Skocz do zawartości

NBA


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ciężko będzie znaleźć tłumaczenie do takiego filmu. Z resztą jest mnóstwo filmów o NBA, które nie mają polskiego tłumaczenia, a szkoda. Mnie by w sumie wystarczył nawet angielskie napisy.

Opublikowano

 

Lakersi stracili 70 pktów w pierwszej połowie. Przestaje oglądać ich highlightsy na razie, bo za bardzo serce boli.

Oglądaj z myślą o drafcie. Ja tak mam w przypadku Celtics i serce boli zdecydowanie mniej. ;)

 

 

 

Wiele klubów wydaje się mieć obsesję na punkcie zdobycia dobrego miejsca w drafcie, ale nie wiem, czy uzasadnioną. Popatrzmy na ten rocznik - okej, podobno wyjątkowo słaby. Ale nadal, Michael Carter-Williams może być spokojnie All-Starem, jeśli nauczy się rzucać (a tego da się nauczyć), to na luzie. Numer 11. Za zawodnika o największym potencjale uważa się Giannisa z Grecji, numer 15. Trey Burke - 9. Tim Hardaway - 24! A porównajmy to sobie z pierwszą piątką draftu - Anthony Bennett, Otto Porter, Alex Len, Cody Zeller... tylko Oladipo gra choćby przyzwoicie z tego grona. Wiele osób dostało pieniądze za wyscoutowanie tych zawodników!

 

Oczywiście, większość najlepszych w historii zawodników była pewniakami już przy drafcie. Ale to mała grupa. W ostatniej audycji Jalena Rose'a i Billa Simmonsa stwierdzili obaj, że w tym drafcie nie ma talentów na miarę Duranta, za to jest wiele talentów, nawet do 10. miejsca. Skoro mówią to już teraz, to kto wie - dodając coroczny element zaskoczenia, może się okazać, że walka o wysoki wybór i "pewniaka" nie miała sensu. Przykładów, kiedy nawet bycie najgorszą drużyną i nr 1 w drafcie nie pomagały bardziej, niż nr 20 w tym samym roku, jest za wiele, by wymieniać.

Opublikowano

Bardzo fajną rzecz Jeff Van Gundy powiedział a propos oddania Luola Denga przez Bulls - że to był błąd, bo operacja polegająca na robieniu cap-space i liczeniu na wysokie miejsca w drafcie udaje się bardzo rzadko, najczęściej podpisuję się kogoś za zbyt duże pieniądze w stosunku do realnej wartości byleby miec kogoś kalibru all-star, a wylosowanie top3 draftu i jeszcze wzięcie gwiazdy to tak samo ryzykowna operacja. Patrząc na wschód NBA jak najbardziej się to potwierdza, tankowanie po picki i salary cap ostatnio przyniosło sukces hmm chyba Pacers, ale też był to długotrwały i bolesny proces trwający wiele lat i mimo wszystko trochę losowy, bo kto powiedziałby, że Paul George będzie w swoim 4 sezonie wymieniany w dyskusji o MVP ?

Opublikowano

 

 

Lakersi stracili 70 pktów w pierwszej połowie. Przestaje oglądać ich highlightsy na razie, bo za bardzo serce boli.

Oglądaj z myślą o drafcie. Ja tak mam w przypadku Celtics i serce boli zdecydowanie mniej. ;)

 

 

 

Wiele klubów wydaje się mieć obsesję na punkcie zdobycia dobrego miejsca w drafcie, ale nie wiem, czy uzasadnioną. Popatrzmy na ten rocznik - okej, podobno wyjątkowo słaby. Ale nadal, Michael Carter-Williams może być spokojnie All-Starem, jeśli nauczy się rzucać (a tego da się nauczyć), to na luzie. Numer 11. Za zawodnika o największym potencjale uważa się Giannisa z Grecji, numer 15. Trey Burke - 9. Tim Hardaway - 24! A porównajmy to sobie z pierwszą piątką draftu - Anthony Bennett, Otto Porter, Alex Len, Cody Zeller... tylko Oladipo gra choćby przyzwoicie z tego grona. Wiele osób dostało pieniądze za wyscoutowanie tych zawodników!

