voi tekku 120 Opublikowano 11 września Opublikowano 11 września W dniu 6.09.2024 o 11:22, jakbu napisał(a): Dodatkowo czy wiecie może już jak sytuacja z kartami Suica? Da się z powrotem wyrobić turystyczną na lotnisku czy jest nadal z tym problem? Jest jakis problem z Suica? To jak sie tam teraz funkcjonuje? Inna kwestia, chcemy sie wybrać do jakiegoś onsenu, najlepiej z opcja prywatnego. Myslimy nawet nad jakims ryokanem z prywatnym onsenem. Próbował ktoś z Was takich atrakcji i moze cos polecic? Planujemy m.in. zajechać do Fukuoki, chat gpt poleca wybrac się do Yufuin, ale jeszcze wszystko na etapie planowania. Cytuj
Killabien 556 Opublikowano 13 września Opublikowano 13 września A kartami suica byl problem jak byl brak chipow. Z tego co czytalem juz nie ma z tym problemu. co do onsenu to jest opcja zeby wynajac pokoj z onsenem w pokoju albo masz publiczne mniejsze onseny ktore mozna tez wynajac I wtedy sa do uzytku prywatnego. co do tego gdzie to ja bardziej jezdze po kanto wiec w Fukuoce nie wiem 1 Cytuj
Soban 4 102 Opublikowano 25 września Opublikowano 25 września Z Suicami visitor nie ma problemu z wyrobieniem na lotnisku. Wróciłem dzisiaj z tripa po jp od 7 wrzesnia i byl luzik. Cytuj
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. number_nine 1 344 Opublikowano 21 października Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 21 października No i pyk, największe marzenie ever spełnione. Pamiętam dokładnie kiedy poczułem miłość do tego kraju, było to w momencie odpalenia Shenmue na DC Nie wiem od ilu lat ta podróż chodziła mi po głowie, kilka razy odkładałem te plany "na później" aż w czerwcu tego roku pod wpływem impulsu kupiłem bilety, aby kolejne urodziny spędzić właśnie tam. Nie da się streścić nawet tego wyjazdu, dla kogoś, kto od lat jarał się ich (pop)kulturą, architekturą, kuchnią itd to było niesamowite przeżycie i jak przeniesienie się do filmu Z highlightów mogę wymienić na szybko: - pierwszy wjazd do Tokio i pierwsze marzenie od razu spełnione, czyli zobaczenie tego miasta w deszczowy wieczór. ray tracing odpalony na maxa - chwilę później kolejne marzenie spełnione, czyli urodzinowy ramen będąc dosłownie na oparach energii i kilka minut przed północą czyli końcem urodzin - zwiedzanie Tokio bez większego planu, robienie po 30km z buta dziennie. W tym mieście jest dosłownie wszystko, piękne parki, świątynie, turbo nowoczesne dzielnice pełne pięknych biurowców, dzielnice dla geeków, dla miłośników żarcia i co tylko sobie jeszcze można wymarzyć. Jedną z rzeczy, która mnie bardzo zaskoczyła było to, że do małych kapliczek schowanych w centrum miasta cały czas przychodzili lokalsi, żeby się pomodlić, np kolesie w garniakach z pobliskiego biurowca albo po prostu przechodzący obok ludzie przy okazji zaglądali do takich miejsc. Klimacik 11/10 kiedy widzi się takie autentyczne życie - metro i pociągi miejskie, klimat był tam 11/10 i byłem zdziwiony, że przez większość czasu nie widziałem tam innego białasa. Turyści chyba dalej się boją, że tam zginą na tych wielkich stacjach i dworcach. Ogólnie to jak tam dobrze jest ogarnięta komunikacja, kosmos. Ani razu nie miałem żadnej zajebki, że pojechałem w innym kierunku niż chciałem itp - ciasne uliczki z niedbale ogarniętymi słupami z całym okablowaniem, przecinające ulicę tory i przejeżdżające pociągi, WSZĘDZIE automaty z napojami. czułem się jak w animcach - śniadanie z 7/11 zjedzone przy zatoce z widokiem na Tokio. W tym momencie widok zaparł mi dech piersi, a oczy się lekko spociły, bo wtedy dopiero dotarło do mnie "na spokojnie" gdzie jestem i co się dzieje. Później przejście się Rainbow Bridge, niesamowite przeżycie - wbicie wieczorem na Akihabare, dziewczyny zapraszające do sklepów i lokali, masa geeków, pogranie na automatach w Guilty Geara. W