Sep 1 630 Opublikowano 8 sierpnia Opublikowano 8 sierpnia Brudny Harry (1971) - wspaniały film który po 50 latach nadal ogląda się bardzo dobrze, na tle obecnego amerykańskie gówna. I nie, nie dlatego że w jednej z pierwszych scen murzyni okradają bank co teraz by nie przeszło. Twardy glina, kultowe teksty, nawiązania do Zodiaka i fajna oprawa dźwiękowa. Siła Magnum (1973) - moja ulubiona część. Tajemniczy policjant wymierzający sprawiedliwość na własną rękę. Fabuła jest oczywista, ale i tak potrafi zaskoczyć zakończeniem niektórych wątków. Klimat jest świetny. Egzekutor (1976) - tu już coś nie do końca pykło. Intryga jest dość kiepska, jakoś mnie nie porwała ta grupa terroryzująca miasto. Brakuje tej iskry co w poprzednich filmach. Nagłe zderzenie (1983) - powrót na dobre tory. Motyw zemsty, prowadzenie fabuły z dwóch perspektyw no i nie przypominam sobie w ostatnich latach żadnego filmu że facet kobicie centralnie sprzedaje gonga i łamie nos. Fakt to zła kobieta była i jej się należało, no ale w obecnych czasach rzadkość. Pula Śmierci (1988) - najsłabsza cześć. Fabularny chaos jakby do scenariusza co chwila ktoś inny dopisywał jakiś pomysł. Tytułowa pula śmierci to gra w którą bawi się ekipa filmowa typując kto zginie. Mamy więc motyw seryjnego zabójcy, ale tak wszystko jest tak słabe, chaotyczne, że dobrze że szybko się kończy. Ogólnie Eastwood to jest gość. A kreacja Harrego Callahana jest świetna. Warto było sobie odświeżyć te filmy po latach. 4 1 Cytuj
Rudiok 3 378 Opublikowano 11 sierpnia Opublikowano 11 sierpnia The Fall Guy / Kaskader - naiwne, bez polotu, fabuła klejona butaprenem, krindżowe i mało śmieszne. Jedynymi plusami są faktyczny hołd oddany kaskaderom (świetny pokaz scen na napisach końcowych), niezłe sceny kaskaderskie, Emily Blunt i końcówka z pewnym aktorem. Cała reszta naciągnięta jak 10 letnie majtki. Lepiej by było zrobić dojebany dokument o kaskaderach. 5/10 Pasażerowie - początek nawet interesujący, dobre zawiązanie akcji, kosmos, miedzygwiezdne podróże, studium zachowań człowieka w samotności itp. Ale potem już leci na łeb na szyję fabularnie i klimatycznie. Aktorzy albo byli niewyspani albo grali za karę bo poziom miejscami jak w tureckiej telenoweli. Plot armor obecny podwójnie, deus ex machina potrójnie. Zmarnowany potencjał, którego nawet Jennifer Lawrence w bieliźnie nie uratowała. 5/10 1 Cytuj
messer88 6 607 Opublikowano 11 sierpnia Opublikowano 11 sierpnia Bękart, piękne kino z Madsem Mikkelsenem bożym. 1 Cytuj
dominalien 267 Opublikowano 11 sierpnia Opublikowano 11 sierpnia Kingsman mi się właśnie pojawił znowu na netfliksie. Kingsman jest zajebisty. To tyle. 1 Cytuj
Wredny 9 728 Opublikowano 11 sierpnia Opublikowano 11 sierpnia 11 godzin temu, Rudiok napisał(a): Pasażerowie - początek nawet interesujący, dobre zawiązanie akcji, kosmos, miedzygwiezdne podróże, studium zachowań człowieka w samotności itp. Ale potem już leci na łeb na szyję fabularnie i klimatycznie. Aktorzy albo byli niewyspani albo grali za karę bo poziom miejscami jak w tureckiej telenoweli. Plot armor obecny podwójnie, deus ex machina potrójnie. Zmarnowany potencjał, którego nawet Jennifer Lawrence w bieliźnie nie uratowała. 