Nemesis 1 268 Opublikowano 26 czerwca 2010 Opublikowano 26 czerwca 2010 CoATI ten pomysł z żołnierzami wydaję się rewelacyjny ;p Wypróbuję, a co do WalkMan'a to pod koniec gry dopiero się pewnie odblokowuje wybieranie piosenek xD Wtedy już raczej nie będzie mi to potrzebne. Zauważyłem że gra była robiona głownie pod kątem CO-OP. Z pewnością bossowie są o wiele łatwiejsi i nie ma problemów z Ammo Nie powiem, bo mnie na pierwszy rzut oka też lekko zdziwiła ta ocena, ale to jest właśnie pewna cecha charakterystyczna serii. Każdy gracz interpretuje ją na własny sposób. Być może dla autora to faktycznie świetna gra, skoro tak się rozpływał w zachwytach. Nie będę się o to sprzeczał bo sam jeszcze w PW nie grałem. Jeśli komuś pasuje tradycyjna mechanika MGS, nowe wątki fabularne są faktycznie tak dobre jak pisał autor to może i werdykt końcowy jest słuszny z punktu widzenia tej osoby. Zagram, to sam ocenię czy Peace Walker jest tak dobry. Cytuj
CoATI 1 051 Opublikowano 26 czerwca 2010 Autor Opublikowano 26 czerwca 2010 sry ale komodo to niepoprawny fan serii mgs, wybaczam mu... szkoda, ze was nie bylo na chacie PE gdzies tak w okolicach premiery mgs4 ;] wtedy sie dzialo nie bede tu wklejac logow chata ;] nawet nie proscie xD Cytuj
szawello 7 Opublikowano 28 czerwca 2010 Opublikowano 28 czerwca 2010 Cytujac jednego z recenzentow: 'Jedni kochaja serie mgs dokladnie za to samo za co inni nie nawidza : -przydługie przerywniki filmowe - potwornie pokrecona fabuła -specyficzne sterowanie wywoluja w graczach skrajnie odmnienne odczucia.' Mysle ze jest to dopowiedni komentarz odnosnie zapytania powyzej. Cytuj
KOMODO 67 Opublikowano 28 czerwca 2010 Opublikowano 28 czerwca 2010 I dalej utrzymuje, że to największe doświadczenie w serii. Żadna inna część (nie licząc "dodatków" w postaci Substance czy Subsistence) nie przedstawiała tylu możliwości zabawy. Standardowe skradanie, ponad setka zadań pobocznych, możliwość budowania własnej armii, wysyłanie żołnierzy na "zagraniczne fronty", budowanie własnego Metal Gear'a, rekrutowanie żołdaków z access pointu (numer znany z PO), multiplayer i możliwość przebijania się przez fabułę w 2-4 graczy. Nie przypominam sobie bardziej rozbudowanego doświadczenia w serii, jeżeli Wy graliście w coś podobnego wcześniej - pożyczcie mi to:) Cytuj
CoATI 1 051 Opublikowano 28 czerwca 2010 Autor Opublikowano 28 czerwca 2010 wiekszosc zarzutów odnosnie MGS:PW tyczy sie fabuly, pstaci oraz slabych bossow. mechanika oraz cala otoczka gameplayowa jest ok. Cytuj
KOMODO 67 Opublikowano 28 czerwca 2010 Opublikowano 28 czerwca 2010 Zatem skąd zarzuty wobec stwierdzenie, że to największa i najbardziej rozbudowana gra w serii? Co do fabuły - powtórzę to po raz n-ty - teksty Kojimy o tym, że to MGS5 należy po prostu olać, bo gdyby miała nią być, to by dostała ten numerek. Ale tak nie było, bo to tylko fabularny epizod w serii. Tak naprawdę historyjka składa się z dwóch segmentów, gdzie pierwszy to osobiste porachunku Bossa z samym sobą a drugi to przedstawienie go jako silnego już lidera tworzącego swój własny niezależny od kontroli