Skocz do zawartości

Ostatnio widziałem/widziałam...


aux

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Sausage Party - Raz czy dwa się głosno rozesmiałem a tak film do dupy. Pomysł dobry, słabe wykonanie. Historia nudna, dialogi powtarzalne. Co drugie słowo fuck i kilka nawiązań do popkultury. Nie wiem jak Norton zgodził się zagrać w takim szajsie, chyba kasa mu się przestała zgadzać. Film szybko zaczyna się dłużyć. Dla mnie 4/10

Opublikowano

Dark Knight Rises - właśnie leci na TVN, god damn, jak to się słabo ogląda. Pierwszy seans jeszcze zrobił wrażenie, ale teraz oglądam drugi raz i podczas walki z Bane'm mi się śmiać chce xddd Anna tylko ratuje trochę ;/

Opublikowano (edytowane)

Księga Życia/The Book of Life (2014) - Każda kultura ma w sobie coś wyjątkowego. Toteż twórcy sięgają do dawnych wierzeń i religii bo to nie tylko kopalnia pomysłów ale i popularne motywy. W tej animacji zgłębiamy kulturę Meksyku i obchodów Święta Zmarłych, które w tym kraju są obchodzone hucznie. 

Dwie rzeczy należy pochwalić w tym obrazie: oprawę A/V i fabułę. Jak najlepiej opisać wygląd takiej animacji na forum o gierkach? Posłużyć się grą. Wszyscy doskonale pamiętamy świetny "indyk" pt. Guacamelee, czyli bijatykę platformową 2D opowiadającą o losach luchadora podróżującego przez dwa światy: żywych i umarłych. Film Gutierreza jest podobnym obrazem. Nawet stylistyka postaci i świata jest zbliżona. Choć tutaj postacie są bardziej "lalkowe". No i Meksykanie mają jakąś dziwną słabość do kurczaków. 

Fabularnie jest bardzo dobrze. Niby motyw znany: dwóch młodzieńców rywalizujących o względy jednej kobiety. Ale jak to bywa w animacjach nie wszystko jest czarno-białe. Mamy wiele... kolorów. Władcy zaświatów ingerujący w życie na powierzchni, mariachi, torreadorów, klasycznych banditos, księdza-luchadora (alegoria dla roli Jacka Blacka?), żywych i umarłych, Świeczkarza (jak ktoś grał w Broken Age to skojarzy go z Lightbeardem) oraz sielskie życie w małym miasteczku gdzieś w centrum wszechświata. 

Animacja jest pełna magii i to zasługa Guillermo del Toro, który jako producent maczał swoje palce w projekcie. I bardzo dobrze. Mistrz potrafi sypnąć magią.

Mnie osobiście troszkę przeszkadzało zamerykanizowanie obrazu. Nie mam na myśli obsady bo ta jest zacna: Saldana, Perlman, Ice Cube, Tatum, Applegate czy Diego Luna... Wszyscy dali coś od siebie. Chodzi mi bardziej o piosenki. Typowe kawałki o miłości, a przecież film aż prosi się o tematyczne kawałki. Ale to tylko taka mała uszczypliwość z mojej strony. 

Polecam tą animację starszym i młodszym. Zwłaszcza, że ma morał dobry dla wszystkich. 

 

Ocena: 5/6

Edytowane przez Farmer
  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Sausage Party - absurdalna, zboczona, naćpana, obrazoburcza i nie oszczędzająca nikogo parodia polana sosem hardkorowego humoru naszych czasów. Absolutne mistrzostwo w swoim fachu, o ile do świata umie się podejść z dystansem i na luzie. Inaczej może okazać się niestrawna, bo liczba hardkorowych akcji przekracza wszelkie limity dobrego smaku, a końcówka to chyba powstała na zasadzie: "ej zostało nam sporo kasy w budżecie, a nasz diler właśnie dał nam status vip i do kilograma cracku drugi daje gratis". A najlepsze jest to, że gdy historia wylatuje w kosmos absurdu i brnie pełną parą na zderzenie czołowe z Saturnem, to na końcu udaje się jakoś to wszystko wyjaśnić i związać w akceptowalną konkluzję, rzucając przy okazji solidny "wtf?" na twarz widza. A potem podziw. Jest to jeden z tych filmów, który nigdy się nigdzie nie wybije, nie puszczą go w publicznej telewizji, ani też nie dostanie żadnej nagrody. Mimo wszystko kto go obejrzy i strawi, ten będzie do niego wracał co jakiś czas, bo to naprawdę hit w swojej klasie i jedna z najbardziej powalonych komedii dla dorosłych ostatniej dekady ;)

  • Minusik 1
Opublikowano

Ave Cezar  - lubię filmy braci coen. Ten jest ich najlepszym filmem od lat. Lubię jak biorą się za komedie. Ich komedie zawsze są porąbane w dobrym tego słowa znaczeniu. Ave Cezar opowiada o początkach kina dźwiękowego i o komunistach :] .  Same założenia fabuły was zdziwią a im dalej w las tym bardziej porąbany film. W niektórych momentach ryczałem ze śmiechu. Film ma kilka bardzo dobrych momentów jak i kilka słabszych. Nie schodzi jednak poniżej solidnego poziomu braci coen.  

