Skocz do zawartości

Flash Forward


Figaro

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Fajnie że się powtarzasz, ale ja umiem czytać i raz mi wystarczy. Dla mnie ten ep nie był nudny, wręcz byłem zaskoczony że jest w nim tyle treści. Pokaż mi jedną zmarnowaną scenę. Mogę Ciebie one nudzić, ale to znaczy raczej że możesz sobie ten serial odpuścić, bo pewnie wiele się w tej materii nie zmieni. Tylko że zmarnowanej sceny nie pokażesz, więc poprzestańmy na stwierdzeniu że masz swoją subiektywną opinię, a ja swoją. I serial polecam każdemu kogo nie nudzą sceny rozmów.

 

Lol. Ja też nie oczekuje kolejnego Losta. Oczekuje jego godnego następcy. Równie oryginalnego w swojej odmienności. Mniej więcej na zasadzie gier Team ICO.

Dobra, wyluzuj już. Powtorzyłem co napisałem, bo nie zrozumiałeś, że mowie tylko o 2 epie a nie o serialu. Serial mi sie podoba i to podkreslam, ale nie tyle żeby go wielbić i mowić o jego POTĘDZE jak TY (nie po 2 epkach). Czekam na 3, na pewno sytuacja się zawinie nie raz. To tak dla wyjaśnienia. Mamy dobry serial. No i prosze, to porownanie z grami Team Ico chybione na maksa. Mam wyliczać seriale, w którym postacie maja przebłyski świadomosci? Pewnie tworcy kombinowali z czyms podobnym do Losta, ale tym razem zaczeli od przebłyskow w przod, nie od przebłyskow w tył.

 

Aha, żeby też nie było. LOST nie jest dla mnie wzorem idealnego serialu(tym bardziej FF po 2 epach), bo daleko mu do Six Fit Under i The Wire.

 

Najciekawszym wątkiem na razie jest wątek Johna Cho

Edytowane przez gekon
Opublikowano

Nadal macie jakiekolwiek wiadomości co do potęgi tego serialu? :rolleyes:

W sensie, że wątpliwości? Mam. Póki co jest dobrze, ale nie rewelacyjnie. Na chwile obecną to, co jest najważniejszym elementem tego serialu, czyli tytułowy FleszForłard, nadaje odcinkom przewidywalności, zabija też nieco zaskoczenie, które powinno wyniknąc z kolejnych scen. Można śmiało założyć, że wszystko się spełni, przeznaczenia nikomu nie uda się uniknąć, a my możemy tylko obserwować w jaki sposób. Oczywiście, to samo w sobie też jest ciekawe, ale póki co nikomu nie udało sie odwrócić biegu spraw (zakładam, że bransoletka, którą spalił Benford to tylko chwilowa zmyłka, a jego córka zauważając, iż tatuś "zgubił" jej prezent, zrobi mu nową).

Ale generalnie to oglądam i prawdopodobnie oglądał będę, bo fajna rozrywka, choć na tę chwilę bez choćby namiastki geniuszu.

 

Aha, żeby też nie było. LOST nie jest dla mnie wzorem idealnego serialu(tym bardziej FF po 2 epach), bo daleko mu do Six Fit Under i The Wire.

Wpisiwo.

 

Aha, Flash Forward od 14 listopada na polskim AXN.

Opublikowano

Drugi ep również b. dobry. Póki co jedyne, czego mogę się czepiać, to pomył ze stroną internetową. Znając aż za dobrze realia życia internetowego, traktowanie tego jako poważne źródło informacji budzi uśmiech politowania. Równie dobrze mogliby poszukiwać informacji na 4chanie. Tam na pewno powstała masa zabawnych obrazków dotyczących blackouta.

 

No i postać rozpromienionego pana doktora trochę irytuje, ale w sumie nie wiadomo co zobaczył podczas swojej wizji. To może być grubsza sprawa, może nawet kluczowa dla całego serialu.

 

Teraz odnośnie zarzutów. Porównywanie FF do SFU, The Wire - ludzie, wy się dobrze czujecie ? Stosując porównanie ze świata konsolomaniaków, głosicie wyższość Fify nad Resident Evil. Zupełnie inny gatunek, inne założenia. W temacie seriali z gatunku określanego z braku lepszej terminologii jako mystery bardzo rzadko wyskakuje coś mocnego. Twin Peax - X-Files - Lost. Ktoś jest w stanie wcisnąć między te tytuły coś naprawdę dobrego z tego gatunku ? Tym fajniej, że jeszcze przed zakończeniem Losta wyskakuje serial z bardzo dużym potencjałem. Serial z dobrymi aktorami (Szekspir zaczyna się rozkręcać), sporym budżetem, efektowny i ciekawy od strony realizacyjnej. Ja się cieszę, zamiast szukać dziury w całym.

