Skocz do zawartości

Jazz


Gość Grzehoo

Rekomendowane odpowiedzi

Gość _Milan_
Opublikowano (edytowane)

no jak klasyczny to Miles Davis Bitches brew c'nie.

nie dam linka, bo to latwo znalezc.

Edytowane przez _Milan_
Gość _Milan_
Opublikowano

ja klasyki raczej nie slucham, nudzi mnie zwykly jazz, za mlody jestem i zbyt zwariowany ;]

 

a awangardowy to juz byl walkowany tysiac razy na underze...

ponad rok temu chcialem zachecic ludzi tutaj do np. secret chiefa, ale spotkalem sie z niechecia ;]

 

estradasphere

secret chiefs 3

naked city

masada z tych spokojnych jeszcze klimatow zorna

the hub, ale na plytach nie sluchac tego czadu

today is the day

Gość Grzehoo
Opublikowano (edytowane)

hej hej. w cafe kultura jest juz temat o dzezie. moze by to jakos polaczyc, bo tam juz raczej nikt nie zaglada.

Edytowane przez RoL
Gość Grzehoo
Opublikowano

Tam się rozmawie o jazzie z kulturą, tutaj się daje linki.

Opublikowano (edytowane)

miles davis - kind of blue, wiadomo.

 

bill laswell - jazzonia - nowe spojrzenie na jazz, rapujące i śpiewające murzyny, ale bardzo mimo to przyjemne w odbiorze. w sumie to się nie znam za bardzo, ale mam od chu,ja płyt jazzowych ojca, a ostatnio mnie zaczął nurtować ten gatunek, więc będę się zgłębiał.

 

tera zorn na tapecie, przez, jak czuję, najbliższe kilka tygodni. naked city mną rzuciło o ścianę. dokładnie tego oczekuję od muzyki.

Edytowane przez Blok
Opublikowano (edytowane)

biorac pod uwage fakt, jak wiele wspolczesnych gatunkow wywodzi sie z jazzu, badz czerpie z niego poszczegolne lementy, ten temat mozna uznac za niewyczerpalny.

 

ja z klasyki bardzo lubie dave'a brubecka.

 

http://pl.youtube.com/watch?v=DDOgYw5-pNs

 

cos wspanialego.

 

 

z wspolczensy - typowo jazzowych eksperymentow the necks ostatnio zachwycilo. polecam album the boys.

 

ale w sumie to podobnie jak Milan raczej gustuje w tych wspolczesnych eksperymentach. trzeba sobie na starosc zostawic jakas czesc muzyki do eksploracji. jazz w swej klasycznej formie bedzie idealny ; ]

Edytowane przez kempa
Gość lukasz
Opublikowano

kind of blue to najpopularniejszy album nie wiem czy najlepszy.

 

Od siebie polecam:

 

Ornette Coleman- The shape of jazz to come

 

 

Opublikowano

http://pl.youtube.com/watch?v=vwDN9UMMi3c&...feature=related Benny Goodman & His Orchestra - Sing Sing Sing

 

 

nie ma chu.ja na ten kawałek. Ach ten klimat lat 30'. Nie wiem jak wy, ale ja jak słyszę to muzę to gibam głową i macham uniesionym do góry palcem wskazującym

 

 

 

 

http://pl.youtube.com/watch?v=ZJE-onnw2gM a to chyba każdy zna, Glenn Miller - in the mood, nie wiem jak wam, ale mi się z kreskówkami kojarzy ;]

Opublikowano (edytowane)
kind of blue to najpopularniejszy album nie wiem czy najlepszy.

 

Od siebie polecam:

 

Ornette Coleman- The shape of jazz to come

 

tutaj album, o którym wspominał lukasz: http://rs283.rapidshare.com/files/11153577...azz_to_come.rar

 

http://rs33.rapidshare.com/files/3415266/_...tte_Coleman.rar john zorn - spy vs. spy - the music of ornette coleman

 

a tutaj uhonorowanie pracy colemana w postaci reinterpretacji jego utworów przez johna zorna. karkołomne tempo perkusji, trochę to jak grind brzmi. w każdym razie dla mnie jak najbardziej si.

