Gość ragus Opublikowano 27 marca 2016 Opublikowano 27 marca 2016 Batman v Superman: Świt sprawiedliwości - za Afflecka, grającego wkurzonego Batka dam :banderas: :banderas: , bo to co przyznał w radiu mówiąc, ze byla to jedna z jego cięższych ról, jakie zagrał, mu przyznaje. Chłop sie postarał. Z przyjemnością pójdę na pełnometrażowy film o Batku w jego roli. Cala reszta/ film to takie 6/10 w mojej opinii. Ale to musi być słaby film. Cytuj
Plugawy 3 685 Opublikowano 27 marca 2016 Opublikowano 27 marca 2016 Graja go u mnie w dubbingu i jest tylko jeden seans z napisami zastanawiam sie czy isc, bo moze byc slabsze niz Man of Steel i raczej na pewno slabsze niz Avengers2. Cytuj
Gość mate5 Opublikowano 27 marca 2016 Opublikowano 27 marca 2016 (edytowane) The Master (2012) - oprócz kreacji aktorskich nic mnie nie porwało. 6/10 Pomijając inne elementy filmu, scena robienia dobrze ręką Hoffmanowi to jedna z tych bardziej interesujących scen w kinie w ogóle. Wiem, że to może się wydawać żartem, ale piszę poważnie. Teraz nie mam siły pisać dlaczego, ale kiedyś mogę uargumentować, bo to ciekawy temat na dyskusje. Edytowane 27 marca 2016 przez mate5 Cytuj
tukan 1 917 Opublikowano 28 marca 2016 Opublikowano 28 marca 2016 Święta przed tv więc też parę filmów obejrzane. Wall-e - jedna z najlepszych bajek ever. Druciarz, krawiec, żołnierz, szpieg - kino szpiegowskie najwyższej próby. Forrest Gump - instant klasyk. Wszystkie powyższe 10/10 Cytuj
Wojtas1986 1 621 Opublikowano 28 marca 2016 Opublikowano 28 marca 2016 Zwierzogrod - bajka nie tylko dla najmłodszych 8/10 w swojej kategorii Cytuj
Gość Opublikowano 28 marca 2016 Opublikowano 28 marca 2016 American Ultra- Cukerberg i Bella w akcji, to nie mogło się udać. Pewnie obrośnie jakimś niezrozumiałym kultem. Cytuj
Blue 245 Opublikowano 28 marca 2016 Opublikowano 28 marca 2016 (edytowane) Zwierzogród. No chyba jednak 9+/10. Kurde, nie pamiętam tak dobrego cop buddy movie od czasów zabójczej broni III. Edytowane 28 marca 2016 przez Blue Cytuj
Gość Opublikowano 29 marca 2016 Opublikowano 29 marca 2016 (edytowane) Thank You For Playing- jako dokument średni (za bardzo po łebkach), ale ładunek wspominkowy jest tak duży, że momentami miałem autentyczne ciary. Dodatki też bywają interesujące, ale ogólnie jak ktoś nie czytał tamtych magazynów, to raczej nie znajdzie w TYFP nic dla siebie. Dla fanów rzecz obowiązkowa. Edytowane 29 marca 2016 przez Gość Cytuj
Mejm 15 306 Opublikowano 29 marca 2016 Opublikowano 29 marca 2016 Ogladalem to w niedziele. Ale wypowiedzialem sie w konsolowej teczy. Cytuj
golab 1 670 Opublikowano 30 marca 2016 Opublikowano 30 marca 2016 Łowcy Bażantów - trochę gorszy niż "Kobieta w klatce", głównie z uwagi na poświęcenie suspensu na rzecz zagrywek thrillerowych, aczkolwiek ujdzie. 7=/10. Revenant - revenge movie z cyklu "zabili go i uciekł", ale ma ładne zdjęcia i widoczki. 6+/10. Cytuj
Sep 1 620 Opublikowano 31 marca 2016 Opublikowano 31 marca 2016 Wybawiciel - dobry, prosty western bez zbędnego pierdolenia. 7/10 Solace - Hopkins w roli typa posiadającego niezwykłe zdolności i pomagającego schwytać seryjnego mordercę. Większość filmu wypada dobrze, jest pare twistów, od pewnego momentu robi się jednak nużąco, no i zakończenie nie powala. 6/10 Przed burzą - z cyklu zagubiona para trafia na psychopatyczną rodzinkę. W sumie to już było, ale ogląda się dobrze i jest trochę gore. 7-/10 Cytuj
