Plugawy 3 687 Opublikowano 9 stycznia 2008 Opublikowano 9 stycznia 2008 nie, ale dojo to swego rodzaju pakernia Cytuj
Tori 12 Opublikowano 10 stycznia 2008 Opublikowano 10 stycznia 2008 W jakim stylu walki ubiera się kimona? Cytuj
White 23 Opublikowano 11 stycznia 2008 Opublikowano 11 stycznia 2008 Na boksie sam się walnąłem w nos jak ćwiczyłem haki . Ale to było dawno. A przed chwilą na siatkówce tak upadłem na kolana że nie moge chodzić teraz . Już wiem dlaczego te ochraniacze co je noszą siatkarze są takie ważne. Cytuj
Specu 148 Opublikowano 11 stycznia 2008 Opublikowano 11 stycznia 2008 nie, ale dojo to swego rodzaju pakernia lubie kiedy ludzie mówią "Dojo" na wynajmowaną salę gimnastyczną w lokalnej podstawówce Cytuj
Plugawy 3 687 Opublikowano 11 stycznia 2008 Autor Opublikowano 11 stycznia 2008 W jakim stylu walki ubiera się kimona? w karate dajmy na to, poza tym to potoczna nazwa karate-gi, żeby ludki mogły skumać mniej wiecej Cytuj
Gość yaczes Opublikowano 22 stycznia 2008 Opublikowano 22 stycznia 2008 Dzisiaj: biegnie koles na biezni, przychodzi jakas blacha w pelnym makijazu (na silownie - rotfl), tez wchodzi na bieznie i nie moze jej obsluzyc. Koles chwile sie czai, zaczyna z nia gadac, az w koncu (ciagle biegnac na swojej) zaczyna jej ustawiac program, poczym podwija mu sie noga i upada centralnie na ryj, a bieznia wyrzuca go na podloge. Biedny pan zalal sie krwia a ja parsknalem smiechem ;fffffffffff Cytuj
Tori 12 Opublikowano 23 stycznia 2008 Opublikowano 23 stycznia 2008 Najfajniejsze sąsytuacje na treningach ma jak przychodzą takie cwaniaczki za dychę z jakimiś ketami i innymi bransoletkami. Wtedy ich świetność i dobra mina zwykle zanika do momentów sparringów, albo technik. Śmiesznie jak kilku takich wypie.przało się na dupsko po zwykłym kopniaku do góry. Większość wyglądała jak by ich noga podporowa została szarpnięta sznurem... typowo jak w bajkach prawie backflipa robią xD A co do sparringów- tu kwestia umiejętności, ale np. na kyokushin spotkałem się z typem, co do mnie z tekstem uderzył- ej, ale nie kop mnie kolanem, nie uderzaj mnie w brzuch i uważaj na mój nos xDDD Cytuj
White 23 Opublikowano 12 lutego 2008 Opublikowano 12 lutego 2008 uważaj na mój nos ja to mówiłem do każdego przed sparingiem Cytuj
Tori 12 Opublikowano 12 lutego 2008 Opublikowano 12 lutego 2008 A jak on mi celuje nogą na głowę, to już ja mam uważać na swój? Cytuj
Lain 107 Opublikowano 20 maja 2008 Opublikowano 20 maja 2008 koleś tak się chciał popisać co to nie on, że może biegać najszybciej itp. i wywalił się na bieżni na siłce xD :megaROTFL: Cytuj
orion50 632 Opublikowano 3 grudnia 2008 Opublikowano 3 grudnia 2008 podczas ćwiczeń na ławce. wyciskam sobie to 70kg ostatnie powtórzenie i nagle brakło mocy i (pipi) na klatkę. Mostek mnie bolał z 2 tyg. spadło mi 15 KG na stopę. jakimś cudem bez miazgi Cytuj
Tori 12 Opublikowano 4 grudnia 2008 Opublikowano 4 grudnia 2008 Ostatnio na trenie pojawia się taki typek z tajskiego, lubię się z nim sparować, bo chłop ma pojęcie. Kilka trenów temu wpadło mi parę dobrych hajków na jego łepetynę, tak się chłopak wyczulił, że ostatniego ominął i z całym impetem za(pipi)ałem w drabinki na salce. 2 dni miałem palucha 2x większego.... wcale mnie nie bolało <dziecięcy foch> Cytuj
papi 2 Opublikowano 10 grudnia 2008 Opublikowano 10 grudnia 2008 Kiedyś na siłce. Jedna laska obok mnie z wysiłku puściła pierda, przy wyciskaniu sztangi. Najtrudniejsze było dla mnie to, jak się w tej sytuacji zachować. Cytuj
berr 2 Opublikowano 31 grudnia 2008 Opublikowano 31 grudnia 2008 moj numer jeden to chyba motyw jak pare lat temu wymyslilem ze sprobujemy z2 kolesiami wycisnac 140... we 3 na raz haha... wypadek polegal na tym ze ustawilismy laweczki blisko siebie i jak opuszczalismy ciezar to ja bedac na srodku przyjalem wewnetrzne lokcie kolesi na szyje i troche mnie 'zgniotlo' .... ehhh to byly czasy Cytuj
