Skocz do zawartości

Ostatnio widziałem/widziałam...


aux

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 Niech mi ktos wytulmaczy co go tak urzeklo w tym filmie.

Właściwie wszystko. Trudno mi wskazać zły element tego filmu. Nie jestem pewien czy wkładanie la la land w ramy "film o miłości z piosenkami" ( co w sumie zawsze, ale to zawsze prowadzi do wniosku: no historia jak w każdym romansie, a Channing odwalał lepsze akcje) jest... ok(?). Ta powierzchowna efektowność jakiej ci brakuje w tym filmie to celowy zabieg, film kłania się pewnej zdechłej już estetyce. Chazelle dosyć wyraźnie podkreśla, że to nie jest kino ery tańca z gwiazdami. Przyjęta forma doskonale współgra z historią, sakramencko dobrze napisaną dodajmy. Nieporywająca? Życie bez rozwikływania zagadek kryminalnych i odkrywania obcych cywilizacji, tudzież weekendowego wypadu na miasto w celu obrzygania każdego możliwego lokalu też nie jest. W takim kontekście La La Land nie jest porywający, nawet bezczelnie nie próbuje być. Tak, konkluzja jest dosyć brutalna i pospolita, dokładnie jak w życiu, ale zupełnie inaczej niż w filmach z Karolakiem.

 

Swoja drogą, fajną akcję z oświadczynami w formie filmiku tuż przed seansem odwalił wczoraj ziomek.

Opublikowano (edytowane)

No tez ogladalem La La Land. Nie dlatego ze forumek sie jaral tylko dlatego ze nagrody sie sypaly no i mam karte unlimited to prawie na wszystko chodze. Niech mi ktos wytulmaczy co go tak urzeklo w tym filmie. Serio. To nie zaden atak z mojej strony, po prostu chce sie dowiedziec czy moze ja czegos nie dostrzegam. Raczej nie znam sie, a nawet na pewno sie nie znam na musicalach tak samo jak kazdy kto pojdzie na ten film dlatego ze jest hajp. No to tak;

 

- super gosling, dobra stone i ich gra to chyba najwieksze plusy

- taniec, no sorry ale w tvnie widzialem fajniejsze choreografie, takie wspaniale bylo skakanie po dachach samochodow czy tance goslinga i emmy? przeciez tam nie bylo nic ponad przecietnego co mogloby zapierac dech

- piosenki tez jakos nie wpadaly w ucho, ta z legendem chyba na rozpoczecie ich trasy fajna plus moze jeszcze jedna

- historia xDDDD taka porywajaca jak polskie komedie romantyczne z karolakiem albo papiezem. zakonczenie moze nie takie jakbysmy sie spodziewali ale badzmy powazni

 

Na forum oczywiscie same spusty wiec mowie zobacze co tam na gow niainym filmwebie czy moze ktos ma podobnie jak ja no i widze ze im dalej od premiery tym wiecej glosow na nie. Nie wiem o co chodzi ale jesli wy padacie na kolana bo film w kilku scenach nawiazuje do casablanci czy innych klasykow to powaznie zastanawiam sie czy zrobilem dobrze kiedy zamiast isc za ciosem jak zostalem najlepszym zawodnikiem na turnieju siatkowki w podstawowce wybralem gierki i forum.

giphy.gif

Wynudziliśmy się z żoną na tym.

Edytowane przez qraq_pk
  • Plusik 1
Opublikowano

Hmmm, kolejny świetny film, który podoba się całemu światu, kolejny raz forumowicz PE musi się wyłamać i napisać, że się nie podoba

 

 

 

spoko, rok temu tak było z Mad Maxem 

Opublikowano

Hmmm, kolejny świetny film, który podoba się całemu światu, kolejny raz forumowicz PE musi się wyłamać i napisać, że się nie podoba

 

 

 

spoko, rok temu tak było z Mad Maxem 

Nie, wszyscy powinni sie spuszać bo lalaland wielkim filmem był

  • Plusik 1
Opublikowano

 

Hmmm, kolejny świetny film, który podoba się całemu światu, kolejny raz forumowicz PE musi się wyłamać i napisać, że się nie podoba

 

 

 

spoko, rok temu tak było z Mad Maxem 

Nie, wszyscy powinni sie spuszać bo lalaland wielkim filmem był

 

Nołp, był tragicznie słaby, brzydzę się siebie, że mi sie podobało i mam zamiar zerwać kontakt ze znajomymi, którym też się podobało, co za bezguścia. 

Opublikowano (edytowane)

@Pajgi

Właśnie sam pisałem podobny post, chociaż a propos układów tanecznych - na wzór klasyków było robione na jednym ujęciu, to bardzo, ale to bardzo trudna sprawa nawet dla zawodowych tancerzy, zabieg zanikający i oczywiście będący hołdem dla Astaire'a i spółki.