qvstra 3 213 Opublikowano 31 marca 2016 Opublikowano 31 marca 2016 PSY MAFII - film o ruskich czarnych zydach w LA. zdecydowanie godny polecenia Cytuj
Hendrix 2 731 Opublikowano 1 kwietnia 2016 Opublikowano 1 kwietnia 2016 (edytowane) Ostatnio obejrzany Victor Frankenstein przypomniał mi jakim zadufanym w sobie megalomanem jest scenarzysta ów filmu - Max Landis. Niewspółmiernie do krasomówczego chwalenia własnego jeszcze nieujarzmionego talentu, obraz ma dziury i dziureczki fabularne jak palto starego komiwojażera, błąkającego się po zatęchłych dziurach boskiego pasa Stanów Zjednoczonych.Reżyser zdecydowanie nie pomaga w oswojeniu zapędów naszego bohatera tej niepochlebnej (jak łatwo się domyślić) recenzji. Nierówne, rwane tempo filmu, dziwne zabiegi operatora (ujęcia z ręki podczas biegu w lesie - no klękajcie narody!) i slow-mo w wersji hipochondrycznej - nabazgrane tam gdzie "zdrowiej" byłoby użyć bardziej organicznej tkanki szybkiego montażu.Wracając do zabiegów fabularnych i oceniając je ex post - dochodzę do wniosków, że mariaż nieprzekonywujących motywów targających szalonym naukowcem, z równie wyliniałym z przekonującego modus operandi oficerem scotland yardu, to największe grzechy filmu. Ich relacji dopełnia niedorzecznie wrzucony konflikt natury filozoficzno-religijnej, który nie prowadzi nigdzie indziej niż w rejony żenującego gdakania dwóch nawiedzonych apologetów własnych racji.Błyskotliwym (w głowie scenarzysty) musiał wydać się pomysł wrzucenia w rolę narratora postaci stojącej zwykle z boku wszelkich prób ekranizacji klasyki literatury grozy - Igora, którego charakter szybkim zamachem próbowano nakreślić w pierwszej fazie obrazu. Postać grana przez jeden z nielicznych jasnych punktów filmu - Daniela Radcliffe'a niestety szybko blaknie, jej początkowo w pełni zrozumiałe intencje oczywiście rozmywają się w plątaninie nadchodzących wątków, a jedyny ciekawy punkt widzenia ustępuje banialukom autora skryptu.Króciutko o obsadzie: McAvoy chyba zapomniał, że to nie plan jego poprzedniego filmu (Brud - na podstawie prozy Irvine'a Welsha - przyp.autora) i szarżuje w ten sam sposób, uderza w ten sam jednostajny tembr rozchwiania. Na szczęście skrypt blokuje jego zapędy, więc oszczędził nam barwnych cunt i fucków w dziewiętnastowiecznym Londynie (o, znalazłem kolejny plus dla Maxa).Reszta wypadła poprawnie - grupka pożyczona z serialu BBC nie mogła raczej zawieźć.Na koniec mała, punktowa laurka ( a raczej korona cierniowa) dla całego obrazu: 4/10W ramach kończącej tę quasi-recenzję puenty wspomnę o naszym bohaterze, panu Landisie - za swój dotychczasowy wkład w rozwój przemysłu filmowego Netflix zaproponował mu skromne 3 mln pachnących, zielonych dolarów. I to panie i panowie jest wyrazem uznania dla geniuszu scenarzysty, bo czyż nie jest czymś wyjątkowym, oszukać świat i wmówić mu, że zasoby własnej wyobraźni to produkt najwyższej potrzeby? Edytowane 1 kwietnia 2016 przez Hendrix Cytuj
Gość Opublikowano 1 kwietnia 2016 Opublikowano 1 kwietnia 2016 W głowie się nie mieści- że ten film dostał oskara dla najlepszej animki. Zupełnie niewykorzystany potencjał, bo pomysł był naprawdę ciekawy. Wyszło sztampowe, w sumie nawet mało zabawne kino z morałem. Nic godnego uwagi, nic co bym mógł zapamiętać, żadnej charakterystycznej postaci, klimatu brak, ciepłe kluchy, ziew. Cytuj
Gość ragus Opublikowano 1 kwietnia 2016 Opublikowano 1 kwietnia 2016 (edytowane) Obok Frozen chyba największy zawód jeżeli chodzi o animki z ostatnich lat Edytowane 1 kwietnia 2016 przez ragus Cytuj
