YETI 10 993 Opublikowano 18 czerwca 2008 Opublikowano 18 czerwca 2008 a fabula Portable Ops ??? nie mialem doczynienia wogole z ta czescia a mowicie ze robi duzo zamieszania. moze ktos ja opowiedziec http://www.gry-online.pl/S014.asp?ID=135 w skrócie Cytuj
Hejas 455 Opublikowano 18 czerwca 2008 Opublikowano 18 czerwca 2008 (edytowane) Hideo Kojima jest wielki. Po pierwsze: zrobił grę pod kątem hardkorowych graczy, nie tak zwanych "casuali", pełną sekretów, smaczków itd. (zauważcie też, że jest tam MASA opcji, do których wykorzystywania nie jesteśmy zmuszeni) Po drugie nie bał się zrobić gry dla fanów serii, zawierając w niej masę rzeczy, których osoby nie zapoznane z poprzednimi częściami po prostu nie zrozumieją (jakby nie patrzeć zawęża to grono odbiorców) Po trzecie: Udało mu się zespolić w jedną całość wszystkie części serii, zamknąć wszystkie wątki i sensownie to wszystko wyjaśnić* - ofkors w Metal Gear'owej konwencji. Nie wspominając już o tym, że MGS4 jest absolutnym scenariuszowo-reżysersko-audiowizualnym dziełem sztuki. Ja nie mam pytań, lepiej się tego zrobić nie dało. Nikomu jednak nie polecam gry w MGS4 bez zapoznania się z poprzednimi częściami. Tego trzeba doświadczyć po kolei, żeby docenić czwartą część. (mówię o MGS, MGS2 i MGS3, stare Metal Geary i Portable Ops to mimo wszystko inna bajka i nie mają tak wielkiego znaczenia) A zakończenie jest idealne: satysfakcjonujące, a zarazem zaskakujące. Współczuję osobom, oglądającym filmiki na YouTube i czytającym spoilery. To trzeba przeżyć w sposób, w jaki chciał nam to pokazać Kojima. Sorry, jeśli to co napisałem nie ma rąk i nóg (co notabene często się zdarza bohaterom Metal Gear Solid) - zmęczony już jestem, ale musiałem się w miarę na świeżo po przejściu gry w tej kwestii wypowiedzieć. * W życiu bym się nie spodziewał, że Hideo sensownie wyjaśni wątek 'Liquid Ocelota'. O_o Edytowane 18 czerwca 2008 przez Hejas Cytuj
aux 3 784 Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 Na pytanie postawione w tytule odpowiem że MGS4 to godne zakończenie sagi. To wielkie arcydzieło które chwyci za serce każdego fana, a gracze nie obeznani z poprzednimi częściami, będą zachwyceni grą i sięgną po inne MGS'y. Fajnie napisał Jakim że to "najwspanialsze pożegnanie najlepszego bohatera, który nigdy nie istniał". Chyba każdy spodziewał się spektakularnych zgonów większości postaci. A Kojima nie idzie na łatwiznę, wymyślił sobie że ciekawsze będzie zostawienie postaci przy życiu. I tak jest idealnie moim zdaniem. Wszystko ładnie wyjaśnione, saga zamknięta (do czasu kolejnej części, he he). Cytuj
Gość Maiden Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 Oj, właśnie boję się, że dla gracza "nowego" MGS IV może się wydać dziwną japońską, pozbawioną ładu bajeczką. Moim zdaniem pod względem fabularnym było "tylko" b. dobrze. Głównie dlatego, że niektóre wątki były wyjaśniane na "hypcika". Ale feeling, szczególnie akt IV - poezja Tak jak mówi Jakim, ktoś kto nie grał w poprzednie części, straci 75% miodu wynikającego z gry. I to mi się podoba! Hideo docenił weteranów hehe Cytuj
