Zarathustra 616 Opublikowano 19 sierpnia 2008 Opublikowano 19 sierpnia 2008 Nie będę mówił, że to żałosne. Powiem, że to można zrobić z każdym zakończeniem jakiegokolwiek filmu, książki, gry, anime... Chyba żeś to wziął zbyt poważnie do siebie, obrazek ma na celu humorystyczne spojrzenie na pewne nieścisłości fabuły jedynie. Cytuj
Gość Mr. Blue Opublikowano 19 sierpnia 2008 Opublikowano 19 sierpnia 2008 (edytowane) Dla mnie to po prostu niesmaczne, ale ignoruj mnie, bo ostatnio jestem przewrażliwiony, jako fan Czwórki. (A czy przemiana Ocelota jest bez - sensu, można się pokłócić. Edytowane 19 sierpnia 2008 przez Mr. Blue Cytuj
jasiumaster 1 Opublikowano 23 sierpnia 2008 Opublikowano 23 sierpnia 2008 Hehehe jak dla mnie dobre:) Lubie mgsy nawet bardzo, całkiem przyjemnie acz bez rewelacji grało mi się w 4 ale przedstawienie postaci i fabuła, szczególnie jej końcówa zepsuła mi tę część i po trochu reszte serii. Nieźle humorystycznie oddana końcówka:) Cytuj
Gość Soul Opublikowano 23 sierpnia 2008 Opublikowano 23 sierpnia 2008 Szybkie pytanie ,bo dalej nie bardzo czaje ,czemu Snake tak szybko się starzeje wina Fox Die który jest w jego organizmie ? Cytuj
Gość Mr. Blue Opublikowano 28 sierpnia 2008 Opublikowano 28 sierpnia 2008 Ostatnio się tak zastanawiałem... Po co tak naprawdę, Ocelot wpoił w siebie "duszę" Liquida? Po co ta cała maskarada, po co to polowanie na Snake' a, skoro to nie on był głównym celem. Ba, Ocelot i on stali po jednej stronie. Nie dawało mi to spokoju. Po za tym, zachowanie Liquida w dwójce... Nie trzymało się to wszystko kupy. Chyba że, cofniemy się trochę w czasie, i przeanalizujemy wszystko na zimno. Co było głównym celem Ocelota i Evy? Uwolnienie Big Bossa i zniszczenie Patriotów. Jak można było tego dokonać? Nie było to łatwe, do tego trzeba było siły. Jak wiemy, Ocelot był na Shadow Moses głównie z trzech powodów (a według mnie z czterech) : -Na polecenie Solidusa. -Na polecenie Patriotów -W celu przesłuchania i zabicia Signita. Moim spiskowym czwartym powodem, była chęć przejęcia w odpowiedniej chwili Rex' a i obrócenie jego głównej broni przeciwko J. D. Oczywiście, tak czy siak, nie udało się tego dokonać z powodu udanej interwencji Solida. (Oczywiście to tylko moja teoria) Ale historia toczy się dalej: Ocelot wie, że jedynym sposobem na pozbycie się patriotów jest zniszczenie ich systemu, za pomocą siły. Jednak wie też, że on sam nie posiada takich kontaktów i charyzmy, by uzbierać odpowiednie siły. Postanawia więc, że "zamieni" się w Liquida, bowiem on wszystko to posiadał: Tak, czy siak był przecież legendarnym wojownikiem, liderem Fox Hound i dysponował ogromnymi powiązaniami z najemnikami z całego świata. By zamiana wyglądała realistycznie, przeprowadzał ją stopniowo. (Dlatego Liquid nie opanował go od razu.) Lub też, proces jego zamiany był trudniejszy niż on sam się spodziewał i w pierwszym stadium, Liquid aktywował się tylko podczas obecności Snake' a. To jest mniej ważne. Ważne, że chociaż cierpiał na chwilowe zamiany osobowości, mógł grać do końca swoją rolę: prawej ręki Solidusa i agenta patriotów, by w krytycznym momencie zaatakować, przejąć jednego z Ray i uciec podczas chwilowej dezorientacji systemu. Oczywiście, to był już wtedy Liquid, ale Ocelot świetnie przewidział jego poczynania. Wiedział, jakie ryzyko wiąże się z poczynaniami Liquida, ale widział też w nich nadzieję: Liquid także obsesyjnie pragnął