Skocz do zawartości

Różne sytuacje na drodze


Gość Siwy_

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Tylko winny sie tlumaczy :)

 

A odnosnie tego przekrecenia sie licznika w VW po 300tys km - nie wiem, w jakich modelach to ma miejsce, ale wczoraj u wujka w Caddy z 2004 chyba roku widzialem licznik i pokazywa; 312000 km, wiec wcale sie po 300tys w tym modelu nie zeruje ;]

Opublikowano
halo halo nie róbcie tutaj ze mnie jakiegoś kierowcę alkusa !! :x Jechałem po tym piwie bo musiałem pilnie jechać , dostałem telefon i pojechałem . Yacek nie znasz mnie,nie wiesz jak wyglądam, ba nawet ze mną nie piłeś = nie wiesz jaką mam tolerancję na alko . Rzekłem

Ohohoh. Co to za gadanie "bo pilny telefon dostalem". Mowi sie w takim telefonie ze piles piwo i nie jedziesz. Dzieciak Ci wjechal w dupe, bo pewnie hamowales jak pijany imbecyl. Szkoda, ze giln w poblizu nie bylo. Na jazde po pijaku nie ma zadnego wytlumaczenia !! Zaczyna sie ze po piwie nic nie widac i mozna jechac, a konczy sie ze w zasadzie cwiartke walne i przeciez dobrze sie czuje.

 

PS

Licze ze zdechniesz szybciej niz spowodujesz jakis wypadek.

Opublikowano

Cwiartka na normalnym mezczyznie nie robi wrazenia :closedeyes: Nie to zebym byl za jazda po pijaku, ojciec prawie sie zabil jak bylem szczylem kasujac marcedesem ogromny slup elektrycznosc przenoszacy, od tej pory nawet po piwku pitym leniwie nie wsiada. No, nie wolno jezdzic po spozyciu!

Opublikowano

Znaczy wiecie... ja też jestem fch.uj przeciwny jeżdżeniu po alko, ale... może akurat Usagi waży 155 kg i mierzy 220 cm, bo na takiego człowieka jedno Dębowe Mocne nie ma większego wpływu (dozwolone 0.2 promila po wypiciu)?

Opublikowano

95 kg 185 cm.....ale macie rację nie jadę już po piwie bo jakby tak pałeczki się zjawiły to i tak ja bym miał lipe bo miałem alko w sobie.z dzisiejszych różnych sytuacji na drodze jak już ktoś w temacie o kobietach za kółkiem wspominał też widziałem jedna taką co daje migacz w lewo po czym skręca w prawo :/

Opublikowano

wezcie frajerzy odejdzcie od telewizorow i gierek, znajdzcie kobiete, get a live. Że niby po alkoholu nie można jeździć?

 

PFF CIENIASY

Opublikowano

xD

 

parę dni temu na wąskiej osiedlowej drodze, gdzie nie można się wyminąć z autem jadącym z naprzeciwka, zza zakrentu wyjechała mi baba w scenicu - i to już powinno mnie przygotować na dalsze wydarzenia. miała miejsce, żeby cofnąć nieco i odbić w prawo, tak, abym mógł przejechać, ale oczywiście tego nie zrobiła. w związku z tym ja wrzucam wsteczny, lusterko prawe, lusterko lewe, puszczam sprzęgło, wtem, jak coś nie je,bnie... patrze do lusterek, ale nic nie widzę, zaczynam się zastanawiać, czy pieszego nie walnąłem. szybko podjeżdżam do przodu, żeby ta baba mogła wreszcie pojechać, wysiadam z auta i już wiem co się stało.

 

w tym samym momencie, kiedy ja zacząłem cofać facet zaczął wyjeżdżać tyłem z miejsca parkingowego ustawionego prostopadle do mnie, najwidoczniej ani on, ani ja nie widzieliśmy siebie nawzajem w lusterkach. szybko oceniliśmy wzajemne szkody, oprócz rysek na zderzakach nic się nie stało, więc każdy przeprosił, wsiedliśmy do samochodów i każdy pojechał w swoją stronę.

 

serducho mi jednak trochę mocniej mimo wszystko zabiło, bo po raz pierwszy miałem taką sytuację. głupia sprawa w sumie.

No bo się nie cofa na lusterka bez zerknięcia do tyłu. Oczywiście jeśli to możliwe.

 

Zalezy od roku auta. 2004 jest juz za nowe.

Koleś ma w starej teczwórce niecałe czterysta. Nie wiem jakie to ma znaczenie, ale chciałem się po prostu wtrącić.

