnie mi się podoba powiązanie pomiędzy wszystkimi tymi filmami. 

Żeby nie było, reszta obejrzana, niekoniecznie chronologicznie, ale jest :)

Z tego wszystkiego dorwałem się do Agentów Shield, zaraz pierwszy seans.

 

Aloha

miało być romansidło dla żony, wyszło tak, że małżonka usnęła w połowie. Ja dotrwałem do końca i mogę śmiało napisać: film ok. Niby romans z jednej strony, z drugiej historia byłego żołnierza pracującego dla miliardera zajmującego się m.in. technologią wojskową, w tej roli jak zwykle świetny Bill Murray (cholercia, strasznie widać upływ czasu po tych aktorach...)

 

na jakiej podstawie spodziewałeś się kiszki po bornach ? i dlaczego tylko "całkiem niezły", skoro to klasyka filmów szpiegowsko napyerdalalskich ?

 

dlaczego tak się rozpisałeś o jakimś kolorowym cg-oownie dla dzieci ?

 

zaraz, czekaj, przecież nie szanujesz mad maxa. wszystko jasne.....   

Opublikowano

No jaka fabuła? Uratować świat? Banał jak uj.

 

To już wolę fabułę z MM gdzie Max próbując zwyczajnie przeżyć wplątuje się w wydarzenia, które widzimy w filmie. Zdecydowanie wolę takie coś, mam dość ratowania świata w filmach przez jakiś ludkach w naciągniętych lateksowych kostiumach. 

Opublikowano (edytowane)

Ale kino rozrywkowe nie musi być głupie jak ostatnie filmy komiksowe. Właśnie takim przykładem niegłupiego filmu rozrywkowego jest Mad Max. Dziś lub jutro robię sobie domowy seans MM. :banderas:

Edytowane przez suteq
Opublikowano

Foxcatcher - po raz kolejny obejrzalem ten film ze szczeka na podlodze. To jak Tatum i Ruffalo zagrali braci Schultz wola o yebanego Oscara. Kazdy ich ruch, gestykulacja, sposob mowienia czy chodzenia to niemal wierna kopia zachowan oryginalow. Nie chce zepsuc filmu tym, ktorzy go nie widzieli badz nie znaja historii braci wiec napisze tylko, ze ujmuje za serducho jak cholera.

I ten Carell. Ten yebany Steve Carell z jego genialna kreacja nawiedzonego multimilionera. Po prosru majstersztyk aktorski. Kilka scen zakrapia swoja uroda sliczna Sienna Miller, a ona jest zawsze na propsie.

 

9+/10

  • Plusik 2
Opublikowano

Młodość - jeden z lepszych filmów jaki widziałem w życiu. 2 wspaniałych aktorów z może ostatnimi wybitnymi kreacjami czyli Michael Caine oraz Harvey Keitel. Do tego genialne role drugoplanowe z JAne Fondą , Rachel Weisz i Paulem Dano na czele. Naprawdę wszystko w tym filmie zagrała i spokojnie mogę nazwać ten film arcydziełem. Nie jest to film w stylu avengersów czy mad maxa. Nie każdemu przypadnie do gustu ale jeżeli kino to sztuka to ten film to wam uzmysłowi.

 

9/10 i musicie obejrzeć .

 

P.S. jest pewna scena w basenie z tą modelką Mădălina Diana Ghenea. (pipi)a znalazłem swój ideał piękna :)

Opublikowano (edytowane)

Foxcatcher i wcześniejszy film reżysera (Moneyball), to przykład, że da się współcześnie w USA kręcić porządne kino ze sportem w tle. Niestety dzisiaj oglądałem absolutne przeciwieństwo ww. filmów.

Southpaw to typ kina, którego nie cierpię. Naprawdę.  Wydmuszka zrobiona od przysłowiowej linijki, która udaje porządny dramat sportowy. Jako, że mam ochotę trochę poznęcać się nad tym filmem, to rozpocznę od ekspozycji bohaterów w filmie.

