ogqozo 6 578 Opublikowano 21 września 2017 Opublikowano 21 września 2017 (edytowane) Popowy album opisałbym w tym sensie tak. Produkcja jest ciekawa, utwory niekoniecznie. Takie "La Dee Da". Było grane na żywo przed wydaniem i myślę sobie: meh, no prawie nic tam się nie dzieje, bardzo oczywisty pomysł i wszystko, przydałoby się jakieś rozwinięcie tego jednego motywu chociaż, trudno wysłuchać do końca. Na płycie to inny utwór niż na żywo, dodano sporo ciekawych rzeczy i nawet jest fajny. Ale nic wielkiego. To kolejna płyta Foo Fighters, na której nie ma ani jednego hiciora jak "All my Life", "Pretender" czy połowa płyty "Wasting Light". Albo nawet na miarę refrenu pośredniackiego singla "Saint Cecilia", nagranego w garażu i wydanego za darmo. Na koncertach Foo Fighters publika szaleje na wielu ich hiciorach jakie zebrali, a jak grali coś z "Sonic Highways" to był czas na odpoczynek, podobnie spodziewam się teraz z tym albumem. Może jeszcze się zmieni, ale wygląda jak płyta, której za jakiś czas nie będę pamiętał. I tak wiadomo, że 100x lepszym przebojem jest "La Da Dee" zespołu The Frogs z płyty "Bananimals". Edytowane 25 września 2017 przez ogqozo Cytuj
Tokar 8 278 Opublikowano 24 września 2017 Opublikowano 24 września 2017 Jeżeli za wyznacznik popowości przyjąć wpadanie w ucho, to jedyne popowe kawałki już wyszły na singlach. Reszta to kompilacja większych lub mniejszych zamulaczy bez wyrazu. O takim Dirty Water czy Happy Ever After zapomina się w trakcie ich słuchania. Niektóre kawałki chyba też miały być "popowe", ale coś nie wyszło. Takie Sunday Rain od początku próbuje się podlizywać ładną melodyjką, ale zatrzymuje się w tym gdzieś w pół kroku, a od połowy idzie w kierunku nijakości charakterystycznej dla większości kawałków na tej płycie. The Line na początku próbuje udawać, że coś się będzie działo, że będzie skocznie i chwytliwie, a w refrenie serwuje padlinę jakby przylutowaną na pałę od zupełnie innego utworu. Na syndrom niedopasowania refrenu do reszty cierpi też Make It Right, chociaż tutaj sytuacje ratują fajne zwrotki i kombinacje z tempem w drugiej części, przez co można zaliczyć to jako trzeci i ostatni warty uwagi kawałek na C&G. A że są ułożone jeden po drugim, to powstaje wrażenie, że inwencji starczyło na epkę, a nie pełen album. Cytuj
milan 7 022 Opublikowano 24 września 2017 Opublikowano 24 września 2017 Ja nadal uważam że słuchanie Foo to ostry trolling, przecież to g,owno jest straszne xD krzyczacy pies ze swoją gównianą ekipa, gardzeeeeeee Cytuj
Hum 3 700 Opublikowano 25 września 2017 Opublikowano 25 września 2017 Kolejna płyta która przestaje interesować człowieka po pierwszy przesłuchaniu. Wszystko co miała do zaoferowania i tak było znane i osłuchane w radio przed jej premierą. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.