Skocz do zawartości

Inglourious Basterds


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Generalnie widać, że Tarantino nie jest zbytnio zainteresowany robieniem filmów, których ludzie oczekują. Chyba nie powiesz mi, że ty go uważasz za gościa robiącego mainstreamowe kino gatunkowe? Można, a nawet należałoby, krytykować jego podejście, ale nie można zaprzeczyć, że facet ciągle chce robić coś odstającego od tego, co oglądamy w kinie zazwyczaj.

to bardzo dobry rezyser , który sprawdza się tylko w konwencji gangsterskiej groteski . Nie powiesz mi chyba , że bardziej jarałeś się subtelnymi wywodami kobiet wyzwolonych w Death Proof niż interpretacja Like a Virgin według Quentina ? we Wśiekłych Psach . Nie jestem ani fanatykiem , ani wielkim sceptykiem , tylko próbuję uzmysłowić , że Tarantino wraz z kolejnym filmem traci w mych oczach . On nie odstaje od reszty twórców swoim misz maszem gatunkowym , taki Allen wspomniamy przez Lukasza także próbuje nowego , ale widać jak na dłoni zmęczenie materiału . Z resztą tak jest z każdym reżyserem , który produkuje wiecej niż powininien . Miike trzaska 3 , 4 filmy na rok z czego nawet jeden nie idzie obejrzeć do końca . Tarantino , na siłę próbuje czegoś , podczas gdy tak naprawdę powinien wrócić do korzeni , czyli gangsterka , dialog , tryskająca krew ^_^

Opublikowano

Nie będę przeczył, że kolejne filmy Tarantino są do siebie podobne. Z tego, co czytałem o "Basterds", oni też są podobni do poprzednich - mało akcji, co chwila przerwy, zabawa z formą zamiast opowiadania dobrej historii. Jednak nadal jest to coś, co go wyróżnia spośród innych reżyserów. I kiedy Q podejmuje się tematyki popularnej - czyli brutalność, strzelanie, gangsterzy i przekleństwa - to jest to popularne, a jak się podejmuje bardziej "niszowych" spraw - to otrzymujemy kino, które przeciętnego widza znudzi, ale znajdzie swoich amatorów. Mógłby robić kolejne filmy z komediowymi dialogami i mózgami rozpryskiwanymi po aucie, angażować gwiazdy, ale woli podążać swoją ścieżką, za to go szanuję.

Opublikowano

chwilka , ale Pitt to niby co , amatorem jest ? ;)

 

Zamiast akcji siłą napędową powinien być dialog , który powiedzmy sobie szczerze bywa w ostatnim filmem bardziej przeciętny niż zwykle. Wogóle nie mogę pojąć fenomenu tego filmu , dla kogoś kto sie nie interesuje kinem klasy B lub nawet C nie ujrzy walorów , które są jedynymi tego dzieła. Jeśli nie zna starych filmów z lat 70 tych to zaczai polowy motywów , co jak sądze jest bardziej niż pewne u połowy widzów . O wyznawcach nie bede wspominał bo im to nawet 2 minutowa rozmowa Q przez telefon starcza . I tu nie chodzi o popularne motywy jak gansgterka , tylko nijakość stylu w tych jak ty to powiedziałeś niszowych filmach . Kill Bill do nich sie zalicza ?:) Niszowym zjawiskiem nie jest dla mnie robienie filmów klasy b , gdzie tandeta gra główne skrzypce . To było orginalne 30 , 40 lat temu . Sam Tarantino wspomina , że inspirację czerpał z filmów Sama Peckinpaha (pornografia brutalności ) i Seijuna Suzukiego (kicz ) .

Też szanuje Tarantino , ale nie widzę orginalnośći w wałkowaniu tych samych tematów (stare filmy w nowej odświeżonej formie ) z plakietką samego nazwiska , który sprzede wszystko i wszędzie . Fanatykom się to spodoba . Laikom i reszcie już nie .