rozpadu znienawidzonej organizacji. Dalsze wydarzenia znamy, ale w takim razie po co ostatnia walka? Nie wierzę, żeby Ocelot nie mógł powstrzymać osobowości Liquida przed końcem. No cóż, przypatrzmy się Ocelotowi. Chciał dobrze, jego ideały były słuszne. Ale uczynił w tym świecie za dużo zła, i doskonale o tym wiedział. Zabił pewnie więcej osób niż Snake, lubował się w torturach, był zimnym draniem, gotowym mordować nawet bezbronnych. Ba, jego obsesja na punkcie Big Bossa, przeniosła się na synalka. I to też był pewnie jeden z powodów, dla których walczył z Snake' m. Był jednym z pierwszych patriotów, więc rozumiał, że razem z systemem muszą odejść też ludzie. Dlatego zdecydował się na walkę. A raczej, zdecydował się na śmierć. Kiedy przechodzę teraz poprzednie części, doszukując się różnych szczegółów, coraz bardziej fabuła wszystkich czterech jest dla mnie bardziej zrozumiała, przejrzysta i zgodna. Cytuj
maknak 0 Opublikowano 4 września 2008 Opublikowano 4 września 2008 Wydaje mi sie ze Ocelot mial kontrole nad Liguidem a tym samym potwierdzaja sie slowa BigBossa ze Ocelot poddal sie terapi nasladowczej lecz calyczas bys swiadom swojej prawdziwej osobowosci. Swiadcza o tym jego gesty. 1. Na statku podczas oblezenia gdy dostali juz cialo BigBossa(Solidusa) - charakterystyczny strzal z rak nasladujacych revolvery (MGS3). 2. Na koncowej bijatyce gdy juz lezy mowi ze Snake jest niezly i pokazuje ten sam gest rekoma. Caly trik Kojimy polega tym iz przedstawil nam historie, ktora powinnismy zaakceptowac a nie negowac - ale to nadaje uroku tej calej historii gdyz jest o niej glosno (kolejny + na pana K.). Cytuj
Gość Mr. Blue Opublikowano 4 września 2008 Opublikowano 4 września 2008 (edytowane) Okey, chylę głowę i posypuje ją popiołem. Afera z Liquidem i Ocelotem jest bajecznie prosta i zrozumiała dla każdego fana, gdy tylko zajrzy do Database po przejściu Czwórki... Nie każdy bowiem zauważy pewien szczegół, który decyduje o spójności czwórki, szczególnie z dwójką. O co chodzi? A o to, że Liquid prawdziwie przejmował kontrolę nad Ocelotem, podczas incydentów na tankowcu i Big Shell. Dusza brata Snake' a zachowała się w jakiś sposób w ocalałej ręce. (Pamięć komórkowa?) Dlatego Ocelot gadał wtedy głosem Liquida; ponieważ nim był. Po wydarzeniach znanych z dwójki, ocelot planował wykorzystać fakt "zamiany" do swoich celów (by zmylić Patriotów), ale tylko w ograniczonym zakresie, dlatego nie mógł sobie pozwolić na pełną kontrolę Liquida. I tak, rękę "truposza", zastąpił cybernetycznym wynalazkiem. W grze możemy to zobaczyć dopiero w ostatecznej walce, ale mało kto przypisał temu faktowi tak duże znaczenie. (A nie zastanawialiście się, jak to możliwe, że Ocelot wali z całej siły prawą ręką w podłogę i nawet nie stęknie?) Dlatego też, Ocelot gadał swoim głosem, a nie Liquida. A teraz pytanie; Kiedy, dusza Liquida ostatecznie odeszła? Na pewno po wydarzeniach z dwójki. Być może, razem ze śmiercią Big Bossa; wielu uważa, że ręka "płynnego", po odrzuceniu przez Ocelota, została użyta podczas jego rekonstrukcji. Edytowane 4 września 2008 przez Mr. Blue Cytuj
Gość andertejker Opublikowano 5 września 2008 Opublikowano 5 września 2008 A nie zastanawialiście się, jak to możliwe, że Ocelot wali z całej siły prawą ręką w podłogę i nawet nie stęknie?) w sumie nie, bo trochę wcześniej jednoręki Raiden zatrzymał swoim ciałem ogromny tankowiec. Cytuj
