bomberman 0 Opublikowano 11 stycznia 2008 Opublikowano 11 stycznia 2008 najgorzej jest jak sie wypije....... Cytuj
Szopeninchainz 1 Opublikowano 23 stycznia 2008 Opublikowano 23 stycznia 2008 (edytowane) Mnie najbardziej wkur.wiają łyse cwele na każdym rogu, klozecie, przystanku itp. itd. na mieście, nosz kurna gdzie byś się nie ruszył to jakieś pajace stoją w grupce zazwyczaj w "kółeczku" albo taktyka 2-3-2 i sie sadzą bo zacytuje "czego się (pipi) gapisz, w ryj chcesz??".A spotkasz jednego z nich mano-a-mano to nawet na ciebie nie spojrzy... Tak samo ochrona na imprezach czy w klubach...(pipi) ile razy wyleciałem bo stojąc na jednej sali kolega kolegi szefa ochrony kumpla jego dziewczyny ze strony cioci widział jak w tym samym czasie 10m dalej rozbiłem kufel albo robiłem borute, teleport??Telekineza??Hipnoza??Hmmm strange... Ogólnie kultura schodzi na psy, wszędzie się czai ZŁO. Trzeba mu stawić czoło...no chyba, że dokonamy oceny sytuacji i okaże się ona niezbyt gIt:)) Bo można stracić HP, Trochę krwi i wsz co mamy w inwentarzu:))):)) Ja przy sobie noszę czasami nóż ale nie mam zamiaru nikogo dźgać bo nie chce iść siedzieć za jakiegoś bałwana w dresie ;) Edytowane 23 stycznia 2008 przez Szopeninchainz Cytuj
bomberman 0 Opublikowano 5 lutego 2008 Autor Opublikowano 5 lutego 2008 dobrze mowisz zawsze sie znajdzie kozaczyna co na komendzie potrafi pozadnie z ucha strzelic.hehe ale nie zmienia to faktu ze jak sie nalezy takiemu to nie ma innego wyboru:D Cytuj
ping 9 042 Opublikowano 6 lutego 2008 Opublikowano 6 lutego 2008 zdarza mi się szlajać samemu po mieście późną nocą i o dziwo jeszcze nic mi się nie stało. (Szczęście. Odpukać w niemalowane). Grunt to prosta postawa, pewny krok, nikt mnie jeszcze nie zaczepiał. Ostatnio na przystanku pod dworcem podbił do mnie jakiś kark zapytał czy mam ogień, stałem prosto, mówię że nie mam - poszedł sobie. Potem podjeżdża autobus, znowu podchodzi ten sam gość, spytał się o coś, nie pamiętam już o co, wlazł ze mną bo jak się okazało jechał w tym samym kierunku, pytał mnie o jakąś ulicę i czy może ze mną usiąść żebym w razie czego go poinformował o odpowiednim przystanku (zawiany był lekko). No to siedzimy, gość zwierzał się ze swoich problemów, browcem chciał poczęstować a pasażerów terroryzował tekstami typu "na ch.uj sie gapisz, wpie.rdol?!". Agresor i jak się dowiedziałem w trakcie rozmowy doliniarz. Jednak pełna kultura - z gościem zero problemów, parę razy piątkę przybił, dowiedziałem się że w porządku gość jestem i że przynajmniej portkami nie trzęsę, wysiadł na odpowiednim przystanku i ani zębów nie straciłem, ani zawartości portfela. Wiadomo że może się trafić gorzej jednak grunt to nie reagować na takie osoby drgawkami i łamiącym się głosem Dzisiaj przykładowo widzę trzech gości z piwami idących po całej długości chodnika, myślę pewnie będzie chciał któryś mnie skosić z bara. idę wyprostowany jak struna (kiedyś miałem tendencje do garbienia się więc i wyglądałem nie pewnie) patrze każdemu po kolei w oczy i pełna kultura - koleś ładnie ustąpił mi przejścia. W każdym bądź razie gdyby kiedyś się na mnie miało rzucić kilku gości bądź sytuacja nie wyglądałaby zbyt ciekawa to pieprzę honor ulicy, dumę i inne pierdoły w które niektórzy z uporem maniaka wierzą, nogi za pas i jazda. Wbrew pozorom maksyma "morda nie szklanka| nie zawsze się sprawdza. Cytuj
