Sep 1 624 Opublikowano 30 stycznia 2016 Opublikowano 30 stycznia 2016 The World of Kanako - japońskie kino w którym były detektyw poszukuje swojej zaginionej córki. Film to istny misz-masz gatunkowy, mamy tu thriller, dramat w różnych odmianach, kino zemsty, gore i pewnie coś tam jeszcze się znajdzie. Montaż i zakręcona fabuła sprawiały ze wielokrotnie rzucało mi się na usta "co tu się odpyerdala". 8+/10 Cytuj
Tokar 8 268 Opublikowano 31 stycznia 2016 Opublikowano 31 stycznia 2016 Creed - że fajny jest Sylwuś w tym filmie to już zostało stwierdzone niezliczoną ilość razy, więc dla odmiany napiszę, co jest niefajne. Przede wszystkim nie przekonuje główny bohater. Niby co jakiś czas padają argumentu dlaczego bogaty typ z korpo pcha się na ring, tylko patrzymy na tego chłopaczka i nie za bardzo nam się to zgadza. Jego problemy, motywacje i kompleksy są jednocześnie banalne i mało wiarygodne. Jak nie mieli pomysłów, to już lepsza byłaby szczera konkluzja, że on po prostu lubi napier/dalać ludzi po mordach. A tak nudne daddy issues. Związek z Rihanną jest, bo być musi, ale nawet nie próbuje udawać, że może być czymkolwiek na kształt relacji Rockyego z jego żoną i w sumie odbiera tylko czas antenowy Sylwestrowi, który kradnie szoł, ale w zasadzie nie musi w tym celu zbyt wiele robić, bo konkurencja niewielka. Po początkowych scenach na ringu i pierwszej konfrontacji podobała mi się praca kamery i dość realistyczne podejście do walki, ale niestety na finiszu poszli w klasykę radosnego wymieniania cepów bez gardy przez 12 rund, co w 2016 roku wygląda mocno niepoważnie. Dla Slaja warto obejrzeć, ale banał, łopatologia i murzyńskie m jak miłość trochę psują odbiór. / 1 Cytuj
blantman 5 780 Opublikowano 31 stycznia 2016 Opublikowano 31 stycznia 2016 Zjawa - to trzeba zobaczyć w kinie. Genialne zdjęcie i ta nastrojowość. Tak dobrze oddana dzicz dzikiego zachodu jak jeszcze w żadnym filmie. Di Caprio Oskara rola hardkorowa. Sam film fabularnie tylko niezły. Jak połączyć świetną grę aktorską genialne zdjęcia i muzykę oraz ok fabułę to film zasługuje na 8/10. Polecam. The Dresser - musiał dwa razy obejrzeć połowę filmu bo nie zrozumiałem. Nie jest to film do oglądania pod wpływem. Film kameralny dzieje się w jednym budynku i 1,5 h filmu to 1,5 czasu rzeczywistego. Film to tak naprawdę sztuka teatralna tyle że przeniesiona na ekran. GENIALNA gra dwóch mentorów kina Hopkinsa i McKellana. Ogląda się jakbyś był w teatrze. Jeżeli ktoś lubi tego rodzaju filmy naprawdę warto . 8/10 Cytuj
Rudiok 3 371 Opublikowano 31 stycznia 2016 Opublikowano 31 stycznia 2016 Black mass - no nie wiem, jakoś mi się nie skleił do końca ten film. Po pierwsze charakteryzacja Deppa była ciut przesadzona i dość mocno denerwowała mnie przez cały film. Po drugie zabrakło tu dobrego tempa, nie ma jakiegoś mocno nakreślonego i wyeksponowanego motywu głównego, to z jednej strony jest zabawa w bycie informatorem, to jakieś interesy na boku, to znowu zabójstwa itp. Robi się taki zlepek scen, które fajnie się ogląda, ale czasem każda jakby wyciągnięta z innego filmu. Jasne, są świetne motywy i sceny - przy stole i jedzeniu steka, z żoną agenta, schwytanie włoskiej mafii, cała końcówka od momentu jak nowy prokurator dobiera się całej bandzie do skóry, jest też sporo fajnych aktorów (Edgerton coraz więcej plusów ma u mnie), ale no nie wiem, nie porwało. 6/10 za ciekawy klimat, wiernie oddaną rzeczywistość tamtych lat, sporo znajomych twarzy i końcówkę. 1 Cytuj
