POL_SouL 1 Opublikowano 22 listopada 2008 Opublikowano 22 listopada 2008 (edytowane) Jako wieloletni czytelnik (z kilkoma z powodow zyciowych przerwami) zauwazylem nasilona tendencje do implementowania, na sile wrecz, zwrotow z jezyka angielskiego. Roznego rodzaju Casuale, ficzery, powery, freelancery i sporo innych, ktore tylko utwierdzaja mnie (moze tylko mnie bo ostatnio sie ze mnie wyczulony mietek zrobil )w przekonaniu, ze zbyt duzo nalecialosci z anglosaskiego rujnuje wizerunek silnego POLSKIEGO poriodyka, ktory wg mnie nie musi sie posilkowac makaronizmami by i tak budowac to co juz osiagnal. Czyli najlepszy na rynku POLSKIM magazyn poswiecony tematyce stricte i okologrowej. Panowie redaktorzy (mowie o starszej kascie) dorastalismy razem i mamy po jakies 25 -30 lat. Nie silmy sie na "mlodziezowke jezykowa" po to by sprzedac sie wsrod 14 letniej braci. Wasza marka jest juz znana. Wiec pielegnujcie Polski jezyk bo dla niektorych Wasze pismo to jedyny kontakt ze slowem pisanym wsrod nastolatkow Edytowane 22 listopada 2008 przez POL_SouL Cytuj
gekon 1 787 Opublikowano 22 listopada 2008 Opublikowano 22 listopada 2008 Podzielam opinie, ale taki to juz język graczy. Hobby typowo zagraniczne to i jezyk zagraniczny. Cytuj
Gość coopa Opublikowano 22 listopada 2008 Opublikowano 22 listopada 2008 (edytowane) Edytowane 25 czerwca 2011 przez coopa Cytuj
koso 114 Opublikowano 22 listopada 2008 Opublikowano 22 listopada 2008 Bardzo ciekawy temat, jestem ciekaw co o tym sądzicie. Osobiście jestem za polskimi terminami wszędzie tam, gdzie to możliwe (czyli nie ficzery, a elementy/cechy itd.), ale jesli sie nie da, to pozostaje termin angielski. Ewentualnie spolszczony, jak chocby kustomizacja, ktora juz nie brzmi dla mnie w tej formie sztucznie. Cytuj
hiv 52 Opublikowano 22 listopada 2008 Opublikowano 22 listopada 2008 Dla mnie checkpoint to checkpoint, nie żaden tam punkt kontrolny. Ja również jestem purystą językowym, ale w branżowym magazynie, który czyta HC-creme de la creme, nie widzę sensu polonizować wszystkiego na siłę. Cytuj
ogqozo 6 551 Opublikowano 22 listopada 2008 Opublikowano 22 listopada 2008 No, jak jest takie podejście, że to magazyn tylko dla HC, to okej. Ja HC nie jestem i nie mam ochoty na takie teksty. Prosty powód - to jest, do cholery, czasopismo. Kupuję je, bo jest praktycznie jedynym kompetentnym pismem o grach w Polsce. Jak chcę poczytać o grach po angielsku, to mam setki serwisów, aktualizowanych co dzień. Polski internet ocieka informacjami kopiowanymi z IGN-u, które są tłumaczone przez amatorów w żałosny sposób. A od profesjonalnej prasy oczekuję czegoś więcej. Żeby to było ładnie podane. Ja po angielsku naprawdę umiem i rozumiem, no ale nie po to kupuję pismo. Mam nadzieję, że rozumiecie, o czym mówię. W Polsce dystrybucja gier i ogólnie kontakty z publiką ciągle leżą, więc większość informacji jest pierwotnie podawana po angielsku. Do tego same gry z reguły są "grane" po angielsku. Więc to po prostu wygląda na lenistwo, jak widzę tekst upstrzony masą wyrażeń prosto z angielskiego, bo "każdy wie, każdy i tak załapie". Może i tak, ale nie na tym polega pisanie tekstów, żeby "i tak każdy załapał". Takie moje zdanie. Nie widzę nic creme de la creme w używaniu prostych angielskich słów. Siedmiolatki w szkole się tego uczą. Cytuj
Gość _Milan_ Opublikowano 23 listopada 2008 Opublikowano 23 listopada 2008 no to jest identyczna sytuacja jak z nadawaniem w Polsce imion polskim dzieciom typu "alexis", " margareth". To i to wystepuje głownie na terenach wiejskich i jest spowodowane zachłyśnięciem sie zagranicznymi mediami. bardzo niesmaczne. Cytuj
El Loco Chocko 2 029 Opublikowano 23 listopada 2008 Opublikowano 23 listopada 2008 Mi absolutnie to w wiekszosci przypadkow nie przeszkadza.Przywyklem do tego bedac za granicami Polski gdzie obce slowka systematycznie wkradaja sie do slownika.Druga sprawa jest to iz gracze sa jakas forma "subkultury" ktora ma swoj socjolekt i tego nie da sie uniknac.Nie demonizowalbym tego za bardzo. Cytuj
