Iron 18 Opublikowano 1 stycznia 2008 Opublikowano 1 stycznia 2008 Nie ma tematu o jednej z najbardziej wpływowych grup Grunge, a co najważniejsze ciągle aktywnej. Jako, że jestem fanem PJ i na pewno nie tylko ja uważam, że taki temacik powinien być :smile: Zapraszam wszystkich do dyskusji na temat PJ, Eddiego czy dziwnych wpływach muzyki na dzieci generacji X Tutaj znajdziecie trochę informacji o grupie i wydanych albumach http://www.psxextreme.info/blogs.html&...p;showentry=689 Zachęcam też do przeczytania książki o PJ "Roślina" Małgorzaty Taklińskiej Cytuj
ogqozo 6 575 Opublikowano 1 stycznia 2008 Opublikowano 1 stycznia 2008 Pearl Jam - dla mnie koszmar. Strasznie pretensjonalna muzyka. Przekombinowane kompozycje kamuflują brak weny. Generalnie produkt MTV i wspomnianej "ery grunge", gdyby grali w innym okresie to nikt by na nich nie zwrócił uwagi. Cytuj
Iron 18 Opublikowano 1 stycznia 2008 Autor Opublikowano 1 stycznia 2008 Pearl Jam - dla mnie koszmar. Strasznie pretensjonalna muzyka. Przekombinowane kompozycje kamuflują brak weny. Generalnie produkt MTV i wspomnianej "ery grunge", gdyby grali w innym okresie to nikt by na nich nie zwrócił uwagi. "przekombinowane" znaczy masz na myśli te genialne teksty Edda ? Fakt, że z czasem trochę brakowało świeżości, ale pierwsze albumy są znakomite. Zakładając, że PJ jest niczym przekreślasz całą muzykę lat '90 i początki Grunge, że o Mother Love Bone, Green River , czy nawet Nirvane nie wspomnę. Chcesz powiedzieć, że teraz powstają bandy ? Np. Linkin Park, My Chemical Romance czy inne emo Twoja opinia jest nazbyt pochopna. Cytuj
Colio 0 Opublikowano 1 stycznia 2008 Opublikowano 1 stycznia 2008 nazbyt pochopna to twoja opinia jest - "Zakładając, że PJ jest niczym przekreślasz całą muzykę lat '90 i początki Grunge, że o Mother Love Bone, Green River , czy nawet Nirvane nie wspomnę." - rotfl, członkowie Nirvany lali na PJ ciepłym moczem PJ to sobie dorobiło tabliczkę 'grunge' tak btw, bo dla wielu to zwykły rock jest (alternative rock to ludzie fachowo zwą chyba) Cytuj
ogqozo 6 575 Opublikowano 1 stycznia 2008 Opublikowano 1 stycznia 2008 Dla mnie w ogóle cały termin "grunge" jest bezwartościowy - to bardziej określenie pewnego zjawiska, mody. Każdy z zespołów grunge'owych można spokojnie określić za pomocą innego gatunku. A Pearl Jam w ogóle mi nie pasuje do tego określenia, bo ja w ich muzyce w ogóle nie czuję żadnej świeżej siły, nieokiełznanej energii, szalonych emocji. Ot, standardowa rockowa młóćka. Można chwalić sobie ich brzmienie, ale na mnie ich piosenki kompletnie nie robią wrażenia. Sorry. Cytuj
Gość _Milan_ Opublikowano 2 stycznia 2008 Opublikowano 2 stycznia 2008 zwyczajna kapela z charakterystycznym wokalista i paroma fajnymi kawalkami. Dłuzsze sluchanie grozi dreszczami i skretem jelit. Cytuj
ghost. 60 Opublikowano 2 stycznia 2008 Opublikowano 2 stycznia 2008 Szanuje i darzę wielką sympatią płytkę "Ten", która jest IMO kamieniem milowym w historii rock'a, jednak jakoś nigdy nie miałem chęci/okazji obadać całej twórczości, ostatnio zaopatrzyłem się w resztę dyskografii i spróbuje sie z nią zmierzyc. Boje sie tylko troche wtórnosci, ale zobaczymy. Cytuj
