wilku00034 11 Opublikowano 1 sierpnia 2008 Opublikowano 1 sierpnia 2008 Oran: ta teoria jest lekko naciągana. Rdza jak wiadomo to utleniony metal, a podczas wytapiania na nowo tlen ucieka i zostaje surowa stal. To tak oczywiście w ogromnym skurucie. Zależy jak zostały zabezpieczone blachy po ich wytworzeniu. Czy zostały odrazu pociągnięte jakims specyfikiem, czy poleżały kilka dni/tygodni na podwóreczku zanim je ktoś zabezpieczył Cytuj
django 549 Opublikowano 2 sierpnia 2008 Opublikowano 2 sierpnia 2008 znalazlem Corolle, rocznik 94/95, 250tysi na liczniku, 5cio drzwiowy heczbek. Silnik bo remoncie, instalacja gazowa, amortyzatory raczej ok, tylko cos w zawieszeniu z tylu trzeba wymieniac. Rdzy nie widac. 5500. Łoduju fink? Tak to wyglada calkiem niezle, tylko z ta instalacja cos podejrzane bo koles mowi, ze nie jezdzi w ogole na gazie, costam wspomnial ze silnik sie (pipi)ie. Prawda to w tym modelu? Jako, ze na kasie nie spie to moglbym poswiecic dynamike jazdy, ale jesli cos ma sie z(pipi)ywac, samochod ma gasnac itepe to sam nie wiem;\ Cytuj
mj 13 Opublikowano 2 sierpnia 2008 Opublikowano 2 sierpnia 2008 za tyle mozna znalesc ae'86 pozdro Cytuj
Pajda 2 282 Opublikowano 2 sierpnia 2008 Opublikowano 2 sierpnia 2008 znalazlem Corolle, rocznik 94/95, 250tysi na liczniku, 5cio drzwiowy heczbek. Silnik bo remoncie, instalacja gazowa, amortyzatory raczej ok, tylko cos w zawieszeniu z tylu trzeba wymieniac. Rdzy nie widac. 5500. Łoduju fink? Tak to wyglada calkiem niezle, tylko z ta instalacja cos podejrzane bo koles mowi, ze nie jezdzi w ogole na gazie, costam wspomnial ze silnik sie (pipi)ie. Prawda to w tym modelu? Jako, ze na kasie nie spie to moglbym poswiecic dynamike jazdy, ale jesli cos ma sie z(pipi)ywac, samochod ma gasnac itepe to sam nie wiem;\ Wiesz, ta oferta wali miną na kilometr. Ostatnia rzeczą na która powinieneś patrzeć w starych samochodach jest licznik. Nie jestem fanem samochodów japan-typen, ale naprawdę wątpię żeby silnik Toyoty wymagał remontu po 250tyś przejechanych kilometrów. Tak więc licznik jest albo cofnięty (niekoniecznie przez aktualnego właściciela) albo samochód był katowany. Druga sprawa, nie wierz w to co mówi facet (chyba że to jest dobry znajomy). Koleś ma instalację gazową i jej nie używa? Oczywiście można przyjąć, że jest wrogiem gazowania, ale w takim układzie po co kupił taki samochód skoro jest przekonany, że LPG niszczy silnik? Pewnikowo podczas jazdy próbnej okaże się, że nie ma gazu - no bo przecież nie używa. Kupisz bryke, zalejesz zyklonB a tu wyjdzie, że silnik szarpie, na wysokich obrotach brakuje paliwa, a ostatnia regulacja miała miejsce w dniu instalacji ;f Na dzien dobry regulacja+wymiana filtrów. Myślę, że lepiej będzie jak poszukasz innej bryki. Jeśli bierzesz pod uwagę LPG to bierz auto, które regularnie przechodzi przegląd instalacji. Zwróć uwagę czy jest to 1 czy 2 generacja (1 - regulacja "na oko" przy pomocy zaworka), najlepsza oczywiście jest sekwencja. Na jeździe próbnej sprawdź jak autko kręci się na obroty zarówno na benzynie jak i na gazie. Cytuj
django 549 Opublikowano 2 sierpnia 2008 Opublikowano 2 sierpnia 2008 No wlasnie silnik byl remontowany bo chyba gaz go dusil strasznie i sie z(pipi)al. Czy cos. Sam juz kur wa nie wiem, nic w moim wojewodztwie nie znajde ciekawego a pod zachodnia granice mi nie spieszno jechac. Chu jnia z grzybnia;\ dzieki Cytuj
