Gość Siwy_ Opublikowano 4 czerwca 2008 Udostępnij Opublikowano 4 czerwca 2008 (edytowane) ... Edytowane 23 listopada 2010 przez Siwy_ Cytuj Odnośnik do komentarza
Lucek 4 417 Opublikowano 4 czerwca 2008 Udostępnij Opublikowano 4 czerwca 2008 podobna sytuacja jak opisana wyzej tyle ze ja dalem ostro po hamulcach, redukcja, ale samochod wpadl w poslizg, z ktorego jakims cudem udalo mi sie wyjechac i wrocic na wlasciwy pas. straszny styk wtedy mialem i dzisiaj juz nie wyprzedzam jak nie mam 101% pewnosci ze mi nic nagle nie wyjedzie z przeciwka Cytuj Odnośnik do komentarza
shinian 629 Opublikowano 4 czerwca 2008 Udostępnij Opublikowano 4 czerwca 2008 Z gatunku śmiesznych: kilka lat temu na autostradzie do gdańska: facet jechał pomalowanym na sportowo ( niebieska baza i 2 białe pasy wzdłóż samochodu) maluchem 150 km/h. Gość wyprzedził mnie, zaraz potem jakiegoś Mercedesa. Kierowca tego pojazdu z wrażenia prawie zjechał drogi. Gdy go wyprzedzaliśmy nadal miał wymalowane kosmiczne zdziwienie na twarzy. Cytuj Odnośnik do komentarza
Manor 645 Opublikowano 4 czerwca 2008 Udostępnij Opublikowano 4 czerwca 2008 najbardziej pamiętam tą akcję: Jedziemy z kumplem do pracy jego wozem do sąsiedniego miasta. Przed nami 2 tiry (największe chu.je na drogach), oczywiście jadą jeden za drugim i mają wszystkich w du.pie. Kumpel zaryzykował i zaczął wyprzedzać oba, a że to była vectra 1.6, to nie było to wcale takie łatwe. No i z naprzeciwka jedzie wóz. Kumpel do końca próbował zdążyć, ale nie było szans. Na szczęście koleś z naprzeciwka miał trochę miejsca na poboczu drogi to zjechał. W sumie mogliśmy zginąć tam na miejscu. Cytuj Odnośnik do komentarza
ojejcu 86 Opublikowano 7 czerwca 2008 Udostępnij Opublikowano 7 czerwca 2008 Raz korsą A przyje*aliśmy manemu w tył. koleś kierował no i mu się koła zblokowały. nie wiem, może od tego czasu mam jakiś hamulec jeśli chodzi o szybką jazdę. w każdym razie on kierował, a ja prawie przez szybę wyleciałem. na szczęście miałem zapięte pasy. teraz już zawsze zapinam. Cytuj Odnośnik do komentarza
Desser 35 Opublikowano 7 czerwca 2008 Udostępnij Opublikowano 7 czerwca 2008 Prawie rok temu jechalismy do Krakowa z Gliwic z ojcem. Za Olkuszem, w lasach, jest dosc kreta, ale wyremontowana droga. Wspinajac sie pod ktoras gorke widzielismy, ze ciezarowka (nie z naczepa, jakas furgonetka kompaktowa z kwadratowa paka, nie wiem jak sie to fachowo nazywa) jadaca z naprzeciwka zaczyna jakos dziwnie jechac. Patrzymy, a ona jedzie raz to swoim pasem, raz naszym... Zrobila ze 3 zakrety w takim slalomie, omijajac przy tym nasze auto o jakies kilka metrow, a nastepnie z wielkim hukiem wpadla to rowu, przy okazji da(pipi)ac. MASAKRA. Tego dzwieku wozu uderzajacego o ziemie po spadnieciu metrowej skarpy nie zapomne do konca zycia. Furgon ten przeworcil sie na prawy bok. Facet mial szczescie, bo gdyby przy drodze nie bylo rowu, kilkumetrowej trawy i DOPIERO potem drzew, to moglby sie zabic (jechal gdzies 70-80 km/h zanim zaczelo nim rzucac). Okazalo sie, ze nic mu sie nie stalo, a ciezarowka ta byla przeladowana... kamieniami, przez co przy hamowaniu przy jezdzie z gorki strzelily mu hamulce po lewej stronie - gdyby awarii ulegly heble po prawej stronie, zapewne nie moglbym tego napisac... Dodam tylko, ze kilka metrow dalej, na ostrym zakrecie, stoi krzyz z napisem, ze kilka lat temu zginely tam 3 osoby... Jakies fatum krazy nad tym miejscem, czy jak? Cytuj Odnośnik do komentarza
