Gość Opublikowano 26 lutego 2011 Opublikowano 26 lutego 2011 Nikt nic nie napisze o meczu Heat-Bulls? Akcja Rose na 16 sekund przed końcem cudowna, a rzut Denga genialny. Rose na MVP a Bulls na mistrza!!! Cytuj
ogqozo 6 578 Opublikowano 26 lutego 2011 Opublikowano 26 lutego 2011 Ten mecz... utwierdził mnie w pewności, że LeBron jest lepszym graczem niż Rose. To jest ewidentne. Widać jak na dłoni. Jednakże utwierdził mnie też w pewności, że Bulls to lepszy zespół niż Heat. Bulls już teraz, po pół roku pracy trenera Thibbodeau, są najlepszą defensywą w lidze. W pierwszej połowie nie nadążali, ale w drugiej zamrozili Heat, uniemożliwili podawanie, przez bodaj 22 minuty nikt poza LeBronem i Wade'em nie zdobył punktu (Chris Bosh oddał w meczu 18 rzutów, trafił jeden). Dodajmy do tego, że Wade znowu nie za bardzo wyrabiał w defensywie i wyjdzie nam, że Heat to w ważnych meczach one-man team, i to przegrywający one-man team, tak samo jak Cavaliers. Brawo, LeBron, wszystko zmieniłeś swoją decyzją. Czy Bulls na mistrza, to nie wiem. Mimo że grali z dwoma zawodnikami Heat, na swoim parkiecie, i tak walka o zwycięstwo toczyła się do samego końca. W tym roku chyba naprawdę wszystko może się zdarzyć. Moim faworytem byli Celtics, ale oddanie Perkinsa i Erdena to dziwny krok. Albo podpiszą jakiegoś centra, albo nie wiem, co oni sobie myślą. Tutaj dużo będzie zależeć od zdrowia, nikt tego nie przewidzi. Ale ciągle nie powiem, że faworytem są Spurs. No i oczywiście nie Dallas... co nie? Lakers słabi... Bulls? Oni jeszcze nie wygrali jednej serii w playoffach. W serii do 4 zwycięstw jednak stawiałbym na Heat... chyba. Cytuj
Gość Opublikowano 26 lutego 2011 Opublikowano 26 lutego 2011 (edytowane) sorki ogorek, ale nawet na Saturnie wiedzą o Twoim romansie z LBJ, więc o komentarz w sprawie LBJ/ Rose = MVP poproszę fanów Clevland Edytowane 26 lutego 2011 przez Gość Cytuj
ogqozo 6 578 Opublikowano 26 lutego 2011 Opublikowano 26 lutego 2011 Nie wiem, co jest takiego romantycznego w tym, że stwierdzę, iż lepszy gracz jest faktycznie lepszy. Nie mówimy o jakimś zaawansowanym problemie, trudnym porównaniu typu Dirk/Gasol/Love, mówimy o graczach, przy których róznica statystyk jest wielka, którzy właśnie zagrali przeciwko sobie i było widać różnicę - bardzo wyraźnie, bo pełnili podbne funkcje i często stali naprzeciw siebie. Wynik też o tej różnicy świadczy, bo jeśli zespół pięcioosobowy wygrywa z LeBronem i nieuważnym w obronie Wade'em tylko o kilka punktów, to matematycznie jest niemożliwe, żeby któryś z tych pięciu był lepszy od LeBrona. Wtedy ten mecz byłby zupełną masakrą na rzecz Bulls. Jak stwierdzę, że LeBron jest także lepszy od Russella Westbrooka czy Steve'a Nasha, to też będzie romantyczne? I proszę nie mówić, że jestem niechętny Rose'owi, bo go bardzo lubię. Ale mówię rzeczowo i prosiłbym o rzeczowe argumenty w odpowiedzi. Rose to świetny gracz, ale zrobienie z niego MVP sezonu to szaleństwo. Za parę lat wszyscy będą się dziwić. Rose to taki tegoroczny Kevin Durant, gracz zasługujący bardziej na nagrodę "za postępy", "za pozytywne zaskoczenie", "za new challenger appears" niż na miano