Cris 120 Opublikowano 1 lipca 2008 Opublikowano 1 lipca 2008 (edytowane) Temat nie tylko dla kierowców. Temat mówi wszystko (ale coś tu trza napisać). Jakie mieliście kolizje lub poważniejsze wypadki? Czy byliście świadkami jakiegoś większego wypadku? Czy znacie pierwszą pomoc co by pomóc poszkodowanym? Edytowane 1 lipca 2008 przez Cris Cytuj
Lain 107 Opublikowano 1 lipca 2008 Opublikowano 1 lipca 2008 na moich oczach zginęła koleżanka z klasy. przechodziła na pasach, tir się zatrzymał, a tira wyprzedził jakiś baran, który myślał, że może sobie poszpanić furka ojca. zgon na miejscu. uciąć jajka takim ;\ Cytuj
wilku00034 11 Opublikowano 2 lipca 2008 Opublikowano 2 lipca 2008 (edytowane) Pikowałem do rowu swoją audicą. Podczas wchodzenia w zakręt na piaskowej drodze pękła mi tylna opona. Samochód stanął bokiem, próbowałem go jeszcze wyprowadzić, odkręciłem kierownicę wcisnąłem gaz do końca i... poleciałem do drugego rowu przód wbił się w zimię, zrobiłem salto i zatrzymałem się na dachu. Zalokowane rowem drzwi nie chciały się otworzyć, naszczęście kumpel dał radę się jakoś ze swojej strony wyczołgać i wyciągnął mnie. Niedługo po tym jak wyszliśmy auto zajeło się i spłoneło doszczętnie. Myśle że wtedy zwyczajnie zabrakło mi zdolności żeby auto wyprowadzić, byłem bardzo świeżym kierowcą i choć prędkość duża nie była (50-60km/h) nie dałem rady utrzymać się na drodze... Przeżycie niezwykle ciekawe z perspektywy czasu, jadnak nie chciałbym go powtórzyć Edytowane 2 lipca 2008 przez wilku00034 Cytuj
Lucek 4 417 Opublikowano 2 lipca 2008 Opublikowano 2 lipca 2008 stanoł bokiem wcisnołem gaz wyciągnoł mnie byłem bardzo świerzym kierowcą boj sie Boga ;] ja kiedys wyprzedzalem w nocy, gdy nagle zobaczylem z przeciwka swiatla jadacego samochodu, chcialem wrocic na swoj pas ale mnie zarzucilo troche i prawie wyladowalem w rowie. rowniez bylem wtedy bardzo swiezym kierowca i sam sie sobie dziwie ze udalo mi sie wyprowadzic auto jadace z predkoscia 120km/h tak ze nic sie nie stalo... teraz naprawde BARDZO uwazam przy wyprzedzaniu. Cytuj
QBH 246 Opublikowano 2 lipca 2008 Opublikowano 2 lipca 2008 przy wyprzedzaniu naciąłem sie juz nie raz, ale adrenalinka przed zjechaniem na kilka metrow przed samochodem jadacym z przeciwka jest tego warta ; ) ogolnie bylem bliski zaliczenia kilku konkretniejszych dzwonow (szczegolnie maluchem) i przejechania kota, ale poki co poza jedna mala stluczka konto jest czyste (odpukac). 1 Cytuj
hooki 194 Opublikowano 2 lipca 2008 Opublikowano 2 lipca 2008 ja miałem stłuke maluchem. zimą zarzuciło mnie na śniegu i ciężarówkę co jechała z przeciwka, pech chciał że obydwu nas zniosło na środek drogi i gość tylnym kołem najechał mi na maskę z mojej strony. chwila chaosu, buuum, trochę potrzepało, wysiadłem. dogadaliśmy się z kolesiem, butem odgiąłem maske z szyby co by widzieć cokolwiek i błotnik z koła co by skręcał i do domu. wracałem wtedy ze szkoły, a w szkole kumpel mi mówił że chciałby mieć wypadek taki by się auto rozwaliło doszczętnie ale nikomu nic się nie stało, hehehe. za 2 dni maluszka sprzedałem - od tej pory spokój. Cytuj
Cris 120 Opublikowano 2 lipca 2008 Autor Opublikowano 2 lipca 2008 Niedługo po tym jak wyszliśmy auto zajeło się i spłoneło doszczętnie. Co to za samochód... był? Wygląda jak delorian z "Powrót do przyszłości" Cytuj
