Desser 35 Opublikowano 3 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 3 lipca 2009 Tylko winny sie tlumaczy A odnosnie tego przekrecenia sie licznika w VW po 300tys km - nie wiem, w jakich modelach to ma miejsce, ale wczoraj u wujka w Caddy z 2004 chyba roku widzialem licznik i pokazywa; 312000 km, wiec wcale sie po 300tys w tym modelu nie zeruje ;] Cytuj Odnośnik do komentarza
Yacek 852 Opublikowano 3 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 3 lipca 2009 Zalezy od roku auta. 2004 jest juz za nowe. Cytuj Odnośnik do komentarza
Usagi 77 Opublikowano 3 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 3 lipca 2009 Prawdopodobnie po 500 tys to nastąpi Cytuj Odnośnik do komentarza
Grabek 2 772 Opublikowano 3 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 3 lipca 2009 Miesiąc przed grudniem to nastąpi. Cytuj Odnośnik do komentarza
MichAelis 5 610 Opublikowano 3 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 3 lipca 2009 halo halo nie róbcie tutaj ze mnie jakiegoś kierowcę alkusa !! :x Jechałem po tym piwie bo musiałem pilnie jechać , dostałem telefon i pojechałem . Yacek nie znasz mnie,nie wiesz jak wyglądam, ba nawet ze mną nie piłeś = nie wiesz jaką mam tolerancję na alko . Rzekłem Ohohoh. Co to za gadanie "bo pilny telefon dostalem". Mowi sie w takim telefonie ze piles piwo i nie jedziesz. Dzieciak Ci wjechal w dupe, bo pewnie hamowales jak pijany imbecyl. Szkoda, ze giln w poblizu nie bylo. Na jazde po pijaku nie ma zadnego wytlumaczenia !! Zaczyna sie ze po piwie nic nie widac i mozna jechac, a konczy sie ze w zasadzie cwiartke walne i przeciez dobrze sie czuje. PS Licze ze zdechniesz szybciej niz spowodujesz jakis wypadek. Cytuj Odnośnik do komentarza
Usagi 77 Opublikowano 3 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 3 lipca 2009 Licze ze zdechniesz szybciej niz spowodujesz jakis wypadek. dzięki Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość Opublikowano 3 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 3 lipca 2009 Cwiartka na normalnym mezczyznie nie robi wrazenia :closedeyes: Nie to zebym byl za jazda po pijaku, ojciec prawie sie zabil jak bylem szczylem kasujac marcedesem ogromny slup elektrycznosc przenoszacy, od tej pory nawet po piwku pitym leniwie nie wsiada. No, nie wolno jezdzic po spozyciu! Cytuj Odnośnik do komentarza
Mathiu 180 Opublikowano 3 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 3 lipca 2009 Znaczy wiecie... ja też jestem fch.uj przeciwny jeżdżeniu po alko, ale... może akurat Usagi waży 155 kg i mierzy 220 cm, bo na takiego człowieka jedno Dębowe Mocne nie ma większego wpływu (dozwolone 0.2 promila po wypiciu)? Cytuj Odnośnik do komentarza
Usagi 77 Opublikowano 3 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 3 lipca 2009 95 kg 185 cm.....ale macie rację nie jadę już po piwie bo jakby tak pałeczki się zjawiły to i tak ja bym miał lipe bo miałem alko w sobie.z dzisiejszych różnych sytuacji na drodze jak już ktoś w temacie o kobietach za kółkiem wspominał też widziałem jedna taką co daje migacz w lewo po czym skręca w prawo Cytuj Odnośnik do komentarza
Yacek 852 Opublikowano 3 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 3 lipca 2009 Dobra nie pier dol bo i tak juz jestes spalony. Cytuj Odnośnik do komentarza
Usagi 77 Opublikowano 3 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 3 lipca 2009 Wyje.baj się na plecy cwaniaku forumowy Cytuj Odnośnik do komentarza