Gość Mr. Blue Opublikowano 5 września 2008 Opublikowano 5 września 2008 No bez jaj, Raiden był potężnym cyborgiem, a Ocelot tylko człowiekiem. Cytuj
LiSoQuan 23 Opublikowano 10 września 2008 Opublikowano 10 września 2008 http://www.gametrailers.com/player/usermovies/263855.html juz wiemy dlaczego miedzy Raidenem a Rose nie wyszło z początku... "Raiden you are sick" hahaha taki żart.. wart obejrzenia. Cytuj
Gość Kyo Opublikowano 11 września 2008 Opublikowano 11 września 2008 No bez jaj, Raiden był potężnym cyborgiem, a Ocelot tylko człowiekiem. Chyba wszechmogącym LOL Cytuj
Gość Mr. Blue Opublikowano 11 września 2008 Opublikowano 11 września 2008 (edytowane) Wielu nie zauważa, że wcale nie zatrzymał statku. Ba, spowolnił go tylko na chwilę. Skoro jego egzoszkielet miał możliwość przenoszenia energi w odpowiednie partie ciała, co za problem (to jest fantastyka naukowa) by całą dostępną moc i energie kinetyczną wykorzystać w przeciągu kilku chwil, by uratować Snake' a? W tej scenie chodzi też o poświęcenie, o uczucie, które pozwala pokonać wszelkie bariery, wszelkie granice, nawet fizyczne. Pamiętajmy, MGS zawsze zahaczał o elementy nadnaturalne, (końcówka MGS3 chociażby) dając nam wiarę, że życie to nie tylko proces degeneracji naszych komórek. Raiden spowolnił statek, bo dał z siebie wszystko i jeszcze trochę, wiecej niż to mozliwe. I rzeczywiście nie mógł tego zrobić. Ale zrobił. Pytanie więc powinno brzmieć: "Dlaczego?" A nie: "Jak?". Bo to MGS, a nie Star Trek. Edytowane 11 września 2008 przez Mr. Blue Cytuj
Gość Kyo Opublikowano 11 września 2008 Opublikowano 11 września 2008 Tak - a grając w MGS'a wszyscy jesteśmy lepsi, ta gra Nas "poprawia". :spox: I nieważne jakimi byśmy nie byli fanami MGS'a - ta scena to dla mnie jedno z największych przegięć jakie widziałem i zdania nie zmienie Że niby statek się wbił w skały i beton to nic, ale Raiden go zatrzymał - taaa jasne W tej scenie chodzi też o poświęcenie, o uczucie, które pozwala pokonać wszelkie bariery, wszelkie granice, nawet fizyczne. Pamiętajmy, MGS zawsze zahaczał o elementy nadnaturalne, dając nam wiarę, że życie to nie tylko proces degeneracji naszych komórek. Raiden spowolnił statek, bo dał z siebie wszystko i jeszcze trochę, wiecej niż to mozliwe. I rzeczywiście nie mógł tego zrobić. Ale zrobił. Normalnie się wzruszyłem - poczułem się tak samo jak wtedy kiedy czytałem reckę MGS2 u konkuręcji kilka lat temu Cytuj
Gość Mr. Blue Opublikowano 11 września 2008 Opublikowano 11 września 2008 Okey, ty odbierasz to jako głupie przegięcie. Nie wnikam i nie dyskutuję. Cytuj
Metal 4 Opublikowano 11 września 2008 Opublikowano 11 września 2008 Dla mnie osobiscie też to było przegięcie. Ja zamiast się wzruszyc, się po prostu rozesmiałem. Zawuaz, ze statek miażdżył skały i beton. Nawet, jeśli taki Raiden był w stanie to zrobic, to skąd skały zyskały tyle sily. Statek powinien Raidena w nie wbić, nawet jeśli Raiden miał wystarczająco sily, zęby nie puscic. IMO lepszym rozwiazaniem by było, gdyby chwycił Sneję po pachę i z nim uciekał w ten sposób. Cytuj
Gość Mr. Blue Opublikowano 11 września 2008 Opublikowano 11 września 2008 (edytowane) Ja też się przy tym nie wzruszyłem, ale to, wbrew powszechnym opiniom, jest mozliwe z fizycznego punktu widzenia. Wystarczy, że egzoszkielet byłby zbudowany z metalu, który bardzo dobrze pochłaniałby energię. (Czyli, w tym wypadku, nie "przesyłał" jej dalej skałom) W tym wypadku, "gniecenie" skonczyło się na Raidenie. Zauważcie, że jak Raiden odpuscił, statek znowu przebijał się przez molo. Przestał z wiadomych względów. Edytowane 11 września 2008 przez Mr. Blue Cytuj