Pajda 2 282 Opublikowano 2 lipca 2008 Opublikowano 2 lipca 2008 (edytowane) Wystarczyło po dzwonie odłączyć aku i nic by się nie spaliło. Audi 80 B2 Coupe Kozak, wersja 2.2 Quattro chodzi po nieprzyzwoicie wysokiej cenie. Ostatnio były 2 sztuki na moto.allegro. Zwykłe 1.8 / 1.8T to już raczej psie pieniądze, ciężko jednak znaleźć niezajechany okaz. Edytowane 2 lipca 2008 przez Pajda Cytuj
Desser 35 Opublikowano 2 lipca 2008 Opublikowano 2 lipca 2008 Z mojej strony to dwa razy leciutko puknalem tylnym zderzakiem raz w jakiegos SUVa, a raz w pacholek na parkingu podczas cofania, skonczylo sie... na niczym, bo uderzenie bylo znikome, plastik sie obil i tyle Zadnego dzwonu jeszcze nie zaliczylem, i obym nigdy nie zaliczyc (puka w niemalowane *puk*). Cytuj
Lucek 4 417 Opublikowano 2 lipca 2008 Opublikowano 2 lipca 2008 Wystarczyło po dzwonie odłączyć aku i nic by się nie spaliło. z samochodem na dachu i wbitym w ziemie przodem mogl miec z tym problem ;] Cytuj
Pajda 2 282 Opublikowano 2 lipca 2008 Opublikowano 2 lipca 2008 Jakby mu zależało to by się postarał : ] Cytuj
Yacek 852 Opublikowano 2 lipca 2008 Opublikowano 2 lipca 2008 Niedługo po tym jak wyszliśmy auto zajeło się i spłoneło doszczętnie. Co to za samochód... był? Wygląda jak delorian z "Powrót do przyszłości" DeLorean DMC-12 Cytuj
wilku00034 11 Opublikowano 2 lipca 2008 Opublikowano 2 lipca 2008 (edytowane) Jakby to był DeLorean podpaliłbym się zaraz obok niego Audi coupe 1.9 PS: sory za błędy, jak tylko znajdę chwilkę to je poprawie... Pajda: auto leżało na dachu i nie mogłem otworzyć maski. Choć sam akumulator opuścił swoje miejsce podczas salta, więc zwarcie raczej nie było przyczyną... Najpierw można było wyczuć smród palonego oleju i oparów benzyny. Edytowane 2 lipca 2008 przez wilku00034 Cytuj
Totamten 123 Opublikowano 2 lipca 2008 Opublikowano 2 lipca 2008 Raz jak się zbytnio śpieszyłem, to pocałowałem tylni zderzak jakiegoś dostawczaka. Facet mocniej przyhamował, ja za późno zareagowałem i puk - wgniecenie do chłodnicy. Żadnego uszczerbku na zdrowiu. Przedwczoraj widziałem jak przy zjeżdżaniu z ronda bmw z4 przywaliło w lexusa rx300 . Cytuj
Yacek 852 Opublikowano 2 lipca 2008 Opublikowano 2 lipca 2008 Jakby to był DeLorean podpaliłbym się zaraz obok niego Audi coupe 1.9 PS: sory za błędy, jak tylko znajdę chwilkę to je poprawie... Pajda: auto leżało na dachu i nie mogłem otworzyć maski. Choć sam akumulator opuścił swoje miejsce podczas salta, więc zwarcie raczej nie było przyczyną... Najpierw można było wyczuć smród palonego oleju i oparów benzyny. Nie skumalem i uznalem to do pytania do obrazka. Za bardzo rozkojarzony jestem. Cytuj
Pan Pieczarka 167 Opublikowano 3 lipca 2008 Opublikowano 3 lipca 2008 Nigdy nie byłem uczestnikiem żadnej stłuczki, ale byłem raz świadkiem wypadku. Kiedy miałem jeszcze siedem lat byłem z rodzicami w Mielnie. Wracając do apartamentu ujrzałem, jak jakaś młoda kobiecina wpadła pod tira. Po prostu wybiegła na przejściu dla pieszych i zaliczyła dzwon całym ciałem, wyglądało to trochę jak wdepnięcie w prąd w Contrze. Niestety nie wiem, co się dalej działo, bo mnie starzy odciągneli, ale do dzisiaj pamiętam to wydarzenie, jakby było kilka dni temu. Cytuj