django 549 Opublikowano 3 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 3 lipca 2009 wezcie frajerzy odejdzcie od telewizorow i gierek, znajdzcie kobiete, get a live. Że niby po alkoholu nie można jeździć? PFF CIENIASY Cytuj Odnośnik do komentarza
ojejcu 86 Opublikowano 5 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 5 lipca 2009 xD parę dni temu na wąskiej osiedlowej drodze, gdzie nie można się wyminąć z autem jadącym z naprzeciwka, zza zakrentu wyjechała mi baba w scenicu - i to już powinno mnie przygotować na dalsze wydarzenia. miała miejsce, żeby cofnąć nieco i odbić w prawo, tak, abym mógł przejechać, ale oczywiście tego nie zrobiła. w związku z tym ja wrzucam wsteczny, lusterko prawe, lusterko lewe, puszczam sprzęgło, wtem, jak coś nie je,bnie... patrze do lusterek, ale nic nie widzę, zaczynam się zastanawiać, czy pieszego nie walnąłem. szybko podjeżdżam do przodu, żeby ta baba mogła wreszcie pojechać, wysiadam z auta i już wiem co się stało. w tym samym momencie, kiedy ja zacząłem cofać facet zaczął wyjeżdżać tyłem z miejsca parkingowego ustawionego prostopadle do mnie, najwidoczniej ani on, ani ja nie widzieliśmy siebie nawzajem w lusterkach. szybko oceniliśmy wzajemne szkody, oprócz rysek na zderzakach nic się nie stało, więc każdy przeprosił, wsiedliśmy do samochodów i każdy pojechał w swoją stronę. serducho mi jednak trochę mocniej mimo wszystko zabiło, bo po raz pierwszy miałem taką sytuację. głupia sprawa w sumie. No bo się nie cofa na lusterka bez zerknięcia do tyłu. Oczywiście jeśli to możliwe. Zalezy od roku auta. 2004 jest juz za nowe. Koleś ma w starej teczwórce niecałe czterysta. Nie wiem jakie to ma znaczenie, ale chciałem się po prostu wtrącić. Cytuj Odnośnik do komentarza
Yacek 852 Opublikowano 5 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 5 lipca 2009 (edytowane) Ale T4 robili od 90 do 2003 roku wiec total znikal na tych pierwszych licznikach VDO, Motometer, TRW. Tu masz nowszy licznik, ten sam co w Golfie 4 http://www.allegro.pl/item671557050_liczni...i_taniocha.html Tu jeszcze stary, era Golfa 3 http://www.allegro.pl/item669243424_vw_t4_...le_multiva.html Wszystko zalezy od licznika. Ogolnie to rozne dziwne rzeczy z nimi. Edytowane 5 lipca 2009 przez Yacek Cytuj Odnośnik do komentarza
Blok 6 Opublikowano 5 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 5 lipca 2009 (edytowane) No bo się nie cofa na lusterka bez zerknięcia do tyłu. Oczywiście jeśli to możliwe. nic by mi to nie dało, koleś od strony lewej z tyłu zaczął wyjeżdżać, więc i tak nie miałbym go w polu widzenia. ale oczywiście masz rację. Edytowane 5 lipca 2009 przez Blok Cytuj Odnośnik do komentarza
Dud.ek 2 046 Opublikowano 8 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 8 lipca 2009 Niedawno temu jechałem za scanią, z tyłu widziałem szybko zbliżającego sie seata leona. Widząc, że mocno sie mu śpieszy pozwoliłem sie wyprzedzić, następnie gościu na zakazie zaczął wyprzedzać scanie. Kierowca tira zaczął trąbić, ten z leona go wyprzedził po czym zajechał mu droge i dał na maxa po hamulcach. Z naczepy scanii na wszystkie strony zaczęły sypać sie kamienie, wyminąłem tą szopke i w lusterku wstecznym zobaczyłem, że gość z leona wysiada z tel przy uchu. Nawróciłem i pytam sie gościa z tira czy w niego wjechał on mówi, że nie wiec pytam gdzie on dzwoni ? Teraz uwaga CYTAT: "Dzwoni na policje, że jechałem za nim i chciałem w niego wjechać". Pojechałem, wracając po 5 min widziałem już tylko odjeżdżającego kierowce tira. Leszczu z leona myślał chyba, że jedzie pancernym wozem i wszystko mu wolno. Ciekawi mnie co by zrobił jakby tir nie wyhamował i przejechał po nim? Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość Oran Opublikowano 9 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 9 lipca 2009 Na pewno do nikogo już by nigdy nie zadzwonił. Cytuj Odnośnik do komentarza