Blok 6 Opublikowano 5 sierpnia 2008 Opublikowano 5 sierpnia 2008 na pierwsze auto chcę beczkę. pojeżdże pół roku i sprzedam za tą samą cenę albo i lepszą, a może nawet się mnie to auto spodoba i zacznę w nim dłubać. beczka=subaru>audi>all Cytuj
Keymaker 25 Opublikowano 16 sierpnia 2008 Opublikowano 16 sierpnia 2008 Moim pierwszym autem, którym niedawno zacząłem jeździć, jest Polonez Caro Plus ojca. Zgazowany z silnikiem 1.6. Ospałe bydle przy starcie, w dodatku nieładnie szamany przez rdzę, ale blachy na wymianę kupione. W odpowiednim czasie do odpowiedniego tematu trafią fotki Cytuj
Mathiu 180 Opublikowano 18 sierpnia 2008 Opublikowano 18 sierpnia 2008 Fuck. A nawet dwa razy fuck. Kumpel do roboty przyjechał dzisiaj bi em dablju serii 7 z 87 roku, wersja przedłużona. Full opcja (skóry, airbagi, full elektryka, podgrzewane siedziska, rozbudowany komp. pokładowy, 18" alu, ABSy, pekaesy, kur.wa nawet wycieraczki zmieniają swój docisk do szyby w zależności od prędkości na drodze, do tego szyba jest podgrzewana, żeby guma nie przymarzała... chyba tylko tempomatu nie ma), zagazowany silnik 3.5 w automacie - jakiegoś kopa niesamowitego to to nie ma, szczególnie przy wadze ponad 1,6 t, ale tutaj akurat chodzi o komfort. Gościu, który to sprzedawał... totalny wieśniak spod Kielc (nawet scyzoryk zostawił w schowku). Pierwszą rzeczą jaką kumplowi pokazał w tym aucie, to ile jest miejsca na tylnej kanapie, żeby du.pencję z pobliskiej remizy zapiąć. Gościu wyjeżdżał nim z garażu tylko na sobotnie granie w remizie (8 głośników + wzmacniacz) i wyrywanie du.p (folia na szybach). Okazało się, że auto nie trybi na benzynie - tylko LPG (początkowo kumpel myślał, że wtryski zaje.bane, ale okazało się, że dwie uszczelki były do wymiany... oczywiście negocjował cenę jakby to wtryski były do zrobienia ). Gościowi wkręcił jeszcze, że sprzęgło jest na wykończeniu i jeszcze tysiaka opuścił (inna sprawa, że za tydzień Wojsko Polskie go wzywało ). Generalnie auto w takim stanie, że gdybym nie znał wcześniej jego ceny, to nigdy bym nie uwierzył, że za tyle ktoś mógł go sprzedać. Znajomy mechanik kumpla, gdy usłyszał, że dał za nie 5 kafli powiedział: "5 tysięcy euro to dość dobra cena za to"... nie muszę dodawać (choć właśnie to robię ), że cena była w PLNach? Przyznam, niemiecka motoryzacja mnie bardziej ziębi, niż grzeje; BMW, to już w ogóle dresowóz, ale jak zdaje sobie sprawę, że moje 6 lat nowsze "jajko" jest warte mniej więcej tyle samo, to mnie jednak trochę ściska za serce. Mówię Wam ludzie... szukajcie okazji, bo frajerów na świecie jak widać mało nie jest. PS. Auto na zdjęciach na Allegro wyglądało 2 razy gorzej (np. skóry na zdjęciach były w tragicznym stanie - od razu do wymiany), a w rzeczywistości było o niebo lepiej. To taka mała uwaga. Cytuj
Gość Oran Opublikowano 18 sierpnia 2008 Opublikowano 18 sierpnia 2008 Z okazjami jest tak samo jak z totolotkiem - jedna osoba na 40 milionów coś trafi... Ja bym odradzał jakiekolwiek "okazje" bo niestety ale w dzisiejszych czasach to okazji nie ma, a takie wyjątki jak wyżej tylko potwierdzają regułę. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.