Skocz do zawartości

Ostatnio widziałem/widziałam...


aux

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
14 minut temu, ginn napisał:

Czyli mówicie, że moja słabość do genialnych aktorów przyćmiła przeciętny materiał kinowy? 

 

Jeśli nie oglądałeś pierwowzoru to na pewno inaczej ten film odbierasz, aktorsko jest bardzo dobrze, ale historia to niemal kalka oryginalnej wersji z małymi zmianami. 

  • Plusik 1
Opublikowano
19 godzin temu, drozdu7 napisał:

Ostatniej nocy w Soho - wcześniejszy film E.Wrighta czyli Baby Driver był dla mnie dobrym filmem, tylko dobrym. Tu chyba podobało mi się jeszcze mniej. 

Pierwsza połowa filmu tego nie zapowiadała, gdy bohaterka przyjeżdża do Londynu i zaczyna widzieć lata 60-te. Ta pierwsza połowa jest naprawdę ciekawa i klimatyczna. Niestety, film zapowiadany był jako horror, no i to co następuje później rozbraja cały ten film. Typowe horrorowe zagrywki. Część scen to każdy pewnie widywał w innych filmach. 

Samo rozwiązanie jest też conajmniej dziwne dla mnie

  Ukryj zawartość

całe to rozgrzeszenie Sandy. Postawienie jej w roli ofiary(jaką niewątpliwie była) i tylko ofiary. Tak, główna bohaterka przeżywała jej tragedię razem z nią, ale kurwa.. Duchy zabitych mężczyzn proszą o pomoc, ta odmawia i próbuje ją ratować pomimo że baba dzgnela jej przyjaciela, próbowała ją uspac i zadzgac na schodach xdddd

Oczywiście film wizualnie jest świetny, podobały mi się dobrane piosenki. 

Za Anye Taylor Joy i Thomasin McKenzie i wykonanie 6+/10

Nigdy nie zrozumiem hype'u na tego reżysera. Robi czekoladopodobne cukierki w pięknych papierkach otwieranych w slo-mo. Co do Soho to się w pełni zgadzam. Tym efekciarstwem się przejadłem.

  • Plusik 1
Opublikowano

tick, tick... BOOM! :banderas:

O filmie nie wiedziałem nic poza tym, że jest biografią w formie musicalu Jonathana Larsona, artysty znanego z tworzenia musicali, o którym na dobrą sprawę dowiedziałem się dopiero w filmie a okazuje się, że jest on klasykiem przez duże K. Pierwsze 15 minut filmu był lekki chaos, ale potem jak się wciągnąłem to już trwałem do końca. Jak za musicalami nie przepadam tak piosenki zostały tu wplecione z pomysłem i sam zamysł zrobienia niejako musicalu o musicalu w musicalu (tak, dokładnie tak) wypada bardzo dobrze. Garfield pokazuje na co go stać i nie dość, że dobrze pokazuje emocje to jeszcze ładnie śpiewa. Przy dwóch głównych utworach autentycznie się wzruszyłem a współoglądaczka ryczała jak bóbr. No nie spodziewałem się i bardzo pozytywnie się zaskoczyłem. Ciekaw jestem kontropinii, ode mnie 8.5/10 i znak jakości. 

  • Plusik 1
Opublikowano
5 godzin temu, ginn napisał:

Złapałem zajawkę na Di Caprio, więc dzisiaj wjeżdża na wieczór Shutter Island 

O ezu, uczta to była. Tak się podjarałem i przy okazji podpiłem, że chyba zaraz Titanic wjedzie :kaz:

Opublikowano

Wczoraj obejrzałem po raz pierwszy Blade Runner i muszę napisać, że nie powinno się oglądać klasyków prawie 40 lat po premierze. Poza scenografią i muzyką ten film mnie w ogóle nie porwał. Nudny, nieporywajace sceny akcji czasami wręcz komiczne. Do tego 2019 rok niczym nie przypominał tego sprzed trzech lat. Nie wiem, czy to Dick czy Scott tak popłynął. 

 

Chyba sobie odpuszczę nadrabianie klasyków z przeszłości. Lepiej niech funkcjonują w mojej świadomości jako filmy kultowe, niż rozczarowujące. 

  • Plusik 2
  • WTF 1
Opublikowano
28 minut temu, LukeSpidey napisał:

Do tego 2019 rok niczym nie przypominał tego sprzed trzech lat. Nie wiem, czy to Dick czy Scott tak popłynął. 

No ktorys musial sie uderzyc w glowe jak wysiadal ze swojego wehikulu czasu.

Opublikowano

Kocham BR takie jakie jest za wszystko co reprezentuje. Od poczatku do konca. Na jednej z plyt Fear Factory w ostatnim kawalku sa cytaty Hauer’a i James Olmos’a. Taki smaczek.