5/10 Kurde, przeważnie się zgadzamy, ale tutaj muszę zaoponować - bardzo lubię ten film i już parę razy do niego wracałem A ja dziś poświęciłem swój wolny czas na obejrzenie kolejnego, typowego, dzisiejszego wysrywu, tylko po to, by się utwierdzić, że aktualne produkcje to w 90% gówno. Jedynka i dwójka to u mnie kolejno 7 i 8/10 - pierwsza część trochę już podstarzała i momentami cringe'owa z tym machismo i kilkoma wymuszonymi tekstami, ale dwójka to zajebista jazda bez trzymanki i wzór, do którego powinny równać takie filmy sensacyjne o zabarwieniu komediowym. O części trzeciej staram się zapomnieć, bo było to typowo "netflixowe", kolorowe gówno bez krzty polotu czy humoru poprzednich dwóch odsłon i czuć było, że ten stary klimat już nie wróci, bo też w Hollywood klimat zmienił się nie do poznania. Zwiastun "Ride or Die" narobił trochę nadziei fajnymi akcjami (swoją drogą zjebali z tytułem, bo tutaj by pasowało "4 Life" z tą swoją czwórką), ale mając w pamięci tego neonowego kupsztala, owiniętego w pozłacany papierek, podchodziłem bardzo nieufnie. Jak się okazało - słusznie, bo to praktycznie takie samo gówno co część poprzednia (a dopiero później doczytałem, że jedno i drugie reżyserował ten sam duet jakichś belgijskich Arabów). Zacząłem seans z małżonką, ale po 30 minutach przerwałem, bo widziałem, że kobita się męczy. W oczekiwaniu na obiad postanowiłem jednak dokończyć z czysto recenzenckiego obowiązku, czego owocem jest ten oto post z luźną opinią. Scenariusz (mocne słowo na ten zlepek mniej lub bardziej losowych zależności) nawiązuje do części poprzedniej, więc musiałem mocno wytężyć umysł, by sobie przypomnieć, że Mike ma jakiegoś latynoskiego synalka. Jego żony jednak nie byłem sobie w stanie przypomnieć, ale gracze będą ją kojarzyć, bo to agent Saga Anderson z Alan Wake II. Chemia między dwójką naszych bohaterów nie istnieje, dialogi to strasznie wymuszony cringe, pisany przez jakąś pryszczatą nastolatkę, żartów w ogóle nie zaobserwowałem, bo to co na nie starało się pozować yebało straszną żenadą. Obsada to, oprócz znanych nam twarzy, jakaś plejada raperków, chcących zaistnieć w filmowym biznesie, główny zły wzięty z reklam kosmetyków i kilka silnych kobiet, ratujących (lub kopiących dupę) swoich partnerów, żeby było współcześnie. Jedyne co tu można pochwalić to parę scen akcji, które były zrealizowane naprawdę nieźle, choć te ujęcia dronem robią się już nudne i tak jak nie pasowały mi w "Road House", tak i tutaj przesadzono z ich ilością/długością. No i oczywiście CGI i masa upiększających wszystko filtrów rodem z instagrama. Film bez większego sensu, przypominający zlepek posklejanych bez ładu i składu kolorowych teledysków dla dzisiejszego widza, wychowanego na social mediach, instagramach i tiktokach. Bad Boys, podobnie jak Terminator, ma tylko dwie części i tej wersji się trzymajmy 3 1 Cytuj
PiotrekP 1 907 Opublikowano 11 sierpnia Opublikowano 11 sierpnia Armageddon W zasadzie mogę tutaj napisać to samo, co pisałem przy Twierdzy, jeśli chodzi o twórczość Baya, więc nie będę się powtarzał. Plus świetny Buscemi Cytuj
AdiCarrion 120 Opublikowano 11 sierpnia Opublikowano 11 sierpnia (edytowane) W dniu 7.08.2024 o 17:03, Mejm napisał(a): Nie do konca pasuje mi z tez obecnosc sami wiecie kogo w mroznej Szwecji, Co ma mrożna Szwecja do obecności wiadomo kogo? To trochę tak jakby Spoiler obecność zombiaków pasowała tylko do filmów dziejących się na Haiti lub w strefie tropikalnej Edytowane 11 sierpnia przez AdiCarrion Cytuj
Mejm 15 383 Opublikowano 11 sierpnia Opublikowano 11 sierpnia Ten film ma wiecej problemow niz niepasujaca mi postac do lokacji. Cytuj