najlepszego gracza ligi. Durant skończył ostatni sezon na drugim miejscu głosowania MVP. Koleś, który był jednym z dwóch równorzędnych liderów zespołu na ósmym miejscu w swojej konferencji, zespołu spoza top 10 ligi. W tym sezonie Durant gra gorzej? Nie. W tym sezonie Oklahoma gra gorzej? Nie. Teoretycznie Kevin powinien więc walczyć w tym sezonie o MVP, prawda? Ale nie walczy, bo wszyscy się kapnęli, że postępy postępami, natomiat Durant wcale nie jest (jeszcze?) najlepszym graczem, że nie jest nawet najlepszym graczem Thunder. To nie jest mój romans z LBJ ani z Westbrookiem. To jest sensowna argumentacja. Cytuj
Gość Opublikowano 26 lutego 2011 Opublikowano 26 lutego 2011 No, ale ty sprowadzasz grę zespołową, tylko do statystyk pojedyńczych zawodników. Co z tego, że LBJ rzuca po 30 punktów na mecz, skoro ten mecz przegrywa? Ma gorszych partnerów? To z kim by jeszcze musiał grać, żeby w końcu mógł wygrać z potencjalnie słabszym rywalem? Sorki za cytat z onetu, ale dobrze to skomentował M.Jordan "Nie przyszłoby mi do głowy, by zadzwonić do Larry’ego Birda czy Magica Johnsona i powiedzieć: zróbmy drużynę, będziemy wygrywać. Ja chciałem zlać tych gości!". Facet sobie może rzucać i po 100 punktów na mecz, ale jak nie umie pociągnąć za sobą drużyny, to dalej będzie przegrywał 100:101. Larry Bird w dwa lata wywindował Celtów z najgorszej drużyny ligi na mistrza,a na setę nie miał takich statystyk jak LBJ. Ten sport, to nie tylko cyferki i nie tylko przez ich pryzmat powinni, być oceniani gracze. Cytuj
balon 5 381 Opublikowano 26 lutego 2011 Opublikowano 26 lutego 2011 Co do cyferek Larego B. to w niektórych sezonach, szczególnie tych topowych dla Bostonu, to statami wcale nie ustępował Bronkowi.. Cytuj
Gość Opublikowano 26 lutego 2011 Opublikowano 26 lutego 2011 (edytowane) OK, ale wątpie, by miał wybitnych parnerów w drużynie, która zrobiła w dwa lata taki postęp(w sumie nawet po roku ze stanu 29-53 przeszli na 61-21),a LBJ odwiecznie się tłumaczyło, jakie to Clevland nie jest słabe. No i ja piszę o pierwszych latach gry, a nie o topowych. Teraz zaczyna się robić to samo, tak jakby Miami potrzebowało na każdej pozycji mieć najlepszych graczy w lidze, a bo to Wade śpi, a to Bosh nie trafia, a reszta to leszcze. Jak innym Bullsom nie szło i przegrywali 84-90, to MJ wciskał gaz do dechy i nagle się robiło 91-90. Tak robią liderzy. Nie ważne jak się zaczyna, tylko jak się kończy. Akurat w ostatnim meczu lepiej skończył Rose. Edytowane 26 lutego 2011 przez Gość Cytuj
ogqozo 6 578 Opublikowano 26 lutego 2011 Opublikowano 26 lutego 2011 No, ale ty sprowadzasz grę zespołową, tylko do statystyk pojedyńczych zawodników. Co z tego, że LBJ rzuca po 30 punktów na mecz, skoro ten mecz przegrywa? Ma gorszych partnerów? To z kim by jeszcze musiał grać, żeby w końcu mógł wygrać z potencjalnie słabszym rywalem? Sorki za cytat z onetu, ale dobrze to skomentował M.Jordan "Nie przyszłoby mi do głowy, by zadzwonić do Larry’ego Birda czy Magica Johnsona i powiedzieć: zróbmy drużynę, będziemy wygrywać. Ja chciałem zlać tych gości!". Facet sobie może rzucać i po 100 punktów na mecz, ale jak nie