kulak4 12 Opublikowano 14 lutego 2009 Opublikowano 14 lutego 2009 Nie zawsze, ale zazwyczaj nie lubię, gdy gra ma ograniczenie czasowe (lub po prostu tykający licznik). Lubię smakować grę i nie martwić się o upływający czas. Produkcja, w której owy limit zepsuł całą zabawę to "Sentient" na PSXa. Jak na mój gust to byłaby to naprawdę fajna przygodówka, tyle, że "rozprzestrzeniająca się na statku choroba" ogranicza Twoje poczynania. Nie można, jak chociażby w "Broken Sword" pomysleć nad rozwiązaniem problemu/ów, prowadzić w spokoju ducha rozmowy z NPC itp. A że gra polega głownie na prowadzeniu konwersacji (jest nawet system zmiany ułożenia brwi, co ma ukazywać stosunek postaci do rozmówcy), to po paru próbach zagłębienia się w świat gry po prostu zrezygnowałem... Cytuj
.:marioo:. 104 Opublikowano 14 lutego 2009 Opublikowano 14 lutego 2009 Monotonnia i powielanie tych samych schematów przez całą grę. Najlepszym tego przykładem jest Assassin's Creed i Prince of Persia. Gra może mieć piękną grafikę i fabułę, jednak kiedy jest BARDZO schematyczna to moja ocena takiej gry wędruje dwa oczka niżej. Cytuj
Lukastec 0 Opublikowano 14 lutego 2009 Opublikowano 14 lutego 2009 Jedna z moich ulubionych gier, FFIX byla przykladem tego, o czym pisano juz przede mna. Pod koniec gry dowiedzialem sie, ze do niektorych miejsc wrocic nie moge, ze niektorych przedmiotow nigdy nie bede mial, to mnie bardzo wkurzylo. Ale najbardziej to, ze jak skaczylem gre, nie moglem grac dalej, wylevelowac postacie itd. Potem sie juz do tego przyzwyczailem. Patent ktory zniszczyl mi czesc zabawy byl ten w Syphon Filter 2 i 3 ze znajdywaniem ukrytych miejsc i przedmiotow, aby te odblokowaly nowe areny w multi. Kaczac gre sprawdzilem, ze odblokowalem kilka nowych aren, chcialem ich wiecej i jeszcze raz skaczylem gre. Znalazly sie nowe, ale starych juz nie bylo, myslalem ze sie zapisalo, ale jednak nie. Strasznie sie wtedy zdenerwowalem. Cytuj
MrSatan 20 Opublikowano 14 lutego 2009 Opublikowano 14 lutego 2009 Jedna z moich ulubionych gier, FFIX byla przykladem tego, o czym pisano juz przede mna. Pod koniec gry dowiedzialem sie, ze do niektorych miejsc wrocic nie moge, ze niektorych przedmiotow nigdy nie bede mial, to mnie bardzo wkurzylo. Ale najbardziej to, ze jak skaczylem gre, nie moglem grac dalej, wylevelowac postacie itd. Potem sie juz do tego przyzwyczailem. Patent ktory zniszczyl mi czesc zabawy byl ten w Syphon Filter 2 i 3 ze znajdywaniem ukrytych miejsc i przedmiotow, aby te odblokowaly nowe areny w multi. Kaczac gre sprawdzilem, ze odblokowalem kilka nowych aren, chcialem ich wiecej i jeszcze raz skaczylem gre. Znalazly sie nowe, ale starych juz nie bylo, myslalem ze sie zapisalo, ale jednak nie. Strasznie sie wtedy zdenerwowalem. skończyć nie skaczyć, skojarzyło mi się z prezydentem naszym A co mi jeszcze psuje? Brak wyboru trudności. Chcesz sobie pyknac na poziomie troszkę wyższym niż jest normalnie, pomęczyć się z ulubionym tytułem a tu masz tylko jeden, wyznaczony przez twórców, casualowy najczęściej. Cytuj