BigSnk 0 Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 Moim zdaniem Kojima ponaginał zbyt dużo faktów. Totalnym idiotyzmem jest dla mnie tłumaczenie, że Ninja odciął ręke Ocelotowi na jego wyraźne polecenie. Raiden decydujący się na przemianę w cyborga po tym, jak dowiaduje się, że Rose zdradziła go z Royem? Popsuty Rex będący równym rywalem dla Raya? Toż to zalatuje kiczem na kilometr. Dodatkowo te wielkie odkrycia, w których okazuje się, że świat MGS to tak naprawdę hermetycznie zamknięte pudełko, w którym zamaist bogatej plejady bohaterów okazuje się, że każdy posiada po n tożsamości. Dobrze odwzorowuje to cytat, który znalazłem na forum Zanzibaru: It all ended like a bad Mexican soap opera: a wedding, everybody reconciles with everybody, the bad guys are good now, the unstoppable villain suddenly is stopped. Co tu mozna ponaginac??? cala gra jest przegieta, koles walczacy solo z mechami, ludzie czyborgi, nanomaszyny ale na tym wlasnie polega MGS jest to bajka dla doroslych. Rose wcale nie zdradzila Raidena z Cambellem tylko on sie nia zajol kiedy Raiden zaginol, Rexa wspomaga Ottacon podlaczony poprzez robota, a pozatym Ray moze zniszczyc Rexa w 3 atakach a ty musisz sie meczyc.... Choć ślub Meryl wydaje mi się dziwny. Nie miała nikogo lepszego do wyboru niż Johnny "rozwolnienie żołądkowe" Sasaki? ;p Problemy zoladkowe u Johnnego wynikaly z tego ze jego organizm nieakceptowal nanomaszyn, a sam slob ma byc pewnym paradoxem tu wszystko takie radosne a zaraz potem ktos ginie. Zazwyczaj tak bywa ze ludzie pisza (pipi)y bo niegrali, a przeczytali fabule ktora jest tylko ogulnym zarysem tego co sie tam dzieje, a jak wiadomo w MGS liczy sie praktycznie kazde zdanie i to wlasnie odroznia ta gre od innych. Co do Portable Ops to nic nienamieszlo tylko pokazalo dlaczego Big Boss wybral "zla' droge. Ja wychowalem sie na tej seri, byla to pierwsza moja gra ktora zkaczylem jescze wtedy niekumalem nic z tej gry bo nieznalem angielskiego ale sam gameplay mnie wciagnol i jak dlamnie to jest najleprza seria w histori gier nawet znienawidzony MGS2:SoL jest bardzo dobry na swoj sposob. Ale kazdy ma prowao do wlasnego zdania a takie jest wlasnie moje... Pozdro i Pokoj Wam Cytuj
Gość Maiden Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 Nie no ślub na końcu faktycznie zaleciał mega kiczem, tak jak i scena pocałunku Meryl z panem (pipi)zką. Cytuj
BigSnk 0 Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 (edytowane) Niestety pan pizdeczka jest ulubiencem Hideo... ja osobiscie niemam nic do niego. lol sry myslalme o Raidenie a nie o Johnymm, a wogule to Johnny tak sie zachowywal zeby ukryc to ze niema nanomaszyn w sobie i oile dobrze pamietam to przyznaje Meryl ze chcial byc przy niej (scena walki z frogsami w Outer Heaven) Edytowane 19 czerwca 2008 przez BigSnk Cytuj
Sebas 1 577 Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 Problemy zoladkowe u Johnnego wynikaly z tego ze jego organizm nieakceptowal nanomaszyn, a sam slob ma byc pewnym paradoxem tu wszystko takie radosne a zaraz potem ktos ginie. Akiba unikał zastrzyków z nanomaszynami. Beznadziejne jest to, że nagle przestał mieć srake xD Zakończenie jest do bani, Snake powinien zginąć, ślub to najgłupszy motyw na jaki Kojima mógł wpaść a pojawienie się BB jest naciągane do granic możliwości (od kiedy podczas śpiączki ciało się nie starzeje?). Cytuj
J.D 0 Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 Moim zdaniem pod względem fabularnym było "tylko" b. dobrze. Głównie dlatego, że niektóre wątki były wyjaśniane na "hypcika". i kojima powyjaśniał wszystko przez nanomaszyny np. Vampa po macoszemu troche go potraktowali, nie ciagnał dalej Kojima watku Vamp Fortune, nie wyjaśnił jego supernaturalnych zdolności z 2, pewnie to tylko takie efekciarstwo było. Grey Fox pracował dla Ocelota i celowo odciał mu reke ?! skad to sie wzieło ? nigdy o tym nie słyszałem Wyjasnienie przemiany Raidena Wtf !? Sam sie przerobił w ninje ? I ze doktor Madnar go uratował he he Powrót BB ujdzie, niezle to wyjasnili, podoba mi sie jego powrót the Patriots, po MGS2 spodziewałem sie czegoś wielkiego po organizacji rzadzacej światem, a tu okazuja sie oni radiowym gangiem Naked Snake'a hmm...... fajnia sprawa z tymi 5 AI które stworzył zero, po MGS2 mozna sie było tego spodziewac ze tych AI bedzie wiecej (GW odpowiadajace za kontrole cyfrowej inf.)a nazwy od prezydentów z góry Rushmore, niezle to Kojima wymyslił z jedna AI kontrolujaca wszystko JD (John Doe o kurka to ja konntrolowałem wszystko ). Nie wiem czy mi sie wydaje ale Outer Heaven przypomina chyba z wygladu arke Noego ? Plan Guns of the Patriots niezle przez Liquid Ocelota obmyslany to na plus ! Cytuj