 

Oczywiście, większość najlepszych w historii zawodników była pewniakami już przy drafcie. Ale to mała grupa. W ostatniej audycji Jalena Rose'a i Billa Simmonsa stwierdzili obaj, że w tym drafcie nie ma talentów na miarę Duranta, za to jest wiele talentów, nawet do 10. miejsca. Skoro mówią to już teraz, to kto wie - dodając coroczny element zaskoczenia, może się okazać, że walka o wysoki wybór i "pewniaka" nie miała sensu. Przykładów, kiedy nawet bycie najgorszą drużyną i nr 1 w drafcie nie pomagały bardziej, niż nr 20 w tym samym roku, jest za wiele, by wymieniać.

 

Według mnie Parker, Wiggins i Embiid, to są pewniacy, i nikt z 2013 draftu nawet nie może do nich podskoczyć. Także bycie w TOP 3 powinno się opłacić, a zaryzykowałbym, że nawet i TOP 5 czy TOP 10.

Opublikowano (edytowane)

Nie mówię, że to nie są talenty. Ale popatrzmy, co się mówi co roku przed draftem, a jakie później ci zawodnicy robią kariery. Co roku są analizy tysięcy ludzi od tego, a i tak jedni seryjnie biorą graczy, którzy nawet się nie nadają do NBA, a inni dobrych, niezależnie od numeru. Nierzadko okazuje się, że można więcej wycisnąć z numeru 20 niż z numeru w czołówce. Pacers to świetny przykład, bo obecnie jadą pierwszą piątką wybraną z numerami: 26-40-10-18-17. I jak im idzie? A tak, mają najlepszy bilans w lidze. Porównajmy to np. z Cavaliers, którzy w ostatnich trzech latach mieli DWANAŚCIE wyborów w drafcie, z czego dwa z numerem 1, dwa z numerem cztery. I co? No przydało się z Irvingiem, który był pewniakiem do nr 1, ale w sumie ile im ten Irving dał na razie? Zobaczymy, może tym razem latem ściągną kogoś, kto jest zdrowy częściej niż kontuzjowany i ma ochotę grać w koszykówkę.

 

Nie mówię, że nie jest dobrze mieć pozycję w drafcie, ale zaangażowanie wielu ekip w walce o wybory wydaje mi się nieco przesadne, ekscytują się jak kobiety latające za butami, a taka Indiana ma solidny fundament i prędzej uwierzę, że oni znowu kogoś wynajdą. Może nie taki talent, jak Embiid czy Jabari, ale ostatecznie na tym lepiej wyjdą.

 

 

 

Wzorcowe przykłady odbudowy opartej na drafcie na pewno są, choćby Oklahoma - trafili na największy talent epoki, do niego dobrali partnerów, ustawili obronę, i teraz mają tylko nadmiar dobrych zawodników (odejście Hardena z powodów finansowych, teraz Reggie Jackson może podzielić ten los). Ale nawet w tym sezonie, nawet już mając dwójkę draftu (byli na 5. miejscu od końca - mieli więc jakieś 1 do 7 szanse na top 2 draftu), nadal potrzebowali decyzji Portland, żeby wziąć Odena, a im zostawić Duranta.

 

Następny największy talent od czasów LeBrona to CP3, i tutaj już Hornets nie potrafili jakoś specjalnie wykorzystać talentu. Mieli momenty, gdy byli świetni, ale to samo można powiedzieć o wielu ekipach w tak długim okresie, które nie musiały łapać pewniaka z draftu. Zdrowie CP3 nie pomogło - ale to też jest ryzyko, które trzeba kalkulować.

