mclusky 776 Opublikowano 28 stycznia 2015 Opublikowano 28 stycznia 2015 (edytowane) Snowpriercer dobry jest. Tilda rozyebała system, a poza tym nie czuć ducha kapitana US&A, ale raczej RAID. Motyw ze zdobywanie kolejnych wagonów i w ogóle arka na szynach - bomba! Edytowane 28 stycznia 2015 przez mclusky Cytuj
django 549 Opublikowano 28 stycznia 2015 Opublikowano 28 stycznia 2015 Snowpiercer byl fajny a pozniej bylo zakonczenie Szkoda. Cytuj
Gość mate5 Opublikowano 28 stycznia 2015 Opublikowano 28 stycznia 2015 (edytowane) Snowpiercer byl fajny a pozniej bylo zakonczenie Szkoda. No niestety, wstawiam poniżej zakończenia, które mimo, że oklepane / typowe i tak byłyby lepsze: 1) "cut to black" tuż przed wybuchem bomby, nie wiadomo czy doszło do eksplozji czy nie 2) kapitan ameryka morduje konduktora i za pomocą resztek żołnierzy wziętych z du.py zagania powstańców z powrotem do ostatnich wagonów i sam rządzi pociągiem 3) kapitan morduje konduktura, koreańczyk z córką / siostrą (nie pamiętam kim była dla niego) z wykorzystaniem bezgrawitacyjnego kung fu z dozą "theraidowej" choreografii walk niszczą wszystkich przeciwników, pozostali przy życiu stoją w szoku nie wiedząc co robić, a koreańczyk na luzie wraca spać do tej komory 4) No ku.rwa nawet lepsze byłoby gdyby kapitan ameryka obudził się, okazało się że to wszystko to sen, a on jest w normalnym świecie konduktorem pociągu i tak se marzy w swojej nudnej pracy Edytowane 28 stycznia 2015 przez mate5 Cytuj
maciucha 11 650 Opublikowano 28 stycznia 2015 Opublikowano 28 stycznia 2015 Sąsiedzi - amerykańska komedia, momentami naprawde miałem ochotę wyłączyc i nie oglądac ani chwili dłużej, ale 3 minuty później było już całkiem zabawnie i tak w kółko przez ~2h, można oglądnac 6/10 Cytuj
MEVEK 3 618 Opublikowano 28 stycznia 2015 Opublikowano 28 stycznia 2015 (edytowane) American Sniper - akcja filmu nie skupia sie głownie na strzelaniu ze snajpery(jak sobie myślałem), tylko przedstawia historie wojenna z perspektywy snipera, która boryka sie z problemami wynikający z tego, czego doświadcza na polu bitwy. Z każdym kolejnym wypadem zmienia sie coraz bardziej, co odbija sie na relacjach z rodzina. Brudny Harry znów staje na wysokości zadania pokazując nam, ze nic nie jest w stanie nas przygotować do wojny i tego, czego tam zobaczymy 8+/10. Edytowane 28 stycznia 2015 przez MEVEK Cytuj
Gość suteq Opublikowano 28 stycznia 2015 Opublikowano 28 stycznia 2015 Bardzo mi się podobało, że te wszystkie emocje, które targały głównym bohaterem było widać, szczególnie te, które zdecydowały, że będzie tym kim będzie. Cytuj
Kazub 4 585 Opublikowano 29 stycznia 2015 Opublikowano 29 stycznia 2015 (edytowane) Snowpiercer byl fajny a pozniej bylo zakonczenie Szkoda. No niestety, wstawiam poniżej zakończenia, które mimo, że oklepane / typowe i tak byłyby lepsze: 1) "cut to black" tuż przed wybuchem bomby, nie wiadomo czy doszło do eksplozji czy nie 2) kapitan ameryka morduje konduktora i za pomocą resztek żołnierzy wziętych z du.py zagania powstańców z powrotem do ostatnich wagonów i sam rządzi pociągiem 3) kapitan morduje konduktura, koreańczyk z córką / siostrą (nie pamiętam kim była dla niego) z wykorzystaniem bezgrawitacyjnego kung fu z dozą "theraidowej" choreografii walk niszczą wszystkich przeciwników, pozostali