Billy Nadzieja - główny bohater, dobry mąż, który zawsze ma dwie rundy dla swojej żony:

Postać grana przez Jake'a to ucieleśnienie mokrych snów nastoletniego fana WWE (tak, WWE). Spotykają go absurdalne przeciwieństwa losu (oraz te kliszowe) z którymi dzielnie walczy mamrocząc pod nosem i ucząc się nowych ciosów.

W tym filmie mistrz świata z dorobkiem 43-0, uczy się dopiero uników. Do clinchów jeszcze nie doszedł, ale kariera przed nim !


Osoby zadowolone z kreacji bohaterów w Fight Night, powinny być ukontentowane. Chociaż wróć, oni raczej lubią boks. Zmieńmy grę: Mike Tyson Boxing, tak, ona zdecydowanie lepiej pasuje!

Trener z zapyziałej sali treningowej w biednej dzielnicy™:

Ghost Dog Samurai pomylił dzielnice i wpadł gościnie potrzymać worek (z flagą USA w tle sali). Prowadzi stadko absolutnie randomowych osób reprezentujących mniejszości etniczne, które akurat system nie zdążył wrzucić do gangów, lub gangi do celi w więzieniu. Radzę nie przeklinać w jego obecności, bo użyje specjalnej zdolności: 50-ty push-ups.  Mocny z niego typ, więc nie ma to tamto. Jest też mentorem dla głównego bohatera, przekazuje mu tajne techniki i lubi mieć czystą salę.

Random Ex Machina:

Moja ulubiona postać w filmie. Pewnie tylko moja, bo na pewno nie jego rodziców (wątek pociągnę za chwilę). Pojawia się w kilku scenach(dwóch), nosi "te same ciuchy w jednym tygodniu". Jest chudy i pewnie kocha boks (kocie ruchy rękoma ma w genach). Niestety jak wcześniej zdążyłem napomknąć ma problem z rodzicami:

Mamusia lubiła króliki, więc synuś ma na imię Hoppy. Nie zmyślam, to prawdziwa geneza zawarta w Southpaw. Tatuś również nie darzył go sympatią, więc prawilnie zabił darmozjada, a co! Dowiadujemy się o tym w "pełnej emocji" scenie. Forest Whitaker, aż jakiejś niespodziewanej delirki dostaje, tak się przejął chłopina :(.



Chciałbym jeszcze opisać wspaniałą rolę Pół Dolara, ale powstrzymam się, w końcu to bankrut, a leżących się nie bije.

Dotknę jeszcze na chwilę realizacji filmu. Edycja i mixing dźwięku to miód dla uszu. Co prawda dawno nie mytych i delikatnie poprawionych niejednym sierpowym, ale jednak. Gdzieś tam przebijają się promyki dobrego motywu, choć najczęściej jest zagłuszany przez to w jakich scenach zostaje użyty. Za to ujęcia z ręki w tym filmie to jak kadencja jazzowa, niby wszystko fajnie i spoko, ale jak nie umiesz grać to się w to nie baw, proste.

Werdytkt: 3/10 . Naprawdę, lepiej włączyć Ready2Rumble, ale odkurzyć płytkę z Rockym. Fanom boksu radzę dalej oglądanie gal (albo przerzucenie się na MMA, krócej, ostrzej i oktagon jakoś tak fajnie wygląda. Dla opornych: Floyd i tak wygra wszystko)

Edytowane przez Hendrix
Opublikowano (edytowane)

Hitman: Agent 47 (2015) - Łysego zawsze szanowałem. Gry z nim są świetne albo przynajmniej bardzo dobre. Z ekranizacją jego pracy jest niestety gorzej.

 

Pierwszy film z Olyphantem to mocny lewy sierpowy wymierzony w graczy. I boli w chooj. Nawet dzisiaj. Wiele rzeczy tam nie zgrało począwszy od 47-go. Jak spisuje się restart? O dziwo zaskakująco dobrze. Oczywiście wszystko zależ czego się oczekiwało od ekranizacji z targetem "dla wszystkich". Szczerze to trailer zainteresował mnie na 30 sekund potem to już typowe hollywodzkie wybuchy przerywane strzelaninami. W sumie nawet chciałem olać ale postanowiłem dać szansę właśnie dla tych 30 sekund.