Gość Oran Opublikowano 4 lipca 2008 Opublikowano 4 lipca 2008 Może przez to, że naprawdę było kilka lat temu? Oo Ja zaraz jak zarejestrowałem Alfe wbiłem się nią w płot (wąska droga - 100+ km/h, blisko miejsca zamieszkania), od razu spierd0liłem, ale potem wróciłem bo to szkoła była i mówie naprawie ten płot - brat naprawił (no co ja spawać nie potrafię ;p), bez policji się obyło i w ogóle teraz mam lekko wgniecione drzwi, a kasy na naprawe nie mam (musze przegub wymienić, a nie mam kasy nawet na tak dość istotna rzecz). Cytuj
Alec 2 Opublikowano 5 lipca 2008 Opublikowano 5 lipca 2008 (edytowane) ja dzisiaj moglem miec swoj 1 crash kiedy to ja prowadze (nie pierwszy raz mi sie zdarza podobna syt.) wyjezdzam z ronda jade droga kolo osiedla mam gdzies kolo 70-80 (wiem za szybko) na dodatek pada, droga mokra po prawej stronie mam osiedle, niby nic przedemna nikogo to jade sobie te 80km/h spory kawalek proste; a tu jakis koles w Polonezie staje przy wyjezdzie z parkingu osiedlowego, patrzy w prawo (jechaly jakies 2 auta) przepuszcza je i... WYJEZDZA !!! nie spojrzal w lewo !! mam do niego z 50m. trabie koles sie zatrzymuje tak ze stoi na moim pasie swoim "dziobem", hamuje, mimo ze pulsacyjnie to widze ze nie zdarze, wiadomo jak wtedy robi sie cieplo i serce pod gardlo podchodzi; na szczescie z naprzeciwka juz nic nie jechalo, odpuszczam hamulec red. na 3 bieg i ucieklem na lewy pas mijajac goscia o nie wiem 50cm po tym zwalniam, uspokajam sie, adrenalina opada; wielkie uff ze zyje (obejrzyjcie sobie na YouTube crash test Golfa 2 przy 60km/h w sciane nie ciekawie) koles pojechal za mna ja zwalniam zatrzymuje sie koles podjezdza i gestami przeprasza, ja mu tylko pokazuje ze powinnien uwazac, wazne ze nikomu nic sie nie stalo; nie wazne ze my mozemy byc dobrymi kierowcami, inni nie musza tego sie boje ze moze mi sie cos stac przez kogos mimo ze ja bede jechal jak trzeba... i nie bede sie usprawiedliwial, jechalem za szybko to moj blad, no nic to tylko takie moje ostrzezenie, warto miec oczy dookola i szeroko otwarte Edytowane 5 lipca 2008 przez Alec Cytuj
sir_ryszard 80 Opublikowano 25 grudnia 2008 Opublikowano 25 grudnia 2008 (edytowane) Oczywiście że brałem w takich udział, na szczęście były to niewielkie stłuczki. Jedna wydarzyła się w Brodnicy, jak wracaliśmy całą rodziną z Mazur, brat prowadził. Dojeżdżamy do skrzyżowania, i ten zamiast patrzeć się jeszcze przed siebie, patrzył na lewo, ażeby ustąpić samochodom z drogi poprzecznej pierwszeństwa, lekko turlając się puknęliśmy w tyłek Poloneza bodajże. Zaczęliśmy mu krzyczeć - uważaj! - ale było już za późno. Na szczęście była to niewielkie uderzenie. Reszta przygód tylko już z moim udziałem (chociaż brat miał większe, ale to nie opowieści o nim) Mając jeszcze Saaba (imho świetny wóz, tęsknię za nim) na parkingu, gdzie sobie cofałem w taki sposób aby prawą stroną nie najechać na krawężnik, patrzyłem wówczas tylko w prawe lustro i wsteczne. Zupełnie pominąłem lewe. Samochód lekko toczył się, toczył aż nagle jepłem. Zakrzykłem: kur.wa mać! Spojrzałem w lewe lustro i wszystko jasne. ;\ Dałem trochę do