Gość Kyo Opublikowano 11 września 2008 Opublikowano 11 września 2008 (edytowane) OK. - MGS to MGS a Star Trek to Star Trek. Nie mówiłem o przekazie tylko o formie właśnie w jakiej tą scenę pokazano. Jest to ewidentny odnośnik do sceny z pierwszego MGS'a kiedy Gray ratuje Snejka przed zmiażdżeniem przez REX'a - tylko zauważ jak tamta scena była podana a jak Kojima & Ska zrobili tą scenę. Do tamtej nikt i nic nie miało się prawa przyczepić - powiem więcej - była świetna i wzruszająca. W MGS4 FORMA w jakiej przekazano to poświęcenie i dokonywanie rzeczy niemożliwych jest po prostu śmieszna. Przekaz to jedno ale forma tego przekazu to drugie. Ja cały czas mówię o formie. W życiu czasem potrzeba trochę obiektywizmu i spojrzenia na niektóre rzeczy trzeźwym okiem a Ty się oburzyłeś chwilę wcześniej na zabawnie podany "komiks" tylko dlatego że traktował o MGS'ie. Poza tym jeśli już chcesz w ten sposób dyskutować i udowadniać że to możliwe to dlaczego Raiden nie rozerwał na strzępy Vampa tylko się z nim cackał mając takie moce ? Jego egzoszkielet był zrobiony z metalu - no tak to statek pewnie z papieru Grubymi nićmi ta scena jest szyta i każdy nie ważne jak mocno "kocha" MGS'y musiał się skrzywić - szczególnie że w moim przypadku było to pierwszy raz. MGS nie miał nigdy odzwierciedlać rzeczywistości - ale no bez przesady... Takie bajki to są dobre dla 5 latków a ja 5 latek nie mam Żaden materiał nie wytrzymał by takiego obciążenia. Forma przekazu wg. mnie w tej scenie się nie sprawdziła i wyszło jak wyszło. Edytowane 11 września 2008 przez Kyo Cytuj
Gość Mr. Blue Opublikowano 11 września 2008 Opublikowano 11 września 2008 (edytowane) Jest to ewidentny odnośnik do sceny z pierwszego MGS'a kiedy Gray ratuje Snejka przed zmiażdżeniem przez REX'a - tylko zauważ jak tamta scena była podana a jak Kojima & Ska zrobili tą scenę. Tam było to jeszcze bardziej absurdalne, bo zgniot nogą Rexa, ma o wiele większą siłę niż OH, (Bo OH korzysta głównie z bezwładności, bo system nożny Rex - a jest zaprojektowany do potężnych uderzeń nogą, które mogą nawet wywoływać małe trzęsionka, bo ninja - szkielet Graya' a był o wiele starszy technolgicznie i nastawiony przede wszystkim na szybkość...) Dlaczego więc tak ludzie się wzburzają akcją z statkiem? Bo duże jest większe i zwraca większą uwagę. To, że ten statek jest taki ogromny, wcale nie oznacza, że jest tak gigantycznie silny. Pamiętajmy! On jest na wodzie, więc ma o wiele gorszy punkt podparcia od Raidena. A po za tym... Nie wzruszyłem się przy scenie z MGS1. Tam, to zdarzenie miało to za zadanie głównie zwrotu akcji, wobec postaci z którą się nie identyfikujemy. A kto przechodził MGS2 "głębiej", niż ponad to co w recenzji na 8+, ten naprawdę "mocno" się identyfikuje z Raidenem. Może nawet mocniej, niż z Snake' m. A i środki artystyczne są wykorzystane mistrzowsko, jak na coś epickiego przystało. Nie mamy "śmierci" patetycznej, ale nie mamy też "śmierci" mało znaczącej. Wyważone, przestawione skromnymi środkami wydarzenie, jest wyreżyserowane po mistrzowsku, zgoła lepiej niż przodek z MGS - a pierwszego, prawie doskonałego. a Ty się oburzyłeś chwilę wcześniej na zabawnie podany "komiks" tylko dlatego że traktował o MGS'ie. Wybacz, tak reaguje, jak jakiś