przy życiu stoją w szoku nie wiedząc co robić, a koreańczyk na luzie wraca spać do tej komory 4) No ku.rwa nawet lepsze byłoby gdyby kapitan ameryka obudził się, okazało się że to wszystko to sen, a on jest w normalnym świecie konduktorem pociągu i tak se marzy w swojej nudnej pracy fatalne są te zakończenia, to co było, było dobre a no i 1.komora była więzieniem 2. jego córka nie umiała żadnego kung fu 3. nikt nie chciał zniszczenia pociągu, koreańczyk tuż przed wybuchem zorientował się, że ładunek jest za duży Edytowane 29 stycznia 2015 przez Kazub Cytuj
Gość mate5 Opublikowano 29 stycznia 2015 Opublikowano 29 stycznia 2015 Snowpiercer byl fajny a pozniej bylo zakonczenie Szkoda. No niestety, wstawiam poniżej zakończenia, które mimo, że oklepane / typowe i tak byłyby lepsze: 1) "cut to black" tuż przed wybuchem bomby, nie wiadomo czy doszło do eksplozji czy nie 2) kapitan ameryka morduje konduktora i za pomocą resztek żołnierzy wziętych z du.py zagania powstańców z powrotem do ostatnich wagonów i sam rządzi pociągiem 3) kapitan morduje konduktura, koreańczyk z córką / siostrą (nie pamiętam kim była dla niego) z wykorzystaniem bezgrawitacyjnego kung fu z dozą "theraidowej" choreografii walk niszczą wszystkich przeciwników, pozostali przy życiu stoją w szoku nie wiedząc co robić, a koreańczyk na luzie wraca spać do tej komory 4) No ku.rwa nawet lepsze byłoby gdyby kapitan ameryka obudził się, okazało się że to wszystko to sen, a on jest w normalnym świecie konduktorem pociągu i tak se marzy w swojej nudnej pracy fatalne są te zakończenia, to co było, było dobre a no i 1.komora była więzieniem 2. jego córka nie umiała żadnego kung fu 3. nikt nie chciał zniszczenia pociągu, koreańczyk tuż przed wybuchem zorientował się, że ładunek jest za duży Wiem o tych trzech rzeczach. Dobrze że przynajmniej dali tego niedźwiedzia, bo inaczej byłoby kompletnie tragicznie. Cytuj
Kazub 4 585 Opublikowano 29 stycznia 2015 Opublikowano 29 stycznia 2015 skoro wiesz o tych rzeczach, to dlaczego rzucasz takie nielogiczne propozycje ? patrzysz na zakończenie, jak na podsumowanie całości, czy jak na ostatnią scenę, która ma wywołać efekt wow i zaskoczyć ? no i jestem ciekawy dlaczego to zakończenie jest takie złe Cytuj
Gość mate5 Opublikowano 29 stycznia 2015 Opublikowano 29 stycznia 2015 Ok, zakończenie jest w porządku. Cytuj
Gość yaczes Opublikowano 29 stycznia 2015 Opublikowano 29 stycznia 2015 Mi tez sie nie podobalo, jakby z innego filmu. Cytuj
Kazub 4 585 Opublikowano 29 stycznia 2015 Opublikowano 29 stycznia 2015 jedno z najbardziej tajemniczych zakończeń w historii kina. jest złe, ale nikt nie wie dlaczego Cytuj
Gość mate5 Opublikowano 29 stycznia 2015 Opublikowano 29 stycznia 2015 (edytowane) jedno z najbardziej tajemniczych zakończeń w historii kina. jest złe, ale nikt nie wie dlaczego W (uwaga spoiler z 40-letniego filmu) Zabriskie Point zakończenie wszystkiego eksplozją się sprawdziło, tutaj nie do końca, można mówić, że "oho, ledwo co garstka ludzi została a i tak się zarżnęli", ale tak jak jaczes mówi, jest jak z innego filmu Edytowane 29 stycznia 2015 przez mate5 Cytuj
