Skocz do zawartości

Breaking Bad


Shen

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 1,9 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

"Vince Gilligan, twórca "Breaking Bad", wypowiedział się ostatnio na temat ostatniego odcinka serialu, a także planach na przyszłość.

 

Jednym z pytań, które zadają sobie fani po emisji ostatniego odcinka przed przerwą jest czy Walter faktycznie wycofał się z interesu. Gilligan wypowiada się w tej sprawie następująco:

Możemy mu wierzyć lub nie — w końcu jest osławionym kłamcą — osobiście skłaniam się jednak ku temu, że w rozmowie ze Skyler mówił prawdę. Wciąż pracujemy nad ostatnimi ośmioma odcinkami (które zostaną wyemitowane latem na AMC) i ani ja, ani moi scenarzyści do końca nie wiemy, jak to wszystko się potoczy… Ale wygląda na to, że na poważnie wycofał się z interesu.

 

Twórca pociesza również tych, którzy obawiają się, że po wizycie Walta u Jessego i spłacie długu, czas ekranowy postaci Pinkmana zostanie poważnie ograniczony.

Będzie miał sporo do roboty. Bez Jessego Pinkmana i wspaniałej kreacji Aarona to nie byłby już ten sam serial... Ten bohater wciąż będzie miał co robić.

 

Gilligan wypowiedział się również na temat toaletowego odkrycia, jakiego dokonał Hank:

To poważna kwestia i temat długiej debaty pomiędzy siedmioma scenarzystami, ze mną włącznie. Czy po prostu wyjdzie i go zastrzeli? A może zachowa to dla siebiet? Zdoła opanować targające nim emocje? Będzie w stanie szoku? Jak to przyjmie i czy zdoła to sobie poukładać w przeciągu kilku sekund?

 

Spytano go również o presję związaną z finałem serialu.

Wszystkich nie da się zadowolić. W zasadzie najgorsze, co możemy zrobić, to próbować wymyślić takie zakończenie, które spodoba się jak największej liczbie osób. Ujmując to bardziej emocjonalnie, nad naszymi głowami wisi (pipi)e kowadło! Zupełnie, jakby ostatni wyeliminowany gracz miał ponosić winę za porażkę całej drużyny. Tak więc owszem, zakończenie będzie oceniane dużo surowiej niż którykolwiek z poprzednich 61 epizodów.

 

Gilligan wspominał również, że nie interesuje go tworzenie filmu i nie chciał się szerzej wypowiadać w tej sprawie. Poruszono także temat powracającego nowotworu, ale w tej kwestii twórca nie chciał zbytnio puścić pary z ust, wspomniał tylko, że w serialu wszystko jest zamierzone i żadna scena nie pojawia się bez przyczyny. "

  • Plusik 3
Opublikowano

Kręcąc scenę w restauracji, gdzie Walt ewidentnie się ukrywa i używa panieńskiego nazwiska Skyler, raczej musieli mieć jakiś grubszy pomysł co do tego doprowadzi, więc na miłość boską niech nie pierdzielą, że dopiero coś wymyślą... chociaż po tej scenie z sedesem, to już każdej taniej zagrywki scenarzystów można się po tym serialu spodziewać.

Opublikowano

Przeca Gilligan już rok temu mówił, że ma w miarę dokładnie rozplanowany ostatni sezon więc nie wiem co to za dziwne insynuacje- że dopiero napiszą, że jakieś tanie zagrywki.

Vince to nie jest gość, który musi się uciekać do takich zagrań.

 

I podobno już pracuje nad jakimś nowym serialem, będę musiał pogrzebać w sieci za info.

Opublikowano

No zaplanowane ma a teraz kilku ziomali musi to napisać aby miało to ręcę i nogi. Przecież nikt nie kręci serialu w czasie rzeczywistym na podstawie pomysłów z głowy tylko wszystko musi być już na gotowo napisane aby sięwyuczyć i zagrać.

Opublikowano (edytowane)

Porównania są oczywiste, aczkolwiek na stopie faktualizmu scenariusza, "Breaking Bad" nigdy nie był konkurencją dla "Shield". To znacznie bardziej ekspresjonistyczny serial, o charakterze umownej, moralnej przypowieści, co widać w skrajnie odmiennej obszerności scenariusza oraz stylu filmowym.

