ogqozo 6 570 Opublikowano 14 września 2009 Autor Opublikowano 14 września 2009 Mówiąc o "elementach artystycznych", nie miałem bynajmniej na myśli wycinania swastyki na czole. O czym ty w ogóle mówisz? Wymieniasz ciągle rzeczy, które są tylko dodatkami, jakby cała wartość filmu opierała się na tym, czy został fajnie zmontowany. Chodziło mi bardziej o to, że ten film nie udaje "prawdziwych zdarzeń", jak 99% filmów o wojnie - odwrotnie, on udaje dzieło sztuki. Jedną z konsekwencji takiego podejścia jest to, że wszelki realizm nie ma tu znaczenia. Dziur w logice jest dużo więcej, niż ta jedna przez ciebie wymieniona i w sumie to nie wiem, czemu przyczepiłeś się akurat do niej, stosunkowo mało znaczącej. Nie do końca wiem, o co ci chodzi w tej kwestii. Jeśli widziałeś jakikolwiek film Tarantino, to takie rzeczy nie powinny cię dziwić. Żaden jego film nie nosi znamion realizmu, poczynając od "Psów" i słynnej strzelaniny na końcu, gdzie na koniec wszyscy padają martwi, chociaż w jednego nikt nawet nie celował. Nie mówię, że taki brak logiki trzeba lubić, po prostu kwestia gustu. Tylko czy naprawdę spodziewałeś się czegoś innego? Wiem, kim był Warhol. Cytuj
Gość lukasz Opublikowano 14 września 2009 Opublikowano 14 września 2009 Czytalem, ze Tarantino byl zawiedziony, ze po PF juz nikt nie kojarzy jego dialogow i chcial troche nadgonic Bekartami. Dla mnie tam beki raczej malo jest, a i zaden tekst jakos specjalnie w pamieci nie zapada chociaz czasami daje sie odczuc, ze rezyser stara sie czasami na sile zeby bylo fajnie. Postac Pitta bryluje w gloszeniu takich niby fajnych tekstow. Przykro mi, ale nie pamietam zadnej kwestii dwie godziny po seansie. Cytuj
Gość lukasz Opublikowano 15 września 2009 Opublikowano 15 września 2009 Sorry za podwójnego posta, ale chcialem wytknac niespojnosc w twoim toku rozumowania. Mozna tworzyc swoj swiat przedstawiony, ale musi on trzymac sie w jakis ryzach. Wsciekle psy trzymaja sie, a ostania scena to predzej jeden z wielu bledow filmowych jakie sa naturalne. W kazdym razie nic specjalnie rzucajacego sie w oczy. W "Inglourious Basterds" moge zrozumiec konwencje i alternatywne losy wojny, ale ten swiat musi miec jakies swoje reguly. W przypadku Schweigera ewidentnie widac, ze te reguly chybocza jak parasolka podczas burzy. No, w kazdym razie duzy minus. Cytuj
ogqozo 6 570 Opublikowano 15 września 2009 Autor Opublikowano 15 września 2009 To nie jest niespójność moja, tylko reżysera. I ja tylko zwracam uwagę, że zawsze ona była. No sorry, ale jak można nazwać zakończenie "Psów" nierzucającym się w oczy. Pamiętam jak wczoraj, jak oglądałem tę rozmowę i cały czas brałem pod uwagę, że w razie pociągnięcia za spusty ten jeden przeżyje, a tu klops, koleś pada martwy . Te filmy po prostu nie są logiczne i tyle, gdyby były to IMO byłyby chyba po prostu idealne, a tak mają tę wadę, że elementy do siebie nie pasują. Dla mnie to jest wada, ale jest w tym pewien urok. Praktycznie każda osoba, z którą gadam o "Bękartach", schodzi zawsze na temat kwesii, czy Landa wiedział, kim jest dziewczyna, z którą rozmawia. Jakby to się w którymś momencie wyjaśniło, to byłaby ta satysfakcja dla widza, ale byłby jeden temat do dyskusji mniej. Tarantino robi filmy, o których można dużo gadać, ja to lubię. W ostatnich latach podobne były np. "Antychryst" czy "Aż poleje się krew" - przy tych filmach też może nie siedziałem