dominalien 267 Opublikowano 12 sierpnia Opublikowano 12 sierpnia (edytowane) Black Sea (Morze Czarne) na netflixie Jude Law udaje twardego marynarza z silnym akcentem z jakieś części Wielkiej Brytanii i nawet mu to wychodzi. Najmocniejszymi stronami filmu są relacje między bohaterami i scenografia. I jedno i drugie jest naprawdę dobre. Fajnie wygladają zdjęcia podwodne, choć kompresja netflixowa bardzo psuje efekt. Główna fabuła grubymi nićmi szyta, ale może być. W kwestiach morskich i podwodnych jestem laikiem, mam szczątkowe informacje z przypadkowych źródeł, ale mam poważne wątpliwości do sensowności wszystkich wydarzeń i działań bohaterów. I tu film wydaje się najsłabszy. Obraz brutalny i bezkompromisowy, tak jak pokazani w nim ludzie. Z zaskoczeniem daję mocne 6/10 Edytowane 12 sierpnia przez dominalien Cytuj
Ken Adams 285 Opublikowano 12 sierpnia Opublikowano 12 sierpnia Bad boys 4 life b.dobry smieszny akcyjniak jak sie oglada dla frajdy a nie recenzowania sztuki filmowej. moja ocena to 0 drzemek tak samo axel, zauwazylem sporo w gliniarzu odniesien do dawnych lat nawet samochody na planie to bylo zajebiste. Eddie Murphy wyglada mlodziej niz Ibisz Krzystof! moja ocena to 0 drzemek 1 Cytuj
Wredny 9 728 Opublikowano 13 sierpnia Opublikowano 13 sierpnia W dniu 12.08.2024 o 12:33, Ken Adams napisał(a): Bad boys 4 life b.dobry smieszny akcyjniak jak sie oglada dla frajdy a nie recenzowania sztuki filmowej. Ani on dobry (bardzo?wtf?), ani śmieszny. Recenzowałem porównując do innych części tej samej serii, a nie do "Czasu Apokalipsy" czy filmów Almodovara. Ostatnie dwie odsłony to typowe dzisiejsze gówno, którego nie sposób strawić, jeśli widziało się wcześniej naprawdę dobre filmy podobnego gatunku. No ale najwyraźniej netflixoza już na tyle zainfekowała społeczeństwo, przyzwyczajając do niskiego poziomu, że niektórzy nawet coś takiego potrafią określić mianem "b.dobry". Cytuj
Ken Adams 285 Opublikowano 13 sierpnia Opublikowano 13 sierpnia Nawet tytul pomylilem, bad boys 4 to ride or die jak ruff ryders a trojeczka to for life, akurat wczoraj puszczali na polsat, obejrzalem znow dla frajdy. Podtrzymuje bdb akcyjniaki, nie widze przewagi zadnej z czesci nad pozostalymi. Marcus smieszny w h*j w tych nowych odslonach, ta cala jego filozofia, przemiany a ten rodzaj humoru wywodzi sie z afro komedii kreconych na przelomie wieku i to doceniam 1 Cytuj
HenrykIggO 260 Opublikowano 15 sierpnia Opublikowano 15 sierpnia Karaoke (2022) Dwa tygodnie byłem chory i nie mogłem zasnąć. Szukałem jakiegoś ciekawego filmu na MAXie co by przy nim usnąć. Przeglądałem bibliotekę z 10 minut, po czym wpadłem na tę perełkę. Karaoke to izraelski film (tak, wiem…) o około 60-letniej parze, którzy przeżywają kryzys widoczny gołym okiem. Zarówno w związku jak i personalnie egzystencjonalny. Mają dwie córki, mieszkają w bogatej okolicy i niczego im nie brakuje, a cała historia zaczyna się w momencie gdy do ich apartamentowca na ostatnie piętro wprowadza się bogaty i światowy starszy mężczyzna. Tytułowe "Karaoke" to rodzaj zabawy, które urządza u siebie w penthousie. Więcej nie mogę zdradzić, ale film doskonale opowiada o samotności, depresji, kryzysie wieku średniego i akceptacji w swojej bańce społecznej. W ramach ciekawostki wspomnę że film nie posiada ani jednego komentarza na filmweb. Czasem warto zaufać intuicji i odpalić wyszukaną przez siebie pozycję. Bo ile można oglądać Diuny, Nolana czy Friends… 1 Cytuj