Gość Maiden Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 Ej no nie postarzał się. Ale ślub, scena walki pana (pipi)zki i Meryl, kicz kicz i jescze raz kicz. Nie wiem czemu podniecacie się ostatnią walką nb... Bo niby co? Ładny widoczek? Cytuj
nelson 4 Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 bo muzyka maideniku wlacza sie z 2 i 3 Cytuj
Gość Maiden Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 I z 1 To miły smaczek, ale sorry - walka The Boss było sto razy lepsza. W ogóle Bossowie trochę mnie zawiedli w tej części. Cytuj
Daffy 10 568 Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 I z 1 To miły smaczek, ale sorry - walka The Boss było sto razy lepsza. W ogóle Bossowie trochę mnie zawiedli w tej części. Mi się walka finałowa bardzo podobała bo była przepełniona odniesieniami do poprzednich części-muzyczki w każdej częsci przy każdej "rundzie" walki to swoją drogą.Ale np stary Liquid/Ocelot bez koszulki to odniesienie do final Battle z MGS1,co rundę zmieniają się style jego walki odnoszące sie do final bossów w każdej części.A sama sceneria-walka na szczycie to też znowu odniesienie do MGS1 gdzie walczyło się na szczycie Rexa.No do tego realizacja,te najazdy kamer,montaż i pokazania jak postacie siebie nie lubią i jednocześnie szanują to mistrzowsko-walka dwóch wojowników Cytuj
Gerath 2 Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 (edytowane) Sr.aczka (na litość boską kto cenzuruje takie słowo) Johnego się skończyła ponieważ to była tzw. "biegunka podróżnych". A zachowywał się tak a nie inaczej nie dlatego, że chciał ukryć brak nanosów a dlatego, że po prostu ich nie miał i ciężko mu było bez nich zostać "team partnerem". Edytowane 19 czerwca 2008 przez Gerath Cytuj
PiotrB 9 Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 (scena walki z frogsami w Outer Heaven) Nie wiem czy mi sie wydaje ale Outer Heaven przypomina chyba z wygladu arke Noego ? No pamiętajcie, że te okręt/ arka Liquida to Outer Haven. Outer Heaven było w Afryce. Taki szczegół. Cytuj
YETI 10 993 Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 (edytowane) Sr.aczka (na litość boską kto cenzuruje takie słowo) Johnego się skończyła ponieważ to była tzw. "biegunka podróżnych". A zachowywał się tak a nie inaczej nie dlatego, że chciał ukryć brak nanosów a dlatego, że po prostu ich nie miał i ciężko mu było bez nich zostać "team partnerem". Poza tym powiedział, że nie lubi igieł Odpowie mi ktos na te pytania. Jeżeli Ocelot i EVA zdradzili Patriotów zabijając ich członków, to dla kogo Ocelot pracował w MGS2? Gray Fox pracował dla Ocelota i celowo odciął mu rękę? Ten poprzez nanomaszyny wczepił sobie świadomość Liquida by oszukać Patriotów? Drebin pracuje dla Patriotów?! Może ktoś mi to wyjaśnić, tą końcową scenkę gdy Drebin rozmawia z Otaconem. Pewnie trzeba będzie ukończyć jeszcze z 2 razy MGS4, aby wszystko dobrze pojąć. Edytowane 19 czerwca 2008 przez YETI Cytuj