umie pociągnąć za sobą drużyny, to dalej będzie przegrywał 100:101. Larry Bird w dwa lata wywindował Celtów z najgorszej drużyny ligi na mistrza,a na setę nie miał takich statystyk jak LBJ. Ten sport, to nie tylko cyferki i nie tylko przez ich pryzmat powinni, być oceniani gracze. Nie przedstawiasz jednego konsekwentnego kryterium, tylko rzucasz luźne zdania, które nie składają się na "Rose MVP". Statystyki może nie mówią wszystkiego, ale są JAKIMŚ wyznacznikiem, a wyznacznik dla domniemanej "najlepszości" Rose'a zostaje ciągle tajny. Bo go nie ma. Tak samo jak z Durantem w zeszłym roku. Mówiłem, że Durant to nie MVP, to parę osób pisało "oj bo ty kochasz LeBrona". Znajdźcie mi faktycznie lepszego gracza, a nie kolesia, który za rok będzie grał tak samo, a nikt na niego już nie będzie głosował w MVP. Magia. Skoro gadasz o tym, jaki super jest Larry Bird, no to powinieneś krzyczeć "Ginobili na MVP!", bo to Spurs są najlepszą drużyną ligi. Co więcej, nie miałbym wątów do takiej opinii, ale o dziwo nie widzę nikogo, kto by koronował Argentyńczyka. Nie, argument o "inspirowaniu do zwycięstw" pojawia się tylko wtedy, kiedy akurat drużyna gracza, za którym agitujemy, wygra mecz. Skoro ty nie piszesz "Gino na MVP!", to znaczy, że przyjmujesz do wiadomości, iż wynik drużyny nie jest automatycznie tożsamy z poziomem zawodnika. Brak konsekwencji. Ten cytat z Jordana to w ogóle nie wiem, co ma znaczyć w tym kontekście. LeBron się kumpluje z Wade'em i Boshem od czasów, kiedy jeszcze nie grali w NBA. Magic jak pokonywał Birda w finale to miał Worthy'ego i Kareema, no faktycznie strasznie tam jeszcze Jordana brakowało. Ponadto gdyby Bosh "1-18" grał na poziomie Larry'ego Birda, to w ogóle nie byłoby tej dyskusji, bo Heat rozjechaliby Bulls. Więc nie wiem, na co ten cytat ma wskazywać. Kumple Brona zagrali słabo w tym meczu, Heat przegrali. W innych meczach grają lepiej, Heat wygrywają. W tym meczu LeBron był lepszy od Rose'a, ale Heat gorsi od Bulls. W całym sezonie Heat grają lepiej od Bulls, LeBron lepiej od Rose'a. No nie wychodzi mi z tego Rose na MVP. Nie mówię, że LeBron nim jest, no ale gra lepiej i ma lepszy bilans, więc jakby trudno go mi postawić niżej niż Rose. Cytuj
Gość Opublikowano 26 lutego 2011 Opublikowano 26 lutego 2011 (edytowane) Nie całkiem, bo jednak ważny jest czynnik indywidualności(statsów, widowiskowość gry itd.), który (tu się zgadzam) LBJ ma wyższy niż Rose czy Ginobili, ale z kolei wpływ Rose i Manu na grę swoich teamów jest wyższy niż LBJ. Dla mnie to ma większe znaczenie, bo tylko tylko, to się liczy w ogólnym rozrachunku jeżeli chodzi o ten sport. Rose i Manu... No cóż, tak jak wspominałem, czynnik indywidualności jednak ma znaczenie Cytat z Jordana tłumaczyłem. LBJ ma być gościem który ma robić różnice, bo co to za problem robić team z najlepszych graczy na swoich pozycjach w lidze? Czy Celtics w 1981 miało samych najlepszych graczy? Bullsi 1991? Czy w każdym z tych przypadków wszyscy gracze grali super przez cały sezon, przez każdy mecz playoffów, w finale? Czy to nie tam decydowali o tytule ludzie pokroju MJa? To jeszcze nie taki problem, że się w