Carleone 31 Opublikowano 28 stycznia 2011 Opublikowano 28 stycznia 2011 (edytowane) Uwielbiam to, jak wiele można się o sobie dowiedzieć od ludzi, którzy mnie w życiu na oczy nie widzieli. Jedni uczą mnie o moim pochodzeniu, a inni o meandrach mojej psychiki. Nie no, oczywiście, wiadomo, że to wasza opinia jest prawdziwa. To wy odbieracie film "normalnie", jak należy, bez żadnych uprzedzeń, wasze podejście jest perfekcyjne, jesteście tru. To, że dwóch ludzi ma inny gust, jest niemożliwe, więc jeśli ja wyżej cenię inny film, to na pewno jest to wywołane chęcią wywyższenia się i przekonania ludzi na forum internetowym, że jestem "prawdziwym znawcą kina" (w obowiązkowym cudzysłowie, bo przecież wiadomo, że nie można znać się na czymś bardziej od nas - jedyną możliwą przyczyną wyrażenia odmiennej od naszej opinii o filmie jest pozerstwo). Nie wiem, czy zauważyliście, ale ja napisałem coś o filmie, a nie o tym, jakie konkretnie spaczenia psychiczne mają osoby, które odniosły inne wrażenia ode mnie. Generalnie, tak, "Łabędź" jest teledyskowy, i to jest wada. Jest sama obsesja, ale motywacja dla niej jest szczątkowa, czyli mamy formę bez treści, czyli teledysk. Lubię coś takiego obejrzeć, jeśli jest efektowne, no ale jednak wolę filmy od teledysków. Jezus, jaka pozerska opinia, koleś udaje że woli filmy od teledysków. Mam nadzieję, że to się nie odnosi do mnie, jedyne co napisałem odnośnie Ciebie to ''Widocznie inaczej podchodzimy do filmów''. Za to ty pierwszy zacząłeś tą głupią dyskusję tym oto postem: To "naprawdę" prawie mnie przekonało. Więc nie chrzań o gustach i guścikach bo zalatuje hipokryzją a to jak na największego znawcę kina w dziejach for internetowych nie za dobrze. Teraz zauważyłem, że wszystko na temat problemów ogqozo napisał już Manor. Edytowane 28 stycznia 2011 przez Carleone Cytuj
ogqozo 6 558 Opublikowano 28 stycznia 2011 Opublikowano 28 stycznia 2011 Jakie analogie dostrzegasz między Łabędziem a SN? chyba że masz na myśli analogie społeczne, że ogólnie o tych dwóch filmach się najwięcej mówi. Uznałbym, że są wręcz przeciwieństwami, ale to nie ja wysunąłem to porównanie. W internecie często je widzę, na Filmwebie chociażby, gdzie podaje się "Łabędzia" jako przykład na zasadzie "ale to social network słabeeee, Amerykanie som gupiiii, Black Swan dużo lepszy". Tak że widać pewną prawidłowość. Na Filmwebie jak spróbujesz pogadać to tylko cię wyśmieją, że jesteś fanem Fejsbuka i dlatego gloryfikujesz film o Fejsbuku (nie ma to jak logiczny argument), ale tutaj jest bardziej osobisty kontakt i można się czegoś dowiedzieć o kryteriach mas. No, przynajmniej próbować, bo na razie się dowiedziałem, że film jest dobry bo kobiety są głupie, a jego płytkość, dialogi z drewna i brak spójności to nie wada, tylko charakterystyczny styl Aronofsky'ego. Co nie do końca zresztą jest prawdą. Teledysk ma to do siebie, że się dużo pracuje nad reżyserią, a mało nad scenariuszem. Tutaj jest tak samo. Darren nie pisze swoich filmów i pewnie stąd taka huśtawka jeśli chodzi o ich poziom. Mimo wszystko jest bardzo dobrym realizatorem, jednak jeśli ani scenarzysta, ani reżyser nie zapragnie uwiarygodnić choć trochę postaci i przybliżyć ich psychologii, film nie przeskoczy pewnej poprzeczki. O tym, jak dobre jest tu "Social Network", niech świadczy fakt, że na koniec i tak może skorzystać z najbardziej banalnej "różyczki", ponieważ po pierwsze - pokazano dokładnie, że bohater ma wszelkie podstawy, by tę obsesję przeżywać, a po drugie - uwiarygodniono jego psychologię pokazując inne postaci i świat, który nie jest taki prosty. "Czarny łabędź" ma zakończenie oparte na tej samej zasadzie, ale jego "perfekcja" jest puentą historii, której nie pokazano - nie dostrzegłem zasady, wedle której seks z Milą Kunis miałby być drogą do perfekcji. Wobec tego powstaje wrażenie, że cała ta sekwencja powstała tylko dlatego, że Aronofsky lubi lesbijski seks. Chociaż możliwe, że po prostu starał się połączyć zbyt wiele historii w jedną. Ech, no faktycznie brzmi jakbym objeżdżał film, ale to nie tak, po prostu czasem film ma taką wadę, która przeszkadza go doceniać i tyle. Osobiście wolałbym oglądać zapętloną pierwszą (lub inną) scenę z "Social Network", niż "Łabędzia", bo jest po prostu bardziej dopracowana, bardziej wrażliwa, lepiej nakręcona, lepiej zagrana i ma dużo lepsze dialogi. "Łabędź" to inny typ filmu, no ale porównania zupełnie nie wytrzymuje, co każe się zastanawiać, czym konkretnie kierują się ci wszyscy komentatorzy z internetu, głoszący jego wyższość nad "przereklamowaną reklamówką Fejsbuka". Cytuj