BoryzPL 254 Opublikowano 1 kwietnia 2016 Opublikowano 1 kwietnia 2016 W koncu jakis glos rozsadku, bo juz myslalem ze cos ze mna nie tak ze tez nic nie porwalo mnie w tej animce ktora wszyscy sie tak zachwycaja Cytuj
Wojtq 795 Opublikowano 1 kwietnia 2016 Opublikowano 1 kwietnia 2016 > Ktoś zgadza się z Twoją opinią > Nazywaj go głosem rozsądku Piękny świat mamy w dzisiejszym świecie. _________________________________ Żeby nie było offtopa - oglądałem ostatnio Danish Girl i było niestety tak, jak się spodziewałem - bez polotu, bardzo poprawnie i nieprzekonująco jeśli chodzi o zawiązanie relacji między mężem i żoną (będącą najjaśniejszym punktem tego filmu - zarówno jeśli chodzi o urodę, jak i grę aktorską). Standardowy film, który raczej nie wzbudzi większych emocji, chyba, że jesteś lewakiem. Cytuj
Mejm 15 306 Opublikowano 2 kwietnia 2016 Opublikowano 2 kwietnia 2016 Inwazja porywaczy cial (1978) - ludzie z tego roku pewnie sie bali ale dla dzisiejszego konesera horrorow nie ma tu nic strasznego. Za to efekty i zakonczenie daja rade nawet w 2016. 7+/10. Cytuj
krupek 15 481 Opublikowano 2 kwietnia 2016 Opublikowano 2 kwietnia 2016 Batman vs. Superman: Świt Sprawiedliwości Mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony, zakręcona i niejasna fabuła i Affleck w roli Batmana, który do niej pasuje jak ogórki kiszone do bitej śmietany, a z drugiej bardzo fajne sceny walk i pościgów. Na pewno nie jest to wybitny hit pokroju Mrocznego Rycerza, ale też się tego nie spodziewałem. Szedłem do kina z niezbyt wygórowanymi oczekiwaniami i może dlatego nie czuję jakiegoś zawodu. Taki średniak, który dobrze się ogląda 6.5/10 Cytuj
milan 7 022 Opublikowano 2 kwietnia 2016 Opublikowano 2 kwietnia 2016 nie nie, albo 8 z szelkami, albo 3/10 i hejty w temacie. Cytuj
szejdj 2 804 Opublikowano 3 kwietnia 2016 Opublikowano 3 kwietnia 2016 Remember - bardzo fajna historia, ciekawy pomysł. Nie podobało mi się tylko, że strasznie szybko zostało to wszystko przedstawione, ale ogólnie film wart obejrzenia, solidne 7,5/10. Cytuj
Farmer 3 272 Opublikowano 4 kwietnia 2016 Opublikowano 4 kwietnia 2016 (edytowane) Deadpool (2016) - Pierwszy debiut pana Poola nie był dobry. Był wręcz tragiczny. Postać w genezie Wolverine'a potraktowano opieszale co wywołało falę krytyki nie tylko w stronę samego Deadpoola ale i filmu. Aktor wcielający się x-mena również nie miał dobrego startu. Przed założeniem trykotu grał w średnich komediach niestety nawet po założeniu masek najpierw Deadpoola, a później Green Lanterna nie poprawiło to jego sytuacji. Z prostego powodu. Nie dorósł do roli. Wciąż był tym wygadanym wiecznym studentem czy kelnerem w barze. I kiedy wszyscy myśleli, że postać już nigdy nie powróci w blasku i chwale ktoś wpadł na pomysł. Pomysł wydawałoby się poroniony i z punktu widzenia producentów nieopłacalny. Jak przeforsować pomysł? Wrzucić do sieci test footage i sprawdzić reakcję widzów. Pierwszym i najważniejszym sukcesem okazał się pomysł by zachować literę komiksu taką jaka zawsze towarzyszyła noweli graficznej. By film się udał, musiał dostać kategorię "R", czyli zmorę producentów gdyż skreślała z listy domniemanych pieniążków do zgarnięcia spory odsetek widzów. Brutalny, dosadny i wulgarny, a przy tym cholernie zabawny. Takiego Deadpoola oczekiwali fani i takiego dostali. Były obawy czy film wciąż zachowa "R-kę". Na szczęście postawiono na dobrego konia. Po sporej