kraj. Pierwszy, główny wątek przedstawia dosłownie kilka godzin z historii serii i nie sili się na rewolucję w serii. Tutaj nie dowiemy się niczego nowego, więc niepotrzebnie przyrównujemy historię do poziomu "numerycznych" serii, jako, że mamy tutaj do czynienia właściwie z fabularnym dodatkiem. W stosunku do historyjek opowiadanych w innych grach, nowy MGS wyróżnia się znacznie. Patrząc pod tym kątem, fabuła jest świetna. Gdyby to był Metal Gear Solid 5 - oceniłbym to kompletnie inaczej. Cytuj
KOMODO 67 Opublikowano 28 czerwca 2010 Opublikowano 28 czerwca 2010 Nie wiem czy się zrozumieliśmy - mamy do czynienia z raptem "dodatkiem" do głównej serii. To jak ODST dla serii Halo - porównujmy grę z serią, bo przecież z niej wywodzi się cała mechanika, ale nie wymagajmy fabularnego szaleństwa od historyjki, która miała tylko uzupełnić lukę w fabule sagi. To nie "ostateczne rozliczenie" i odwracanie kota ogonem co 5 minut jak w MGS4, to mały epizod w historii serii, ot, i wszystko. Nikt nie zapowiadał, że Peace Walker wyjaśni wszystkie niedomówione kwestię i wywróci serię do góry nogami. 1 Cytuj
koso 114 Opublikowano 28 czerwca 2010 Opublikowano 28 czerwca 2010 Peace Walkera anonsowano jako brakujące ogniwo w serii, co jest głupie, bo to już Portable Ops był bliżej kanonu. W PW mamy tylko niezrozumiałe rozkminy Snake'a, który mówi o zdradzie Boss - co jest kretyńskie w kontekście zakończenia Snake Eatera. Komodo, a gdzie jest to największe doświadczenie w serii? Piszesz że żadna gra z serii nie miała tylu możliwości zabawy. Tylko że tu każda misja polega na tym samym - albo wysłaniu pechowców Fultonem, ale dojściu do punktu B. Pojedynki z bossami w samej tylko pierwszej części dawały "więcej możliwości zabawy". Gdzie tym prostackim zadaniom do znajdowania zakładnika w MGS2 albo szukania bomb tamże, misji z temperaturą w jedynce, pojedynku z The End w MGS3... Co nie zmienia faktu, że PW bardzo mi się podoba. PSP robi się maszyną dla hardkorowców, po Monster Hunterze i Dissidii kolejna gra wymagająca długiego masterowania. Cytuj
KOMODO 67 Opublikowano 28 czerwca 2010 Opublikowano 28 czerwca 2010 Sam mówisz o masterowaniu - możliwości jakie oferuje Peace Walker doskonale znasz i sam przyznasz, że nie było gry w serii, gdzie po napisach końcowych grałbyś dalej i spędził przy grze więcej czasu niż poświęciłeś na samą fabułę. A chociażby po to aby odkryć final ending, powalczyć ze smokami, wykonać ponad 100 misji, pograć w co-opie czy multi, rozbudować armię, bazę, metal gear'a czy wysyłać żołnierzy na front. Paradoksalnie więc może dojść do sytuacji, kiedy więcej czasu spędzisz na dodatkowych możliwościach niż na samym wykonywaniu klasycznych misji. Jest tego trochę i trzeba poświęcić przynajmniej 25-30 h aby zobaczyć właściwe napisy końcowe. Potężna gra dostarczająca zabawy na kilkadziesiąt godzin. Cytuj
koso 114 Opublikowano 30 czerwca 2010 Opublikowano 30 czerwca 2010 Ale to wszystko jest opcjonalne. W MGS4 też mogłeś grać 100 godzin i zdobywać odznaki. Owszem, w PW gra bardziej zachęca do robienia różnych rzeczy na boku, ale to nie oznacza automatycznie, że gra jest najbardziej rozbudowana w dziejach. Po prostu najzręczniej do sprawdzenia tego rozbudowania zachęca. Moja recenzja: http://www.gamezilla.pl/content/recenzja-metal-gear-solid-peace-walker Cytuj
