Skocz do zawartości

Ostatnio widziałem/widziałam...


aux

Rekomendowane odpowiedzi


Bardzo dobry film biograficzny. Świetna gra aktorska, syn Beksińskiego wyszedł tak dobrze... jakby aktor, który grał niegdyś w Samym Życiu - był chory naprawdę.
Chciało mi się płakać na koniec, chociaż wiedziałem że na sali są sąsiedzi i musiałem się powstrzymać :)
No i to chyba pierwszy film z zagranicznym soundtrackiem? Polecam motzno!
---
Widzę, że ci wyżej też obejrzeli. Ragus pa na to:

przecież ten wystrój pokoju, taki jak w filmie. Edytowane przez grzybiarz
Odnośnik do komentarza

Beksińscy The Movie - ja jestem od przypier/dalania się, więc pomijając bardzo dobre wrażenia, jakie płyną z oglądania tegoż filmu, chciałem tylko nieśmiało nadmienić, że mam wrażenie, iż Ogrodnik chyba poszedł full retard. On nie kreuje postaci ekscentryka i gościa z problemami, tylko turbozje/ba, którego się powinno trzymać pod kluczem i który w stanie takim, w jakim pokazany jest w filmie, nie byłby w stanie funkcjonować w społeczeństwie na najbardziej podstawowym poziomie, o znalezieniu jakiejkolwiek pracy nie wspominając. Nadekspresja i przesadny manieryzm jest obecny niemal w każdej jego scenie, co biorąc pod uwagę, że ten wątek jest przez większość czasu na pierwszym planie, trochę mierzi. Wolałbym, żeby zamiast kolejnych żenujących wyczynów Tomeczka było więcej wywiadów/rozmów Dmowskiego ze Zdziśkiem.

 

 

Seweryn

 

b5qRWSk.gif

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Ostatnia Rodzina - właśnie z kina wróciłem i muszę zgodzić się z tokarem co do ogrodnika. Tomek beksinski był jaki był ale według mnie troszkę przesadzili. Czytałem też biografie i czemu nie było anki tej wokalistki koleżanki tomka albo czemu wątek syna wygrywa z wątkiem ojca.

 

 

Film bardzo dobry i świetnie zagrany. Taki o życiu i śmierci. Niestety jak zawsze książka lepsza.

Daje 8,5/10 i znak jakości cd action. Naprawdę fajne polskie kino.

Odnośnik do komentarza

Jaka znowu książka lepsza Blantman :D?

Film jest oryginalnym pomysłem Roberta Bolesto (drugi rewelacyjny scenariusz na przestrzeni dwóch lat), opartym o losy Beksińskich. Zarówno w warstwie scenariuszowej, jak i reżyserskiej, mamy do czynienia z wielce subiektywnym i autorskim podejściem do tematu. Zresztą brak czołobitności, położenie akcentów na zwykłe-niezwykłe życie domowe, siłę rodziny, pokazaną przez pryzmat dwóch podobnych i zarazem zupełnie różnych osobowości - syna i ojca, wyszedł filmowi zdecydowanie na plus, tak samo jak prawie perfekcyjna rola Koniecznej, która swoim stonowaniem pełniła rolę kontrapunktu dla głównych bohaterów.

Partnerka była, choć nie poświęcano jej dużo czasu - służyła jako rekwizyt dalej podkreślającym nieprzystosowanie Tomasza i była wkomponowana jako dodatek do głównej osi filmu: wspomnianej wcześniej, tytułowej  "ostatniej rodziny" (i jeśli do filmu mam się przyczepić, to scena z nią nie była potrzebna w ogóle)

Za to czepiania się Ogrodnika nie zrozumiem, ciężki materiał, ciężkie rola w scenariuszu (niejako the best-off z zachowania młodego Beksińskiego, uchwycone w lekkim zniekształceniu i spotęgowaniu). W duecie z Sewerynem wypadł oczywiście gorzej, ale nadal bardzo dobrze.

Osobiście chylę czoła przed Matuszyńskim i Bolesto, zaryzykowali mocno, zamiast standardowego samograja i bezpiecznej biografii skupiającej się na oczywistych dokonaniach seniora rodu i tych mniej (och, jak ja nie znoszę kultu młodego B.) oczywistych syna, zaprezentowali odważne podejście i nakreślili ich sylwetki w ciekawym obyczajowo-społecznym tle.