Tori 12 Opublikowano 18 czerwca 2008 Udostępnij Opublikowano 18 czerwca 2008 (edytowane) Rok temu jechałem z Kielc do swojego miasteczka, w ten sam dzień była studniówka mojej dziewczyny. Wybraliśmy trochę dłuższą, ale wg. nas bezpieczniejszą drogę (szersze pasy, bez kolein). Była straszna śnieżyca... co ciekawsze okazało się, że bezpieczniejsza droga nie była odśnieżona, praktycznie żaden samochód tam nie przejeżdżał. Na wierzchu świeży śnieg, pod spodem lód. Jadąc 50km/h czułem że każda opcja z hamulcem zakończy się fatalnie no i musiałem ominąć konkretnych rozmiarów kamień/kulę ze śniegu, nie wiem dokładnie, ale wiem, że zrobiłem 360 stopni i wylądowałem w rowie na lewym poboczu 90 stopni na boku, na co mój zje.bany kumplem krzyknął- o kur. przeciąłem sobie kabelek od słuchawek -_- Wyszedłem oknem, o dziwo wszystkie samochody, które przejeżdżały zatrzymały się i mi pomogły, taki terenowy najpierw go postawił na koła, a potem wyciągnął z rowu... co ciekawsze jedynym śladem zdarzenia była połowa auta całkowicie czyściutka (jeden bok 40 minut w sniegu), nawet lusterko nie odpadło. Fuks, że nie było tam żadnego drzewa, a śnieg walił jak poje.bany, to było na czym się zamortyzować. Aha... byłem po wszystkim tak w szoku, że zapomniałem o tym, jak bardzo uje.bałem w błocie i smarze białą kurtkę i tak poszedłem odebrać dziewczynę do fryzjera, gdzie siedziało może ze 20-25 18latek, a ja wparowałem tam z wyglądem typowego żula Jeszcze przypomniała mi się opcja, czytając wywody o niebieskim maluchu. Jechałem niedawno do W-wy. Za mną sapał biały cinquecento, tak bardzo uparł się, żeby mnie wyprzedzić, że wyciągnął w końcu te jakieś 110-120 km/h i mnie wyprzedził... jednak coś ten jego silnik dziwnie pracował, zaraz jak mnie wyprzedził i osiągnął swój życiowy cel kierowca wrzucił awaryjne i szybko zjechał na pobocze, jak go mijałem to jedyną rzecz, którą widziałem, to 10x10 metrową mgłę dymu, która wylatywała z silnika cienkiego xDDD Edytowane 18 czerwca 2008 przez Tori Cytuj Odnośnik do komentarza
QBH 246 Opublikowano 18 czerwca 2008 Udostępnij Opublikowano 18 czerwca 2008 pisalem juz o tym kiedys na forum, ale na mysl o tej akcji ryj sam mi sie usmiecha, wiec opowiem raz jeszcze. w pewien sloneczny dzien, kiedy mialem jeszcze niebieskiego krazownika szos - malucha, wybralem sie z dwoma kumplami na bauns po miescie. ogolnie balansowalismy w ten dzien na granicy ryzyka xD. dojezdzajac do jednych ze swiatel, zapalilo nam sie czerwone. stajac na prawym pasie jako pierwsi zauwazylismy, ze obok nas ustawił się drugi fiat 126p: ). takiej okazji nie moglismy przepuścić. pulsacyjne muskanie pedału gazu dało znak ekipie obok, że zaraz rozpocznie się wyścig (xD). momentu kiedy dwa bąki ryczały przed swiatlami a grupa ludzi na przejsciu dla pieszych zrywala boki ze smiechu nie zapomne. sam moment startu to - nie chwalac sie - esencja mojego refleksu, bo wystrzelilem jeszcze na zoltym : ). pierwsze 100 metrow to nasza zdecydowana przewaga, jednak bład przy wrzucaniu czwartego biegu, spowodowal, ze rywale zaczeli nas dochodzic. sytuacja byla o tyle niekorzystna, ze w oddali rysowala nam sie stojaca na naszym pasie ciezarowka. niestety zajechanie drogi rywalom wydawalo sie zbyt niebezpieczne, a predkosc jaka osiegnelismy dawala wrazenie, ze niedlugo zaczniemy sie wznosic. z hamowaniem zwlekalem do ostatniej chwili, liczac na to, ze przeciwnikom zmieknie rura i w ostatniej chwili zdaza wbic sie na ich pas. ostatecznie zatrzymalismy sie bokiem w kłębie dymu ze spalonych opon moze o niecaly metr od ciezarowki. w trakcie hamowania chyba wszyscy wyobrazalismy sobie co bedzie jak juz pi,zgniemy w tego rupiecia. bylo wesolo. Cytuj Odnośnik do komentarza