 

bartezoo, tutaj jakies estradasphere: http://www.divshare.com/download/2672905-af4 piszta, czy dobre.

Edytowane przez Blok
Gość Grzehoo
Opublikowano

Estradasphere dobre, chyba każdy gatunek tam się znajdzie, nawet death metal ;].

Opublikowano

No,Gżegoż to daj najlepsze płyte/ki.Nie chce w ciemno szajsu sciągać,jeszcze się zniechecę do tego.

Opublikowano

Dzięki.

Aha,z nu-jazzu(ale w wydaniu klasycznym,żadne jazgoty)polecam jak cholera Morphine.Wrzuce potem.

Golab pewnie się z mną zgodzi.

  • 2 miesiące temu...
  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Wrzuciłem na exo, wrzucam i tu. Czas zacząć uploadową ofensywę. Niektóre rzeczy już na exo były, więc tu będzie więcej stuffu. Wszystkie albumy są z gatunku free jazz/improv.

 

Niektóre albumy były wrzucane z 3 tygodnie temu (zapieprz w robocie i nie było czasu ani pamięci, by w końcu wejść na exo), więc jak jakiś link nie działa, dajcie znać. Na razie jeszcze powinny wszystkie żyć (zresztą zaraz chyba dołożę kilka mirrorów tych wcześniej wrzucanych płyt na mediafire czy zshare). Jeżeli komuś nie pasuje rapid, też niech napisze.

 

 

Lecimy, pass do wszystkiego: obsolete

 

 

 

Arrington De Dionyso Quartet - The Album

 

wallace_1_22.jpg

 

http://rapidshare.com/files/139294630/Arrington_De_Dionyso_Quartet.rar

 

"Spin off" Dionyso, w którym daje ujście swojej free jazzowej naturze, pokazując jak świetnie się w tym gatunku czuje (można to było już usłyszeć wielokrotnie na płytach OTR). Doskonale wpasował do tej stylistyki swój wielki atut, mistrzowskie opanowanie Tuvan, jednego z tureckich języków opartych na wydawaniu dzwiękow gardłowych. Melizmatyczne zawodzenie Arringtona zawsze bardzo wyróżniało jego dzieła, tak jest i tym razem. "The Album" pozwala mu również pokazać w pełni swoje multiinstrumentalne zdolności. Rewelacja.

 

 

Cold Bleak Heat - Simitu

 

41QcLSBdMUL._SL500_AA240_.jpg

 

http://rapidshare.com/files/140055117/Cold_Bleak_Heat.rar

 

Moim zdaniem najciekawszy album jaki do tej pory nagrał Corsano. W zespole standardowo udziela się Flaherty. Wspomagają ich Greg Kelley (Heathen Shame) i Matt Heyner (No Neck Blues Band). Razem wysmażyli jedną z najlepszych płyt zeszłego roku. Życzyłbym sobie, by Chris grał częściej w tym składzie, kosztem innych, mniej interesujących projektów.

 

Eneidi / Kowald / Smith / Spirit - Ghetto Calypso

 

mw769_300.jpg

 

http://rapidshare.com/files/146906060/Ghetto_Calypso.rar

 

Hołduję zasadzie, że czegokolwiek by się Kowald nie dotknął, warto to sprawdzić. Odpowiada to bardziej ogólnej zasadzie, że warto słuchać tego, co maja do zaproponowania muzycy niemieckiej szkoły free-jazzowej, jako że jest to moim zdaniem najlepsza szkoła free w Europie, a i może na świecie. Album potwierdza tę zasadę. Kwartet na 2 kontrabasy, perkę i saks daje popis free-jazzowej wirtuozerii. Kowaldowi towarzyszy Eneidi, dość rozpoznawalny (znany to chyba za duże słowo, szczególnie przy Kowaldzie) muzyk, który bardzo dobrze sobie tu radzi z saksem altowym (swoja drogą to też taki kolejny dobry przykład, że na basicowym saksie można już kombinować we free, umiejętności wtedy brak, ale za to jest materiał do grania!;]). No i jest też Damon Smith, którego powinienem wymienić po Kowaldzie, bo jest mi duzo bliższy (Eneidiego znam tylko z 2 albumów), szczególnie gdy wspiera chicagowska scene free-jazzową. Spirita usłyszałem na tym albumie po raz pierwszy.