Mathiu 180 Opublikowano 23 listopada 2008 Opublikowano 23 listopada 2008 Ja, jako stały czytelnik od zawsze, rozwijam się wraz z magazynem, a magazyn wraz ze mną. Nadal bawią mnie teksty Myszaqa i listowne riposty HIVa, potrafię rozpoznać pióro Kosa, czy Kaliego (i to bez patrzenia w oceniaczkę! ). W związku z tym przyzwyczaiłem się do zwrotów anglojęzycznych i zupełnie mnie nie gryzą w polskim tekście. Jakby nie patrzeć nadal lwia część gier konsolowych wydawana jest w języku angielskim i, dopóki się to nie zmieni, to nadal będą tam występować ficzery, czekpointy, acziwmenty itp. Myślę, że łatwiej jest graczowi znaleźć w grze sekcję achievementów, niż "osiągnięć". Co innego, gdy gierka jest zlokalizowana - wtedy raczej powinny być stosowane terminy używane w grze. Podam prosty przykład, który mi się ostatnio przydarzył. Ja grałem w nowego NFSa po polsku, kumpel po ang. I musiałem się domyślać, a nawet pytać o co mu chodzi, gdy mówił "Szkoda, że się nie da sprzedać pink slipów." (chodzi o samochody wygrane na drodze kariery), albo "Jeździłeś już drugim tierem?" (tu, po chwili namysłu wpadłem na to, że chodzi o drugą klasę samochodów). Także rozwiązania IMO są takie (2 różne): 1) jeśli gra jest wydana na polskim rynku po angielsku - stosować raczej angielskie terminy, ewentualnie z jakimś wytłumaczeniem w nawiasach; jeśli po polsku - przestawić się na j. polski 2) niech każdy redaktor pisze w swoim ulubionym stylu, ewentualnie w którymś z numerów wrzuci się "słowniczek gracza" i wszystko będzie po staremu Cytuj
Gość Orson Opublikowano 23 listopada 2008 Opublikowano 23 listopada 2008 W terminologi Graczy pewne zwroty pochodzące z ang. są tak zakorzenione, że "polonizowanie ich" byłoby wręcz...niezrozumiałe dla czytelników. Mi makaronizmy nie przeszkadzają. Słowo "checkpoint" słyszałem już tyle razy, że wydaje mi się być niemal polskim słowem. "Big Fucking Gun" nie należy tłumaczyć na język polski. Oczywiście nie należy popadać też w przesadę- kiedyś przodował w tym Zax- jego texty przepełnione były "dziwnymi zwrotami". Cytuj
Gość Grzehoo Opublikowano 23 listopada 2008 Opublikowano 23 listopada 2008 (edytowane) Bardzo ciekawy temat, jestem ciekaw co o tym sądzicie. Osobiście jestem za polskimi terminami wszędzie tam, gdzie to możliwe (czyli nie ficzery, a elementy/cechy itd.), ale jesli sie nie da, to pozostaje termin angielski. Ewentualnie spolszczony, jak chocby kustomizacja, ktora juz nie brzmi dla mnie w tej formie sztucznie. Zgadzam się z Tobą. Kiedy kupuję polskie pismo wydawane przez polskich redaktorów, oczekuję tekstów napisanych w języku polskim. Mimo że nie jestem jakimś nałogowym Graczem, rozumiem wszystkie te dziwne słówka (pop-up, framerate, casual gamers itd.), jednak za każdym razem, gdy napotykam się na nie w PE, klnę w duchu, bo przecież język polski jest taki piękny i bogaty. Najbardziej zniesmaczyły mnie "itemy healujące" z któregoś wydania kącika RPG (chyba tego kącika, głowy nie dam). To bodaj największy absurd na poziomie języka, na jaki natrafiłem w PSX Extreme. Niestety takich przykładów w Waszym czasopiśmie można znaleźć znacznie więcej. Aha, używanie słowa "checkpoint" jest jak najbardziej dozwolone, już od dosyć dawna zresztą. Edytowane 23 listopada 2008 przez Grzehoo Cytuj