Gość Maiden Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 (edytowane) Mi się walka finałowa bardzo podobała bo była przepełniona odniesieniami do poprzednich części-muzyczki w każdej częsci przy każdej "rundzie" walki to swoją drogą.Ale np stary Liquid/Ocelot bez koszulki to odniesienie do final Battle z MGS1,co rundę zmieniają się style jego walki odnoszące sie do final bossów w każdej części.A sama sceneria-walka na szczycie to też znowu odniesienie do MGS1 gdzie walczyło się na szczycie Rexa.No do tego realizacja,te najazdy kamer,montaż i pokazania jak postacie siebie nie lubią i jednocześnie szanują to mistrzowsko-walka dwóch wojowników Ficuś, ja to wszystko dobrze wiem tyle tylko, że aż tak mnie to nie poniosło. No i sama walka była mega schematyczna. Lepsza była w SE. Chyba się zgodzisz? YETI: Co do Gray Foxa: Tak. Edytowane 19 czerwca 2008 przez Maiden Cytuj
Daffy 10 568 Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 No zgodzę się Maiden bo finałowa walka w MGS3 to była walka z bossem z krwi i kości z normalnymi zasadami,a w MGS4 ostatnią walką na takich zasadach jest walka z Mantis ,a final fight to w sumie taka prymitywna bijatyka przedstawiona w rewelacyjny sposób.Mi się ona podoba z racji na odniesienia do poprzednich części Cytuj
marcin0903 1 Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 Właśnie rozwaliłem w II Akcie Laughing Octopus, zaraz potem była rozmowa z Drebinem przez radio, niestety ją przeskoczyłem, może ktoś mi napisać o co w niej chodziło? Cytuj
Dallas 8 Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 o nic ciekawego. Drebin opowiada historię Octopus;) Cytuj
Xymek 62 Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 Nie no ślub na końcu faktycznie zaleciał mega kiczem, tak jak i scena pocałunku Meryl z panem (pipi)zką. Zgadzam sie w 1000% gdyby nie bylo tych 2 cutscenek gra byla by duzo lepsza - no i nie mial bym tego drwiacego usmieszku na twarzy pod sam koniec...wywalil bym tez scene z Rose i Raidenem w szpitalu... Zabawne jest to ze pod sam koniec, kiedy nie widzimy na 100% czy Snake strzelil sobie w glowe, i pokazuje sie Big Boss...przysiegam, ze bylem pewien, ze Snake naprawde popelnil samobojstwo, i z Big Bossem spotkal sie w zaswiatach...chwile po smierci na cmentarzu...i wydalo mi sie to za(pipi)istym motywem - ta cala scena kiedy BB mowi zeby Snake odpuscil i uwolnil sie od tego - ukladalem to sobie w glowie wlasnie jako idealna metafore smierci...ale za chwile okazalo sie ze to nie prawda Cytuj
Plati_Grudziądz 0 Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 Moim zdaniem Kojima ponaginał zbyt dużo faktów. Totalnym idiotyzmem jest dla mnie tłumaczenie, że Ninja odciął ręke Ocelotowi na jego wyraźne polecenie. Raiden decydujący się na przemianę w cyborga po tym, jak dowiaduje się, że Rose zdradziła go z Royem? Popsuty Rex będący równym rywalem dla Raya? Toż to zalatuje kiczem na kilometr. Dodatkowo te wielkie odkrycia, w których okazuje się, że świat MGS to tak naprawdę hermetycznie zamknięte pudełko, w którym zamaist bogatej plejady bohaterów okazuje się, że każdy posiada po n tożsamości. Dobrze odwzorowuje to cytat, który znalazłem na forum Zanzibaru: It all ended like a bad Mexican soap opera: a wedding, everybody reconciles with everybody, the bad guys are good now, the unstoppable villain suddenly is stopped. Co tu mozna ponaginac??? cala gra jest przegieta, koles walczacy solo z mechami, ludzie czyborgi, nanomaszyny ale na tym wlasnie polega MGS jest to bajka dla doroslych. Rose wcale nie zdradzila Raidena z Cambellem tylko on sie nia zajol kiedy Raiden zaginol, Rexa wspomaga Ottacon podlaczony poprzez robota, a pozatym Ray moze zniszczyc Rexa w 3 atakach a ty musisz sie meczyc.... Choć ślub Meryl wydaje mi się