 

Drogi Kmiocie, wydaje mi się, że nie doceniasz scenarzystów FF. Moim zdaniem wcześniej niż później okaże się, że są osoby, których wizja kompletnie się nie sprawdza oraz takie, które znając przyszłość są jednak w stanie wpływać na jej kształt.

W ogóle przewidywalność to rzecz względna. Tak jak pisał Teka po pierwszym odcinku - niby można było się spodziewać, że ktoś tam nie zemdlał w czasie globalnego omdlenia. No niby można było. Rzecz w tym, że oglądając pilot byłem tak zaaferowany ciekawą koncepcją i jej bardzo dobrą realizacją, że nie miałem czasu na myślenie "hmmmmm, ciekawe co będzie za 15 minut."

 

Poza tym umieram z ciekawości o co chodzi z tym pierd/olonym kangurem :potter:

Opublikowano

Drogi Kmiocie, wydaje mi się, że nie doceniasz scenarzystów FF. Moim zdaniem wcześniej niż później okaże się, że są osoby, których wizja kompletnie się nie sprawdza oraz takie, które znając przyszłość są jednak w stanie wpływać na jej kształt.

Oby, Sebek, oby!

W przeciwnym razie będę mocno rozczarowany <_<

 

I nie czepiaj się, że porównujemy seriale. Każda okazja jest dobra, by jarać się geniuszem niektórych.

Opublikowano

Ja ostatnio miałem blackouta. ( niestety nie straciłem przytomności )

Śniło mi się to, przed obejrzeniem FF. Śnił mi się jakiś John Cho/Ho i był chińczykiem/koreanćzykiem czy innym. ( sprawdziłem i John Cho to jeden z aktorów w FF! ) niestety dobrze nie skończył.

 

Był w samochodzie w którym utknął i zmiażdżył go pociąg. Możecie to traktować jako spoiler, albo zrobić z tym co chcecie.

Opublikowano

 

 

Aha, żeby też nie było. LOST nie jest dla mnie wzorem idealnego serialu(tym bardziej FF po 2 epach), bo daleko mu do Six Fit Under i The Wire.

Wpisiwo.

 

 

Zauważcie jednak, że w przeciwieństwie do SFU i Wire, Lost się jeszcze nie skończył, a jego ostatni sezon zmieni bardzo dużo - zacznie się wyjawianie tajemnic itd.

Opublikowano (edytowane)

Tajemnica się wyjaśni i magia serialu minie IMO, bo nawet jakie to rozwiazanie by nie było i tak nie spełni oczekiwań typowego fana Lostow. Ja jestem może troche sceptycznie nastawiony do tego FF, bo ludzie zaczeli wypisywać o POTEDZE tego serialu, a ja widziałem tylko dobrego pilota i sredni pierwszy epizod.

 

Tokar

Teraz odnośnie zarzutów. Porównywanie FF do SFU, The Wire - ludzie, wy się dobrze czujecie ? Stosując porównanie ze świata konsolomaniaków, głosicie wyższość Fify nad Resident Evil.

RE i Fifa to gry, SFU, Wire i FF to seriale. Nie potrafisz odroznic dobrej produkcji od złej? Porowanie bardzo na miejscu o ile łykasz wszystkie gatunki od dramatu po sf.

 

Ja się cieszę, zamiast szukać dziury w całym.

Wszyscy się cieszymy, niektorzy po prostu nie spuszczają się po kilku dialogach i czekają na rozwoj wydarzeń.

Edytowane przez gekon
Opublikowano (edytowane)

ogladalem drugi raz bo dziewczyna chciała, i ogólnie irytujace w tym serialu sa:

 

1) wodogłowie wietnamczyka.

2) ciagle flashe o tym gosciu na kanapie, do znudzenia.

Edytowane przez caps_LOCK_masta
Opublikowano

Trzeci odcinek, dziwne że nikt nic nie pisze. Przynajmniej coś ciekawego i kolejne pytania na których odpowiedzi jeszcze przyjdzie nam poczekać. Nie spoiluję, sami zobaczcie.

Opublikowano

W tekście występują spoilery, których nie chce mi się zaznaczać. Jak nie oglądałeś 3 odc. to nie czytaj.

 

Kolejny b. dobry ep. Ktoś miał problem z tym, że akcja toczy się wyłącznie w US ? :whistling:

 

Nie wiem do końca jak rozumieć zakończenie. To były wydarzenia z 1991 czy to się działo aktualnie ? No i rozumiem, że zasugerowano, że ten słup to urządzenie emitujące blackout ? O_O

Opublikowano

Po pierwsze-

 

 

wydarzenia z samej końcówki działy się w 1991 roku.