 

PS. Inglorious Bastards to nic innego jak remake tego filmu http://www.imdb.com/title/tt0076584/ . Dalej upierasz sie z tą orginalnością ogqozo ?;>

Gość lukasz
Opublikowano
Nie będę przeczył, że kolejne filmy Tarantino są do siebie podobne. Z tego, co czytałem o "Basterds", oni też są podobni do poprzednich - mało akcji, co chwila przerwy, zabawa z formą zamiast opowiadania dobrej historii. Jednak nadal jest to coś, co go wyróżnia spośród innych reżyserów. I kiedy Q podejmuje się tematyki popularnej - czyli brutalność, strzelanie, gangsterzy i przekleństwa - to jest to popularne, a jak się podejmuje bardziej "niszowych" spraw - to otrzymujemy kino, które przeciętnego widza znudzi, ale znajdzie swoich amatorów. Mógłby robić kolejne filmy z komediowymi dialogami i mózgami rozpryskiwanymi po aucie, angażować gwiazdy, ale woli podążać swoją ścieżką, za to go szanuję.

 

Po pierwsze, Pitt z nowego filmu QT jest chyba największą obecnie gwiazda Hollywood jako takiego.

Po drugie, w przypadku QT nie można już mówić o żadnej niszowości czy o tym, że jego filmy nie są dla przeciętnego widza. QT to obecnie jeden z najpopularniejszych reżyserów na świecie w ogóle. Bardziej popularny w masowej świadomości to pewnie tylko Spielberg jest.

Po trzecie, w tym filmie mamy być świadkiem prawdziwej eskalacja przemocy więc przytyk co do jednego roztrzaskanego mózgu z PF jest małym nietaktem.

Po czwarte, siłą QT od zawsze były dialogi i zabawa zużytą formą. W PF w momentach "szczytowych" przyzwyczajony do takiego kina widz, oczekiwał akcji a dialog zamiast się skończyć...tylko się wydłużał tworząc niekończące się dyskusję.

 

P.S. Tak swoją drogą nieźle spłyciłeś PF. Komediowe dialogi, gwiazdy i mózgi rozpryskiwane w aucie. Czytając coś takiego ktoś mógłby pomyślec, że nowy film Tarantino to będzie jakieś kino offowe jak Gerry :) Masz ekstraordynaryjny gust jeśli chodzi o filmy.

 

 

chwilka , ale Pitt to niby co , amatorem jest ? ;)

 

Zamiast akcji siłą napędową powinien być dialog , który powiedzmy sobie szczerze bywa w ostatnim filmem bardziej przeciętny niż zwykle. Wogóle nie mogę pojąć fenomenu tego filmu , dla kogoś kto sie nie interesuje kinem klasy B lub nawet C nie ujrzy walorów , które są jedynymi tego dzieła. Jeśli nie zna starych filmów z lat 70 tych to zaczai polowy motywów , co jak sądze jest bardziej niż pewne u połowy widzów . O wyznawcach nie bede wspominał bo im to nawet 2 minutowa rozmowa Q przez telefon starcza . I tu nie chodzi o popularne motywy jak gansgterka , tylko nijakość stylu w tych jak ty to powiedziałeś niszowych filmach . Kill Bill do nich sie zalicza ?:) Niszowym zjawiskiem nie jest dla mnie robienie filmów klasy b , gdzie tandeta gra główne skrzypce . To było orginalne 30 , 40 lat temu . Sam Tarantino wspomina , że inspirację czerpał z filmów Sama Peckinpaha (pornografia brutalności ) i Seijuna Suzukiego (kicz ) .

Też szanuje Tarantino , ale nie widzę orginalnośći w wałkowaniu tych samych tematów (stare filmy w nowej odświeżonej formie ) z plakietką samego nazwiska , który sprzede wszystko i wszędzie . Fanatykom się to spodoba . Laikom i reszcie już nie .

 

PS. Inglorious Bastards to nic innego jak remake tego filmu http://www.imdb.com/title/tt0076584/ . Dalej upierasz sie z tą orginalnością ogqozo ?;>

 

Nie za bardzo rozumiem ten post. W pierwszej części bronisz PF (bo domyślam się, że o ten film chodzi), atakujesz czy jedno i drugie? PF jest takim filmowym fenomenem, że on faktycznie i laikom może się spodobać i koneserom (stąd ta złota palma i jednoczesna gigantyczna popularnośc). Tam jest w ch.uj smaczków. Sama postać Thurman to z tego co pamiętam kolaż Jean Saberg i Faye Wong.

