Skocz do zawartości

Ostatnio widziałem/widziałam...


aux

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mowiac z angielska po seansie Avatar 2 - „wynudzilem sie po same cyce”. Tak jak wizualia byly/sa oblednie oczojebne, tak historyjka fhui wycisnieta z nosorozcowej dupy. Ten caly Spider doprowadzal mnie do szalu swoimi warczeniami i syczeniem jak to N’avi maja w zwyczaju. Co za glupi pomysl, zeby tak bezsensowna postac wprowadzac do fabuly. I jak on niby wciaz uzupelnial tlen w tej swojej smiesznej butli? 
Druga glupota to podsmiechujki wodnej gowniazerii z anatomii ich lesnych pobratymcow. Sa tam jakies drzewa za plaza? Niech pojda z miotem ŻejkaSully na drzewo i sie z niego zjebia. Moze wtedy skrocilibysmy film o 1h zamiast bawic sie w spory i przepychanki miedzy nimi. A tak mamy teen drama w wydaniu pandorskim. Myslalem, ze opuszcze ten ziemski padol i wzniose sie na lono Swaroga wysluchujac tych nedznych dialogow. W kolejnej czesci beda sie mierzyc na pisiory z lawa-N’avi. To tez bedzie mega wyrzyg. 
A na koncu zatopili lodz rybacka. 

  • Haha 1
  • This 1
Opublikowano

Prime mnie zachęcił do zrobienia czegoś na co miałem ochotę od dawna, rewatch całej serii Krzyk, przy czym rewatch dotyczy tak naprawdę pierwszej trylogii, pozostałe oglądałem pierwszy raz.

 

Krzyk 1 - Prawdopodobnie najlepsza część, przy całej głupocie serii, parę kultowych scen, dużo fajnych nawiązań do innych horrorów, Neve Campbell jak magnes. 6/10

Krzyk 2 - szybki zjazd w dół, ale jeszcze da się całość obejrzeć, pogłębienie głupot, pewnie przy pierwszym oglądaniu zakończenie może zaskoczyć.  4/10

Krzyk 3 - no tu się zaczyna gruz i szkło, ciężko przez to przebrnąć, końcówka była przewijana 3/10

Krzyk 4 - tutaj niestety przewijanie było regularne, ciężko wytrzymać dłużej niż 5 minut 2/10

Krzyk 5 - powrót formy, całość do obejrzenia bez przewijania, nawet przyjemne zakończenie, miłe powroty do znanych miejscówek 5/10

Krzyk 6 - tutaj musiał wlecieć alkohol i przewijanie 1/10.

 

Trend taki że zapowiadana 7 część może spowodować że ktoś przebije prawdziwą 4 ścianę i zamorduje reżysera.

 

Najgorszą zbrodnią filmów są te sceny gdy nagle bohaterowie są w danych pomieszczeniach całkowicie sami, otaczające korytarze są puste, budynki są puste, w domach to jeszcze szło przeżyć, ale akcja gdy cały szpital nie słyszy krzyków, zabijania, strzałów, korytarze są ciemne, bohater ucieka kilometrami przed mordercą są zawstydzające. No i ten relaks bohaterów że wokół wszyscy giną, policja nie działa, a oni organizują w każdej części imprezy :D

 

Następna seria do odświeżenia to Koszmar z ulicy wiązów, tam wiem że nie będzie tak źle.

  • Plusik 1
Opublikowano

,,Strzeż się Slendermana", MAX, prod. 2016 - prawie dwie bite godziny surowego dokumentu, w większości dramatycznego z elementami popkulturowej analizy zjawiska Slendermana, z mocnym, choć nie aż tak całościowo obecnym akcentem ,,true-crime". Film nakręcony w sposób typowy dla gatunku, ale finalnie, po montażu wyglądający na zrealizowany w bardzo intrygujący sposób. Bo koniec końców jest to niesłychanie porażający na wielu płaszczyznach reportaż, wtłaczający do umysłu widza masę dość dziwnej fascynacji (Slenderman prawie że jest obiektem kultu wśród bohaterek tej historii) i odmiennego przerażenia tego, co istota czegoś co praktycznie jest tylko internetowym memem i creepypastą potrafi zrobić z umysłami młodych osób. Sądzę, że to film, który wychodzi daleko poza ramy swojego gatunku, nurtu etc. Ocena tej produkcji, to ode mnie: 8/10.

Opublikowano

Back in Action / Powrót do akcji - "Chodź misiek, obejrzymy to nowe na Netflixie, fajni aktorzy, lubię Cameron Diaz". Po raz kolejny oglądam w służbie forumka, żebyście wy nie musieli :sick: 2.5/10 bo jednak trochę widoczków ładnych jest i faktycznie Cameron ładnie się trzyma. 

 

Japierdole jakie to jest gówno. Jeśli to jest kierunek, w którym zmierzają filmy dla mas to niebezpiecznie szybko zmierzamy w stronę Idiokracji. Co z tego, że są fajni aktorzy jak grają tu jak dublerzy w Klanie i tylko odbębniają swoje role z myślą o czeku od Netflixa. Historia jest głupia jak but i naciągana jak ryj Kim Kardashian. Całość prowadzona jest jak teledysk dla debili, łącznie z tłumaczeniem co jest co i dlaczego, a każdy przedmiot, który ma się później w fabule przydać jest dokładnie opisywany i wyróżniany zbliżeniem żeby widzowie nie musieli myśleć tylko mieli wszystko podane na tacy. Brakuje jeszcze Tiktokowych napisów i strzałek podpisujących kto jest kto i o co chodzi. Sceny, które mają mieć jakiś emocjonujący przebieg są grane jak w teatrze telewizji. Nie ma żadnej motywacji do oglądania a cała idea i oś fabularna ginie gdzieś już na początku. To zlepek różnych scen i chęci pokazania różnych ujęć z różnych ładnych miejscówek. W niektórych scenach niemal widać niemy krzyk aktorów "Co ja tu robię? Czemu się tak kurwię dla pieniędzy?". Koński chuj w dupę Netflixa, że robi nadzieję na choćby przeciętny film, sypie kasą na aktorów, zdjęcia i scenografię, a scenarzystów bierze z łapanki z jakiegoś liceum filmowego, choć nawet na zaliczenie semestru ten film by miał problem dostać 3 na szynach. 