MaZZeo 14 187 Opublikowano 31 stycznia 2016 Opublikowano 31 stycznia 2016 Jurassic World - schematyczny i momentami dość głupi nawet jak na blockbusterowe standardy. Film sprawia wrażenie jakby był zrobiony z pomocą checklisty, gdzie reżyser odhacza wszystkie możliwe klisze jak wątek rodzinny, flirt, zagubione dzieciaki i bad guy który chce wykorzystać dinozaury do niecnych celów. Nawet strona techniczna filmu nie zachwyca i wygląda gorzej niż Jurassic Park w swoich czasach. 5/10 1 Cytuj
kotlet_schabowy 2 695 Opublikowano 1 lutego 2016 Opublikowano 1 lutego 2016 Black mass - no nie wiem, jakoś mi się nie skleił do końca ten film. Po pierwsze charakteryzacja Deppa była ciut przesadzona i dość mocno denerwowała mnie przez cały film. Po drugie zabrakło tu dobrego tempa, nie ma jakiegoś mocno nakreślonego i wyeksponowanego motywu głównego, to z jednej strony jest zabawa w bycie informatorem, to jakieś interesy na boku, to znowu zabójstwa itp. Robi się taki zlepek scen, które fajnie się ogląda, ale czasem każda jakby wyciągnięta z innego filmu. Jasne, są świetne motywy i sceny - przy stole i jedzeniu steka, z żoną agenta, schwytanie włoskiej mafii, cała końcówka od momentu jak nowy prokurator dobiera się całej bandzie do skóry, jest też sporo fajnych aktorów (Edgerton coraz więcej plusów ma u mnie), ale no nie wiem, nie porwało. 6/10 za ciekawy klimat, wiernie oddaną rzeczywistość tamtych lat, sporo znajomych twarzy i końcówkę. Też widziałem i jak dla mnie też lekkie meh. Pełna zgoda co do charakteryzacji Deppa, przedobrzyli i typ wyglądał demonicznie (jak to ktoś gdzieś określił, pasowałby bardziej do roli Drakuli), bynajmniej nie był to plus. Poza tym brak większego napięcia (scena w kuchni faktycznie mocna, szkoda tylko, że zaspoilowana niemal w całości w trailerze), no ale powiedzmy, że sama historia jest na tyle ciekawa, że film ogląda się całkiem dobrze. Dobry drugi plan (z Edgertonem na czele, choć w zasadzie czasu ekranowego ma chyba porównywalną ilość do głównego bohatera). Obejrzeć można, ale w przyszłości będzie kojarzony raczej tylko przez wygląd Deppa. Poza tym widziałem też : Legend (Hardy grający bliźniaków : gangsterów z Londynu) : nawet niezły kryminał (też oparty o prawdziwą historię), ale w trakcie seansu jakoś mocno nasuwały mi się skojarzenia z miniserialem The Take (kto nie widział, polecam, 4 odcinki po 1h), co może wydawać się naturalne, w końcu tu i tu mamy angielską gangsterkę i Hardy'ego. Tak czy siak : brudny klimat, świetna gra Toma (bałem się, że przedobrzy, szczególnie w temacie brata - poje.ba, ale wyszło całkiem zgrabnie), to zalety. Dosyć niespodziewanie (przynajmniej dla mnie), film momentami uderza w dosyć melodramatyczne tony. Żadne z tego jednak dzieło, ot rzemieślnicza robota. Vacation : jakimś wielkim fanem oryginału nie jestem, więc nie będę oceniał z tej perspektywy. Nowa część wypadła całkiem nieźle. Jasne, są tu momenty bardzo słabe (akcja w college'u, kąpiel błotna) i trochę sztampy, ale najważniejsze, że przynajmniej kilka razy miałem mocną bekę, także całość oceniam pozytywnie. Cytuj
