Skocz do zawartości

Featured Replies

  • 8 miesięcy temu...
  • Odpowiedzi 968
  • Wyświetleń 99,6 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Najpopularniejszy posty

  • Faktycznie Czarny Album . Efekt, którym pociągnęli wokale, to chyba po prostu odkupili od Hetfielda. Jednak biorąc pod uwagę, że na ostatnim albumie było chyba z piętnaście różnych stylów śpiewania, n

  • Gość Grzegosz
    Gość Grzegosz

    Racja, wszyscy czekają na nowy materiał zespołu Wounds.

  • Oooooou   Ouuuoooou   Uooooouuu       ok chyba juz czas przeniesc ten temat do rocka albo cafe kultura, bo poddzialu "chu,jnia" nie przewidzialem

  • 3 miesiące temu...
Opublikowano

Wszystko wskazuje na to, że nowy album w końcu wyjdzie w październiku.

 

Według nielicznych opisów kapeli, długo komponowany album ma mieć najbardziej "big, full sound" z dotychczasowych albumów, a także być "piękny i wzruszający". 

 

Mastodon Hushed and Grim

  • 4 tygodnie później...
Opublikowano

Nie wiem no.

 

Przy drugiej piosence zaczynam łapać styl nowego albumu i nawet ta pierwsza piosenka zaczęła mi się w pewnym sensie podobać.

 

Szacun dla Branna że wymyśla te wszystkie teledyski, oni to nigdy nie zrobią że teledysk wygląda tak że stoją i grają mdr

 

 

 

Opublikowano

Dobry kawałek, dawno tego nie słyszałem

 

Ostatni raz w jakimś Need for Speed czy coś

  • 4 tygodnie później...
Opublikowano

Panowie dowieźli sakramencko dobry, masywny brzmieniowo album.

 

Jeszcze ta końcówka :fsg:

Już mam z 10 odsłuchów całości i jestem kurewsko zachwycony.

  • 4 tygodnie później...
Opublikowano

Ewolucja kapeli postępuje. Mastodon zrobił już tak wiele, ale tym razem zrobił coś, czego jeszcze nigdy nie osiągnął... Nagrał album, które niezbyt mi się chce słuchać.

 

 

Przede wszystkim, sprawa jest naprawdę smutna i smętna. O każdym albumie od czasów "Crack the Skye", kapela mówi, że jest zainspirowana śmiercią którychś bliskich, a i tak dopiero tym razem serio nastrój całego niemal albumu można by opisać jako "kto umarł?". Stosunkowo proste riffy czołgają się w żałobnym tempie, a gdzieś w tle słychać jakby echo ducha, jakiś pogłos... A tak, to wokale.

 

"Teardrinker" faktycznie okazuje się najbardziej przebojowym momentem albumu, a to mówi wiele. Kiedy jeszcze niedawno ta kapela kończyła jeden utwór cheerleaderkami krzyczącymi "hej, ho, let's fakin goł!" do chorego kwaśno-uderzającego riffu "Aunt Lisa", by tuż potem od razu odpalić z dwururki rozpie'rdalające spirale riffu do "Ember City", z Brannem Dailorem nie zostawiającym złudzeń gdzie jest moc od pierwszej sekundy serią pier'dolnięć w talerze i rollem typu "50 na sekundę".

 

 

Nie mam tego chłopakom jakoś za złe. Ja sam mam 30 lat i już czuję, że głos ani palce nie wyrabiają tego, co kiedyś, no a oni mają blisko 50. Taka zmiana w ich muzyce na rzecz bardziej posępnego mroku jest oczekiwana.

 

 

Płyta brzmi trochę za bardzo, jakby była nagrywana w domu. W tym roku zrobiła to masa kapel, ale rezultaty są różne. W przypadku Mastodona, gitary są wyjątkowo mało soczyste, a całość ma lekki posmak demka - ciche i stłamszone wokale (nie wiem czemu, bo są bardzo ważne dla piosenek!), sporo bliżej nieokreślonego midowego pogłosu i hissu który nie wzmacnia żadnej partii, jeśli się nie skupisz to głównie słyszysz talerze. 

 

 

Mastodon uczcił 10. rocznicę wydania płyty "The Hunter" kolejnym albumem, który nie jest tak wybitny jak pozostałe.

Opublikowano
W dniu 31.10.2021 o 17:48, Masorz napisał:

Już mam z 10 odsłuchów całości i jestem kurewsko zachwycony.

 

A CHUJA to kogo obchodzi!!

 

mastodon przy BEHEMOCIE, to jak cziłała przy NIEDŹWIEDZIU KODIACKIM!! :-)

Opublikowano

Zamknij ryj pajacu.

3 godziny temu, ogqozo napisał:

Ewolucja kapeli postępuje. Mastodon zrobił już tak wiele, ale tym razem zrobił coś, czego jeszcze nigdy nie osiągnął... Nagrał album, które niezbyt mi się chce słuchać.

 

 

Przede wszystkim, sprawa jest naprawdę smutna i smętna. O każdym albumie od czasów "Crack the Skye", kapela mówi, że jest zainspirowana śmiercią którychś bliskich, a i tak dopiero tym razem serio nastrój całego niemal albumu można by opisać jako "kto umarł?". Stosunkowo proste riffy czołgają się w żałobnym tempie, a gdzieś w tle słychać jakby echo ducha, jakiś pogłos... A tak, to wokale.

 

"Teardrinker" faktycznie okazuje się najbardziej przebojowym momentem albumu, a to mówi wiele. Kiedy jeszcze niedawno ta kapela kończyła jeden utwór cheerleaderkami krzyczącymi "hej, ho, let's fakin goł!" do chorego kwaśno-uderzającego riffu "Aunt Lisa", by tuż potem od razu odpalić z dwururki rozpie'rdalające spirale riffu do "Ember City", z Brannem Dailorem nie zostawiającym złudzeń gdzie jest moc od pierwszej sekundy serią pier'dolnięć w talerze i rollem typu "50 na sekundę".

