Skocz do zawartości

Różne sytuacje na drodze


Gość Siwy_

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nie no pewnie, jak zwykle mogliby sie zajac mordercami i pedofilami a nie polskimi kierowcami debilami, ktorzy MUSZA wjechac/byc na skrzyzowaniu za wszelka cene. Bo tak i ch uj. Jak po drugiej stronie robi sie korek to sie nie wjezdza na skrzyzowanie.

  • Plusik 3
Opublikowano

?

Chyba nie zrozumiałeś o co chodzi. Jeśli samochody zaznaczone na czerwono na mapce nie wjeżdżałyby na przjazd to stały by na ulicy oznaczonej jako B, z której również wyjeżdża bardzo dużo samochodów (a wiele z nich chce skręcić w lewo/prawo i nie wjeżdżać na przejazd). Jakby nie robili tych "manewrów" to na ulicy B robiłby się mega wielki korek (czasem przejazd zamykany jest nawet na 5-10 minut nie pozwalając nikomu wjeżdżać na skrzyżowanie. Czerowne pojazdy nikomu nie blokują drogi, a kierwocy stojący zgodnie z prawem na przejeździe rozumieją te "triki" i bez gadania wpuszczają tych kierowców gdy szlaban już się otworzy (więc nie ma mowy o żadnym blokowaniu skrzyżowania).

Gość Grzegosz
Opublikowano

Lepiej stać bezpiecznie w korku i wrócić do domu 15 minut później, niż rozjebać się autem na ciągłej lub, co gorsza, na przeciwnym pasie i wpychać się potem na chama przed prawidłowo ruszające pojazdy.

Opublikowano (edytowane)

? WTF

 

tak grzegorzu, rozyebiesz się na ciągłej wjeżdżając gdy PRZEJAZD JEST ZAMKNIĘTY i nikt inny nie ma możliwości jechania z naprzeciwka

 

a poza tym skoro jest to takie niebezpieczne to jak to się stało, że nigy nie było żadnego wypadku związanego z tymi manewrami?

 

tak, jak kilka smaochodów wjedzie na przejazd to inne czekające przed skrzyżowaniem będą miały możliwość skręcenia i korek się rozładowuje

 

"To tylko predator pod innym nickiem wiec nie wymagajmy bog wie czego...

hoho...

Edytowane przez Hubi.
Opublikowano

Jeszcze się nie spotkałem z tym, żeby kierowcy myśleli jak rozładować korek za sobą. Tutaj wygląda to tak, że cwaniaki pchają się jak najbliżej przejazdu i na boki żeby kogoś wyminąć albo przynajmniej nie stracić pozycji w peletonie na rzecz ludzi wjeżdżających z tej drugiej ulicy. Może dla tamtejszych to normalne, ale dla przyjezdnego wygląda to na kompletny bałagan.

  • 4 tygodnie później...
Opublikowano

Ostatnio potrącił mnie samochód :)

 

Co prawda nie na drodze, a na ścieżce rowerowej (ciągnącej się wzdłuż posesji, sklepów itp). Jechałem jak gdyby nigdy nic, aż nagle , jakiś metr przede mną wyjechał facet VW Polo, nie patrząc nawet na boki. Zatrzymał się dopiero przed ulicą. Zdążyłem zahamować i lekko odbić w prawo, tak, że wjechałem bokiem, uderzyłem w błotnik i przetoczyłem się przez maskę. Na szczęście spadłem na tyłek, zaledwie lekko obcierając sobie łokieć.

Facet był chyba bardziej przerażony ode mnie, co chwile przepraszał, był przerażony, chciał dzwonić po karetkę, odprowadzić mnie do domu, tłumaczyć się, że jechał z dzieckiem do szpitala itp. Nawet nie wziąłbym od niego numeru (czułem się normalnie i nie pomyślałem, że coś później może wyjść- trochę w szoku byłem), ale mi go wcisnął do ręki :)

Jedyne straty to wgnieciony błotnik i zarysowana maska :)

  • Minusik 1
  • 2 miesiące temu...
Opublikowano (edytowane)

Dzisiaj w nocy (2, może 3;00) jechałem 120 na zakręcie, gdy na drogę wyskoczył mi jeleń i został na moim pasie. Na szczęście dałem radę go jakoś wyminąć mimo tego,że droga było mokra, bo godzinę wcześniej mocno padało. Po 200m musiałem jednak się zatrzymać by ochłonąć, bo serce waliło jak szalone.

Także pamiętajcie, uważajcie na zwierzyne

Edytowane przez Infidel
Opublikowano

Święta prawda, na zwierzynę trzeba uważać. Nie wiem, ile razy mijałem się z takim jeleniem dosłownie o ułamek sekundy. Za dnia kobiety i starcy, a w nocy zwierzęta są największym niebezpieczeństwem na drodze.