przodu, wysiadłem zobaczyłem na zderzak Daewoo Lanosa (dobrze że się alarm nie włączył) i na swój. Poruszałem swoim, popatrzyłem czy się nie obluzował. Wszystko było okej, u poza lekko startym lakierem na plastikowym zderzaku. U "Koreańczyka" też spoko, więc szybko wsiadłem i odjechałem z miejsca zdarzenia. W roli głównej też Saab, opisywałem sytuację "co mnie w życiu wkur.wia". Jadąc na w-f (miałem go na pierwszym roku studiów) zobaczyłem kątem oka wielkiego robala na prawym siedzeniu, taka ala wielka mrówka. Zacząłem napier.dalać otwartą łapą w niego, ale siedzenia ma to do siebie, że jest miękkie, ugina się pod naporem i gn.ój nie chciał zginąć. Nie patrzyłem dokładnie na drogę, tylko napierdzielałem w siedzisko ile wlezie. Aż nagle poczułem (pipi).nięcie, unoszę głowę, i jadę całą lewą częścią na wielkim krawężniku przy torach. Rzucało mną niemiłosiernie jak próbowałem wykaraskać się z powrotem na drogę. Udało się to, zarzucało mną jak gów.nem, ludzie jadący za mną i ci przechodnie naprawdę musieli zdrowo pukać się w czoło, co ten koleś odwala, pewno pijany. ;\ Gdy udało mi się opanować sytuację, cały zbladłem, kierownica była przekrzywiona (dostała geometria kół-zbieżność), alus bił niemiłosiernie (pękło poprzecznie całe aluminiowe żeberko), i możliwe że lekko wyhaczył się wahacz, co okazało się dopiero przy sprzedaży. Tym razem dostało się Hondzie. Zajeżdżając pewnego dnia do pracy, szukałem sobie miejsca na zaparkowanie. Wzdłuż chodnika postanowiłem sobie zrobić parkowanie równoległe tyłem (koperta). Było ciasno, ale mimo wszystko wjechałem. Po chwili namyślunku, coś mi nie pasowało i postanowiłem jednak przestawić go w inne miejsce. Tak jak mnie uczono na prawku, skoro samochód wjechał, to powinien tak samo/tą samą drogą wyjechać c'nie? Koła maksymalnie skręcone w lewo, ruszam powolutku i już nawet sam nie wiedziałem czy obtarłem lekko, czy też nie, i czy coś przy tym słyszałem... wysiadłem popatrzyłem na zderzak, ale trudno było mi osądzić czy jest gdzieś świeże zdarcie, bo akurat w tym miejscu są inne zadrapania. Zastanawiałem się też, czy nie opuścił się lekko zderzak. Dziwne to trochę, bo skoro wjechałem bez obtarcia, powinienem tak wyjechać, ale nawet minimalne wcześniejsze-późniejsze skręcenie "wieńcem", szybsze-wolniejsze ruszenie i wiele innych czynników, jak to że lekko się mógł stoczyć jakoś z lekkiej górki, mogło mieć na to wpływ. Mercedesem jeszcze nie miałem poważniejszej stłuczki, ale dwa razy udało mi się już obetrzeć alusa. Wartość jest wyceniana na powyżej 2 tysiące złotych (wszystkich czterech, ale jak rozwalisz jednego, to regeneracja może nie pomóc i cały komplet szlak weźmie) Jestem mistrzem, jeżeli chodzi o załatwianie felg, przykład wyżej, i w ogóle bracik nadał mi przydomek - załatwiacz alufelg- na prawku też zdarzyło najechać bokiem koła w krawężnik, tudzież inną górkę, ale tam były stalówki z kołpakami. Naprawdę muszę uważać obecnym autem, bo na alusie niski profil opony, a w dobie zimy, gdzie mamy pełno dziur, nie mam zimówek, ani innych felg. Brak funduszy. Powiedziałem sobie, że będę się starał mocno uważać chociaż wiem, że same starania nic nie dadzą, bo ominiesz jedną dziurę, a wjedziesz nie zauważając w drugą, ale