Ölschmitz 1 517 Opublikowano 20 czerwca 2008 Udostępnij Opublikowano 20 czerwca 2008 ja kiedy zle skrecilem i wjechalem w ciasna uliczke. no i tak se jade jade xDDDDD a tu sie okazalo ze to jednokierunkowa. i wez tu ku.rwa zawroc jak ledwo by dalo rade drzwi otworzyc xD no to se mysle ze dojade tak jakos, ale oczywiscie musial ktos jechac z naprzeciwka. no i zaczal na mnie trabic, wyzywac bluzgac itd xD nie powiem glupia sytuacja, ale ostatecznie koles wyjechal tylem i mnie wypuscil innym razem, jechalem pod gorke. no i byl dosc duzy korek wiec ruszalem sie co minute o jakies pol metra. za mna byl jakis koles ktory za kazdym razem podjezdzal mi pod sama du,pe. no i troche sie balem ze jak ruszam to sie stocze i go pykne. no i za kazdym razem o te kilka cm zjezdzalem xD no i bylo ok ale koles zatrabil. no to ch.uj mysle i jade dalej. znow zatrabil ze mu podjezdzam. reczny, wysiadam i mowie "no to ku.rwa czlowieku nie podchodz mi tak pod du.pe" no i tyle Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość _Milan_ Opublikowano 20 czerwca 2008 Udostępnij Opublikowano 20 czerwca 2008 zapomniales jeszcze o tej akcji jak jechales pijany. no. Cytuj Odnośnik do komentarza
Ölschmitz 1 517 Opublikowano 20 czerwca 2008 Udostępnij Opublikowano 20 czerwca 2008 tylko jechalem nic sie nie dzialo ciekawego wtedy Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość _Milan_ Opublikowano 20 czerwca 2008 Udostępnij Opublikowano 20 czerwca 2008 mogles zabic zakonnice z dzieckiem <glos rozsadku> Cytuj Odnośnik do komentarza
Ölschmitz 1 517 Opublikowano 20 czerwca 2008 Udostępnij Opublikowano 20 czerwca 2008 raptem kilka donnerow, panowalem nad maszyna xD Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość _Milan_ Opublikowano 20 czerwca 2008 Udostępnij Opublikowano 20 czerwca 2008 fajnie, zycze Ci bys sie roz(pipi)al i wlecial w ciezarowke donnerow Cytuj Odnośnik do komentarza
Ölschmitz 1 517 Opublikowano 20 czerwca 2008 Udostępnij Opublikowano 20 czerwca 2008 czemu mnie juz nie lubisz robert? Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość _Milan_ Opublikowano 20 czerwca 2008 Udostępnij Opublikowano 20 czerwca 2008 lubie, ale jestem chory na debili co jezdza po alko, a najbardziej mnie wkur,via jak jakis kut,as mi chce wmowic ze jak bede jezdzil to zmienie zdanie ;] wiec nie zawiedz mnie i pozostan tylko debilem xD no jeden nie lubi jak ktos mu wklada dlugopis do odbytu, a drugi jak inni jezdza po alko, zycie ;] Cytuj Odnośnik do komentarza
Ölschmitz 1 517 Opublikowano 20 czerwca 2008 Udostępnij Opublikowano 20 czerwca 2008 przepraszam. na usprawiedliwienie dodam ze zdarzylo sie to raz a donnery byly tylko 3 wiec nie bylem az tak pijany. Cytuj Odnośnik do komentarza
Hubi. 39 Opublikowano 10 stycznia 2009 Udostępnij Opublikowano 10 stycznia 2009 Odkpuje temat, bo chciałem założyć oddzielny, o różnych patologiach na drodze, ale widze, że ten jest podobny. Jest jedna sytuacja, która wku.rwia mnie niesamowicie, a już mi się zdarzyła kilka razy. Otóż ostatnio jade sobie z 60 km/h w terenie zabudowanym, za mną grzeje bejca i tylko szuka okazji żeby mnie wyprzedzić. Nadarzyła się taka, ten przyśpiesza i wjeżdża przede mnie, po czym daje ostro po hamulcach i skręca do bramy po lewej stronie... Cytuj Odnośnik do komentarza
szeni 114 Opublikowano 10 stycznia 2009 Udostępnij Opublikowano 10 stycznia 2009 Widocznie taki sobie cel postawil, zeby ciebie wyprzedzic. I chcial go osiagnac przed dotarciem do domu. Cytuj Odnośnik do komentarza