Sama realizacja też rewelacyjna, CGI dobre, dekoracje w studiu i ironiczna scena katastrofy samolotu to majstersztyk jak na nasze warunki produkcyjne.

Tydzień od seansu minął, myślałem, że już na forum nie wspomnę o tym filmie, a jednak, wszystko przez tę książkę :v
Laurka punktowa: 8/10 i jeden z najlepszych filmów w tym roku (ale Kosmos nadal ciekawszy dla mnie)
 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Oglądałem w ostatnim czasie kilka filmów, jednak jakoś nie miałem weny, żeby tu o nich pisać. No to tak skrótowo:

The Witch (2015) - GOTY klimat i gęsta atmosfera. Nie było może zbyt wielu typowych straszaków, ale to dobrze - przynajmniej nic nie zaburzało dość unikalnego charakteru całości. Film spokojny, ale w dobry sposób niepokojący. Trzymało mnie w napięciu od początku do końca. Więcej takich obrazów poproszę.  :thumbsup: 

9/10 i znaczek jakości

Secret in Their Eyes (2015) - Twór gdzieś z pogranicza kryminału i thrillera. Może i momentami intryga wydawała się być nawet interesująca, ale całość jak dla mnie łamie się pod naporem przesadzonej długości filmu oraz niestety żółwiego tempa akcji.

wymęczone 5/10

 

The Boy (2016) - Może nic wybitnego, ale oglądało się naprawdę spoko. No i Maggie z The Walking Dead jednak znacząco podnosi "walory estetyczne" dzieła. :) Klimacik nawet jakiś tam był, wizualnie też okej. Straszenie, choć głównie opierało się na dość prostych jumpscare'ach, nie powodowało we mnie uczucia zażenowania. Twist z końcówki zdołał mnie nawet leciutko zaskoczyć, choć gdybym wcześniej włączył myślenie pod nieco innym kątem, to raczej dość łatwo można by na to wpaść.

7/10

 

Pitbull. Nowe Porządki (2016) - Niby nie miałem wielkich oczekiwań, ale niestety się rozczarowałem. :/ Miałem wrażenie, że ktoś tu nawalił do kupy tyle postaci i różnych wątków specjalnie, by widz z czasem zaczął się w tym wszystkim gubić. Przynajmniej ja tak miałem, a zaznaczam, iż oglądałem będąc przytomnym i trzeźwym  :shok: Pod koniec autentycznie momentami nie ogarniałem już kto, co i dlaczego. Film niemal nijak nie buduje napięcia, a los większości postaci prawie w ogóle mnie nie obchodził. Meh. Zabrakło jakiejś głównej, wyraźnej osi scenariusza i powstał taki nijaki zlepek, jednak z dość dobrym klimatem i realizacją. Plus za Lindę i parę bekowych scen. Tym niemniej hype na Niebezpieczne kobiety, spadł mi prawie do zera.  :boredom: 

6-/10

 

Krampus (2015) - Potężne zaskoczenie na plus. Świąteczno-horrorowy klimat, przywodzącym na myśl trochę Baśnie braci Grimm w ich oryginalnej, nieugrzecznionej formie. Do tego solidna szczypta czarnego humoru. Wszystko podlano zaś lekkim sosem kiczowatych produkcji z gatunku kina familijnego z lat 90-tych. I choć tego gatunku nie trawię, tutaj to wszystko zagrało. Można oglądać niezależnie od pory roku. :)

7+/10

 

High-Rise (2015) -   Jeden z tych artystycznych, bardziej  "ambitnych" filmów, które jednakże nijak do mnie nie trafiły. Bełkotliwy przerost formy nad treścią z przyjemną dla oka realizacją, dobrą ścieżką dźwiękową oraz całkiem fajnie zagraną rolą Luke'a Evansa. Tom Hiddlestone niestety wypadł trochę blado, jakby urwał się wprost z planu The Night Managera i zapomniał, że zmienia postacie.