Zresztą jak pisałem już przy okazji wpisów o La La Land, film ma w sobie bardzo dużo nawiązań do całej historii kina. Nie, to nie jest tylko Casablanca i Buntownik bez powodu, te są przedstawione widzowi prawie, że "en face" - w sumie ten termin plastyczny pasuje, bo są na pierwszym planie i ważne dla rozwijającej się fabuły.

Chazelle oddaje hołd kinu, którego już nie ma i nie wróci, jednocześnie rozwijając formułę i tworząc niesamowicie dopracowaną wizualnie, prostą i urzekającą historię o wyborach, marzeniach i ciągłym przemijaniu (zabiegi związane z porą roku, muzyką, miejscami etc.). Film też jest pełen pasji, bo sam reżyser to człowiek z pasją i na każdym kroku w jego filmach widać miłość do muzyki, która podobnie jak i sam film jest w słodko-gorzkiej tonacji. 

P.S

Nie cierpię obecnej mody na oczekiwanie twistów, czy oryginalności za wszelką cenę. Historia przede wszystkim ma być dobrze i sprawnie opowiedziana. Tylko tyle i aż tyle.

Edytowane przez Hendrix
Opublikowano

Hmmm, kolejny świetny film, który podoba się całemu światu, kolejny raz forumowicz PE musi się wyłamać i napisać, że się nie podoba

 

 

 

spoko, rok temu tak było z Mad Maxem 

 

Za 4 miechy będzie już 2 lata od premiery Maxa :beksa:

Opublikowano

Rogue One: A Star Wars Story/Łotr 1. Gwiezdne Wojny - Historie (2016) - Podobnie jak w zeszłym roku przy epizodzie VII Gwiezdnych Wojen udało mi się nie nadziać na żadne spoilery oprócz pewnej kwestii wyciągniętej z czeluści Tartaru. Jednak już od jakiegoś czasu spodziewałem się o co chodzi więc dużo nie straciłem, a i tak miło mnie zaskoczyli. Ale do rzeczy.

 

Rogue One to spin off dla głównych filmów z pod znaku miecza świetlnego i Mocy. A jego historia umiejscowiona jest tuż przed wydarzeniami z Nowej Nadziei. Grupka indywidualistów podejmuje się, wbrew rozkazom, misji samobójczej w celu uratowania galaktyki... Opowieść prosta ale też takie było jej zadanie. To miała być przygoda. Zwykła, prosta, pozbawiona poważnych rozkmin podróż przez świat Gwiezdnych Wojen. I taka też jest nawet jeżeli kilkukrotnie próbuje nieudolnie wcisnąć widzowi doniosłe rozważania oparte na moralistycznych dialogach.

 

Trzeba niestety zacząć od tej gorszej strony Mocy. Coś mi w tym filmie nie pasowało. Nie do końca jestem wstanie określić co to było ale po seansie odczuwałem i nadal odczuwam, że czegoś mi brakuje, coś jest nie tak. I to raczej nie są te oczywiste błędy jak zmarnowany potencjał Foresta Whitakera czy drewniana mina Felicity Jones. Ani też poważne błędy scenariuszowe. Tak, wiem co powiecie. To Star Warsy od Disney'a. Idź szukaj logiki gdzie indziej. To prawda, że uniwersum żyje na większych lub mniejszych pomyłkach i głupotach zrodzonych z umysłu George'a Lucasa. Jednak obrazy z głównego kanonu są logicznie poukładane, a konsekwencje jasne. Ale odbiegamy od istoty tego rozważania. Wróćmy do tego co ważne.

 

Postacie. SW zawsze stały charyzmatycznymi postaciami. Lord Vader, Luke, Leia, Han Solo... W Łotrze 1 dostajemy wprawdzie grupę zróżnicowanych postaci ale nie są odpowiednio rozpisani. Tylko Jyn ma jakąś swoją historię. Jest swoistym fundamentem filmu, zaprawą scalającą wszystko i wszystkich. Szkoda tylko, że sama Felicity nie do końca poradziła sobie z rolą. Reszta ma tylko jedno zdanie określające ich cechy. Pilot Rebelii, obrońcy świątyni, szpieg, tata buduje Death Star, Imperialny żołdak, stary szturmowiec, któremu piasek za głęboko wszedł w brodę i postradał rozum, itd., itd...

Nie potrzebne były też moim zdaniem aluzje do Mocy. Czy w każdym filmie z uniwersum musi paść kwestia: "May the Force be with You"? W głównym kanonie pewnie tak. W Rogue One? Już niekoniecznie. To film o rebelii, nie o Jedi. Rebelia dawno o nich zapomniała, zbytnio się podzieliła. Tutaj nikt nie liczy na udział Jedi ani tym bardziej na Mocy (oprócz mnicha). Przemowa Jyn również wypadła sztucznie i nieprzekonująco. Zbyt infantylnie to zabrzmiało. Gdyby Hiro Nakamura wpadł i powiedział: "Save the cheerleader, save the world" zabrzmiałoby to bardziej przekonująco.