Iron 18 Opublikowano 2 stycznia 2008 Autor Opublikowano 2 stycznia 2008 nazbyt pochopna to twoja opinia jest - "Zakładając, że PJ jest niczym przekreślasz całą muzykę lat '90 i początki Grunge, że o Mother Love Bone, Green River , czy nawet Nirvane nie wspomnę." - rotfl, członkowie Nirvany lali na PJ ciepłym moczem Racja Nirvana olewała PJ, a PJ olewał Nirvane te dwa zespoły nigdy się nie lubiły, choćby dla opinii, że to Nirvana wypromowała Grunge i bez niej o PJ nikt by nie usłyszał. Nazwa "Nirvana" została użyta jako przykład zespołu Grunge, którym niewątpliwie byli. PJ to sobie dorobiło tabliczkę 'grunge' tak btw, bo dla wielu to zwykły rock jest (alternative rock to ludzie fachowo zwą chyba) Na początku nikt przecież nie zdawał sobie sprawy, że robi coś nowego, a nazwa Grunge przyszła z czasem. Muzykę można klasyfikować na wiele gatunków, większość przyporządkowań do odpowiednich nurtów może być trafna, albo i nie. Na koniec ... Dla mnie w ogóle cały termin "grunge" jest bezwartościowy - to bardziej określenie pewnego zjawiska, mody. Każdy z zespołów grunge'owych można spokojnie określić za pomocą innego gatunku. A Pearl Jam w ogóle mi nie pasuje do tego określenia, bo ja w ich muzyce w ogóle nie czuję żadnej świeżej siły, nieokiełznanej energii, szalonych emocji. Ot, standardowa rockowa młóćka. Można chwalić sobie ich brzmienie, ale na mnie ich piosenki kompletnie nie robią wrażenia. Sorry. Można nie lubić Grunge'u, ale nie można powiedzieć, że on NIE istniał. Podważanie więc osiągnięć PJ na scenie grunge'u jest zupełnie bez postawne gdyż oni tworzyli tą scenę ... Pora na suche fakty.... Ruch grunge powstał w połowie lat 80. w stanie Waszyngton w USA.Już w 1984 r. istniały zespoły które w przyszłości staną się klasyką gatunku. W tym roku powstały m.in. Soundgarden, Melvins i Green River,którego muzycy utworzyli później Pearl Jam i Mudhoney. Osoby grające w tych zespołach nie były świadome tworzenia nowego ruchu. Zaliczałe się one głównie do nurtu punk rock lub heavy metal. Sklasyfikowanie jednolitości sceny Seatlle stało się faktem dopiero w roku 1988. Wtedy ktoś po raz pierwszy użył stwierdzenia ,,grunge" odnośnie tej muzyki. W tym czasie na undergroundowych scenach w Seatlle królował Soundgarden,który wydał właśnie płytę Ultramega OK. Sławę zdobywały powoli Alice In Chains i Nirvana. Dużym zainteresowaniem cieszył się też projekt charyzmatycznego wokalisty Andrew Wood'a Mother Love Bone. I w tym niezwykle ważnym momencie pojawiła się wytwórnia Sub Pop. http://pl.wikipedia.org/wiki/Grunge Cytuj
Gość _Milan_ Opublikowano 2 stycznia 2008 Opublikowano 2 stycznia 2008 jesli melvins byli grundge, to byli , sa, i beda najlepsi. cala reszta to zart. Tylko ze melvins to nie grundge, to melvins ;] Cytuj