Carleone 31 Opublikowano 28 stycznia 2011 Opublikowano 28 stycznia 2011 Ech, no faktycznie brzmi jakbym objeżdżał film, ale to nie tak, po prostu czasem film ma taką wadę, która przeszkadza go doceniać i tyle. Osobiście wolałbym oglądać zapętloną pierwszą (lub inną) scenę z "Social Network", niż "Łabędzia", bo jest po prostu bardziej dopracowana, bardziej wrażliwa, lepiej nakręcona, lepiej zagrana i ma dużo lepsze dialogi. "Łabędź" to inny typ filmu, no ale porównania zupełnie nie wytrzymuje, co każe się zastanawiać, czym konkretnie kierują się ci wszyscy komentatorzy z internetu, głoszący jego wyższość nad "przereklamowaną reklamówką Fejsbuka". No ale dodaj, że dla Ciebie bo z tym co piszesz np. ja się zupełnie nie zgadzam. Pierwsza scena Social Network wrażliwsza niż cały Łabędź? Często piszesz tak jakbyś przeczytał za dużo recenzji krytyków filmowych i sam nie potrafił ocenić filmu właśnie pod kątem najważniejszego - odniesionego wrażenia. Edytowałeś swojego posta 4 razy, wyszła trochę rozmowa z samym sobą, głupio to wygląda. Cytuj
Tokar 8 268 Opublikowano 29 stycznia 2011 Opublikowano 29 stycznia 2011 Darren nie pisze swoich filmów i pewnie stąd taka huśtawka jeśli chodzi o ich poziom. Darren jest współautorem skryptów do Requiem i Źródła. Taka mała uwaga psychofana, bijcie się dalej. Cytuj
Gość Opublikowano 31 stycznia 2011 Opublikowano 31 stycznia 2011 Bez zartow teraz. Wlasnie obejrzalem. Nie spodziewalem sie niczego, a dostalem swietny film. Calosc to jedna wielka fantasmagoria. Portman swietna jako plochliwa dziewczynka, ktora przechodzi transformacje na deskach sceny, jak i w zyciu prywatnym. Kunis - demoniczna, drapiezna i przepiekna kobieta. Mocarz, ogladalem ze znajomym jako film do pizzy, a skonczylo sie na tym, ze w trakcie trwania seansu nikt nie powiedzial ani slowa, pelna immersja z obrazem i chloniecie tresci. Widze ze duzo trace na tym, iz ostatnio skupilem sie glownie na blockbusterach z fabryki snow, trzeba nadrobic. Cytuj
Tokar 8 268 Opublikowano 5 lutego 2011 Opublikowano 5 lutego 2011 (edytowane) Że od strony realizacyjnej będzie perfekcyjnie to było wiadome i tutaj nie ma żadnej niespodzianki. Aronofsky byłby w stanie zrobić świetne widowisko nawet z dłubania patykiem w gów/nie. Maniery teledyskowej nie zauważyłem poza krótką sekwencją w dyskotece. Jeżeli chodzi o treść, to nie bardzo rozumiem zarzut, że niedostatecznie umotywowano stan psychiczny bohaterki. Co prawda nie znam wyników badań na temat wpływu chorego perfekcjonizmu, ogromnej presji, skrajnej nadopiekuńczości ze strony matki i zaburzeń odżywiania na możliwość wystąpienia schizofrenii, ale po tym jak została przedstawiona jej sytuacja, jakoś nie miałem problemu z uwierzeniem w problemy psychiczne Niny. Jeżeli już miałbym się czegoś czepiać to tego, że niektóre schizy wyszły trochę jak klisze z horroru klasy C i pomniejszych pierdół typu tatuaż na całe plecy nie stanowiący problemu u baletnicy tudzież nikt nie zauważa przez 2 akty, że główna aktorka krwawi Co do aktorstwa, to naprawdę nie wiem na podstawie czego można stwierdzać wyższość Eisenberga w Social Network nad którąkolwiek z pierwszo lub drugoplanowych ról w Black Swan. W SN koleś wyglądający jak rasowy nerd miał zagrać nerda. Nie wiem czy ta rola wymagała od niego jakiegokolwiek wysiłku. Wypadł przekonywająco, tylko tyle i aż tyle. Natomiast w BS Portman naprawdę dobrze się spisała. Stanowiła zarówno świetny kontrast dla lekko wulgarnej i uwodzicielskiej Kunis, jak