KOMODO 67 Opublikowano 30 czerwca 2010 Opublikowano 30 czerwca 2010 Swoją drogą strzeliłeś właściwie tę samą ocenę co ja;). Mówisz, że to wszystko jest opcjonalne. Owszem, ale tylko jeżeli poprzestaniemy na zaliczeniu pierwszych czterech rozdziałów. Jak zapewne wiesz, po napisach końcowych odblokowuje się jeszcze jeden, wprawdzie fabularnie już ubogi, jednak serwujący "ostateczne zakończenie" zgrabnie spinające Peace Walker z pierwszym Metal Gear'em z MSX. A do jego uzyskania konieczne jest wykonywanie zadań pobocznych. Cytuj
Suavek 4 672 Opublikowano 2 lipca 2010 Opublikowano 2 lipca 2010 (edytowane) Metal Gear Solid: Haters Gonna Hate Tak w dużym skrócie mógłbym podsumować MGS: Peace Walker w stosunku do tego co było mówione dotychczas w tym temacie. Odpuszczę sobie na razie dłuższe wywody bo jest zdecydowanie za gorąco, a mnie nie chce się potem wdawać w kolejne "dyskusje" z zaślepionymi fanami MGS1-3, którzy dla zasady muszą sobie ponarzekać - "bo tak". Zgadzam się z tym co powiedział KOMODO, że Peace Walker to tylko epizod serii. Tym samym będąc jedynie uzupełnieniem całości historii nie należy od niego oczekiwać nie wiadomo jakich rewelacji fabularnych. Gadania Kojimy jakoby mógłby to być równie dobrze MGS5 należy olać, bo to nic innego jak kolejna kampania reklamowa. Tym sposobem historia ukazana w Peace Walkerze tak naprawdę ani nie wnosi do ogółu jakichś istotnych faktów, ani nie ma co się równać z "genialnymi" MGS1-3. Ale nie oznacza to, że fabuła jest słaba - wręcz przeciwnie. Jest ona słaba jako Metal Gear, ale całkiem przyzwoita jako gra - jeśli rozumiecie co mam na myśli. Wewnętrzne rozterki Big Bossa są trochę ckliwe, ale sam sposób prowadzenia jego przygody, wliczając w to spotykane postaci oraz nawiązania do MGS3, był nawet w porządku. Ogólnie rzecz biorąc, ani mnie historia nie powaliła na kolana, ani nie zażenowała czy zniechęciła w żaden sposób. Nie wiem skąd wzięły się słowa krytyki, gdyż pomijając tradycyjny Kojimowy styl usilnego wiązania faktów, nic tak naprawdę nie zostało zepsute (no chyba, że ktoś zbyt dosłownie odbierał niektóre dialogi). Urok Peace Walkera tkwi we właściwej rozgrywce. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych esencja Metal Geara to zawiła historia, podczas gdy gameplay jest zaledwie dodatkiem, ale cóż - raz jeszcze sugeruję sprawdzić definicję gry. Przechwałki typu "największy Metal Gear ever" i temu podobne okazały się w 100% prawdą. No, może nie w 100%, ale w większej części tak. Nie tylko stopniowo brniemy przez główny wątek fabularny na wzór starszych MGSów (coś czego brakowało w Portable Ops), ale także tworzymy bazę, rekrutujemy żołnierzy, wysyłamy ich na front, wykonujemy misje poboczne i dodatkowe, bawimy się w bicie rekordów i zdobywanie dodatkowych przedmiotów. Doliczyć do tego należy także tryb Multiplayer, którego niestety nie miałem