Warto nadmienić, że album był wydany przez polska wytwórnię i można go jeszcze złapać w oryginale za 30 zł. Ja się długo nie zastanawiałem.

 

 

Alan Shorter- Orgasm

 

d2bd7220eca004fa80a65010._AA240_.L.jpg

 

http://rapidshare.com/files/146908092/Alan_Shorter.rar

 

Biały kruk. W oryginale ciężko dostać, no ale od czego jest net. A. Shorter to starszy brat Wayne'a, dużo bardziej uznanego muzyka na scenie, właściwie to legendy. Alan miał jednak to do siebie, że pierdołą nie był i nagrywać też potrafił. Grał u m. in. u Sheepa, ale sławę przyniósł mu album stworzony pod jego kierownictwem, konkretnie ten właśnie. Nagrywany w późnych latach sześćdziesiątych, musiał pozostawać pod wpływem Colemana. Zresztą łącznikiem między tymi dwoma osobami jest też udzielający się na "Orgasm" C.Haden, wieloletni kompan Ornette'a. Klasyk.

 

 

Parker / Bailey / Bennink - The Topography of the Lungs

 

TopographyOfTheLungsCover.jpg

 

http://rapidshare.com/files/139992289/The_Topography_of_the_Lungs.rar

 

Jeden z tych albumów, w których wystarczającą rekomendacją jest podanie składu. Evan Parker, Han Bennink, Derek Bailey. Najlepszy i najbardziej uznany gitarzysta i perkusista w gatunku free improv. po tej stronie globu oraz Bóg saksofonu w tej dziedzinie, Evan Parker (no bo w sumie nazywać go najlepszym jest ryzykowne, duza konkurencja, lepiej po prostu ograniczyć się do Boga;] a Bailey i Bennink takiej konkurencji nie mają) tworzą w 1970 roku kamień milowy gatunku, legendę, klasyk itp blablabla. To jest wersja reissue z 2006, zawiera dwa dodatkowe utwory, co akurat zawdzięczamy śmierci Baileya i wygaśnięciu umowy z Parkerem o niedokonywanie reedycji płyt, przez czas, gdy dyrektorem wytwórni pozostawał Derek. Reissue jest jemu dedykowany. Aha, nie spodziewajcie się, że za 1 razem płyta wam wejdzie;]

 

 

A Fashionable Disease - Ear Training

 

[okładki brak, to był netowy free release]

 

http://rapidshare.com/files/139292874/A_Fashionable_Disease.rar

 

Młodzi gniewni z USA. Bardzo udany release. Jestem cholernie ciekawy ich nowej płyty, która po niedawnym ugadaniu się z wytwórnią, w końcu ma ujrzeć światło dzienne. Dynamiczny free z głową i bogatym instrumentarium. Wszystko świetnie poukładane i wyważone. Muzycy AFD nie nudzą ani przez chwilę, non stop mają do zaproponowania coś nowego i ciekawego. W dodatku grają jak prawdziwi profesorowie. Słuchasz pierwszych dwóch kawałkowi i myślisz, że masz do czynienia z młodymi, całkiem utalentowanymi muzykami, którzy chcą sobie pograć standardowe, dynamiczne i ostre free, fundując tytułowy trening dla narządów słuchowych. Po jakimś czasie nagle do gamy instrumentów dołączają skrzypce i zespół pokazuje jak świetnie sobie radzi z szybkim tempem, osiąganym przez nieco bardziej inteligentne środki. Potem kolejne zaskoczenie i urozmaicenie. Dochodzi fortepian, muzycy zmieniają ścieżkę, po której kroczył album i człowiek ma wrażenie, że to jakiś unikalny zapis koncertu Schlippenbach Trio, bo styl iście genialny. Pod koniec albumu dołączają do tego jeszcze noisowe niuanse i nie pozostaje nic innego jak zapuścić "Ear Training" na nowo.