Farmer 3 281 Opublikowano 29 stycznia 2015 Opublikowano 29 stycznia 2015 (edytowane) Tu raczej chodziło o degenerację ludzkości, która przez lata w zamknięciu niejako wytraciła kompas moralny. To tak jakby zamknąć w klatce dzikie zwierze. Powolna śmierć. Obie frakcje przez całą ten kataklizm i brak "wolności" na swój sposób postradało zmysły. Pokazywały to sceny z walki na toporki, produkcja żywności, wagon szkolny, dyskoteka, dzieci w maszynowni jak i rozmowy bohaterów. Zjadanie kończyn czy dzieci lub też tworzenie idoli, bogów jak Wilford (motyw z Bioshocka bardzo podobny). Pamiętajmy, że większość znała świat zewnętrzny z przed katastrofy. Dzieciarnia zaś tylko wchłaniała to chore rozumowanie. Azjata zrozumiał to szybko (dlatego chciał się uwolnić), zaś Kapitan Ameryka zrozumiał to po rozmowie z Wilfordem i dlatego nie próbował powstrzymać eksplozji. Obaj też zrozumieli jak mocno te lata siadły im na psychę. Można by powiedzieć, że wszyscy byli już martwi w momencie jak wsiedli do pociągu. Edytowane 29 stycznia 2015 przez Farmer. Cytuj
Gość Opublikowano 29 stycznia 2015 Opublikowano 29 stycznia 2015 Podobała mi się segmentowa konstrukcja fabuły (rozdziały), przypominająca levele w gierce oraz estetyka, ale rozkimna pojawiająca się na koniec, to jest tylko objaw martwicy mózgu scenarzysty, a nie tego, że jest to coś warte. Wpasowuje się to tak w konwencję w której utrzymany jest film jak pięść do nosa. Kocham takie tanie zagrania: 90% czasu rozwałka, widoczki, pitu-pitu, a na koniec pojawia się stary dziad w szlafroku, brakuje tylko paska energii i rozwałki 1 na 1. Cytuj
Fanek 669 Opublikowano 29 stycznia 2015 Opublikowano 29 stycznia 2015 (edytowane) podajcie jakieś komedie przynajmniej na 5+ z 2013 w góre rozdam plusy Sasiedzi oglądałem ostatnio, średnie edit: Grand Budapest Hotel nie podobało mi sie rozdałem plusy na pozycjach których nie widziałem Edytowane 30 stycznia 2015 przez Fanek Cytuj
tk___tk 4 795 Opublikowano 29 stycznia 2015 Opublikowano 29 stycznia 2015 grand budapest hotel. Cytuj
Shen 9 695 Opublikowano 29 stycznia 2015 Opublikowano 29 stycznia 2015 jesli to 5+/10 to 22 jump street 1 Cytuj
drozdu7 2 874 Opublikowano 29 stycznia 2015 Opublikowano 29 stycznia 2015 Grand Budapest Hotel był dla mnie zabawniejszy niż wszystkie komedie w zeszłym roku. Choć nie powiem, zaskoczył mnie "Co robimy w ukryciu" i to właśnie polecam obejrzeć! 1 Cytuj
Kazub 4 585 Opublikowano 29 stycznia 2015 Opublikowano 29 stycznia 2015 (edytowane) w spoiler pewne rzeczy dajemy chłopaky, bo ja bym sie wkurzał jakbym was przeczytał snowpiercer Tu raczej chodziło o degenerację ludzkości, która przez lata w zamknięciu niejako wytraciła kompas moralny. To tak jakby zamknąć w klatce dzikie zwierze. Powolna śmierć. Obie frakcje przez całą ten kataklizm i brak "wolności" na swój sposób postradało zmysły. Pokazywały to sceny z walki na toporki, produkcja żywności, wagon szkolny, dyskoteka, dzieci w maszynowni jak i rozmowy bohaterów. Zjadanie kończyn czy dzieci lub też tworzenie idoli, bogów jak Wilford (motyw z Bioshocka bardzo podobny). Pamiętajmy, że większość znała świat zewnętrzny z przed katastrofy. Dzieciarnia zaś tylko wchłaniała to chore rozumowanie. Azjata zrozumiał to szybko (dlatego chciał się uwolnić), zaś Kapitan Ameryka zrozumiał to po rozmowie z Wilfordem i dlatego nie próbował powstrzymać eksplozji. Obaj też zrozumieli jak mocno te lata siadły im na psychę. Można by powiedzieć, że