 

The Proposal - dzis zonka wchlonalem bo czasem daje sie skusic na pierdoly. Chuj z tym filmem, ale gra tam Betty White, ktora dzis zmarla w wieku 99iu lat. “You really are a douchebag”.

Opublikowano (edytowane)
10 godzin temu, Mejm napisał:

Swietny film, szkoda, ze jednorazowego obejrzenia.

IMO do 2-ch, serio. Przy 2-gim podejściu ogląda się go nawet lepiej bo na wierzch wychodzi masa smaczków, których nie dało się zauważyć wcześniej. U mnie przynajmniej tak to wyglądało. Wystarczy obadać całość i od razu po seansie zapodać sobie ponownie pierwsze 10 minut filmu (scena na statku + przywitanie na wyspie). Spojrzenia strażników, nieumiejętność wydobycia pistoletu z kabury i wiele więcej. Ogląda się to zupełnie inaczej dzięki świadomości co, jak i dlaczego.

Edytowane przez Amer
  • Plusik 2
Opublikowano
23 minuty temu, Amer napisał:

IMO do 2-ch, serio. Przy 2-gim podejściu ogląda się go nawet lepiej bo na wierzch wychodzi masa smaczków, których nie dało się zauważyć wcześniej. U mnie przynajmniej tak to wyglądało. Wystarczy obadać całość i od razu po seansie zapodać sobie ponownie pierwsze 10 minut filmu (scena na statu + przywitanie na wyspie). Spojrzenia strażników, nieumiejętność wydobycia pistoletu z kabury i wiele więcej. Ogląda się to zupełnie inaczej dzięki świadomości co, jak i dlaczego.

Zdecydowanie tak. Ta scena z kaburą szczególnie utkwiła mi w pamięci i jednocześnie podkreśla jednoznaczne, prawdziwie zakończenie. 

Opublikowano
10 godzin temu, ginn napisał:

Złapałem zajawkę na Di Caprio, więc dzisiaj wjeżdża na wieczór Shutter Island 


O! I to jest zajebisty film Scorsese - tutaj na spokojnie mogliby dać mu Oscara, a nie za Departed.
 

3 godziny temu, LukeSpidey napisał:

Wczoraj obejrzałem po raz pierwszy Blade Runner i muszę napisać, że nie powinno się oglądać klasyków prawie 40 lat po premierze. Poza scenografią i muzyką ten film mnie w ogóle nie porwał. Nudny, nieporywajace sceny akcji czasami wręcz komiczne. Do tego 2019 rok niczym nie przypominał tego sprzed trzech lat. Nie wiem, czy to Dick czy Scott tak popłynął. 

 

Chyba sobie odpuszczę nadrabianie klasyków z przeszłości. Lepiej niech funkcjonują w mojej świadomości jako filmy kultowe, niż rozczarowujące. 


Święta prawda niestety... Kiedyś próbowałem, ale już sama muzyka Vangelisa (którego za młodu lubiłem słuchać, bo ojciec często w domu zapuszczał) mnie odrzucała i wybijała z klimatu.
Pamiętam, że jakiś czas temu ktoś mnie usilnie starał się przekonać, że dobry film to dobry film i one się nie starzeją jak np gry video.
No to ja mam odwrotne zdanie, bo przy wielu starych szpilach potrafię się świetnie bawić po chwili przywyknięcia do pikseli czy ogarnięciu sterowania, a tych starych filmów (do których nie mam sentymentu) nie da się oglądać z wielu różnych powodów (przydługie ujęcia, chujowy montaż, sztywna gra aktorska).

  • Haha 1
Opublikowano

Blade runner jest spoko jak sie teraz ma te 40+ i oglądalo się go w okolicach premiery.

 

Pamiętam, że za smroda to oglądałem na jakimś vhs i oczywiście wtedy wolalem hity typu Amerykański ninja 8 czy Śmiertelne Pierdolnięcie 5. No nie przeskoczysz.

 

Opublikowano
16 minutes ago, qraq_pk said:

Stare filmy to się ogląda z tym specyficznym podejściem że to było dawno i wiele rzeczy poszło już do przodu.

 

 

 

 

 

 

to mówisz raczej o żelaznym kanonie filmow bo te z japoński rodowodem (np. z lat 60tych) ogląda się swietnie do dnia dzisiejszego. Ja wiem ze każdemu, zwłaszcza w Polsce, udzieliła się dzika prędkość życia codziennego ale ja jako człowiek, który już obejrzał sporo filmów coraz mniej interesuje film typu scena 30sek - następna scena 30sek - twist - scena30sek. Człowiek który choć trochę obejrzał filmów przed 2000 rokiem raczej wzdryga się na tego typu tytuły.