Sunderland 2 Opublikowano 15 lutego 2009 Opublikowano 15 lutego 2009 (edytowane) 1. Losowość Kiedy gram to oczekuję, że wszelkie sukcesy i porażki będą wynikały z moich postępowań. Nie cierpię wklepywania zasady losowania w istotnych aspektach systemu gry. Jeszcze rozdawnictwo pomniejszych bonusów zdzierżę, ale system gry wolałbym, aby był czysty od takich zagrań. Nie ma w tym nic fajnego. Wymieniam to na pierwszym miejscu gdyż jest to dla mnie bolączka największa. Ja rozumiem, że czasami randoming jest potrzebny, ale jak największe jego ograniczenie tylko by mnie ucieszyło. 2. Poradnikowość Tu już kolega w jednym z postów wspominał. Nie cierpię jeśli do gry niezbędny jest mi jakiś oficjalny poradnik czy inne cuda. Opis, czy wszelkiego rodzaju opracowania strategii, nowych sposobów przejść (lepsze czasówki, nowe juggle, itd.) do gry są jak najbardziej na miejscu, ale arkany i niuanse zasad gry powinny być wyłożone w samej grze. Średnio lubię zaglądać do instrukcji w pudełku, żeby szukać wyjaśnień, ale to jeszcze zrozumiem. Wymagam jednak by wszystkie instrukcje zawierał tutorial i opcje, tudzież innego rodzaju zamouczki. Do tego podpunktu zaliczyłbym także szukanie znajdziek i questów. Nie oczekję, że wszystko będzie podane na tacy, ale takie flagi w Assasin Creed to przegięcie. Człowiek nie dostaje żadnej wskazówki odnośnie ich znalezienia. Problem polega na tym, że zabudowa miast jest dość gęsta i powtarzająca się co sprawia, że gdy zabraknie nam około 10 flag to jesteśmy po prostu w (pipi)e. Wystarczyłoby dodać, że flagi są np. w okolicy żółtych budynków i jazda, lecę obczajać wszystkie żółte budynki. Idealnym przykładem jest Final Fantasy XII. Zasady systemu nawet w instrukcji opisane są dość pobieżnie. Działania poszczególnych broni przedstawiono w marginalnym opisie, który pojawia się w menu gdzieś na początku gry. Przy okazji wspomnę o questach, których większość wykonuje się jakoś po drodze i połowy nawet nie wiem kiedy zrobiłem. Zero poinformowania o jego rozpoczęcoi i zakończeniu i brak śladowych możliwości uzyskania większej porcji wskazówek odnośnie ich odnalezienia sprawia, że w tej grze wymagany byłby oficjalny poradnik. Jeśli twórcom zależy bym wydawał stówkę na takie rzeczy to nie ma sprawy tylko niech potem nikt nie ma do mnie pretensji, że grę zamiast kupić w sklepie zassałem z Torrenta (na szczęście w przypadku Finala XII było na odwrót ). Tu dodam jeszcze, że rozchodzi się również o to, że nim gra się skończy powinienem mieć (o ile scenariusz na to pozwala) możliwość wykonania pominiętych questów, a jeśli na tym ma polegać ich unikatowość, że dostępne są tylko raz, to wolałbym mieć szansę uzyskania jakichś podpowiedzi, które po odpowiedniej rozkminie mogłyby być wskazówką. 3. Auto skakanie Wyręczanie Gracza do maximum. No szlag mnie trafia kiedy siadam do gry z padem w ręku i chcę popykać, a tu w takiej platformówce wrzucają debilne podbieganie do krawędzi z automatycznym skakaniem. Jak dla mnie jest to łamanie wszelkich zasad gry. Ja gram, ja chcę sobie poskakać. Na tym to powinno polegać 4. Poziom trudności Odpuszczę sobie pisanie o casualowatości (kocham brzmienie tego słowa ) dzisiejszych gier. Ekran z napisem game over to już tylko sentymentalne wspomnienie. Ale czy tak ciężko rozwiązać problem wklejając do gry wybór poziomu trudności? Easy - Casual Normal - Gracz Hard - Pro I ewentualnie do odblokowania kolejny dla masochistów. Kiedyś na psx była taka gra jak Spiderman. Najniższym poziomem trudności był kid mode, który w moimmniemaniu (mam nadzieję, że nikogo nie obrażę) dla zdolnychmanulanie inaczej. Spidey nawet sam strzelał z pajęczyny. Ale ustawiając na najwyższy nieraz można było deadnąć. I co? Da