możliwości przetestowania (wiecie, samotny nerd jestem, nie mam przyjaciół i w ogóle żal), ale patrząc na ilość dostępnych dla niego opcji oraz intrygujących rozwiązań naprawdę zachęca on przynajmniej do spróbowania - szczególnie, że i nagrody z tego mogą być ciekawe. Sumując to wszystko Peace Walker naprawdę jest największym Metal Gearowym przeżyciem dotychczas, w dodatku upchanym na skromnej wielkości płytce. Jasne, MGS miał Special Missions, MGS2 miał Substance, MGS3 Subsistence dorzucił multiplayera, ale to były wydane później dodatki. Peace Walker oferuje od początku zarówno olbrzymią ilość misji pobocznych, jak i rozgrywkę wieloosobową. Można się spierać, że elementy te nie są tak rozbudowane jak w poprzednikach, ale prawdę mówiąc nie przypominam sobie, przy którym MGSie spędziłem dobre kilkadziesiąt godzin i nadal nie miałem po tym dość. Peace Walker zaoferował serii coś nowego, świeżego, a przynajmniej zgrabnie połączył liczne charakterystyczne elementy dotychczasowych odsłon (ogólna skradanka, misje dodatkowe z MGS1 i 2, multiplayer z MGS3, zarządzanie bazą z PO). Jasne, fabularnie jest bez rewelacji, a i do gry wdało się parę wad, ale mimo to oceny pokroju 8,5 a nawet 9- uważam za w pełni zasłużone. Jeśli bowiem do konsoli wracam gdy tylko ponownie się naładuje bateria, nadal nie mam dość zabawy, a podczas gry towarzyszy mi zjawisko "jeszcze jednej misji i spać", po którym okazuje się, że jest piąta nad ranem, to jednak o czymś to świadczy. Ok, Peace Walker nie jest idealny. Większość wad właściwie zostało już wspomnianych, a ja na chwilę obecną nie będę wychodził naprzeciw tym mniej moim zdaniem istotnym. Sterowanie ssie, aczkolwiek da się do niego przyzwyczaić i odpowiednio zmieniać w zależności od sytuacji (np. celowanie przyciskami geometrycznymi w trakcie skradania, a Auto-Aim podczas większej zadymy). Bossowie są nieco monotonni i niezbyt wymyślni - wymagający raczej dobrej siły ognia aniżeli sposobu/taktyki. AI wrogów ssie, wracając do korzeni serii ("what was that noise?"). Podział na misje burzy trochę płynność rozgrywki, sprawiając, że jest ona bardziej umowna i niezbyt logiczna. Natomiast większość misji fabularnych nie jest jakoś szczególnie wymyślna i z reguły polega na dotarciu z punktu A do punktu B, bez większych finezji w stylu wspomnianych przez koso przykładów z MGS1-3. Niby kilka odskoczni jest, pokazujących, że "jednak się dało", ale imo zdecydowanie za mało. Misje poboczne natomiast są podzielone na kilka kategorii i jakoś ciężko mi powiedzieć aby były one tworzone na jedno kopyto. Mamy tam całkiem spory wybór, szczególnie po ukończeniu gry (skradanie, eliminacja, bossowie, robienie zdjęć, niszczenie obiektów, odnajdowanie przedmiotów/jeńców itp.), przejawiający się także w postaci tradycyjnych dla serii jajcarskich rozwiązań (Pooyan, duchy, Monster Hunter). Wątpliwości może wzbudzać też ogólne uproszczenie wielu aspektów rozgrywki, jak na przykład odciąganie ciał czy ruch przylegając do ścian. Z jednej strony burzy to trochę element skradankowy, czyniąc go bardziej banalnym, ale z drugiej wiele tych