baran, obraca w "penisowo - dochodzące" żarty jedno z najlepszych zakończeń gier ever, nie mając zielonego pojęcia o prawdziwej spójności czwórki z resztą sagi. Poza tym jeśli już chcesz w ten sposób dyskutować i udowadniać że to możliwe to dlaczego Raiden nie rozerwał na strzępy Vampa tylko się z nim cackał mając takie moce? Bo to nie DB. Tu nie wygrywa ktoś, kto ma więcej jednostek mocy. Jak się ogląda uważnie, to widać, że Vamp jest o wiele szybszy i techniką uników ma dopracowaną do perfekcji. Podczas walki w 3 akcie, ani razu nie pozwolił trafić się kataną (oprócz finału). Po za tym, on sam ma nadnaturalne zdolności mobilne i zdrowotne. A do tego wszystkiego, korzysta z systemu specjalnej przyczepności i akrobatyki, które jeszcze bardziej poprawiają jego zdolności akrobatyczne. A pytanie do ciebie: Jak Snake pokonał Fox' a skoro ten był tak szybki, że odbijał kulę mieczem, hę? PS. Co ty wiesz o dzisiejszych surowcach, nie pozwalających na pochłanianie energii, lub jej oddawanie? Idź na jakąkolwiek budowę, weź podrzędny kask (który nie jest nawet metalowy) i walnij nim z całej siły w pustak. Albo odwrotnie. Dzisiejsze myśliwce bojowe, w skutek przeciążeń i temperatury, wydłużają się w czasie lotu o nawet 15 cm. A mimo wszystko wracają do dawnych kształtów, bez ubytku dla jakości. Wprowadza się szyby w samochodach, które są w stanie wytrzymać uderzenia o sile 4 ton. Energia kinetyczna, jak każda inna, wdaję się pod jarzmo człowieka. Nie minie sporo czasu, gdy będziemy mogli nią dysponować w jakikolwiek możliwy dla nas sposób. A widać niektórzy zapominają, że MGS to fantastyka naukowa, dziejąca się w 2014 roku. Edytowane 11 września 2008 przez Mr. Blue Cytuj
Gość Kyo Opublikowano 11 września 2008 Opublikowano 11 września 2008 (edytowane) Dobra - widzę że nie masz pojęcia o masie i sile bezwładności oraz o przekazywaniu energii rozpędu więc ja kończę w tym momencie dyskusję - jedna mała uwaga - jak mnie cytujesz to to miej do mnie szacunek i pisz mój NICK tak jak powinno się to robić - bo pomimo odmiennych poglądów ja Cie szanuje. Peace! Edytowane 11 września 2008 przez Kyo Cytuj
Gość Mr. Blue Opublikowano 11 września 2008 Opublikowano 11 września 2008 (edytowane) Przełom XX i XXI wieku. USA konstruują bombowiec praktycznie niewidzialny dla radarów (F 117), kilka lat później do użytku zostaje oddany bombowiec B2, niewidzialny dla radarów kompletnie. Mniej więcej w tym samym czasie, po niebie lata już sobie samolot osiągający prędkość ok. 24 machów (prędkość dźwięku * 24) w atmosferze ziemskiej, czyli mogący dostać się do każdego miejsca na ziemi w mniej niż 3 godziny. Co mają teraz, szczerze nie wiem. Mamy rok 2008, Optical Camo staje się faktem, mechaniczne zamienniki części naszych ciał już teraz starają się dorównać oryginałom; kwestią czasu jest kiedy je prześcignął. Ludzie wstawiają sobie mechanizmy nawet do środka, sztuczne serca (a niedługo pewnie też inne części organizmu: nerki, wątroby i trzustki) są na porządku dziennym. Prototypy egzoszkieletów pomagają ludziom z osteoporozą w poruszaniu się, a wręcz zastępują ich mięśnie. (Na razie tylko w Japonii...) Rozwój w dziedzinie nanomaszyn rusza z kopyta, zalążki sztucznej inteligencji już teraz są wstanie same prowadzić wojnę i decydować o losie jednostki pod swoją kontrolą; roboty wchodzą na tereny działań wojennych mając przewagę nad zwyczajnym żołnierzem w zakresie panowania nad sobą, odporności, kosztem utrzymania, celnością... Sterowanie myślami (protezy najnowszej generacji, ostatnio gry...) jest pierwszym krokiem na drodze stworzenia sztucznego, cybernetycznego świata. Ludzkość stoi na progu kolonizacji kosmosu... To są dopiero przegięcia. A my tu się sprzeczamy, że jakaś pół maszyna zatrzymała statek. Pokój, Old Kyo Edytowane 11 września 2008 przez Mr. Blue Cytuj