praktycznie pod żadne krawężniki się nie wbijam. Co najwyżej te mniejsze i to tylko i wyłącznie najeżdżając na nie centralnie. Specjalnie się ustawiam, dobijam do krawężnika i wtedy pałuję żeby podjechać. Może auta na kołach aluminiowych fajnie wyglądają, ale na nasze polskie warunki, jest to dla nich ciężki sprawdzian. Wyrwy, wyboje, dziury, nierówności, koleiny i wszystko inne. Prawdziwe niezaorane pole. Aluminium jest delikatniejsze niż stal, więc naprawdę uważajcie moi mili. Edytowane 26 grudnia 2008 przez sir_ryszard Cytuj
Yacek 852 Opublikowano 26 grudnia 2008 Opublikowano 26 grudnia 2008 Oczywiście że brałem w takich udział, na szczęście były to niewielkie stłuczki. Jedna wydarzyła się w Brodnicy, jak wracaliśmy całą rodziną z Mazur, brat prowadził. Dojeżdżamy do skrzyżowania, i ten zamiast patrzeć się jeszcze przed siebie, patrzył na lewo, ażeby ustąpić samochodom z drogi poprzecznej pierwszeństwa, lekko turlając się puknęliśmy w tyłek Poloneza bodajże. Zaczęliśmy mu krzyczeć - uważaj! - ale było już za późno. Na szczęście była to niewielkie uderzenie. Reszta przygód tylko już z moim udziałem (chociaż brat miał większe, ale to nie opowieści o nim) Mając jeszcze Saaba (imho świetny wóz, tęsknię za nim) na parkingu, gdzie sobie cofałem w taki sposób aby prawą stroną nie najechać na krawężnik, patrzyłem wówczas tylko w prawe lustro i wsteczne. Zupełnie pominąłem lewe. Samochód lekko toczył się, toczył aż nagle jepłem. Zakrzykłem: kur.wa mać! Spojrzałem w lewe lustro i wszystko jasne. ;\ Dałem trochę do przodu, wysiadłem zobaczyłem na zderzak Daewoo Lanosa (dobrze że się alarm nie włączył) i na swój. Poruszałem swoim, popatrzyłem czy się nie obluzował. Wszystko było okej, u poza lekko startym lakierem na plastikowym zderzaku. U "Koreańczyka" też spoko, więc szybko wsiadłem i odjechałem z miejsca zdarzenia. W roli głównej też Saab, opisywałem sytuację "co mnie w życiu wkur.wia". Jadąc na w-f (miałem go na pierwszym roku studiów) zobaczyłem kątem oka wielkiego robala na prawym siedzeniu, taka ala wielka mrówka. Zacząłem napier.dalać otwartą łapą w niego, ale siedzenia ma to do siebie, że jest miękkie, ugina się pod naporem i gn.ój nie chciał zginąć. Nie patrzyłem dokładnie na drogę, tylko napierdzielałem w siedzisko ile wlezie. Aż nagle poczułem (pipi).nięcie, unoszę głowę, i jadę całą lewą częścią na wielkim krawężniku przy torach. Rzucało mną niemiłosiernie jak próbowałem wykaraskać się z powrotem na drogę. Udało się to, zarzucało mną jak gów.nem, ludzie jadący za mną i ci przechodnie naprawdę musieli zdrowo pukać się w czoło, co ten koleś odwala, pewno pijany. ;\ Gdy udało mi się opanować sytuację, cały zbladłem, kierownica była przekrzywiona (dostała geometria kół-zbieżność), alus bił niemiłosiernie (pękło poprzecznie całe aluminiowe żeberko), i możliwe że lekko wyhaczył się wahacz, co okazało się dopiero przy sprzedaży. Tym razem dostało się Hondzie. Zajeżdżając pewnego dnia do pracy, szukałem sobie miejsca na zaparkowanie. Wzdłuż chodnika postanowiłem sobie zrobić parkowanie równoległe tyłem (koperta). Było ciasno, ale mimo wszystko wjechałem. Po chwili namyślunku, coś mi nie pasowało i postanowiłem jednak przestawić go w inne miejsce. Tak jak