Ural 13 Opublikowano 30 listopada 2008 Opublikowano 30 listopada 2008 Polski język piękny i bogaty? Śmiechu warte. Polski język jest archaiczny, przestarzały i nie nadąża za trendami. Wszyscy operują tutaj stereotypami wyniesionymi ze szkoły podstawowej/liceum, gdzie wszyscy nauczyciele spuszczali się nad Mickiewiczem. Literatura to jedno, a życie codzienne, to drugie. Też jestem za zachowaniem języka polskiego tam, gdzie to możliwe, ale bez popadania w absurdy. I tak połowa polskich wyrazów pochodzi z innych języków, np. z niemieckiego, francuskiego, czy rosyjskiego, tylko stosując je nawet nie zdajemy sobie sprawy. Inna natomiast kwestia, że to nie my mamy bronić polskiego języka przed zalewem wyrazów obcojęzycznych, tylko język ma się bronić sam. Bo cała prasa zacznie nagle stosować polskie zwroty, to przeniesie się to na społeczeństwo? Oczywiście że nie. Nasz miesięcznik jest skierowany do konkretnego rodzaju odbiorcy - dokładnie tak jak napisał HIV. I ten odbiorca operuje pewnym językiem, którym my sami operujemy. Mamy teraz na siłę tracić na wiarygodności i udawać wielkich polonistów, by ratować polski język? Litości! Zawsze mnie śmieszyły te akcje walki o ojczystą mowę, listy z(pipi)ozmywaków w imię ratowania kultury polskiej, itp. - jak coś się nie potrafi samo obronić, to out. Bo nikogo się nie zmusi. To, że stosujemy takie, a nie inne wyrażenia nie wynika z tego, że nie lubimy polskiego, tylko wynika po prostu z tego, że albo nie ma polskich odpowiedników, albo polskie odpowiedniki są beznadziejne. Społeczność Graczy ma swój własny slang, jak prawie każda subkultura. A jak ktoś chce obcować sobie z polską prozą, to niech kupi sobie... sam nie wiem jaki periodyk - w każdym razie pewnie coś o czym nawet nie słyszałem, bo najwyraźniej nikt tego czegoś nie chce kupować ani czytać, skoro nie jest znane (pewnie jakieś czasopismo Bralczyka). Hasła o ochronie polskiego języka, to mniej więcej jak hasła o pokoju na świecie, powszechnie panującej miłości do bliźniego, czy seksie z Angeliną Jolie. Każdy by chciał by stały się rzeczywistością, ale to niemożliwe. Zresztą szkoda marnować klawiaturę (btw. klawiatura, to też nie jest polski wyraz - vide: fr. - clavier). Może gdyby nasi "najwyżsi" zamiast psioczyć nad stanem języka polskiego wzięli się za promowanie edukacji, wspieranie inwestycji i zachęcanie do wynalazczości, to my byśmy całemu światu dyktowali trendy językowe (wszak wiadomo jaka jest geneza takich wyrazów jak "komputer", "kalkulator", "procesor", "konsola", itd.). A skoro jesteśmy chyba najmniej twórczym narodem w Europie (vide: śmiesznie niska średnia liczba patentów na 1000 mieszkańców), który tylko potrafi biadolić nad tym jak jest przez świat pokrzywdzony zamiast wziąć się do roboty, to jak widać jedynym rozwiązaniem jest wymyślanie, jak tu ratować coś, czego ratować się nie da. Inna sprawa, że połowa polskich purystów językowych nawet nie potrafi poprawnie napisać trzech zdań po polsku... Cytuj
ogqozo 6 551 Opublikowano 30 listopada 2008 Opublikowano 30 listopada 2008 Rozumiem, że dziecku nie dasz na imię Michał, tylko Michael, bo przecież i tak pochodzi z łaciny, więc po co na siłę ratować polski język. Dla mnie jednak jest różnica między polskimi słowami pochodzenia angielskiego a zwykłym kopiuj+wklej z angielskiego kolejnych wyrażeń. No i - jak mówiłem - nie każdy jest HC. Podejrzewam, że wśród osób, które skończyły już szkołę, nie znajdziecie zbyt wielu HC graczy, którzy żyją grami, nic innego nie robią i cały ich słownik osobisty jest przesiąknięty "growym slangiem". Jest sporo osób, które grają "tak trochę" i żadnego slangu się nie mają ochoty uczyć. Natomiast podejrzewam, że HC gracze nie odwróciliby się od PE tylko dlatego, że redaktorzy zaczęliby nagle pisać bardziej po polsku. Cytuj
Gość lukasz Opublikowano 30 listopada 2008 Opublikowano 30 listopada 2008 Zresztą szkoda marnować klawiaturę (btw. klawiatura, to też nie jest polski wyraz - vide: fr. - clavier). Nie polski wyraz , ale jednak się przyjął i piszesz na klawiaturze a nie na keyboardzie , a więc jednak jest sens promowania jakiś wyrazów. PE może wpływać na młodzież i tylko od was zależy czy będzie promowali ojczysty język czy makaronizmy. Nie mówie oczywiście o "checkpoint" , ale już z "klatkami na sekundę" udało się. A polski jest bogatym językiem. Nic do rzeczy nie ma jaka geneza jest jakiś słów. Porównaj go z np. hiszpańskim. Cytuj