ilości oryginalnych spotów, plakatów i banerów film wylądował w kinach. I pozamiatane. Sukces okazał się miażdżący. Również finansowo. Film okazał się najlepiej zarabiającym obrazem z kategorią "R" przy okazji ustanowił kilka innych rekordów. Co sprawiło, że film zrobił to czego nie udało się np. Shankarowi i jego "Dreddowi"? Na pewno świetny marketing przyczynił się do tak licznej frekwencji w kinach. Zabawne i łamiące zarazem wszelkie aspekty dobrego smaku spoty dawały fanom nadzieję na powrót legendy w wielkim stylu. Drugim ważnym czynnikiem była święta trójca Miller (nie ten od Maxa, ten drugi), Reese oraz Wernick. Pierwszy praktycznie nie miał zaplecza. Raptem kilka animacji, dwaj pozostali zrobili razem dobre Zombielandi w mojej ocenie słabe G.I. Joe Odwet. Jakim cudem udało im się zrobić tak dobry film? Szczęście nowicjuszy? Pakt z diabłem? Cóż, każdy z nich ma w sobie odrobinę szaleństwa, a trzeba być szalonym by porywać się na taki projekt z taką przeszłością w kinie. Odrobinę szaleństwa ma również Reynolds. Dla niego to była sprawa honorowa. Musiał się zrehabilitować za Deadpoola z "Genezy" jak i za Green Lanterna, którym dobił ostatnich zwolenników jego aktorstwa. Ale dobrze się stało. Dzięki temu miał motywację by dać z siebie wszystko. To i oczywiście lejce reżysera by nie poniosło go za bardzo. Jako Wade Wilson wypada poprawnie (tu widać dokładnie te lejce, które hamowały jego zapędy), zaś jako Deadpool wypada bardzo dobrze. Musiał pracować głosem i ruchami co wyszło mu na plus. Reszta obsady również wypadła dobrze. Zjawiskowa jak zawsze Morena, T.J. Miller ze swoim nieco nerdowskim podejściem do życia, animowany Colossus, Serkin mający w sobie odrobinę z von Struckera czy wreszcie Hildebrand w roli Negasonic Teenage Warhead, która właściwie debiutuje w filmie. I jak na debiut gra oszczędnie ale zarazem przekonująco i ...uroczo. Mały cyc nadrabia ładnym tyłkiem. Ruchałbym. Sama fabuła niby prosta ale jak na origin jest... oryginalna. Nie ma tu typowego przedstawiania postaci. A to dzięki zabiegowi fabularnemu. Żeby nie spoilerować za dużo w filmie jest luka czasowa, która sprawia, że Wade po spotkaniu kolejnych postaci już je zna. Dzięki temu akcja może toczyć się bez zbędnych pauz. A akcja jest przednia. Jucha bucha na prawo i lewo. Kończyny latają we wszystkie strony, a język jest cięty. SEKS, PRZEMOC, NARKOTYKI! Nie ma półśrodków. A Deadpool nie (pipi)i się w tańcu (choć (pipi)i się często i mocno). Scena finałowa przy moralnej gadce Colossusa dobitnie to ukazuje. Wszystko ładnie posypane ostrym humorem i przełamywaniem czwartej ściany. Deadpool został żywcem wyjęty z kart komiksów. Bez zbędnego makijażu czy ograniczeń. Czysty i nieskazitelny. I cały ujebany krwią swoich przeciwników. Takie postacie powinny być przekładane na język filmowy. Ocena: 9+/10 Ten moment gdy wraz z całą salą jednoczysz się w bólu Colossusa po niefortunnym zarywaniu Edytowane 4 kwietnia 2016 przez Farmer. 3 Cytuj
Gość _Be_ Opublikowano 4 kwietnia 2016 Opublikowano 4 kwietnia 2016 (edytowane) Deadpool - film o gosciu, który choruje na raka dał mi raka. Czy to już ta słynna czwarta ściana? Edytowane 4 kwietnia 2016 przez _Be_ Cytuj
szejdj 2 804 Opublikowano 5 kwietnia 2016 Opublikowano 5 kwietnia 2016 We need to talk about Kevin - jak ktoś lubi filmy o niedo,(pipi)anych nastolatkach to warto. Warto również dla twistu na koniec filmu. 7/10. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.