Skocz do zawartości

Ostatnio widziałem/widziałam...


aux

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Vaiana, mimo, że co chwilę coś tam śpiewają to i tak oglądało się zayebiście. Kilka wzruszających momentów, kilka zabawnych, do tego możliwość liźnięcia kultury polinezyjskiej(or sth) plus jeden zayebiaszczy motyw żywcem wyjęty z goty 2017 :banderas:

Edytowane przez Yakubu
Opublikowano

The Hitman's Bodyguard (polski tytuł Bodyguard Zawodowiec... :/) - takie nie wiadomo co, miała chyba być komedia kumpelska ale za dużo slapsticku, jest kilka śmiesznych motywów (rozbawił mnie Reynolds parodiujący Jacksona). Generalnie przyjemnie się ogląda bo cały czas albo się strzelajo albo kłóco ze sobą, Sam L. Jackson powinien mieć monopol na słowo 'motherfucker' bo nikt inny tak pięknie go nie wymawia, Reynolds to typowy Reynolds, od Elodie Yung (Elektra z Daredevila) nie można wzroku oderwać a Salma...  :banderas:

Opublikowano
The Hitman's Bodyguard - jak kolega wyżej pisze. Strzelajo, przeklinajo, żartami rzucajo, wszystko się sprawnie kręci, a jak Jackson ma bekę to trudno się też nie zaśmiać :) idealny film na reset mózgu po tygodniu pracy.
Opublikowano
Dunkirk/Dunkierka (2017) - Przed seansem zastanawiałem się jak Nolan poradzi sobie z historią, która jest właściwie o czekaniu. Nerwowym czekaniu ale jednak. Czy da radę przykuć widza na te niecałe 2 godziny? Cóż, zainteresowanych mogę uspokoić: Nolan dał radę i zrobił to cholernie sprawnie.

 

Ale po kolei. Co sprawiło, że jednak chcemy oglądać siedzących anglików na plaży? Na odpowiedź składa się kilka czynników. Po pierwsze genialny pomysł na podział historii, na 3 sekwencje w różnych momentach na osi czasu, które sukcesywnie dążą do scalenia, do kulminacyjnego momentu, który dziś uznaje się za cud. Całe bataliony młodych żołnierzy zepchniętych na plaże w Dunkierce, piloci myśliwców z trudną misją, kuter wycieczkowy, który odpowiedział na wezwanie... 3 historie, 3 momenty jednego wydarzenia, które sekunda po sekundzie zbliżają się do siebie by w pewnych momentach można było zobaczyć sceny w innej perspektywie.

Postacie są wypełniaczem. Tylko komandor Bolton i Pan Dawson posiadają bagaż doświadczeń. Każdy z nich chce za wszelką cenę uratować ilu się da bo wiedzą czym jest piekło wojny. Zwłaszcza Dawson, jego doświadczenie i wpływ na zmiany w synu sprawiają, że postać jest rzeczywista.

Czas. To kolejny element układanki, która tworzy spójny obraz. Tydzień, dzień, godzina. Czas jest tak ważny, że niemal w każdym utworze Zimmera słychać równe tykanie odmierzające uciekające sekundy. Sekundy decydujące o życiu i śmierci zwykłych ludzi. Podobny dreszcz miałem przy okazji Dark Knighta gdzie narastające brzmienia idealnie budowały tło już od pierwszych scen napadu na bank. Tutaj jest to samo. Każda upływająca sekunda wciska nas coraz głębiej i głębiej w fotel by w końcu doświadczyć cudu i gorzkiej ulgi. Ale zanim to nastąpi będzie strach, niepewność i oczekiwanie. Tik-tak, tik-tak, tik-tak...

 

 

 

Spider-Man Homecoming (2017) - Wujek Ben poszedł po fajki i nie wiadomo kiedy wróci. I dobrze bo to nie historia o nim. To opowieść o przyjaznym sąsiedzie... Peter Parker nie jest fotoreporterem, ani wyrośniętym licealistą. Jest młokosem, który dopiero uczy się być bohaterem. Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność? Nikt tutaj tego nie mówi. Homecoming to lekcje dla Pająka. Trudne ale potrzebne. A egzamin tuż, tuż...