5-/10

 

Remember (2015) - Również ogromnie fajna niespodzianka. Sprawnie poprowadzony thriller z oryginalnym scenariuszem i interesującymi zwrotami akcji, a szczególnie twist w finale zrobił na mnie wrażenie. Dziadek uciekający z domu opieki i tropiący byłego SS-mana, może nie brzmi szałowo, ale to właśnie w zaskoczeniu drzemie siła tego filmu. Polecam sprawdzić samemu.  :thumbsup: 

8/10

Southbound (2015) - Interesujący i dosyć nietypowy, jak na dzisiejsze czasy, horror. Pięć bardzo luźno związanych z sobą opowieści przywodzi na myśl klimatem produkcji klasy B z minionej epoki VHS-ów. Przyjemna, nieco nostalgiczna  podróż do przeszłości.

7/10

 

Edytowane przez Frantik
Odnośnik do komentarza

@hendrix no czytałem ostatnią biografie beksinskich. Wiem że to nie adaptacja zbyt duży skrót myślowy zastosowałem. Po prostu według mnie troszkę tomka skrzywdzili i w książce którą czytałem ruszyli więcej wątków. Najbardziej brakuje mi ich życia jeszcze w sanoku. Tutaj akcja rusza po ich przeprowadzce do warszawy. Przez to chociażby nie ma tej drugiej strony tomka. Film mi się podobał po prostu uważam że zbyt pobieżnie potraktował niektóre ważne sprawy a niepotrzebnie inne pokazał (ta scena seksu i zabaw niepotrzebna)

Odnośnik do komentarza

W latach dziewięćdzątych byłem dzieciakiem i straszną amebą jeśli chodzi o kulturę wszelaką, więc siłą rzeczy prime time Beksińskiego juniora mnie ominął i o jego "kultowości" jedynie słyszałem i czytałem. Rozumiem, że zamysł scenariuszowy był taki, żeby trochę ten mit T.B. naruszyć. Niestety Ogrodnik przeholował z własną interpretacją i widać to wyraźnie na zachowanych materiałach archiwalnych z Tomaszem. Ruchy i głos Ogrodnika to nie jest Beksiński, to podchodzi pod jego parodię. Jego zchowania i reakcje przedstawione w filmie też wydają się na tym tle grubo przerysowane. Wiadomo, że w radio czy pod okiem kamery włącza się na pewno element autokreacji, ale jakoś tak ciężko uwierzyć, że we własnych czterech ścianach zmieniał się w miotającego się, piszczącego i bełkoczącego skrajnego autystyka, który sprawia wrażenie, jakby przerastało go pójście po bułki do sklepu.

Odnośnik do komentarza

@Blantman

Domyśliłem się, że to skrót myślowy - ale musiałem zareagować, bo film ma swoje założenia dość jasno przedstawione i nie chce epatować klimatem: "prawdziwe życie - tak było, wiwisekcja tylko u nas", a woli poruszać się w mniej łopatologicznej poetyce - nawet jeśli, wiąże się to z pewnymi hiperbolami dotyczącymi członków rodziny. No i zawsze cenię oryginalne podejście.

@Tokar

No, ale nie miał być faktycznym Tomkiem Beksińskim, miał być jego filmowym odpowiednikiem, zgodnym z wizją scenarzysty/reżysera. Swoją drogą film pierwotnie miał być i tak bardziej odjechany, nomen omen Bolesto, po konsultacjach ze Skolimowskim (o ironio) złagodził swój scenariusz. To była ciężka rola,ale dał radę (nie na darmo w Gdyni chodziła opinia, że gdyby nie Seweryn to Ogrodnik zgarnął by nagrodę).

Oczywiście jeśli ktoś nie kupił formuły filmu, albo jeśli ktoś oczekiwał po nim bardzo dokładanego i analitycznego biopicu, to miał prawo się zawieść (albo czepiać poszczególnych ról). Ja należę jak widać do drugiej strony :)