 

 

A jednak w sezonie drugim-trzecim jakimś cudem udawało się pogrywać bez większych wątpliwości. W zasadzie wszystko pasowało na miejsce, było szokująco wręcz oczywiste. W sezonie piątym na pewno parę spraw wydaje się zbyt niewiarygodnych, żeby do końca być nimi wstrząśniętym. Oglądałem ten sezon bardziej na lajcie, podziwiałem raczej, niż nim żyłem.

 

 

O tym, czemu cholera ten stary wyga Mike zaufał Walterowi (bo nie było nigdzie sugestii, że godzi się na poważne ryzyko śmierci), można wspomnieć. Albo o tym, że o kilka razy za wiele te genialne plany wymyślane na poczekaniu przez Jesse'ego udawały się co do milimetra i milisekundy. Gdy Walt z Jesse'm siedzieli w RV, defekowałem w spodnie. Gdy rabowali pociąg, byłem już tak przekonany, iż im się uda, że pozostawało mi tylko docenianie zdjęć (które są przepiękne jak zawsze; nikt nie odbierze "Breaking Bad" tytułu najbardziej okazałego technicznie serialu w historii).

 

 

Ale chyba najbardziej mnie jednak uwiera to, że Walt miał happy end w ręce. Niby to później traci znaczenie, bo po kolejnych paru milionach (i dramatycznych momentach) jednak się na niego decyduje. Niby nie zmieniłoby to kiblowego odkrycia (swoją drogą, to chyba najpoważniejsze - nie znam fachowej nazwy tego częstego w serialach zabiegu - "wymyślanie przeszłości na bieżąco", jakiego do tej pory dokonał Gilligan; nigdy bym nie pomyślał, że Walt po niewzruszonym zlikwidowaniu tylu osób będzie miał tak wielkie opory przed schowaniem do szafy stanowiącej poszlakę książki).

 

Ale jednak ta rezygnacja z łatwej drogi na wolność wydała mi się najbardziej komiksowa, przypowieściowa. Wiele seriali poza "Shield" opierało się na tej zasadzie, bo jest dramatycznie dobra - bohater chętnie by się wycofał, ale jego poprzednie decyzje mają zobowiązania. A nie, że mają happy end pod ręką i mówią "a ciul tam, jestem TAKI ZŁY, nie będzie happy endu". Tymczasem mieliśmy cały ten zakręt związany z tym, że Walt tak bardzo nie chce pięciu milionów. Wydało mi się to niewiarygodnie, nie było wystarczająco umotywowane, nie czułem tego. Popatrzmy np. na zabójstwo Gusa Fringa, które było dla Walta i Jesse'ego koniecznością dla zachowania życia, ale w tym sezonie nagle wszyscy odnosili się do niego, jakby Walt bez potrzeby, z powodu samej chorej ambicji, rzucił się na pana. Twórcy "Breaking Bad" dla celów dramatycznych upraszczają nieco własną historię. Nie lubię, kiedy film mówi, że ludzie mają tak proste motywy.

Edytowane przez ogqozo
Opublikowano
że pozostawało mi tylko docenianie zdjęć (które są przepiękne jak zawsze; nikt nie odbierze "Breaking Bad" tytułu najbardziej okazałego technicznie serialu w historii).

 

 

 

Jak na strasznego znawce i krytyka filmowego to chyba twoj pierwszy serial z dobrymi zdjeciami. Podpowiem ci, że sa jednak inne i lepsze w tym temacie ale nie umniejszam BB oczywiscie zeby nie bylo bo tu szalu nie ma jakiegos wielkiego. Zdjecie sa bardzo dobre ale nie wybitne i nic ponad to, co pokazaly inne seriale.

Opublikowano

Z tego, co wymieniłeś to tylko Mad Man może konkurować z BB. Reszta to tylko wybuchy, drgająca kamera i sypianie piachem w obiektyw.

  • 1 miesiąc temu...
  • 2 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...