mnie uczono na prawku, skoro samochód wjechał, to powinien tak samo/tą samą drogą wyjechać c'nie? Koła maksymalnie skręcone w lewo, ruszam powolutku i już nawet sam nie wiedziałem czy obtarłem lekko, czy też nie, i czy coś przy tym słyszałem... wysiadłem popatrzyłem na zderzak, ale trudno było mi osądzić czy jest gdzieś świeże zdarcie, bo akurat w tym miejscu są inne zadrapania. Zastanawiałem się też, czy nie opuścił się lekko zderzak. Dziwne to trochę, bo skoro wjechałem bez obtarcia, powinienem tak wyjechać, ale nawet minimalne wcześniejsze-późniejsze skręcenie "wieńcem", szybsze-wolniejsze ruszenie i wiele innych czynników, jak to że lekko się mógł stoczyć jakoś z lekkiej górki, mogło mieć na to wpływ. Mercedesem jeszcze nie miałem poważniejszej stłuczki, ale dwa razy udało mi się już obetrzeć alusa. Wartość jest wyceniana na powyżej 2 tysiące złotych (wszystkich czterech, ale jak rozwalisz jednego, to regeneracja może nie pomóc i cały komplet szlak weźmie) Jestem mistrzem, jeżeli chodzi o załatwianie felg, przykład wyżej, i w ogóle bracik nadał mi przydomek - załatwiacz alufelg- na prawku też zdarzyło najechać bokiem koła w krawężnik, tudzież inną górkę, ale tam były stalówki z kołpakami. Naprawdę muszę uważać obecnym autem, bo na alusie niski profil opony, a w dobie zimy, gdzie mamy pełno dziur, nie mam zimówek, ani innych felg. Brak funduszy. Powiedziałem sobie, że będę się starał mocno uważać chociaż wiem, że same starania nic nie dadzą, bo ominiesz jedną dziurę, a wjedziesz nie zauważając w drugą, ale praktycznie pod żadne krawężniki się nie wbijam. Co najwyżej te mniejsze i to tylko i wyłącznie najeżdżając na nie centralnie. Specjalnie się ustawiam, dobijam do krawężnika i wtedy pałuję żeby podjechać. Może auta na kołach aluminiowych fajnie wyglądają, ale na nasze polskie warunki, jest to dla nich ciężki sprawdzian. Wyrwy, wyboje, dziury, nierówności, koleiny i wszystko inne. Prawdziwe niezaorane pole. Aluminium jest delikatniejsze niż stal, więc naprawdę uważajcie moi mili. Parkingowe historie. Normalnie gorzej niz baba. Jak tak obszernie rozkminiasz manewry na parkingu tesco jak to opisujesz to nic dziwnego hehe Cytuj
Dr.Czekolada 4 494 Opublikowano 26 grudnia 2008 Opublikowano 26 grudnia 2008 Debili/debilek za kierownicą to niejednych widziałem, więc nawet rozpisywać się nie będe. Ale w pamięci zapadł mi 1 wypadek którego ofiarą był ... pies, baba zupełnie nie zauważyła go, bo wpadl ze skarpy na ulice w ostatnim momencie, dźwięk jaki usłyszałem można by porównać do .. gniecionego komputera (?), wiem jedno - piesek miał już tylko szczęście że weterynarz był dosłownie po drodze .... bo 4 kołowiec (nie pamiętam już marki) który przejechałby po takim maluchu - i tak cud że był jeszcze w 1 kawałku. Najlepsze że baba mieszkała .... jakieś 5 metrów od miejsca wypadku, zaparkowała za budynkiem (aa, przy okazji rypła w zderzak przy parkowaniu, słychać było XD) i poszła do domu obok - jakby nic się nie stało (bo i nie skumała o co łazi). Ehhh człowiek stara się być twardzielem, widzi nieraz samobójców pod torami, i to już mnie tak nie przeraża, ale widok tego psa po prostu mnie złamał . Cytuj