cały czas z rozdziawioną szczęką, ale później godzinami o nich gadałem, aż po kilku dniach po prostu musiałem iść do kina jeszcze raz, żeby wszystkie tezy skonfrontować z rzeczywistością. W przypadku "Aż poleje się krew" po drugim obejrzeniu doszedłem do wniosku, że to najlepszy film dekady. Nie wiem, jak będzie tutaj. Wiem, że jest masa niezapomnianych scen. Rozdział westernowy jest niesamowity - muzyka Morricone, powoli nadjeżdżający naziści, sprytna zabawa z językami, trick z fajką, później Fordowskie ujęcie drzwi i (w sumie nie pamiętam od kogo zapożyczone) celowanie do uciekającej dziewczyny. Uczta no, uczta. Kurde rozpisałem się, a miałem o czym innym w ogóle. Otóż, jak przeczytałem, film w filmie ("Duma narodu") nakręcił... Eli Roth, co nieco tłumaczy zabawny styl tej produkcji. Mam nadzieję, że dodadzą ten film jako dodatek na DVD czy coś. Cytuj
Junkhead 33 Opublikowano 16 września 2009 Opublikowano 16 września 2009 Wsciekle psy trzymaja sie, a ostania scena to predzej jeden z wielu bledow filmowych jakie sa naturalne. Owszem to błąd, ale świadomie wrzucony do filmu. Tarantino bardziej się ta wersja spodobała. Co wy ciekawostek na filmwebie nie czytacie? Cytuj
koso 114 Opublikowano 16 września 2009 Opublikowano 16 września 2009 Bodaj najmniej żywotny film Tarantino. Każdy morał, każdy sens, każda płaszczyzna rozkminy podana jak na tacy. Troszkę film dla mało wymagających odbiorców, troszkę dla urojonych miłośników kina ("och, jak ja kocham kino" - Tarantino epatuje jak Foremniak emocjami w Mam talent). Prztyczki i przenośnie są tu potwornie oczywiste - och, jakie to przewrotne, gdy Żydzi kończą wojnę w oczywisty sposób odwracając role , jakie to niezwykłe że nagle udają się trzy zamachy na dowództwo Rzeczy, choć w rzeczywistości nie wypalił żaden . Nie mam nic przeciwko takiemu podejściu do sprawy, ale proszę mi nie pisać, że ten film ma jakąś wartość ukrytą, bo w porównaniu z poprzednimi Quentinami - nie ma. Dialogi trzymają w napięciu i to jest główny plus filmy - to nie jest pieprzenie dla pieprzenia jak w Grindhouse, lecz autentyczne budowanie klimatu. Rozmowa w barze - mistrzowska. Pitt to ukłon w stronę tych, którzy niekoniecznie rozumieją sens filmów pokroju PF czy Kill Bill (nie pytajcie czemu). Płyciusieńki humor. Językowa żonglerka w hallu kina - to jest właśnie łechtanie gustów masowego widza. Do tego nie jestem przyzwyczajony u Tarantino, ale pewnie zdobywa nowych widzów. Bawiłem się w kinie rewelacyjnie i na pewno nie jestem zawiedziony. Film jako film - fantastyczny. Film jako Tarantino - mocno średni. Cytuj
Gość lukasz Opublikowano 16 września 2009 Opublikowano 16 września 2009 To może inaczej, w Psach to zatrybiło i absolutnie nie przeszkadza w oglądaniu. W "bękartach" mam wrażenie, ze ktos mnie robi w balona. Tak jak mówie, mozna tworzyć swiat przedstawiony według swojego widzimisię, ale musi mieć on jakieś reguły. Sytuacja z Landa i dziewczna to kawal swietnej roboty jesli chodzi o budowanie napiecia. Sytuacja ze Schweigerem to po prostu jakas olbrzymia luka w scenariuszu. Tak w ogóle dzisiaj doszedłem do wniosku, ze to najbardziej infantylny film Tarantino. Psy i PF byly komiksowe,owszem, ale tutaj QT zaczyna coaraz bardziej dryfowac po odmetach kina dla nastolatków. Chyba czas dorosnac. Cytuj