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Ostatnia Rodzina - film, a właściwie pół-film pół-twór teatralnopodobny, jest w moim odczuciu bardzo nierówny i wydłużony. Ciągła powtarzalność tych samych psychoz w różnych okresach czasu sprawiły, że autentycznie czułem się znużony w kinie. By nagle obudzić się, gdy nadchodziła jakaś mocniejsza scena i jej następstwa. Zirytowała mnie szczególnie przydługa rozmowa jako statyczne jedno ujęcie, która absolutnie nie wnosiła niczego do całości. Bo w zasadzie film nie ma puenty i nie sili się nawet na doszukanie się jakiejkolwiek. Jest niczym dokument, a raczej podłe reality show, które obok monotonii i nudy, serwuje ostrzejsze momenty. Zauważyłem też, że Ogrodnik początkowo miotał się z rolą i dopiero później gdzieś dojrzał do niej, nie popadając w groteskę. Która zresztą w różnej postaci się również tu pojawia, wrzucając pewien dysonans, zmuszający do pytania czym ten film właściwie chce być? Trochę tu czarnej komedii, trochę dramatu, dużo obyczajówki, a wszystko polane siłą nostalgii. W pewnym sensie film kojarzył mi się z grą "Gone Home", która oprócz waloru odkrywania tajemnicy, serwował podróż do minionej epoki poprzez kulturę - utwory muzyczne, plakaty filmowe, audycje telewizyjne, kultowe nazwy, ect. Tyle że tu jedzie przez późny PRL i lata 90, z czego większość to PRL, którego mi dane nie pamiętać, więc nici z mocy nostalgii. Lat 90 było znacznie mniej, choć zobaczenie loga pewnej stacji telewizyjnej dało radę :)  Tak czy owak dzieło to brutalistyczne i ponure, trochę groteskowe, a trochę dekadenckie. Ujmuje często trudne tematy w jakieś szaty codzienności, rutyny, a szaleństwo każdej z postaci staje się elementem stałym, niewyrywalnym z całości. Która pomimo mankamentów nierówności, umowności i rozrzutności gatunkowej, jest dziełem w moim mniemaniu udanym. Które ostatnią ćwiartkę ma naprawdę dobrze zrealizowaną. A całość trzeba przyznać ma genialny montaż - chyba jeden z najlepszych z polskich filmów. Ach, no i finał - faktycznie mocny. Ogólnie ciężko mi wystawić ocenę, jak ktoś szuka czegoś oryginalnego acz specyficznego, albo lubił Beksińskiego, to powinien po prostu obejrzeć ;)

  • Minusik 2
Odnośnik do komentarza

 

 

Zirytowała mnie szczególnie przydługa rozmowa jako statyczne jedno ujęcie, która absolutnie nie wnosiła niczego do całości.

 

Najlepsza scena w filmie, pokazująca najlepiej jak się da zwykłą rozmowę dziecka z rodzicem i myślę, że każdy poczuł się podczas niej przez chwilę jak w domu, bo uderza blisko serca. No chyba, że z tobą nie rozmawiali, tylko rzucali w ciebie parówkami, to ok, może i nudna.. Zagrana jest tak dobrze, że nie zdziwiłbym się, gdyby aktorzy podczas niej po prostu improwizowali. 

 

I nie, że nic nie wniosła, a pokazała matkę nie tylko jako kobietę od gotowania obiadów. Wysłucha, może nie udzieli rady życiowej, a strzeli jakimś banałem, no ale jednak czułym banałem skierowanym do syna, którego kocha. Wrażliwość karolku, wrażliwość.

Edytowane przez ragus
Odnośnik do komentarza

Ja nie kwestionuję autentyczności tej sceny, jedynie jej zasadność i wykonanie. Film nie bez powodu w angielskim języku to "motion picture". To "motion" to jest właśnie dynamika, następstwa ujęć, akcja - tym różni się od teatru, gdzie aktorzy muszą wypełnić statyczną scenę. Długie stałe ujęcia są dobre przy przejmujących monologach, reszta to irytujące czekanie. Więc po pierwsze, można było inaczej przedstawić tą cechę matki, a po drugie w sumie taką rolę grała przez niemalże cały film. Ta scena nie wniosła zbyt wiele do jej wizerunku "typowej matki", a raczej pewnego stereotypu przez pryzmat którego widzimy czasami matki swoje i innych.

A że dodatkowo była przydługawa to znużyła - można było ostatecznie w skróconej wersji ją przedstawić, ludzie by załapali ;)

Odnośnik do komentarza

Mendrek silący się na poważny styl pisania - w sumie nie mogę się przyzwyczaić, no ale patrząc po postach, to ogólnie z filmami też się raczej nie zgodzimy. Można mieć sporo zarzutów do Ostatniej Rodziny, ale gdy ktoś przytacza definicje czym jest kino (bądź być powinno) i narzeka na brak ruchu, akcji w ujęciu/scenie, to troszkę nóż w kieszeni mi się otwiera.