wszyscy byli już martwi w momencie jak wsiedli do pociągu. system klasowy narzucony przez lokomotywe zniekształcił kompas moralny tym z przodu, czyli im bliżej czoła pociągu, tym mniej empatii. pancerne bramy wagonów oddzielały kolejne warstwy społeczne, a układ pociągu ułatwiał zachowanie wprowadzonego ładu. w dzisiejszym świecie najniżej egzystujące warstwy mogą żyć stosunkowo blisko tych najwyższych (np. brazylia), tam tego nie było. ostatnie wagony na przodzie to beztroska, sodoma i gomora i całkowite wyebanie na reszte. dalej wagon z dziećmi, czyli nazistowska wręcz indoktrynacja i propaganda. potem wagony robocze, produkcja i hodowle. pod koniec więzienie z jednostkami niemogącymi lub niechcącymi się przystosować (koreańczyk z córką). spotykamy też ludzi wyciągniętych z samego tyłu na przód. facet od żarcia częściowo postradał zmysły, dziadek od skrzypiec panicznie bał się rozstania z żoną, później widzimy go zadbanego i uśmiechniętego w wagonie szkolnym (apropo, niezła rola blondyny - jak niemiecka nauczycielka szkoląca młodych nazistów), no i w końcu odebrane dzieci ze zlasowanymi głowami (prości do zmanipulowania). ostatnie wagony, czyli obóz koncentracyjny, to więcej empatii niż cała reszta pociągu. widzimy, jak ludzie pomimo trudnych warunków wspierają się i dbają o wspólne dobro. odpad systemu, margines, paradoksalnie zachował więcej ludzkich odruchów. ich zezwierzęcenie w początkowej fazie wynikało z całkowitego podstawienia pod ścianą - zabij albo sam umieraj/odcinaj sobie kończyny. kiedy giliam (starzec od biedoty) poświęcił rękę, niczym jezus dał przykład i obudził ludzkie odruchy. w jednej ze scen słyszymy jak curtis (kapitan ameryka) odpowiada mu - co to za przywódca, który ma obie ręce (wtedy jeszcze nie wiemy o co chodzi). w jego rozumieniu przywódctwo oznaczało troskę o ludzi. z dlatego na koniec świat mu się załamał scena z toporkami to państwa/armia walcząca w trakcie wojny. zwykli żołnierze walczący o przetrwanie, a na tyłach bespieczni generałowie, z jednej strony giliam, z drugiej tilda. ona podaje z góry bilans strat, on każe sie obmyć z krwi. z relacji bitew na przestrzeni dziejów i od badaczy wiemy, że spore grupy wojsk bały się walki i zabijania i uciekały. tutaj nie było dokąd uciec. Podobała mi się segmentowa konstrukcja fabuły (rozdziały), przypominająca levele w gierce oraz estetyka oprawa audiowizualna skopała mi jaja. zagospodarowanie przestrzeni i praca kamery (niektóre ujęcia żywcem wyjete z oldboya) pięknie współgrały z klaustrofobiczną charakterystyką pomieszczeń. poprowadzić dynamiczne sceny w takich warunkach i nadać im stylu - to trzeba umieć. sceny walki stylistycznie blisko indonezyjskiego the raid. bardzo mi się podobały kontrasty w oświetleniu i kolorystyce. pierwsza połowa filmu to odcienie miedzy brudem a szarością, jedynie przebłyski w postaci pani we wściekle żółtej garsonce, poyebana mason (tilda) i maszyna mieląca karaluchy. stonowane oświetlenie zostaje przełamane w scenie otwarcia okien kiedy oślepiający blask słońca wbija się do wagonu, po czym obserwujemy jasną, zasypaną śniegiem przestrzeń. dalej rozpalone pochodnie w wagonie z bambrami i po wkroczeniu na przednią część pociągu zaczyna się świat z bajki - tętniąca życiem kolorowa szkoła, oceanarium, szklarnia, pomarańczowo-żółta