Opublikowano (edytowane)
W dniu 31.12.2021 o 21:13, LukeSpidey napisał:

Wczoraj obejrzałem po raz pierwszy Blade Runner i muszę napisać, że nie powinno się oglądać klasyków prawie 40 lat po premierze. Poza scenografią i muzyką ten film mnie w ogóle nie porwał. Nudny, nieporywajace sceny akcji czasami wręcz komiczne. Do tego 2019 rok niczym nie przypominał tego sprzed trzech lat. Nie wiem, czy to Dick czy Scott tak popłynął. 

 

Chyba sobie odpuszczę nadrabianie klasyków z przeszłości. Lepiej niech funkcjonują w mojej świadomości jako filmy kultowe, niż rozczarowujące. 

 

Nie powiedziałbym, że tutaj winny jest wiek filmu. BR po prostu taki jest i zawsze był, nie bez powodu nie stał się po premierze hitem, a z upływem lat uzyskał miało kultowca, ale w pewnej niszy. Ja widziałem go pierwszy raz jakoś w 2005 będąc nastolatkiem, drugi z 10 lat później, i za każdym razem oceniłbym go tak na 7. No ale choćby przez warstwę wizualną i ten mityczny klimat, należy mu się wyróżnienie.

 

Sequel był filmem pięknym i pochłaniającym uwagę widza światem przedstawionym, ale całokształt wypada podobnie: to specyficzne, powolne kino, które musi dobrze człowiekowi siąść. Ale zachowując dystans, nie dziwi mnie ich odbiór wśród mas.

 

Widziałem ostatnio:

 

Matrix: Zmartwychwstania: napisałem co nieco w temacie dedykowanym. No słabo, ale nie był to totalny crap. Ot taki fanfik w znanym uniwersum. Brak tu ikry, emocji, czy jakiejś sceny choćby wizualnie robiącej wrażenie. Naciągany powrót do latach, gdzie cała ekipa robi wrażenie, jakby im się nie chciało.

 

Uncut Gems: film, który jest znany chyba głównie z tego, że to jedna z "tych dobrych" ról Adama Sandlera (a że w opinii krytyków jest ich raczej niewiele, to łatwiej skojarzyć). Chyba trochę przypadkiem wyszło tak, że momentami napięcie i ogólna nerwówka przypomina Punch, Drunk, Love, również znany z tego powodu. Ogólnie: dobrze się ogląda, choć momentami czułem się wręcz fizycznie zmęczony (hałas, atmosfera przypału, krzyki, wszystko oczywiście zamierzone). Sandler się spisał, momentami trochę zalatując młodszym Alem Pacino (akcent).

 

Sonic the Hedgehog: no całkiem sympatyczny filmik. Największy zarzut mam do, niestety dosyć ważnej kwestii, czyli doboru aktora głosowego dla tytułowego bohatera. No drażnił mnie cały seans i sprawiał, że niektóre potencjalnie spoko teksty wypadały niekiedy krindżowo. Poza tym: spoko Carrey. Niezobowiązująca "bajka" na niedzielę.

 

On wrócił: czyli film, z którego wziął się mem "are you crying, my fuhrer?". W sumie nie wiedziałem do końca, na co się szykować, trochę zakładałem, że będzie to głupawa komedia oparta na prostym patencie "Hitler wrócił i mamy śmieszne gagi związane z jego spotkaniem z teraźniejszością", a dostałem całkiem mądry film z paroma niezłymi diagnozami "społecznymi". Oczywiście żarty, mniej lub bardziej ambitne, występują tu co chwilę i przyznam, że jest momentami całkiem śmiesznie, a także dosyć, jak na dzisiejsze standardy, odważnie. Polecam.

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Plusik 2
  • Dzięki 1
Opublikowano
W dniu 31.12.2021 o 21:13, LukeSpidey napisał:

Wczoraj obejrzałem po raz pierwszy Blade Runner i muszę napisać, że nie powinno się oglądać klasyków prawie 40 lat po premierze.

Z filmem wszystko w porządku, po prostu nie twoja bajka. Oglądałem pierwszy raz może z 9-8 lat temu i dzisiaj u mnie goszczą oba filmy w 4K, książka i komiks.

Opublikowano

Może i tak, ale mamy głównego bohatera, który rzekomo jest najlepszym Blade Runnerem, więc wraca z emerytury i 3 na 4 replikatów zabija fuksem lub z pomocą trzeciej osoby omal sam nie ginąc albo nie zabija w ogóle. Trochę to śmieszne i te sceny akcji czasami wyglądały komicznie. Pod tym kątem film się niestety nie za dobrze zestarzał. Aspekt wizualny miód. 

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...