bad-garfield 0 Opublikowano 6 maja 2009 Opublikowano 6 maja 2009 (pare lat temu) Tamtego dnia mialem akurat bary. Cwiczenie na laweczce bez oparcia, bez stojakow na gryf, ciezar musialem se zarzucic, no to jazda. Zarzucilem na siebie potem przelozylem za glowe. Cyk, pyk poszla pierwsza seria, poszla druga seria, se mysle dorzuce pare kilo... dorzucilem, zrobilem serie, dwa ostatnie powtorzenia wymeczylem ostatkim sil. Pozostalo przelozyc ciezar nad glowa do przodu... i nagle problem, nie mialem juz sily, probowalem, po kilka razy ale nic, bylem juz totalnie wyczerpany, a za plecami nie mialem nic, na co moglbym odlozyc sztange, w dodatku bylem zupelnie sam. Pomyslalem wiec, puszcze najpierw jedna reka niech odpocznie, potem zmiana i to jakos dzwigne. Puscilem... reka odpoczela i kolejny problem. Mialem tak spiete miesnie, ze nie mialem sily dosiegnac do gryfu. Kark zaczal juz bolec i druga reka zaczela juz sie trzasc z wysilku, ale za nic nie moglem siegnac tego przekletego gryfu machalem lapa jak jakis niepelnosprytny i nic. Myslalem zeby jakos sie zwalic z tym na bok, ale mialem tam jakies 60kg, prawie tyle co moja waga, wiec uznalem, ze moglbym sie polamac. siedzialem jeszcze z 5 min i w rogu piwnicy zauwazylem krzeslo, doczlapalem sie do niego, kucnalem oparlem na nim jedna strone sztangi i jakos wylazlem. Nigdy, ale to nigdy w zyciu nie mialem TAKICH zakwasow. I trening poszedl w odstawke na prawie miecha. Inny przypadek Kumpel mial cwiczyc plegary atlas drazek na lince i sciaganie za plecy. Napisalem mial, bo nie sprawdzil nawet czy jest ciezar, uwiesil sie na tym z takim impetem jakby tam bylo pol tony, dziekujemy neeeeext! Nie wiem co ten chlopak wtedy bral. Innym razem temu samemu kolesiowi dorzucilismy z kuzynem po cichu jedna piatke wiecej z jednej strony, Typ walnal trzy serie na bigosa. Potem dowalilismy mu tez tak by nie zauwazyl 7kg wiecej z jednej strony na bary. To samo Wszystkie trzy serie. Jedna lapa troche zostawala w tyle ale byl twardy. Po treningu mowi, ze od miecha cos mu ciezko idzie na prawa reke, polewalismy z kuzynem a on nie wiedzial o co kaman. Wiem swinia ze mnie. Cytuj
papi 2 Opublikowano 6 maja 2009 Opublikowano 6 maja 2009 Urwało mi głowę Szkoda że nie ręce. (..) Heh przerąbane jest jak cię ciężar przygniecie, a w pobliżu nie ma nikogo kto by cię asekurował. Sam miałem takie sytuacje, przy robieniu klaty na ławeczce, że sztanga mnie przygniotła i musiałem jakoś wypełznąć z pod niej. Dlatego zawsze lepiej mieć kogoś przy sobie. Raz miałem też taką sytuacje, gdy ściągałem talerze z gryfu to kumpel mi się zapatrzył i nie ściągnął ciężaru w momencie gdy ja to zrobiłem. Dobrze że nie byłem nachylony, gryf tylko śmignął mi koło twarzy. Inaczej stracił bym parę zębów. Z innej siłowni pamiętam też, jak trener tłumaczył laikowi, jak ma brać białko. Padło zdanie, syp łyżką taką jak do zupy. Koleś źle zrozumiał i sypał przez dłuższy okres czasu białko do różnych zup. Co ciekawe i tak ładnie przypakował. Cytuj
Banny 2 656 Opublikowano 6 maja 2009 Opublikowano 6 maja 2009 Moje poczatki z wyciskaniem nie byly za fajne. Raz mi sztanga opadla twarz (XD) a dokladniej na zęby , ale dzięki Bogu zadnych nie wybila XDD Dobrze ze kumpel byl obok to szybko pomogl. Cytuj
Sztajniec 18 Opublikowano 6 maja 2009 Opublikowano 6 maja 2009 (edytowane) Pare lat temu pamietam jak amatorsko cwiczylem bica takimi fajowymi sprezynami, niefortunnie jedna wystrzelila spod nogi trafiajac mnie w twarz XD Edytowane 6 maja 2009 przez Happymieso Cytuj