septo 1 Opublikowano 22 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 22 lipca 2009 tydzien temu jechalismy do grodka, ja jako pasazer. nagle cos zaczelo smierdziec spalenizna ale doszlismy do wniosku ze to asfalt bo bylo trasznie upalnie. przejechalismy tak moze 2 km i patrzymy a przed nami gosciowi prawe tylne kolo cos sie dymi, spojrzalem dokladnie i bylo widac jakby kawalek gumy mu latal z boku to goscia wyprzedzamy i probowalem machac ale nic, patrzyl wgapiony przed siebie. no ale 2-3 razy mu mignelismy awaryjnymi i zwolnilismy to chyba sie kapnal bo przy najblizszej stacji benzynowej zjechal. mial szczescie bo za(pipi)e straszne ale akurat stacja wyrosla z lasu Cytuj Odnośnik do komentarza
Blok 6 Opublikowano 29 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 29 lipca 2009 Ostatnio tak zapie,rdalałem, że się policjant nie zdążył z auta wygramolić z radarem, żeby mnie namierzyć 8) Setką w zabudowanym w biały dzień jechałem! I jeszcze wyprzedzałem. Cytuj Odnośnik do komentarza
Pan Pieczarka 167 Opublikowano 29 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 29 lipca 2009 Trzy dni temu wracam sobie jak nigdy nic do domu późnym wieczorem, gdzie na ulicy od paru dni nie świeciły się latarnie (do teraz nie mam pojęcia czemu, ale waliłem to, bo przejrzystość nieba w nocy wzrosła mocno). Ulica główna pusta, żadnego samochodzu nie widzę. Już skręcałem w swoją uliczkę, a tuż przed maską dwóch rowerzystów bez żadnych światełek ani nawet odblasków, jakby z ziemi wyrośli. Na szczęście udało się jakoś wyhamować przed nimi, ale wyklnąłem debili niemiłosiernie. Przez chwilę życzyłem im, aby ktoś inny (pipi)nął w tych skrytojeźdzców. Cytuj Odnośnik do komentarza
ProstyHeker 1 853 Opublikowano 29 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 29 lipca 2009 Ostatnio tak zapie,rdalałem, że się policjant nie zdążył z auta wygramolić z radarem, żeby mnie namierzyć 8) Setką w zabudowanym w biały dzień jechałem! I jeszcze wyprzedzałem. Teraz forumowicze spalą Cie na stosie i ukrzyżują wszystkie Twoje psy. Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość Oran Opublikowano 29 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 29 lipca 2009 Oj Blok, Blok, Usagi by się w barze przerwrócił czytając te słowa. :closedeyes: Cytuj Odnośnik do komentarza
Siara_iwj 4 138 Opublikowano 31 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 31 lipca 2009 Wracalem z Krakowa do Rzeszowa jeszcze moim "kaszlem" (dawno temu, prawko od miesiaca, a ja zdygany, bo to najdluzszy wypad byl). Bylo juz sporo po dziewiatej wieczorem, ciemno,, kolo listopada. Stanalem sobie niedaleko za Krakowem na CPN-ie na jakies pierogi. Zeszlo z pol godziny, wsiadam do auta, za wajche, a tu nic, nawet silnika nie przekreci. Nie zostawilem na swiatlach, czy cos, poprostu nie zapali. Nic, przepchnalem go po parkingu i zaskoczyl ze sprzegla. Wtedy zaczela sie najgorsza podroz za kierownica w moim zyciu. Cale elektryka dzialala na pol gwizdka, swiatla ledwo swiecily, widzialem moze na metr w przod, za Krakowem oczywiscie jak