 

Mostly Other People Do The Killing - Shamokin!!!

 

mopdtk.jpg

 

http://rapidshare.com/files/139875733/Shamokin___.rar

 

Okładka mówi o tym albumie bardzo dużo, a właściwie wszystko. Muzycy MOPDTK biorą na warsztat klasykę jazzu, co już widać po odwołującej się do Blue Note okładce i mieszają ją ze swoimi świeżymi, odważnymi pomysłami (co symbolizują urocze ludki w dolnym prawym rogu). Wychodzi z tego kolaż bopu, nieco swinga i free jazzowym ekspresji. Całość wkomponowuje się w pozytywny, bujający klimat. Mózgiem grupy jest Peter Evans, właściwie to "swieżak", ale radzę zapamiętać to nazwisko, bo w przyszłości będzie się liczył, oj będzie. Zreszta niedawno chicagowski underground pod postacią W. Waltera wyciągnął po niego swoje łapska;] A tam ma szanse za(pipi)iście zaistnieć.

 

Exploding Customer - At Your Service

 

exploadingCustomerService.jpg

 

http://rapidshare.com/files/140056951/Exploding_Customer.rar

 

Tak sobie pomyślałem, że jak free, to skandynawska szkoła musi być. Przynajmniej jeden przykład. Kilka rzeczy w spisie belewbeloida jak widzę jest, a tez że nie chciałem uderzyć jakimś bardzo znanym albumem, ale koniecznie w miarę świeżym, to postanowiłem uploadować EC. Płyta jest firmowana Ayler Records, więc gwarant dobrej muzyki jest. Do tej pory EC nagrał dwa albumy live, więc mozna to potraktować jako ich "debiut". Ich muzyka jest żywa i dość łatwo przyswajalna. Skupiają sie bardziej na Colemanowskiej szkole, ograniczając wszelkie "skrobanki" (wyjątkiem utwór numer 6).

 

 

Evan Parker Trio & Peter Brötzmann Trio - The Bishop's Move

 

EvanParkerTrioBishopsMove.jpg

 

http://rapidshare.com/files/146983824/The_Bishop_s_Move.rar

 

Gdyby w jazzie urządzano pojedynki gwiazd, rodem z NBA, to to byłby jeden z przykładów takiego All-Star Game.

Tak się parę lat temu złożyło, że na początku 2003 roku trio Die Like a Dog oraz trio Evana Parkera ruszyły niezależnie w trasę i koncertowały oddzielnie na świecie. I był sobie pewien człowiek, Michel Levasseur, który wpadł na genialny pomysł, by zaprosić oba zespoły na jego festiwal Victoriaville. Pomysł był o tyle ciekawy, że składy te miały zagrać...razem. Z jednej strony więc mieliśmy Petera Brotzmanna, Williama Parkera i Hamida Drake'a pod szyldem Die Like a Dog, a z drugiej Evana Parkera, Barry'ego Guya oraz Paula Lyttona. Tak sie nieszczęśliwie (ale jak się okazało były to złe miłego początki), ze Barry Guy (ten sam z wrzuty erRa) ostatecznie nie mógł zagrać. Strata okazała sie niewielka, bo Parker za basistę zwerbował do składu swojego wieloletniego przyjaciela, najlepszego europejskiego pianistę w historii gatunku, Die Wunderwaffe, Alexandra von Schlippenbacha (tak więc z Evan Parker Trio zrobiło się nam 2/3 składu Schlippenbach Trio, zabrakło tylko Lovensa).

Zapis z ponad godzinnego koncertu z tego niesamowitego spotkania "clash of the titans" przechodzi do historii muzyki jako "ruch gońca".

 

 

 

Dobra, starczy. Once again, jeżeli ktoś przeoczył - pass do wszystkiego: obsolete

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...