ogqozo 6 570 Opublikowano 16 września 2009 Autor Opublikowano 16 września 2009 Zdania typu "ten film nie ma głębszego przesłania - kto twierdzi inaczej, jest gupi" zawsze mnie bawią, bo udowadniają, że autor nie ma pojęcia o tym, czym jest sztuka. Kurde, chciałbym, żeby był na forum jakiś fan Almodovara, założyłbym temat o "Abrazos rotos" i mógłbym choć raz odgrywać rolę prostaka, który nie dostrzega niuansów. Próbowałem z Woody'm Allenem trochę ostatnio, ale on nie ma tu fanów. Cytuj
Gość lukasz Opublikowano 16 września 2009 Opublikowano 16 września 2009 Zdania typu "ten film nie ma głębszego przesłania - kto twierdzi inaczej, jest gupi" zawsze mnie bawią, bo udowadniają, że autor nie ma pojęcia o tym, czym jest sztuka. Kurde, chciałbym, żeby był na forum jakiś fan Almodovara, założyłbym temat o "Abrazos rotos" i mógłbym choć raz odgrywać rolę prostaka, który nie dostrzega niuansów. Próbowałem z Woody'm Allenem trochę ostatnio, ale on nie ma tu fanów. Ja jestem fanem Almodovara, ale tematu o jego nowym filmie, na który czekam, nie założę, bo nie wiem kto mi go podbiję ;] Cytuj
koso 114 Opublikowano 16 września 2009 Opublikowano 16 września 2009 Mnie bardziej bawią postawy typu "jestem natchniony bardziej niż wy wszyscy i ja zrozumiałem, a wy nie". A jeszcze bardziej tacy, co nie potrafią czytać ze zrozumieniem i wyciągają wnioski, które to potwierdzają. Oczywiście nikomu nie bronię doszukiwania się przesłania w "Bękartach", szkoda że odbywa się to zazwyczaj na zasadzie "bo to Tarantino, więc coś musi być". Rozumiem ogqozo, że łaskawie wskażesz to głębsze przesłanie. Zawsze się chętnie poddaję spływającej na mnie łasce mędrca. Cytuj
Gość lukasz Opublikowano 16 września 2009 Opublikowano 16 września 2009 Mnie bardziej bawią postawy typu "jestem natchniony bardziej niż wy wszyscy i ja zrozumiałem, a wy nie". Oczywiście nikomu nie bronię doszukiwania się przesłania w "Bękartach", szkoda że odbywa się to zazwyczaj na zasadzie "bo to Tarantino, więc coś musi być". Rozumiem ogqozo, że łaskawie wskażesz to głębsze przesłanie. Zawsze się chętnie poddaję spływającej na mnie cudzej łasce mędrca. Dla mnie największa beka to ten motyw, o którym wspomniałem wcześniej i zdaje się, że chyba ty o nim napomknąłeś. Otóż komu się nie podoba film Tarantino to znaczy, że nie jest w klubie. Te filmy rozumieja tylko osoby, które kochają kino, i mogą spróbować chociaż wychwycić wszystkie nawiązania do staroci. Bez tego ani rusz, nie można krytykować filmu jako filmu, bo po prostu nie zrozumiało się wszystkich smaczków poukrywanych przez QT. Trochę [`] Cytuj
koso 114 Opublikowano 16 września 2009 Opublikowano 16 września 2009 Masz rację, i to jest właśnie śmieszne. Mi się podobają "Bękarty", ale w kategoriach tarantinowo-popcornowych. Nie spędzam całych dni na wymyślaniu, co było w walizce w Pulp Fiction albo kto ukradł diamenty we Wściekłych Psach. Troszkę sobie skubnijmy tę aureolę Quentina. Kult wokół niego można tylko porównać do psycholi wyznających Apple'a. Cytuj