zwykle bylo cos rozkopane, wiec co chwile wpadalem na wszelkie garby, zdarta jezdnie, hopki itp. Dodatkowo zaczelo zaj.ebiscie lac, co calkowicie juz mnie oslepilo. Wycieraczki oczywiscie tez ledwo co sie krecily. W koleinach potworzyly sie male rzeczki, na ktorych maluch zachowywal sie jak slizgacz, co wieksza kaluza i wynosilo mnie na metr w ktoras strone. To bylo jak (pipi)a gra, siedzialem doslownie zgarbiony, z nosem prawie dotykajacym szyby, trzymalem kierownice tak sztywno, full skupiony jak na time trialu w Gran Turismo, zeby nie wbic sie gdzies do rowu. Gdzies kolo Ropczyc bylo zwezenie jezdni, jakis wal w Zuku wyprzedzil mnie i wcisnal sie na zyletke miedzy plotki oddzielajace pasy, zawadzajac prawie moj przod, ja os.rany, chcialem trabic, a sygnal ledwo co zapiszczal, wciaz prawie zero pradu w akumulatorze ( jakis czas przed tym zmienilem pradnice na alternator, co mialo rozwiazac problemy z ladowaniem, jak widac nie pomoglo, bo sie cos musialo zdupczyc). Jedynym momentem, kiedy moglem wziasc oddech byla dobrze oswietlona i gladka obwodnica Tarnowa. Oprocz tego mialem survival na maksimum moich owczesnych mozliwosci. Oczywiscie w swojej zielonej glupocie probowalem jak najszybciej dostac sie do domu i cialem miejscami 80 na godzine (jak ktos mial kaszla, wie, ze nie jest to predkosc ekonomiczna dla tego auta, to w ogole nie jest predkosc dla tego auta ). Nie wiem jakim cudem dojechalem do domu, ale po raz pierwszy cieszylem sie widzac Baranowke - pierwsze, wieksze osiedle w Rzeszowie od strony Krakowa, oaza dresiarstwa i wpi.erdolu za nic. Na drugi dzien sprawdzilem co bylo nie tak. ...zasniedzialy mi klemy przy baterii. Nowi kierowcy powinni doszkalac sie na taczkach Cytuj Odnośnik do komentarza
Desser 35 Opublikowano 31 lipca 2009 Udostępnij Opublikowano 31 lipca 2009 Z dziwniejszych sytuacji, typu jak wyzej opisana przez Siare, mialem do czynienia 2 razy z podrozowaniem w ogromnej burzy. W zeszlym roku wracalem z Rzeszowa do Gliwic i w Niepolomicach (nie wiem co mnie podkusilo zeby taki skrot machnac) tak zaczal deszcz z gradem napier,dalac, ze myslalem, ze wybije mi dziure w dachu, a opady byly tak niesamowicie intensywne, ze najszybszy tryb dzialania wycieraczek NIC nie odgarnial z szyby. Ponadto widocznosc byla taka cudowna, ze przez kilka minut jazdy nie mialem zielonego pojecia, czy jade na swoim pasie, czy na przeciwnym, czy moze poruszam sie po poboczu Potem w Nowej Hucie dalej przejezdzajac bylo tyle wody na ulicach, ze ludziom sredniego wzrostu siegala ona mniej wiecej do pasa, wiec strach byl, zeby auta doszczetnie nie zalac. Do dzis nie wiem, jakim cudem udalo mi sie przez to wszystko przejechac bez szwanku zadnego dla auta... Druga taka sytuacja to bylo miesiac temu jak jechalem do Krakowa z domu, przed Olkuszem zaczelo znow mi podobnie jak rok temu padac, przez co na glownym wiadukcie w tym miescie musialem jechac 2km/h, zeby silnik nie ulegl zalaniu od spodu, nastepnie za Olkuszem juz dolaczyl podobnej intensywnosci grad - tym razem poleglem i zjechalem do lasu, zeby to przeczekac - to juz nie na moje nerwy (tak szczerze mowiac, to wtedy tylko TiRy jechaly bez zatrzymania, ale to inna masa i mozliwosci maszyny). Cytuj Odnośnik do komentarza
Usagi 77 Opublikowano 1 sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 1 sierpnia 2009 Oj Blok, Blok, Usagi by się w barze przerwrócił czytając te słowa. :closedeyes: Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.