POL_SouL 1 Opublikowano 30 listopada 2008 Autor Opublikowano 30 listopada 2008 Zbyt wiele skrajnosci w tym co napisal Ural. Ale, ze moi przedmowcy sie juz wypowiedzieli i zrobili to dobrze to mi wypada uczepic sie jeszcze jednej kwestii, cytuje: "Jak cos nie potrafi sie samo obronic, to out". Czyli jak dziecko nie bedzie wstanie obronic sie samodzielnie przed natretami to kij mu w oko, niech cierpi? Tak mamy to rozumiec? Jak Polski jezyk kuleje przez wszelkiej masci makaronizmy wywlekane na sile w poczytnych magazynach, czy to dla lansu, czy nie - to musi tak byc, co by smietanka 'hardkorowa' nie poczula sie nieswojo? Jakby ten periodyk, ktory od tylu lat wydawany jest, na polskim rynku nastawiony byl rzeczywiscie tylko na HC to juz dawno umarlby smiercia naturalna. A jednak utrzymuje sie bo czyta go tez Kowalski i nie wydaje mi sie by nadazanie za stale zmieniajacymi sie kryteriami stosowania obcych wyrazow byla dla niego najwazniejsza w trakcie duszukiwania sie tego co najwazniejsze - czyli rzetelnych informacji na tematy okologrowe. I jak widzi takie "ficzery w casual gamingu" to pewnie nieraz zachodzi w glowe, czy aby na pewno czyta POLSKI magazyn, tworzony przez samozwanczych purystow jezykowych. Cytuj
koso 114 Opublikowano 30 listopada 2008 Opublikowano 30 listopada 2008 I jak widzi takie "ficzery w casual gamingu" to pewnie nieraz zachodzi w glowe, czy aby na pewno czyta POLSKI magazyn, tworzony przez samozwanczych purystow jezykowych. Zaproponujesz jakiś polski zgrabny odpowiednik casual gamingu? "Granie niedzielne" można użyć raz czy drugi, ale nie na zasadzie pojecia, które zastąpi to pierwotne na stałe. Hardcore przeszedł do formy hardkor płynnie, ale każual czy kaziual brzmi co najmniej kretyńsko. Cytuj
POL_SouL 1 Opublikowano 30 listopada 2008 Autor Opublikowano 30 listopada 2008 Zaproponuje nawet 3: "Okolicznosciowe, okazyjne lub (moj ulubiony zwrot) dorywcze granie". Nie brzmi to ani pretensjonalnie, ani zbyt wysublimowanie w stosunku do innych sformulowan. Mozna to smialo stosowac w jezyku pisanym i nie bedzie to traktowane jako proba "spolszczania na sile" slow niedajacych sie czynnie przetlumaczyc. Na pewno by sie tez to przyjelo w kuluarach wsrodgraczowych, no bo czy nie lepiej to brzmi gdy uslyszymy swojskie: "Te Janek nie rob z siebie takiego dorywczego gracza" od takiego akcentowanego " Te Johnny nie rob z siebie takiego karzual gejmera, jou". Swoja droga sam pisales, ze jestes za wprowadzaniem polskich sformulowan wszedzie tam gdzie to mozliwe, czyli nie zadne "ficzery/features a cechy/elementy", a teraz stajesz na strazy najbardziej klujacego w oczy stwierdzenia jakim jest "casual". Hustawki nastrojow? Cytuj
koso 114 Opublikowano 1 grudnia 2008 Opublikowano 1 grudnia 2008 Te Johnny nie rob z siebie takiego karzual gejmera, jou". Swoja droga sam pisales, ze jestes za wprowadzaniem polskich sformulowan wszedzie tam gdzie to mozliwe, czyli nie zadne "ficzery/features a cechy/elementy", a teraz stajesz na strazy najbardziej klujacego w oczy stwierdzenia jakim jest "casual". Hustawki nastrojow? ? Gdzieś staję na straży czegoś? Spytałem o Twoją wersję. Sam pozbyłbym się casual gamingu, ale tylko pod warunkiem, że znajdzie się fajny odpowiednik tego terminu. Dorywczy - sorry, jeszcze głupsze od niedzielnego grania. Dorywcza to może być praca, a nie granie (gracz casualowy = gracz dorywczy? Bez jaj). Ma być zgrabne i chwytać od razu. Gracz okazyjny, czy poprawnie - okazjonalny - już lepiej. Teraz pozostaje zebrać grupę śmiałków i wysłać na wszystkie fora o grach, żeby szerzyli i wpajali nową regułę growego języka polskiego. Bo za nowym słówkiem musi iść używanie go. Jeśli sensownego polskiego terminu brak, pozostaje wersja oryginalna. Bardziej chodzi tutaj o unikanie maniery, że np. "secretsy odkrywają nowe ficzery w tym wylaunchowanym niedawno release'ie". Brr. Poza tym jeśli gameplay stanowi synonim dla rozgrywki, też nie widzę w tym nic specjalnie dziwnego. Tak samo jak polskie oddziały zachodnich firm nie spolszczają executive producerów, product managerów i innych czegoś-tam-holderów, bo stworzone w ten sposób wersje byłyby... zabawne. Co najmniej. Cytuj