Edytowane przez ogqozo
  • Plusik 1
Opublikowano

Ale draft draftowi nie równy. Nieraz jest mało utalentowanych graczy, nieraz więcej. W drafcie 2014 zapowiada się, że będzie dużo bardzo utalentowanych graczy, a z tego kilku z potencjałem na superstara, dlatego tak wiele się o tym drafcie mówi i tak wiele drużyn niego liczy. To czy później te drużyny będą potrafiły rozwinąć danego gracza i sprowadzić mu odpowiednie wsparcie, już zależy od nich. Warto jednak mieć tę podstawę do budowy drużyny i tak jak już pisałem, wysoki pick powinien taką podstawę zagwarantować.

Opublikowano

W roku 1987 Karl Malone byl w drafcie pick numer 1, nie pamietam jakoby Utah Jazz mialo chocby 1 pierscien w tamtym czasie gdy Chicago Bulls ich powiezli w roku 1997 i 1998.

 

Jordan byl w drafcie pick nr 3 w 1987, ciezko jest okreslac zawodnikow na poczatku kariery, wiec nie wierze w draft i w to ze to sie pozniej pokrywa ze stanem faktycznym zawodnika.

Taki Dennis Rodman byl w drafcie pick numer 27, a ile pierscieni mistrzowskich na koncie? o ile dobrze pamietam 5.

2 pierscienie z detroit pistons i 3 pierscienie z chicago bulls

Opublikowano (edytowane)

Moim zdaniem Karl Malone to najlepszy PF w historii (modlę się żeby Blake rozwinął się do tego poziomu) i miał po prostu cholerny niefart bo Chicago wtedy byli wspaniałą drużyną. MJ był geniuszem koszykówki.

 

A w 84 nr 1 w drafcie był Olajuwon (jeden z najlepszych centrów ever) i on pomógł Houston zdobyć 2 tytuły (wiem, że w latach gdy Jordan grał w baseball, ale mimo wszystko - tytuł to tytuł). Więc ja bym tak nie generalizował. Niektóre nr 1 są bombowe, a niektóre cholerne niewypały (Olowokandi :confused:)

 

@ogqozo

Serio uważasz ze KD to "najlepszy talent epoki"?

Bo ja (nawet nie ulegając wtedy hype'owi przed jego draftem) nonstop będę się trzymał, że Lebron to jest po prostu fenomen i moze byc nawet lepszy od MJ'a

Edytowane przez biechu
Opublikowano

Oczywiście mam na myśli epokę po LeBronie. Myślę, że dla bywalców tematów to jasne.

 

 

Portland to też ciekawy przykład. Przegapili i Jordana, i Duranta, biorąc dwóch centrów, którzy nie dali wiele. Pamiętam, że jeszcze przed draftem 2007 wiele osób przewidywało, że dokładnie tak będzie, że Portland znowu to zrobi, Oden zawiedzie, a Durant stanie się wielki.

 

W tym roku zrobili wielki postęp, ale czemu? W sumie nikt nie wie. Wes Matthews nawet nie był w drafcie. Lillard na pewno ma znaczenie, ale dostać nr 6 to nie jest takie niespotykane. No ale OK, jakby Portland było na pierwszą rundę plaoyffów to pewnie by nie mieli szans na kogoś takiego jak Lillard. Ok, draft ma znaczenie, ale nie tak ogromne, jak wiele klubów wierzy. Z drugiej strony, jego cudowną cechą jest to, że możesz dostać dobrego albo słabego gracza, który tak czy siak będzie tani, i to chyba dla wielu właścicieli i manadżerów ważniejsze niż sam poziom. Jest w końcu coraz więcej limitów płacowych.

Opublikowano

Jordan byl w drafcie pick nr 3 w 1987, ciezko jest okreslac zawodnikow na poczatku kariery, wiec nie wierze w draft i w to ze to sie pozniej pokrywa ze stanem faktycznym zawodnika.

Jordan został wybrany w 1984r.

poza tym ocenianie zawodnika tylko i wyłącznie przez pryzmat zdobytych pierścieni jest bardzo niesprawiedliwe.