się? No właśnie tak i w tym problem. Czemu tak się nie robi? 5. Respawn przeciwników Nic dodać nic ująć. Podsumowanie Żadna gra w mojej karierze nie przycinała tak bardzo aby odstraszyć mnie od ekranu i nie przeraził mnie też za długi loading, który pozwalał rozprostować kości lub coś podjeść przy wielogodzinnej sesji (no chyba, że mowa o wgrywaniu nowego obszaru w Assasin Creed, noż k-u-r-w-a to było chyba delikatne przegięcie). Najbardziej oczekuję, żeby gra stanowiła sama w sobie wraz z instrukcją pełny produkt i dostarczała wszelkie narzędzia bym był w stanie ją rozkminić. Niech będą one trudne do uzyskania, ale świadomość, że mimo wszystko mam szansę ich uzyskania byłaby conajmniej zadowalająca. No i zaliczając tu wszelkie wyręczania w sterowaniu, zbyt niski poziom trudności i losowość dodam, że konkretna gra powinna być uczciwa względem Gracza (respawn przeciwników to jasne oszukaństwo) i odpowiednio go absorbująca. Edytowane 15 lutego 2009 przez Sunderland Cytuj
Gość Mr. Blue Opublikowano 15 lutego 2009 Opublikowano 15 lutego 2009 Nie będe oryginalny... Oblivion i system levelowanie świata. Z gry 10/10 zrobił grę 7/10... Cytuj
Gość Orson Opublikowano 15 lutego 2009 Opublikowano 15 lutego 2009 Nie przepadam jeśli jakaś gra (głownie RPG) posiada kilka zakończeń. Po prostu przechodzenie tytułu. który pożera z 50 godzin po raz drugi raczej mnie nie bawi a innego sposobu by ujrzeć inne zakończenia- nie ma. Pozatym wydaje mi się, że kilka endingów gubi klimat... Cytuj
malcher 1 Opublikowano 15 lutego 2009 Opublikowano 15 lutego 2009 Level cap w grach RPG o otwartym świecie (czytaj: Fallout 3). Gdyby nie to, to spędziłbym przy tej grze jeszcze co najmniej kilkanaście godzin, a tak nie widzę sensu wykonywania questów bez możliwości zabawy w levelowanie. Cytuj
MarekZet 2 Opublikowano 15 lutego 2009 Opublikowano 15 lutego 2009 Nie przepadam jeśli jakaś gra (głownie RPG) posiada kilka zakończeń. Po prostu przechodzenie tytułu. który pożera z 50 godzin po raz drugi raczej mnie nie bawi a innego sposobu by ujrzeć inne zakończenia- nie ma. Pozatym wydaje mi się, że kilka endingów gubi klimat... Akurat z tym nie mogę się zgodzić. Wiele zakończeń bardzo poprawia grywalność. Nikt nie zmusza Cię byś poznał je wszystkie, a zawsze może Cię to zmotywować do dalszej gry. Po za tym w większości przypadków nie trzeba zaczynać od samego początku by zobaczyć inne zakończenia. Wystarczy cofnąć się o rozdział do tyłu. Co innego w takim Wiedźminie, gdzie w zakończeniu gry również jest podsumowanie wszystkiego co gracz dokonał w czasie rozgrywki. Jeśli nie masz ochoty grać dalej by zobaczyć inne zakończenia, to znaczy że gra Cię po prostu nie wciągnęła. Wtedy faktycznie warto zrezygnować. Cytuj
gekon 1 787 Opublikowano 15 lutego 2009 Opublikowano 15 lutego 2009 Nie przepadam jeśli jakaś gra (głownie RPG) posiada kilka zakończeń. Po prostu przechodzenie tytułu. który pożera z 50 godzin po raz drugi raczej mnie nie bawi a innego sposobu by ujrzeć inne zakończenia- nie ma. Pozatym wydaje mi się, że kilka endingów gubi klimat... A o YouTube słyszał? ^_^ Nie znoszę czasówek. Lubie swobodne granie Cytuj
LESZEKCHPL 0 Opublikowano 15 lutego 2009 Opublikowano 15 lutego 2009 znikające trupy psują mi każdą strzelanine. Cytuj
Dark AlexX 0 Opublikowano 15 lutego 2009 Opublikowano 15 lutego 2009 Nie lubię ząbków i jak coś mi się pojawia przed samym nosem, szczególnie jak trawa mi rośnie kilka metrów przede mną... Cytuj