ogqozo 6 570 Opublikowano 16 września 2009 Autor Opublikowano 16 września 2009 Dla mnie największa beka to ten motyw, o którym wspomniałem wcześniej i zdaje się, że chyba ty o nim napomknąłeś. Otóż komu się nie podoba film Tarantino to znaczy, że nie jest w klubie. Te filmy rozumieja tylko osoby, które kochają kino, i mogą spróbować chociaż wychwycić wszystkie nawiązania do staroci. Bez tego ani rusz, nie można krytykować filmu jako filmu, bo po prostu nie zrozumiało się wszystkich smaczków poukrywanych przez QT. Trochę [`] Ja nie jestem fanem żadnego nazwiska, ja jestem fanem kina. Raczej kiepski tekst o tym, że bronię filmu Tarantino, bo to film Tarantino. Toczyłem w życiu setki takich dyskusji, o filmach Kaufmana, Wesa Andersona, P.T. Andersona, Coenów, Jarmsucha, Von Triera, Nolana, Parka, Bonga, Ozu, Leonego, Mungiu, Hanekego... Ale jeśli raz kłócę się o film Tarantino, to się okazuje, że jestem po prostu fanatykiem QT. Świetne podejście, które nota bene kojarzy mi się jak nic z forami dla konsolomaniaków (ktoś napisze, że Halo mu się nie podoba, wymienia 30 powodów, a połowa osób odpowiada: "jesteś fanatykiem Plejstejszyn i dlatego tak uważasz" i dalsza część "dyskusji" nie jest o temacie tylko o tym, czy jesteś fanatykiem, super to jest). Cytuj
Gość lukasz Opublikowano 16 września 2009 Opublikowano 16 września 2009 Dla mnie największa beka to ten motyw, o którym wspomniałem wcześniej i zdaje się, że chyba ty o nim napomknąłeś. Otóż komu się nie podoba film Tarantino to znaczy, że nie jest w klubie. Te filmy rozumieja tylko osoby, które kochają kino, i mogą spróbować chociaż wychwycić wszystkie nawiązania do staroci. Bez tego ani rusz, nie można krytykować filmu jako filmu, bo po prostu nie zrozumiało się wszystkich smaczków poukrywanych przez QT. Trochę [`] Ja nie jestem fanem żadnego nazwiska, ja jestem fanem kina. Raczej kiepski tekst o tym, że bronię filmu Tarantino, bo to film Tarantino. Toczyłem w życiu setki takich dyskusji, o filmach Kaufmana, Wesa Andersona, P.T. Andersona, Coenów, Jarmsucha, Von Triera, Nolana, Parka, Bonga, Ozu, Leonego, Mungiu, Hanekego... Ale jeśli raz kłócę się o film Tarantino, to się okazuje, że jestem po prostu fanatykiem QT. Świetne podejście, które nota bene kojarzy mi się jak nic z forami dla konsolomaniaków (ktoś napisze, że Halo mu się nie podoba, wymienia 30 powodów, a połowa osób odpowiada: "jesteś fanatykiem Plejstejszyn i dlatego tak uważasz" i dalsza część "dyskusji" nie jest o temacie tylko o tym, czy jesteś fanatykiem, super to jest). Ten post nie był skierowany do Ciebie. Mówię o ogólnym trendzie. Tarantino wypluł z siebie w sumie "średniodobry" film, a i tak nie można go skrytykować. Każdy krytykant musi być na pewno laikiem, który po prostu nie zrozumiał smaczków QT. Rozbawił mnie jeden tekst. Co robi polski inteligent? Ogląda filmy Tarantino, czyta Kapuścińskiego, słucha Kaczmarskiego. Zaskakująco celne gdyby wymienić tego ostatniego na np. Radiohead. Cytuj
ogqozo 6 570 Opublikowano 16 września 2009 Autor Opublikowano 16 września 2009 Niezbyt celne. Tego kolesia co to napisał nie lubię, bo zjechał moje recenzje, pisząc, że Ebert jest lepszy;[. Cytuj
Gość lukasz Opublikowano 16 września 2009 Opublikowano 16 września 2009 Myślę że warto zawiesić opinię jak mówi się o fanach QT, bo obecnie jest to zbyt duży zbiór aby nadać mu jakąkolwiek formę czy jedną cechę. Jednego jestem pewny, każdy kto pozoruje na inteligenta musi być zachwycony jego filmami. Każdy kto obejrzał parę filmów będzie mówił o smaczkach, który nie rozumie laik. Gusta książkowe czy muzyczne można już jakoś pozmieniać. To był jeden szablon. Ja był dał tak: polski inteligent ogląda QT, czyta Bukowskiego i słucha Radiohead. No, cokolwiek. Aczkolwiek w swoich szeregach zauważyłem, że Kapuściński od momentu śmierci jest zaskakująco popularny wśród młodzieży w swetrach w romby. Wiadomo o co chodzi. Cytuj