Opublikowano (edytowane)

Jako tak doświadczonemu kierowcy to aż wstyd mi przyznać,ale trochę się zapomniałem, bo zdecydowanie za szybko wtedy jechałem i w sumie dobrze,że miałem taką sytuację, gdyż dało mi to do myślenia.

Edytowane przez Infidel
Opublikowano

Jako tak doświadczonemu kierowcy to aż wstyd mi przyznać,ale trochę się zapomniałem, bo zdecydowanie za szybko wtedy jechałem i w sumie dobrze,że miałem taką sytuację, gdyż dało mi to do myślenia.

 

No! Jest skrucha to i dostajesz rozgrzeszenie hehe

Ja na takie zdarzenia mówię "palec Boży" :) Jak bylem szczeniakiem miałem podobną przygodę ze zwierzyną w nocy. Bardzo długa prosta, ciemno, 170km/h, daleko przede mną osobówka, zrzucam na mijania i po chwili profilaktycznie noga z gazu bo między nami wielka czarna otchłań, nagle widzę coś przemyka na granicy widoczności, błyskawicznie daję po heblach, światłami łapię ostatnią ze stada saren przebiegających drogę... Jestem pewien, że jakbym nie zwolnił to bym wy.(pipi)ał w nie na bank. Od tej pory w nocy jadę tak szybko aby przed złapanym w swiatła niebezpieczeństwem wyhamować.

Opublikowano

Na autostradzie ojciec przejechał kiedyś zająca. 160 na liczniku, noc, załadowany Peugeot 407 SW, nagle na chwilę w świetle reflektorów miga biegnący zając, głuche uderzenie, ale nic nie czuć. Mówił później, że nawet dobrze w sumie, że nie miał czasu na reakcję, bo skutki gwałtownego manewru mogłyby być gorsze niż uszkodzone przez zająca światło przeciwmgielne.

Oczywiście gdyby to było coś większego, mogłoby być źle.

Opublikowano

Dziw bierze,że tylko uszkodzone światło.

Co do tej sytaucji, która mi się przydarzyła to już chyba ze 4 razy miałem podobnie, co przy milionie+ kilometrów przejechanych nie jest nawet dużą liczbą.

  • Minusik 1
  • 3 miesiące temu...
Gość _Milan_
Opublikowano

w sobote mialem pierwszy raz kontakt samochod - slizgi snieg.

No i (pipi)a dzieki bogu nie było nikogo na tym chodniku na przejsciu.

 

skrecam troche delikatniej niz normalnie, dodaje gazu, a samochod zamiast skrecac jedzie do przodu, kola skrecone a smaochod ni ch,uja nie skreca, pedał hamulca szarpie jak kozioł, a ja wpierdalam sie polowa samochodu na chodnik.

To (pipi)a myslalem ze samochod mam zyebany, pozniej dopiero wyczytalem ze to te osławione absy mi sie wlaczyly xD

Powiem tak, jezdzenie w takich warunkach pogodowych powinny byc przymusowe dla nowych kierowców, nie wiem, w formie 6 godzin do odrobienia w szkole jazdy.

Ja jezdzilem dotad tylko po suchym mokrym asfalcie, zima zaskoczyla drogowca w tym przypadku.

 

Ale jezdze ostroznie. fajna historia wiem.

Gość _Milan_
Opublikowano

Dzieki, doczytalem pozniej w internecie. Dla mnie to była nowość, niespanikowałem , ale nie wiedziałem co zrobic.

Opublikowano

Po 1 "ślizgi śnieg" - wtf?

Po 2 - deptanie przy ABSie i tak nic nie pomoże - po prostu wciskasz w podłogę i próbujesz wymanewrować. Tak w ogóle to w zimie należy szczególnie uważać przy dohamowywaniach, bo nigdy nie wiadomo w jakim stanie jest nawierzchnia, jeśli jedziemy po brudnym śniegu (błocie pośniegowym). Pod warstwą śniegu może być zarówno suchy asfalt jak i ładna szklaneczka jeśli solą nie posypią. Najgorsze są temperatury w zakresie 0-2st. Wtedy najgorzej się jeździ, a ulice są najbardziej śliskie. Już lepsze stałe temperatury w zakresie -10-0 niż w okolicach minimalnego plusa. Poza tym z tego co czytam, to masz chyba niezbyt długo prawo jazdy (albo bardzo mało jeździsz), więc nie popełniaj tego błędu nowicjuszy i nie dojeżdżaj do skrzyżowań na luzie. Mając wrzucony bieg w razie zagrożenia zawsze możesz próbować wymanewrować, a na luzie możesz co najwyżej sobie zahamować.

 

Po 3 - chyba byłeś naje.bany pisząc tego posta. Takich gramatycznych baboli w 1 poście dawno nie widziałem.

