Skocz do zawartości

Public Enemies


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nowy film Michaela Manna (to już niektórym powinno wystarczyć :twisted2: ). W obsadzie Johnny Deep i Christian Bale. Zapowiada się duchowa kontynuacja Gorączki.

 

Premiera w USA 1.07.2009 myślę, że warto uzbroić się w cierpliwość

  • Odpowiedzi 28
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

  • 3 tygodnie później...
  • 2 miesiące temu...
  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Byłem wczoraj na "Wrogach..." na pokazie premierowym. Film jest g-e-n-i-a-l-n-y.

 

W sumie wcześniej z filmów Mann'a widziałem tylko Ali (który też bardzo mi się podobał), ale ten film to zupełnie coś innego.To kino gangsterskie w najlepszym wydaniu! Szybko skomponowana akcja, nie przeciągana sztucznie fabuła, dobrze i sprawnie wykonane wątki poboczne. Na pochwałę zasługuje też aktorstwo które na szczęście nie sprowadza się do postaci Deep'a i Bale'a ale także możemy podziwiać całą masę postaci drugoplanowych równie ważnych i BARDZO DOBRZE zagranych jak wyżej wymieniona 2.

 

Jak już wcześniej wspomniałem sceny akcji (których filmie jest cholernie dużo) są BARDZO dobrze wykonanymi ujęciami. Mogę śmiało powiedzieć że sceny m.in napadów są wykonane tak że widz czuje się jak uczestnik tego napadu. Za taki efekt odpowiada z pewnością "surowe" kręcenie z kamerą u ręki wszystkich większych scen napadów oraz pojedynków FBI vs. ludzie Dillinger'a.

 

Muzycznym motywem przewodnim filmu jest piosenka Otis'a Taylor'a "Ten Million Slaves". Jednak oprócz tego jednego motywy możemy usłyszeć także trochę muzyki "z epoki". Na szczególne wyróżnienie z pewnością zasługuje piosenka "Bye Bye Blackbird" w wykonaniu Diany Krall która stanowi w pewien sposób wspólny motyw miłosny dla Johnny'ego i jego dziewczyny, Billie.

 

"Public Enemies" to dla mnie bez wątpienia najlepszy film tego roku. Genialny klimat połączony z świetnie wykonaną muzyką oraz idealnie wykonanymi ujęciami napadów. Teraz czekać tylko na "Inglorious Bastards" które (mam nadzieje) będzie chociaż w połowie tak dobre jak "Wrogowie..."

 

Z czystym sumieniem 9+/10

 

P.S.

Chyba byłem jedyną osobą w kinie która śmiała się na trailerze "Bękartów..." z Hitlera i jego : "Nein, Nein, Nein!!!"

Opublikowano

Byłem wczoraj na premierze. Filmu nie polecam. Nudny i irytujący. Dialogi takie sobie. Podoło mi się odwzorowanie Chicago lat 30tych. Samochody, stroje, muzyka - coś pięknego. Film trwa ponad dwie godziny, dawno nie miałem takiego kata by wysiedzieć to końca. Żonglowanie popcornem, cyrkowe sztuczki z kubeczkiem po Coli i inne takie pomogły mi dotrwać do napisów końcowych. Zaznaczam że lubie takie klimaty, ale film niestety zawiódł mnie na całej linii.

Opublikowano

tez wczoraj bylem na premierze. Film napewno hitem tego roku nie jest ale calkiem przyjemnie sie oglada. Watki drugoplanowe irytuja troche za malo akcji jak na kino gangsterskie.Film nie jest poruszajacy, jak mial byc w zamysle smierci kolejnych kompanow Dillingera nie maja w sobie za duzo ladunku emocjonalnego ;]

Film mozna sobie spokojnie odpuscic poki jest w kinie,mozna spokojnie sciagnac albo kupic na dvd i nie bedzie wielkiej straty

Opublikowano
Muzycznym motywem przewodnim filmu jest piosenka Otis'a Taylor'a "Ten Million Slaves". Jednak oprócz tego jednego motywy możemy usłyszeć także trochę muzyki "z epoki". Na szczególne wyróżnienie z pewnością zasługuje piosenka "Bye Bye Blackbird" w wykonaniu Diany Krall która stanowi w pewien sposób wspólny motyw miłosny dla Johnny'ego i jego dziewczyny, Billie.