Boomcio 4 165 Opublikowano 15 sierpnia Opublikowano 15 sierpnia "Horyzont. Rozdział 1". Fajnie się oglądało, ale do kina to chyba niepotrzebnie trafiło, bo widać że to nie jest odrębny film, tylko część trylogii. Dlatego jest to w sumie kilka dopiero co napoczętych historii, które będą rozwijane. Całość ponad 2 godziny, długie, powolne kadry, ładne miejscówki. Zajebisty Kostner, to bez dyskusji. Sporo znanych twarzy z produkcji Sheridana. I tyle. Czy czekam na kontynuację? Tak, zdecydowanie. Zauważam ostatnio niefajny trend, a mianowicie: ta część kończy się gigantycznym jak dla mnie spojlerem -zarysem kontynuacji, (która już jest nakręcona tak na marginesie). Podsumowując: kawał dobrego kina w klimacie westernu z mocno zarysowanymi charakterami, twardymi kombojami i jeszcze twardszymi, złymi indianerami, dzikimi niczym Pupcio po odebraniu zasiłku dla bezrobotnych. Seans do kina na pewno nie, na dużym tv (obowiązkowo oled :D) z dobrym nagłośnieniem - taak! Cytuj
Wredny 9 728 Opublikowano 15 sierpnia Opublikowano 15 sierpnia Po ostatniej szmirze (Covenant) nie miałem zbyt wielkich oczekiwań, ale trailery Romulusa rozbudziły nadzieje, że może nie będzie lipy, a reżyser, znany z horrorów, może wiedzieć, czego ta franczyza potrzebuje. Wybrałem się więc premierowo do kina i... Nie jest źle... Nie jest to może poziom dwóch pierwszych odsłon, ale też nie ma ch#jni z Covenant. Jeśli chodzi o sferę czysto techniczną i wizualno-dźwiękową to byłoby 10/10, gdyby nie jeden dość drażniący motyw z pewną mordą wykonaną w CGI. Serio, wizualnie film ociera się o majstersztyk w swojej klasie - wszystkie ujęcia są klimatyczne w chooy, lokacje są zajebiście dopieszczone, odpowiednio oświetlone, a reżyser wie, gdzie ustawić kamerę, żeby zaprezentować nam to z jak najkorzystniejszego kąta. Podobnie nasze ulubione, obce formy życia - dużo tu klasycznej animatroniki, dzięki czemu wszystko jest naturalne i wręcz namacalne. Tym bardziej dziwi to pójście w CGI z tym jednym konkretnym przypadkiem, bo mając w pamięci podobną scenę w Alien 3, wiem że jeśli wtedy dało się to zrobić dobrze, to ponad trzy dekady później też raczej nie powinno być z tym problemu. Urządzenia, wnętrza statków/baz, ogólnie technologia utrzymana jest w tej oldschoolowej formie retro-futuryzmu znanego z pierwszej części, czy chociażby z gry Alien Isolation, więc kolejny plusik za trzymanie się tej klasycznej stylistyki. Ekipa nie drażni, ani też jakoś pozytywnie nie zapada w pamięci, za wyjątkiem Andy'ego - on akurat jest mocnym punktem filmu (szczególnie w środkowej fazie). Główna bohaterka jest ładną, naturalną dziewczyną i oczy nie bolą od patrzenia, ale nie ma w sobie za grosz charyzmy, co powoduje, że wszelkie próby zrobienia z niej nowej Ripley kwitowałem wywracaniem oczyma (aczkolwiek to nie jej wina - od dawna próbują to robić z każdą babką w tej franczyzie). Z jednej strony cieszyłem się, że dano nam zupełnie nieznanych aktorów, bo dzięki temu obserwujemy postacie, a nie nazwiska, ale z drugiej - to nadal banda no-name'ów do ubijania, tylko ciut skromniejsza liczbowo i bez debili rodem z ostatnich dwóch odsłon (Prometeusz i Covenant). Plus na pewno taki, że główna dziewucha nie jest wk#rwiającą boss-girl, jak to dzisiaj jest w modzie i ma swoje przebłyski, ale nie jest to postać, na której barkach można oprzeć ciężar takiej marki. Fabularnie akcję umiejscowiono pomiędzy pierwszymi dwiema częściami cyklu i nie najgorzej, aczkolwiek