White 23 Opublikowano 15 lutego 2009 Opublikowano 15 lutego 2009 Ale to Ci chyba nie psuje całej gry prawda? Cytuj
Scorp1on 8 Opublikowano 15 lutego 2009 Opublikowano 15 lutego 2009 Mozna powiedziec ze to sa spraw techniczne gry i w kazdej produkcji wystepuja. Tutaj piszemy o czyms innym Cytuj
Dark AlexX 0 Opublikowano 15 lutego 2009 Opublikowano 15 lutego 2009 o kiepską animacje nikt nie miał pretensji, a to też tylko kwestia techniczna. ;] Cytuj
MarekZet 2 Opublikowano 15 lutego 2009 Opublikowano 15 lutego 2009 To skoro już tak narzekamy, to napiszę o tym co mnie najbardziej denerwuje. Na pierwszym miejscu mojego top-ten jest system save'owania w grach. Czy jest jakiś konkretny powód dla którego grę zapisywać można tylko w wyznaczonych punktach? Czemu nie mogę w jakimkolwiek momencie wejść do menu gry i zapisać stanu gry? Czy jest jakiś techniczny powód dla którego tak jest? Czyżby to jakiś zwyczaj z czasów PSXów? Cytuj
HeXa 435 Opublikowano 15 lutego 2009 Opublikowano 15 lutego 2009 Nie lubie jak trzeba przejsc gre na wysokim poziomie aby nastepnie zagrac na najwiekszym z mozliwych ;< Nie lubie inteligencji swoich kompanow gdy nie mamy wplywu na ich poczynania... biegnie taki na lep na szyje i kopie w kalendarz ze az przykro ;< Cytuj
Scorp1on 8 Opublikowano 15 lutego 2009 Opublikowano 15 lutego 2009 (edytowane) By gra byla trudniejsza. Splinter na 1 Xa posiadal czekpointy co jakis czas - przez to gra byla bardziej wymagajaca, gdy wyszla na PC byl save w dowolnym miejscu ale wtedy co to za gra - save, przchodze nie zauwazny, save, zabijam 5 po ciuchy, save,itp. Lepiej aby gra nie miala takiego save'a niz znuszala do korzystania z tej opcji bo skoro dali ja ... . Veteran w COD5 z saveami to bulka z maslem, podobnie ukonczenie ostatniej misji we 2 to tez proscizna (raz sie tylko ratowalismy). Co do przydatnosci kompanow - czesto sa bo tak. Maja 0 aim (zadko kogos zabijaja nie mowiac o trafieniu - sytulacja sam na sam a on w niebo strzela), w Lego SW2 nasz bot atakuje imperium ale ich zabic nie moze a nawet zranic, w Bad Company polaczylo te 2 w/w cechy. Wiec po co oni sa? Edytowane 15 lutego 2009 przez signap Cytuj
ogqozo 6 553 Opublikowano 15 lutego 2009 Opublikowano 15 lutego 2009 Co do przydatnosci kompanow - czesto sa bo tak. Maja 0 aim (zadko kogos zabijaja nie mowiac o trafieniu - sytulacja sam na sam a on w niebo strzela), w Lego SW2 nasz bot atakuje imperium ale ich zabic nie moze a nawet zranic, w Bad Company polaczylo te 2 w/w cechy. Wiec po co oni sa? Dla klimatu? Nie można przecież pozwolić, żeby gra "sama się przechodziła", ale fajnie to wygląda, jak nie idziesz sam na wrogą armię, tylko w drużynie, nawet jeśli to tylko złudzenie. Cytuj
White 23 Opublikowano 16 lutego 2009 Opublikowano 16 lutego 2009 Czy jest jakiś konkretny powód dla którego grę zapisywać można tylko w wyznaczonych punktach? Czemu nie mogę w jakimkolwiek momencie wejść do menu gry i zapisać stanu gry? Czy jest jakiś techniczny powód dla którego tak jest? Czyżby to jakiś zwyczaj z czasów PSXów? Wydaje mi się że opcja save'a w dowolnym momencie zajmowała by więcej miejsca ma karcie. Zazwyczaj tak jest że gry z taką opcją zajmują cholernie dużo miejsca na memorce. Cytuj