Z muzą to zawalili, powinni dać jakieś kawałki Dillinger Escape Plan.

 

Opublikowano
...Jak już wcześniej wspomniałem sceny akcji (których filmie jest cholernie dużo) są BARDZO dobrze wykonanymi ujęciami. Mogę śmiało powiedzieć że sceny m.in napadów są wykonane tak że widz czuje się jak uczestnik tego napadu. Za taki efekt odpowiada z pewnością "surowe" kręcenie z kamerą u ręki wszystkich większych scen napadów oraz pojedynków FBI vs. ludzie Dillinger'a...

 

raczej uzycie cyfrowych kamer

Opublikowano

Strasznie nudny film. Nie tego się spodziewałem po twórcy "Gorączki". Nawet sceny akcji - napady/

strzelanina w nocy + pościg przez FBI w lesie

były jakieś takie bez "jaj".

Spodobały mi się dwie sceny: pierwsza -

gdy Dillinger siedzi w kinie i publika kręci głowami to w lewo to w prawo słysząc głos lektora i patrząc się na wielkie zdjęcie Dillingera wyświetlone na ekranie

; druga -

gdy Dillinger wchodzi na pełnym luzie na komisariat policji, gdzie znajduje się sekcja zajmująca się jego ściganiem - ogląda zdjęcia, akta, pyta się o mecz siedzących agentów, itp.

 

Film obejrzeć można - ale nie jest wart pieniędzy wydanych na bilet do kina.

Opublikowano

Zawod roku. Byl to najbardziej oczekiwany przeze mnie film. Obsada i nazwisko Manna zwiastowaly, ze Public Enemies bedzie filmem, ktory ma szanse stac sie klasyka kina gangsterskiego. Co z tego wyszlo? Ilosc napadow w filmie o jednym z najwiekszych obrabiaczy bankow w historii mozna policzyc na palcach jednej reki. Na pierwszym planie jest za to beznadziejny watek milosny. O bohaterach nie dowiadujemy sie praktycznie niczego, film jest do tego nakrecony w jakiejs dziwnej technice, ktora sprawia wrazenie, ze wyglada to jak produkcja amatoroska. Nie wiem na co poszedl budzet 90 mln $, 95 % z tych pieniedzy pewnie wzieli sobie aktorzy ;]

Opublikowano

przyzwyczajajcie sie bo za pare lat tasma filmowa umrze

moze do tego czasu filmowcy naucza sie imitowac wlasciwosci celluloidu a moze nie

fakt jest faktem a Mann przeciera szlaki, i chocby za to nalezy sie uznanie

pare scen moze i bylo niedopracowanych (ograniczenia tachniki) ale dla porownania spojrzcie na nocne sceny w ostatnim batmanie - public enemies niszczy i degraduje je jakoscia kolorow i kontrastem (przy ile razy mniejszym budzecie)

 

w ogole dla mnie ludzie jadacy po jakosci kinematografii w public enemies przypominaja tych ktorzy sie smieli z samolotu braci Wright (bo sterowiec mogl w tym czasie komfortowo przewiezc pare osob na wiekszy dystans)

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Bylem wczoraj i musze powiedziec, ze dawno sie w tak w kinie nie nudzilem. Spodziewalem sie ostrego filmu o gangsterach ze swietnymi dialogami (obsada!), a tu jakas kicha, melodramat i wogole. Szkoda czasu. Nawet sceny akcji jakies takie bezbarwne. Trailer >>>> film.

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Również jestem zawiedziony. Chyba za duże nadzieje miałem idąc na film. Na pewno drugi raz już nie obejrzę tego filmu. Dobra obsada, dobry reżyser, a film taki sobie. Imo nie warto iść do kina.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Miami Vice nawet nie stało obok solidnego kina. Bardziej bym wspomniał o Zakładniku albo Gorączce. Taka sobie tylko dygresja, bo jeszcze nie widziałem PE.

 

 

 

Opublikowano

No Miami Vice jest lepsze od Public Enemies. Tam przynajmniej jakiś klimat się udało stworzyć, a tutaj niby jest duch epoki w muzyce, strojach, samochodach, ale tak naprawdę go nie czuć w ogóle. Obsada też gorsza, niż tam.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...