 

 

Nie mam tego chłopakom jakoś za złe. Ja sam mam 30 lat i już czuję, że głos ani palce nie wyrabiają tego, co kiedyś, no a oni mają blisko 50. Taka zmiana w ich muzyce na rzecz bardziej posępnego mroku jest oczekiwana.

 

 

Płyta brzmi trochę za bardzo, jakby była nagrywana w domu. W tym roku zrobiła to masa kapel, ale rezultaty są różne. W przypadku Mastodona, gitary są wyjątkowo mało soczyste, a całość ma lekki posmak demka - ciche i stłamszone wokale (nie wiem czemu, bo są bardzo ważne dla piosenek!), sporo bliżej nieokreślonego midowego pogłosu i hissu który nie wzmacnia żadnej partii, jeśli się nie skupisz to głównie słyszysz talerze. 

 

 

Mastodon uczcił 10. rocznicę wydania płyty "The Hunter" kolejnym albumem, który nie jest tak wybitny jak pozostałe.

 

Nie słuchajcie Ogórka, gdyż Mastodoni odjebali najlepszy album od Crack The Skye a on próbuje nieudolnie być Bluberem.

Opublikowano

Dla mnie chyba ich najsłabsza płyta, przesłuchałem chyba z10 razy, próbowałem się przekonać, no nie da się. Najlepsze kawałki More than i could chew i Gigantium. Przy takim Skeleton, to mozna zasnąć. Dwa dni temu słuchałem płyty Once more round, który raczej jest średniakiem w dorobku zespołu, ale takie Chimes czy Diamond zjadają swoją dynamiką, agresywnością, rytmem, całe Hushed.

  • 2 lata później...
  • 5 miesięcy temu...
Opublikowano

Cóż za koniec kurva.

 

Brent Hinds odszedł z Mastodona.

 

Nie słyszałem nigdy nic o tym, czemu. Chyba nikt tego się nie spodziewał. Może się zmęczył czy co.

 

 

Kapela będzie nadal grać. Nie powiedzieli, w jakim składzie. 

 

 

I tak oto, pod koniec 2024 w Hammond w Indianie, w ten oto sposób te CZTERY JEBANE LEGENDY zagrały po ćwierć wieku razem ostatnią piosenkę...

 

 

 

Kurde, wyglądali jak dziady. Wyglądali jak krasnoludy z Tolkiena.

Opublikowano
1 hour ago, ogqozo said:

Cóż za koniec kurva.

 

Brent Hinds odszedł z Mastodona.

 

Nie słyszałem nigdy nic o tym, czemu. Chyba nikt tego się nie spodziewał. Może się zmęczył czy co.

 

 

Kapela będzie nadal grać. Nie powiedzieli, w jakim składzie. 

 

 

I tak oto, pod koniec 2024 w Hammond w Indianie, w ten oto sposób te CZTERY JEBANE LEGENDY zagrały po ćwierć wieku razem ostatnią piosenkę...

 

 

 

Kurde, wyglądali jak dziady. Wyglądali jak krasnoludy z Tolkiena.

Kurde cały czas myślę o nich jak o młodej kapeli, przecież tak niedawno debiutowali a to już ćwierć wieku :obama:

Opublikowano

Słucham sobie "Jaguar God" i płaczę. Mam już prawie 35 lat. Pewnie już nigdy nie za mojego życia nie dostaniemy takiej kapeli, jak Mastodon.


Każdy z członków kapeli był tak wyjątkowym, niepodrabialnym wirtuozem swojego instrumentu. Mieli też trzy różne style wokalu. Ich eklektyczne style łączyły się w magicznie spójną, ale nieporówywalną z niczym mieszankę. 

 

Ich kariera to też niesamowita historia starzenia się i spowalniania. Pierwszy album był jak rodeo, nieustanne próby ujarzmienia powalająco energetycznego chaosu, surowy, niedopracowany, w którym w każdej sekundzie nie wiesz, co się wydarzy. Drugi był solidny, perfekcyjny, klasyk. W trzecim, kolesie zaczęli myśleć, rozwijać długie koncepty, mocno różnicować muzykę. Z czasem skakali w eksperymenty dla samych eksperymentów, jak mieszanka wedlowska The Hunter (ulubiony album Mastodona dla niefanów Mastodona, i najgorszy album dla fanów Mastodona). Jednak ich ostatnie albumy wydawały się coraz widoczniej inspirowane śmiercią, spójne, działające jak jedno długie dzieło, ponure. 

 

Nigdy nie było "po prostu nowego albumu Mastodona" - każdy jest bardzo namacalnym obrazem tego, w jakim stanie była kapela w danym momencie.

Opublikowano

Mastodon wystąpił na festiwalu Toola w Dominikanie, Tool in the Sand (na którym Tool został dość wybuczany za niespełnienie zapowiedzi co do setu).

 

Brenta zastąpił na koncercie znany jutjuber Uncle Ben. Nie ma na razie chyba nagrań, które pozwalałyby określić jakość. Koleś jednak raczej umie zagrać gotowe piosenki tak samo jak Brent, i śpiewać pewnie też na poziomie dziada, choć trudno ocenić po tych wideo co są na YT. 

 

 

 

 

 

Eller jest znanym fanem nie tylko muzyki metalowej, ale i grania na plejstejszyn, podając w wywiadach swoje fanostwo Symphony of the Night, FF7 czy Katamari Damacy.

 

 

 

  • 3 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

Ostatnio przeglądający 0

  • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.