No, ale Mendrek widzę wie czym jest i jakie powinno być kino (oraz montaż, zdjęcia i cały filmowy entourage), tylko zazdrościć.

Odnośnik do komentarza

Nie zabierajcie Mendrkowi prawa do bycia mendrkiem.

 

Tak gwoli ścisłości, to jemu chodzi o tę miażdżącą scenę w której połowie wchodzi stary Beksiński

upewniając się, że kamera go dobrze obejmuje i pozuje przy oknie

?

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza

Deepwater Horizon. Co tu pisać, film słaby, zrobiony pod amerykańskiego widza, film można podzielić na 3 sekcje. w pierwszej dostajemy same ultraciekawe rzeczy jak zasady bhp na platformie wiertniczej czy budowa rurociągu, wszytsko jest bardzo szczegółowo podane co powoduje znużenie w pierwszych 5 minutach filmu. 2 sekwencja to już akcja pełna absurdalnych decyzji i motywów papka amerykańska, łopocące flagi nad ogniem, mój brat ma dziś urodziny, razem zbudujemy samochód jak z tego wyjdziemy, damy rade, nie poddawajmy się, tam są moi ludzie, nie rusze się bez nich, bla bla bla, no i końcówka XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

przez 15 minut wyświetla się 11 nazwisk zmarłych robotników i to tak w 3/4 filmu, potem slow motion na łopoczące flagi i podsumowanie filmu jak byśmy nie wiedzieli co sie stało.

 

mocne 1/10 ciekaw jestem za jakie pieniądze tam się zgodzili grać takie osoby jak Kurt russel, malkovich, kate hudson.

Odnośnik do komentarza

Sinister 2 (2015) 

W końcu nadrobiłem i... nie polecam. Rzadko po seansie mam odczucie, że właśnie zmarnowałem ponad godzinę życia, a tu niestety tak było - straszne próchno. :/ Ani to straszne, ani ciekawe, a bohaterowie mocno irytujący. Do tego wszystkiego drażniło mnie takie jakby niemal paradokumentalne zacięcie w narracji. Część pierwszą oglądałem lata temu, więc średnio już ją pamiętam, acz powiedziałbym, że była całkiem spoko. Sequel sprawiał wrażenie bezpośredniej kontynuacji i tego, że nie pamiętając za wiele z części pierwszej, tutaj sporo mi umyka. Sprawdziłem i punktów wspólnych niemal wcale nie ma, poza głównym bohaterem i tytułowym demonem rzecz jasna. A ten lekki mindufck był niestety przez cały czas oglądania.

Jedyne, co wyszło nawet okej, to końcówka z ciekawym nawiązaniem do Dzieci kukurydzy oraz filmy z taśm.

 

4/10

Edytowane przez Frantik
Odnośnik do komentarza

Czas proby- wyobrazcie to sobie. Jest zima 52 roku, na niebezpiecznych wodach podczas sztormu rozbijaja sie dwa tankowce w jednym czasie. Wszytskie jednostki sa skierowane do jednego z nich. Aby uratowac rozbitkow z drugiego, w droge wyrusza straz nadbrzezna z malego, rybackiego miasteczka. Kurde to wydazylo sie na serio i wydawalo mi sie swietnym motywem na film i tylko amerykanie mogli to tak bolesnie spier.dolic. Ogladalem ten film w ktorym wszyscy sa spedalonymi bohaterami, wszytskie watki bez wyjatku sa tak oklepane i oczywiste, ze czulem sie jaby z kazda minuta ten film kopal mnie po jajach. W 2016 roku dostalem watek milosny, ale oczywiscie bohater ku nieuciesze swej lubej rusza w niebezpieczna misje z ktorej moze nie wrocic bo zly szef mu tak kaze, wraz z nim bedzie mu towarzyszyc malo inteligetny osilek, nowicjusz frajer i przecietniak. Na statku rozbitkow mamy... nie inaczej moi drodzy: dobrego madrale ktory chce uratowac zaloge, zlego cwaniaka ktory chce poslac ich na pewna smierc, neutralnego osilka ktory chce utrzymac rownowage.

W roli glownej bozyszcze homoseksualistow Chris Pine.

Ocena 0+/10   + za sam klimat morski ktory skromnie uwielbiam.

Edytowane przez okens
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...