mocno po łebkach, nawiązano do pierwszego ALIENa, jako punktu wyjścia do wydarzeń w omawianym Romulusie. Trochę to wszystko było naciągane, bo np skąd się wzięły facehuggery w ilościach hurtowych (i w ogóle skąd się wziął choćby jeden) nikt nie raczył mi wyjaśnić, a próba spięcia ALIENa z Prometeuszem (na szybko sklecona za pomocą prezentacji 3D) była raczej mocno wątpliwej wiarygodności, ale doceniam, że Alvarez próbował, bo sam Scott poległ na swoim pomyśle. Oprócz wizualiów, klimatu i wierności oryginalnemu obrazowi, pochwalę również kilka nowych rzeczy, ciekawych pomysłów na zarówno zachowanie obcych, jak i na radzenie sobie z nimi - nie chcę się wdawać w szczegóły, bo byłby to spoiler, ale doceniam, że ktoś starał się wymyślić coś świeżego w obrębie serii (bo niekoniecznie ogólnie - jeden motyw znałem np z The Walking Dead). Widziałem kilka opinii, że film trzyma w napięciu, ale tak serio to ja tego nie czułem - może to wina tego, że oglądałem w kinie, gdzie dobiegają nas odgłosy osób trzecich, ale nie było tu dla mnie momentu, żebym bał się o bohaterów, czy coś (inna sprawa, że mogłem zwyczajnie mieć ich gdzieś, gdyż jak wspomniałem - nie byli jakoś szczególnie dobrze zarysowani i ciężko byłoby przejmować się ich losami). Oczywiście to nie jest tak, że nie ma tu klimatu czy coś - wszystko jest na miejscu, odgłosy, muza, świetne ujęcia, zajebiste oświetlenie... Ja chyba tak już mam, że w filmach mnie takie akcje nie ruszają i dopiero gdy zagram w grę to obawiam się o postać, którą steruję - w filmie jest mi to raczej obojętne i jestem tylko bezstronnym obserwatorem (chyba, że postać wyjątkowo mnie wk#rwia, wtedy kibicuję potworom). Dla kontrastu wspomnę teraz o tym, co zbyt oryginalne nie było. Masa... MASA nawiązań, mrugnięć oczkiem czy wręcz bezczelnie powtórzonych ujęć, motywów czy tekstów z poprzednich części - z zakończeniem włącznie (choć samo to akurat było fajne i dawało vibe takiego "nowego otwarcia"). Trochę za dużo tu fan-service'u i po tych wszystkich "swoich", nowych pomysłach, te stare wtręty trochę ciągnęły całość w dół, jakby przypominając, że jednak na dłuższą metę ciężko o coś oryginalnego i świeżego w obrębie tej marki i gatunku. Końcówka też trochę zbyt... odjechana (i mocno czerpiąca z Resurrection). Trochę niepotrzebnie te wszystkie rzeczy naraz wrzucono już teraz, w części pierwszej - tak, jakby reżyser nie wierzył, że dostanie szansę na kontynuację i chciał to koniecznie zaprezentować jeszcze w tej odsłonie. Wyszło, że trochę marudzę, ale ogólnie jestem naprawdę miło zaskoczony i z chęcią zobaczyłbym, w którą stronę marka pójdzie po tym nowym otwarciu (o ile w ogóle dokądś pójdzie), choć obawiam się powielania wytartych klisz. Nadal jednak to lepsze niż te ostatnie dziwne eksperymenty Ridleya Scotta, więc mam nadzieję, że Fede Alvarez dostanie szansę na zrobienie sequela. Romulus jest dla marki obcego tym, czym jakiś czas temu było PREY dla Predatora - światełkiem w tunelu i nadzieją na lepsze jutro. Co prawda przygoda walecznej Pocahontas miała swoje za uszami, ale w porównaniu do ostatniego wysrywu o kosmicznym rastamanie to i tak była perełka. ALIEN Romulus jest filmem dużo lepszym niż wyżej wymieniony, więc i nadzieje są większe. Dla mnie mocne 7/10 i na pewno kupię wersję fizyczną do kolekcji 2 6 Cytuj