Opublikowano (edytowane)

Ale T4 robili od 90 do 2003 roku wiec total znikal na tych pierwszych licznikach VDO, Motometer, TRW.

 

Tu masz nowszy licznik, ten sam co w Golfie 4 http://www.allegro.pl/item671557050_liczni...i_taniocha.html

 

 

Tu jeszcze stary, era Golfa 3 http://www.allegro.pl/item669243424_vw_t4_...le_multiva.html

 

 

Wszystko zalezy od licznika. Ogolnie to rozne dziwne rzeczy z nimi.

Edytowane przez Yacek
Opublikowano (edytowane)
No bo się nie cofa na lusterka bez zerknięcia do tyłu. Oczywiście jeśli to możliwe.

 

nic by mi to nie dało, koleś od strony lewej z tyłu zaczął wyjeżdżać, więc i tak nie miałbym go w polu widzenia.

 

ale oczywiście masz rację.

Edytowane przez Blok
Opublikowano

Niedawno temu jechałem za scanią, z tyłu widziałem szybko zbliżającego sie seata leona. Widząc, że mocno sie mu śpieszy pozwoliłem sie wyprzedzić, następnie gościu na zakazie zaczął wyprzedzać scanie. Kierowca tira zaczął trąbić, ten z leona go wyprzedził po czym zajechał mu droge i dał na maxa po hamulcach. Z naczepy scanii na wszystkie strony zaczęły sypać sie kamienie, wyminąłem tą szopke i w lusterku wstecznym zobaczyłem, że gość z leona wysiada z tel przy uchu. Nawróciłem i pytam sie gościa z tira czy w niego wjechał on mówi, że nie wiec pytam gdzie on dzwoni ? Teraz uwaga CYTAT: "Dzwoni na policje, że jechałem za nim i chciałem w niego wjechać". Pojechałem, wracając po 5 min widziałem już tylko odjeżdżającego kierowce tira.

Leszczu z leona myślał chyba, że jedzie pancernym wozem i wszystko mu wolno. Ciekawi mnie co by zrobił jakby tir nie wyhamował i przejechał po nim?

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

tydzien temu jechalismy do grodka, ja jako pasazer. nagle cos zaczelo smierdziec spalenizna ale doszlismy do wniosku ze to asfalt bo bylo trasznie upalnie. przejechalismy tak moze 2 km i patrzymy a przed nami gosciowi prawe tylne kolo cos sie dymi, spojrzalem dokladnie i bylo widac jakby kawalek gumy mu latal z boku to goscia wyprzedzamy i probowalem machac ale nic, patrzyl wgapiony przed siebie. no ale 2-3 razy mu mignelismy awaryjnymi i zwolnilismy to chyba sie kapnal bo przy najblizszej stacji benzynowej zjechal. mial szczescie bo za(pipi)e straszne ale akurat stacja wyrosla z lasu :)

Opublikowano

Ostatnio tak zapie,rdalałem, że się policjant nie zdążył z auta wygramolić z radarem, żeby mnie namierzyć 8)

 

Setką w zabudowanym w biały dzień jechałem! I jeszcze wyprzedzałem.

Opublikowano

Trzy dni temu wracam sobie jak nigdy nic do domu późnym wieczorem, gdzie na ulicy od paru dni nie świeciły się latarnie (do teraz nie mam pojęcia czemu, ale waliłem to, bo przejrzystość nieba w nocy wzrosła mocno). Ulica główna pusta, żadnego samochodzu nie widzę. Już skręcałem w swoją uliczkę, a tuż przed maską dwóch rowerzystów bez żadnych światełek ani nawet odblasków, jakby z ziemi wyrośli. Na szczęście udało się jakoś wyhamować przed nimi, ale wyklnąłem debili niemiłosiernie. Przez chwilę życzyłem im, aby ktoś inny (pipi)nął w tych skrytojeźdzców.

Opublikowano
Ostatnio tak zapie,rdalałem, że się policjant nie zdążył z auta wygramolić z radarem, żeby mnie namierzyć 8)

 

Setką w zabudowanym w biały dzień jechałem! I jeszcze wyprzedzałem.

Teraz forumowicze spalą Cie na stosie i ukrzyżują wszystkie Twoje psy.