Opublikowano (edytowane)

winner: z tym ślizgim śniegiem pewnie chodziło o ubitą warstwę śniegu ;) w którymś poście chyba wspominał że od niedawna ma prawko i miał prawo nie wiedzieć, choć nie zwalnia to z ostrożności, tym bardziej jeśli nie posiada się jeszcze odpowiedniego skilla. Aczkolwiek takie sytuacje najbardziej uczą pokory ;)

 

 

PS: winner posty na forumie to się codziennie pisze, a na CPE nie zaglądamy?

Edytowane przez wilku00034
  • 1 rok później...
Opublikowano (edytowane)

Dzisiaj miałem ciekawą sytuacje. Dojeżdżam do ronda, jeden samochód przedemną, nagle na rondo wpada wściekła kobieta i wbija się przed nas, wszyscy trzej zjeżdżamy tym samym zjazdem. Samochód przedemną nie pozostaje dłużny i siedzi na zderzaku kobiecie. Standardowa reakcja, kobieta hamuje i zajeżdża mu droge. Widze, że sytuacja się zaognia i pykamy sobie tak ok 20km/h do następnego ronda. Myśle, że najlepszym rozwiązaniem bedzie wyprzedzenie obu i pozostawienie całej napiętej sytuacji daleko za mną. Wiec od razu za zjazdem z drugiego ronda korzystam ze wszystkich moich bawarskich koni i wyprzedzam oba samochody, odjeżdżam kawałek i luzuje do normalnej prędkości. Dojeżdżam do świateł, samochody mnie dogoniły jeden pojechał w prawo, ja prosto czekam i dojeżdża z lewej strony kobieta która hamowała i zajeżdżała droge. Patrze na nią, ona na mnie i coś grzebie w torebce. Zielone światło, patrze a ona robi zdjęcie telefonem tyłowi mojego samochodu xD Pewnie chciała zrobić tablice tylko po co? Doszedłem do wniosku, że myślała, że byłem tym samochodem co siedział jej na zderzaku i chciała się jakoś zemścić.

E: Poprawione panie modzie :)

Edytowane przez Dud.ek
  • 5 miesięcy temu...
Opublikowano

no i stało się - druga stłuczka w mojej karierze kierowcy. 

 

moja wina, zagapiłem się jadąc do domu z córą i przy prędkości około 5km/h wjechałem w drzwi jakiegoś kolesia - on zjeżdżał z ronda, a ja takim obejściem ronda w prawo jechałem, widziałem go jak jedzie i puściłem go i zacząłem jechać a on się zatrzymał :)

 

tyle dobrze, że lekko ruszyłem i nie była to żadna prędkość - generalnie to nie bardzo nawet poczułem, że go dotknąłem. zjechaliśmy na bok, wysiadłem idę do gościa - młody facet 20-25 lat - "cześć, dzień dobry - ile bo trochę mi się spieszy, mam małą córę w aucie i jedziemy do domu?" spojrzałem na jego drzwi… wgniecione prawie na całej długości, gość lekko przestraszony, polazłem do siebie spojrzeć - nic, zero śladu, aż przetarłem z brudu zderzak - o na plastikowej takiej listwie na zderzaku 3cm przedrapane - myślę sobie spoko, dogadam się z gościem i pojedziemy każdy w swoją stronę bo mi córa zaczęła troche marudzić już w aucie.

 

mówie mu "to ile, akurat obok jest mój bankomat to w sam raz" a on na to "drzwi, drzwi… no to 1000zł", heh "chyba pan żartuje" - to koleś przycfaniakował i "no to w takim razie 1200zł", odpowiedziałem mu "no to ja uciekam z miejsca zdarzenia… - zrobił duże oczy - skoro pan żartuje to ja też" :) tyle to pewnie całe auto nie było warte - honda civik 1988…

 

jak tak to mówie niech wyciąga świstek z OC i piszemy zdarzenie, spisał te papiery, podpisałem i się rozstaliśmy. podjechałem pod dom, wyniosłem córę do żony wziąłem latarkę i polazłem jeszcze raz szacować straty - szmatką poczyściłem cały ten kawałek i nic poza tymi 3cm nie ma na szczęście.

 

nikomu nic się nie stało, zwłaszcza że jechałem z dzieckiem - moje auto cale, jakieś pewnie 10% zniżek spadnie ale nic to - lancia lybra vs honda civik - flawless victory ;)

Opublikowano

IMO samo wyciąganie wgniecenia, bo miał tą czarną listwę na boku i tylko wgięło drzwi, nie porysowało - więc takie wyciąganie to pewnie 150-200zł.

 

1200zł na tym aucie to pewnie kwalifikuje się jako szkoda całkowita ;)

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...