JaskinieTerrigenoweMarvela 121 Opublikowano 16 sierpnia Opublikowano 16 sierpnia "Twisters (2024)" - naturalny, nie z przesadną pompą typowego blockbustera, z ciekawą linią dramatyczną wydarzeń i losów postaci - postaci, których motywację do walki z żywiołem, do jakiejś konkretnej w tym kierunku zmiany na lepsze aż jest to czuć. Jednak całościowo przedstawiono gawiedzi nie do końca równe dla dobrego filmu katastroficznego napięcie i atmosfera dla tego gatunku istotna. Być może zastanawiać Was będzie, czy ten film zachował coś z ducha, ot stylu i standardu jakościowego słynnego "Twister" z 1996 roku. I tak, i nie. Nie, gdyż "Twisters" bezpośrednio do klasyki poprzednika - przede wszystkim pod względem fabuły - w ogóle nie nawiązuje: dwa różne filmy, podobne tytuły, dwa różne Światy. Z drugiej strony tak, bo jak na mój gust i doświadczenie z filmem kinowym czy filmem w ogóle zachowano tu ogólny styl, ,,to coś" w jakim nakręcono "Twister" sprzed prawie 30 lat. Tak, summa summarum było to piękne, mające odpowiedni ,,stonowany rozmach" gatunku widowisko, z wieloma potknięciami i zgrzytami, co trochę humorku popsuło. Cóż, nie inaczej "Twisters" ocenię na: 7/10. Cytuj
maciucha 11 660 Opublikowano 16 sierpnia Opublikowano 16 sierpnia Zniknięcie (1988) - powiem tylko, że bardzo polecam fanom thrillerów psychologicznych. Jest akurat na najlepszym streamingu czyli cda, więc wymówek nie ma Cytuj
PiotrekP 1 907 Opublikowano 16 sierpnia Opublikowano 16 sierpnia Ostatni skaut Kolejny film, który lubię od czasu do czasu sobie odświeżyć, choć nie pamiętam kiedy go ostatnio oglądałem, poza emisją na tvnie. Duet Willis- Wayans robi robotę, zwłaszcza rozmowami między sobą. Tak, wiem, ze ten ciulowy polski lektor telewizyjny to zło itd, ale to kwestia przyzwyczajenia, bo tak też go oglądałem za pierwszym, drugim i każdym kolejnym razem. 4 Cytuj
Ryuk 1 506 Opublikowano 16 sierpnia Opublikowano 16 sierpnia Deadpool & Wolverine 7.5/10 - Jeden z lepszych filmow marvel ostatnich lat a nadal daleko do starych czasow. Te proby bycia smiesznym na sile momentami troche za bardzo widzac. 2 Cytuj
MEVEK 3 621 Opublikowano 16 sierpnia Opublikowano 16 sierpnia Alien Romulus - mnie nie pozamiatał ten film. Wyszło bardzo średnio. No nie polecam wyjścia do kina. Żadna scena nie zapadła mi w pamięć poza kilkoma nawiązaniami do klasyka. Prometeusza oceniam znacznie wyżej Cytuj
JaskinieTerrigenoweMarvela 121 Opublikowano 17 sierpnia Opublikowano 17 sierpnia "Obcy - decydujące starcie (1986)" - 4-ty seans tak wielkiego klasyku sci-fi, w ramach przygotowania do seansu "Obcy: Romulus" w kinie (IMAX!); UHD, Dolby Atmos. Nie dość, że sequel genialnego ,,Obcego" Scotta z 1979 roku ma jeden z najlepiej przetłumaczonych/spolszczonych tytułów filmowych w historii, to mało tego, jak na mój gust "Decydujące starcie" uważam za drugi najlepszy, zaraz po "Powrót Batmana (1992)", sequel w historii kina rozrywkowego, czy kina w ogóle - totalne ,,Bueno do Kwadratu!". Ten sposób widzenia całej kręconej produkcji przez Camerona, ta specyfika pracy kamery, ta cholernie dopracowana, wręcz z pietyzmem gatunku i idei budowanego świata przedstawionego i jego futurystycznych okoliczności scenografia! A ten dobór oświetlenia i jego manipulacja wraz z celowym niedoświetlaniem niektórych sekwencji filmu?! Głowa mała - coś niesamowitego! Luźna fabuła, spleciona z ważnymi informacjami, wątkami i postaciami rozbudowującymi Uniwersum Alien, której nie brakowało świetnie kreowanego napięcia, no i tej ,,ciarkogennej" atmosfery! "Decydujące starcie" oceniam baaaardzo wysoko: 10/10 z serduszkiem - film jest od dawna w mojej topce filmowej wszechczasów! Cytuj