 

Lekcja 1: Know your neighborhood

Odmłodzenie wizerunku Petera i jego alter ego to dobry krok. To dopiero pierwszy film więc nim ukształtuje się trylogia postać dorośnie do bycia Amazing. Fakt, perypetie uczniów nikogo, a multikulti przyjaciół ze szkolnej ławy dają jasno do zrozumienia jaki film ma mieć wydźwięk. Przyjaciel grubasek, indyjski Flash czy wreszcie MJ, która nijak ma się do jakiejkolwiek wersji z kart komiksów są dość odważnymi krokami. Pytanie czy potrzebnymi. Niby nikt nie nazywa Zendaye Marry Jane ale sam fakt, że postać sama musi nazwać się w filmie MJ budzi podejrzenia. Marvel szybko zamiótł pod dywan tą kwestię domyślając się, że tym razem lekko przesadzili. Zendaya w żadnym momencie nie przypomina rezolutną, ognistowłosą dziewoje. Nie tylko swoim wyglądem ale też i zachowaniem. Przypomina raczej typową emo-kumpelę w młodocianej drużynie w większości animacji. Więc zwyczajnie wystarczyłoby odpuścić sobie "tą" scenę i nie byłoby afery. Bo sama Zendaya wypadła dobrze w swojej roli. Podobnie jak cała reszta. Każdy zna swoje miejsce. I tu dochodzimy do drugiej lekcji:

 

Lekcja 2: Know your place

Gówniarz oszołomiony udziałem w bitwie bohaterów chce być częścią załogi. Szybko jednak dostaje kijem po (pipi)e. Iron Man świetnie wypadł jako mentor. Dzięki trylogii i Avengersom wiemy przed czym chce uchronić chłopaka. Próbuje być lepszym wzorem niż jego ojciec był dla niego. I te relacje są doskonale zaprezentowane choć końcówka dziwi zważywszy na skalę zagrożenia jakie Pająk spowodował. Spider-Man na pewno nie jest gotowy na to co go czeka w Infinite War. O wiele mocniej odbiją się na nim te wydarzenia niż te na Tonym Starku w Avengersach, które z kolei zostawiły spory ślad w Iron Man 3 i Age of Ultron (scena z "wizją")

 

Lekcja 3: Know your enemy

Pojawiają się zarzuty, że Vultrure to słabo nakreślony przeciwnik. Mało wyrazisty. Moim zdaniem idealnie nadaje się na pierwszego poważnego przeciwnika, a Keaton nadał lepszy rys tej postaci. Spider Man operuje obecnie, podobnie jak Defendersi z Netflixa, w sferze ulicznej. No, może troszkę nad ulicami ale to wciąż nie jest globalny zasięg. Prosty kryzys, prosty przeciwnik. Ucieszył mnie ukłon w stronę pierwszego Spider-Mana Raimiego oraz wątku Osborna i Petera. No nie spodziewałem się tego.

 

Obraz choć jest dobrym i świeżym spojrzeniem na przygody Pająka nie obył się bez błędów lub nietrafionych elementów. Muzyka rzeczywiście nie zapada w pamięci, a animacja Spider-Mana czasami wali komputerem i to takim na windowsie XP. Zbytnie upchanie gadżetów z warsztatu Iron Mana też niezbyt pasuje. W Iron Spiderze jak najbardziej ale w podstawowym kostiumie?No za dużo tego. Jest co poprawiać ale myślę, że Pająk zmierza w dobrym kierunku.

  • Plusik 4
Opublikowano

Dunkierka (2017)

"Bo to brytyjska historia z hollywoodzkim budżetem i nikogo w Hollywood za bardzo nie obchodzi" - tak Nolan odpowiedział na pytanie, dlaczego nikt jeszcze nie zrobił porządnego, wysokobudżetowego filmu o Dunkierce. I chyba jednak zaufanie, jakim Warnerzy obdarzają Nolana nie było pełne, bo 300tys żołnierzy zamiast 3tys stojących w kolejce do morza zrobiłoby różnicę, 30 stukasów zamiast dwa - też (spodziewałem się nawet widoku klucza bombowców). Muzyka Zimmera budująca napięcie działała na nerwy. Nie wiem, w jaki sposób house-beat współgrał z IIWŚ (rzekomo przypominał pracę silników), a kiedy wreszcie dostaliśmy moment kulminacyjny i motyw tykającego zegarka czy zepsutego wiatraka na chwilę przygasł, aż prosiło się o Vangelisa, a dostaliśmy jakieś kiepskie syntezatory od któregoś ze stażystów. Trochę byłem nieusatysfakcjonowany po seansie. Nolan tym filmem jakby chciał odrobić patriotyczny obowiązek wobec swego kraju i nakręcił prostą historię w efektowny sposób, vide: zabawy z chronologią. Gdyby nie ten zabieg, historia byłaby dość nudna, podobnie jak przy Memento. Dlatego ten film nadaje się dla fanów Nolana i Brytyjczyków. Reszta świata czeka na nowy "Prestiż"/"Incepcję"/"Mrocznego rycerza".
7/10
Opublikowano

Ty no popatrz a ja fanem Nolana nie jestem a film dla mnie się nadawał

Opublikowano

Hardcore Henry

 

Oglądanie Hardkorowego Henia, jest jak oglądanie gameplay'u z gry fps. Gameplay'a z dobrych lat, kiedy nie było paplania do mikrofonu i jeszcze gorszego nakładania mordy na ekran.