yaczes 14 478 Opublikowano 6 lutego 2008 Opublikowano 6 lutego 2008 Moze i morda nie szklanka, ale tez zeby nie trawa Mocna psychika to podstawa w miejsciej dzungli. Duzo zalezy jednak od szczescia. Mowilem ktoregos piatku swojemu ziomusiowi, ze jak bedzie sie dalej szlajal tak po nocach (Warszawa), to w koncu dostanie wp.i.e.r.dol. Kumpel mowi: "co ty gadasz, nigdy mnie nikt tutaj nie zaczepil, powtarzasz bzdury". Po weekendzie przyszedl na uczelnie z pozszywanym ryjem ;f Nie chcial oddac telefonu ;f (Bemowo, 2 w nocy, 20 metrow od komisariatu ). Ciekawostka: mam kumpla, ktory zawsze wyjezdza z bara kolesiom idacym w grupce - nigdy nie wyniknely z tego konsekwencje. Cytuj
ping 9 042 Opublikowano 6 lutego 2008 Opublikowano 6 lutego 2008 we Wrocławiu na pewno jest o wiele bezpieczniej niż w Stolicy o której miejskie legendy słyszałem od wielu osób. Grunt to wiedzieć jakie miejsca raczej omijać, bo zawsze znajdzie się jakaś nafurana banda poj.ebów którzy chcą stłuc kogoś dla sportu ew. szybkiego zysku. Inna sprawa że lepiej mieć takich ludzi po swojej stronie, jednak nie są to znajomości którymi warto się szczycić. Nie rozumiem tylko lania ludzi ot tak, dla idei, dla zabawy. Podobnie jak bójek kibiców i wszelkich ustawek, ta cała duma i honor osiedlowego gangstera mi gówniarstwem wieje. Cytuj
bomberman 0 Opublikowano 6 lutego 2008 Autor Opublikowano 6 lutego 2008 pingu dobrze mowisz o tych wszystkich ustawkach.ale zrozum nas jara co innego i hoolsow tez.oni tez maja jakies zasady ale czesto ich nie przestrzegaj wiec trza byc przygotowanym na wszystko..ostatnio podbijaja do nas jakies szczury z 30 osob i jakiej wiary....kumpel powstal zawiazal buty podciagna dresiki i zapytal sie ktroy na solo:Dhehe zje..bali wszyscy:Dhehe Cytuj
kotlet_schabowy 2 686 Opublikowano 7 lutego 2008 Opublikowano 7 lutego 2008 Sorry ping, ale takie sytucje, jak opisujesz, zdarzają się, ale nie są żadną regułą. Fart i tyle. "Postawny krok" raczej prowokuje, oczekujesz, że prawdziwy poyeb, który z zasady podchodzi do ludzi z dużą pewnością siebie, pomyśli sobie w głowie "a, to jakiś porządny koleś", albo "nie wiadomo, może to i jakiś kozak" ? No way. Jak dochodzi do jakiegoś głupiego starcia (właśnie spowodowanego jakimś pociągnięciem się z bara czy coś), to można myśleć o solo, ale jeżeli mówimy tu o grupie szukajacej ofiary do wpier.dolu, to można chyba liczyć tylko na szybki bieg. Według mnie nie chodzić samemu to pół sukcesu. 1 Cytuj
Tori 12 Opublikowano 7 lutego 2008 Opublikowano 7 lutego 2008 Psychika to jedyny aspekt, mogę kopać 5 milionów razy piszczelami, mogą mnie oklepywać co dwa dni na treningu, ale w sytuacji kiedy 3 gości podejdzie do mnie, jak jestem sam - nogi z waty. Dlatego mam przy sobie batona, czasem jak nie mam możliwości (np. impreza, gdzie zza portek by mi wypadł) to mam w kieszeni gaz... nie chodzi o ich używanie, ale fundament bezpieczeństwa, który rodzi się w mojej głowie. Widzę jakieś zagrożenie, to nie wymiękam, przypominam sobie- "w razie największej lipy masz jeszcze koło ratunkowe", co w gruncie rzeczy daje mi wewnętrzną pewność siebie, co z kolei ciągnie za sobą to, że typy, których uznaję na starcie za zagrożenie w ostatecznym podejściu mnie omijają. Najgorszy jest singlowy spacer ze spuszczoną głową- w oczach dresów wygląda to tak-> skoro typ sam nie jest pewien siebie, nie wierzy w siebie, to tym większa i łatwiejsza dla nas szansa, żeby go oje.bać. Cytuj
Scorp1on 8 Opublikowano 7 lutego 2008 Opublikowano 7 lutego 2008 chyba lepiej zaopatrzyc sie w noz - ktos fika - wyciagasz noz i pewnie juz mieknie (nie mowie o uzyciu go tylko o pokazaniu go wsytulacji 1 on 1 bo jesli bedzie ze 3 to moze sie tak zdarzyc ze ten noz bedzie w tobie) Cytuj