ogqozo 6 575 Opublikowano 2 stycznia 2008 Opublikowano 2 stycznia 2008 I o to właśnie chodzi z bezcelowością tego terminu. Większość kapel, które zaliczono do grunge'u, wcale nie lubiła być tak określana. Tak samo ich fani. Jak można klasyfikować muzykę ze względu na rejon pochodzenia? Przecież takiej Nirvany czy Melvins z Pearl Jamem nic nie łączy muzycznie. Gdyby The Pixies pochodzili z Seattle, to na pewno również ich by nazywano pionierami grunge'u, ale że pochodzili skąd inąd, to nikomu nie przychodzi to do głowy. Co to za stwierdzenie, że Pearl Jam tworzył scenę grunge'u? Czy gdyby nie powstał Pearl Jam, to muzyczny świat wyglądałby jakoś inaczej? Wątpie. To taka kwadratura koła w stylu religijnym - "ruch grunge istnieje, bo stworzył go Pearl Jam. A co to jest grunge? To jest muzyka taka jak Pearl Jam". Można tak argumentować w kółko, ale ja i tak zostaję przy stwierdzeniu, że takiego zjawiska praktycznie nie było. Ot, wiele ciekawych zespołów powstało w okolicach Seattle, ale każdy to robił po swojemu. Cytuj
Iron 18 Opublikowano 2 stycznia 2008 Autor Opublikowano 2 stycznia 2008 (edytowane) Przecież "Grunge" to tylko nazwa ja Rock czy Metal ot taki pod tytuł by nadać formę temu co działo się w latach '90 i poczuć się unikatowo. Prawda jest taka, że Grunge umarł z wszystkimi kapelami z tych lat, Pearl Jam teraz to Rock bo Grunge przestał istnieć, ale czy ma to większe znaczenie. Przecież nikt nie stawia formy ponad treścią, nie ma znaczenia jakie gatunki muzyki słuchamy jeśli jakiś kawałek wpada nam w ucho to nie zwracamy większej uwagi na gatunek czy nurt. Każdy odbiera muzykę w swój sposób nierzadko klasyfikując ją według własnego "widzi mi się " począwszy od tekstu przez melodię, a na "energii"(czyli emocjach i doznaniach płynących z utworu) kończąc. [...] Ot, wiele ciekawych zespołów powstało w okolicach Seattle, ale każdy to robił po swojemu. Przecież to oczywiste, że każdy zespół jest inny i nagrywał "po swojemu" to jest ta unikatowość w muzyce. Jako muzyk wiem, że każdy podchodzi do swojej muzyki unikatowo. Każdy nosi w sobie wpływy jakiejś muzyki, jednak gdy sam tworzy dodaje coś od siebie dzięki temu może powiedzieć, że to jego muzyka. Kategorie muzyki powstały by ludzie mogli wszystko zaszufladkować, ale żadna kategoria nie zmieni samej muzyki :smile: Lubię słuchać PJ i tyle podoba mi się ich "energia" na scenie, choć chłopy swoje lata mają to robią to co kochają i za to ich cenie. Edytowane 2 stycznia 2008 przez Iron Cytuj
sobushi 0 Opublikowano 2 stycznia 2008 Opublikowano 2 stycznia 2008 znam tylko plytke TEN i pare kawalkow z innych plyt. IMO straszne to smecizny sa a Alice jest 100 razy lepsze. nie wiem, jakos wogole mi to nie podchodzi, mimo ze vedder zapuscil znowu wlosy i ostania plyta nawet nie byla taka zla Cytuj
Pelle 4 Opublikowano 6 stycznia 2008 Opublikowano 6 stycznia 2008 Pearl Jam - dla mnie koszmar. Strasznie pretensjonalna muzyka. Przekombinowane kompozycje kamuflują brak weny. Generalnie produkt MTV i wspomnianej "ery grunge", gdyby grali w innym okresie to nikt by na nich nie zwrócił uwagi. Podkreślone fragmenty : 1 - Przekombinowane kawałki ? Brak weny ? Posłuchaj kawałków "Once", "Corduroy", "Not For You", "Do The Evolution", "Even Flow", "Habit" to tylko kilka, przesłuchaj i napisz mi gdzie brak im weny. 2 - Produktem MTV to możesz nazwać sobie dzisiejszą Metallike. 