Ekansik 294 Opublikowano 19 września 2008 Opublikowano 19 września 2008 kocham emgieesa cala serie, ale jestem rozczarowany po zakonczeniu gry. Niestety, ale ten obrazek co ktos dal kilka postow wczesniej idealnie obrazuje ze kojima zakonczyl sage po najlepszej lini oporu. Najbardziej rozpi.erdala ze ocelot byl caly czas po naszej stronie 0_o z ta reka przeszczepiona to tez przeginka. Zyjacy BB, ktory nawet nie ma blizn, info od naomi gdy ten lezal w spiaczce. No ku.rwa ale sie chyba japoniec sam pogubil w tym wszystkim ;f Widac tak, jakby mial juz serdecznie dosyc snake'a i tego ze zrobil tak swietna sage, ktora tak bardzo ludzie pokochali. Mial juz jej dosyc dlatego na odwalsie zrobil koncowke. Do tego bez np, tajemniczego zakonczenia po napisach, ktore by moglo cos dac do myslenia o kolejnej czesci, a tu jakies lelum-polelum o rzucaniu palenia i towarzyszeniu dziadowi w ostatnich dniach zycia. Fail. Cytuj
Gość Mr. Blue Opublikowano 19 września 2008 Opublikowano 19 września 2008 (edytowane) Ocelot nie był po naszej stronie, on chciał tylko zemścić się na Patriotach, więc posłużył się w tym celu Snake' m; to raz. Nie wiem, o co ci dokładnie chodzi z tą ręką, ale jest to istotny, nie naciągany, element opowieści; to dwa. BB nie ma blizn, ponieważ jego ciało jest zrekonstruowane; to trzy. Japoniec się w niczym nie pogubił, jestem święcie przekonany, że taki, choć niedokładny, obraz sagi był już w głowie u Kojimy od jedynki, a dokładny od trójki, o czym świadczy wiele smaczków, których można się doszukać. A napisy po czwórce są takie jakie są, ponieważ to ostatnia część starej sagi. Snake nie żyje, a Kojima wyraźnie mówi, że następna część będzie miała zupełnie nowego bohatera z nowego pokolenia. Edytowane 19 września 2008 przez Mr. Blue Cytuj
Ekansik 294 Opublikowano 19 września 2008 Opublikowano 19 września 2008 Ocelot nie był po naszej stronie, on chciał tylko zemścić się na Patriotach, więc posłużył się w tym celu Snake' m; to raz. dlatego go chcial 3 razy (jesli nie wiecej) zabic? Nie wiem, o co ci dokładnie chodzi z tą ręką, ale jest to istotny, nie naciągany, element opowieści; to dwa. nie zgadzam sie z zadnym z Twoich slow. Istotny? Moze. Nie naciagany? pfff BB nie ma blizn, ponieważ jego ciało jest zrekonstruowane; to trzy. w takim razie rownie dobrze by snake'a mogli zrekonstruowac. BB po tym jak go snake potraktowal, powinien byc w takim stanie jak ten korpus solidusa. Jedyne wytlumaczenie ze go zrekonstruowali tak jak raiden'a. Ale wtedy na foxdie by nie byl podatny. Japoniec się w niczym nie pogubił, jestem święcie przekonany, że taki, choć niedokładny, obraz sagi był już w głowie u Kojimy od jedynki, a dokładny od trójki, o czym świadczy wiele smaczków, których można się doszukać. Mi sie wydaje zupelnie inaczej. Robil kolejne czesci, ale dopiero na koniec wymyslal jak to sie wszystko skonczy. Jak to wszystko połaczyc. I wyszło mu to dobrze, ale średnio dobrze, napewno nie bardzo dobrze. A napisy po czwórce są takie jakie są, ponieważ to ostatnia część starej