Ural 13 Opublikowano 1 grudnia 2008 Opublikowano 1 grudnia 2008 Zresztą szkoda marnować klawiaturę (btw. klawiatura, to też nie jest polski wyraz - vide: fr. - clavier). Nie polski wyraz , ale jednak się przyjął i piszesz na klawiaturze a nie na keyboardzie , a więc jednak jest sens promowania jakiś wyrazów. PE może wpływać na młodzież i tylko od was zależy czy będzie promowali ojczysty język czy makaronizmy. Nie mówie oczywiście o "checkpoint" , ale już z "klatkami na sekundę" udało się. A polski jest bogatym językiem. Nic do rzeczy nie ma jaka geneza jest jakiś słów. Porównaj go z np. hiszpańskim. A co, tak dobrze znasz hiszpański? Mógłbym się teraz czepić, że walnąłeś parę "byczków" w tym naszym ojczystym języku, ale tego się nie czepię. Natomiast między "keyboardem", a "klawiaturą" zasadniczej różnicy nie ma, bo czy wyraz jest naleciałością francuską, czy angielską, to wychodzi i tak na to samo - jest to wyraz obcojęzyczny, jedynie "spolszczony". Praktycznie w żadnym kraju nie robi się z kwestii językowej afery. W zasadzie jedynymi większymi wyjątkami jest Francja (która ma zboczenie na punkcie własnego indywidualizmu i często przekracza to wszelkie granice głupoty, że wspomnę o pomyśle wprowadzenia własnego kalendarza, który zresztą w czasach Rewolucji Francuskiej jak najbardziej funkcjonował), no i oczywiście Polska. Teraz powinniśmy się wziąć za wymyślanie polskich odpowiedników takich wyrazów jak "telewizor", "komputer", "ekran", "pauza", "dysk", "forum", "kabel", "internet", no i całej masy innych. Zmierzam tylko do tego, że pewne rzeczy są nieuniknione. Język nie jest w stanie nadążać za chociażby szybkim rozwojem techniki. Owszem, jest twór pokroju Rady Języka Polskiego, który mógłby wymyślać polskie odpowiedniki. Tylko problem w tym, że i tak nikt ich nie będzie stosował. Nie da się ludzi ustawą, czy chociażby poprzez artykuły prasowe, itp. zmusić, do stosowania rdzennie polskich słów. Język jest tworem żywym, ciągle rozwijającym się i ludzie będą stosować takie słowa, jakie najprecyzyjniej będą w stanie wyrazić to co myślą i które będą dla nich naturalne. Poza tym powiedzmy sobie szczerze - czy język polski faktycznie umrze? Oczywiście, że nie. Bo nawet te wyrazy zapożyczone, stają się spolonizowane. Języka nie da się ukatrupić i nawet za 1000 lat i bez jakiejkolwiek ochrony będzie się miał dobrze. Zawsze się znajdzie ktoś, kto będzie bił na alarm, bo tak skonstruowany jest świat. Zresztą najlepszy przykład - wystarczy sobie porównać tak odmienne języki, jak francuski, czy włoski. Są diametralnie różne, a w rzeczywistości tak z 50% słów jest podobnych i ktoś kto zna francuski, bez problemu jest w stanie przeczytać i zrozumieć tekst włoski. No i co, włoski przez to nie żyje? Francuski dogorywa? Naprawdę nie ma co panikować. Rozumiem, że dziecku nie dasz na imię Michał, tylko Michael, bo przecież i tak pochodzi z łaciny, więc po co na siłę ratować polski język. Dla mnie jednak jest różnica między polskimi słowami pochodzenia angielskiego a zwykłym kopiuj+wklej z angielskiego kolejnych wyrażeń. No i - jak mówiłem - nie każdy jest HC. Podejrzewam, że wśród osób, które skończyły już szkołę, nie znajdziecie zbyt wielu HC graczy, którzy żyją grami, nic innego nie robią i cały ich słownik osobisty jest przesiąknięty "growym slangiem". Jest sporo osób, które grają "tak trochę" i żadnego slangu się nie mają ochoty uczyć. Natomiast podejrzewam, że HC gracze nie odwróciliby się