aspektów okazuje się zupełnie niepotrzebne. Nie trzeba przylegać do ściany, gdyż wystarczy się przy niej normalnie skradać. Ciał nie ma sensu odciągać, gdyż jest fulton recovery. Pamiętacie te narzekania na odciąganie ciał w Portable Ops? Myślę, że obecne rozwiązanie jest w tym momencie idealne, nawet jeśli niezbyt logiczne (szczególnie w pomieszczeniach zamkniętych). W sumie twórcy najwyraźniej sami zdawali sobie sprawę z niektórych swoich dziwnych rozwiązań, przez co w dość humorystyczny sposób skomentowali je podczas rozmów z pozostałymi bohaterami. Snake podnieca się wykorzystaniem kartonów podczas gdy Miller uważa to za głupi pomysł, oraz odwrotnie - Miller zachwala Fulton-recovery i karci Snake'a za krytykę tego rozwiązania. Widziałem też wcześniej sporo narzekań na występujące postacie. Powiem tak - dupa. Zastrzeżenia mam raptem do dwóch - Coldmana za bycie raczej przeciętnym bad guy'em bez odpowiednio ukazanej motywacji, oraz Cecille, która jest bo najwyraźniej ktoś uznał, że za mało par cycków do gry wrzucono. Miller został bardzo ciekawie ukazany jako prawa ręka Snake'a. Amanda pełni rolę doradcy militarnego a także otrzymuje swój mały epizod w historii jako przywódczyni rewolucjonistów. Chico wychowany w trudnych warunkach chce być potrzebny siostrze i pobratymcom, a także stanowi swego rodzaju ukłon w stronę Metal Gear 2 (*hint*dzieci*hint*). Co prawda jego zachowanie może irytować, ale cóż - to w końcu dzieciak. W sumie fajnych rzeczy można się dowiedzieć z jego rozmów, a także skutecznie wyjaśnia on niektóre fakty dotyczące misji z duchami i Monster Hunter. Huey to nasz tradycyjny znerdowaciały naukowiec, który pełni rolę swoistego Otacona, co powinno wyjaśniać wszystko. Otrzymuje on także swój tradycyjny wątek kłopotliwej miłości, podobnie jak Otacon przed (a raczej po) nim. Nie rozumiem zarzutów wobec Strangelove, gdyż jest to imo postać typowo MGS-owa (pasowałaby do MGS1 lub 2) i po zapoznaniu się z taśmami nawet wszystko z jej udziałem układa się w spójną (czyt. Kojimowską) całość. Nie widzę jak by ona miała wadzić całej historii. Paz w sumie jest aby być - trochę irytuje oraz nie wnosi jakichś szczególnie istotnych informacji podczas rozmów, ale z biegiem czasu można też zrozumieć jej zachowanie (kto skończył grę ten wie o co biega). No mówię, jedynie Cecile tam wrzucona na siłę, bo ani ona nie jest potrzebna fabule, ani jej rozmowy nie są szczególnie interesujące. Niby można posłuchać o ptakach, ale ja nie lubię Francuzów, a ta baba jest odzwierciedleniem ich stereotypów. A może o to właśnie chodziło...? No i Coldman, który imo jest aby być - zdecydowanie za słabo go ukazano, odbierając jakąkolwiek charyzmę. Lepię się już do krzesła więc kończę, bo i tak wyszło więcej niż planowałem. Chciałem jeszcze zaadresować parę spraw, ale ograniczę się póki co do jednego stwierdzenia - Peace Walker, pomimo wad i pomimo przeciętnej fabuły to cholernie dobra gra, przy której można przyjemnie spędzić dobre kilkadziesiąt godzin, oraz drugie tyle jeśli jest się szczęściarzem ze znajomym(i) również posiadającym(i) swój egzemplarz konsoli. Głęboko w poważaniu mam opinię uber-fanów klasycznej trylogii MGS, narzekających dla zasady na każdy nowy produkt z serii i apeluję aby na ich opinię nie zwracać uwagi. Jeśli chcecie się dobrze bawić przez długi czas przy jednej z lepszych pozycji na PSP, to Peace Walker będzie idealnym wyborem. Tym bardziej, że jego cena obecna jest bardziej niż zachęcająca (~90zł z wysyłką z UK, nówka). Edytowane 2 lipca 2010 przez Suavek 1 Cytuj