3 - Np. ja bym zwrócił (i myślę że nie tylko ja). znam tylko plytke TEN i pare kawalkow z innych plyt. IMO straszne to smecizny sa a Alice jest 100 razy lepsze.nie wiem, jakos wogole mi to nie podchodzi, mimo ze vedder zapuscil znowu wlosy i ostania plyta nawet nie byla taka zla Pewnie że Alice In Chains jest lepsze jednak smęcinami to powinieneś nazwać Nirvanę, najbardziej znani a ich muzyka imo nic sobą nie reprezentuje, śmiem twierdzić że gdyby nie kawałek "Smells Like Teen Spirit" Nevermind przeszła by bez echa. Iron sprawdź PW, myślę że jeśli bardzo lubisz PJ to będziesz wniebowzięty. Cytuj
golab 1 672 Opublikowano 15 stycznia 2008 Opublikowano 15 stycznia 2008 melvins to zupełnie inna liga, lepsza Cytuj
Gość _Milan_ Opublikowano 15 stycznia 2008 Opublikowano 15 stycznia 2008 w ogole nie powinny te nazwy kolo siebie sie pojawiac, pearl jam to jakis festynowy boysband przy nich ;] Cytuj
Iron 18 Opublikowano 15 stycznia 2008 Autor Opublikowano 15 stycznia 2008 (edytowane) [...] pearl jam to jakis festynowy boysband przy nich ;] Ha ha to mnie rozbawiło, wasze subiektywne opinie zostawcie dla siebie temat w końcu o PJ, wiec proszę pisać na temat ...od razu przeskoczmy na temat czy ptasie mleczko jest lepsze od galaretki w czekoladzie anyway Słyszeliście już nowy solowy album Eddiego? info http://www.nuta.pl/plyty/plyta.html?id=918..._post_id=875479 Kawałek "Guaranteed" z nowego albumu został nagrodzony Złotym Globem, gratulacje Ed oby tak dalej :wink: info http://www.nuta.pl/news.html?nid=21952 Edytowane 15 stycznia 2008 przez Iron Cytuj
Iron 18 Opublikowano 12 maja 2009 Autor Opublikowano 12 maja 2009 Obczaja ktoś newsy ? Trasa koncertowa PJ w europie niestety bez Polski najbliższy odbędzie się w Berlinie, po za tym potwierdzone info o pracy nad nowym albumem... http://www.pearljam.net.pl/ https://www.pearljam.com/ Cytuj
Mike Patton 5 Opublikowano 14 maja 2009 Opublikowano 14 maja 2009 Trasą nazywasz 4 koncerty w Europie? Cytuj
Iron 18 Opublikowano 14 maja 2009 Autor Opublikowano 14 maja 2009 Biorąc pod uwagą że to PJ i że są w chvj starzy to całkiem sporo ps. Melvins nie są tacy źli, posłuchałem i nic do nich nie mam Cytuj
Gość _Be_ Opublikowano 14 maja 2009 Opublikowano 14 maja 2009 ps. Melvins nie są tacy źli, posłuchałem i nic do nich nie mam haha. Cytuj
Iron 18 Opublikowano 22 września 2009 Autor Opublikowano 22 września 2009 Na półki sklepowe trafił nowy album PJ "BACKSPACER" polecam obczaić oficjalną stronę http://www.pearljam.com/ gdzie można posłuchać kawałków w wersji demo, zapraszam do wymiany poglądów na temat nowego dzieła ekipy z Seattle. Cytuj