od PE tylko dlatego, że redaktorzy zaczęliby nagle pisać bardziej po polsku. Nie do końca zrozumiałeś to, co napisałem. Nie dam mojemu dziecku na imię Michał, bo... sam mam tak na imię, hehe. A poważnie - nie dam Michael, ani Mikaelo, ani Mikee, ani Mike, ani Mickey. Bo mam dla polskiego szacunek. I nie jestem zwolennikiem imion typu Diana, czy Andżela (jak to się w ogóle pisze?). I tutaj faktycznie możnaby się pokusić o ustawowe ograniczenie pomysłowości rodziców, by nie nazwali np. dziecka Manchester United, czy choćby Legia Warszawa (mimo że polskie ). Ale na szczęście w Polsce nie można dać dziecku każdego debilnego imienia (choć i tak wiele dziwnych pomysłów przechodzi). Ale w przypadku imion da się działać oficjalnie i coś zmienić ustawą - bo jednak metryka urodzenia jest dokumentem oficjalnym. Ale żywy język, to inna para kaloszy. Sam sobie wybrałeś ksywkę mało polską. Wracając natomiast do imienia - Michał jest spolonizowanym odpowiednikiem łacińskim. Tak samo jak spolonizowany został komputer, konsola, telewizor, wideo, memorka, itd., itd. - czy my piszemy po angielsku? Nie - wymasterować to wyraz jak najbardziej polski - a raczej jest to spolonizowane "to master". Hardcorowiec, to też spolonizowany wyraz "hardcore player". I tak samo można by teraz do tego dodać "Michael" i "Michał". Natomiast co do kopiowania angielskich wyrażeń, to podaj jakieś przykłady, bo nie przypominam sobie, by ktoś sadził całe wyrażenia po angielsku, chyba że jako cytat, albo w konkretnym celu. Teraz natomiast kwestia HC Graczy. Nie każdy jest takim Graczem zgadza się. Ale PE, to nie jest pismo typu "Click", "CDA", czy "Mamo ja lubię grać!". I obawiam się, że czy tego chcesz czy nie, to jednak większość Czytelników właśnie lubi takie podejście do tematu, tj. bardziej hardcorowe. Po prostu taki jest profil pisma. I tacy są po prostu Gracze. Zresztą nie byłbym taki pewien, czy faktycznie ci co nie są "HC" stosują tak bardzo poprawna polszczyznę. Obawiam się, że również nadużywają wyrazów typu "gamepad", "achievementy", "mashowanie", "fragi", czy coś bardziej prozaicznego typu "fuck". W każdym razie nie spotkałem jeszcze Gracza, który by tego rodzaju wyrazów nie stosował... to trochę tak, jakbyś chciał reformować całą polską młodzież, by nie pisała "LOL", "ROTFL", "Hi", albo "Cya". Zmusisz? Nie. Ale masz szansę się wyróżnić z tłumu samemu nie stosując takich wyrazów. W jednym z odcinków "Californication" główny bohater np. bojtował "LOL", bo uważał, że zabija angielski (btw. świetny serial - polecam). Ale czy byłby w stanie "lol" powstrzymać? Nie. Bo się nie da. I żeby nie było - nie piszę tego dlatego, bo jestem wielkim zwolennikiem zapożyczeń. Po prosty wychodzę z założenia, że nie ma co walczyć z wiatrakami. Są pewne rzeczy, których się po prostu nie zmieni - i to jest jedna z nich. Inna sprawa, że osobiście zagrożenia dla języka polskiego nie widzę, bo jak sam zauważyłeś w podanym przez siebie przykładzie - praktycznie każdy wyraz obcojęzyczny jest przez nas polonizowany, bo dostosowuje się go do polskiej gramatyki, stylistyki, itp. Tak było przez setki lat i tak jest i teraz. I będzie tak dalej. Cytuj
Kroolik 7 Opublikowano 1 grudnia 2008 Opublikowano 1 grudnia 2008 (edytowane) Polski język piękny i bogaty? Śmiechu warte. Polski język jest archaiczny, przestarzały i nie nadąża za trendami. Wszyscy operują tutaj stereotypami wyniesionymi ze szkoły podstawowej/liceum, gdzie wszyscy nauczyciele spuszczali się nad Mickiewiczem. Zrób tyle, co On, daj Polsce tyle co On, miej wpływ na wiele pokoleń Polaków jak ON a wtedy będziesz mógł jechać Go jak psa. Trochę szacunku dla jednego z największych poetów. Mimo wszystko. Może się czepiam, ale twoja postawa jako redaktora, może nawet nie wiesz, ale ma wpływ na młodych ludzi. A już teraz widoczne jest to, że dzisiejsza młodzież prawie wcale nie interesuje się