sauna, loża arystokracji, imprezy i ćpalnia. stylistyka z gier fajna - gramy, więc wiemy. mamy poziomy tematyczne, bossów, spotykamy i rozmawiamy z NPC. rozkimna pojawiająca się na koniec, to jest tylko objaw martwicy mózgu scenarzysty, a nie tego, że jest to coś warte. Wpasowuje się to tak w konwencję w której utrzymany jest film jak pięść do nosa. Kocham takie tanie zagrania: 90% czasu rozwałka, widoczki, pitu-pitu, a na koniec pojawia się stary dziad w szlafroku, brakuje tylko paska energii i rozwałki 1 na 1. zależy czego oczekiwałeś. według mnie końcowe wydarzenia nie są wcale oderwane od reszty. podam tylko przykłady. dowody dwuznacznych intencji i działań giliama dostajemy od samego początku. w przeciwieństwie do zbitej masy ludzkiej z pietrowymi łóżkami na małej przestrzeni, on żyje w ostatnim pomieszczeniu za bramą z literą W (tą samą, co na bramie do lokomotywy wilforda). podczas jednej z rozmów giliam mówi do curtisa - edgar w ciebie wierzy, jesteś dla niego wszystkim, on odpowiada - nie jestem tym, za kogo mnie uważa (no, zabił jego matke i chciał go zjeść), na co giliam - NIKT Z NAS NIE JEST. kiedy do chodzą do cysterny, giliam stwierdza, że nie muszą iść dalej i mogą szantażować przód. wie, że powstanie musi być z stłumione. później dowiadujemy się od mason, że woda płynie z samego przodu (giliam kłamał). no i wreszcie, w wagonie z bambrami powstanie miało być stłumione. miało zginąć 74% i dokonać się miał kolejny etap kontroli populacji. chłopaki nie stali tam bez powodu. niestety biedota żyjąca w ekstremalnych warunkach nauczyła się sprytu i nauczyła się walczyć o życie. patrząc, jak jego ludzie są zarzynani, coś w nim pęka i wysyła na front swojego oddanego body guarda, którego traktował jak syna. od tego momentu giliam nie chciał iść dalej. powiedział - odetnij mu język, nie pozwól mu mówić. nie chciał dalszej realizacji planów wilforda. później poniósł najwyższą karę. dalej. podczas przeprawy curtis poddawany jest kolejnym próbom. najpierw stawia na szali swoje życie przykładając lufe do swojej głowy. później poświęca życie edgara dla sprawy (co przychodzi z największym trudem). po bolesnej dla wszystkich stracie od razu zachowuje zimną krew i nakazuje iść dalej. bez mrugnięcia okiem zabija błagającą o życie mason i nauczycielkę w ciąży (która dla odmiany nie blaga, tylko strzela). kiedy koreańczyk naświetla mu sytuację ze zmianą klimatu, ten ją szybko odrzuca i żąda otwarcia bramy. napędza go pragnienie zemsty na wilfordzie (hodowane przez 18 lat), ale nie wie, że jego żądza jest częścią większego planu. dozna załamania nerwowego i prawie przyjmie do świadomości jego plany i pogodzi się z tym (moment odepchnięcia koreanki), ale kiedy zobaczy timmiego i przypomni sobie obietnicę złożoną umierającej tany`y, do głosu dojdzie uczłowieczona strona wilforda, która złamie nawet najbardziej sensowny plan, opierając się zdrowemu rozsądkowi. poświęci rękę i dozna katharsis, następnie odda życie chroniąc to, co przysięgał chronić, osłaniając timmiego i koreanke wespół z koreańcem. wilford się mylił i nie przewidział wszystkiego, bo sam wyzbył się ludzkich odruchów i uznał, że każdy może sie ich wyzbyć ("spójrz tylko na tych psycholi, to dzicz, oni wszyscy są siebie warci"). bardzo podoba mi się moment kiedy na