pearlfan 0 Opublikowano 22 września 2009 Opublikowano 22 września 2009 (edytowane) ja przesłuchałem już kilka [naście] razy i... nie powiem, z każdym przesłuchaniem jest coraz lepiej... fakt, to nie jest PJ za czasów Ten, nie ma brudu, nie ma rozdzierającej rozpaczy w melodiach oraz wokalu Eddiego i w sumie dobrze - nie chciałem powtórki z rozrywki. To już nie ten czas młodych gniewnych buntowników - dobrze, że zostawili pisanie protest songów młodym. Ta płytka charakteryzuje się niesamowitym optymizmem bijącym z tekstów i muzyki co moim zdaniem jest najbardziej rzucającą się w oczy zmianą [na wcześniejszych płytach ta nadzieja gdzieś tma się przebijała, ale nie była dominantą]. Według mnie porównywanie tej płyty do początków i korzeni PJ mija się z celem - wtedy to był inny zespół i inna muzyka, także my byliśmy inni [ale czasem sentyment i idealizowanie przeszłości bierze górę]. No ale wracając do Backspacer... Im dłużej słucham tym lepiej, jednak jest jedno ogólne ale... Brakuje mi tutaj "kropki nad i", miałem wrażenie, że chłopaki się powstrzymują przed puszczeniem wodzy fantazji w niektórych momentach [solówki i Eddie jakby bał się wyciągnąć, przeciągnąć końcówki w rozdzierający krzyk - a w niektórych momentach, aż się o to prosi - np. Force of Nature (mój faworyt:)]. Co jeszcze wyróżnia tą płytę? Wszystkie utwory kończą się tak troszkę znienacka... słuchamy, słuchamy nic nie zapowiada końcówki, a tu nagle ciach! To także sprawia wrażenie jakby ekipa bała się rozwinąć skrzydeł. Jeśli chodzi o teksty to są słabsze i lepsze, podobnie jak muzykę cec.huje je prostota (ale nie prostactwo): The End budzi we mnie mieszane uczucia [zwłaszcza końcówka] Got Some nadrabia stroną instrumentalną [edit: po przesłuchaniu kolejnych kilkunastu razy tekst już jest ok ], Fixer, chyba jeden z dwóch najlepszych na płycie - prosty, ale niesamowicie chwytliwy. Dobre są jeszcze Just Breathe, Johnny Guitar i wg. mnie numero uno Force of Nature. Podsumowując płyta bardziej mi się podoba od poprzedniego albumu [z tamtej tylko 3 utwory zapadły mi w pamięć - Unemployable, Come Back i Inside Job], a i n koncertach też się niektóre utwory sprawdzą [mam nadzieję, że będę mógł się o tym przekonać w PL a nie znowu w Pradze;)] Edytowane 22 września 2009 przez pearlfan Cytuj
Iron 18 Opublikowano 22 września 2009 Autor Opublikowano 22 września 2009 Zgadzam się ta płyta jest lepsza od poprzedniej, backspacer już po pierwszym przesłuchaniu wpada w ucho i prosi się o kolejne puszczenie od początku, a później raz jeszcze i kolejny raz ... Wszystko jest studyjnie doszlifowane choć kawałki jakby nie miały takiego przebicia, po włączeniu pierwszego kawałka chwila siedzenia przed kompem i okazuje się że już leci ostatni. Kawałek Just Breathe od razu kojarz się z solowym albumem eddiego, akustyczne granie w wykonaniu PJ zawsze się sprawdza, Amongst the Waves jest jakby wizytówką płyty, bardzo dobry kawałek, fajna solówka choć niezbyt wyczerpująca, Supersonic nie wiem dlaczego ale kojarzy mi się z spin the black circle, chwytliwy szybko wpada w ucho, Get some też jest fajny, Force of nature trochę zwalnia z tępa ale jest bardzo przyjemy, Speed of Sound to na tym albumie można nazwać ballada, a The End to dla mnie taki dodatek z smęceniem Eddiego, wydaje mi się że kawałek Fixer trochę nie nadaje się do promowania płyty wybrał bym inny Teraz wypada przesłuchać ver. live - Just Breathe/The End - Get Some - Unthought Known enjoy Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.