sagi. Snake nie żyje, a Kojima wyraźnie mówi, że następna część będzie miała zupełnie nowego bohatera z nowego pokolenia. I tak uwazam ze to lelum polelum. To powinno byc w polowie napisow. Na koncu powinien byc np. Otacon kontaktujacy sie z kims tajemniczym i mowiacym ze wszystko poszlo zgodnie z planem. Albo Naomi mowiaca do kogos, ze tak, wszyscy uwierzyli ze zgineła. Widzimy ze raidenowi gasna lamki po starciu z Outer Heven. Czyli tak jakby umarł. Wszystko sie tak zakonczylo jakby ktos wymusil hollywoodzki happy end. W ogole BB sie pojawia z dziadem by go zabic akurat na oczach snake'a. Co by komu ten dziad zawadzal jak i tak byl juz warzywem? W ogole ten BB na koncu to wygladalo to tak, jakby Snake byl juz "po drugiej stronie" gdzie spotkal BB, a na wozku myslalem ze to The End jest i ze zaraz wyjda inni wielcy bossowie xD Cytuj
Gość Mr. Blue Opublikowano 20 września 2008 Opublikowano 20 września 2008 dlatego go chcial 3 razy (jesli nie wiecej) zabic? Bo Ocelot nie jest normalny, w trójce też aż do końca rywalizował z BB, co też mogło grozić jego śmiercią. Snake, jako syn jego największego idola, na którego punkcie miał manię, stanowił idealny podmiot do przekierowania jego uczuć. Przypomnijmy sobie pojedynek z jedynki. Ocelot aż płonął z zachwytu, że Snake jest tak dobry jak ojciec. Pamiętamy jego pamiętne "You are pretty good?", lub "I'm wating for you Solid Snake"? A w dwójce, to nie on chciał zabić Snake' a, tylko Liquid. Prawdziwy, Liquid. nie zgadzam sie z zadnym z Twoich slow. Istotny? Moze. Nie naciagany? pfff Wiele ludzi nie rozumie tego wątku, więc wyjaśnię jeszcze raz: Ocelot miał wszczepioną prawdziwą rękę L., która naprawdę posiadała świadomość swojego pana. Owocowało to przykrymi efektami przejęcia kontroli nad Ocelotem. Wtedy też Ocelot wykombinował plan, że oszuka Patriotów, że niby jest Liquidem, co pozwoli mu na zemstę. Jednak, plan miał tą wadę, że prawdziwy Liquid był nieobliczalny i całkowicie wyrwany spod kontroli. Dlatego też, Ocelot zamienił potajemnie rękę Liquida na cybernetyczną protezę. Sam natomiast wszczepił sobie świadomość Liquida w sposób sztuczny. Dzięki temu mógł odwrócić uwagę patriotów od Snake' a, bez narażania się na komplikacje, chociaż sztuczny Liquid też był nie za bardzo podatny na kontrolę. A po co nie zatrzymał Snake' a na statku? Bo on nie chciał zniszczyć tylko JD. Wiedział, że wirus Naomi unieszkodliwi cały system, a nie tylko GW. Więc znowu odwraca uwagę Patriotów na siebie, by Snake mógł spokojnie unicestwić system, nie wiedząc co naprawdę robi. A po co ostatnia walka? W końcowej fazie jest już praktycznie samym Ocelotem, mógł więc przestać. Przecież był "po naszej stronie". Dwa proste powody: Chciał umrzeć. Był Patriotą, i dopuścił się wielu złych rzeczy (np. jego nieuzasadniony sadyzm). I chociaż, można powiedzieć, że spłacił ludzkości dług, to miał świadomość, że Patrioci muszą umrzeć. A jak ma umrzeć jeden z najlepszych żołnierzy świata, jak nie w walce z najlepszym, synem jego idola, mentora i przyjaciela? Miał zwyczajnie poddać się Fox Die? "Ocelots are proud creators" w takim razie rownie dobrze by snake'a mogli zrekonstruowac. BB po tym jak go snake potraktowal, powinien byc w takim stanie jak ten korpus solidusa. Jedyne wytlumaczenie ze go zrekonstruowali tak jak raiden'a. Ale wtedy na foxdie by nie byl podatny. Został zrekonstruowany z nieuszkodzonych części ciała Solidusa i Liquida. Ani