Yacek 852 Opublikowano 10 stycznia 2009 Udostępnij Opublikowano 10 stycznia 2009 (edytowane) Odkpuje temat, bo chciałem założyć oddzielny, o różnych patologiach na drodze, ale widze, że ten jest podobny. Jest jedna sytuacja, która wku.rwia mnie niesamowicie, a już mi się zdarzyła kilka razy. Otóż ostatnio jade sobie z 60 km/h w terenie zabudowanym, za mną grzeje bejca i tylko szuka okazji żeby mnie wyprzedzić. Nadarzyła się taka, ten przyśpiesza i wjeżdża przede mnie, po czym daje ostro po hamulcach i skręca do bramy po lewej stronie... Ja w takich wypadkach dodaje gazu i czekam, az odpusci, wyprzedzi mnie lub rozbije sie o auto jadace z naprzeciwka. Wczoraj jechalem kolo swojego domu, widze, ze jakis golfiacz sie czai za mna, kupe w majtkach ma bo proboje jakos nerwowo sie przebic aby mnie wyprzedzic. Zjezdzam na obwodnice, on za mna, przede mna Lka, z naprzeciwka puste no to redukcja, wyprzedzam, gosc szybko za mna no to trojka przeciagnieta do 5tys, pozniej czworka ale gosc ostro za mna to na prawy pas zjezdzam, szyba w dol, gosc ladnie polecial lewym i tylko posluchalem sobie dzwieku VR6. Glupi fiut no. Chcialem przykozaczyc 1.6 na wi pauerze ale nie wyszlo ;( Edytowane 10 stycznia 2009 przez Yacek Cytuj Odnośnik do komentarza
Mathiu 180 Opublikowano 10 stycznia 2009 Udostępnij Opublikowano 10 stycznia 2009 Blah. Ładnie bym ostatnio własną dziewczynę poturbował. Wjeżdżam na wewnętrzny pas katowickiego ronda z zamiarem jazdy prosto. Kiedy już dochodzi do skrętu, wrzucam kierunek i jadę (nie spojrzałem w lusterko boczne). Słyszę tylko pisk opon, patrzę w prawo, a z 30 cm od drzwi pasażera (gdzie siedziała dziewczyna) zatrzymało się auto jadące swoim pasem dalej prosto (ja skręcałem). Uf. W sumie nawet nie trąbnął - za mało czasu na reakcję. Puścił mnie i każdy pojechał w swoją stronę. A laska w najlepszym przypadku miałaby pewnie złamaną rękę. Najgorsze, że często się zastanawiałem kto w takiej sytuacji ma pierwszeństwo (niby mam go po swojej prawej, do tego on jedzie swoim pasem, ja zmieniam, ale myślałem, że opuszczając rondo mam pierwszeństwo) i nigdy nie sprawdziłem. Na szczęście nic się nie stało, a ja do końca życia zapamiętam kto w takiej sytuacji ma ustąpić. Jeszcze raz "ufff". Cytuj Odnośnik do komentarza
Reiko 12 Opublikowano 10 stycznia 2009 Udostępnij Opublikowano 10 stycznia 2009 Zjeżdżać chyba należy z zewnętrznego Cytuj Odnośnik do komentarza
ojejcu 86 Opublikowano 10 stycznia 2009 Udostępnij Opublikowano 10 stycznia 2009 w teorii, w praktyce każdy jedzie z drugiego pasu - oczywiście jeśli na niego wjedzie. Cytuj Odnośnik do komentarza
Pesior 141 Opublikowano 10 stycznia 2009 Udostępnij Opublikowano 10 stycznia 2009 Miałeś pierwszeństwo, z zewnętrznego pasa można albo skręcić od razu w prawo albo tylko do następnego zjazdu, jeśli jechał obok Ciebie tzn. że na rondzie już był (nie skręcił od razu w prawo) więc powinien skręcać tam gdzie Ty. Albo dopiero wjeżdżał a wtedy jako, że Ty już na rondzie byłeś powinien poczekać aż zjedziesz (chyba, że kierunkowskaz włączyłeś za późno - jak już skręcałeś - wtedy mogłeś go zmylić, bo nie widząc kierunku z Twojej strony spokojnie sobie na rondo wjechał) Tak wygląda wspomniane rondo Cytuj Odnośnik do komentarza
Mathiu 180 Opublikowano 10 stycznia 2009 Udostępnij Opublikowano 10 stycznia 2009 No i sytuacja była dokładnie taka: Kierunkowskaz raczej wystarczająco wcześnie wrzuciłem. To miałem pierwszeństwo, czy nie? :> Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.