polskimi pisarzami, poetami (wiem, to może być nudne) czy ludźmi światowego formatu. Spytaj wasz 'target", tych wszystkich nastolatków, kto to jest Brzechwa, Tuwim, Sienkiewicz czy Szymborska. Z opracowań może coś zapamiętają. Nie wspomnę tu o takich Wielkich postaciach jak Bronisław Geremek czy Bartoszewski. Szanujmy nasz język, naszych mistrzów, bo co nam zostanie? Mnie osobiście lekko przeraża słownictwo młodych polaków. Zero składni, ortografia na poziomie 3 klasy podstawówki (wiadomo, każdy robi "byki"). Powszechnieje (z wygody?) dysortografia, dysgrafia czy dyskalkulia. Teraz prawie każdy może przynieść papier, że mam problemy. Jak przypomnę sobie moje czasy podstawówki takie zagrania były nieakceptowane i każdy chciał czy nie nauczył się podstaw. Brzmi jak brednie starca, ale wystarczy spojrzeć na statystyki czytelnictwa. Zgroza. W najlepszym wypadku e-booki. Młodzież nam głupieje i jest to fakt. W telewizji króluje tania rozrywka ("gwiazdy" tańczące, śpiewające, a za niedługo pewnie i gotujące), mało wnoszące seriale i "odmóżdżające" filmy (każdy tego potrzebuje, ale nie non-stop). Młodzi chwalą się posiadanymi grami, ciuchami, filmami z gazet, a mało kto mówi/pisze o książkach. Staram się nie generalizować, bo wiadomo, że żyją ludzie, którzy uwielbiają zapach książki, czytają dużo i ciekawe pozycje, ale jest to margines. A jak wiadomo to właśnie czytanie rozwija naszą mowę, słownictwo czy wyobraźnię. Osoby, które czytają tylko gazety, a są pewnie takie, które ograniczają się tylko do PE mają raczej słabe możliwości rozwijania tych ważnych czynników. Nie mówię, że źle piszecie. Słownictwo bywa bogate, opisy rzeczowe i działające na wyobraźnie, ale może warto wprowadzić kącik czytelniczy w PE. Żartowałem. To tylko moje takie dywagacje. Nic nie zarzuca, ani nie sugeruję. Zwracam tylko uwagę na fakt, że jak rozmawiam z bardzo młodymi ludźmi to mi skóra na ciele więdnie. pozdrawiam starych i młodych, nie przejmujcie się i żyjcie po swojemu. Mamy teraz na siłę tracić na wiarygodności i udawać wielkich polonistów, by ratować polski język? Litości! Zawsze mnie śmieszyły te akcje walki o ojczystą mowę, listy z(pipi)ozmywaków w imię ratowania kultury polskiej, itp. - jak coś się nie potrafi samo obronić, to out. Obrona języka polskiego (lub choć trochę dbanie o jego formę) uważasz za stratę wiarygodności? Nikt tobie/wam nie każe go bronić. I kogo nazywasz "z(pipi)ozmywakiem" ? Zapewne część waszych czytelników nimi jest... Ogólnie, masz swoje zdanie, mówisz o nim i chwała ci za to. Ale szanuj zdanie innych. Nawet Mickiewicza niektórzy uwielbiają. A tu wypowiadają się czytelnicy i ich zdanie powinno być dla ciebie ważne (nie decydujące). A z tego co pamiętam Michał to imię pochodzenia hebrajskiego, choć mogę się mylić. Ale PE, to nie jest pismo typu "Click", "CDA", czy "Mamo ja lubię grać!". I obawiam się, że czy tego chcesz czy nie, to jednak większość Czytelników właśnie lubi takie podejście do tematu, tj. bardziej hardcorowe. Po prostu taki jest profil pisma. I tacy są po prostu Gracze. Co rozumiesz przez pojęcie "gracz hardcore'owy" ? Ten, co gra 24h/7 i nie ma życia, czy może ten, co pisze/mówi używając potocznych slangowych zwrotów? IMO "Hardcore'owe" pisanie uwzględnia wulgaryzmy, a to, co wy jako redakcja wydajecie wydaje mi się lekkim pisaniem z "jajami". Nie krytykuję PE, obraliście taki a nie inny profil i chwała wam za to. Ale wy także się zmieniacie. Lekko uspokoiliście się, część z was się ustatkowała i może dostrzegacie to, że wasi czytelnicy także się zmieniają. A teraz po młodzieżowemu hehe peace, games & heavy metal pozdrawiam stary dziad borowy Edytowane 1 grudnia 2008 przez Kroolik Cytuj