Miami taki dream team robi, ale to, że dalej się tłumaczy przegrane, jak za czasów gry w Clevland (czyli nieudolnością partnerów). Jasne, że bilans Miami jest lepszy, ale juz drugi raz przegrali z Bullsami, a to też ma znaczenie w takim wyborze. Sam uznałeś, że Heat bez LBJ to nie Heat, ale po przegranej znowu zaczyna się stała gadka, że zawiedli partnerzy. Jak Bulls nie będą wygrywać z dobrymi drużynami, mimo dobrych statsów Rose'a, to go nie będę stawiał wyżej niż Jamesa i tyle. Edytowane 26 lutego 2011 przez Gość Cytuj
ogqozo 6 578 Opublikowano 26 lutego 2011 Opublikowano 26 lutego 2011 Mieszasz sprawy, gadając o mistrzostwie. MVP to nagroda dla najlepszego gracza sezonu regularnego, mistrzostwo to nagroda dla najlepszej drużyny playoffów. MVP przyznaje się na koniec sezonu, nie wiedząc, jak będą wyglądały playoffy - za to, co było w sezonie i tylko za to. Nie jest to nagroda dla gracza, który najbardziej przypomina Majkela, tylko dla najlepszego. (Przynajmniej tak powinno być, ale Rose czy w zeszłym roku Durant udowadniają, że nie dla każdego.) No ale oczywiście nie można porozmawiać sucho o tym, co gra w tym sezonie regularnym Rose, bo wtedy nijak nie wyjdzie, że jest najlepszym graczem ligi. Trzeba zacząć gadki o Michaelu Jordanie. LeBron ma robić różnicę? Gdyby grał na poziomie zwykłego zawodnika Heat, mecz byłby masakrą. A tak zabrakło jednej celnej trójki, by walka toczyła się do ostatniej sekundy. Ba, LeBron miał dodatnie +/- w tym meczu, a Rose ujemne. Bulls wygrali, ale ten moment, gdy LeBron walczył z Rose'em, wygrali Heat. To się nazywa robienie różnicy. LeBron ma zdecydowanie najwyższe +/- w całej lidze. Nie robi różnicy? No tak, poza tym, że Heat zdobywają dzięki więcej punktów i mniej tracą, to faktycznie żadną. Inne metody mierzenia wpływu gracza na wynik, jak Value Added, też stawiają LeBrona na szczycie, a Rose'a w drugiej dziesiątce. Tak, wiem, Rose wysyła mentalne prądy, nieuchwytne w statystykach, czyniącego go lepszym graczem, ale hej, jeśli popatrzeć na tak prostacką rzecz jak różnica punktów, to LeBron robi największą różnicę. Cytuj
Gość Opublikowano 26 lutego 2011 Opublikowano 26 lutego 2011 Piszę o MJ czy Birdzie, bo oni byli MVP sezonu zasadniczego, w swoim czasie dominowali w lidze i zakładali złote pierścionki. Wspominam o mistrzostwie odnośnie ciągłego tłumaczenia porażek LBJ i to nie ważne w której fazie rozgrywek. Masz rację co do statystyk, w tym świetle Rose blednie przy LBJ, ale MVP nie zawsze zdobywa gracz, który ma najlepsze statsy. Właśnie nie bardzo rozumiem wybór Duranta na MVP, biorąc pod uwagę pozycję jego drużyny w lidze. Przecież ja nie twierdzę, że LBJ nie zasługuje na MVP(właśnie patrząc na to jak wysoko są Heat i jak w ogólnym rozrachunku grają), tylko, że Rose zasługuje bardziej, jak na dzień dzisiejszy. To jest moja subiektywna ocena, której nie opieram na cyferkach, w których strasznie się lubujesz, a na włsnych odczuciach, których przeca nie ukrywam. Cytuj