dziwny. Nie miała nikogo lepszego do wyboru niż Johnny "rozwolnienie żołądkowe" Sasaki? ;p Problemy zoladkowe u Johnnego wynikaly z tego ze jego organizm nieakceptowal nanomaszyn, a sam slob ma byc pewnym paradoxem tu wszystko takie radosne a zaraz potem ktos ginie. Zazwyczaj tak bywa ze ludzie pisza (pipi)y bo niegrali, a przeczytali fabule ktora jest tylko ogulnym zarysem tego co sie tam dzieje, a jak wiadomo w MGS liczy sie praktycznie kazde zdanie i to wlasnie odroznia ta gre od innych. Co do Portable Ops to nic nienamieszlo tylko pokazalo dlaczego Big Boss wybral "zla' droge. Ja wychowalem sie na tej seri, byla to pierwsza moja gra ktora zkaczylem jescze wtedy niekumalem nic z tej gry bo nieznalem angielskiego ale sam gameplay mnie wciagnol i jak dlamnie to jest najleprza seria w histori gier nawet znienawidzony MGS2:SoL jest bardzo dobry na swoj sposob. Ale kazdy ma prowao do wlasnego zdania a takie jest wlasnie moje... Pozdro i Pokoj Wam Człowieku naucz sie pisać ... Cytuj
Sandking 47 Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 Drebin pracuje dla Patriotów?! Może ktoś mi to wyjaśnić, tą końcową scenkę gdy Drebin rozmawia z Otaconem. Drebin pracował dla Patriotów, zaopatrując PMC i innych w broń. Takich "drebinów" było wielu, zaś po wykończeniu GW i zniszczeniu Patriotów mógł w końcu odpocząć od ich tyranii. Jak sam mówił, jest sierotą, którą zaopiekowali się, by przygotować go do takiej pracy. Jak sam mówił w czwartym akcie, pracuje dla tego, kto ma jakiś interes, w tym przypadku był to Otacon, Snake, Meryl itd. Do tego wyjaśnia pewną intrygującą sprawę -> Rat Patrol, czyli oddział Meryl, który też pracował dla Patriotów (a nie wiedzieli o tym), ponieważ ich celem było powstrzymanie Liquida. Jednakże, w wyniku rozwoju wypadków i poświęcenia Snake'a, Patrioci sami podkopali pod sobą dół Jeżeli Ocelot i EVA zdradzili Patriotów zabijając ich członków, to dla kogo Ocelot pracował w MGS2? Dla Patriotów, tylko, że pod przykrywką posiadania świadomości Liquida. Gray Fox pracował dla Ocelota i celowo odciął mu rękę? Ten poprzez nanomaszyny wczepił sobie świadomość Liquida by oszukać Patriotów? Co do pierwszego pytania, to nie znalazłem jeszcze potwierdzenia, ale tak ponoć było. Wszczepienie świadomości Liquida nie odbyło się tylko poprzed nanomaszyny, Ocelot wykorzystał Psycho Mantisa (jego ducha) i za pomocą hipnozy oraz psychoterapii wmówił sobie, że jest Liquidem. Wszystko po to, by dalej pracować dla Patriotów i mieszać w ich szeregach. Liquid jest w ciele Ocelota, ale Ocelot ciągle ma swoją świadomość i realizuje idee The Boss. W efekcie, Ocelot jest tak na prawdę bohaterem, nie głównym złym. Na samym końcu sam mówi, że "spodziewał się sukcesu Snake'a" . Mam nadzieję, że nie namieszałem zbytnio, jak w czymś się pomyliłem to proszę o sprostowanie, bo nie mam PS3 z MGS4 i nie mogę grać w ten tytuł w kółko, tak jak wy Cytuj
konrado0905 7 Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 najbardziej po(pipi)ona fabula w grach video, ale tez najlepsza Cytuj
Xymek 62 Opublikowano 19 czerwca 2008 Opublikowano 19 czerwca 2008 (edytowane) Jak na moje oko to wszystko dobrze opisałeś bez przekłamań Trzeba też pamiętać, ze Patrioci to tak naprawdę system AI, stworzony przez Zero, który zyskał coś co można by nazwać świadomością, i dażył do całkowitej kontroli, nad "War Economy", co ciekawe, tak naprawdę był w stanie tylko powtarzać w kółko ten sam patern wizji Zero - stąd ciągłe polowanie na Big Boss'a... Tym razem jeżeli ja się mylę to mnie poprawiajcie... Edytowane 19 czerwca 2008 przez Xymek Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.