tommi 345 Opublikowano 1 lutego 2016 Opublikowano 1 lutego 2016 "Birdman" - nie wiem, ja chyba za malo... alternatywny albo wysublimowany jestem, ale po tylu zachwytach, nagrodach itp. spodziewalem sie czegos wiecej. Ni chuya mnie nie porwal ten film i nie bardzo rozumiem spuszczanie sie nad nim. "St. Vincent" - tutaj z kolei zupelna odwrotnosc "Birdmana": kompletnie nic wczesniej nie slyszalem o tym filmie, nie czytalem zadnego opisu, trafilem na niegu zupelnym przypadkiem i nieoczekiwanie wciagnal mnie tak, ze obejrzalem do konca. Bardzo pozytywne zaskoczenie, swietna rola B. Murraya (w ogole jak go zobaczylem, to od razu mi sie Birdman przypomnial i zaczalem go podswiadomie do niego porownywac) Ogolnie: "St. Vincent" > "Birdman", a stary B. Murray >> stary M. Keaton "Lone Survivor"- czekalem na niego chyba z rok od premiery, a tez zupelnie przypadkiem trafilem, bo puscili pod niepozornym tytulem "Ocalony". Czytalem "Przetrwalem Afganistan" Marcusa, wiec historia byla juz znana- jej ekranizacje oceniam bardzo pozytywnie (choc duzo czytam biografii komandosow, lubie te klimaty i moge byc nieobiektywny). Fajnie tez bylo Taylora Kitcha zobaczyc- lubie go od czasu True Detective 2. Polecam. Cytuj
Figaro 8 222 Opublikowano 3 lutego 2016 Opublikowano 3 lutego 2016 Pitch Black - Zaskakująco dobry film. Mój pierwszy film z Dieslem. Cytuj
Masorz 13 197 Opublikowano 4 lutego 2016 Opublikowano 4 lutego 2016 The Martian (2015) - nom, w kwestii odwzorowania Marsa nikt temu obrazowi nie może się równać (zaufajcie mi, widziałem wszystko dot. tej planety). Film trochę bije człeka po łbie kliszami, ale tylko trochę. Jak najbardziej do obejrzenia, jeżeli ktoś w tragiźmie całej sytuacji nie widzi uchybień pokroju- zbyt dużo lajtu jak na tego typu poważną sytuację (słowo klucz). Szkoda, że fabuła w większości jest kopią z filmu sprzed 15 lat: http://www.imdb.com/title/tt0199753/?ref_=nv_sr_1 7/10 Cytuj
kotlet_schabowy 2 695 Opublikowano 4 lutego 2016 Opublikowano 4 lutego 2016 Ja tam zbytnio podobieństw do Czerwonej Planety nie dostrzegam, no ale widziałem ten film dobre parę lat temu. Ostatnio widziałem : The Revenant Trudno nie powtórzyć spotykanych chyba dosyć często haseł : że o jakieś pół godziny za długi, że piękne zdjęcia i ogólnie rewelacyjny wizualnie, że "środek" się ciągnie i schemat "nowa zayebiście niefartowna sytuacja - Leo radzący sobie z nią - powtórz" zaczyna w końcu męczyć. No i ile też można podziwiać naturę ? Co poza tym : surowy, zimny klimat, naturalizm (akcja z niedźwiedziem, ostatnia walka, obie sceny świetne), no i oczywiście ekipa aktorska : Leo zasługuje na docenienie bardziej za sprawą, że tak powiem, fizycznego wysiłku, jaki był do roli wymagany, ból i zmęczenie wręcz udziela się widzowi, za to Hardy, choć oczywiście świetny, jakoś mnie nie zaskoczył. Nie namawiałbym nikogo do wizyty w kinie (chociaż, chyba bardziej niż obraz, wrażenie zrobiło na mnie udźwiękowienie, po raz pierwszy od dawna), ale obejrzeć kiedyś warto. 1 Cytuj