 

Scena taka jak spotkanie szefa wytwórni filmowej z przedstawicielami kilku religii i kłótnia teologiczna o to kim jest jezus rabina z księdzem . To kwintesencja humoru w tym filmie. Fajnie też że w tle zdarzeń są filmy. Często parodie znanych filmów oraz ten jeden główny film od którego produkcji zaczyna się fabuła czyli ave cezar (film o jezusie z Rzymem w tle) . Coenowie żartują z wczesnego hollywood , jak i ze scenarzystów (czyli siebie) oraz z religii.  Film jest lekki i przyjemny. 

 

 

7/10 plus znak jakości

Opublikowano

Akurat Inside Lewlyn Davis to dużo lepszy film w Coehnów ostatnich lat więc sorry ale nie masz racji blanti

Opublikowano

W ostatnim czasie obejrzałem całe mnóstwo "przenajróżniejszych" filmów, dziś odkryłem perełkę, dzieło obok którego przejść obojętnie nie potrafię.

Wojna Imperiów, niesamowity film. Film, który już od pierwszych minut daje ci kopa w ryj i pokazuje jaką kupą jest. Od samego poczatku jest bardzo źle i z każdą minutą jest coraz gorzej. Oglądając myślałem sobie o ocenie jaką mógłbym dać. Raczej nie lubię dawać skrajnych ocen typu 1/10, bo przeważnie traktuję takie noty jak najzwyklejsze wyolbrzymianie choojowości czegoś. Więc tak po jakiś 20 minutach dawałem w porywach 3-, z każdą kolejną minutą ocena leciała coraz niżej. Po 30-40 minutach było już 2 na szynach, no było juz strasznie źle, po prostu fatalnie, ale tak 1/10 dać jak jakiś troll nie wypada, na pewno kiedyś powstał gorszy film, przeciez oglądałem Bitwęo Ziemię, tam to było dopiero źle.

W połowie filmu jednak jak zauważyłem, że jestem aż tak zażenowany, że chowam twarz w dłonie i zerkam jedynie jednym okiem, krzywię twarz, ukrywam się głęboko w fotelu no to... gurwa. Myślę co za żenada gorzej już być nie może, a jednak twórcy filmu zaskakują i... z każdą minutą z poziomu dna den "jakość" filmu leci cały czas w dół i tak leci do samego końca filmu. Jestem pełen podziwu, serio. W połowie filmu już było przybite 0/10 choćby nie wiem co, a tu z każdą minutą do samego finału było jeszcze gorzej. Nie potrafię się ocknąć, nie wiem czy nawet uda mi się zasnąć po tym.

Najgorszy, najgłupszy, najfatalniejszy, najżeniująszy film jaki w życiu widziałem. Polecam -miliard/10.

  • Plusik 1
Opublikowano

Shin-sae-gye / New World (2013)

 

p3hoffkn9xad.jpg

 

 

Jesli komus sie podobal Internal Affairs (2002) powinien byc bardzo zadowolony. Osobiscie siedzialem jakbym byl przybity do fotela przez caly seans. Swietne postacie, fajne twisty, 0 przeciagania i brak zrzedzacych przez 30 minut zon o tym 'jakie to wszystko niebezpieczne, co z nasza rodzina?' typowych dla tego rodzaju filmow.

  • Plusik 4
Opublikowano (edytowane)

automatyczny plus dla Bansaia :D


Edit:

Od razu polecę następny film Hoon-jung Parka: Daeho, po średnim debiucie reżyserskim jest na fali wznoszącej.

Edytowane przez Hendrix
  • Plusik 1
Opublikowano

Ło co ja ostatnio oglądałem.

 

Nice Guys - za takie role właśnie kocham Goslinga. Bardzo przyjemny film ze śmiesznymi żartami. Czułem gdzieś tam Coenów, a Wy?

 

Nineteen Eighty-Four - nie jest to idealna ekranizacja książki, ale film się broni niepokojącym klimatem, MUZYKĄ i Johnem Hurtem. 