 

Ale po kolei. To co pierwsze rzuca się w oczy to Agent 47, który... nie jest do końca łysy. Już za to należy się karny kutas. Ale reszta to już jakby nie było pełno prawny, zimny, wyrachowany zabójca z kontraktem na zabijanie. Nie strój czyni asasyna ale jego umiejętności. A ten Hitman robi to zawodowo. Napierdzielanie z silverballer'ów to jedno. Walka wręcz to drugie. A Agent płynnie przechodzi z jednego do drugiego. A właśnie, silverballers to nie jedyne zabawki z arsenału "nie tak całkiem łysego". Garota, miny, panele do hackowania, snajperka i parę innych gadgetów skutecznie pomagają w infiltracji/eliminacji. A często też chwyta elementy scenerii. Pistolet pneumatyczny, kawałek śmigła, silnik rakietowy, czy niszczarka. Jest w czym wybierać przy sianiu śmierci. System przebrań z którego znana jest seria jest również obecna. I naprawdę całkiem ładnie to wyszło i nawet nie przegięli w drugą stronę. Sporo elementów wykorzystano z gry. Sceny w ambasadzie przypominają trochę misję z Blood Money. Mnóstwo jest tego. Jest nawet logo na laptopie. Banan wciśnie się wam na twarz gdy zobaczycie motyw z

kaczuszką

i

tosterem

. Nawet lokacja z ogrodem botanicznym nawiązuje delikatnie do Requiem.

Fabularnie nie jest tak koszmarnie jak z poprzednim filmem no ale... mogło być lepiej.

 

Największą bolączką filmu, oprócz niecałkowitej łysiny Agenta 47 jest... akcja. Nie żeby było jej za mało, właśnie jest na odwrót. Czasem Hitman odwala takie rzeczy, że aż chce się krzyczeć "Nie no stary, jebnij ty się w ten trzydniowy zarost na glacy". Wszystko jest  miarę cacy aż do znalezienia dziewczyny. Od tego momentu chopek postępuje wbrew swojej naturze. 

 

Metro, pełno ludzi, a on wyciąga gnata i napierdala aż tynk leci.

No rence opadajom. I takich kwiatków jest więcej ( z przerwą na ewakuację z

ambasady

). Noż kurde, przecież Hitman to wizytówka perfekcyjnego zabójcy. Wchodzisz i wychodzisz. Bez śladów. Z drugiej strony nie można oczekiwać, że zrobią film o gościu, który przez półtorej godziny próbuje wykombinować jak nie zostać wykryty. Kto by to oglądał. To Ameryka, tu muszą być wybuchy. Ale nie to jest najśmieszniejsze. Z Quinto zrobili

Wolverine'a

i to dosłownie  :dynia: . Nie pamiętam czy w pierwszych częściach gry był ktoś taki. Efekty specjalne są nierówne, a motyw przewodni leci na okrągło. Zez i tępe IQ sługusów Syndicate International to chyba naprawdę z gry wzięli.

 

Jak podsumować całość to jest sporo lepiej od (pipi)zki z Olyphantem ale sporo jeszcze trzeba popracować by otrzymać rangę "silent assassin".

 

Ocena: 8-/10 (jak się nie oczekiwało cudów)

 

BTW, posiedźcie minutkę na napisach. Jest scenka ze znaną postacią.

 

Edit: Jeszcze krótka dygresja co do fabuły także spoiler kurwo!

 

 

Fajnie by było gdyby nie padł nigdy nr Agenta bo po telefonie Diany do drugiego mógłby fajny motyw powstać. Ostatnia scena,

 

oboje z laską stoją na dachu, ta się go w końcu pyta o nr, a on odpowiada:

-46.

-A kto jest numerem 47?

dzyń! Winda się otwiera. A tam łysy z czerwonym krawatem.