 

Moim zdaniem Karl Malone to najlepszy PF w historii (modlę się żeby Blake rozwinął się do tego poziomu) i miał po prostu cholerny niefart bo Chicago wtedy byli wspaniałą drużyną. MJ był geniuszem koszykówki.

mi Blake bardziej przypomina Barkleya, który moim skromnym zdaniem był ciut lepszy niż Malone. przed Griffinem jeszcze dłuuuga droga i sporo musi się jeszcze nauczyć by być wymienianym jednym tchem z powyższą dwójką.

 

co do draftu to ogqozo trafił w samo sedno. w końcu NBA to jest biznes i założe się, że 80% właścicieli nie myśli o mistrzostwie (co nie znaczy, że o nim nie marzy;) ale przede wszystkim o tym by się kasa zgadzała. mam też wrażenie, że wielu oczekuje w tym roku powtórki z 2003 (dla przypomnienia: James, Wade, Bosh i Melo w top5).

 

wczoraj skończyłem lekturę Dream Team McCallum'a. musiszmieć dla fana NBA. dla tych starszych, którzy zaczynali w latach 90-tych będzie to sentymentalna podróż do początków fascynacją NBA a dla młodych ciekawa lekcja historii. książka pełna smaczków i historii, który nie znałem i spojrzenie na ludzką stronę legend z Drużyny Marzeń.

  • Plusik 1
Opublikowano

Popieram, Dream Team to zacna książka. Przyjemnie się czyta, fajnie przedstawione kulisy tej drużyny. Co więcej ta książka zainspirowała mnie do upolowania innych, niedostępnych w j.polskim - czyli The Jordan Rules i When the game was ours. Czekam też na coś nowego od wydawnictwa SQN, bo robią kawał dobrej roboty z książkami o NBA.

Opublikowano (edytowane)

Jak tak zachęcacie to też musze nabyć Dream Team. Wczoraj Dream Teamem na pewno nie byli Cavs, porażka 44 punktami z Kings to chyba najwyższa pora pozbyć się trenera i sprowadzic kogoś, kto potrafiłby poustawiać grę w drużynie mającej teraz tak naprawdę 2 all starów, kilku fajnych strzelców i podkoszową siłę Varejao. Anthony Bennett już został okrzyknięty najgorszą jedynką wszechczasów i nie ma co się dziwić, nawet Kwame Brown miał lepszy pierwszy sezon i nie bardzo widać perspektywy dla Benneta, gość ewidentnie wygląda na kogoś, kto miałby problem nawet w PLK ze zdobywaniem punktów. No i jest autorem prawdopodobnie najlepszej zasłony w historii NBA

 

832477570.gif?1389211965

 

Anthony Bennett (2013)   10.4min/ 2.4pkt/ 26.9%/ 2.2zb/ 0.2ast
Greg Oden (2007)   22.8min/ 8.0pkt/ 52.7%/ 7.0zb/ 0.7ast
Andrea Bargnani (2006)  21.4min/ 9.7pkt/ 39.8%/ 3.7zb/ 0.6ast
Andrew Bogut (2005)  27.6min/ 8.9pkt/ 53.8%/ 7.5zb/ 2.1ast
Kwame Brown (2002)  11.1min/ 3.1pkt/ 37.1%/ 2.9zb/ 0.4ast
Michael Olowokandi (1998)  28min/ 9.6pkt/ 43.4%/ 7.8zb/ 0.5ast
Pervis Ellison (1989)  24.1min/ 7.3pkt/ 42.5%/ 5.3zb/ 1.9ast

To dotychczasowa lista nr 1 draftu, którzy od 1985 roku nie zdobywali minimum 10 punktów.

Edytowane przez Bartg
Opublikowano

Duncan to inteligentny koleś, wiadomo, ale tym mnie rozwalił. Co do Diawa. Grantland walnął ładną grafikę rzutów Dirka z tego meczu, gdy krył go Diaw:

 

iUnfXySWqiQIJ.png

 

 

 

 

Anthony Bennett jest niesamowicie zły w wielu elementach gry. Ale gdyby poszedł, jak oczekiwano, z nr. 6, to pewnie nikt by rabanu nie robił. Było już trochę beznadziejnych zawodników wybranych w top 6. Jednak ten nr 1 mu ciąży, ponieważ miesiące mijają, a on nadal jest bardzo mocnym kandydatem do miana najgorszego w historii.