Kolejnym aspektem, który mnie nurtuje to sprawa ścieżki dźwiękowej. Michael Giacchino nie popisał się, a przecież ma spore doświadczenie jeśli chodzi o uwydatnianie militarnych wydarzeń za pomocą muzyki. Jednak to nie do końca jego wina. Z tego co mi wiadomo Michael wpadł na ostatnią chwilę by nagrać muzykę do tego filmu. I to widać. Najbardziej dostało się tak zwanemu main theme, czyli głównemu motywowi. Niby miał być klasycznym otwarciem ale odmiennym. No nie wyszło. Miejscami muzyka kompletnie nie pasuje do wydarzeń na ekranie. Lepiej jest pod koniec podczas bitwy. Pośpiech jest głównym winowajcą takiego stanu rzeczy.

 

Dobra dość o wadach. Czas na to co w Łotrze 1 najlepsze. Świat przedstawiony. Tutaj twórcy mieli łatwo bo przez dekady uniwersum rozrosło się do sporych rozmiarów i można było przebierać w pomysłach co też uczynili. Wyciągnęli też wzorem Przebudzenia Mocy wnioski z tzw. nowej trylogii. Postawili na kostiumy i scenografię aniżeli na komputery i green screen. Zarówno pustynne miasto na Jedha, pokryte palmami wybrzeża Scarif czy też pachnące tym samym tanim plastikiem jak za czasów A New Hope wnętrza Gwiazdy Śmierci wyglądają fenomenalnie. Miasto oczywiście ma prym w tej kwestii dzięki całej gamie gatunków zamieszkujących pustynię. Wprawne oko dostrzeże nawet nerwusa, który na innej planecie zapłaci za swój upór. W ogóle sprawa easter eggów wygląda fajnie. Są nawiązania mniejsze, większe i ogromne do starej trylogii ale te oczywiście pozostawiam do rozważania w odpowiednim temacie. Niemniej są dobrze zaserwowane i nienachalne. 

Tutaj jednak muszę nadmienić, że magicy ze studia Lucas Arts wystawili poprzeczkę cholernie wysoko jeśli chodzi o komputerowo wygenerowaną twarz (w jednym i drugim przypadku). Na dzień dzisiejszy to najlepiej wykreowany twór. I prawie doskonała twarz. Prawie. Ale o tym gdzie indziej.

Kolejną dobrze zrobioną rzeczą jest robot. K-2SO momentami kradnie show i to dlatego, że często jest zwykłym kutasem. Głos Tudyka tylko dodaje pikanterii. 

 

Podsumowując. Roge One idzie w dobrym kierunku jeśli chodzi o budowę odrębnych historii na bazie uniwersum Gwiezdnych Wojen. Jednak zbyt kurczowo trzyma się tej miłej, rodzinnej otoczki do jakiej przyzwyczaiły nas filmy. Łotr 1 aż prosił się o bardziej dosadny, brudny i cięższy klimat konfliktu Rebelii i Imperium. Mocniejsze akcenty militarne. Na szczęście uniknięto kreskówkowości bitwy z Ataku Klonów (mowa o filmie nie serialu animowanym). Choć sama bitwa mogłaby być większa. Sama ekipa Rogue One powinna składać się z bardziej mrocznych postaci. Każdy powinien mieć co nieco za uszami. W końcu łotry czy nie? Tutaj dobrym elementem do naśladowania są komiksowi The Rogues z kart Flasha. Złoczyńcy ale mający swój kodeks.

Jest potencjał jeśli chodzi o spin offy. Teraz czekać na VIII, a później solo Hana Solo... czy jakoś tak.

 

Ocena: 4+/6 

  • Plusik 2
Opublikowano

Farmer czemu piszesz recenzje jakby obiorcą jej byłyby jakieś 12 letnie dzieci a nie świadomi użytkownicy forum?

Opublikowano (edytowane)

Ja z przyjemnością czytam recki Farmera, przynajmniej chce mu się na tyle kreatywności wykazać a nie tylko " :banderas: / :obama: " i cała recka (co samemu mi się zdarzy zrobić).

Edytowane przez Masorz
  • Plusik 1
Opublikowano (edytowane)

Skala 1-10 nie odpowiadała mi w wielu aspektach. Wybrałem mniejsze zło. Zapewne niedługo całkowicie zrezygnuję z dawania ocen filmom. Bo przecież czy film się podoba czy nie to indywidualna kwestia.