Tori 12 Opublikowano 7 lutego 2008 Opublikowano 7 lutego 2008 To najgłupsza rzecz, jaką słyszałem. Zajarałbyś się, adrenalina by Ci do łba skoczyła, typ byłby po paru hopsach i skoczyłby na Ciebie... a Ty... je,b mu nóż i patrz- niespodzianka! wygrałeś konkurs i zaje.bałeś typa na smierć, wygrywając wycieczkę do pier.dla. Większość gazów miotający, jak np. smith & wesson nie rozpyla, tylko trafia strumieniem do celu, wystarczyłoby popsikać przed siebie i strumień złapałby nawet 3 typów- a wtedy masz jakieś 5-10 min, żeby się ulotnić, bo typy będą się miotać jak zombiaki przez ten czas. Z kolei baton to ostateczność. Można tym rozbić łeb, niczym arbuza, ale zachowując w miarę trzeźwe myślenie wystarczy machnięcie w łokieć, żeby typa zająć zwijaniem się z bólu na kilka chwil. Nóż to naprawdę głupota, mógłbym wymyślać tysiąc sytuacji- a co, gdyby przeciwnik... etc. 1 Cytuj
Scorp1on 8 Opublikowano 7 lutego 2008 Opublikowano 7 lutego 2008 jesli ktos z naprzeciwka mialby noz to ja bym raczej nic nie robil bo sa male szanse, wolalbym mu oddac tego fona (3510i ) Cytuj
Tori 12 Opublikowano 7 lutego 2008 Opublikowano 7 lutego 2008 No... chociaż nim, to mógłbyś go rzucić i też załatwić na amen. Cytuj
ping 9 042 Opublikowano 7 lutego 2008 Opublikowano 7 lutego 2008 (edytowane) kotlet -> oczywiście pure luck bo prawdziwy poyeb rzuci tekstem na temat wożenia się i mimo wszystko sam zaatakuje, jednak lepiej iść prosto niżeli garbić się ze spuszczoną główką. co do noża to nie polecam, w większości wypadków powoduje odmienne reakcje - zamiast przestraszyć oprycha, może go jeszcze bardziej wkur.wić. Edytowane 7 lutego 2008 przez ping Cytuj
Specu 148 Opublikowano 7 lutego 2008 Opublikowano 7 lutego 2008 noz wbrew pozorom bardzo latwo odebrac, badz uzyc na atakujacym. ale dochodzi kwestia przypadkowego zaje,bania delikwenta, co jest chyba najgorsza opcja. po co wymyslne wynalazki, wystarczy podniesc wiekszy kamien, i juz nasza sila uderzenia wzrasta kilkukrotnie, proporcjonalnie do upadajacego morale przeciwnika. w przypadku kiedy jest sie zaatakowanym na ulicy najlepiej pokazac jak najwieksza determinacje, zrobic mine wariata i ruszyc na zaczepiajacych, uwierzcie mi ze wiekszosci szybko palki zmiekna gdy zobacza ze ktos jest gotow podjac sie wyzwania, a do tego nie wyglada na poczytalnego Cytuj
Cegla 8 Opublikowano 7 lutego 2008 Opublikowano 7 lutego 2008 Pewnosc siebie pomaga, dopki nie spotkasz kogos bardziej pewnego siebie. Raz szedlem z dwoma ziomkami po pradze konkretnie szmulki - kto mieszka w wawie wie co to za okolica. Z imprezy wracalismy bylo kolo 4. Nas bylo 3 z naprzeciwka szla zdecydowanie wieksza grupa cwaniakow. Przechodzimy spokojnie obok nich, (wyraznie poczuli sie silnie i costam krzykneli). Ziomek sie odrwocil i pyta "co?". Gosc od nich klasycznie odpowiada "wpier,dolic Ci?". Na co moj ziomek "no to mi zaj,eb". I wyszedl sam do ich grupy, w takim byli szoku, ze z parskich cwaniaczkow zamienili sie male pudelki - badz co badz to troche nienaturalna sytuacja jak jeden koles wychodzi do bandy bujajacych sie frajerow. Ten typek jeszcze troche popie,rdolil "to z lewej czy prawej Ci zaj,ebac", az w koncu doszedl do wniosku "ze nas znajdzie". I skonczylo sie happy endem, odeszli z podkulonym ogonem, jezeli bysmy trafili na takich, ktorzy maja kose i nie boja sie jej uzyc, to pewnie teraz chodzil bym z dwoma dziurami w brzuchu. Cytuj
Yasio da rial madafaka 0 Opublikowano 7 lutego 2008 Opublikowano 7 lutego 2008 Moj ziomek mial kiedys sytuacje ze stal po nocy na przystanku lekko znietrzezwiony, po 2 stronie szlo 7 typa, patrzyli sie na niego, on nie odwracal wzroku, ci przeszli do niego, najwiekszy z nich zaczal standardowo sapa-co sie patrzysz itp., moj ziomek pomyslal, ze najwyzej go przekopia, ch.uj z tym, stal twardo i odpowiadal tak jakby byl pogodzony z konretnym wpier.dolem, i po chwili koles co z nim gadal powiedzial, ze pierwszy raz widzi typa co przed siedmioma nie (pipi) i rowniez sytuacja skonczyla sie happy endem, wlacznie z wylapaniem respektu na obcej dzielni+10 i przybiciem piatki xD Cytuj