Opublikowano

Oj Blok, Blok, Usagi by się w barze przerwrócił czytając te słowa. :closedeyes:

Opublikowano

Wracalem z Krakowa do Rzeszowa jeszcze moim "kaszlem" (dawno temu, prawko od miesiaca, a ja zdygany, bo to najdluzszy wypad byl). Bylo juz sporo po dziewiatej wieczorem, ciemno,, kolo listopada. Stanalem sobie niedaleko za Krakowem na CPN-ie na jakies pierogi. Zeszlo z pol godziny, wsiadam do auta, za wajche, a tu nic, nawet silnika nie przekreci. Nie zostawilem na swiatlach, czy cos, poprostu nie zapali. Nic, przepchnalem go po parkingu i zaskoczyl ze sprzegla. Wtedy zaczela sie najgorsza podroz za kierownica w moim zyciu. Cale elektryka dzialala na pol gwizdka, swiatla ledwo swiecily, widzialem moze na metr w przod, za Krakowem oczywiscie jak zwykle bylo cos rozkopane, wiec co chwile wpadalem na wszelkie garby, zdarta jezdnie, hopki itp. Dodatkowo zaczelo zaj.ebiscie lac, co calkowicie juz mnie oslepilo. Wycieraczki oczywiscie tez ledwo co sie krecily. W koleinach potworzyly sie male rzeczki, na ktorych maluch zachowywal sie jak slizgacz, co wieksza kaluza i wynosilo mnie na metr w ktoras strone. To bylo jak (pipi)a gra, siedzialem doslownie zgarbiony, z nosem prawie dotykajacym szyby, trzymalem kierownice tak sztywno, full skupiony jak na time trialu w Gran Turismo, zeby nie wbic sie gdzies do rowu. Gdzies kolo Ropczyc bylo zwezenie jezdni, jakis wal w Zuku wyprzedzil mnie i wcisnal sie na zyletke miedzy plotki oddzielajace pasy, zawadzajac prawie moj przod, ja os.rany, chcialem trabic, a sygnal ledwo co zapiszczal, wciaz prawie zero pradu w akumulatorze ( jakis czas przed tym zmienilem pradnice na alternator, co mialo rozwiazac problemy z ladowaniem, jak widac nie pomoglo, bo sie cos musialo zdupczyc). Jedynym momentem, kiedy moglem wziasc oddech byla dobrze oswietlona i gladka obwodnica Tarnowa. Oprocz tego mialem survival na maksimum moich owczesnych mozliwosci. Oczywiscie w swojej zielonej glupocie probowalem jak najszybciej dostac sie do domu i cialem miejscami 80 na godzine (jak ktos mial kaszla, wie, ze nie jest to predkosc ekonomiczna dla tego auta, to w ogole nie jest predkosc dla tego auta ;) ). Nie wiem jakim cudem dojechalem do domu, ale po raz pierwszy cieszylem sie widzac Baranowke - pierwsze, wieksze osiedle w Rzeszowie od strony Krakowa, oaza dresiarstwa i wpi.erdolu za nic.

Na drugi dzien sprawdzilem co bylo nie tak.

 

 

...zasniedzialy mi klemy przy baterii.

Nowi kierowcy powinni doszkalac sie na taczkach :D

Opublikowano

Z dziwniejszych sytuacji, typu jak wyzej opisana przez Siare, mialem do czynienia 2 razy z podrozowaniem w ogromnej burzy. W zeszlym roku wracalem z Rzeszowa do Gliwic i w Niepolomicach (nie wiem co mnie podkusilo zeby taki skrot machnac) tak zaczal deszcz z gradem napier,dalac, ze myslalem, ze wybije mi dziure w dachu, a opady byly tak niesamowicie intensywne, ze najszybszy tryb dzialania wycieraczek NIC nie odgarnial z szyby. Ponadto widocznosc byla taka cudowna, ze przez kilka minut jazdy nie mialem zielonego pojecia, czy jade na swoim pasie, czy na przeciwnym, czy moze poruszam sie po poboczu :lol: Potem w Nowej Hucie dalej przejezdzajac bylo tyle wody na ulicach, ze ludziom sredniego wzrostu siegala ona mniej wiecej do pasa, wiec strach byl, zeby auta doszczetnie nie zalac. Do dzis nie wiem, jakim cudem udalo mi sie przez to wszystko przejechac bez szwanku zadnego dla auta...

 

Druga taka sytuacja to bylo miesiac temu jak jechalem do Krakowa z domu, przed Olkuszem zaczelo znow mi podobnie jak rok temu padac, przez co na glownym wiadukcie w tym miescie musialem jechac 2km/h, zeby silnik nie ulegl zalaniu od spodu, nastepnie za Olkuszem juz dolaczyl podobnej intensywnosci grad - tym razem poleglem i zjechalem do lasu, zeby to przeczekac - to juz nie na moje nerwy (tak szczerze mowiac, to wtedy tylko TiRy jechaly bez zatrzymania, ale to inna masa i mozliwosci maszyny).

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...