CoATI 1 051 Opublikowano 2 lipca 2010 Autor Opublikowano 2 lipca 2010 ładny tekst ;] nawet przeczytalem :> w sumie sie zgadzam, bo też ująłeś większość słabych stron produkcji, ale mimo wszystko, dla mnie ta gra nie zasluguje na tak wysokie noty... z prostej przyczyny; patrzenia na tego mgs'a przez pryzmat innych odslon serii oraz tego jak ta gra byla zapowiadana. faktem jest, ze gra to kawal dobrego kodu i zlepek bardzo fajnych pomysłow [moim zdaniem nie w pełni wykorzystanych]. Cytuj
NerkoWiktor 52 Opublikowano 3 lipca 2010 Opublikowano 3 lipca 2010 niech ktoś zawoła pieczarke, żeby to streścił 1 Cytuj
Zwyrodnialec 1 715 Opublikowano 3 lipca 2010 Opublikowano 3 lipca 2010 Pieczara chyba tu nie wchodzi, więc ja streszczę ten post. Sławkowi gra się podoba. Cytuj
Suavek 4 672 Opublikowano 4 lipca 2010 Opublikowano 4 lipca 2010 No przepraszam, że się rozpisałem tworząc taki problem nie do przebrnięcia. Na przyszłość postaram się dostosować do poziomu intelektualnego pozostałych forumowiczów i pisać posty po dwa zdania, co byście się za bardzo wysilać nie musieli. A na poważnie, miałem zapytać czy jest możliwe (bez łamania sobie przy tym palców) pokonanie pojazdów typu Custom samodzielnie? Bo tylko zaciskam zęby raptem parę sekund po uruchomieniu tych misji, a niestety nie mam znajomych, z którymi mógłbym pograć w to wspólnie. Są może w grze jakieś przedmioty "ułatwiające" tego typu akcje, jak na przykład kamuflaż z poprzednich części lub coś w tym stylu? Jaką taktykę najlepiej zastosować, tudzież jaki ekwipunek dobrać? CoATI, to nie patrz przez pryzmat poprzedników lecz jak na niezależną produkcję i baw się dobrze. Bo chyba o to tu chodzi. Cytuj
CoATI 1 051 Opublikowano 4 lipca 2010 Autor Opublikowano 4 lipca 2010 ale ja sie dobrze bawilem ;] nigdzie nie napisalem, ze nie. teraz czekam na lcd do mojego 2 psp oraz na kumpla, az sobie kupi psp ;] nie wiem co bedzie predzej... i mysle, ze powroce do tej gry w multi. Cytuj
Gawlick 7 Opublikowano 4 lipca 2010 Opublikowano 4 lipca 2010 (edytowane) A na poważnie, miałem zapytać czy jest możliwe (bez łamania sobie przy tym palców) pokonanie pojazdów typu Custom samodzielnie? Bo tylko zaciskam zęby raptem parę sekund po uruchomieniu tych misji, a niestety nie mam znajomych, z którymi mógłbym pograć w to wspólnie. Są może w grze jakieś przedmioty "ułatwiające" tego typu akcje, jak na przykład kamuflaż z poprzednich części lub coś w tym stylu? Jaką taktykę najlepiej zastosować, tudzież jaki ekwipunek dobrać? Oczywiście że jest to wykonalne, ba nie jest to nawet takie trudne (Cocoon jest najłatwiejszy IMO). Podstawa jest battle suit (bez hełmu szybciej