Scorp1on 8 Opublikowano 16 lutego 2009 Opublikowano 16 lutego 2009 Co do przydatnosci kompanow - czesto sa bo tak. Maja 0 aim (zadko kogos zabijaja nie mowiac o trafieniu - sytulacja sam na sam a on w niebo strzela), w Lego SW2 nasz bot atakuje imperium ale ich zabic nie moze a nawet zranic, w Bad Company polaczylo te 2 w/w cechy. Wiec po co oni sa? Dla klimatu? Nie można przecież pozwolić, żeby gra "sama się przechodziła", ale fajnie to wygląda, jak nie idziesz sam na wrogą armię, tylko w drużynie, nawet jeśli to tylko złudzenie. Wole sam chodzic gre niz z ekipa "botow" ktore tylko blokuja droge/zajmuja lepsze miejsca dla snajperow/itp. Jesli nie sa przydatni to po co ich dawac - niby jest 5 osob ale i tak fraguje tylko ja wiec na 1 wychodzi. Cytuj
raven_raven 12 013 Opublikowano 16 lutego 2009 Opublikowano 16 lutego 2009 Co do przydatnosci kompanow - czesto sa bo tak. Maja 0 aim (zadko kogos zabijaja nie mowiac o trafieniu - sytulacja sam na sam a on w niebo strzela), w Lego SW2 nasz bot atakuje imperium ale ich zabic nie moze a nawet zranic, w Bad Company polaczylo te 2 w/w cechy. Wiec po co oni sa? Dla klimatu? Nie można przecież pozwolić, żeby gra "sama się przechodziła", ale fajnie to wygląda, jak nie idziesz sam na wrogą armię, tylko w drużynie, nawet jeśli to tylko złudzenie. Wole sam chodzic gre niz z ekipa "botow" ktore tylko blokuja droge/zajmuja lepsze miejsca dla snajperow/itp. Jesli nie sa przydatni to po co ich dawac - niby jest 5 osob ale i tak fraguje tylko ja wiec na 1 wychodzi. Może to jest po to, żeby w trakcie gry mógł się przyłączyć drugi gracz. A jak go nie ma, mamy bota który nic nie robi, no bo co, kolega idzie do domu, Dom (Gears of War) też spada do chaty ;]? Cytuj
ProChaoS 0 Opublikowano 16 lutego 2009 Opublikowano 16 lutego 2009 Chyba najbardziej denerwującym mnie patentem było respawnowanie się wrogów w małych bazach w Far Cry 2. Za każdym razem jadąc na misje po drodze trzeba było walczyć z nimi co na początku wydawało się fajne, ale po 5-10 razach stawało się cholernie nudne. Cytuj
Yano 3 697 Opublikowano 16 lutego 2009 Opublikowano 16 lutego 2009 (edytowane) poruszone tu zostalo kilka tematow ktore tez mnie wkurzaja , zaczne od tych ostatnich co do sejvowania to moze i gry z opcja save wszedzie zajmuja wiecej miejsca, ale to mialo znaczenie na psxie i ps2, ale np psp i nextgeny maja tak duzo miejsca na save ze nie ma zbytnio znaczenia czy save zjamuje 200kb czy 20mb chociaz bywaja gry w ktorych ciągłe savowanie spuje zabawe (save, load, save, load , save, load aż sie uda) ale jednak dla wygody to fajnie by bylo móc skonczyc kiedy sie chce, najgorsze sa gry gdzie save jest co 20 min albo wiecej (bo po drodze sa filmiki albo co) , wiele razy mialem sytuacje ze ktos stął mi nad głową i cos odemnie chcial a ja nie moglem skonczyc bo nie bylo save'a akurat na psp dzieki mozliwosci uspienia konsoli zazwyczaj to nie sprawia problemu ale ale mimo wszystko czasem to spora niewygoda kiedy nie mozna skonczyc kiedy sie chce co do pomocnikow-botów to strasznie nie lubie kiedy moga umrzeć, to czy cos robią konkretnego to pół biedy, wolał bym zeby robili ale zniose kiedy tylko "udają" ale nienawidze kiedy trzeba sie martwic o życie innych postaci niz moja , zwłaszcza kiedy w razie smierci bota pojawia sie game over, i nie mam na mysli gier gdzie przez jakis czas trzeba kogos ochraniac tylko o kumpli z drurzyny ktorzy co chwile dają sie zabić nie lubie tez gier (glownie