 

Oczywiście zgadzam się, że w przypadku QT nie można mówić o żadnej niszowości.

 

P.S. Trylogia bezimiennego Leone to jest dokładnie to co robi QT. Zabawa formą czy wzorcami z niskiej kultury może dać świetny efekt.

  • 3 miesiące temu...
Opublikowano

Obejrzalem przed chwila w kinie. Czuc, ze to robota Tarantino w kazdym fragmencie. Niestety/stety, to stary Tarantiono z dlugimi dialogami (prowadzonymi w 4 roznych jezykach przez caly film), oraz z krotkimi wybuchami akcji. Nie mniej jednak calosc komponuje sie bardzo dobrze w moim odczuciu.Mieszanka kilku interesujacych postaci, wraz z hardcorowymi akcjami - daje rade. Zapada w pamiec. I Hitler nerwus.

 

Dobry film. Wystarczy nie patrzec przez pryzmat Pulp Fiction, zeby sie swietnie bawic.

 

 

 

Opublikowano

No na razie wychodzi na to, ze mialem racje, czyli to kolejny odgrzewany kotlet Tarantino, ten sam film i schematy, w ktorym zmieniono tylko bohaterow i realia. Ciekawe czy on kiedys sie zmusi do bycia ambitnym i przestanie odcinac kupony od jednej konwencji, ktora byla swieza kilkanascie lat temu.

Opublikowano

No nie wiem, niektorzy ludzie sa ambitni po prostu. Innym z kolei nie przeszkadza bycie chu jowym leniem. Happens. Tez jak bylem maly to lalem po nogawce przy nowym elo wykreconym Kuentinie, no ale to jak z Jackassem, fajne na poczatku a potem program juz nie rosnie wraz z widzami.

Opublikowano

Na obrone Quentina musze przyznac, ze to jego najlepszy film od czasow Pulp Fiction. Gniecie Grindhousa.

 

Jeszcze slowo o grze aktorskiej. O ile Brad gra bardzo dobrze, chociaz nie ma za wielu scen do pokazania tego. Tak pan Christopher Waltz absolutnie miazdzy. Gra kapitalnie swoja postac w 4 jezykach.

Opublikowano

Pół biedy gdyby te filmy były cały czas w tej samej konwencji, ale byłyby dobre/ bardzo dobre (Wściekłe psy/ PF). Tutaj mamy do czynienia z podobną konwencją, ale regresem jeśli chodzi o jakość. To są słabsze filmy i tyle.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Byłem dzisiaj z matką na Bękartach. Ona nawet nie wiedziała, kto to jest Tarantino. Podobało się i mi, i jej. Trochę się obawiałem przemocy czy ogólniej nieprzyzwoitości, ale trafił się chyba "najgrzeczniejszy" film w karierze Quentina. Sceny przemocy zajmują łącznie może minutę filmu, Brad Pitt gra chyba czwartą co do ważności rolę (trzy główne dostali aktorzy, których nie znałem, plus Daniel Bruhl), główną tematyką filmu jest... nie zdradzam, na pewno nie są nią Bękarty.

 

Przez najbliższe dni na pewno przegadam i przepiszę bardzo dużo o tym filmie, więc powiem tylko, że to... jest standardowy Tarantino. Jeśli podobały się wam wszystkie jego filmy, albo wszystkie poza "Death Proof" i "Jackie Brown", to powinien się wam spodobać. Najbardziej podobny jest do drugiej części "Kill Bill". Jest BARDZO stylizowany na film Sergia Leonego.