jeden, ani drugi nie został oszpecony w wyniku śmierci. Dlatego też, BB nie ma żadnych (prawie żadnych blizn). Po za tym, na jego ciele są zapewne szwy i różne inne pyszności, ale jak zapewne pamiętasz z Snake' m spotkał się w długim płaszczu i w rękawiczkach. A MG2 nie ma co się sugerować, bo tam nie został ani pyłek z ciała BB, co jest już sprzeczne z jedynką. PS. Twarz BB została zrekonstruowana prawdopodobnie z identycznej twarzy Solidusa... Zapewne dlatego, nie ma on twarzy jako biomort. Mi sie wydaje zupelnie inaczej. Robil kolejne czesci, ale dopiero na koniec wymyslal jak to sie wszystko skonczy. Jak to wszystko połaczyc. I wyszło mu to dobrze, ale średnio dobrze, napewno nie bardzo dobrze. Po czwórce przeszedłem na zimno wszystkie pozostałe części. I masz trochę racji, bo o ile główna oś fabuły była zamierzona od początku. (Co potwierdza MGS Novel), to niektóre wątki zmieniona w czasie produkcji. Np. jestem w stanie sobie rękę dać uciąć, że telefon po napisach w dwójce, miał odegrać inną rolę w czwórce. Ale już od trójki nie ma żadnych wątpliwości, że tak to miało wyglądać jak wygląda. Dobrze, że tylko ty uważasz, że im to się nie udało. Ale to oczywiście twoje zdanie, więc pokój. I tak uwazam ze to lelum polelum. To powinno byc w polowie napisow. Na koncu powinien byc np. Otacon kontaktujacy sie z kims tajemniczym i mowiacym ze wszystko poszlo zgodnie z planem. Albo Naomi mowiaca do kogos, ze tak, wszyscy uwierzyli ze zgineła. Koniec to koniec. Finito, The End, Fin, Game Over. Ludzie, chcielibyście, żeby na końcu Władcy Pierścieni, Sauron ożył? Widzimy ze raidenowi gasna lamki po starciu z Outer Heven. Czyli tak jakby umarł. Wszystko sie tak zakonczylo jakby ktos wymusil hollywoodzki happy end. W ogole BB sie pojawia z dziadem by go zabic akurat na oczach snake'a. Co by komu ten dziad zawadzal jak i tak byl juz warzywem? Z Raidenem, to jest rzeczywiście zastanawiające. Ale BB z Zero to przede wszystkim symbolika. Ale też, to, że BB chciał się oczyścić przed śmiercią ze swoich grzechów, także przed swoim synem. Po za tym, Zero musiał umrzeć, bo był patriotą, był symbolem upadłej ery, która musiała całkowicie odejść. Ale też: "From zero to 1, from one to 10, from ten to 100." W ogole ten BB na koncu to wygladalo to tak, jakby Snake byl juz "po drugiej stronie" gdzie spotkal BB, a na wozku myslalem ze to The End jest i ze zaraz wyjda inni wielcy bossowie xD Czym więcej razy oglądam zakończenie, tym łatwiej zauważam nawiązanie do dzieła Michała Anioła w Bazylice św. Piotra. Szczególnie ostatni kadr jest bardzo symboliczny. A czego ty się spodziewałeś po MGS-e? Przecież w tym tkwi urok tej serii, w jej symbolice i poetyzmie. Cytuj
rkBrain 28 Opublikowano 4 października 2008 Opublikowano 4 października 2008 Nie przeszedłem jeszcze całości ale jeden aspekt fabuły już na tym etapie jest cholernie irytujący. Chodzi o nagłe, "nieoczekiwane", "zaskakujące" powroty wszystkich postaci jakie ukazały się na przestrzeni całej serii. Nie ważne czy dana postać nie żyje od 40 lat i nie ma najmniejszego znaczenia dla dalszego rozwoju fabuły. Trzeba ją przywrócić bo tak bardziej po "holiłudzku bedzie" i w ogóle. Kojima przekroczył granicę i to rzuca się w oczy. Całe to widowisko staje się komiczne, absurdalne. W poprzednich częściach były zachowane jakieś proporcje. Teraz wrzucono wszystko do jednego kotła. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.