kotlet_schabowy 2 686 Opublikowano 10 lutego 2008 Opublikowano 10 lutego 2008 W temacie tego "psychicznego komfortu" przy posiadania batona czy czegoś w stu procentach się z Tobą zgadzam Tori. Jednak dochodzi kolejna kwestia : yebnąć w łeb, to znowu ryzyko, że coś debilowi zrobisz, po nogach/rękach : zaboli, ale za to momentalnie od reszty atak gwarantowany. Jednak i tak lepsze to niż nic. Co do noża : raczej mało kto z nas miałby sumienie naprawdę go użyć (chyba, że ktoś by miał dobrze obcykane jakieś tam punkty, w których nie zabijesz, a zranisz, czy coś, nie znam się ), za to przypadkowo może się porobić niezła kupa. Rozwiązanie : gazówka i cześć . Cytuj
White 23 Opublikowano 11 lutego 2008 Opublikowano 11 lutego 2008 Mam kumpla który nauczył się walczyć nunchako i łazi z tym po mieście. Jakkolwiek zabawnie by to brzmiało, ale fakt jest taki że raz położył trzech typów trzema machnięciami. Bruce Lee normalnie. Z drugiej strony biorąc pod uwagę w jakiej dzielnicy mieszka jestem w stanie go zrozumieć, heh. Uważam że przed jednym czy dwoma gostkami nie warto uciekać (trzech to już zależy od preferencji ;]), z odpowiednią pewnością siebie można sobie poradzić (warto sobie co jakiś czas posparować z kolegami w razie podobnych sytuacji). A większe grupki należy omijać IMO, mimo wszystko- bo to zazwyczaj chu.je bez honoru. Kiedyś mnie skroił jeden mały łysol, cwaniak miał jakiegoś pit-bulla za sobą, myśle że jakby go spuścił to i ucieczką bym zdziałał niewiele. Dziś mam ochotę spotkać go samego, jak Bozia da... ;] Sprawy się komplikują jak się idzie z dziewczyną. Wtedy dopiero następuje walka adrenaliny (któż nie chce zostać bohaterem, nawet jeśli oznacza to złamany nos i obojczyk ;]) z rozsądkiem (przecież dziewczynie też może się coś stać), co nie? Cytuj
ping 9 042 Opublikowano 11 lutego 2008 Opublikowano 11 lutego 2008 Mocny but między oczy i po psie. Cytuj
yaczes 14 478 Opublikowano 11 lutego 2008 Opublikowano 11 lutego 2008 Ping ty to najpierw zrob tak, zebys siurasa widzial, a potem bedziesz cwaniakowal ;ffff Cytuj
ping 9 042 Opublikowano 11 lutego 2008 Opublikowano 11 lutego 2008 watpie Ale jak glanem potraktujesz to bankowo. Ping ty to najpierw zrob tak, zebys siurasa widzial, a potem bedziesz cwaniakowal ;ffff Jadę z koksem :f Cytuj
bartiz 1 615 Opublikowano 31 marca 2008 Opublikowano 31 marca 2008 Byłem przed chwilą na spacerku z dziewczyną, siedzimy sobie na ławce przy rzece (ogólnie sporo ludzi było). Ławkę obok siedzi dwóch żulików (ok. 45lat) na dość dobrej bombie (pili jeszcze piwo). Nagle idzie grupka 5 gimbusów (3 panny chyba i 2 typków) i coś tam sobie gadają. Nagle wstaje żulik i krzyczy coś w stylu "zamknijcie pyski gnoje" itp. Jeden młody pyta go "O co panu chodzi" a ten wstaje, podchodzi, ściąga czapkę (z daszkiem) i ładuje młodemu z bani, młody łapie sie za nos cały z krwi. Normalnie jak to zobaczyłem myślałem, że dziadza rozniose ale mnie panna powstrzymała, młody poszedł ławkę obok i zadzwonił na policję, przyjechali chyba po 1(!) minucie i żulik zaraz był na komendzie śmiałem mu się w ryj jak go do 3-ciej klasy pakowali Cytuj
Tori 12 Opublikowano 31 marca 2008 Opublikowano 31 marca 2008 Poważnie, takich żuli powinno się lać w pysk. To ma przepity mózg i rozum psa- raz dostanie, to drugi nie zaszczeka. Niby łatwo ich załatwić, ale jak czasem widzę regularnie takich co to stoją pod supermarketem i proszą o kasę, a każdy po 30 lat... rąk do roboty nie mają? Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.