sekunde przed wybuchem, wilford wpier,dalając steka mówi beznamietnie - NO TO ŁADNIE. przypomniałbym sobie więcej, ale nie będę już przynudzał. w każdym bądź razie w filmie zawarte jest troche interesującej symboliki, a po miedzy scenami akcji kryję się trochę WARTOŚCI. scenariusz do najszczelniejszych nie należy, ale tolerowałem już mniej szczelne, więc nie rozpaczam. te el de er nie zgadzam się z pajdżmi i chyba też z mate pięć, tylko jeszcze nie wiem o co mu chodzi Edytowane 29 stycznia 2015 przez Kazub 4 Cytuj
django 549 Opublikowano 29 stycznia 2015 Opublikowano 29 stycznia 2015 Z rozmowa o Snowpiercerze do Pieprzenia. Z pytaniami do "Poleć". (ech Ci Soniarze ) Cytuj
Gość mate5 Opublikowano 29 stycznia 2015 Opublikowano 29 stycznia 2015 Zgadzam się z tobą kazubini, zakończenie tylko jest trochę kontrowersyjne. A most wanted man - współczesny thriller szpiegowski dziejący się w Hamburgu i jeden z ostatnich filmów P. S. Hoffmana. Chyba jedyna śmierć "celebryty", którą przeżywałem, bo cholera, on był tak dobry. Cytuj
Gość Opublikowano 29 stycznia 2015 Opublikowano 29 stycznia 2015 Wydaje mi Kazub, że zrozumiałem fabułę i nie napisałem, że to się kupy nie trzyma. Ostatnio oglądałem Dzień Świstaka, bo zapomniałem czy mi się podoba. Cytuj
kotlet_schabowy 2 734 Opublikowano 30 stycznia 2015 Opublikowano 30 stycznia 2015 Madagaskar 3 : ogląda się przyjemnie, ale poziom w serii konsekwentnie spada. Końcówka festyniarska do porzygu, na dodatek rzucają się w oczy robione pod seanse 3D efekty. Mocno odczuwalny jest też przesyt bohaterów : mamy całą ferajnę nowych zwierzaków i poza Alexem (lew) cała główna ekipa zeszła przynajmniej na drugi plan, a tu jeszcze trzeba wepchać Juliana, pingwiny czy małpy. Formuła się wyczerpała, kiedyś pewnie sprawdzę pełnometrażowe Pingwiny i tyle. Książę Egiptu : nadrobiłem sobie tę zaległość, bo przy okazji premiery Exodus powtarzają się głosy, że w tej tematyce animacja Dreamworks wypada dużo korzystniej. Nie widziałem filmu Scotta, więc się nie wypowiadam, co natomiast mogę napisać o samej bajce : luźna adaptacja historii Mojżesza, ładnie skondensowane najbardziej charakterystyczne jej wątki (akcja kończy sięna przejściu Morza Czerwonego), specyficzna kreska oraz świetne piosenki i muzyka (w końcu Zimmer), które w sumie najbardziej zapamiętam z tego seansu. W 1998 pewnie bym się jarał fest, ale nadal ogląda się dobrze. Misja : kolejna ważna zaległość. Nie odmówię filmowi wielu zalet i, ogólnie pojętej "wielkości", ale mimo wszystko nie opadła mi szczena. Niemniej jednak jest to świetne kino, z mocnymi rolami DeNiro i Ironsa, piękną muzyką i, co by nie mówić, dosyć poruszającą historią. Znać trzeba. Teoria Wszystkiego (ten o Hawkingu) : kolejna Oscarowa biografia, tym razem kogoś, kto jeszcze żyje. Od razu zaznaczę, że jest to film lepszy niż Imitation Games. Nie dziwię się podjarce rolą Redmayne'a, bo chłopak naprawdę się popisał. Kolejny seans z ostatnich miesięcy, gdzie to na głównym bohaterze spoczywa cały ciężar historii. Scenariusz i w sumie wykonanie to oczywiście standard gatunku, ale, jak kiedyś wspominałem, ja takie kino lubię i mogę spokojnie polecić. Sprawnie skonstruowane, choć w żadnym wypadku nie wybijające się mocno ponad normę. 1 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.