ogqozo 6 570 Opublikowano 16 września 2009 Autor Opublikowano 16 września 2009 Takich szablonów to sobie możesz wymyślić setki, no super, wymieniłeś trzy popularne nazwiska. Nie mówię, że nie ma pozerów, którzy sobie wmawiają, że coś lubią, ale... Każdy z nas sobie wmawia, że coś lubi. To udowodnione naukowo, nikt nie jest od tego wolny. W naszej podświadomości ciągle trwa nowy napływ sugestii i skojarzeń, których nie możemy pominąć w ocenie, bo nawet nie zdajemy z nich sobie sprawy. Wiadomo, człowiek zawsze uważa, że on jest ustawiony na zero, a pozostali ludzie to odchylenia. Ja się wolę z tym po prostu pogodzić i brać pod uwagę, że tak zawsze jest (i nie da się zmierzyć, jak bardzo w czyim przypadku), a nie głosić naokoło, że inni to owszem, sobie wmawiają, ale ja jedyny na świecie nie, ja widzę to, co jest. Dla ciebie młodzieniec w swetrze lubi Kapuścińskiego, bo taka moda. On na to patrzy tak, że po prostu o nim usłyszał, postanowił sprawdzić i mu się spodobało, tyle. Nie ma co dorabiać motywów. Sam nie jestem fanem, ale Kapuściński świetnie pisał i trudno by się było czepiać, że go lubią. No niech lubią. Ja tam zawsze będę promował Tołstoja. Cytuj
michal 558 Opublikowano 16 września 2009 Opublikowano 16 września 2009 Dla mnie największa beka to ten motyw, o którym wspomniałem wcześniej i zdaje się, że chyba ty o nim napomknąłeś. Otóż komu się nie podoba film Tarantino to znaczy, że nie jest w klubie. Te filmy rozumieja tylko osoby, które kochają kino, i mogą spróbować chociaż wychwycić wszystkie nawiązania do staroci. Bez tego ani rusz, nie można krytykować filmu jako filmu, bo po prostu nie zrozumiało się wszystkich smaczków poukrywanych przez QT. Trochę [`] aha , czyli jak ktoś miesza z błotem DP zachwycając sie przy tym Wściekłami psami to już nie jest wyznawcą wiary Tarantino . Musi być przeskok za albo przeciw ,czy można także lubić Tarantino zachowając racjonalną dawką krytyki wobec jego filmów ? Cytuj
Gość lukasz Opublikowano 16 września 2009 Opublikowano 16 września 2009 Dla mnie największa beka to ten motyw, o którym wspomniałem wcześniej i zdaje się, że chyba ty o nim napomknąłeś. Otóż komu się nie podoba film Tarantino to znaczy, że nie jest w klubie. Te filmy rozumieja tylko osoby, które kochają kino, i mogą spróbować chociaż wychwycić wszystkie nawiązania do staroci. Bez tego ani rusz, nie można krytykować filmu jako filmu, bo po prostu nie zrozumiało się wszystkich smaczków poukrywanych przez QT. Trochę [`] aha , czyli jak ktoś miesza z błotem DP zachwycając sie przy tym Wściekłami psami to już nie jest wyznawcą wiary Tarantino . Musi być przeskok za albo przeciw ,czy można także lubić Tarantino zachowając racjonalną dawką krytyki wobec jego filmów ? No, tak. Ja jestem takim przykładem racjonalnego podejścia do tego reżysera. Cytuj
Mordechay 680 Opublikowano 17 września 2009 Opublikowano 17 września 2009 Byłem wczoraj i wypadałoby coś napisać Na plus: - długie sceny oraz podział na rozdziały charakterystyczny dla Tarantino -świetne dialogi (już dawno nie oglądałem filmu gdzie bohaterowie mówili tak dużo po francusku i po niemiecku, oba języki bardzo przyjemne dla ucha i w końcu jakaś odmiana od angielskiego) -Pitt, jego akcent i wyraz twarzy trochę podobny do Don Corleone -Bękarty -Waltz i jego kwestie -oryginalna fabuła z alternatywnym zakończeniem wydarzeń historycznych -scena zdemaskowania w barze, scena leśna oraz spotkanie Bękartów z Landą ("arivederci" xD) -ciekawe pokazanie postaci historycznych (Goebbels, Hitler) -niespodziewane obroty akcji -lektor i paradokumentalne wstawki - scena "naznaczenia"- weltmajsta Na minus : -Shosanna -momentami długie sceny były za długie i nudne 9/10 Cytuj