Edytowane przez Farmer
Opublikowano

Ja z przyjemnością czytam recki Farmera, przynajmniej chce mu się na tyle kreatywności wykazać a nie tylko " :banderas: / :obama: " i cała recka (co samemu mi się zdarzy zrobić).

 

No ok, ale pisanie np 

 

 

 

 Najbardziej dostało się tak zwanemu main theme, czyli głównemu motywow

 

Kurcze serio to brzmi jakby notka szła na bloga filmowego w liceum albo recenzje na zadanie z języka polskiego

Opublikowano

Farmer czemu piszesz recenzje jakby obiorcą jej byłyby jakieś 12 letnie dzieci a nie świadomi użytkownicy forum?

Może prowadzi bloga o filmach specjalnie dla osób, które nigdy nie widziały żadnej części SW

 

to by miało sens

Opublikowano (edytowane)

No tez ogladalem La La Land. Nie dlatego ze forumek sie jaral tylko dlatego ze nagrody sie sypaly no i mam karte unlimited to prawie na wszystko chodze. Niech mi ktos wytulmaczy co go tak urzeklo w tym filmie. Serio. To nie zaden atak z mojej strony, po prostu chce sie dowiedziec czy moze ja czegos nie dostrzegam.

 

Najbardziej cenione filmy, tak jak najbardziej cenione gry, nie są takie za jakiś jeden techniczny element typu "wow ale choreografia tancerzy w dwóch scenach, film roku", tylko za ogólne uczucie. "Halo" ma najlepszy gunplay, a "La La Land" ma najlepszy funplay.

 

Gdy ludzie mówią o nawiązaniach do "Casablanki", to jestem dość pewien, że nie jest to powód w sensie że wow, ktoś raz powiedział, patrz, rzecz z Casablanki, tylko że ten film pozwolił im poczuć to, co "Casablanca", że przeniósł te emocje na współczesny świat, włącznie z np. przyjemnym uczuciem, że robienie właściwej rzeczy jest proste, albo że wszystko może się zdarzyć. Technika jest oczywiście drogą do tego, by to przekazać skutecznie, a Chazelle stosuje całe mnóstwo różnych mniej i bardziej subtelnych technik, które pewnie komuś będzie się chciało wymieniać. Jedną z podstawowych jest dla mnie oświetlenie, które sprawia, że film zawsze jest ładny "jak z obrazka", "płaski", "wszystko widać", jak stare kino bywało, inaczej niż typowe współczesne filmy pogrążone w mrocznych kiaroskórach albo cyfrowo dorabianej głębi. Efektem dla widza jest m.in. uczucie piękna nawet w małych detalach pokazywanych na ekranie, albo ogólnie wspaniałej atmosfery w tym magicznym momencie zachodu słońca itd.

 

Pod wieloma względami, film bardzo się stara, by ukazać światło bez cienia.

 

Tym, jak sądzę, kierują się fani. Nie mówię, że do nich należę.

 

No i jestem pewien, że obie główne role oceniają na więcej, niż "ok". Ten film byłby raczej nieznośny bez tak wyjątkowych występów.

 

Film opowiada o bardzo wielu rzeczach i dla niektórych jest ciekawszy niż filmy z Karolakiem.

Edytowane przez ogqozo
  • Plusik 4
Opublikowano

Dwa lata zabieralem sie do obejzenia Nedznikow i w koncu mi sie udalo... a wlasciwie nie udalo dotrwac do konca. Dwie godziny i czterdziesci minut miauczenia kazdego dialogu przez aktorow okazal sie dla mnie bariera nie do pokoniania. To jest po prostu meczace. :(

Opublikowano (edytowane)

Konwencja musicalowa sprawdza się tylko w animacjach Disneya. No i może też w Lalalalambadziarze, nie wiem, jeszcze nie widziałem.

 

Nędznicy  :wujaszek: :doom: 

Edytowane przez Tokar
Opublikowano

Chciwość - krach na Wall Street z perspektywy jednej firmy. Przede wszystkim to obsada: Paul Bettany, Zachary Quinto, Demi Moore, Kevin Spacey, Stanley Tucci oraz Jeremy Irons. Muzyki w filmie jest mało, dlatego też to co głównie w tym filmie można usłyszeć to dialogi bohaterów. W dialogach tych scenarzysta (a zarazem reżyser) często sięga po ekspozycję lecz moim zdaniem wyszło to całkiem zgrabnie. Mimo wszystko nie każdy rozumie mechanizmy rządzące giełdą i konieczne jest ich wytłumaczenie. Film ma stosunkowo wolne tempo, ale potrafił mnie utrzymać w napięci od początku do końca dzięki stworzeniu widma nadciągającej katastrofy. Polecam.

  • Plusik 1

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...