tych salonach jest taki hałas, że ja nie wiem jak oni ogarniają tam to granie - wycieczka pod górę Fuji. Niestety przez korki autobus mocno się spóźnił i prawdopodobnie przez to nie mogłem zobaczyć całej góry (już się zachmurzyło) ale i tak czuło się moc tego miejsca i fajnie było zobaczyć mniejszą miejscowość z lokalsami pracującymi przy swoich ogródkach czy małych polach - pierwsza przejażdżka Shinkansenem z zakupionym na stacji bento - kolejne mini marzenie - pierwsze wbicie do Kioto i spacer po "starym mieście". Bajka po prostu. Każdy kawałek tego miasta mnie zachwycał i aż nie chciało się wracać do hotelu, pomimo totalnie zajechanych stóp - wyjście z dworca w Osace i jprd, jakie tam bylo bogactwo. Sam budynek dworca gigantyczny po prostu, okoliczne wieżowce wyglądały jakby dopiero co je postawili. Wieczorna wycieczka na Dotonbori i spróbowanie tam pierwszego takoyaki kiedyś sobie obiecałem, że jeśli kiedyś to zjem, to tylko tam. Mógłbym tak pisać o wrażeniach pół dnia, bo pomimo, że wiedziałem czego mogę się tam spodziewać, to i tak zostałem sponiewierany klimatem, widokami, kulturą japończyków, jedzeniem, wszystkim. Wrócę kiedyś na pewno 8 7 Cytuj
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. łom 2 026 Opublikowano 2 grudnia Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 2 grudnia Mam już za sobą 2 tygodnie w Japonii. Startowałem w Osace a następnie Himeji >> Kyoto >> Tokyo >> + 0.5 dnia w Naricie. To co zrobiło na mnie największe wrażenie: -tłumy w popularnych dzielnicach i kompletne pustki w uliczkach obok; to ile ludu przewija się przez Dotonbori, Shibuya Scramble czy Arashiyame to jest jakiś kosmos, tak samo jak to że wystarczy skręcić w mniej popularną uliczkę żeby uciec od morza ludzi -skala; wstąpiłem na parę wież widokowych i budynki rozpościerają się aż do gór oddalonych o dziesiątki kilometrów, metro w Tokyo i ilość poziomów, przejść, bramek i znaków na początku przytłacza -pieśnie w świątyni szintoistycznej; przez przypadek trafiłem na 'występ' kapłanek, grały chyba na Yamatogoto (taka leżąca gitara), dużym bębnie i Suzu (tamburyn połączony z berłem?) + śpiewy i klimat wśród jesiennych liści był pierwsza klasa, ale jest coś niepokojącego w tych pieśniach -świątynie połączone z okalającymi je terenami zielonymi (a jak się trafi nocna iluminacja to -cena i jakość żarcia; czy to obiad za 1000 yenów (jakieś 27zł) czy losowe przekąski to najczęściej byłem pozytywnie zaskoczony tym co dostałem, dwa negatywne wyjątki to 'chrupiące' (czyli sfermentowane o czym nie wiedziałem) śliwki i zimne soba noodle z przecierem z yama (dla mnie nie było tam smaku) Z negatywów to duże salony arcade są wypełnione po brzegi ufo catcherami i purikurami, 'normalne' gry to mniejszość. Bary o tematyce growej to lekki scam, odwiedziłem 3 i ceny z 2x wyższe a np. w Space Station w Osace pady do N64 dosłownie się rozpadały. Obsługa i kultura ludzi jest na bardzo wysokim poziomie i o ile mają czas i przynajmniej trochę czają co do nich gadasz to postarają się pomóc, moim zdaniem warto przynajmniej poznać trochę podstaw japońskiego bo nawet w 3* hotelach zdarzają się recepcjonistki słabo władające angielskim (no chyba że ktoś lubi siedzieć non stop z google translate). Sklepy z grami w popularnych dzielnicach są już mocno przeorane, lepiej uderzać w trochę dalej oddalone miejscówki. Co tam jeszcze, niektóre miejscówki czy sklepy tak wściekle atakują zmysł słuchu i wzroku że można poczuć się lekko skołowanym, ale da się przyzwyczaić. Przez 2 tygodnie wykorzystałem 2 GB e-sima, 10 GB które wykupiłem to był mega overkill. Parę fotek wrzucam w spoiler (a nacykałem jakieś... 450). Mega wyjazd, może nie za rok ale za dwa, czy trzy trzeba będzie tam wrócić. Spoiler 5 5 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.