i doskonale poradziła sobie z wątkiem stopniowego wyrywania się spod kontroli matki. Cassel był dokładnie taki jak miał być - pan i władca teatru dokładnie wiedzący czego oczekuje i nie wahający się przed użyciem wszelkich metod, żeby to osiągnąć. A na deser bardzo fajny epizod Winony. Black Swan to kolejny świetny film na koncie Darrena po przerwie na zaledwie dobrego Wrestlera. Chociaż scenariusz nie jest jakiś szczególnie szokujący, to właśnie zabiegi reżyserskie i idealnie dobrana obsada sprawiły, że facet oglądając film o balecie nie czuje się ciepły :potter: Edytowane 5 lutego 2011 przez Tokar Cytuj
ogqozo 6 558 Opublikowano 5 lutego 2011 Opublikowano 5 lutego 2011 W SN koleś wyglądający jak rasowy nerd miał zagrać nerda. Nie wiem czy ta rola wymagała od niego jakiegokolwiek wysiłku. Żadnego, nawet kwestii nie musiał się uczyć, on tak mówi na co dzień. 4 Cytuj
Ore 188 Opublikowano 19 lutego 2011 Opublikowano 19 lutego 2011 Nie myślałem, że tego doczekam ale Black Swan to pierwszy średni film Darrena. Mocno średni. Szkoda, bo po Wreslerze spodziewałem się czegoś równie mocnego. I na koniec SN >>> Black Swan. 4 Cytuj
kotlet_schabowy 2 695 Opublikowano 27 lutego 2011 Opublikowano 27 lutego 2011 W moim przypadku też nie spełnił oczekiwań. Zresztą, to też wina tego, że wszędzie się tym filmem jarają na potęgę. W każdym razie : momentami monotonny i męczący. Aktorstwo na bardzo dobrym poziomie, wiadomo. Realizacja świetna. Jednak całokształt po prostu nie trafił do końca w mój gust. Może inne czynniki miały też na to wpływ, nie wiem (nie jestem specjalnym fanem schizów bohaterów i związanych z tym zwrotów akcji w filmach, trudno) Jest to oczywiście dobry film, warty obejrzenia, zresztą sam czuję, że pasowałoby powtórzyć seans w najbliższej przyszłości. 1 Cytuj
Hejas 455 Opublikowano 28 lutego 2011 Opublikowano 28 lutego 2011 W SN koleś wyglądający jak rasowy nerd miał zagrać nerda. Nie wiem czy ta rola wymagała od niego jakiegokolwiek wysiłku. Żadnego, nawet kwestii nie musiał się uczyć, on tak mówi na co dzień. Widziałem ostatnio w TV urywek innego filmu z tym kolesiem - wyglądał i mówił dokładnie tak samo, przez chwilę myślałem, że to Social Network. Cytuj
Ölschmitz 1 522 Opublikowano 28 lutego 2011 Opublikowano 28 lutego 2011 aronofsky skonczyl sie na pi. 1 Cytuj
Labik 10 Opublikowano 9 marca 2011 Opublikowano 9 marca 2011 aronofsky skonczyl sie na pi. nie, na black swanie. wszystkie jego filmy maja to 'cos', procz jego najnowszego dziela. Cytuj
Masorz 13 197 Opublikowano 11 marca 2011 Opublikowano 11 marca 2011 "Wrestler" nie ma 'tego czegoś'. Fajny film i tyle. Cytuj
Ore 188 Opublikowano 11 marca 2011 Opublikowano 11 marca 2011 Przecież to jego najlepszy film... 1 1 Cytuj
tk___tk 4 795 Opublikowano 17 marca 2011 Opublikowano 17 marca 2011 darren zrezygnował z reżyserowania wolverine'a. podobno ze względu na konieczność rocznej rozłąki z rodziną. Cytuj
Tokar 8 268 Opublikowano 17 marca 2011 Opublikowano 17 marca 2011 To gdzie oni chcieli tego Wolverine'a kręcić, na marsie ? Poza tym z jaką rodziną ? Wieszowa rucha się już z innym, a dzieci w hollywood wychowują nianie. Pewnie wytwórnia ustawiła rating >12 i sypnęła 50 mln budżetu Cytuj
tk___tk 4 795 Opublikowano 17 marca 2011 Opublikowano 17 marca 2011 (edytowane) w japonii Deadline has heard that his withdrawal has to do with his breakup with actress Rachel Weisz, and custody issues involving their son. All but two weeks of the film will be shot in Japan (a few scenes are being shot in Canada). His withdrawal had nothing to do with the script, because I'm told that Chris McQuarrie delivered. Or even the current crisis in Japan after the earthquake and tsunami. Aronofsky simply couldn't be out of the country that long. There hadn't been a firm start date. There was once an intention to start in the spring, but the situation in Japan and Jackman's Real Steel promotional schedule pushed things back a bit. Edytowane 17 marca 2011 przez tk___tk Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.