Opublikowano

Bulls to może byc historia tego sezonu tak w ogóle, Rose kontuzja, oddanie Denga, podpisywanie graczy byle zapełnić skład, a oni nadal wygrywają, jednak Tom Thiboddeau to mistrz defensywy i wygrywania brzydkich meczy, ale Bulls nadal mocno trzymają się na 5 miejscu na wschodzie i do tankowania im daleko.

Opublikowano

Thibo to defensywny geniusz ale historia jest za mało... medialna(?), żeby dać mu kolejną nagrodę trenera roku. mój typ nr 1 to zdecydowanie Jeff Hornacek, który z kandydata do liderowania Power Tanking zrobił drużynę na miarę play-offs na zatłoczonym zachodzie. i jestem pewien, że brak Bledsoe nie wpłynie na nich tak źle jak się niektórzy spodziewają.

Knicks znowu wygrywają i walczą z BKN o ósmą lokatę na zachodzie a ja patrzę na te tabele i nie wiem czy się śmiać czy płakać widząc na wschodzie 4 (słownie CZTERY!) drużyny z dodatnim bilansem.

i jeszcze tak ciekawostka. dzisiaj pierwszy raz w tym sezonie zerknąłem na tabelę najlepszych strzelców i jedna rzecz mnie zaskoczyła. aż 16 graczy zdobywa 20+ pkt/mecz. w poprzednim sezonie było ich ledwie 9-ciu, i był to najgorszy wynik od bardzo dawna. nie chciało mi się grzebać rok po roku ale obstawiam, że tak źle nie było od lat 50-tych. w 11/12 było ich 12 więc wydaje się, że strzelcy powoli wychodzą z dołka. szukałem jeszcze jakichś haczyków w tym zestawieniu i wschód ma oczywiście mniej graczy bo 6-ciu ale za to dwóch w top3. oczywiście Melo i James, których od Duranta dzieli przepaść w postaci prawie 3,5pkt. więc zapomnijcie o porównaniach James-Jordan bo to KD jest nowym Michael'em trollface.png

Opublikowano

Na razie się utrzymuje trend który pisałem, Toronto kontynuuje dobrą formę, Atlanta jakoś się trzyma, Millsap dostał więcej akcji więc nie brak aż tak bardzo Horforda. Knicks i Nets doszli do zdrowia i zaczynają porządnie grać. Knicks musieli po prostu spiąć du'py w obronie i zaczynają to robić, oczywiście musi to robić Chandler a nie trener, który chyba mniej ogarnia ten temat. Bulls, jak na osłabienia składu, trzymają się nieźle, ale zobaczymy, jak na długą metę. Wizards nadal zawodzą... choć pokonali dzisiaj chociaż Bulls.

 

Jednak z kolei Celtics i Bobcats przestali zaskakiwać i zaczęli... przegrywać. Nadal w dole jest Cleveland, to wygląda jak kompletny chaos. Ta ekipa tak naprawdę gra naprawdę wyraźnie gorzej od Bobcats, Bostonu, a także ekip z NY, gdy są zdrowe. Ostatni mecz to porażka 44 pkt. z Sacramento.

Opublikowano

 Knicks musieli po prostu spiąć du'py w obronie i zaczynają to robić, oczywiście musi to robić Chandler a nie trener, który chyba mniej ogarnia ten temat. 

 

Twoje źródło zapomniało Ci powiedzieć, że Chandler nie grał w praktycznie 5 ostatnich meczach :teehee: Teraz zagadka dla Ciebie - ile razy Knicks wygrali w ostatnich 5 meczach i jaki wpływ miała na to obrona Chandlera ?

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...