23kowal 55 Opublikowano 1 marca 2011 Opublikowano 1 marca 2011 Heat mają najgorszą ławkę w lidze a to często zmusza ich starterów do dodatkowego wysiłku. gdyby we wspomnianym meczu Bosh trafił o jeden rzut więcej (najgorszy występ od chyba '78 roku) sprawy mogłyby się potoczyć zupełnie inaczej. no ale nie trafił, w dodatku w ostatniej akcji Wade bezsensownie poszedł na pomoc do Rose'a i było po meczu. ale mecz meczowi nie równy. combo Wade-James jest ofensywnym potworem zdolnym wygrać we dwójkę z każdą drużyną w lidze. tak jak we 2 grali przeciwko Bulls i to jak równy z równym. ten mecz przegrali a kolejny moga wygrać. tylko czy będą w stanie wygrać całą serię meczów? LBJ to najlepszy zawodnik na tej planecie. bez jaj. mvp czy nie mvp co do jego umiejętności nie można mieć żadnych wątpliwości. pozostaje kwestia tego co siedzi w jego głowie i czy umie wygrywać wtedy, kiedy to jest na prawdę ważne. czy jest the closer, mr. clutch czy jak to tam jeszcze nazwiecie. a może to Wade weźmie w play-offach ciężar gry na swoje barki? bo jak na razie to pozwala Bronowki robić wszystko. a przecież to miała nadal być drużyna Dwayne'a. anyway, nawet nie ma się co łudzić, że te play-offy przyniosą nam ostateczną odpowiedź. bo nawet jeśli przegrają przedwcześnie to za rok wrócą ze zdrowym Haslemem, Millerem i kogo tam jeszcze Pat ściągnie i mogą pozamiatać. Cytuj
Bartg 5 530 Opublikowano 1 marca 2011 Opublikowano 1 marca 2011 Gortat powoli staje się jedną z ważniejszych opcji w ataku w Suns - wczoraj 3 raz z rzędu 17 pktów w wygranym back2back po dogrywce z Nets. Rzadko się zdarza, żeby drużyna wygrała oba mecze b2b na wyjeździe, a co dopiero po dogrywce. Jeśli z meczów z Celtics, Bucks i Thunder wyciągną jeszcze jedną wygraną to droga do playoff może być jak najbardziej możliwa. Cytuj
Bartg 5 530 Opublikowano 4 marca 2011 Opublikowano 4 marca 2011 Buhahahah zdecydownie akcja sezonu http://www.youtube.com/watch?v=h2AhyvVKaAw&feature=player_embedded :potter: Cytuj
wet_willy 2 166 Opublikowano 4 marca 2011 Opublikowano 4 marca 2011 Akcja sezonu to niesamovity comeback Orlando w meczu z Miami <3 J.Rich 3 me please ... dont mind if i do ! Cytuj
23kowal 55 Opublikowano 4 marca 2011 Opublikowano 4 marca 2011 widać talenty lebrona nie wystarczają hehe. http://scores.espn.go.com/nba/scoreboard posłuchajcie kolesia po skrócie meczu miami-orlando. Cytuj
Gość Opublikowano 4 marca 2011 Opublikowano 4 marca 2011 Miami przegrało prowadząc tak zdecydowanie, trochę to frajerskie było Cytuj
wet_willy 2 166 Opublikowano 4 marca 2011 Opublikowano 4 marca 2011 No bo to jest frajerska druzyna z 2 najbardziej utalentowanymi zawodnikami ligi ale druzyna sa dalej frajerska oni wygrali chyba tylko 3 mecze od poczatku sezonu z druzyna ktora ma rating 500+ a zostalo im chyba jeszcze SAS Dallas i LAL i po meczu z Chi i Bos moze jeden z tych wszystkich uda im sie wygrac xD Cytuj
ogqozo 6 578 Opublikowano 4 marca 2011 Opublikowano 4 marca 2011 No bo to jest frajerska druzyna z 2 najbardziej utalentowanymi zawodnikami ligi ale druzyna sa dalej frajerska oni wygrali chyba tylko 3 mecze od poczatku sezonu z druzyna ktora ma rating 500+ No niezbyt, bo wygrali tych meczów 14. Mecz ze Spurs już dzisiaj, nie zapowiada się to dobrze dla Heat. Do połowy marca jeszcze domowe rewanże ze Spurs, Bulls i Lakers (których akurat w pierwszym meczu rozwalili). Dobry moment, żeby Heat zaczęli coś grać, np. żeby Wade odnalazł swoje "clutch", które podobno kiedyś istniało. Po 16 marca (Thunder) Miami ma już tylko jeden ciekawy mecz, z Bostonem pod koniec sezonu. Cytuj