PiotrekP 1 907 Opublikowano 17 sierpnia Opublikowano 17 sierpnia Alien Romulus Nie będę powtarzał po @Wredny bo ciężko coś tu jeszcze dopisać. Obcy w końcu jest taki, jaki być powinien, a nie ta sraka z 2012 i 2016- głównie ta druga. Zgadzam się co do końcówki, ale z drugiej strony trudno się Alvarezowi dziwić. Wziął na barki spory ciężar, obawy były jeszcze większe, ale wywiązał się z zadania z nawiązką. I za to do jego oceny dałbym wielkiego plusa. Cytuj
Rudiok 3 378 Opublikowano 19 sierpnia Opublikowano 19 sierpnia Smile - mignął w mi tu w polecajkach i fajnie się oglądało. Fabularnie faktycznie zbliżony do Ring, ale klimacik fajny, gęsty, dobrze zagrany, trochę dobrego straszenia też było. 7.5/10 Aquaman i Zaginione CGI - festiwal grafiki komputerowej, fabuła jak z kreskówki dla dzieci, postacie przerysowane do granic możliwości. Nie wiem po co to powstało, chyba tylko żeby wypełnić kontrakty. 4/10 Cytuj
HenrykIggO 260 Opublikowano 19 sierpnia Opublikowano 19 sierpnia Inni ludzie (2021) Jakiś czas temu, podczas typerka bożego Euro wygrałem książkę "Inni ludzie" od @Kmiot. Przeczytałem raz dwa, po czym postanowiłem zrobić rewatch tego filmu. Kiedyś już go obejrzałem, ale wiadomo, po przeczytaniu książki inaczej wchodzi. Co mogę powiedzieć. Dla tych, którzy czytali - film jest bardzo wierną kopią książki. Nawet linijki szesnastek są takie same (książka napisana jest jako jeden wielki zbiór kawałków hip-hopowych). Nie ma tutaj miejsca na luźne interpretacje reżyserki względem Masłowskiej. Natomiast dla tych, którzy nie czytali - pewne rzeczy będą zupełnie niezrozumiałe. Dopiero podczas drugiego oglądania dowiedziałem się co z czego wynika. Podobnie jest zresztą z najbardziej znaną powieścią Masłowskiej - "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną". Wjeżdża pięknie dopiero po przeczytaniu książki. Bo bez niej co - "Lej kurwo tę colę", "Arka Gdynia kurwa świnia" - ale śmieszne, rzeczywiście… Nie ma co spojlerować, ale sam film o współczesnej Warszawie, ciągłym życie na kredyt, bezproduktywnym fejmie i rozwarstwieniu społeczenym. Uważam, że tym bardziej stołeczni powinni go obejrzeć. Polecanko! 2 Cytuj
dominalien 267 Opublikowano 20 sierpnia Opublikowano 20 sierpnia (edytowane) Battleship (Bitwa o Ziemię) na netfliksie Wspaniali amerykańscy wojacy są wspaniali. Film oparty o grę w statki, co może pójść nie tak? Okazuje się, że niewiele, bo fabularnie właściwie nie ma się o co przyczepić. Jest prosto, bombastycznie, zgrabnie, dynamicznie, krzepiąco, heroicznie. Bardzo, ale to bardzo miło oglądało mi się o ludziach, którzy są kompetentni, chcą dobrze wykonywać swoją pracę i współpracują we wspólnym celu; bardzo mnie ucieszyło, że nie musiałem znosić wciśniętego na siłę złego, który bruździ innym dla zysku (Reiser w Obcych, ale taka postać jest właściwie w każdym innym filmie). Ja wiem, że musi być jakiś konflikt, żeby była fabuła, ale tu najazd obcych w zupełności wystarczy, i według mnie i na szczęście według twórców. Obcy są kulowi, efekty specjalne przyzwoite, ujęcia ładne, okręty piękne, technologia fajna, czego tu chcieć więcej? Przyjemny, budujący, nieskomplikowany obraz, idealny na letni wieczór. Suma dała więcej niż wszystkie składowe osobno. 8/10 Edytowane 20 sierpnia przez dominalien 2 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.