 

po drugie- ten 'grzyb' z dymu prawdopodobnie spowodował, że wszystkie wrony spadły, a jak wiemy, gdy w 2009 roku był blackout to tez te ptaki pozdychały na całym świecie. więc tutaj chyba nam zasugerowano, że jedno z drugim się jakoś łączy.

 

Opublikowano

Odgadlem skad dzwonila hinduska na poczatku:

 

 

Z Hongkongu, poznalem po wiezowcach

 

 

Po 2gim epie tez tak myślałem, ale w ostatnim powiedzane było że w NY.

 

Po 3 odcinku moje wymagania odnośnie miejsca akcji zostały zaspokojone.Bardzo dobry klifhenger.

Opublikowano

Odgadlem skad dzwonila hinduska na poczatku:

 

 

Z Hongkongu, poznalem po wiezowcach

 

 

Po 2gim epie tez tak myślałem, ale w ostatnim powiedzane było że w NY.

 

 

Typ powiedział tylko, że ślad urywa się w NY, bo ktoś umie zacierać zasobą ślady.

Opublikowano

Serial ma ciekawy główny motyw i niezłą sieć wydarzeń, które do niego prowadzą, ale jest też straszny pod wieloma względami.

 

Główny bohater - no choroba, to najgorszy pierwszoplanowy aktor w amerykańskim serialu od lat! Scolfielda dało się lubić, Jack ma w repertuarze jedną minę, ale przynajmniej nie irytującą, a ten gość sprawia, że chce mi się rzygać. Oczy dziwnie blisko siebie i ta pokazowa mina "śmierdzi kupa, strasznie śmierdzi". Żenada.

Dosłowność - wiadomo, że serial dla Amerykańców i dzieciaków, ale brak niedopowiedzeń i wyjaśnianie wszystkiego w tak prymitywny sposób są drażniące.

"Trust no one" - no nie mogę z tych gadek i zatajania swoich flashów - nikt nikomu nie ufa i nie powie. Rozmowa skośnego z dziewczyną była przesłaba. Fajnie, że dwoje kochających się ludzi nie ma do siebie za grosz zaufania. Dobrze chociaż, że z Murzynem podow(nene)kowano.

No i wszyscy strasznie nadęci. Fuj. Jak jeszcze jeden cliffhanger będzie przedstawiał obsraną minę głównego, przestaję oglądać. Szum tylko szkodzi temu serialowi.

 

A, a naziol grał ostatnio kardynała w Aniołach i Demonach. Niezła rozpietość repertuaru.

Opublikowano

Główny bohater - no choroba, to najgorszy pierwszoplanowy aktor w amerykańskim serialu od lat! Scolfielda dało się lubić, Jack ma w repertuarze jedną minę, ale przynajmniej nie irytującą,

Mało oglądasz amerykańskich seriali.

Opublikowano

Odkąd europejczycy wyemigrowali na nowy ląd. Prosty przykład - gdyby w Lostach w każdym odcinku pokazywano 10 minut retrospekcji, to by trochę mniej ludzi się pogubiło. Zwróć uwagę na główną przyczynę tego stanu rzeczy - oglądalność która się liczy, to oglądalność w tv. Ile z tych osób śledzi z zapałem tydzień w tydzień kolejne wydarzenia, a ile to "casuale"?

Ale jest inny sposób, żeby przypomnieć co było w ostatnich odcinkach. Np. w 99% serialach jest to 20 sekundowy skrot na początku prezentujący znaczące dla bieżącego epa sceny. Najfajniej jest to rozwiązane chyba w supernatural,w którym od czasu do czasu pokazują ciekawie zmontowane teledyski z poprzednich odcinków. I można sobie jakoś radzić nie wkurzając widzów retrospekcjami w co drugiej scenie. Mowisz o ogladalności, ale jak chceli robić serial dla casuali to mogliby zrobic głupawą komedię, a nie mystery-drama z wielkimi rozkminami.

 

Lost to co innego, bo oni robią wyjatkowo długie przerwy, jak dobrze pamietam kiedys nawet były w połowie sezonu.

 

Główny bohater - no choroba, to najgorszy pierwszoplanowy aktor w amerykańskim serialu od lat! Scolfielda dało się lubić, Jack ma w repertuarze jedną minę, ale przynajmniej nie irytującą, a ten gość sprawia, że chce mi się rzygać. Oczy dziwnie blisko siebie i ta pokazowa mina "śmierdzi kupa, strasznie śmierdzi". Żenada.

Szczerze to nawet nie odczułem, żeby serial miał głownego bohatera. Tak jak w loscie, jest grupka ludzi i tyle. Chyba tak miało być, ale nie jestem pewny.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...