wet_willy 2 166 Opublikowano 5 marca 2011 Opublikowano 5 marca 2011 NBA Bravo Dream Team poraz kolejny pokazuja jaka sa za(pipi)ista druzyna w tym odcinku niestety nie udaje im sie prze(pipi) 24 punktowej przewagi tylko dla odmiany przegrywaja 30 pts z kolejna druzyna ktora ma dodatni stosunek wygranych <good job> Dominacja Ligi Finaly przez kolejne 10 lat i w ogole Cytuj
ShtaS 174 Opublikowano 5 marca 2011 Opublikowano 5 marca 2011 Parafrazując uliczny rap - Parkiet ich zweryfikował. Cytuj
23kowal 55 Opublikowano 5 marca 2011 Opublikowano 5 marca 2011 cholera myślałem, że jestem ponad takimi maluczkimi rzeczami ale dzisiaj z przyjemnością obejrzałem do końca mecz SA-Miami (zazwyczaj blowout'y odpuszczam w połowie 4kw.). jak ktoś nie oglądał to polecam chociaż 1-szą kw. z jednej strony Spurs wszystko wchodziło, szczególnie trójki ale z drugiej strony jak miały nie wpadać skoro Heat zostawiali ich niepilnowanych? 8 graczy skończyło mecz z +10pkt. jeden Bibby wiosny nie czyni i ławka Miami nadal jest beznadziejna. Cytuj
wet_willy 2 166 Opublikowano 5 marca 2011 Opublikowano 5 marca 2011 Ja tylko czekam na post Ogórka wychwalającego Miami i Króla James-a jako MVP itd ... Cytuj
ogqozo 6 578 Opublikowano 5 marca 2011 Opublikowano 5 marca 2011 LeBron James nadal jest lepszym koszykarzem niż Derrick Rose. Boże, nie wiem, czemu napisanie takiego truizmu nagle mnie czyni jakimś megafanem Miami. Rozumiem, że gdybym powiedział, że Chris Paul jest lepszy od Rose'a, to od razu będzie wychwalanie Hornets? Po prostu piszę, jak jest. Marc Stein pisze w uzasadnieniu MVP dla Rose'a tak: "I want to give [MVP] to the guy who's having the best season, which I calculate by factoring in team success relative to preseason expectations in conjunction with the individual numbers and my own subjective impressions to break deadlocks". "Relative to preseason expectations" - to jest ten fragment, który nie jest wśród moich kryteriów. Nie obchodzi mnie, czy oczekiwano, że Rose będzie grał tak dobrze, ani czy wyniki Heat zawodzą. Obchodzi mnie, że Rose nie jest najlepszym graczem tej ligi i przyznanie mu tak niezasłużonej nagrody tylko mu zaszkodzi. Heat grają obecnie słabo - pierwszy raz można powiedzieć, że faktycznie słabiej od Chicago, zresztą właśnie spadli za nich w tabeli - i na pewno szanse na trzecie z rzędu MVP dla LeBrona są małe, ale i tak pozostaje paru innych zawodników lepszych od Rose'a w tej lidze. Np. Dirk Nowitzki, z którym w składzie Dallas jest niemalże niepokonane. O kurde, wyszło na jaw, że jestem fanatycznie oddany wychwalaniu Dallas. Cytuj
Bartg 5 530 Opublikowano 6 marca 2011 Opublikowano 6 marca 2011 Dziś będzie się można przekonac w bezposrednim starciu Heat-Bulls A potem jeszcze na deser Lakers-Spurs i Thunder-Suns, szykuje sie dobry wieczor z NBA. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.