Blok 6 Opublikowano 27 grudnia 2008 Opublikowano 27 grudnia 2008 (edytowane) ledwo co zdałem prawko, jeszcze go nawet nie odebrałem, ale wczoraj fajnie przymroziło i nie mogłem się powstrzymać po prostu - miałem właśnie okazje sprawdzić jak zachowuje się auto z napędem 4x4 jadące po lodzie. z włączonym asr+esp i z wyłączonym. w obu przypadkach napęd na obie osie doskonale dba o nasze bezpieczeństwo. z wyłączonym jest jednak zdecydowanie więcej zabawy, można pokręcić silnik elegancko pod czerwone pole, wpaść w lekki poślizg i prawie się komuś w płot wpierdolić <peter solberg> pointa jest taka, ci, co próbują coś kozaczyć na lodzie w na normalnych drogach, nie tak dla sprawdzenia się jeżdżąc po wsi, to idioci. o błąd jest cholernie łatwo i można bardzo szybko skończyć w rowie, lub wylądować na masce innego samochodu. Edytowane 27 grudnia 2008 przez Blok Cytuj
ProstyHeker 1 925 Opublikowano 27 grudnia 2008 Opublikowano 27 grudnia 2008 (edytowane) Przed świętami widziałem jak u mnie po osiedlu typiarze bawili się polonezami i robili "drifty" na skrzyżowaniu. Pocieszny widok Co do samego tematu, jako kierowca jeszcze przygód nie miałem bo niedawno zacząłem kurs ale dla przestrogi napiszę jaką sytuacje miałem jadąc z ojcem. Sytuacja miała miejsce gdzieś pod koniec września, godzina 9:30, suchutkie powietrze, suchutki asfalt, warunki świetne. Gdy ojciec odwoził mnie do szkoły zawsze jechał tą samą drogą, teoretycznie wszystko było świetnie... teoretycznie. Znajduje się tam nieużywany już przejazd kolejowy, a przed nim lekki łuk pod górkę. Po lewej stronie od owego łuku znajdują się glinianki i parking. Ojciec wszedł w zakręt przy około 60km/h, patrzyłem na samochód przed nami i asfalt. Samochód mamy przednionapędowy i nagle zarzuciło dupą, ni z gruchy ni z pietruchy, po prostu poślizg. Samochód leciał na latarnię, ojciec zrobił kontrę, polecieliśmy na zatoczkę i tylko widziałem jak moją stroną lecimy w drzewo. Fart chciał, że wpasowaliśmy się idealnie i ojciec wyhamował. Powód poślizgu? Dzień wcześniej ojciec jechał po świeżym asfalcie na którym był rozsypany żwir. Żwir z asfaltem przykleiły się do opony grubą warstwą i nie było praktycznie w ogóle przyczepności na tylnych kołach. Dla własnej pewności - sprawdzajcie opony po przejechaniu po świeżym asfalcie bo finał może być nieciekawy. Mam jeszcze foty, papcio zrobił wracając. http://img224.imageshack.us/img224/3772/opona1cj5.jpg http://img139.imageshack.us/my.php?image=drogavh8.jpg Edytowane 27 grudnia 2008 przez ProstyHeker Cytuj
metral 18 Opublikowano 1 stycznia 2009 Opublikowano 1 stycznia 2009 pointa jest taka, ci, co próbują coś kozaczyć na lodzie w na normalnych drogach, nie tak dla sprawdzenia się jeżdżąc po wsi, to idioci. o błąd jest cholernie łatwo i można bardzo szybko skończyć w rowie, lub wylądować na masce innego samochodu. Dzisiaj się o tym niestety przekonałem. Przy 60 km/h wjechałem na lód i wpadłem w poślizg, na całe szczęście nic nie jechało z naprzeciwka i wpadłem do rowu o mało nie da(pipi)ąc. Straty to błotnik i 2 alufelgi. Moim zdaniem nauka na matach poślizgowych powinna być obowiązkowym elementem szkolenia. Większość ludzi w tym ja nie ma pojęcia jak się w takiej sytuacji zachować Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.