Paliodor 1 768 Opublikowano 1 grudnia 2008 Opublikowano 1 grudnia 2008 (edytowane) Mi tam wszystkie te zapożyczenia nie przeszkadzają, świat się rozwija i tak samo powinien rozwijać się język, no ale Polska to taki skansen, że wszystko stoi w miejscu od dawna... Zrób tyle, co On, daj Polsce tyle co On, miej wpływ na wiele pokoleń Polaków jak ON a wtedy będziesz mógł jechać Go jak psa. Bo Mickiewicz wielkim poetą był. Ten stary slogan od małego słucha chyba każde dziecko w szkole... Edytowane 1 grudnia 2008 przez Paliodor Cytuj
Mathiu 180 Opublikowano 1 grudnia 2008 Opublikowano 1 grudnia 2008 Zrób tyle, co On, daj Polsce tyle co On, miej wpływ na wiele pokoleń Polaków jak ON a wtedy będziesz mógł jechać Go jak psa. Bo Mickiewicz wielkim poetom był. Ten stary slogan od małego słucha chyba każde dziecko w szkole... Słowacki raczej. I nie wiem czy specjalnie, czy nie, ale... "poetą". Cytuj
django 549 Opublikowano 1 grudnia 2008 Opublikowano 1 grudnia 2008 Zaraz, to znaczy, ze jezeli nie jestem na tyle hardkorowy by prosic w sklepie o orange juice i pare beers by sobie wieczorem poplayowac na mojej console w nowa game to nie powinnienem kupowac PE? Używanie zaporzyczen, gdy istnieje polski, sensowny odpowiednik = idiotyzm. Cytuj
Gość lukasz Opublikowano 2 grudnia 2008 Opublikowano 2 grudnia 2008 A co, tak dobrze znasz hiszpański? Mógłbym się teraz czepić, że walnąłeś parę "byczków" w tym naszym ojczystym języku, ale tego się nie czepię. Natomiast między "keyboardem", a "klawiaturą" zasadniczej różnicy nie ma, bo czy wyraz jest naleciałością francuską, czy angielską, to wychodzi i tak na to samo - jest to wyraz obcojęzyczny, jedynie "spolszczony". Praktycznie w żadnym kraju nie robi się z kwestii językowej afery. Piszę pracę licencjacką , więc wypadałoby aby jakoś siakoś ten hiszpański znał ;-) Powiem Ci ,że nie trzeba być nawet iberystą aby zauważyć ,że język to sporo biedniejszy od naszego ojczystego. Tam zresztą kultura języka jest niższa. W "El pais" na porządku dziennym są stwierdzenia typu sk.urwysyn , które u nas przechodzą raczej tylko w NIE. Co do moich byczków w moich postach to zupełnie nie wiem co one mają do rzeczy ? To ,że promuje polski nie znaczy ,że jestem językoznawcą. Szekspir robił byczki , co nie zmienia faktu ,że swoją literaturą tworzył piękne manifesty potencjału języka angielskiego. Mnie nie chodzi o waszą inwencję i silenie się na wymyślanie polskich słów , które nie będą mieć korzenia ani w łacinie ani nigdzie indziej tylko o spolszczanie tam gdzie można. Nie każe spolszczać "checkpointu" Zresztą najlepszy przykład - wystarczy sobie porównać tak odmienne języki, jak francuski, czy włoski. Są diametralnie różne, a w rzeczywistości tak z 50% słów jest podobnych i ktoś kto zna francuski, bez problemu jest w stanie przeczytać i zrozumieć tekst włoski. No i co, włoski przez to nie żyje? Francuski dogorywa? Naprawdę nie ma co panikować. Dziwny przykład. Język francuski i włoski wywodzą się z tego samego korzenia , więc trudno żeby nie były podobne. Ja Ci powiem ,że nawet w polskim i hiszpańskim są podobne słowa , tylko kuźwa co to ma do tematu ? Nam chodzi o spolszczanie tam gdzie się da a Ty o tym ,że języki podobne są. Cytuj
Zax 1 Opublikowano 2 grudnia 2008 Opublikowano 2 grudnia 2008 Serce mi rośnie, jak czytam tę dyskusję i muszę powiedzieć, żę nasi Czytelnicy, i w ogóle Gracze, to grupa nie dość, że inteligentna, to krytycznie nastawiona do tego co im się serwuje (i bardzo dobrze). Myślę, że konsensus jest tutaj taki, by nie przyjmować niefrasobliwie terminów angielskich, które brzmią po naszemu dziwnie. "Ficzery" i "casuale" moim zdaniem odpadają. Co innego pojęcia zakorzenione w slangu Graczy, np. checkpointy, NPC (non playable characters), AI etc. I linczuję się właśnie przed monitorem (kablem od słuchawek) za "itemy healujące". Na obronę mam tylko, że to było w Kąciku RPG, miejscu mniej oficjalnym niż recenzje czy publicystyka. Przyznam, że byłem też ciekaw reakcji na taki "kwiatek" Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.