sie porusza wiec to mój typ), bo pozwala na wyekwipowanie 3 broni i ma sie wiecej ammo, do tego w uzbrojeniu jeden karabin i dwie wyrzutnie. Moje typy to LAW (3 wersja kosi na prawde sporo HP), Stinger (bo ma hominga, ale tak na prawde to każda wyrzutnia w wysokiej wersji da rade) i PKM lub M60 (MG3 raczej nie używałem) z racji dość pokaźnej ilości amunicji i siły (mój typ PKM). Thompson w wersji 3 też nieźle kosi HP. Do tego rationy, Curry i zrzut wsparcia (jako granat, zeby nie zabierać miejsca na broń). Da rade Edytowane 4 lipca 2010 przez Gawlick Cytuj
KOMODO 67 Opublikowano 5 lipca 2010 Opublikowano 5 lipca 2010 A ja zaryzykowałbym stwierdzenie, że lepiej sprawdzą się 3 rodzaje wyrzutni, bez karabinu maszynowego. Szybciej zaczyna brakować amunicji, jednak jeden pocisk odbiera zdecydowanie więcej życia niż chwila grzania z karabinu, który nie jest przecież zbyt precyzyjny. Chyba, że wybierzemy MG3, który jest bardziej szybkostrzelny i ma mniejszy odrzut, więc ze średniego dystansu możemy walić zdecydowanie dłuższymi seriami niż w przypadku bardziej "odrzutowego" M60. Cytuj
Gawlick 7 Opublikowano 5 lipca 2010 Opublikowano 5 lipca 2010 A ja zaryzykowałbym stwierdzenie, że lepiej sprawdzą się 3 rodzaje wyrzutni, bez karabinu maszynowego. Szybciej zaczyna brakować amunicji, jednak jeden pocisk odbiera zdecydowanie więcej życia niż chwila grzania z karabinu, który nie jest przecież zbyt precyzyjny. Chyba, że wybierzemy MG3, który jest bardziej szybkostrzelny i ma mniejszy odrzut, więc ze średniego dystansu możemy walić zdecydowanie dłuższymi seriami niż w przypadku bardziej "odrzutowego" M60. Jak najbardziej, tylko w przypadku walki np. z Peace Walkerem wyrzutnie są czasem na nic (odbija w naszą stronę). Dlatego PKM w opcji jest ok, szczególnie jak krytyki po 2000 za strzał wchodzą Cytuj
Lord Tidek 1 Opublikowano 7 lipca 2010 Opublikowano 7 lipca 2010 Przy walce z PW warto użyć chaffów, gdy robi ten EM puls. Po użyciu tych granatów już nie odbija rakiet, a przynajmniej do następnego uruchomienia EMP Cytuj
CoATI 1 051 Opublikowano 11 lipca 2010 Autor Opublikowano 11 lipca 2010 http://www.ps3site.pl/kojima-nie-potwierdzam-nie-zaprzeczam/49058/#more-49058 nie jestem w stanie tego skomentowac... Cytuj
Nemesis 1 268 Opublikowano 11 lipca 2010 Opublikowano 11 lipca 2010 Koji ostatnio non stop się pojawia w mediach. Chyba zdrowo mu się nudzi, choć powinien pracować nad Rising. Ja tam bym chciał, że PW ukazał się na PS3 w nieco odświeżonej wersji. Oczywiście jestem świadomy tego, że to nigdy nie dojdzie do skutku. Cytuj
CoATI 1 051 Opublikowano 11 lipca 2010 Autor Opublikowano 11 lipca 2010 obawiam sie, ze to moze dojsc do skutku... niech sie kolo weźmie za nowe IP a nie meczy caly czas 1 serie z coraz gorszym skutkiem :F albo przynajmniej niech zabiera sie za zoe3 tak na powaznie Cytuj
MaiorZero 1 400 Opublikowano 11 lipca 2010 Opublikowano 11 lipca 2010 Hideo nie pracuje nad Rising. Już dość tych MGSów niech się weźmie za ZoE, albo coś nowego. Kolejny MGS na PS3, 3DS za dużo tego. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.