Gość Opublikowano 5 lutego 2016 Opublikowano 5 lutego 2016 Szkoda, że fabuła w większości jest kopią z filmu sprzed 15 lat: http://www.imdb.com/title/tt0199753/?ref_=nv_sr_1 7/10 Oprócz motywu z trudnością opuszczenia planety i miejsca akcji raczej jest mało podobieństw tych obu filmów. Mniej więcej tak jak by pisać o każdym filmie w którym pojawia się motyw napadu na bank, że w większości jest kopią np. Vabank. Cytuj
Tokar 8 268 Opublikowano 5 lutego 2016 Opublikowano 5 lutego 2016 Revenant Zdjęcia i udźwiękowienie to majstersztyk do tego stopnia, że w sumie wystarcza za usprawiedliwienie wyprawy do kina. A farsz ? Leoś próbuje zdobyć i prawdopodobnie zdobędzie oscara uprawiając ten szczególny rodzaj aktorstwa, który polega na czołganiu i krzywieniu się z bólu przez 3/4 filmu tudzież poświęcając się dla roli (tutaj absolutnie nie kwestionuję). No i niech ma, tylko że nigdy nie będzie wiedział na 100% czy nie dostał go z powodu toczącego się jak lawina memu albo "za zasługi". W Wilku z Wall Street osiągnął swoje apogeum i był absolutnie perfekcyjny m.in. dzięki temu, że ta rola była jak uszyta dla niego na miarę , a tutaj przez 3/4 filmu jego aktorstwo zostaje ogołocone do wymienionych wyżej czynności. Na dodatek mimo wszystkich zabiegów charakteryzatorskich te dziecięce, niebieskie oczka i okrągła buzia trochę nie pasują do niezniszczalnego trapera i czasami nie pozwalają uwierzyć w jego wściekłość i determinację. Nie pomaga fakt, że jak kończy się czołganie i jęczenie, to nie zaczyna się właściwie nic, co dawałoby pole do aktorskiego popisu. Mimo ciekawych realiów i mocnego punktu wyjścia, to jest do przesady prosta, szablonowa historia zemsty pozbawionej krzty finezji. Z pojedynku aktorskiego wedługmnie zwycięsko wyszedł jednak Hardy mimo, że z kolei on jest ograniczony dość jednowymiarową, wyciętą z szablonu postacią chciwego, bezwzględnego złodupca cwaniaka, który od początku ma problem ze wszystkim i ze wszystkimi. Cały środkowy segment filmu to z grubsza nieprzerwane piętrzenie przeciwności i nieszczęść na drodze dzielnego trapera i chociaż do absurdu rodem z Grawitacji sporo brakuje, to jednak mogli dać sobie trochę na wstrzymanie. Na przykład scena z nocowaniem w końskim truchle jeśli miała w jakikolwiek sposób szokować, to chyba nie za bardzo się udało, bo świadomość tego sposobu na przetrwanie wydaje się dość powszechna i nawet Gwiezdne Wojny zdążyły to przerobić. Ot, kolejna sytuacja mająca pokazać jak to on ma pod górkę, jaki on biedny, acz niezłomny. Ten z czasem lekko męczący pełnometrażowy odcinek Beara Gryllsa jest poprzecinany cichutkimi metafizycznymi popierdnięciami mającymi za zadanie przybliżyć strzępy przeszłości bohatera i chyba coś tam jeszcze (stosy czaszek bizonów jako symbol inwazji białego człowieka na ziemie nie należące do niego i robienie na nich syfu ?) , ale generalnie nie można oprzeć się wrażeniu, że służą głównie jako pretekst do pokazania kolejnych pięknych widokówek. Realizacyjnie nie podszedł mi jedynie motyw z parą i krwią na obiektywie kamery. Reżyser w ten sposób jakby puszczał oko, że spoko spoko, to tylko film, my tu po tej stronie tylko się tak wygłupiamy, nikomu nic się nie dzieje, a ty sobie siedź i patrz jak Leo trajharduje po oscara. Trochę pomarudziłem, ale jeśli przyjąć za kluczowe kryterium uznania filmu za dobry to, czy dobrze się go ogląda, to Revenant jak najbardziej staje na wysokości zadania. Jest pięknie, jest brutalnie, jest klimatycznie tylko mogłoby być trochę mniej prostolinijnie. / 1 Cytuj