Opublikowano (edytowane)

Również byłem dzisiaj i z seansu wyszedłem z bananem na twarzy. Cały czas oglądałem z zainteresowaniem - ani na chwilę nie wdarła mi się myśl, że jest przegadany, dłużący się, na co utyskiwało wielu recenzentów. Film pełen jest typowych dla Tarantino absurdalnych momentów, specyficznych dialogów, więc jako fan jestem szczęśliwy. Z aktorów najbardziej podobał mi się Christoph Waltz jako pułkownik niemiecki - świetna rola. Jeśli lubicie Quentina i jego zryte poczucie humoru, to nie będziecie zawiedzeni (a humorystycznych scen jest od groma). Polecam :)

 

Aha. Wiadomo coś odnośnie wersji reżyserskiej ? W filmie brakuje chyba kilku scenek - jak choćby tej z pierwszego zwiastuna, kiedy jeden z bękartów biegnie po jakiejś piwnicy z czymś podobnym do MG 42.

 

Aha2. Dopiero po seansie obejrzałem drugi zwiastun i załamałem się. Idioci streścili w nim prawie cały film, włącznie z końcówką. Jak dobrze, że od jakiegoś czasu powstrzymuję się od oglądania drugich, trzecich trailerów - one praktycznie pokazują całą główną oś filmu :|

Edytowane przez Wojtq
Opublikowano

Ta scena z to była z odbicia Stiglitza najpewniej, widać działko kiedy Bękarty się stopniowo wynurzają z cienia. Pewnie odpadła podczas tego ostatecznego przemontowywania co to Weinstenowie zażądali.

Opublikowano

Tak, to była ta jedna scena, kiedy nie dało rady się nie roześmiać.

 

Która scena najlepsza? Wszystkie. Pierwszy rozdział jest rewelacyjny. Nie piszę więcej, żeby nie spoilerować. Będę pisał niedługo, jak już każdy obejrzy. No bo, ludzie, musicie to obejrzeć.

 

Co do usuniętych scen - to nie tak, że wytwórnia ich zażądała. Zresztą jak trochę pomyślicie, to nie miałoby to żadnego sensu, bo film po ucięciu przesunął się akurat w tę stronę, która nie jest dla wytwórni atrakcyjna. Prawda jest taka, że Tarantino po prostu nakręcił bardzo dużo materiału i taki materiał normalnie się montuje przez pół roku, ale on bardzo chciał zdążyć na Cannes, więc montaż został wykonany w szaleńczym tempie. Produkcja też została nieco przyspieszona. Tarantino mówi, że część scen chętnie wykorzysta w prequelu.

Opublikowano

Właśnie wróciłem z kina i przyznam, że film był warty wydania kasy na bilet. Bardzo spodobał mi się fakt, że w filmie nie mówili wyłącznie po angielsku. Ba! Angielski nawet nie stanowił głównego języka w tym filmie, zaś dominował francuski i niemiecki. Świetnie swoją rolę odegrał Christoph Waltz, chociaż wszyscy odegrali dobrze swoje role. Fabuła jest poprowadzona w stylu Tarantino i trzeba być tłukiem, by zarzucać Bękartom niezgodność z prawdą historyczną. To jakby zarzucać bolidowi F1 brak miejsca dla pasażera czy bagażu. Nie mogło też zabraknąć absurdalnych scen i humoru (wspomniana już dyskusja po włosku chociażby) Teraz tylko czekam na wersję DVD, aby obejrzeć sobie wygodnie w domu, bez dodatkowych odgłosów debili gadających w kinie (pozdrawiam serdecznym palcem). Zdecydowanie polecam każdemu, kto ma wątpliwości czy wybrać się na film.

Opublikowano (edytowane)
Prawda jest taka, że Tarantino po prostu nakręcił bardzo dużo materiału i taki materiał normalnie się montuje przez pół roku, ale on bardzo chciał zdążyć na Cannes, więc montaż został wykonany w szaleńczym tempie.

 

A film nie był przypadkiem dodatkowo przemontowywany po Cannes?

Edytowane przez Walter_Cronkite
Opublikowano

No właśnie o tym mówię. Montaż był wykonany w szaleńczym tempie na Cannes, dlatego Tarantino nie był do końca zadowolony z tej wersji. Jednak to nieprawda, jak gdzieś czytałem, że film został skrócony pod wpływem wytwórni - wersja, która trafia do kin na całym świecie, jest dłuższa od tej z Cannes.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...