-Ja... Bang! Bang!

napisy

 

 

 

 

Edytowane przez Farmer.
Opublikowano

The Treatment/De Behandeling - belgijski thriller z 2014 roku. ciezki temat w nim poruszyli, konkretnie pedofilie, ktora jak czytalem to w belgii jeszcze wiekszy i bardziej rozwiniety problem niz w innych krajach. film ma w sobie cos z prisoners i pierwszego sezonu true detective co oczywiscie jest na plus. mega gesty, przybijajacy klimat, napiecie od poczatku do konca i mega wyrazisty glowny bohater. film siada na glowe prawie jak polowanie/jagten z mikkelsenem. jest pare niedociagniec, ale nie psuja one ogolnego odczuica. bardzo polecam. 8+/10

Opublikowano

Ted 2 - poczucie humoru misia ? uwielbiam. jednak uważam, że większości film nie podpasuje. momentami aż gryzło od wkółko powtarzającego się motywu - trawka, piwo, ruchanko. mogli na jednej części przystopować, mam nadzieję, że 3 nie będzie. 7/10.

Opublikowano

Sicario - bardzo dobry thriller, genialnie zrealizowany. Od strony technicznej to majstersztyk, zdjęcia Juarez to coś pięknego. Podobały mi się role i Emily Blunt i Benicio Del Toro. Muza fajnie podkręcała akcje.

Ale mimo wszystko nie potargało mną tak jak myślałem. Może za dużo się naczytałem, może muszę drugi raz obejrzeć. Niemniej jednak polecam gorąco, póki co najlepszy film roku chyba ( Mad Max najlepszy jako blockbuster:) 8+/10

  • Plusik 1
Opublikowano

Dead Snow 1 i 2 - najlepsze porównanie to Evil Dead 1 i 3, taki sam klimat horroru, nawet gore, z komedią. 

 

Cabin in the Woods - również miks horroru i komedii z ciekawym patentem 'po drugiej stronie kamery filmowej'.

 

Oba powyższe najlepiej oglądać w luźne weekendowe wieczory.

 

Dark Places - film zrealizowany na podstawie książki tego samego autora co 'Zaginiona Dziewczyna' z Charlize Therone, Nicolasem Houltem, Chloe Moretz i Corey Stolem. Cała intryga moim  zdaniem słabsza niż Gone Girl i nie ma takiego napięcia ale  jak ktoś lubi filmy w takich klimatach to można zobaczyć.

 

 

Służby Specjalne - XD nie wiem co to miało być, japierdl niby pomysł niezły na pokazanie macek WSI, zabójstw na zlecenie itd. ale wyszło z tego takie gówno że co chwilę kiwałem głową z niedowierzania.

 

 

Opowieść o Dwóch Siostrach - koreański horror z gatunku oglądasz i nie wiesz o co chodzi. Możecie obejrzeć i spróbować zrozumieć bo ja nie ogarnąłem. ;/

Opublikowano (edytowane)

Oj tam, "A Tale of Two Sisters" to dość tradycyjny w swojej wymowie horror gotycki, w tym wypadku mocno podszyty koreańskim folklorem. Oczywiście to duże uproszczenie, bo wielowarstwowość filmu to jeden z jego największych atutów. Zresztą owa wielowarstwowość, podkreśla tylko tropy ww. gatunku i sprawnie wiąże widza w przedstawioną intrygę. Ważnym elementem jest też dysonans jaki wywołuje główna lokacja i miejsce większości akcji filmu, szczególnie w pierwotnej ekspozycji. Widz dzięki takiemu zabiegowi, może łatwiej wejść w psychikę głównej bohaterki (co akurat w tym filmie jest ważne, jej profil psychologiczny to jeden z ważniejszych punktów tego obrazu)

Edytowane przez Hendrix
Opublikowano

kilka blockbusterów 

 

avengers aou - fajny, dużo się dzieje. daje okejke

 

jurassic world - huyowy, głupi, schematyczny, najgorsza część. yebać to

 

hobbit 3 - durnowaty lotr dla ubogich. dobrze, że to już koniec

 

terminator mi sie ściąga, spodziewam się sr,aki

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...