Solderowy123 43 Opublikowano 6 lutego 2016 Opublikowano 6 lutego 2016 "Jestem legendą" Ciekawa wizja postapokaliptycznego świata, a do tego Will Smith w w miarę znośnej roli. Czasami miałem wrażenie, że ten pies ma więcej rozumu w głowie niż doktorek. Ocena 7,5/10 Cytuj
Rudiok 3 371 Opublikowano 6 lutego 2016 Opublikowano 6 lutego 2016 Bridge of Spies - kameralny, niemal teatralny, spokojny, mocno skupiony na postaciach, ze świetną scenografią (Wrocław jako Berlin wypada super), trochę infantylny i miejscami aż do bólu amerykański, ale taki już urok. Nie ma tu szybkiej akcji, wybuchów, krwi, jest za to dużo statycznych kadrów, mocnego oświetlenia i sporo dialogów, gdzie aktorzy dają z siebie bardzo wiele. Hanks wypada jak zwykle, za to aktor grający szpiega zasłużenie zgarnia nominacje za swoją rolę, jest wręcz hipnotyzujący i do końca filmu trzyma w napięciu. Jak ktoś się dobrze bawił na filmach Szpieg, Frost/Nixon czy Monachium to tu też będzie zadowolony. Ode mnie 8/10. Miłośnicy szybkiej akcji niech odejmą ze trzy oczka. Cytuj
Kazub 4 584 Opublikowano 6 lutego 2016 Opublikowano 6 lutego 2016 Everest - polecam Marsjanin - takie tam....sympatyczne Cytuj
Rudiok 3 371 Opublikowano 6 lutego 2016 Opublikowano 6 lutego 2016 Everest, też polecam. W domu oglądali Spectre , mimo że odradzałem... Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. A scenariusz to chyba na jakimś konkursie dla gimnazjalistów wybierali. Najsłabszy Bond od lat, dłuży się strasznie, nie popełnijcie tego błędu i obejrzyjcie jakieś streszczenie. 4/10 i ani grama więcej. Cytuj
erykgx 151 Opublikowano 7 lutego 2016 Opublikowano 7 lutego 2016 (edytowane) Gran Torino - o ja je.be co to ma być. Przekoloryzowana twardość Clinta, chińczyk z downem (scena jak tłucze w drzwi od piwnicy to jest maciek jak malowany), zamulasta historia. Jedyny plus to chyba końcówka, bo była troche nieszablonowa i fajnie. Miałem dużo większe oczekiwania 5/10 Edytowane 7 lutego 2016 przez Habit75 20 Cytuj
milan 7 022 Opublikowano 7 lutego 2016 Opublikowano 7 lutego 2016 Przekoloryzowany. Raczej wytlumiony! Cytuj
Masorz 13 197 Opublikowano 7 lutego 2016 Opublikowano 7 lutego 2016 Gran Torino - o ja jebe co za zajebisty film. Eastwood rozpierdala wszystkich swoją męskością i nie pierdoli się w tańcu 9/10 Poprawiłem, nie musisz dziękować. 6 Cytuj
blantman 5 780 Opublikowano 7 lutego 2016 Opublikowano 7 lutego 2016 Whistleblower - daje do myślenia, przeraża, obrzydza. Dobrze zagrany aktorsko i temat rzadko poruszany. (pipi)e nie polecam tylko dla ludzi o mocnych nerwach. 9/10 Cytuj
blantman 5 780 Opublikowano 7 lutego 2016 Opublikowano 7 lutego 2016 oj tam czepiasz się pisałem pod wpływem chwili po obejrzeniu Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.