rpg) w ktorych jest wieleee postaci do wyboru, np drurzyna ma 3 miejsca ale postaci jest 6, 10, albo i jeszcze wiecej, nie waidomo ktore postacie sa fajne, czlowiek wybiera jakas ktora mu przypasi potem okazuje sie marna i tzreba pakowac inną (pamietam jak w FF8 lubilem Zella ale pod koniec gdy musialem go wywalic i od zera pakowac irvina (tego ze spluwą) bo byl o wiele silniejszy i przydaniejszy na koncu) , ogolnie wkurza mnie zbyd duza ilosc postaci bo to rodzi same problemy xD , niby plus jest taki ze mozna sobie wybrac wedle uznania, ale : - co jesli ulubiona postac okazuje sie do dupy - co jesli mozna wybrac 3 a czlowiekowi podaba sie 5, z ktorych zrezygnowac? - co jesli masz fajny team i nagle pojawia sie ktos o wiele lepszy, z kogo zrezygnowac? - co jesli zle wybrales i na koncu gry masz przesrane a pakowanie innych od zera jest marne - co jesli kazda postac jest dobra na cos innego i trzeba pakowac 10 postaci bo sie przydaja w roznych sytjacjach (zajmuje to 3 razy wiecej czasu) itp, pewnie znalazł bym wiecej powodow do narzekania na ten temat, juz w wielu prgach wkurzała mnie taka opcja pare razy nawet odechialo mi sie grac ;p nie lubie rpgów z walką w stylu kingdom hearts, wiele razy zrecznosciowa walka polegajaca na klepaniu X zniechecila mnie do gry (wyjątkiem jest crisis core, ktorego ostanio skonczylem , ale walka mi sie nie podobala) kolejna rzecz ktora NAGLE psuje cała zabawe to czas potrzbny na przejscie gry to ze wiekszosc gier mozna skonczyc w 6-10 godizn to kompletna klapa, wiele razy podczas walki z ostatnim bossem myslalem "zajbiscie sie gra, fajnie ze jestem dopiero w polowie" <_< ostanio wlasnie w crisis core po zabiciu sephirota dziwilem sie czemu taki rpzeciwnik jest w srodku gry, okazalo sie ze 40 min pozniej byl koniec.., to samo z god of war 2, podczas walki z zseusem zesralem sie ze zdziwienia ze to byl ostatni boss nawiazujac do tego co bylo wczesniej - nie lubie jak gra wymaga poradnika, zwłąszcza kiedy sa sytacje ktore mozna bezpowrotnie przegapic bez poradnika , wole grac sam , ale też nie lubie przeglądac kazdego dosłownie zakamarka, a czesto bywa ze mozna calkiem wazne rzeczy przegapic jesli sie nie gra z poradnikiem poradniki powinny byc po to zeby zagłebic sie w system gry na poziomie PRO, a nie po to zeby w ogole dalo sie grać.. bardzo nie lubie gier ktore od samego pcozatku sa strasznie skomplikowane, maja setki statystyk i bzdetow, (zwłaszcza rpzy tworzeniu postaci) wiadomoz e zaczynajac gre czlowiek nie ma pojecia co robi, czesto mozna zrobic kompletnie zwaloną postac ktore po paru godiznach daje dupy i trzeba od nowa (zwłaszcza jesli statsy nie sa opisane zbyt dokladnie) , o wiele lepiej ejst kiedy na pcozatek gra jest okrojnoa ze wszystkiego i przez pierwsze kilanascie minut podczas samej gry pojawiaja sie wszystkie informacje i wytłumaczenia co sie czym, jak i gdzie robi , zagubienie na poczatku gry mnie wiele razy juz zniechęcilo na koniec standard - nie lubie loadingów jesli sa czest i długie zwłaszcza w grach gdzie trzeba wiele razy powtazrac jakas czynnosc i za kazdym restartem jest loading edit: bardzo przepraszam za spoilery, uznalem ze sa na tyle niedokladne/oczywiste ze nie warto zasłaniac, ale jesli kogos wkurzaja to sory EDIT2 mam nadzieje ze zakrylem juz wszystko <_< Edytowane 17 lutego 2009 przez Yano Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.