  • Dzięki 2
Opublikowano

Sztuka pięknego życia (We live in time) - dramat obyczajowy o parze około 35-latkow którzy spotykają się przypadkiem i zakochują (babka wali chłopa autem jak ten łazi w piżamie po autostradzie). Wybrałem się do kina z drugą połówką, trailer był w sumie dość zachęcający, dodatkowo opinie/reklamy mówiące coś w stylu, że to wyjątkowo piękny, poruszający, a nawet zmieniający spojrzenie na życie film... No nie wiem...

 

Historia raczej dość sztampowa (ujęte w trailerze, więc żaden spoiler) - z czasem pojawia się dziecko, później okazuje się, że dziewczyna choruje na raka, zostaje jej ileś tam czasu do końca i musi zdecydować czy kontynuować leczenie czy po prostu korzystać z tego co jej zostało. 

 

Oprócz niezbyt zaskakujacej i bardzo prostej historii film ma dwie charakterystyczne cechy - po pierwsze jest znakomicie zagrany, bo Florence Pugh i Andrew Garfield są świetni w swoich rolach, widać chemię między nimi i to jak najbardziej działa. Po drugie, struktura opowiadania historii jest nietypowa, bo pierwsza część filmu (jakieś 3/4 całości moze) ma pomieszaną chronologię. Obserwujemy bohaterów w zupełnie różnych momentach ich życia, w roznych sytuacjach i humorach, nie po kolei (stąd tytulowe We live in time zapewne).

 

Zaintrygował mnie ten zabieg, bo dzięki niemu prosta historia wydawała się trochę bardziej interesująca i - przede wszystkim - spodziewałem się jakiegoś ciekawego użycia tego w końcówce filmu, ale się rozczarowałem... od pewnego momentu (chyba trochę za połowa filmu) historia przestawia się już na zwykłą chronologię, jak gdyby nigdy nic, plus na koniec zaserwowana jest mocno żenująca scena 

Spoiler

mająca symbolizować śmierć głównej bohaterki, w formie wspólnego wypadu na łyżwy, gdzie dziewczyna w pewnym momencie odjeżdża od rodziny i macha im z oddali na pożegnanie, a oni jej odmachują...

 

Tak więc film może i jest dość wzruszający za sprawą głównej pary aktorów, ale opowieść jest bardzo prosta i przewidywalna, a jedyny ciekawy zabieg narracyjny rozczarowuje, bo po prostu nagle się kończy.

 

Jak będzie gdzies w streamingu to z braku laku można obejrzeć, ale żeby specjalnie iść do kina, to nie polecam. 

Opublikowano

Tenet - wierze, ze z tym rezyserem wlasnie tak mial ten film wygladac i nie byl to wypadek przy pracy. Dla mnie jednak jako widza byl dosyc bolesny do ogladania. Moze to z zasady, ktora sie tam przewija czyli im mniej sie wie tym lepiej. No wlasnie, nie wiem. Najlepiej w roli wypada Pattinson i fajnie, ze nie przylgnela do niego latka Zmierzchu i czesto gdzies gra. Ale nawet jego postac jest dosc szczatkowa mimo, ze ma najlepszy arch. Najwiecej wiemy za to o glownym zlym ale w sumie niewiele to zmienia w postrzeganiu go. Ostatnie 15min gdzie nastepuje szturm to jest juz taki turbo kek, ze mozg automatycznie sie odlacza bo nie wiadomo co rezyser chce pokazac. Koncept cofania czasu spoko ale jak to z cofaniem czasu, latwo sie wyje.bac.  6+/10.

  • Plusik 1
Opublikowano

g9SaP0G.png

Powiem wam, chłopaki, że obraz całościowo zaskakuje. Z całą pewnością jest klimatycznie, i to od pierwszych minut, a ten stan utrzymuje się aż do końca, które daje widzowi niezłego łupnia.:notlikethis: Dodatkowo jest kilka - bodaj 3 - wstrząsających scen, które kompletnie szokują odbiorcę. :pika:
Demian Rugna, czyli reżyser filmu, nie patyczkuje się z bohaterami i nikt tu nie może czuć się bezpieczny. A dzieje się. :diablo:
"Gdy rodzi się zło" można wypożyczyć na platformie amazon prime.:pope: 14 zł za mocny seans - nie ma się co zastanawiać, o ile lubi się takie kino.
Niestety nie brakuje tu klasycznych durnot typu: "Mówili by nie ruszać tego, bo może skończyć się źle, ale... co może pójść nie tak?", a i zachowanie postaci czasami ma z logiką tyle wspólnego co nic - co przejdzie niezbyt rozgarniętej nastolatce w slaszerze, nie przystoi w filmie tego kalibru.:asax:

Klimatyczny, bardzo dobry horror. Początkowo zastanawiałem się nad 7/10, ale złapałem się na tym, że chce go kupić do kolekcji i obejrzeć raz jeszcze.
Ostatecznie ląduje 8/10 za całokształt. Nic wybitnego, ale wciąż to dobra, mocna rzecz. :lapka:

 

  • Plusik 1
  • Lubię! 1

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...