Hubi. 39 Opublikowano 18 września 2009 Opublikowano 18 września 2009 (edytowane) Czytałem opinie o "Bękartach"- głównie na forum- i spodziewałem się baardzo przeciętnego filmu. Poszedłem do kina i stwierdziłem, że jest świetny. Nie będę wymieniać dokładnie co mi się podobało, bo w sumie napisałbym to samo co kolega wyżej ;p Oczywiscie wyróżnie świetne dialogi. Może dlatego przypadł mi do gustu, bo zupełnie zapomniałem podczas seansu, że to film Tarantino (pewnie dlatego, że w nim nie występował). Pitt zagrał świetną role- boski akcent ;p Podobało mi się również naturalne przedstawienie przemocy- czasem troche zaskakujące: podobał mi się motyw gdy niemiecki żołnierz opowiada "potem zaczeli zdejmować skalpy" i błyskawiczne przejście i pokazanie, jak odcinają płat skóry z głowy nazisty- o tyle fajniejsze że pół sali zaczeło jęczęć, a drugie pół się śmiać Do gustu przypadły mi również nieprzewidywalne zdarzenia, np. śmierć Shoshanny, gdy myślałem, że zacznie płakać nad tym aktorem i kilka innych No, i trzeba pogratulować zakończenia: szczerze mowiąc spodziewałem się bardziej historycznego zakończenia, ale jak kino zaczeło płonąć, a potem wpakowali magazynek w twarz hitlera to na twarzy od razu pojawił się wielki banan Ogólnie bardzo polecam- nie nastawiajcie się na jakieś wielkie dzieło, nad którym trzeba będzie rozmyślać, ale osobiście nie nudziłem się nawet przez chwile. Kawał pożądnego, rozluźniającego kina. 9/10 Edytowane 18 września 2009 przez Hubi. Cytuj
Gość lukasz Opublikowano 18 września 2009 Opublikowano 18 września 2009 No, takie zagrania z graniem na oczekiwaniach widzów i ich ciągłym zaskakiwaniem to robił już Bunuel. Jakieś 40 lat temu. Ale rozumiem, że to QT, więc on wcale nie operuje starymi kartami tylko po prostu robi rewalacyjny recykling tworzac SZTUKĘ. Cytuj
Hubi. 39 Opublikowano 18 września 2009 Opublikowano 18 września 2009 A czy gdzies napisalem ze film to arcydzielo? Moze nie jestem takiem wielkim fanem i nie zauważyłem podobieństwa do Bunuela. Po prostu oglądałem, nie zastanawiając się, czy to juz bylo, czy Quentin nakręcił lepszy czy gorszy film. I tak jak pisalem- zupelnie zapomnialem podczas oglądania ze to film QT i swój "werdykt" wystawiłem pod takim samym kątem- jako bardzo dobrego filmu, a nie kolejnego "Arcydziela" Tarantino. Cytuj
mishka 5 Opublikowano 20 września 2009 Opublikowano 20 września 2009 a moj kumpel uznal, że nie pojdzie na film ktory jest zydowska propaganda, niezgodny z historia i "tylko dlatego ze jest od QT" ... za cholere czlowiekowi nie przetlumaczysz ze a)to jest kino b)to jest fikcja c)to jest rozrywka ... "nie, to jest propaganda, ostatnio coraz wiecej filmow tego typu wychodzi" ... to jest beka dopiero Cytuj
Solidny (pan) 3 Opublikowano 22 września 2009 Opublikowano 22 września 2009 zapomniałem podczas seansu, że to film Tarantino (pewnie dlatego, że w nim nie występował). A występował! Trzeba było przyjrzeć się KOMU zdejmowano wspomniany skalp, a nie gapić się na nóż i kawałki skóry Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.