 

Ogniomistrz Kaleń - na tę propagandę PRL-owską szkoda słów i mam nadzieję, że nikt tego nie będzie brał na poważnie. Inne rzeczy na plus - dosadność i Gołas, który chyba wycisnął rolę życia.

 

Aha i The Fly >>> The Thing :lapka:

Opublikowano

Co do 1984 to mi się książka znacznie bardziej podobała niż film. 

Opublikowano

Oczywiście masz rację, mam to samo, ale film ma w sobie coś takiego, że właśnie zostaje w głowie. Nie wiem czy to twarz Wielkiego Brata, czy muzyka Eurythimcs i ta brudna rzeczywistość.

Opublikowano (edytowane)

Podobne? Zależy jak bardzo (i co z Korei/Azji już oglądałeś, bo lista może być zbyt oczywista). Bonga generalnie ciężko podrobić, nikt tak obecnie nie żongluje kinem gatunkowym i społecznym jak on.

Na pierwszy rzut niech będzie: Sway - japoński kryminał/dramat: gęsta i ciężka atmosfera, ale bez kontrapunktów humorystycznych czy wiwisekcji społeczności rodem z MoM - raczej stawia na jednostkę i stronę psychologiczną. Gdzieś tam daleko w tle można odnaleźć inspiracje Rashomonem (czyli de facto Szekspirem).


@Rozi

W Nice Guys bardziej czuć ducha poprzednich filmów, które pisał Black ( Ostatni Skaut, Zabójcza Broń). Nawiasem mówiąc, Shane ma robić teraz nowego Predatora, oczywiście z własnym scenariuszem*

*grał w oryginalnym Predatorze - najlepszy możliwy wybór.

Edytowane przez Hendrix
  • Plusik 1
Opublikowano

No zawsze warto wiedzieć, bo wypisywanie oczywistości taki jak: I saw the Devil pewnie nie ma sensu - reszty Koreańskich thrillerów od Jee-woona albo Parka pewnie też nie. Od innych twórców pewnie najczęściej pomijany jest Chaser i Hae-moo (debiut scenarzysty Memories of Murder, kiedyś już polecałem).

Z drugiej strony większość z nich całą karierę robi dobre kino (Jee-woon ma bardzo dobry debiut, czarną komedię: Spokojna rodzinka, nawet kiedyś wydana u nas :v)

  • Plusik 1
Opublikowano (edytowane)

The Host (2006) - Zdecydowanie najlepszy tzw. 'monster movie' jaki kiedykolwiek oglądałem. Po Bongu spodziewałem się żonglowania gatunkami i jest.

Dramat po mistrzowsku miesza się z komedią a nawet groteską momentami.

Przy niektórych scenach ryłem ze śmiechu jak cholera:

 

 

scena jak rodziny ofiar płaczą i jęczą a zaraz wchodzi ten koleś od koreańskiego CDC, prawie się wypierdala na glebę po czym w momencie się ustawia do pozycji typu 'nic się nie stało, może nikt nie widział'.

 

Albo jak potwór grasuje tam po kanałach i ludzi wcina a pomiędzy tym mamy scenę jak dziadek nalewa wifonki całej rodzinie i se jedzą.

 

Lub gdy Gang-doo pod groźbą użycia 'wirusa' wychodzi z tej mobilnej placówki medycznej a tam sobie na dworze żołnierze stejki smażą na grillach

 

no kurwa xD

Podobny scen jest więcej, tylko na szybko z pamięci wydobyłem te powyższe.

 

Sam potwór podobno był inspirowany aktorem Steve'm Buscemi'm oraz jego mimiką. Efekty specjalne okej. Zresztą one nie grają tak naprawdę głównej roli.

Z aktorów to Song Kang-ho klasa jak zawsze, ale oprócz niego najbardziej podobała mi się kreacja Byun Hee-bonga, czyli wspomnianego dziadka.

Cudo film, to z Bonga mi zostały jeszcze 'Mother' i 'Barking Dogs Never Bite'.

 

9/10

Edytowane przez Masorz
  • Plusik 2
Opublikowano (edytowane)

Niezniszczalni II - jako, że wychowałem się na filmach z lat 80 daję tej całej trylogii 10/10 :) John McClane, John Rambo, Terminator, Ivan Drago, Walker, Indiana Jones, Martin Riggs, Simon Phoenix, Zorro czy Frank Dux. Avengers wśród aktorów kina akcji. Wiem, że filmy bez fabuły, ze słabymi efektami. dialogami czy grą aktorską, ale I dont give a f*ck. Mogę ich oglądać nonstop, tak samo razem w jednym filmie jak i każdego z nich w osobnych seriach.

Edytowane przez Szejdj

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...