El Loco Chocko 2 029 Opublikowano 6 maja 2009 Opublikowano 6 maja 2009 U mnie to roznie wyglada tylko raz sie w sumie zrobilem na amen.Kiedys robilem wiele brzuszkow na skosnej.Dochodzilo do tego ze 150-180 na serie.Zajmowalo to mase czasu ktorego chcialem oszczedzic.Po pierwszej takiej dlugiej serii wzialem wiec i "przytulilem" krazek 5 kg ale to bylo malo.Potem 10kg i w koncu 15.Tak bylo dobrze mi sie zdawalo.W nocy obudzilem sie zgiety w pol z takim bolem ze sie q.rwa ruszyc nie dalo o wyprostowaniu nie mowiac nawet.Cierpialem tak do rana az zdecydowalem sie udezyc do lekarza.Byla niedziela wiec tylko izba przyjec dzialala.Tam ogolnie lekarze mnie zbesztali ze co za duzo to nie zdrowo i dali w brzuch jakies dziwne zaszcyki rozluźniające miesnie.Do tego dostalem cos jak by gorset bo brzuch mi nie "trzymal" i moglo dojsc do uszkodzenia kregoslupa.Przez kilkanascie dni chyba nie umialem nawet sie podniesc by pilota np wziac.Musialem sie z turlac z lozka i wtedy powstac.Nauczylem sie wtedy ze wole sie nie dotrenowac niz przesadzic.Na dwa miesiace ponad bylem off ztreningow i wsjo co wtedy mialem stracilem.Zapal tez stracilem ;/ I tak do zaje.bania.Zawsze cos zbuduje z czego jestem happy by potem z jakis powodow to stracic jak i teraz zreszta.Nie umiem sie zmobilizowac po zabiegu jaki przeszedlem dwa miesiace temu.Stracilem ponad 10 kg i patrze tylko na zelastwo zastanawiajac sie czy w koncu sie rusze czy nie. Cytuj
Killabien 555 Opublikowano 6 maja 2009 Opublikowano 6 maja 2009 Niedawno znalazłem ten grupowiec i myśle, ze coś tutaj będe pisał. Na pakerni z wypadków to tylko pare razy mi spadła sztange na klate lub nie mogłem jej utrzymać i powoli pusciłem i po brzuchu musiałem ściągać. Pare razy też jak ustawiałem ławeczke na skos tro zdarzyło ise że po oparciu się ławka poleciała w dół. Cytuj
Mati 6 Opublikowano 15 maja 2009 Opublikowano 15 maja 2009 wczoraj przyszly koksy spaslaki na katowicki proaciv, zalozyli 100kg na suwnice gorna, tzn sztanga do robieia barkow. jeden spaslaczek chcial to wycisnac, przytrzymal 5s, sztanga spadla mu na glowe, koles spadl z lawki i stracil przytomnosc na 1 min ;D Cytuj
bad-garfield 0 Opublikowano 16 maja 2009 Opublikowano 16 maja 2009 Niedawno znalazłem ten grupowiec i myśle, ze coś tutaj będe pisał. Na pakerni z wypadków to tylko pare razy mi spadła sztange na klate lub nie mogłem jej utrzymać i powoli pusciłem i po brzuchu musiałem ściągać. Pare razy też jak ustawiałem ławeczke na skos tro zdarzyło ise że po oparciu się ławka poleciała w dół. Co do tej laweczki na skos powiem tylko A U C! Jesli miales tam naprawde duzo i bylo to pare razy (co to za laweczka? z parku?). Obecnie nie robie juz skosu, ale kiedys zawsze sprawdzalem czy oparcie jest dobrze zabezpieczone. Bo jesli naprawde jest duzy ciezar i takie oparcie poleci w dol....... Cytuj
kold 8 Opublikowano 3 czerwca 2009 Opublikowano 3 czerwca 2009 Wypadkow na silce nie mialem, ale ostatnio zaliczylem ostra kontuzje. Pekla mi zyla lub chuy wie co. Karnawal, wyje.balem sie biegnac w damskich butach i czuje, ze nie moge zginac reki w lokciu. Zero czucia, jakby miesnie pozrywane. Bol paskudny. Karetka, przeswietlenie, nie ma zlamania. Na drugi dzien w lewym przedramieniu mialem 29, a w prawym 35 cm. Zaladowali mnie w gips, ale to nic nie dalo, bo na nastepny dzien zaczelo mnie za bardzo uciskac i nie moglem tego gipsu nawet nosic. Zdjeli mi go i na 4 dzien mialem siniaka od nadgarstka do pachy, czyli cale ramie na bordowo. To juz prawie 2 tygodnie, reka znacznie sie polepszyla, moge pisac, walic gruche, jest jednak nadal znacznie ograniczona. Nie moge jej calkowicie rozprostowac, mam jakies paskudne, twarde zgrubienia wewnatrz lokcia (skrzepy?) i sztywne sciegna. 9.6 mam kontrole i zapytam lekarzy czy bede mogl dalej cwiczyc. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.