Jest tu strzelanie, jest trochę skradania z widokiem łapek przyklejanych do "osłon", jest misja eskortowa i celowniczek. No i boss, który jak przystało, ma...

 

Wielu pisało, że film może być męczący przy oglądaniu, mnie też to dopadło po jakichś 70 minutach.

Byłbym zapomniał o fabule- ale kogo ona tu obchodzi? Jest ostra akcja i nawet muza daje radę. No i akcja dzieje się w takiej stereotypowej, memowej Moskwie.

 

Chev Chelios doczekał się następcy.

 

7/10

Opublikowano

Ok, ciekawa sytuacja film globalnie ma raczej średnie rejty i dlatego nie byłem pewien czy o tym mówimy. Tak czy siak do sprawdzenia dodałem. 

Opublikowano

Gość jest dobrym filmem i trochę podsumowaniem kariery Wingarda, bo od początku lubił bawić się konwencją, ale zwykle do niczego to nie prowadziło (vide przeciętny, choć mający potencjał na więcej - Następny jesteś ty ). W ww. filmie jednak dużo rzeczy zagrało, począwszy od castingu, w którym dobór głównego bohatera jest po prostu bardzo dobrze trafiony i duet Wingard/Barrett ma w nim dodatkowe oparcie wśród kawalkady niezliczonych filmowych cytatów i ironii (takiej w stylu wczesnego Raimiego, tak w ogóle samo wybranie Stevensa to rodzaj pewnego żartu), aż po samo prowadzenie filmu, które jest zrobione prawie wzorowo.

Nie zgadzam się jednak do trafności i jakości finału, dla mnie to najsłabsza strona filmu, ale jednak nie burząca całości.

P.S

Wingard tak się podsumował, że następne jego filmy to kupsztale do potęgi entej, Bono w skali South Parku. 
 

Opublikowano

Ok, ciekawa sytuacja film globalnie ma raczej średnie rejty i dlatego nie byłem pewien czy o tym mówimy. Tak czy siak do sprawdzenia dodałem. 

Dla jednych arcydzieło, dla filmwebowiczów "dno i metr mułu" :) 

 

Na metacritic ma 76, ale nie o ocenki tu chodzi. Nie gadaj bluber tylko oglądaj. 

Opublikowano

Wiem, że nie chodzi :potter: 

 

zapier.rrrdole z neta az bedzie sie kurzyło

Opublikowano

Jak ktoś łyka taką "konwencję" to spoko, dla mnie film ze znośnego popkorniaka po pierwszej godzinie zmienia się w dzieło klasy D.  No ale tutaj problemem było to, że podszedłem do niego zupełnie w ciemno, nie mając pojęcia, kto za tym stoi i co to za kino. Jedynie odtwórcę głównej roli mogę spropsować. 

Opublikowano

2017 rok, a oni The Guest nie oglądali :/

 

Co ostatnio widziałem? Rillington Place, trzyodcinkowy serial, opowiadający o mordach przy Rillington Place 10, dokonanych przez Johna Reginalda Christiego. W jego roli absolutnie przekurwazajebisty Tim Roth. Serial dzieje się na przestrzeni kilku lat i każdy odcinek skupia się innej postaci - Ethel Christie, Timothym Evansie i Johnie Christie. Atmosfera jest ciężka, ponura, duszna, wręcz lepka od brudu powojennego Londynu. Serial raczej jest mało znany u nas, a szkoda, bo to kawał dobrego kina. W latach 70. powstał na ten temat film z Richardem Attenboroughem i Johnem Hurtem, ale nie miałem okazji jeszcze zobaczyć. Jednak serial od BBC gorąco polecam, nawet dla samego Tima Rotha i całkiem uroczych aktorek.

 

Do poczytania o samych zbrodniach: 

http://killer.radom.net/~sermord/wordpress/?page_id=1410

https://en.wikipedia.org/wiki/John_Christie_(murderer)

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...